Dodaj nową odpowiedź

NIE OCZEKUJEMY NICZEGO POZA PROSTACTWEM

"Przede wszystkim socjaliści będący zwolennikami demokracji bezpośredniej (a do takich się zaliczam) nie są zwolennikami "demokracji burżuazyjnej", jeśli są zwolennikami bezklasowego społeczeństwa."

Problem w tym, że zwolennicy demokracji bezpośredniej niekoniecznie muszą być zwolennikami społeczeństwa bezklasowego. Nie ma tu żadnego logicznego wynikania, żadnego logicznego związku. Jak wiadomo, już w ojczyźnie demokracji (a jakże - bezpośredniej), czyli w starożytnej Grecji demokracja bezpośrednia szła w zgodnej parze ze społeczeństwem klasowym. Ba, wykluczenie z systemu demokracji bezpośredniej obejmowało zdecydowaną większość społeczeństwa - niewolników. A jednocześnie demokracja była wręcz wzorcowo bezpośrednia.

Powiem więcej, nawet społeczeństwo komunistyczne znalazło swój filozoficzny wyraz także w starożytnej Grecji. Nie przeszkadza temu, że Platon ograniczył zasięg systemu komunistycznego do elity, czyli tych którzy dorośli do korzystania z dobrodziejstw komunizmu. Logicznie wiąże się to z faktem, że komunizm jest nieco trudny do pomyślenia w zastosowaniu do producentów - czyli także "producentów" podstaw funkcjonowania społeczeństwa. Ci ostatni powinni być zdyscyplinowani, gdyż ich aktywność jest poważną sprawę, od ich postawy prospołecznej zależy byt i dobrobyt tych, którzy sami nie produkują dóbr koniecznych do codziennego funkcjonowania. Już w starożytności odkryto, że demokracja jest zbyt poważną sprawą, aby pozostawić ją w rękach bezpośrednich producentów. A więc: nie ma demokracji bezpośredniej dla bezpośrednich producentów! Demokracja oznacza do dziś możliwość wyboru kuratorów, którzy będą decydowali w imieniu niepewnego klasowo robola.

Współczesna lewica, nawet ta radykalna, odeszła od marksowskiego punktu widzenia, który brał pod uwagę te niekonsekwencje demokracji, umożliwiające określanie społeczeństwa burżuazyjnego jako społeczeństwa demokratycznego, udając, jakoby demokracja burżuazyjna była klasowo wolna od starożytnego ograniczenia. Trudno nie zauważać, że współczesna tzw. nowa radykalna lewica tym się reklamuje jako radykalna, że poszukuje technicznych udogodnień demokracji (tzw. radykalnej demokracji), czyli zajmuje się technikami, takimi jak mniej lub bardziej bezpośredni charakter wyrażania swej woli przez uprawnionych do korzystania z demokracji, ewentualnie do poszerzania obszarów, których powinien dotyczyć konsensus społeczny, np. prawa różnych mniejszości. Jednocześnie, w całkowitej zgodzie z platońską i, szerzej, grecką tradycją, nie dostrzega, że problem nie polega na maksymalnym poszerzaniu praw klas i warstw społeczeństwa, które żyją z wartości dodatkowej wytwarzanej przez producentów, ale na tym, że owi producenci są pozbawieni prawa do decydowania o tym, co stanowi esencję ich społecznej pozycji. Akurat ten obszar jest uważany (w tym przez lewicę radykalną) za domenę "większości" (jakże demokratycznie!), która nie widzi powodu, aby bezpośrednim producentom pozostawiać tak ważne decyzje.
Nie są tu wyjątkiem różni spece od ekonomii partycypacyjnej, jeśli o tym już mowa.

Z tego punktu widzenia nie sposób nie widzieć, że zwolennicy demokracji bezpośredniej w istocie swojej są tylko jedną z odmian demokracji burżuazyjnej. To, że nawet neo- i postmarksiści stracili z oczu to zasadnicze marksistowskie kryterium odróżniające prehistorię ludzkości od jej porewolucyjnego etapu prawdziwej historii ludzkości, niczego nie usprawiedliwia.

"O socjalistach autorytarnych nie można powiedzieć tego samego, gdyż są zwolennikami klasowego społeczeństwa, np ZSRR. Już nie mówiąc o tym, że w teorii są znacznie bliżej demokracji burżuazyjnej opierając się właśnie na reprezentacji (robotników) - oczywiście wiadomo, że w praktyce byliście znacznie bliżej burżuazyjnej dyktatury niż burżuazyjnej demokracji."

Pomieszanie z poplątaniem - czyli znowu pomieszanie poziomu technicznego (dyktatura czy reprezentacja lub bezpośrednie głosowanie) z poziomem teoretycznym czy istotnościowym. Dyktatura jest narzędziem, a nie celem samym w sobie. Dyktatura stalinowska była narzędziem powstrzymywania faktycznej władzy klasy robotniczej. Przyczyny są złożone i niejednoznaczne. Nie tu miejsce na ich analizę. Wmawianie "socjalistom autorytarnym" sprzyjania klasowemu społeczeństwu jest o tyle nieuczciwe, że nie są oni w zasadzie bardziej zwolennikami społeczeństwa klasowego niż inni lewicowcy, jeśli wziąć pod uwagę kryterium, które my podnosimy. W obliczu tego kryterium socjaliści wolnościowi są bliżej "socjalistów autorytarnych", a razem są bliżsi demokracji burżuazyjnej, zgodnie z ogólną mentalnością, która nie podnosi rozróżnienia, o którym my mówimy.

"Dalej, nie jest prawdą, że "radykalna lewica na zachodzie popiera majdan", więc cały wywód na tym oparty jest nieistotny."

Fakt, np. Die Linke ma krytyczny ogląd Majdanu. Większość radykalnej lewicy po prostu nabrała wody w usta. Stanowisko wyrażone w tekście, pod którym toczy się ta dyskusja jest dość powszechne na radykalnej lewicy. W moim przekonaniu wyraża ono w praktyce tę postawę, o której piszę tutaj. Większa nieufność jest wyrażana w stosunku do próby przekroczenia odwiecznego, od starożytności pokutującego przekonania, o którym wyżej, niż w stosunku do demokracji burżuazyjnej, która nie kwestionuje rządów oligarchów. Stawianie na równi tragicznych losów rewolucji proletariackiej ze sporami w łonie jednej rodziny burżuazyjnej demokracji jest chlebem powszednim.

"Śmieszne są te bzdury o Donbasie na samym końcu - to, że gdzieś tam w jakimś programie jakaś organizacja nieśmiało wspomniała, że oprócz własności prywatnej można by też wprowadzić własność państwową nie jest dowodem na nic. Jest dużo więcej krajów kapitalistycznych które mają własność państwową w znacznie większej skali i kompletnie nic z tego nie wynika."

A jednak dla imperializmu światowego, a nawet dla samego Putina właśnie coś z tego bardzo wynika. Wystarczy stwierdzić, że lokalnemu, podporządkowanemu "imperializmowi" rosyjskiemu bardzo nie na rękę jest pogmatwana i niekonsekwentna polityka Donbasu i to, co się przejawia w sposób jakże uparty, choć nie do końca "czysty" dla pięknoduchów, jak nasz oponent.

"I to nawet nie biorąc pod uwagę faktu, że własność państwowa to co najwyżej przejaw kapitalizmu państwowego, a nie socjalizmu."

Wystarczy, że imperializm zachodni czuje tu różnicę. Jeśli nie czuje jej lewica, to tylko tym lepiej dla imperializmu.

"Właściwie jest tam tylko jedna rzecz z którą mogę się zgodzić, ale jednocześnie jest to argument przeciwko popieraniu jakiejś części kapitalu przeciwko innej (np. tak jak to robicie popieranie kapitału na wschodzie Ukrainy przeciwko zachodniemu/popieranie Rosji przeciwko USA itd - "Zakwestionowanie kapitalizmu zakłada antagonizm między klasą robotniczą a klasą kapitalistów..."

Z drugą częścią tamtego zdania "...a nie konflikt między demokracją a jej brakiem." już się oczywiście nie zgadzam."

Ciekawe, że nasz oponent proponuje "czystą" postawę opozycji przeciwko kapitalizmowi we wszelkiej postaci, zabraniając robotnikom wykorzystywania wewnętrznych sprzeczności kapitalizmu. Po co tak ryzykować, skoro większość lewicy radykalnej uważa, że bezpieczniej jest wykorzystywać możliwości, które
daje kapitalizm w ramach swojej demokracji niż popierać robotników, którzy mogą się mylić i przegrać. A, co ważniejsze, robotnicy nie gwarantują żadnej demokracji, w przeciwieństwie do społeczeństwa burżuazyjnego. Dla naszego oponenta wybór jest więc prosty.

No cóż, nie oczekujemy od lewicy radykalnej niczego poza prostactwem.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.