Ostrołęka: Zmuszanie dzieci do pracy?

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Prawa pracownika

W internecie pojawiło się zdjęcie zrobione w Ostrołęce przedstawiające małe dzieci pracujące przy rozdawaniu ulotek. Oto co napisał internauta na portalu moja-ostroleka.pl:

Zbulwersował mnie dzisiaj fakt rozdawania ulotek przez zaledwie kilkuletnie dzieci przed Polo Marketem przy ul. Hallera. Dwóch małych chłopców, bez żadnej opieki, rozdają ulotki jednego z gabinetów związanych m.in. z kosmetyką. Fakt wykorzystywania do tego dzieci uważam za skandaliczny. Nie wiem czy dzieci są tam z własnej woli czy nie, i czy zarabiają na tym jakiekolwiek pieniądze nawet choćby "na lody", ale moim zdaniem dzieci powinny mieć wakacje przed domem, a nie pod sklepem. To nie Kambodża, aby dzieci musiały pracować!
żródło: http://www.moja-ostroleka.pl/skrzynka-skarg-to-nie-kambodza-by-dzieci-mu...

Polska i Kambodża

Fakt wykorzystywania do tego dzieci uważam za skandaliczny. Nie wiem czy dzieci są tam z własnej woli czy nie, i czy zarabiają na tym jakiekolwiek pieniądze nawet choćby "na lody", ale moim zdaniem dzieci powinny mieć wakacje przed domem, a nie pod sklepem. To nie Kambodża, aby dzieci musiały pracować!

Zanim ktokolwiek w tej kwestii zainterweniuje należy dobrze zbadać sprawę. Myli się ten, kto twierdzi, że Polska to nie Kambodża, że dzieci nie muszą pracować. Ja sam w dzieciństwie pracowałem zbierając butelki, jagody i grzyby. Mam wrażenie, że w Polsce przez te 20 lat niewiele się zmieniło. Z pewnością byłbym wtedy niezadowolony, gdyby jakiś nadgorliwy obrońca praw dziecka zakazał mi tej pracy. Samej pracy oczywiście nie lubiłem, wolałem grać w nogę, ale to była dla mnie jedyna możliwość zarobienia kilku złotych na oranżadę, ciastka albo piłkę.

Co w ogóle ma znaczyć stwierdzenie, że dzieci powinny spędzać wakacje przed domem? To znaczy gdzie, jak? na betonie? czy też może wałęsając się po osiedlu? Zabronienie pracy, gdzie dziecko może zarobić parę złotych, to żadna pomoc - to wyrządzenie szkody.
Jedynie co tutaj mogłoby wymagać interwencji to np. zbyt niskie stawki dla dziecka za wykonywaną pracę. Ale jak pisałem wcześniej - pierw sprawę trzeba wybadać.

Czyli ty nie musiałeś

Czyli ty nie musiałeś pracować - muszą ci, którzy nie będą mieli co jeść jeśli nie będą pracować. Druga sprawa to strona finansowa zatrudniania dzieci - jeśli dziecko otrzymuje za pracę "na lody" (czyli zdecydowanie mniej niż dorosły pracownik zatrudniony zgodnie z przepisami) to jest to zwykły wyzysk, którego konsekwencje "psują" cały rynek pracy (utrudniony dostęp do pracy dla dorosłych, dążenie do obniżania zarobków...). Przedsiębiorstwa zatrudniające dzieci za niższe wynagrodzenia zyskują także sporą przewagę konkurencyjną (niskie koszty pracy).

Dziwny tok rozumowania

Czyli ty nie musiałeś pracować - muszą ci, którzy nie będą mieli co jeść jeśli nie będą pracować.

Idąc tym tokiem rozumowania konsekwentnie należy przyjąć, że większość nie musi pracować, bo po co internet, książki, samochód, piłka, wędka, gitara, wakacje itp. skoro da się bez tego przeżyć. Życie można zredukować do minimum i tylko taka praca na najbardziej podstawowe potrzeby jak jedzenie, ogrzewanie i ewentualnie leki może być nazwana przymusem.

Jeśli mamy pochmurny lipiec i dzieci jeżdżą o lasu zbierać jagody, żeby zarobić i móc się dołożyć do paliwa do samochodu, dzięki czemu w upalne dni rodzina będzie mogła pojechać nad wodę - to jak to nazwiemy? Muszą te dzieciaki pracować w lesie czy nie muszą? Wedle twojego rozumowania nie muszą, bo by nie umarły. Spokojnie, nawet w upalne dni, mogą siedzieć pod blokiem.

------

Druga sprawa to strona finansowa zatrudniania dzieci - jeśli dziecko otrzymuje za pracę "na lody" (czyli zdecydowanie mniej niż dorosły pracownik zatrudniony zgodnie z przepisami) to jest to zwykły wyzysk, którego konsekwencje "psują" cały rynek pracy (utrudniony dostęp do pracy dla dorosłych, dążenie do obniżania zarobków...). Przedsiębiorstwa zatrudniające dzieci za niższe wynagrodzenia zyskują także sporą przewagę konkurencyjną (niskie koszty pracy).

Z powyższym się zgadzam i dlatego pisałem o wybadaniu sprawy.

Kluczowym słowem jest

Kluczowym słowem jest czasownik "musieć" oznaczający konieczność ["podlegać jakiejś konieczności, nie mieć wyboru, nie móc inaczej postąpić", Słownik Języka Polskiego]. Jeśli dziecko pracuje aby utrzymać siebie i rodzinę to "musi", jeśli jest zmuszane to "musi"... Nie rozumiem twojego toku rozumowania i - bardzo proszę, nie tłumacz mi tego.

Słyszę fanfary, to polska

Słyszę fanfary, to polska prawica świętuje kolejny wyłom w bezbożnym socjalizmie.

Firma nie powinna

Firma nie powinna zatrudniać dzieci, jeżeli może zatrudnić dorosłego. Co innego jest umycie okien starszej sąsiadce a co innego rozdawanie ulotek. Kodeks pracy nie zezwala na pracę nieletnich, poniżej 16 roku życia, wyjątkowo można uzyskać pozwolenie:
 na rzecz podmiotu prowadzącego działalność kulturalną, artystyczną, sportową lub reklamową
 za zgodą przedstawiciela ustawowego lub opiekuna dziecka,
 po udzieleniu zezwolenia właściwego inspektora pracy.

Nie powinno być przyzwolenia na pracę dzieci! Najpierw ulotki, potem sprzątanie, a na koniec do fabryki!

Powoli wracamy do czasow z

Powoli wracamy do czasow z przed kodeksu pracy i praw czlowieka ...

Uciekać!

Coraz większe bezrobocie w kraju sprawia, że coraz więcej dzieci nie może liczyć na wsparcie finansowe od rodziców. Za taki stan rzeczy dziękujemy rosnącej opresji fiskalnej i administracyjnej, czego skutkiem jest rekordowa ilości bankrutujących w Polsce przedsiębiorstw. Tak źle w małym i średnim biznesie nie było od 30 lat. Podziękujmy rządzącej w tym euro-kołchozie bandzie złodziei. Smoki w starych legendach były mniej żarłoczne od dzisiejszej klasy politycznej.

Idź spać kapitalistyczny

Idź spać kapitalistyczny propagandzisto. Sytuacja dzieci (a także dorosłych) w państwach, w których "opresja fiskalna i administracyjna" jest o kilka rzędów wielkości mniejsza jest o wiele gorsza - wniosek: twoja diagnoza jest błędna. Przyczyna jest bardziej banalna - system gospodarczy oparty na prywatnej własności kapitału oraz prywatny monopol na kreowanie pseudowartości zwanej pieniądzem.

A Ty ciągle z tym handlem

A Ty ciągle z tym handlem wymiennym?

Normalnie brakło mi słów,

Normalnie brakło mi słów, cóż za błyskotliwa odpowiedź....

Trzyma poziom wyznaczony

Trzyma poziom wyznaczony przez Twój post.

To może wrócimy do

To może wrócimy do twojego? Poproszę o dowód potwierdzający przedstawioną przez ciebie tezę: brak "opresji fiskalnej i administracyjnej" odbija się pozytywnie na sytuacji dzieci. Twój ruch.

Cenzura :)

Odpowiedź była parę dni temu, podziękuj administracji :)

Buhahahahaah:D

Poprzednim się nie udało, ale może chociaż ten post przejdzie cenzurę:
- brak opresji fiskalnej i administracyjnej spowoduje, że rodzice będą mieli więcej swobody i środków dla wychowania swoich dzieci.
Dziekuję:)

Ja prosiłem o dowód a ty

Ja prosiłem o dowód a ty powtórzyłeś tezę. Może jakieś przykłady? Znasz jakieś państwa, w których nie ma "opresji fiskalnej i administracyjnej" a przeciętne rodziny mają "więcej swobody i środków dla wychowania swoich dzieci"?

:)

Na przykład Estonia:) A teraz spierdalaj socjalistyczno-zamordystyczny cwaniaku, razem ze swoimi zajebistymi pomysłami na przejadanie cudzej kasy :)
Pozdrowienia dla cenzora!

Estonia?Ma przeciętny

Estonia?

Ma przeciętny wskaźnik dzietności, w 2012 r. na poziomie 1,5 - 1,8. Wyższy mają kraje z bardziej hojną polityką prorodzinną, przykładem Francja (gdzie 80,2% dzieci rodzi się w związku "etnicznych" Francuzów - uprzedzając kontrargument, że to głównie imigranci podbijają statystykę), Irlandia, UK i Szwecja.

Polecam do przestudiowania:

http://epp.eurostat.ec.europa.eu/statistics_explained/images/c/c7/Total_...

Uk jestem tu jakis czas

Uk jestem tu jakis czas mniej biurokracji polityka prorodzinna tak Polki rodza. tu najwiecej dzieci po pakistankach

Hmmm... nie wiem jak

Hmmm... nie wiem jak wygląda problem biurokracji w Wielkiej Brytanii ale zwolennicy "wolnego rynku" zwykle atakują brytyjski socjal. Poza tym jest to typowe "imperium" żyjące na koszt innych społeczeństw (kolonializm, wyzysk ekonomiczny, waluta międzynarodowa....).

Deprywacja dzieci (0-16 lat):
- Szwecja - 1,3%
- Dania - 2,6%
- Wielka Brytania - 5,5%
- Estonia - 12,4%
- Polska - 20,9%
[Ubóstwo dzieci, UNICEF, maj 2012]

Stopa ubóstwa dzieci (0-17 lat):
- Dania - 6,5%
- Szwecja - 7,3%
- Estonia - 11,9%
- Wielka Brytania - 12,1%
- Polska - 14,5%
[Ubóstwo dzieci, UNICEF, maj 2012]

Odsetek ludności zagrożonej ubóstwem lub wykluczeniem społecznym w 2011:
- Szwecja - 16,1%
- Dania - 18,9%
- Wielka Brytania - 22,7%
- Estonia - 23,1%
- Polska 27,2%
[Eurostat]

Odsetek dzieci (0-16 lat) zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym w 2011:
- Szwecja - 15,1%
- Dania - 15,1%
- Estonia - 24,7%
- Wielka Brytania - 26,9%
- Polska 29,1%
[Eurostat]

Obciążenie podatkowe dochodów w 2010:
- Wielka Brytania - 36,3%
- Estonia - 40,7%
- Polska - 43,6%
- Dania - 45,7%
- Szwecja - 49,4%
[2010 Tax Freedom Days for the "Average Joe" in the European Union, as published in L'Anglophone, za Wikipedia]

Dania i Szwecja to typowe przykłady "nadopiekuńczości" systemowej.

Wniosek: na podstawie wskaźników wybranych państw możemy uznać, że niska "opresja fiskalna" nie przekłada się na poprawę jakości życia ludności.

Teraz definicje ubostwa wg

Teraz definicje ubostwa wg unicef poprosze

a może to dziecko

a może to dziecko właścicieli i pomaga w domowym interesie?

A to coś niby tłumaczy ?

A to coś niby tłumaczy ?

Wiesz, że dzieci bogatszych

Wiesz, że dzieci bogatszych rodziców nie muszą nic robić w wakacje? Przynajmniej te, które znam, czyli trochę tego jest.

!!!

Sugerujesz, że powinniśmy pozwolić się wzbogacić ludziom? Idź spać ty kapitalistyczna propagandzistko!

Kapitalizm nie jest systemem

Kapitalizm nie jest systemem umożliwiającym powszechne bogacenie się - wyklucza to akumulacja kapitału. Powyżej jest mowa o braku biedy a nie o bogactwie.

Kurczaki to dlaczego w

Kurczaki to dlaczego w krajach gdzie jest wiecej wolnosci gospodarczej ma miejsce szybszy rozwoj i wzrost zamoznosci?

W tym wątku nikt nie pisał

W tym wątku nikt nie pisał o "wolności gospodarczej". Poza tym kapitalizm to dominacja kapitału a nie "wolność gospodarcza".

Odnosisz się do Chile

Odnosisz się do Chile Pinocheta gdzie koszty przeznaczone na zakup jedzenia były równe połowie pensji czy też do serii eksperymentów w latach 80/90 w Liberii?

ANTIKLAS.pl | fb

Nie do prl gdzie miesieczna

Nie do prl gdzie miesieczna pensja wynosila 30 dolarow

Porównywanie wartości

Porównywanie wartości nominalnych jest bez sensu. Za te "30 dolarów" mieszkaniec PRL-u był w stanie zapłacić czynsz i rachunki, zakupić żywność oraz inne potrzebne mu produkty i często coś mu jeszcze zostawało. Dziś przeciętny Polak zarabia około 700 dolarów i nie jest w stanie "związać końca z końcem". Nie wolno także zapominać o bezrobociu - zjawisku praktycznie nieznanym w PRL-u, które jest obecnie przyczyną nędzy wielu polskich rodzin.

:)

Nie można również zapominać o strzelaniu do robotników, pałowaniu ludzi w bramach i wyłamywania palców przez służby bezpieczeństwa, które w PRL było przyczyną nędzy wielu polskich rodzin.

To nie Kambodża...

Fakt.W Kambodży czasem mogą być nieco bardziej cywilizowane warunki niż w kondomnium USA,UE,Watykanu i Rosji . Co do ciężkiej pracy w przypadku dzieci - fakt,nie powinno jej być.Choć lekka oczywiście w czasie dozwolonym jeśli dziecku rodzic nie ukradnie jakoś (TAK TO NALEŻY TRAKTOWAĆ,NIE MOŻE TU BYĆ USPRAWIEDLIWIENIA dla "konfiskowania" zarobków dziecka) zarobionych pieniędzy. No tylko,że samo jej zakazanie i przepędzenie tych dzieci spod sklepu rzekomo "w ich obronie" to może być zwykłe drobnomieszczańskie moralizatorstwo,zwykła Dulszczyzna. Należy zadawać najpierw pytania. Na przykład pytania - dlaczego te dzieciaki tam pracują i ile za to dostają... W następnej kolejności pytanie - co trzeba zrobić,by nie musiały tam stać lub chociaż jeśli chcą - by uczynić to bardziej znośnym...

Sam kiedys rozdawałem

Sam kiedys rozdawałem ulotki jak byłem mały i była to dla mnie ogromna frajda, pamiętam to do dziś, pamiętam że były to moje pierwsze samodzielnie zarobione pieniądze i pamiątam że nie wydalismy ich na pierdoły z bratem.

Pewnie były to dzieci

Pewnie były to dzieci mamusi, która ma ów gabinet kosmetyczny. Dzieciom rozdawanie ulotek sprawia czasami radość (jak zabawa), a mamusia mogła być obok lub w środku. Jesteście tendencyjni i stronniczy, bo piszecie o czymś (plotkujecie) a nie sprawdziliście jak sprawa wyglądała naprawdę.

Sam kiedyś roznosiłem ulotki informacyjne po osiedlu (nie handlowe, ale ideologiczne), a znajome dzieci same z siebie chciały mi pomóc, bo łażenie od klatki do klatki i wrzucanie do skrzynek traktowały jak zabawę (dałem im w podziękowaniu worek cukierków).

I, tak na serio, to

I, tak na serio, to wykorzystałeś te dzieci. Jakby chciały, tak dla zabawy, pobawic sie twoim pisiorem, bo tak widziały w necie, to też bys im dał, a potem podziękował za to cukierkami? Co za logika.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.