Krwawa łaźnia w Syrii: wojna klasowa czy etniczna?

Świat | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Arabska Zima

Jak długie wydają się trzy lata. We wczesnym roku 2011 wydawało się, że świeży powiew wiał ze Wschodu, rozchodząc się po całym świecie arabskim (1). Masowe protesty i strajki pracowników w Tunezji i Egipcie przeraziły klasę rządzącą do tego stopnia, że poczuła potrzebę zdymisjonowania swoich głów państwa. Niedopałki rewolty podsycane były w poprzek świata arabskiego, i wreszcie nawet zdawały się wzniecać iskry na skalę całego świata w postaci ruchów Occupy i Oburzonych. Wszystko to po masowych ruchach w Iranie i Grecji sprzed paru lat dało milionom na całym świecie złudzenie, że klasa pracownicza zaczyna powracać do walki, że raz jeszcze zwykli ludzie chwytali się możliwości radykalnej przemiany swojego życia.

A jednak, zbliżywszy się do końca roku 2014, sytuacja nie wygląda tak optymistycznie. Na Bliskim Wschodzie konflikty w Iraku i Syrii zdają się być złączone w jedną etno-sekciarską wojnę, która nawet dziś grozi przelaniem się na sąsiednie kraje, Liban i Jordania wyglądają na najbardziej na to narażone. Na wschodniej Ukrainie wojna domowa na niskim poziomie trwa pomimo początkowego zawieszenia broni. W ciągu tych krótkich trzech lat przeszliśmy z sytuacji, w której walka klas zdawała się powracać do sytuacji, w której klasa pracownicza zamiast chwytać się szansy na walkę o swoje własne interesy, dała nura głową w dół w coraz głębsze i głębsze walki etniczno-sekciarskie.

Arabska zima zdała się nadejść niemal tak szybko, jak wiosna wypuściła pierwsze pędy. O ile mogło to być dla niektórych trudne do dostrzeżenia, jako że dali się porwać entuzjazmowi ruchu nie zauważając w ogóle kierunku w którym zmierzał, oznaki pojawiły się najpóźniej w marcu. W Tunezji i Egipcie klasa pracownicza została zmobilizowana wo bronie swoich interesów. W obu krajach to strajki mas pracowników wstrząsnęły państwem. Jednakże, w innych krajach tak nie było. Konflikt w Libii nigdy nie posiadał takich cech charakterystycznych nawet na samym początku. W Libii, arabska wiosna nabrała cech bratobójczej wojny plemiennej. Interwencja mocarstw zachodnich po stronie buntowników nie zrobiła nic innego jak tylko popchnęła konflikt dalej w tym kierunku. Niemniej jednak dalej na wschodzie warzyły się potencjalnie o wiele groźniejsze wydarzenia.

Podczas gdy konflikt w Libii był w istocie walką między rywalizującymi plemionami, walka w Lewancie i Mezopotamii nabrała o wiele głębszego sekciarskiego charakteru, mającego potencjał do rozprzestrzenienia się daleko poza granice jednego państwa, i objęcia całego regionu. Walki w zarówno Syrii jak i Bahrajnie nabrały takich cech. Syrią, krajem gdzie większość ludności to arabscy muzułmanie wyznania sunnickiego, rządzą członkowie szyickiej mniejszości, którzy mają skłonność do polegania na wsparciu innych mniejszości. Odwrotnie w Bahrajnie, sunnicka monarchia rządzi ludnością w większości sunnicką. Zmartwiona szyicką mniejszością w swoich własnych krajach, Rada Współpracy Zatoki Perskiej (GCC), organizacja monarchii naftowych z Zatoki pod przywództwem Arabii Saudyjskiej, wysłała czołgi celem stłumienia tego szyickiego powstania w środku marca. W tym momencie stało się zupełnie jasne, że konflikt przestał być szeregiem wydarzeń „krajowych” i stawał się teraz sekciarską walką wszerz całego regionu, której głównymi bohaterami była Arabia Saudyjska, i GCC wraz z Turcją po stronie sunnickiej, oraz Iran, Syria i frakcje w Iraku i Libanie po drugiej.

Oczywiście było wielu na lewicy takich, którzy, tak jak w Libii, widzieli w Syrii prawdziwą rewolucję pracowniczą. Inni, świadomi reakcyjnej, sekciarskiej natury dużej części ruchu protestowego, bronili państwa syryjskiego w imię sekularyzmu, antyimperializmu lub jakiejkolwiek ideologii jakiej mogli użyć, żeby zatuszować przemoc morderczego, krwawego państwa. Anarchiści w szczególności, lecz nie tylko oni, byli podatni na gadanie o demokratycznych komitetach i samoorganizacji rewolty. Wielu upierało się przy tych cechach nawet gdy stało się coraz bardziej jasne, że wojna zmieniała się w wielostronną krwawą łaźnię, w której różne etniczne/sekciarskie gangi kontrolowały siłą populacje. Oczywiście, jako komuniści również zgadzamy się, że nie może być prawdziwego ruchu klasy pracowniczej bez samoorganizacji pracowników. Jednakże, utrzymujemy także że nie może być rad pracowniczych bez walki pracowniczej. Lokalna demokracja nie jest sama w sobie czymś rewolucyjnym. W wielu krajach pracownicy mogą głosować na swoich lokalnych przedstawicieli odpowiedzialnych za prowadzenie usług komunalnych, i w wielu krajach niewielu z nich to obchodzi.

Co obdarza rady pracownicze ich treścią rewolucyjną to nie ich demokratyczne formy, lecz fakt że reprezentują pracowników w walce. Wojna w Syrii przyniosła początkowy wybuch entuzjazmu w walce z reżimem. Ludzie tworzyli różne komitety i rady, ale to nie była walka pracownicza. Ostatecznie gdy zbrojne gangi przejęły kontrolę nad tym co nagle stało się wojną, entuzjazm i ruch ludowy zamarły. Oczywiście niektóre komitety pozostały, lecz byli to po prostu uzbrojeni ludzie wydający rozkazy. Wielu, lecz nie wszyscy na lewicy, zdawało się dostrzegać ten błąd. Tak jak od początku twierdzili internacjonaliści, nie było w tej strojnie postępowej strony. Wyglądało na to, że jakaś lekcja została wyciągnięta.

I wtem nadeszło Kobanê...

Bohaterowie- Da'esz i PKK

Od środka września małe miasto Kobane na granicy turecko-syryjskiej znalazło się w centrum uwagi całego świata, gdy Da'esz rozpoczęło oblężenie mające na celu zdobycie miasta. Raz jeszcze lewica wznowiła swoje kibicowanie temu, co jest w istocie jedynie kolejną fazą większej sekciarskiej walki toczonej w regionie. Ten moment w walce jest przedstawiany niemal jako walka między światłem a mrokiem przez dużą część lewicy. W narożniku dobra i światła mamy PKK, Partię Pracujących Kurdystanu, a w narożniku ciemności i zła mamy Da'esz, teraz świeżo przechrzczone na po prostu Państwo Islamskie.

Korzeni Da'esz należy szukać w Iraku pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Przeszło różne fuzje i zmiany nazwy, włączając w to bycie znanym w Iraku jako Al-Kaida, i w końcu pozostało przy nazwie Państwa Islamskiego Iraku pod koniec 2006. Rzeczą, która tak naprawdę zbudowała Da'esz w ciągu tych lat był rozwój sytuacji w Iraku w otwartą wojnę domową w 2006. Chociaż prezentowano ją na Zachodzie jako walkę z amerykańską okupacją, iracka wojna domowa miała cechy sekciarskiej walki między muzułmanami sunnickimi a szyickimi.

Irak był tradycyjnie państwem kierowanym przez członków jego sunnickiej mniejszości, rządzącej szyicką większością. Po ostatniej wojnie w Iraku obiecana amerykańska demokracja dała szyickiej większości większą reprezentację i kontrolę nad irackim rządem. Role się odwróciły. Szyiccka większość używa swojej władzy przeciwko sunnickiej mniejszości. Akty czystki etnicznej podobne do tych, jakich dopuszcza się Da'esz, popełniane są także przeciwko ludności sunnickiej dalej na południe w Iraku. Da'esz zdołało umiejscowić się jako przewodnia sunnicka siła w sekciarskiej wojnie domowej w Iraku. W tym czasie, zredukowali liczbę zagranicznych bojowników, i sprofesjonalizowali swoją strukturę militarną poprzez sprowadzenie byłych baasistowskich oficerów wojska i wywiadu. Ponadto opanowali politykę plemienną, co w następnych latach im wielce pomogło.

Wraz z początkiem wojny w Syrii, jedna z frakcji w Da'esz zaczęła infiltrować bojowników za granicą. Raz jeszcze przedstawiając się jako obrońca sunnickich muzułmanów przed okrucieństwami popełnianymi tym razem przez państwo syryjskie, i powoli wykorzystując plemienne sojusze i rozbieżności, oraz konflikty i fuzje jakie były rzeczą stałą wśród syryjskiej opozycji, wymanewrowała się na szczyt. Oczywiście wsparcie, polityczne, finansowe, jak i w postaci zasobów ludzkich, nadeszło z Arabii Saudyjskiej i niektórych z jej sojuszników w GCC, nie wspominając o wsparciu otrzymywanym z Turcji. Dla państw Zatoki w szczególności, Da'esz było bronią jakiej można było użyć w szerszej walce, skierowaną przeciw szyickiemu rządowi w Bagdadzie, i alawickiemu w Damaszku, dwóch z trzech głównych sojuszników ich ostatecznego wroga, Iranu.

Zdaje się, że Da'esz utraciło teraz wsparcie swoich stronników z Zatoki (2). Turcja jednak dalej zdaje się widzieć w nim jakiś użytek, jako narzędzie w walce o obalenie państwa syryjskiego, i jako młot do wymierzenia ciosu w jej trzydziestoletniego wroga, PKK.

Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) prowadziła wojnę w południowo-wschodniej Turcji przez ostatnie trzy dekady. Tak jak Da'esz jest ona w swojej istocie etniczną milicją. Jej korzenie nie leżą w Syrii, lecz w Turcji. Niemniej jednak w ciągu jej długiej wojny ustanowiła sekcje w sąsiednich krajach z ludnością kurdyjską. Tak jak Da'esz, PKK również otrzymywała wsparcie od różnych państw, głównie Syrii, lecz także Iranu (dopóki irańska sekcja PKK nie zaczęła przeszkadzać państwu irańskiemu) i Rosji. Sugeruje się także że jej irańska sekcja, PJAK, otrzymywała pomoc z USA, i z pewnością próbowała pogłębić jakiekolwiek kontakty jakie ma z Ameryką, a rzecznik PJAK Ihsan Warya posunął się do stwierdzenia, że „PJAK naprawdę chciałaby być agentem Stanów Zjednoczonych”.

Syryjska sekcja PKK, Demokratyczna Partia Jedności (PYD), trzymała się z daleka od większości frakcji na początku wojny syryjskiej, zarówno Kurdyjskiej Rady Narodowej wspieranej przez rywala PKK, Demokratycznej Partii Kurdystanu Massouda Barzaniego, jak i Syryjskiej Rady Narodowej, którą uważała za zbyt blisko powiązaną z Turcją. W lipcu 2012, państwo syryjskie podjęło decyzję operacyjną o wycofanie większości oddziałów z kurdyjskich obszarów kraju by umożliwić ponowne rozmieszczenie ich przeciwko ofensywie opozycjonistów na Aleppo. Wkrótce potem PYD przejęła kontrolę nad rozległą większością regionu kurdyjskiego. To przejęcie zostało dokonane niewielką przemocą, i wielu sugerowało że PKK/PYD i państwo syryjskie zawarły między sobą układ. Co PYD zrobiło w syryjskim Kurdystanie od tego czasu, wielu postrzegało jako rewolucję społeczną.

Rewolucja w Rojavie

PKK prowadzi szeroko zakrojoną kampanię propagandową na Zachodzie. Artykuły opowiadające o walce w syryjskim Kurdystanie pojawiają się wszędzie w zachodnich mediach, od lewicowych magazynów po magazyn dla kobiet, Marie Claire. To, co niegdyś widziano w zachodnich mediach głównego nurtu jako autorytarną, stalinowską grupę nacjonalistyczną teraz stało się ruchem demokratycznym, ekologicznym i feministycznym, kierującym się filozofią zwaną „demokratycznym konfederalizmem”, przejętą od anarchisty Murraya Bookchina. Dla wielu w regionie, którym znajomy jest sposób działania PKK, bardzo ciężko w to uwierzyć. PKK jest organizacją o mrocznej przeszłości. Nawet jej uwięziony przywódca Abdullah Öcalan mówi o okresach „gangów wewnątrz naszej organizacji i otwartego bandytyzmu, organizowania niepotrzebnych, bezplanowych operacji, posyłania młodych ludzi tłumami na śmierć”. Historia PKK jest czymś, co dobrze zostało udokumentowane przez internacjonalistycznych krytyków (3). Nie tym chcemy się tu zajmować.

Dla nas problemem nie jest to, że PKK ma krwawą historię zbrodni przeciwko swoim własnym członkom i klasie pracowniczej. Oczywiście, ma taką historię. Nie jest to jednak niespodzianka. Praktycznie wszystkie nacjonalistyczne gangi mają podobną historię, i o ile wielu na lewicy którzy popierają te gangi pragnęłoby żeby nie miały, jest to czymś nieodłącznym. Nawet gdyby był jakiś dziewiczy ruch nacjonalistyczny nieskalany krwią klasy pracowniczej, i swoich własnych członków, nacjonalistyczna logika i tak by go popchnęła w tym samym kierunku, tak więc nie mamy tutaj zamiaru skupiać się na krwawej przeszłości PKK, lecz na jej stanowisku dzisiaj.

Wiele uczyniono w zachodnich mediach szumu wokół kobiecych jednostek milicji, a obrazki młodych kobiet w mundurach i z karabinami zdobią strony magazynów i strony internetowe. Mówiąc cynicznie, to się sprzedaje. Mamy tutaj oto te dzielne młode kobiety odpierające tych „islamskich barbarzyńców”. Wydział marketingowy PKK niewątpliwie zna swoją publikę. Gdyby zastanowić się nad tym chwilę, to nie jest wcale takie radykalne. Da'esz także ma wyłącznie kobiece grupy w oddziałach bojowych. Nie można sobie wyobrazić, żeby mieli grupy mieszane w grupie ultraislamskiej, lecz tak samo nie wyobraża sobie tego PKK, ani państwo irańskie, które także ma kobiece oddziały bojowe. Tak naprawdę PKK ma długą historię separacji płci a stosunki seksualne między płciami były od dawna karane, tak jak w każdej innej burżuazyjnej armii.

Jednakże jest to dla nich wielki propagandowy atut. Cel tej kampanii na Zachodzie jest dwojaki. Jednym z nich jest wykreślenie PKK z list organizacji terrorystycznych w różnych krajach. Wraz z pojawieniem się diabła Da'esz, linia PKK dla głównego nurtu jest taka, że te młode kobiety są tymi, które walczą z terrorystami. Linia, jaką sprzedają lewicą brzmi tak, że ma miejsce jakiś rodzaj społecznej rewolucji, w której zmieniają się stosunki między płciami. Anarchiści czynili porównania do rewolucji hiszpańskiej, które omawiamy w artykule towarzyszącym (4). Drugim celem tej kampanii jest uzyskanie praktycznego wsparcia od USA i Europy dla bojowników w Kobanê, co do tej pory się udaje jako że Amerykanie zrzucają broń i amunicję dla oblężonych oddziałów, i dostarczają wsparcia z powietrza.

Wracając jednakże do kwestii rewolucji; dla nas komunistów, rewolucja jest tworem klasy pracowniczej w walce o jej własne interesy. W toku tej walki klasa pracownicza nie tylko przemienia społeczeństwo, lecz także i samą siebie. W syryjskim Kurdystanie nie było ruchu klasy pracowniczej. Kontrolę nad miastami przejęła tam zbrojna grupa wypełniająca próżnię, jaka została po wycofaniu Syryjskiej Armii Arabskiej. Nie oznacza to że nie było poparcia dla PYD, tak jak wszędzie dzisiaj nacjonalizm na obszarach kurdyjskich jest silny. Wyrastały lokalne komitety, które przejęły kontrolę nad koniecznymi zadaniami, których zwykle podejmuje się szczebel samorządowy państwa. Da'esz także w wielu przypadkach pozostawia miejscowym załatwianie miejscowych spraw, i tak jak Da'esz, uzbrojeni ludzie utrzymali władzę na szczycie. Naczelny organ rządzący Rojavy, Najwyższy Komitet Kurdyjski jest organem złożonym nie z delegatów z komitetów niższego poziomu, lecz sojuszem dwóch grup politycznych, PYD, i wspartą przez Barzaniego KDP. Pomimo wszelkich demokratycznych pretensji, ostateczną kontrolę sprawują uzbrojone nacjonalistyczne gangi.

A nacjonalistyczny gang to jest to, czym jest PKK. Jak wspomnieliśmy wcześniej PKK, pomimo nieco pstrokatej historii z grupami mniejszościowymi w Turcji teraz zrobiło siebie obrońcą mniejszości w Kurdystanie. Jednakże nie tyczy się to, i nie może się tyczyć Arabów. Przy więcej niż jednej okazji Salih Muslim, jeden z przywódców PYD, mówił o „wypędzeniu Arabów”, i o możliwości „wojny między Kurdami a Arabami”. Żeby było jasne, Muslim ni mówi o wygnaniu wszystkich Arabów, „pewnego dnia ci Arabowie którzy zostali sprowadzeni na kurdyjskie ziemi będą musieli zostać przepędzeni”. Arabowie o których tutaj mówi to ci, których zostali przeszczepieni do tego regionu w ramach państwowej kampanii arabizacyjnej w 1973. Jednak biorąc pod uwagę demografię krajów bliskowschodnich (średnia wieku w Syrii to 22 lata), większość z „tych Arabów którzy zostali sprowadzeni na kurdyjskie ziemie” będzie tak naprawdę urodzona tutaj. Sam Muslim przyznaje, że ci Arabowie są w tym wszystkim „ofiarami”. Nie powstrzymuje go to jednak przed ogłoszeniem, że „wszystkie wioski, w których mieszkają należą teraz do Kurdów”.

Oczywiście Arabów tych nie da się już oddzielić od Arabów, którzy mieszkali tu wcześniej. Wielu z nich urodziło się w Kurdystanie, poślubiło miejscowych Arabów i Arabki, i miało dzieci a nawet wnuki. Jak PYD będzie ich rozróżniać, i co ważniejsze jak inni Arabowie zareagują na to gadanie o czystce etnicznej? To jest droga do konfliktu etnicznego jaki widzieliśmy wszerz Bliskiego Wschodu, szczególnie w sąsiednim Libanie, i w miejscach takich jak była Jugosławia i Irlandia Północna w Europie, wiele, zbyt wiele razy przedtem. Czegokolwiek lewica by nie mówiła o uczestnikach tych walk, podążają wiecznie pogłębiającą się spiralą ku coraz okrutniejszym konfliktom etnicznym i sekciarskim. Na początku najgorsze okrucieństwa mogą być „błędami”, strzelaniem do cywili dokonanym bez kierownictwa lub przyzwolenia przywództwa różnych nacjonalistycznych bojówek. Jednakże dla rodzin i przyjaciół ofiar ma to drugorzędne znaczenie. Oddają cios, i po morderstwie następuje okrucieństwo i masakra.

W środku wojny domowej między milicją kurdyjską, a tym co jest w istocie milicją sunnickich Arabów, takie wydarzenia będą miały miejsce. Nie ma znaczenia jak postępowo przedstawia się PKK. Logika sytuacji dyktuje, co się wydarzy. Dobrym przykładem byłaby masakra w Kingsmill w hrabstwie Armagh, w Irlandii Północnej w 1976. IRA, tak jak PKK, była uważana za „postępową, socjalistyczną” organizację, lecz dzień po tym jak protestanccy bojówkarze zastrzelili pięciu katolickich cywili, irlandzcy republikanie wyszli i zatrzymali autobus z robotnikami budowlanymi, wyprowadziło z niego jedenastu protestantów i zastrzeliło, zabijając dziesięciu z nich. IRA zaprzeczyła zaangażowaniu w ten atak. Jednakże nie powstrzymało to bojówek protestanckich przed wzięciem odwetu, i zabójstwa wet za wet trwały dalej.

Dla komunistów rewolucja nie może zostać przeprowadzona przez etniczne lub sekciarskie bojówki a walki między bojówkami różnym grup etnicznych czy sekciarskich będzie prowadzić jedynie do dzielenia klasy pracowniczej i wykorzystaniu jej do masakrowania się nawzajem.

Wojna klas czy wojna sekciarska?

To zagrożenie wojną etniczną/sekciarską zwiastuje niebezpieczeństwo na przyszłość. Ostatecznie pomimo różnic między PKK a Da'esz, podobieństwa między nimi są tym co je łączy. Socjalistyczny pokost nie powstrzymuje etnicznej milicji przed odegraniem swojej roli w eskalacji cyklu konfliktu etnicznego i czystki etnicznej. Jasnym jest, że w tej walce Da'esz jest agresorem, a PKK jedynie broni swojego terytorium. Jest także jasne, że w porównaniu z Da'esz, PKK wygląda pozytywnie postępowo. Nic z tego nie powstrzymuje żadnego z nich przed odgrywaniem swoich ról w intensyfikacji konfliktu etnicznego.

Oczywiście sympatyzujemy z Kurdami masakrowanymi przez Da'esz. Jednakże, w przeciwieństwie do innych na lewicy, internacjonaliści uznają że ci umierający po stronie Da'esz, także pochodzą głównie z klasy pracowniczej i chłopstwa. Tak jak wśród Kurdów, wielu wśród walczących dla Da'esz to ci, którzy stracili bliskie osoby w sekciarskiej masakrze dokonanej przez szyickie bojówki w Iraku, i przez rządzone przez alawitów państwo w Syrii. Ponadto po stronie Da'esz, tak jak u Kurdów, jest wielu młodych robotników i chłopów którzy zostali wcieleni do tych gangów.

W walce takiej jak ta, w której pracownicy i chłopi zarzynają siebie nawzajem w imię nacjonalizmu i religii, komuniści nie biorą stron. Ci którzy biorą strony w tej wojnie nie przyczynią się na dłuższą metę do żadnego postępowego zwycięstwa, lecz jedynie do dalszego podziału etnicznego, i zwiększonej militaryzacji regionu, z których żadne nie będzie korzystne dla klasy pracowniczej. Ironicznym zdaje się także to że wielu na lewicy, zwłaszcza tych wspierających PKK w Turcji, którzy od dawna stawali po stronie którejkolwiek lokalnej imperialistycznej potęgi lub pełnomocnika który sprzeciwiał się Ameryce, teraz kibicuje USA. Oczywiście, muszą wiedzieć że amerykańska interwencja w tej wojnie nie jest na pewno na korzyść ludu Bliskiego Wschodu, lecz zdaje się że bardzo szybko o tym zapomnieli.

Klasa pracownicza, ani na Bliskim Wschodzie ani w reszcie świata, nie jest wystarczająco silna by powstrzymać tę wojnę, tak jak w 1914 nie była wystarczająco silna by zatrzymać I wojnę światową czy ludobójstwo Ormian rok później. Udawać, że jest inaczej oznacza paść łupem złudzeń. Niemniej jednak, nie oznacza to że rewolucjoniści powinni pogrążać się w zajmowaniu w niej stron, i w działaniu w sposób jaki niemal na pewno doprowadzi do przedłużenia i nasilenia się konfliktu etnicznego/sekciarskiego. Ważne jest aby pamiętać, że oblężenie Kobanê jest jedynie chwilą w większej walce w poprzek całego regionu, prowadzonej przez pełnomocników różnych lokalnych imperialistycznych potęg. Turcja wraz z Saudyjczykami i GCC będzie dalej próbować obalić państwo syryjskie, a Turcja będzie kontynuować swoją terrorystyczną wojnę nie tylko przeciwko PKK, lecz także ludności cywilnej w tureckim Kurdystanie. Jest niemal nieuniknionym, że w zamian inne potęgi przeciwne tureckiej polityce zaczną wysyłać PKK broń by kontynuowała walkę z Turcją. Ostatnie demonstracje poparcia dla bojowników z Kobanê w Turcji przyniosły śmierć ponad trzydziestu ludzi, większość z nich z rąk państwa tureckiego, niektórych z rąk tureckich gangów nacjonalistycznych, i pociągnęły za sobą użycie przez państwa przeciwko demonstrantom czołgów po raz pierwszy od przewrotu z 1980. Tureckie siły zbrojne także, po okresie zawieszenia broni, wznowiły ataki na PKK w Turcji. Oczywiście Turcja jest tutaj agresorem, lecz kiedy PKK odpowiada tym samym i zabija paru tureckich poborowych, nie jest to pierwsza rzecz jaka przychodzi na myśl pogrążonym w żałobie matkom, krewnym i przyjaciołom... i tak spirala nienawiści etnicznej, która z kolei prowadzi do przemocy, morderstwa i masakry, będzie trwać.

Alternatywa jaką internacjonaliści stawiają wobec tego to walka klas. Może wydawać się teraz odległa, lecz minęły ledwie cztery lata odkąd strajk pracowników TEKEL w Turcji naprawdę wydawał się przełamywać bariery między pracownikami kurdyjskimi a tureckimi, i doprowadził do o wiele szerszej fali strajków. 2013 przyniósł masywne demonstracje w całej Turcji, sprowokowane brutalnością policji przeciwko protestującym w stambulskim parku Gezi. Trzy lata od arabskiej wiosny może wydawać się teraz długim czasem, lecz w takich czasach zmiany te mogą odbywać się bardzo, bardzo szybko. Chociaż klasa pracownicza wygląda dziś na słabą, walki w których klasa pracownicza walczy o własne interesy powrócą w przyszłości, i są one jedynym rozwiązaniem przezwyciężającym etniczny i sekciarski podział poprzez jednoczenie pracowników jako pracowników, nie jako Kurdów, Turków, Arabów i Persów, czy też sunnitów, szyitów, chrześcijan bądź jezydów.

D. Valerian 28/10/14

Glosariusz

Kto jest kim w Kurdystanie- krótkie podsumowanie

PKKPartia Pracujących Kurdystanu. Organizacja polityczna i militarna tureckich Kurdów, początkowo marksistowsko-leninowska (tj. stalinowska), założona w 1978 przez Abdullaha Öcalana (w więzieniu w Turcji od 1998). W stanie wojny z państwem tureckim od 1984.

PYD Demokratyczna Partia Jedności. Syryjska gałąź PKK założona w 2003.

YPG Powszechne Jednostki Obrony. Wojskowe skrzydło PYD.

KNCS Kurdyjska Narodowa Rada w Syrii. Niejednolite zgrupowanie kurdyjskich organizacji politycznych przeciwnych PYD i pod patronatem KDP.

KDP Kurdyjska Partia Demokratyczny. Założona w 1946 przez Mustafę Barzaniego, przewodzi jej teraz jego syn, Masud. Jest siłą rządzącą w KRG.

KRG Kurdyjski Rząd Regionalny. Powołany po upadku Saddama Husajna w Iraku przez KDP Masuda, jest wiernym sojusznikiem USA.

PUK Patriotyczny Związek Kurdystanu. Założony w irackim Kurdystanie w 1975 po rozłamie wewnątrz KDP. Dominuje w południowej części irackiego Kurdystanu, a jej przywódca Dżalal Talabani był prezydentem Iraku w latach 2005-14.

Przypisy

(1) Po nasze podejście do tego patrz http://www.leftcom.org/en/articles/2011-08-10/the-unfinished-business-of...

(2) Patrz ten artykuł dla bardziej szczegółowej analizy szerszego konfliktu imperialistycznego http://www.leftcom.org/en/articles/2014-10-15/iraq-the-new-caliphate-is-... . Jest także aktualizacja dotycząca materialnych korzeni konfliktu na http://www.leftcom.org/en/articles/2014-10-30/is-%E2%80%93-imperialist-b...

(3) Artykuł na http://en.internationalism.org/icconline/201304/7373/internationalism-on... jest bogaty w szczegóły dotyczące historii PKK, łącznie z interesującą sekcją o jej postawie wobec kobiet.

(4) Patrz http://www.leftcom.org/pl/articles/2014-10-30/w-rojavie-wojna-ludowa-nie...

Źródło: http://www.leftcom.org/pl/articles/2014-11-01/krwawa-%C5%82a%C5%BAnia-w-...

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.