Najczęściej zadawane pytania nt. samorządu pracowniczego

Prawa pracownika | Publicystyka

Najczęściej zadawane pytania na temat samorządu pracowniczego

Czym jest samorząd robotniczy?
Samorząd pracowniczy to sposób zarządzania miejscem pracy bez szefów czy ustalonej hierarchii kierowniczej. W zamian nich, miejsce pracy zarządzane jest w sposób demokratyczny. Demokracja nie oznacza wybierania przez robotników menadżerów, którzy podejmą za nich decyzje. Sądzę raczej, że robotnicy decydują sami za siebie, uzgadniając jak będą wykonywać swoje zadania i obowiązki. Nikt w samorządnym przedsiębiorstwie robotniczym nie ma kontroli nad innymi tzn., że władza do podejmowania decyzji jest podzielona równo pomiędzy wszystkich robotników.

Jak to działa?
Każde samorządne miejsce pracy jest zarządzane poprzez bezpośrednie spotkania wszystkich tam pracujących, tj. zgromadzenie robotników. Robotnicy każdego przedsiębiorstwa podejmują decyzje kolektywnie w oparciu o zasadę jeden pracownik to jeden głos. Robotnicy każdego z mniejszych działów podejmują decyzje dotyczące tylko tego działu i tak dalej, do najmniejszych grup pracowników.

Czy zajmuje to dużo czasu?
Niezupełnie. Menadżerowie często uskarżają się na czasochłonność ich pracy, ale większość czasu spędzają oni na pracach administracyjnych, natomiast relatywnie niewiele czasu poświęcają się na właściwe zarządzanie. Jakkolwiek w większych fabrykach jest zbyt dużo robotników, aby zbierać się codziennie na spotkaniu. Zgromadzenie ogólne mogą mieć miejsce raz na tydzień lub raz w miesiącu. Istotne jest to, że podejmuje się na nich najważniejsze decyzje dotyczące funkcjonowania zakładu, tj. takie które robotnicy uznają za najważniejsze.

Jak zatem koordynować podstawowe codzienne zadania?
Robotnicy mogą spotykać się na zgromadzeniach wydziałów lub w grupach roboczych i podejmować tysiące decyzji dotyczących spraw codziennych. Każdy wydział deleguje przedstawiciela do rady zakładowej, aby przez nią koordynować działalnością tej rady. Delegaci nie są profesjonalnymi menadżerami. Są oni najzwyczajniej wysyłani przez ich wydziały ze specjalnymi instrukcjami (mandatami), a po ich powrocie ze zgromadzeń raportują o rezultatach. Po przedyskutowaniu tychże rezultatów ci sami lub inni delegaci mogą iść z nowymi instrukcjami. Wreszcie kiedy spotkanie rady zakładowej zostanie zakończone, mogą oni powrócić do codziennej pracy.

Każde uzgodnienie podjęte podczas spotkań delegatów jest przedmiotem wymagającym akceptacji zgromadzeń działów, co więcej delegaci mogą być odwołani w każdym momencie. Rada zakładowa nie wyznacza robotnikom żadnej oficjalnej linii czy stanowiska, ponieważ robotnicy robią to w odwrotnym kierunku. Rada nie jest zarządem, ale poprzez komunikację pomiędzy działami, odgrywa dokładnie tę samą rolę. W rzeczywistości rada zakładowa nie jest nawet ciałem o trwałej strukturze. Każdy w miejscu pracy może pełnić rolę delegata, ponieważ każdy może zostać na niego wybrany.

Czy będzie tam miejsce dla menadżerów?
Samorząd pracowniczy znosi trwały podział pomiędzy menadżerów i robotników. W zamian za to, ludzie, którzy wykonują prace produkcyjne, tj. wytwarzają lub konstruują dobra, utrzymują maszyny, zbierają informacje, zarządzają miejscem pracy kolektywnie. Samorząd pracowniczy oznacza, że robotnicy zarządzają sobą w sposób dosłowny, dlatego nie ma tutaj miejsca dla profesjonalnych menadżerów czy hierarchii kierowniczej. Robotnicy zwyczajnie współpracują ze sobą jak równy z równym.

Odrzucenie trwałej hierarchii nie oznacza jednak braku miejsca dla liderów. Jeśli w jakiejś pracy niezbędny jest lider zespołu nie ma powodu, aby się tam nie pojawił. Nie ma też powodu, dla którego rolę tą miałaby pełnić ta samo osoba dziś i jutro. Zasada powinna być jedna. Jeśli pojawia się konieczność pojawienia się lidera podczas wykonywania pewnych specyficznych prac, powinien być wybierany i odwoływany przez zespół. Co więcej powinien pracować nad tym, aby decyzje były podejmowane przez cały zespół.

Jeśli nawet sprzątacz i sprzątaczka posiada to samo prawo głosu w fabryce, jak osiągnąć to, aby jego głos posiadał jednakowy wpływu? Kto powinien być uczestnikiem prac nad budżetem firmy czy konstrukcją produktów?
Pomimo tych samych praw sprzątacz czy sprzątaczka może po prostu nie podołać intelektualnie podczas podejmowania tego typu decyzji. Jednym z celów powinna być regularna rotacja pracy, tak aby przypuśćmy inżynier miał sposobność pracować przy sprzątaniu. Najbardziej nieprzyjemne prace powinny podlegać rotacji, tak aby cała załoga miała możliwość brać w nich udział. W ten sposób unikamy sytuacji, kiedy ktoś jest upokarzany, ponieważ całe życie wykonuje degradujące prace. Jakkolwiek takie tymczasowe przesunięcia nie zlikwidują hierarchii w całości, jedno jest pewne, że jakość codziennej pracy zmieni się ogromnie, kiedy uwłasnowolnimy ludzi.

Zamiast dzielić ludzi na „fizycznych” i „umysłowych”, byłoby wskazane konstruować zrównoważone „kompleksy zadań”. Każdy pracownik miałby porównywalny zakres odpowiedzialności. Nie znaczy to tyle, że każdy musi zrobić wszystko. Ważne jest to, aby każdy posiadał tak skonstruowany podział obowiązków, aby każdy mógł wykonywać na przemian prace uwłasnowalniające i prace degradujące.

Nie oznacza to wcale, że każdy posiada jednakowe zdolności, chociaż lepsza edukacja doskonale wyrównywałaby szanse. Nikt nie będzie wykonywał jednakowo dobrze prac manualnych i intelektualnych, chodzi tu tylko o to, aby każdy uczestnicząc w procesie podejmowania decyzji, wnosił swoje unikalne doświadczenia. Z tej przyczyny nie jest dobrze monopolizować pewne zadania i powierzać je tym lub innym grupom

Jakie relacje powinny panować pomiędzy poszczególnymi zakładami pracy?
Zależą są one od tego, jak ludzie widzą rzeczy. Samorządne miejsca pracy (zakłady) mogą współzawodniczyć na rynku, w podobny sposób jak robią to przedsiębiorstwa kapitalistyczne, ale rodzi to niezliczoną ilość niesprawiedliwości. Są też tacy, którzy sugerują powołanie konfederacji, tj. wolnych i równych stowarzyszeń miejsc pracy, które przesuną punkt ciężkości ze współzawodnictwa na grunt współpracy. Te mogłyby być prowadzone przez ogólne konferencje delegatów, wybranych przez każdy zakład pracy. Zadaniem konfederacji byłoby wspólnie radzenie sobie z globalnymi zjawiskami ekonomicznymi. Byłyby one kontrolowane oddolnie, ponieważ delegaci otrzymywaliby mandaty od robotników i dowolnej chwili mogliby zostać odwołani. Oczywiście wszystkie decyzje owych konferencji byłyby przedmiotem do przegłosowania przez zgromadzenia robotników w każdym miejscu pracy. W ten sposób decyzje dotyczące ekonomii w całości byłyby raczej efektem powszechnej zgody, niż decyzjami podejmowanymi przez delegatów. Będą oni raczej ambasadorami niż podmiotami uprawnionymi do podejmowania decyzji.

Cena każdego produktu w obrębie jednego zrzeszenia (konfederacji), byłaby wyznaczana na podstawie liczby godzin niezbędnych do ich wyprodukowania. Nie byłoby jednak przeciwwskazań, aby w ramach wielostronnych ustaleń dokonywać dystrybucji dóbr za darmo.

Alejandro Vega

tłum. Mateusz Żuk
ozzip.pl

"Pomimo tych samych praw

"Pomimo tych samych praw sprzątacz czy sprzątaczka może po prostu nie podołać intelektualnie podczas podejmowania tego typu decyzji."

Vega jako profesor i pracownik naukowy pewnie myśli, że jest bardziej zdolny aby podejmować decyzje za pracowników.

Tutaj niestety nie mamy model anarchistyczny (autor nie jest anarchistą) . W tym modelu miejsce pracy może działać w ekonomii rynkowej albo w konfederacjach działające na zasadach rynkowych, monopolistycznych... nie ma tu ograniczeń .... a także nie ma tu mowy o roli społeczeństwa.

A cena ma być wyznaczana na postawie liczby godzin niezbędnych do ich wyprodukowania, ale nie mówi, że nie będą stawki godzinowe... więc co, pracownicy będą decydować jaki stawki powinni mieć... więc to oni decydują na ceny towarów i zarobków... znowu nie ma tu społeczeństwa. Tu ma tu nic o równe płacach lub kwestia czy każdy pracownik w każdej fazie produkcji otrzymuje te same pensje... Tylko taka formula, że "pracownicy decydują". Jest o zrównoważone kompleksy zadań, widać tu wpływ Albertowców. Ale z ekonomicznego punktu widzenia jest słabsze od Alberta.

Nie chodzi o to czy jest

Nie chodzi o to czy jest anarcho czy nie. Ważne jest, że zgadza się z tym, że taki system jest realny. Co do różnic między ludźmi to jasne jest, że "wszyscy jesteśmy równi a każdy inny". W mojej pracy mam współpracowniczkę, która jest fantastycznym koordynatorem zespołu, ale nie czuje się w mojej działce i rozliczanie bałaganu :) pozostawia mi i nie dlatego, że jest ułomna intelektualnie, ale dlatego że jeszcze nie przywykła do pewnego sposobu myślenia i analizowania w kategoriach: jeśli podziękuję firmie ochraniarskiej za współpracę a zatrudnię jeszcze jednego pracownika na etat, do którego będę miał zaufanie bo będzie starał się o swoje miejsce pracy i powierzone mu mienie, to w przyszłości np za pół roku będę mogła dać pracownikowi podwyżkę albo założyć kasę zapomogowo-pożyczkową wydziału.
Ze tekst jest słaby? Umówmy się, że w trzech akapitach nie zawrzesz wszystkiego co chcesz powiedzieć. Tym bardziej że tłumacz nie jest orłem jeśli idzie o angielski. :)

Pozdrawiam

Wątpliwe

Jakoś wątpię w te pomysły:

"Każde samorządne miejsce pracy jest zarządzane poprzez bezpośrednie spotkania wszystkich tam pracujących, tj. zgromadzenie robotników. Robotnicy każdego przedsiębiorstwa podejmują decyzje kolektywnie w oparciu o zasadę jeden pracownik to jeden głos. Robotnicy każdego z mniejszych działów podejmują decyzje dotyczące tylko tego działu i tak dalej, do najmniejszych grup pracowników.

Czy zajmuje to dużo czasu?
Niezupełnie. Menadżerowie często uskarżają się na czasochłonność ich pracy, ale większość czasu spędzają oni na pracach administracyjnych, natomiast relatywnie niewiele czasu poświęcają się na właściwe zarządzanie. Jakkolwiek w większych fabrykach jest zbyt dużo robotników, aby zbierać się codziennie na spotkaniu. Zgromadzenie ogólne mogą mieć miejsce raz na tydzień lub raz w miesiącu."

"Oczywiście wszystkie decyzje owych konferencji byłyby przedmiotem do przegłosowania przez zgromadzenia robotników w każdym miejscu pracy. W ten sposób decyzje dotyczące ekonomii w całości byłyby raczej efektem powszechnej zgody, niż decyzjami podejmowanymi przez delegatów. Będą oni raczej ambasadorami niż podmiotami uprawnionymi do podejmowania decyzji."

Wydaje mi się że skończy się to tak: 1) zbyt duża część energii ludzi zostanie początkowo pochłonięta przez długotrwałe procesy decyzyjne, często niekonkluzywne i przez to frustrujące. Ludzie będą też chaotycznie próbować zyskać wiedzę na temat własnego kontekstu decyzyjnego itd. W konsekwencji 2) Tak dalece formalne reguły wiele ludzi szybko zniechęcą do partycypacji albo przyczynią się do powstawania nieformalnych i niekontrolowanych grup interesu. Po prostu wytworzą się grupki które powiedzą ludziom, że "wiedzą lepiej" a ci nie będą mieli innego wyjścia jak im uwierzyć, bo będą zdezorientowani.

To nie zadziała w tak formalnym ujęciu.Fetysz "bezpośredniości podejmowania wszelkich decyzji przez wszystkich " (wywołany bezpośrednim ortodoksyjnym zanegowaniem formy reprezentacji - owszem szkodliwej) rozsypie cała organizację i doprowadzi do efektów perwersyjnych (np.nadmiernej nieformalnej władzy liderów i nieformalnych grup wpływu).

Problem tylko w tym, że to

Problem tylko w tym, że to nie są pomysły, tylko projekty realizowane w praktyce i mimo różnych problemów (najczęściej zupełnie innych niż Tobie się zdaje) funkcjonują i mają się świetnie.

Jeżeli tak

to przydałoby się więcej na ten temat

Co za bzdury.

Co za bzdury.

Żadne bzdury. I owszem

Żadne bzdury.

I owszem zgodze sie ze model nie jest idealny biorac pod uwage chociazby te kwestie o ktorych napisano przedemna w komentarzach, ale wydaje mi sie ze bardziej jest to opis tego co juz sie dzieje nie jest tutaj wiec mozliwe opisywanie tego samorzadu (tak mi sie wydaje) w oderwaniu od wolnego rynku czy kapitalistycznej rzeczywistosci bo czysto teoretyczne zagadnienia mysle sa juz wielu znane.

Czy można by podać jakieś

Czy można by podać jakieś przykłady przedsiębiorstw tak zarządzanych. Tak dokładnie, bo słyszałem tylko o hiszpańskiej Mandragorze i jakiś tam mglistych argentyńskich zakładach... niestety nie mogę dowiedzieć się niczego konkretnego.
I jeszcze, czy ktoś mógłby podać linka do jakiegoś tekstu poruszającego tę kwestię w odniesieniu do polityki Chaveza? Bo u Klein za dużo nie było (tzn. zero konkretów niestety).
Pozdrawiam.

100% w tym stylu to nie ma,

100% w tym stylu to nie ma, albo jest tak niewiele że ...
Jest dobra publikacja "Pełna partycypacja w zarządzaniu" opisuje ona w prosty i klarowny sposób jak posiadacze wykorzystują ten sposób zarządzania dopowiadając że jest kilka firm, w których pracownicy posiadając całość udziałów lub ich większość postanowili podziałać w ten lub posobny sposób.
Z angielskiego nazywa się to Total Participatory Managment

Jak radzisz sobie z

Jak radzisz sobie z angielskimi tekstami to jest także nie zła opowiastka Lyndy Gortton, Graffton lub jakoś tak pt.: Hot Spot. Co ciekawe jest ona wykładowcą w londyńskiej szkole biznesu i wraz z paroma fanatykami CRsu analizuje również inicjatywy społeczne jak np twórców, odtwórców i modernizatorów linuksa.
Jest polskie wydanie Maverick Semlera - właściciela Semco
Jakies historyjkio do poduchy Gore współwłasciciela firmy produkującej goretex,....
Niedługo (w połowie roku) odbędzie jakaś światowa konferencja, gdzie mają się zjechać delegaci z przedsiębiorstw zarządzanych lub znacznej mierze zarządzanych przez robotników.

Łooo!:) Dzięki wielkie.

Łooo!:)
Dzięki wielkie.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.