Dodaj nową odpowiedź

Nie mam ochoty na

Nie mam ochoty na semantyczne przepychanki. Dla mnie rynek to ogół ludzi działających, handlujących, sprzedających, kupujących, zrzeszających się na danym terenie

w dalszym ciągu tak zdefiniowany rynek nie jest i nie może być synonimem społeczeństwa, skoro już jego podstawowa komórka - rodzina - zasadniczo nie opiera się na relacjach kupna-sprzedaży z użyciem pieniądza między jej członkami. z kolei jeśli wywalić z definicji ww. cechę i pozostawić tylko "działanie" oraz "zrzeszanie się na danym terenie", to w efekcie otrzymujemy synonim określeń takich jak "społeczność" czy "populacja". tylko po co mnożyć byty językowe ponad potrzebę, skoro to właśnie wspomniane terminy potocznie przyjęły się jako najbardziej ogólne określenia ludzi współżyjących na danym terenie, a "rynkiem" umownie określa się szczególne i specyficzne formy tego współżycia, charakterystyczne dla grup ludzkich gdzie dominuje gospodarka towarowo-pieniężna?

chyba tylko po to, żeby libertarianie mieli o czym dyskutować na swoich sekciarskich spędach...

Po drugie, jedna z lepszych książek podejmująca wątek finansowania NSDAP nosi tytuł "Who Financed Hitler" Jamesa i Suzanne Pool, w której wyraźnie wskazano, że miliony reichmarek w kasach narodowych socjalistów pochodziły od zachwyconych członków i sympatyków partii i aby je napełnić często odejmowali sobie oni od ust

to napisz jeszcze, czy Poolowie zadali sobie trud porównać wysokość tych wpływów do środków pochodzących z wyzysku robotników w kraju i na okupowanych terenach, z podatków oraz do środków uzyskiwanych w wyniku "zwykłej" grabieży.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.