Dlaczego rosyjskie służby specjalne otaczają tajemnicą śmierć Szamila Basajewa?

Świat | Publicystyka

Z najnowszej "Ulicy Wszystkich Świętych" (nr 7 [79]) nieco wiadomości z Kaukazu…

Śmierć Szamila Basajewa jak dotychczas okryta jest nieprzeniknioną zasłoną tajemnicy. Wszystkie informacje na temat okoliczności likwidacji "terrorysty nr 1" zmonopolizował COS FSB, które dozuje nawet materiały, udostępniane zaufanym sobie kanałom telewizyjnym. Skąpe komentarze służb specjalnych nie wnoszą jasności co do okoliczności wybuchu, który nastąpił nocą z 9./10. lipca na skraju inguskiej wsi Ekażewo, a raczej prowokują stawianie kolejnych pytań. Dlaczego np. spec-służby tak ukrywają szczegóły swojej operacji, będącej - jak dotąd - ich największym sukcesem. Czy aby na pewno to Szamil Basajew poległ w Inguszetii, a jeśli tak, to kto mu w tym pomógł? Próby odpowiedzi na owe pytania podjęła się Marina Pieriewozkina, komentator specjalny "Moskiewskiego Komsomolca".

PYTANIE PIERWSZE: OPERACJA SŁUŻB SPECJALNYCH CZY NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK?

Rozpatrując dostępne dane, wszystko to nie było nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Przeciwnicy teorii o zaangażowaniu sił specjalnych proponują dwie wersje wydarzeń. Pierwsza z nich (pochodząca od samych partyzantów czeczeńskich, cytowanych na kilku www) opiera się na tym, iż Basajew (Abdullah Szamil Abu Idris) poległ przez nieostrożność, w chwili, gdy łączył lub rozłączał przewody materiału wybuchowego, przygotowywanego do akcji w stojącej na skraju wsi ciężarówce. Oto i wersja druga, "tubylcza", rozpowszechniana przez niektórych induskich "jasnowidzów": twierdzą oni, iż wybuch nastąpił podczas przemieszczania się kolumny aut po drodze Ali-Jurt - Ekażewo. "Kamaz" Basajewa wpadł jakoby w spory dół, co spowodowało detonację.

Jednakże dla każdego, kto przebywał potem na miejscu tragedii, było jasnym, iż w momencie eksplozji ciężarówka nie była w ruchu, tylko stała. Ślady zniszczeń po wybuchu pozostały nie na szosie, a na dziedzińcu przed nieukończonym gospodarstwem synów Kazamata Jewłojewa. W dodatku mieszkający nieopodal gospodarz słyszał doskonale, jak nadjechał "Kamaz", zatrzymał się i po 10-15 minutach rozległ się wybuch.

Trudno uwierzyć w twierdzenia zwolenników tezy o "nieszczęśliwym wypadku", że jakoby specłużby były zaskoczone i zjawiły się na miejscu dopiero o świcie, a jako pierwsi podjęli śledztwo pracownicy inguskiego MWD (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych - przyp. red.). Wedle mieszkańców sioła, miejsce już w ciągu 30 minut okrążyli żołnierze na "BTR-ach" i przedstawiciele służb specjalnych. Jak udało się ustalić, pierwszymi przedstawicielami inguskimi, których wpuszczono za kordon, a i to dopiero po południu 10. lipca, byli saperzy OMON-u MWD Inguszetii. To ich zadaniem było potem w ciągu następnych dni zebrać wszystkie odłamki i kawałki blach, rozrzucone eksplozją w promieniu aż 1 kilometra od miejsca dramatu.
Operatywność, wykazana przez oddziały federalne, polega na tym, iż były one gotowe do podjęcia natychmiastowej akcji. Jeśli kogoś to zdziwiło, to najbardziej antyterrorystów inguskich. Pełna gotowość nie była chlebem powszednim służb federalnych. Jak poinformował mnie - na zasadach anonimowości - jeden z przedstawicieli spec-służb Rosji, przez długi czas przebywający w Czeczenii: "Ani jednej z naszych operacji, podczas

której liczyliśmy na inguską prokuraturę i milicję - nie zakończyliśmy pomyślnie. Pod adresem, gdzie mieliśmy znaleźć terrorystę - nie było nikogo. Basajewa musieli przestrzegać nasi inguscy koledzy po fachu". Dlatego teraz, wedle słów mego rozmówcy, poważniejsze operacje specjalne w Inguszetii przeprowadzane są bez udziału sił lokalnych. Co nie znaczy, że przestają być operacjami specjalnymi.

PYTANIE WTÓRE: JAK ROZPOZNANO BASAJEWA?

Wysoki urzędnik w strukturach siłowych Inguszetii poinformował mnie, iż z Basajewa została tylko głowa i części protezy nogi (stracił ją na rosyjskim polu minowym - przyp. red.), dzięki którym go rozpoznano. Jednakże jeden z moich informatorów, który rankiem 10. lipca był wewnątrz izolowanej strefy twierdzi stanowczo, iż "żadnej głowy Basajewa tam nie widział". Różni świadkowie twierdzą, że obok miejsca wybuchu leżały 4 ciała, zapakowane w czarne worki. Dwa posiadały i głowy i wszystkie kończyny, były tylko zmasakrowane odłamkami. Trzecie ciało - z głową, ale bez rąk i nóg. Czwarte to tułów bez głowy ani kończyn. Podobno ono właśnie miało być szczątkami Basajewa.

Ale to nie do końca tak. W późniejszych dniach dwa ciała rozpoznano na pewno, dwa - prawdopodobnie. Najbardziej strzeżone były zwłoki Isy Kusztowa i Alichana Ceczojewa - rolnika z wioski, gdzie doszło do wybuchu na "Kamazie". Ceczojew podejrzewany był wcześniej o udział w walkach w Inguszetii w 2004 roku. Natomiast kolejne dwa ciała to Tarchan Ganiżjew i nieznanego imienia Patijew. Pogłoski o możliwej śmierci "Magasa" (Ali Taziriewa) na razie nie uzyskały potwierdzenia. Z całej czwórki tylko zwłoki Kusztowa rozpoznała rodzina. Siostra zabitego, Marietta Magomiedowa, widziała wszystkich, którzy zginęli podczas eksplozji w centralnej kostnicy Władykaukazu. Przy oględzinach asystował śledczy z Rostowa, Siergiej Szewieliew, który zapoznał Mariettę z nazwiskami pozostałych. Jako lekarz, Magomiedowa rozpoznała u wszystkich zabitych ślady po gwałtownym wybuchu i rozliczne obrażenia. Żadnych szczątków Basajewa nikt jej w kostnicy nie pokazywał.
Cztery trupy na miejscu wybuchu i cztery w kostnicy. Piątego ciała nie ma. O jakim więc "rozpoznaniu ciała Basajewa" podają niektóre mass-media? Cóż, Basajew rozerwany w strzępy, zostały z niego tylko fragmenty, w tym kawałek głowy. Do chwili dokonania ekspertyzy molekularno-genetycznej trudno powiedzieć, czy to on - czy nie on. A z samą ekspertyzą także mogą być problemy. Podczas identyfikacji kodu DNA biomateriał matki daje 99,9% pewności, ojca już tylko 80%, rodzonych braci, sióstr i dzieci - jeszcze mniej. Wiadomo, że ojciec Szamila został zabity przez siły federalne w roku 2002, siostra z rodziną i młodszy brat zginęli jeszcze podczas I wojny czeczeńskiej od bomby lotniczej, która trafiła prosto w ich dom a brat - Szirwani - uważany jest także za poległego. Czy żyje matka - nikt nie wie, zaś dzieci i żony bojownika znajdują się za granicą. Ostatnio przewodniczący rajonu Wiedieńskawa przekonywał mnie, że nie ma już w jego stronach żadnych krewnych Basajewa - "Kto nie wyjechał, tego zabito".

Jak więc uwierzyć, iż w Ekażewie naprawdę poległ "terrorysta nr 1"? Wersję o bezzałogowym samolocie "Pczieła", który jakoby śledził przemieszczanie się "Kamaza", podważają nasi eksperci ze środowiska służb specjalnych. Uważają oni, że w górskich warunkach Kaukazu rzecz jest niemal niemożliwa do realizacji. Pozostaje jedno: w bezpośredniej bliskości Basajewa znajdowali się tej nocy agencji spec-służb Rosji.

PYTANIE TRZECIE: KTO ODPALIŁ MATERIAŁ WYBUCHOWY?

- W takich sytuacjach pożądanym jest, by ktoś, kto uruchamia ładunek wybuchowy, znajdował się blisko, aby rozpoznać "obiekt" i odpalić materiał w chwili, gdy "obiekt" znajdzie się w strefie bezpośredniego rażenia - twierdzi były pracownik służb specjalnych. - Basajewa mogli wysadzić z zasadzki, albo też agent mógł jechać w jednym z samochodów kolumny.
Potwierdza to i mój informator w MWD Inguszetii. Wedle jego słów, podczas postoju zabito nie 4 a około 10 bojowników, co stwierdza "informacja operacyjna", czyli informacja, uzyskana od agentów. To znaczy, że agenci byli na miejscu wybuchu. Niektórzy ze świadków twierdzą, że po eksplozji między autami biegało wielu bojowników, krzyczących: "Gdzie Szamil?". Potem wsiedli do ocalałej ciężarówki i odjechali w stronę ali-jurtowskiego lasu. Możliwe, iż był wśród nich i agent, który wypełnił swoją misję.

Jednakże często bywa i tak, że agent-wykonawca nieprawidłowo obliczy siłę wybuchu i ginie razem z "obiektem". Znamy nazwiska 4 ludzi, poległych razem z Basajewem. Spośród nich w najbardziej złożonej sytuacji był wówczas Isa Kusztow, rusznikarz oddziału, który zazwyczaj przebywał blisko Basajewa i znał hasła, uzbrajające i rozbrajające ładunki. Prawdopodobnie był też zaufanym prezydenta Czeczeńskiej Iczkerii, Doku Umarowa.

Cała rodzina Isy Kusztowa podczas konfliktu osetyńsko-inguskiego w 1992 roku uciekła z północno-osetyńskiej wioski Jużnyj do Inuszetii i osiadła w stanicy Troickaja. Spośród nich jedynie Isa, jak mówi jego rodzina, "nie pogodził się z niesprawiedliwością" - a wg danych służb inguskich, od 1992 roku był poszukiwany za udział w konflikcie w rajonie Prigorodnam. 25. stycznia tego roku między stanicami: Troicką i Ordżonikidzewską samochód z młodszym bratem Isy - Ibrahimem (rok ur. 1971) - zablokowały dwie "Niwy" bez numerów rejestracyjnych. Jedyne, co prowadzący śledztwo prokurator Sunżenskawa rajona był w stanie ustalić, to fakt iż z "Niw" wysiadła nieustalona liczba ludzi w panterkach i uprowadziła Ibrahima w nieznanym kierunku. Później jakoby widziano młodszego Kusztowa w Chankale.

Ze strony służb specjalnych rodzina otrzymała delikatny sygnał - Ibrahim się "znajdzie", jeśli wydany zostanie Isa. W rodzinie Kusztowych nie mają wątpliwości - Ibrahima porwano, by wymienić go za bojownika. Czy Isa nawiązał kontakt z FSB, by ratować brata i jak daleko zaszły rozmowy między nimi? - nie dowiemy się nigdy. Ciało Isy było najmniej zmasakrowane, co znaczy, że znajdował się najdalej od miejsca wybuchu. Ale to tylko spekulacje. A wyższy urzędnik induskiego MWD wyjawił mi, że młodszy z braci zginął w czasie bombardowania bazy bojowników w ali-jurtowskim lesie.

W odpowiedzi na sugestie, iż Basajewa wysadzono zdalnie sterowaną bombą, przygotowaną w Dagestanie, niektórzy eksperci wyrażają przekonanie, że organizatorem całej akcji mógł być nieuznawany prezydent Czeczeńskiej Iczkerii, Doku Umarow. Przy czym Umartw nie musiał działać sam, a z pomocą specsłużb. "Umarow dawno już ma takie, czy inne kontakty ze służbami specjalnymi - opowiada jeden z ekspertów. - W 2000 roku, po wydostaniu się z Groznego przez miesiąc leczył się w Nalcziku, gdzie zetknął się ze specsłużbami. To on wydał bojownika o pseudonimie "Traktorzysta", wskazał miejsce pobytu generała Szpiguna, oddał inne, drobniejsze usługi. W zamian za to, pozwoliliśmy mu bezpiecznie ujść do Gruzji". Zdaniem mego rozmówcy, Umarow, pozbywając się Basajewa, stał się teraz "numerem 1" w hierarchii czeczeńskich bojowników. Na "ślad umarowowski" może wskazywać i to, że dwu poległych - Tarchan Ganiżjew i Isa Kusztow byli ludźmi, bliskimi Umarowowi. Któryś z nich mógł być wykonawcą wyroku. Nie wyklucza to wcale udziału FSB. Tylko w takim przypadku czekiści działali nie bezpośrednio, a rękoma Umarowa.

PYTANIE CZWARTE: CO ZAMIERZALI BOJOWNICY BASAJEWA?

W zasadzie możemy tylko improwizować. Według niektórych świadków, na miejscu wybuchu znaleziono rozrzucone dokumenty, dyskietki komputerowe ze spisami pracowników UFSB i ich adresami domowymi, "świadectwa przydatności" niektórych bojowników i telefony komórkowe. Na razie pozostaje snuć domysły.

"Kamaz" wypełniony był po brzegi materiałem wybuchowym (oblicza się, że przewożono ok. 300 kg trotylu) i ok. 300 NURS-ami (niekierowane pociski rakietowe). Zgodnie z informacją operacyjną nie szykowało się nic wielkiego - najprędzej ostrzał budynków administracyjnych miejscowości Magas. Bojownicy już dawno nauczyli się wystrzeliwać NURS-y przy pomocy ręcznych wyrzutni. Odpalać je można i bezpośrednio i drogą radiową. Fachowcy twierdzą, iż przeróbek na radio dokonać łatwo. Tylko… NURS-y kosztują drogo. Wysadzać je w ciężarówce to nic mądrego. Możliwy był inny wariant akcji - najpierw skoncentrowany ostrzał rakietowy, a po zużyciu NURS-ów, gdy do "Kamaza" zbliżą się wojska federalne - zdalna eksplozja tego auta-pułapki.

Na pewno jednak wyciągnąć Basajewa z lasu mogło tylko coś bardzo poważnego. Dlaczego uczestniczył osobiście w transporcie amunicji? Nową akcją chciał pewnie potwierdzić swój autorytet "terrorysty nr 1". Mogła to być albo "noc długich noży" dla pracowników UFSB, albo, na przykład - zamach na wysokiego rangą urzędnika federalnego. O tym, że w Inguszetii pojawią się wkrótce ważni goście, wiedzieć mógł od tych, których uczynił swymi informatorami w siłowych resortach Federalnej Republiki Inguszetii. Od kogoś, kto w rezultacie - ostrożnie, krok za krokiem wciągnął "wilka nr 1" w starannie przygotowaną pułapkę.

Marina Pieriewozkina
Nazrań-Moskwa
Maskowskij Kamsamolec, 20.07.2006

Zamiast komentarza:
Russia's FSB destroys Chechen terrorist No.1 Shamil Basayev
10.07.2006
One of the leaders of Chechen guerrillas, Russia's most wanted terrorist Shamil Basayev, has been killed. Basayev and several other terrorists were killed in the Ingushetia republic at night of July 10, the director of Russia's Federal Security Service, Nikolai Patrushev, said in his official report to President Vladimir Putin.
According to Patrushev, the Chechen guerrillas were preparing a terrorist act in the republic of Ingushetia. The FSB director emphasized that the bandits were going to use the terrorist act to put pressure on the Russian government during the G8 summit in St.Petersburg, Interfax reports.

Patrushev said that the special operation to destroy Basayev became possible owing to the efficient preparatory base that had been created in the countries where Chechen terrorists were getting weapons from.
Vladimir Putin congratulated all special agents who prepared and conducted the operation in Ingushetia. 'This is the condign punishment to the terrorists for our children they

killed in Beslan, for those terrorist acts that they committed in Budyonnovsk, Moscow and other Russian regions including Ingushetia and Chechnya ,' Vladimir Putin said.
'We realize that the terrorist threat is still very high, so we must not weaken our attention at this point. We must increase and strengthen our activities in this direction,' Putin said.
Translated by Dmitry Sudakov
Pravda.Ru

A to już "Niezawisimaja Gazeta" z 11. lipca. Text "Podarek szczytowi", autorzy: Andriej Riskin i Władimir Muchin:
"…Pamiętajmy, że całkiem niedawno czeczeńska milicja zlikwidowała tzw. prezydenta Iczkerii, Abdula-Chalima Sadułajewa. Od tej chwili głową Czeczenii wyznaczono Doku Umarowa, a wice-prezydentem - Szamila Basajewa. Tym sposobem wśród separatystów został już tylko jeden walczący dowódca polowy - Doku Umarow. Wczoraj wszystkie siły milicji i służb specjalnych, jak powiadomił "Niezawisimoju Gazietu" rzecznik prasowy rządu Czeczenii - Wischan Abuchadżijew - były nakierowywane na jego odnalezienie i likwidację..."
Co do wybuchu w Ekażewie:

"…W miejscu eksplozji ludzie ze służb specjalnych znaleźli wiele zwłok. Zginęli także ci bojownicy, którzy znajdowali się w lekkich autach, konwojujących ciężarówkę.
Jak wyjaśnił wczoraj wice-premier Inguszetii, Baszkir Ałuszew, właśnie w jednym z takich samochodów był Szamil Basajew. Razem - podkreślił Ałuszew - zlikwidowano sześciu terrorystów, wliczając w to Basajewa. Wszystkie ofiary wybuchu to ścisłe kierownictwo bojowników, przygotowujących akty przemocy."
Jednocześnie Riskin i Muchin przypominają, że legendarnego dowódcę polowego "zabijano" już: latem roku 2000, w kwietniu 2002 roku, w maju tegoż roku (o czym oficjalnie poinformował dowódca Północno-Kaukaskiego Okręgu Wojskowego, generał pułkownik Giennadij Troszew), w kwietniu roku 2004 i dwukrotnie pod koniec roku 2005.

Od tłumacza: Jak na jednego bojownika - umierał tedy wiele razy. Być może obecny sukces spec-służb jest również tylko propagandą, choć podobno Umarow (którego, jak widać z pierwszego tekstu, Rosjanie chcą zdyskredytować w oczach czeczeńskich ziomków) zdobył się na jakieś propozycje pokojowe wobec Rosjan. Faktycznie, czas na pokój na Kaukazie, choć czy za każdą cenę?
Ciekaw też jestem, czy "Miedwied'" autor: PhotoFile.Ru MeDwieD/Sdoch terrorist Szamil Basajew... (Zdechł terrorysta Szamil Basajew) jest wrogiem Czeczenów czy tylko mądrze ominął cenzurę Netu?

Tłum. z j. ros. Lech "Lele" Przychodzki

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.