Próba charakterystyki edukacji anarchistycznej

Publicystyka

Anarchizm w opinii powszechnej nie kojarzy się z pedagogiką, raczej z rewolucyjnością, buntem, agresją, terroryzmem. Pewna nauczycielka powiedziała: „co to taki anarchizm może mieć wspólnego z tak szlachetną dziedziną jak pedagogika”.

Tymczasem anarchizm w przeciągu dwustu lat swojej historii wypracował bogatą myśl edukacyjną. Bez przesady można stwierdzić, że pedagogika anarchistyczna wyprzedziła Ruch Nowego Wychowania. Działalność edukacyjną prowadzili min: Lew Tołstoj w Rosji, Paul Robin , Sebastian Faure we Francji, Edward Abramowski na ziemiach polskich, Francisco Ferrer i hiszpańscy robotnicy zrzeszeni w anarchosyndykalistycznych związkach zawodowych CNT w Hiszpanii oraz Emma Goldman w Stanach Zjednoczonych. Dużo miejsca edukacji poświęcili protoplasta anarchizmu William Godwin oraz ojcowie anarchizmu Proudhon, Bakunin i Kropotkin. W czasach współczesnych działalność edukacyjną prowadzi Międzynarodówka Anarchistyczna a w Polsce Fedaracja Anarchistyczna.

Pedagogikę anarchistyczną zalicza się do szerokiego nurtu emancypacyjnego. W samej pedagogice anarchistycznej można wyróżnić dwa podstawowe nurty pedagogiczne:

  • nurt pedagogiczny anarchizmu indywidualistycznego nawiązującego do Jana Jakuba Rousseau, Maxa Stirnera, Elen Key, Fryderyka Nietzsche i Zygmunta Freuda1. Celem wychowania w oczach anarchistów indywidualistycznych jest autonomiczna wolna od przymusu jednostka. Anarchoindywidualiści uważają, że ludzie wymyślili państwo, normy, religię, prawo po to by pozbawić jednostkę samostanowienia i uzależnić ją od instytucji zewnętrznych. Ideałem wychowawczym w tym nurcie jest restauracja nowego człowieka, właściwie nadczłowieka, który jest wolny, silny, odważny, zdecydowany w podejmowaniu decyzji, przywiązany do wartości ziemskich. „Zaklinam was bracia pozostańcie wierni ziemi i nie wierzcie tym, co wam o nadziemskich mówią nadziejach! Truciciele to są , wiedni czy nieświadomi”2. Wzorem w tym nurcie wychowania jest bohater książki Fryderyka Nietzsche Zaratustra, głoszący kult silnej, odważnej, wolnej od wiary w pojęcia ludzkie, ale mądrej i głębokiej jednostki.
  • nurt pedagogiczny anarchizmu społecznego nawiązującego do klasyków myśli anarchistycznej: Godwina, Proudhona, Bakunina, Kropotkina, Robina, Grave, Faure. W tym nurcie można wyróżnić dwa różne stosunki do edukacji. Pierwszy reprezentuje Bakunin i jego zwolennicy. Bakunin nie wierzył w możliwość edukacji w świecie zniewolonym. Wolna edukacja jest możliwa tylko w społeczeństwie wolnym, które należy zbudować na gruzach starego świata. Dopiero wtedy po zwycięstwie rewolucji ludowej będzie możliwa wolna edukacja. W artykule wydanym w czasopiśmie „Sprawa ludu” „Wiedza a lud” Bakunin wzywa postępową młodzież do porzucenia nauki i podjęcia agitacji rewolucyjnej wśród ludu. Bakunin w tym artykule twierdzi, że mylne jest przekonanie, że edukacja koniecznie musi poprzedzić rewolucję. Wręcz na odwrót, dopiero rewolucja wyzwalająca lud z pod presji państwa i klas uprzywilejowanej umożliwi wolną, służącą ludowi edukację. Dopóki istnieje – argumentuje Bakunin - stary system oparty na religii i religijnej wierze w cara wolna edukacja jest niemożliwa3. Drugi wiąże się z wiarą w istnienie społeczeństwa alternatywnego na terenie, którego możliwa jest wolnościowa edukacja. Takimi społecznościami alternatywnymi w przeszłości były anarchistyczne ośrodki edukacyjne min. Cempuis założone przez Paula Robina, La Ruche przez Sebastiana Faure, Escuela Moderna zapoczątkowana przez Francisco Ferrera, czy też słynna szkoła w Stelton w Stanach Zjednoczonych założona przez Emme Goldman. Obecnie takimi społecznościami alternatywnymi są stowarzyszenia wolnościowe, grupy i członkowie indywidualni zrzeszeni w Federacji Anarchistycznej. Są to też anarchokomuny, spółdzielnie anarchistyczne oraz skłoty. Na szeroką skalę, zwłaszcza wśród robotników działalność edukacyjną prowadzą anarchosyndykalistyczne związki zawodowe.

    Anarchiści bardzo szybko zauważyli związek łączący szkołę z nowożytnym systemem państwowym i ekonomicznym. Państwo – jak zauważył Russell - co prawda w przeszłości nie zajmowało się wychowaniem pozostawiając tę funkcję kościołowi. Wychowanie było wyłączną domeną kościoła, aż do pojawienia się postulatu powszechnego przymusu nauczania. Szybko się okazało, że państwo może z powszechnego nauczania robić różnorodny użytek. Wskazywano, co prawda że edukacja powszechna przyczyni się do rozwoju handlu, przemysłu, rolnictwa. Ale nie to w oczach państwa było najważniejsze. Odkryto, że edukacja powszechna, obejmująca dzieci i młodzież ze wszystkich klas społecznych uczy szacunku dla władzy i istniejących instytucji, umiłowania państwa, autorytetów, szacunku dla własności prywatnej, zmniejsza do minimum możliwość krytyki zastanej polityczno-ekonomicznej rzeczywistości, utrzymuje pogardę do innych narodów, wzmacnia solidarność narodową kosztem internacjonalizmu i autonomicznego rozwoju jednostki, w końcu czyni młodzież podatną na wszelką ideologiczną indokrynację. I co najważniejsze państwo nowożytne zorientowało się, że wprowadzenie przymusowej edukacji przyczyni się z czasem do ograniczenia, a nawet zniszczenia wolnościowych zapędów młodzieży4.

    Szkoła znajduje się pod kontrolą państwa i jest narzędziem państwowym dostosowującym dzieci i młodzież do potrzeb systemu polityczno-ekonomicznego. Szkoła taka przekazuje gotowe idee, wytwarzając moralność instytucjonalną, a co za tym idzie służalstwo, pokorę i szacunek dla władzy. Państwo zatem poprzez edukację powszechną i obowiązkową wytwarza w obywatelach cechy bez, których nie mogłoby istnieć. Są to: służalstwo, kult władców, oddanie państwu, szacunek dla prawa, myślenie według państwowych dogmatów, zdyscyplinowanie. Zatem szkoła nie jest zainteresowana ideami wolności, przeciwnie szkoła wytwarza w uczniach wszelkie cechy, które nie tyle mają sprzyjać wolności, ile mają od niej oddalać. Funkcjonowanie szkół utrwala i odtwarza nierówności społeczne, nie dopuszczając jednocześnie do jakichkolwiek radykalnych zmian. Państwo z tej racji, iż nauczyciel jest urzędnikiem państwowym daje mu nieograniczoną władzę nad życiem ucznia. Jak zauważył pedagog anarchistyczny Faure edukacja oparta na dyscyplinie tworzy między nauczycielem a uczniem relację pan-niewolnik. Wychowanie takie niszczy otwartość i uczciwość, sprzyja za to wszelkiemu tchórzostwu i kłamstwu. Zaznaczmy tchórzostwu i kłamstwu, które jest niezbędne dla funkcjonowania machiny państwowej. W wychowaniu takim nie ma miejsca ani na przyjaźń, ani na braterstwo. Są to, naturalnie cechy z gruntu ludzkie, sprzyjające wolności, ale w edukacji powszechnej nie chodzi o wolność ani o człowieczeństwo, lecz o dobro państwa. Jeżeli celem edukacji powszechnej jest dobro państwa to wolność jednostki jest urojeniem, gdzie jednostka nie jest przygotowywana do życia w wolności, lecz do wypełniania obowiązków wobec rodziny, społeczeństwa, państwa, kościoła.

    Władze szkolne nie widzą w uczniach istot ludzkich. Widzą w nich materiał do realizowania planów społecznych. Widzą w nich przyszłych robotników w fabryce, rolników uprawiających ziemię, żołnierzy na wojnie. Edukacja powszechna zatem jest zniewalająca, nie liczy się z potrzebami i z marzeniami uczniów, nie liczy się bo celem edukacji powszechnej nie jest dobro ucznia tylko utrwalenie zastanego status quo. Jest to edukacja wychowująca do życia w zastanym, chorym społeczeństwie, gdzie zdrowie jest kojarzone z buntem i złem, a choroba z dobrem społeczeństwa. Zaiste dziwna edukacja, która niszczy wszelkie porywy zdrowia, wspierając chorobę. Człowiek zatem dostosowany do życia w chorym społeczeństwie nazywany jest dobrze wychowanym obywatelem, natomiast jednostka zbuntowana, nieprzystosowana do życia w chorym społeczeństwie i jednocześnie będąca świadoma owej choroby społecznej za chorą, kwalifikującą się do działań resocjalizacyjnych, a czasem psychiatrycznych.

    Skoro edukacja zniewala, zniewala bo jest w rękach państwa, kościoła, klas uprzywilejowanych, tylko edukacja może wyzwolić. Edukacja – jak zauważył Godwin – może stanowić drogę do zbudowania społeczeństwa ludzi wolnych i równych. Ale musi być to edukacja wolna od wpływów państwa, kościoła i interesów klasy uprzywilejowanej. Edukacja, która nie będzie urabiać umysłów, charakterów i sumień, a sprowadzać się będzie do umysłowego wyzwalania ludzi, tak by ludzie wyzwoleni dali początek nowej wolnościowej kulturze. Stąd też anarchiści żądają takiego społeczeństwa, w którym szkoły byłyby wolne, czyli takiej, aby nauczanie nie było pod wyłączną władza rządu ani gminy, lecz aby każdy człowiek mógł zakładać takie szkoły, jakie uważa za potrzebne i miał możliwość nauczania wedle swoich przekonań. Bez wolnej szkoły, twierdził Abramowski nie ma wolności duszy ludzkiej. Szkoła państwowa urabia człowieka i jego pojęcia, trzymając się ściśle programu nauczania ułożonego przez ministerium oświaty i z tego powodu wpaja w umysły młodzieży tylko te idee i przekonania, które wyznaje rząd. Wszystkie inne pojęcia w szkole rządowej są zabronione. Nawet najpiękniejsze idee i uczucia nie mają dostępu do szkoły państwowej5. Dlatego szkoła, która pozostaje pod kontrolą państwa tamuje rozwój młodzieży, hamując w ten sposób wszelkie zmiany społeczne, jednocześnie utrwalając zastane status quo. Edukacja taka jawi się anarchistom jako agresja wymierzona przeciwko dzieciom i młodzieży. Przeciwko takiej edukacji anarchiści protestują i ją odrzucają. Wartością nadrzędną zatem edukacji anarchistycznej będzie bunt. Racją dla buntu anarchisty jest wolność. Wie o tym władza, która tropi buntowników, nie zawsze jednakże osadzając ich we więzieniu. Byłoby to zbyt proste i mało subtelne. Miejscem dla buntowników są obozy resocjalizacyjne, mające sprawiać wrażenie humanitarności państwa. Niektórych buntowników osadza się w szpitalach dla psychicznie chorych, aby w ten sposób wysyłać informacje do społeczeństwa, iż każdy kto zaprzecza ogólnie przyjętym wartościom czyni tak dlatego, że jest chory na umyśle. Nauczyciele nie zauważają, że bunt chociażby z punktu widzenia etyki nie jest czymś złym. Bunt jest podstawowym środkiem rozwoju społeczeństwa. Bez buntu nie ma postępu w zakresie wolności, równości i ludzkiej solidarności. Gdyby nie bunt bylibyśmy na poziomie ludzi średniowiecza, musielibyśmy kłaniać się do pasa przedstawicielom władzy politycznej, zdejmować czapki przed władzą duchowną, a za mały gest protestu bylibyśmy więzieni i torturowani. Nie musimy przed nikim się kłaniać i nikt za to nie może nam nic zrobić. Wszak nie wsadza się dziś do więzienia za to, że ludzie nie wierzą w Boga, albo wierzą inaczej, że nie wpuszczają księdza po kolędzie, że nie chodzą do kościoła, że nie darzą szacunkiem władzy duchownej i politycznej. Zawdzięczamy to tym wszystkim, którzy w przeszłości poświecili swoje życie walce o wolność. Ten wkład buntowników z przeszłości poszerzający obszary naszej wolności należy docenić. Wszak buntownikami bywali także wielcy reformatorzy religii. Jezus z Nazaretu – kontestujący zastane wartości kultury dominującej był buntownikiem i za takiego został uznany przez ówczesne władze rzymskie i żydowskich hierarchów. Bez przesady zatem można rzec, że uczeń - buntownik jest bliżej „odwiecznej prawdy” aniżeli jego antagonista nauczyciel.

    Edukacja wolnościowa może i właściwie jest środkiem do rewolucji. Niekoniecznie rewolucja musi oznaczać barykady. Państwo posiada wystarczającą siłę aby znieść w proch i pył każdą barykadę, a rewolucjonistów rozstrzelać, uwięzić lub ostatecznie ośmieszyć. Państwo to nie tylko instytucje przemocy: policja, sądy, prokuratura, więziennictwo i armia. Państwo jest także w sumieniu jednostki i w relacji pomiędzy nimi. A więc wyrugowanie państwa z własnego sumienia jest podstawowym środkiem prowadzącym do wolności. Potęga państwa zależy od zgody rządzonych. Każde państwo opiera się na opinii rządzonych, iż rząd musi istnieć dla zachowania porządku i harmonii. Dlaczego ludzie pozwalają sobą rządzić? Czy dlatego, że się boją? Nie, dlatego że rządzący i rządzeni wyznają te same wartości. Bo jedni i drudzy mają w swoim sumieniu państwo, stąd też w życiu kierują się moralnością instytucjonalną. Państwo, aby zachować swój byt dąży do tego, żeby klasa rządzonych miała te same wartości jakie mają rządzący. Wychowanie w duchu państwowym przyzwyczaiło ludzi do myśli, iż bez, polityków, przywódców, wojskowych, policjantów i sędziów żadne społeczeństwo nie jest możliwe. Przeświadczenie to hamuje wolność. Prezydent Rzeczpospolitej i sprzątaczka na dworcu kolejowym w gruncie rzeczy wyznają te same wartości, które każą im wierzyć w te same państwowe dogmaty. Niemiecki anarchista i filozof Landauer zauważył, że: „Państwo nie jest czymś, co może być zniszczone w drodze rewolucji. Jest warunkiem, głównym stosunkiem pomiędzy ludzkimi istnieniami, jest sposobem ludzkiego zachowania: możemy je znieść tylko przez ustanowienie innych relacji, przez inne zachowanie. To my a nie jakaś abstrakcyjna tożsamość zachowujemy się w pewien sposób-politycznie albo społecznie”6. Zdaje się, że anarchizm współczesny jest tego stanu rzeczy świadomy, stąd też coraz więcej anarchistów odchodzi od metod działania opartych na przemocy, rozumiejąc, iż przemocą nie zniszczy się państwa, bo żadna przemoc nie wyruguje państwa z sumień ludzkich. Wiedział już o tym Abramowski. Jedną z możliwości likwidacji państwa jest wyeliminowanie w indywidualnych potrzebach ludzkich potrzeby na, których opiera swój byt państwo. Anarchiści proponują bojkot państwa, który ma być fundamentem rewolucji moralnej, która ma ostatecznie doprowadzić ludzkość do socjalistycznego społeczeństwa bezpaństwowego. Jednakże żaden człowiek żyjący i wychowany w państwie , który nie miał nigdy nic wspólnego z ruchami wolnościowymi nie jest zdolny samodzielnie przeprowadzić rewolucji moralnej, osoba taka potrzebuje uświadomienia i odpowiedniej wiedzy, a więc edukacji. I jest tu właśnie miejsce na edukację wyzwalającą. Ale kto właściwie tę edukację ma wprowadzić w życie, skoro szkoły jak i te państwowe, katolickie i prywatne nie są zainteresowane inicjatywami wolnościowymi, a już na pewno nie ideą bojkotu państwa. Szkoły bronią się przed ideami wolnościowymi, jak niegdyś ludzie przed trądem, odgradzając się od inicjatyw wolnościowych grubym murem. I w takiej sytuacji edukacja wyzwalająca zostaje przeniesiona na ulice, place, parki, osiedla proletariackie, dzielnice zamieszkałe przez lumpenproletariat, skłoty, anarchokomuny. Wszędzie tam, gdzie można odnaleść podmioty emancypacyjne zdolne do przeprowadzenia radykalnych zmian społecznych. Wszędzie, gdzie sytuacja i warunki bytowe sprzyjają postulatom wolnościowym. Wskazane jest też tworzenie kół edukacyjnych do, których mógłby należeć każdy, kto miałby na to ochotę, i które w drodze wolnej dyskusji rozszerzałyby sposób myślenia. Podczas takich dyskusji jest możliwość skonfrontowania różnych idei, np. idei państwa z anarchistyczną ideą społeczeństwa bezpaństwowego, konserwatywną ideę nierówności społecznej z socjalistyczną ideą równości, liberalno - kapitalistyczną etykę konkurencji i rywalizacji z wolnościową ideą braterstwa, ale nade wszystko wyjaśnianie źródeł zła na świecie, aby dzieci z rodzin robotniczych rozumiały, dlaczego ich rodzice pomimo, że przez całe życie ciężko pracują nie mogą zapewnić sobie ani swoim dzieciom godnego życia. Uczniowie w szkole poznają tylko idee zgodne z panującą ideologią, inne idee są przemilczane lub dyskwalifikowane, a jeżeli poznają jakieś idee niesprzyjające zastanemu systemowi to zazwyczaj z jednego punktu widzenia. Takimi ideami są komunizm, anarchizm, socjalizm, które dzieci znają tylko z jednego, oficjalnego punktu widzenia, a więc jako coś złego, przerażającego, odpychającego. W kołach edukacyjnych uczniowie mieliby możliwość poznawania, także tych idei, które szkoła przemilcza albo zniekształca. Koła takie z czasem przybliżałyby nadejście nowego, wolnego społeczeństwa, gdyż rozszerzałyby horyzonty myślowe ludzi, poszerzając jednocześnie obszary wolności.

    Istotna w edukacji anarchistycznej jest funkcja nauczyciela. Nauczyciel-anarchista zgodnie z zasadami anarchizmu musi być inny aniżeli służący państwu i klasie uprzywilejowanej nauczyciel tradycyjny. Pedagog-anarchista służy wolności, o niej mówi i o niej naucza, naturalnie tylko tych , którzy tego chcą. Pedagogika anarchistyczna kładzie też na nacisk na równość między wychowawcą a wychowankiem, ponieważ bez równości nie ma wolności. Nauczyciel traktujący ucznia jako nierównego sobie nie będzie szanował jego wolności. Uczeń ma być partnerem w procesie edukacyjnym a nie niewolnikiem w rękach nauczyciela, jak to jest niestety w szkole tradycyjnej.

    Anarchiści nie lubią słowa „wychowanie”, jeżeli pedagogika anarchistyczna posługuje się tym terminem to nadaje mu inną treść. Już Lew Tołstoj-jeden z pierwszych teoretyków szkoły wolnościowej, zauważył że wychowanie to jest urabianie wychowanka na swoje podobieństwo. Tołstoj podążając śladami Jan Jakuba Rousseau, którego uwielbiał i podziwiał do końca życia, uważał, że dziecko rodzi się dobre, a wychowanie czyni je złym. Twierdził, że nie podobna uczyć i wychowywać dziecka, bowiem dziecko stoi bliżej harmonii i prawdy wiecznej niż człowiek dorosły. Wychowanie pisał jest „dążeniem jednego człowieka do zrobienia drugiego takim jakim jest on sam”7. Człowiek dorosły, którego życie zdążyło już zmęczyć a społeczeństwo zepsuć nie może znieść widoku tej dziecięcej niewinności i miłości do życia, której dorosłym często brakuje. Stąd człowiek dorosły urabia dziecko na swoje podobieństwo, wpajając dziecku cechy, które nie sprzyjają jego naturalnemu rozwojowi, lecz są pożyteczne dla zastanego społeczeństwa. A więc wychowanie to urabianie, niszczenie z gruntu dobrej natury człowieka, wpajanie wiedzy z gruntu niepewnej, ponieważ nie ma prawd absolutnych, niepodważalnych, nie podlegających dyskusji. Zatem nikt – jak uczy Tołstoj – nie ma prawa do wychowania. Takie wychowanie urabiające jest nie do przyjęcia przez anarchistów. Urabianie umysłów i sumień to dobre dla państwa i jego sojuszników klasy uprzywilejowanej i kościoła, ale nie jest to metoda służąca wolności. O tym wie każdy komu idea wolności jest bliska. Jedynym instrumentem wychowania – jak zauważył Sebastian Faure – może być tylko przykład.

    Na fundamentalne pytanie stawiane przez pedagogów: do czego wychowywać w świecie zniewolonym? Anarchizm odpowiada: do wolności, równości i braterstwa, krótko mówiąc do człowieczeństwa. Ideę człowieczeństwa pięknie określił w „Manifeście człowieczeństwa” August Wróblewski. Opisał ją tak: „Idea człowieczeństwa jest główną i niezawodnie głęboką ideą ludzkości, jest ideą wiecznie żywą, wiecznie przewodnią, wiecznie płodna, zmienna, w stosunku dorobku wiedzy i życia, jednak zawsze naczelną i, w istocie swej, nieomylną ideą ludzkości. Idea człowieczeństwa, z samej natury rzeczy, przenika całokształt życia, przenikać powinna wszystkie myśli, twórczość całą i codzienna społeczną akcję życiową człowieka. Wypełnia ona wszystkie stosunki między ludźmi bez ich wiadomości, ale i świadomie powinna jaśnieć coraz bardziej. Idea człowieczeństwa musi być we wszystkim, co się wśród ludzi dzieje, uznana i aprobowana, jako sens tego życia”8. Niestety ku nieszczęściu ludzkości szkoła zapomina o idei człowieczeństwa, zastępując ją ideami państwowo-narodowymi, które niewiele mają wspólnego z człowieczeństwem. Pedagogika anarchistyczna za najwyższe dobro uznaje nie państwo, ojczyznę, naród religię, lecz żywego, czującego człowieka, stąd zdaniem pedagogów anarchistycznych człowiek nie ma być wychowywany na Polaka, Niemca, Rosjanina, Żyda, Francuza, katolika, protestanta, ponieważ w ten sposób w drodze wychowania pozbawia się człowieka możliwości wolnego wyboru. Takim negatywnym przykładem wychowania może być religia katolicka. Wychowanie religijne opiera się na przekonaniu, że człowiek z natury jest zły, że człowiek sam z siebie nie może czynić dobrze. Z racji tego skażenia- zdaniem ideologów kościelnych- człowiek potrzebuje przewodników, którzy wskazaliby, naturalnie dla jego dobra, moralną i intelektualną drogę życia.

    Dziecko jest chrzczone, nikt nie pyta się dziecka czy chcesz być katolikiem. Katolicyzm narzuca się dziecku, nie pytając go o zdanie. Kiedy dziecko osiągnie 3, 4 rok życia podlega edukacji religijnej. Pierwszymi edukatorkami są nasze babcie, które zaczynają religijną indoktrynację od pokazywania dziecku wiszących na ścianie emblematów religijnych. Babunia mówi do dziecka: „wiesz kto to jest ta pani na tym obrazie, to Matka Boska, nasza pani i królowa, jeżeli będziesz grzeczny to ona będzie cię kochała, a jeżeli będziesz niegrzeczny to cię nie będzie kochała. A tu wisi jej syn Pan Jezus. Wiesz dlaczego wisi, bo źli ludzie go ukrzyżowali. Tymi ludźmi bardzo złymi byli Żydzi”. Oczywiście babunia myśli, że czyni wiele dobra w ten sposób, że przekazuje dziecku uświęcone przez kościół i tradycję prawdy absolutne, niezbędne do życia w zastanym społeczeństwie. W rzeczywistości czego te kobiety są nieświadome zasiewają nienawiść do wszelkiej inności. W gruncie rzeczy są to pierwsze lekcje dyscypliny, wdrażania lęku przed pierwiastkiem religijnym i pierwsza lekcja nietolerancji, antysemityzmu i rasizmu. Potem w siódmym roku życia dziecko kontynuuje edukację religijną w szkole. Na arenę edukacyjną wchodzi znający „prawdę absolutną” kapłan lub katecheta. Kontynuują oni dzieło rozpoczęte przez babcię. Dziecko zaczyna uczyć się na pamięć katechizmu. Powtarza dziesiątki razy tę samą modlitwę. W treściach modlitw są zawarte dogmaty. Z czasem dziecko staje się niezdolne do samodzielnego myślenia. Kiedy osiągnie trzynasty, piętnasty rok życia, a więc osiągnie okres życia, kiedy w dziecku rozwija się umysł krytyczny dziecko jest już urobione przez dogmat. Dogmaty zawarte w tekście modlitw osadzają się głęboko w świadomości, urabiając w ten sposób umysł. Dziecko w ten sposób zostaje pozbawione prawa do wolnego swobodnego myślenia, co więcej wolnego wyboru tego w co chciałoby wierzyć. Zostaje pozbawione przez tych, którzy mylą prawdę absolutną z ideologią i z tej przyczyny uważają, że mają prawo i obowiązek dla dobra dziecka ją mu przekazać. Zaznaczywszy, że w wychowaniu religijnym nie chodzi o to, aby dziecko wyrosło na czciciela nauki Jezusa z Nazaretu (wówczas dziecko znalazłoby się w konflikcie z władzą polityczną i duchowną), lecz na wiernego, oddanego syna rzymskiej wiary, która co tu ukrywać nie pozostawiła śladów po pierwotnej nauce owego żydowskiego, wędrującego nauczyciela, który nauczał życia bez przemocy, umiłowania wolności, równości i konieczności życia w braterstwie. Można bez przesady zaznaczyć, iż na tych wartościach opiera się współczesna edukacja anarchistyczna.

    Rousseau znał psychologię rozwojową i wiedział o czym pisze, kiedy postulował w swoim słynnym Emilu pogląd, że dziecko winno uczyć się religii w piętnastym roku życia, a więc w okresie, gdy rozwinie się w dziecku umysł krytyczny. Dziecko 15-letnie, które do tego czasu nie uczyło się niczego o Bogu, bogach, świętych i aniołach odniesie się do tych spraw racjonalnie i krytycznie. Wiedzą o tym twórcy ideologii, wiedzą też, że ich ideologia, którą skądinąd nazywają prawdą absolutną, ma w gruncie rzeczy słabe podstawy racjonalne, dlatego tzw. prawdy wpajają w drodze przymusowego nauczania. Dlaczego – możemy zapytać owych znających prawdy absolutne ideologów kościelnych i sprzymierzonych z nimi ideologów państwowych – narzucacie naszym dzieciom wasze absolutne prawdy, które przecież nie są żadnymi prawdami. A jeżeli nawet są, to dzieci rozwijające się prawidłowo, a więc w duchu wolności dojdą do nich same, bez jakiejkolwiek pomocy księdza czy jakiegoś innego gościa przypisującego sobie prawo do przekazywania „prawd absolutnych”. Kościół przy pomocy państwa narzuca te prawdy, ponieważ są one gwarancją zachowania przywilejów kasty duchownej, a co za tym idzie pewną gwarancją zachowania zastanego, status quo. Zatem w interesie kasty duchownej, władzy politycznej i klasy uprzywilejowanej jest wpajanie od dziecka owych niezgodnych z rozumem i zdrowym rozsądkiem zatruwających dziecięcy umysł kościelno-państwowych „prawd”. Od tego czy społeczeństwo będzie uznawało te prawdy zależy byt państwa i przywileje duchowieństwa. Niebezpieczeństwo ideologiczne zagraża także samemu anarchizmowi, stąd wychowanie anarchistyczne nigdy nie było wychowaniem do anarchizmu, bowiem byłoby to narzucanie, indokrynowanie, a więc zaprzeczeniem anarchizmu, byłoby to wychowanie nie różniące się zbytnio od katolickiego. Ferrer zauważył, że dziecko nie może być wychowywane do buntu i rewolucji, dopiero, kiedy dorośnie musi być zdolne do samodzielnego i świadomego wyboru swojej drogi życia. Wtedy dopiero może zostać rewolucjonistą albo i nie. Człowiek ma być człowiekiem, a wychowanie winno umożliwić mu dokonywania wolnych wyborów, a kształcenie umiejętności samodzielnego uczenia się i samodzielnego myślenia. „Nie pozwalajmy – nawoływał Józef Zieliński – żeby w miejsce dawnych artykułów wiary, dawnego katechizmu wprowadzono nowe „credo”, nową ewangelie, nowy katechizm choćby czerwony. Zasadą naszą jest wolna dyskusja, swobodna wymiana myśli, wzajemna tolerancja, a nie sekciarski program i reklama handlowa dla tej lub owej firmy handlowej”9. Wszystko, co można zrobić to zasiać ziarno wolnej myśli.

    Anarchiści na pytanie, czy istnieje jakaś wiedza, którą uczeń powinień się nauczyć, odpowiadają za Godwinem że nie ma nic czego uczeń musiałby się nauczyć. Godwin zauważa, że „Prawdopodobnie nie istnieje ani jedna rzecz, której dziecko koniecznie musiałoby się nauczyć. Prawdziwy cel edukacji to między piątym a dwudziestym rokiem życia wykształcić myśl dobrze funkcjonującą, aktywną i gotowa do nauki”10. Szkoła tradycyjna błądzi, gdyż zapomina, że każdy sąd jest nieostateczny, otwarty na możliwość wątpienia. Nauczyciel tradycyjny jednak nie dopuszcza jakiejkolwiek możliwości podważenia jego sądu. Uważa się za wszechwiedzącą wyrocznię. I to jest złe kształcenie, oddziaływujące autorytarnie na uczniów. Autorytaryzm uczy dzieci szacunku i uczucia niższości w stosunku do każdej władzy. Dziecko uczy się na pamięć bezużytecznej wiedzy, nie mając ze względu na brak wykształtowanego krytycyzmu możliwości przeciwstawienia się nauczycielowi. Dodajmy nauczycielowi, który w oczach dzieci uchodzi za wszechwiedzący autorytet.

    Pedagogika anarchistyczna odrzuca każdy system edukacyjny oparty na zasadzie nagród i kar, co więcej każdy system oparty na ocenach, świadectwach, dyplomach. Jest to zrozumiałe, jeżeli się zważy, że podstawą doktryny anarchistycznej jest obok wolności równość. Już Bakunin zauważył, iż edukacja stanowi najsilniejsze narzędzie segregacji i nierówności społecznych. Rzecz zrozumiała, że edukacja oparta na dyplomach i świadectwach utrwala nierówności społeczne, co ma związek z hierarchiczną organizacją pracy, która stanowi podstawę podziału klasowego społeczeństwa. Podział ten utrwala edukacja oparta na selekcji. Funkcją współczesnej edukacji jako podsystemu społecznego jest alokacja siły roboczej tj. rozmieszczenie zasobów ludzkich w systemie społecznym. Im kto wcześniej zakończy karierę edukacyjną tym niższe miejsce zajmuje w organizacji hierarchii pracy. W ten sposób szkoła troszczy się o zapewnienie społeczeństwu przyszłych kopaczy rowów, betoniarzy, smolarzy, sprzątaczy, rzeźników, grabarzy. Dla innych natomiast, których edukacja będzie trwała wystarczająco długo o uprzywilejowane miejsca w systemie hierarchicznym, będą to: prokuratorzy, sędziowie, bankowcy, nauczyciele, księża, politycy, oficerowie policji i wojska. W ten sposób szkoła utrwala podział klasowy społeczeństwa, decydując o rozmieszczeniu ludzi w hierarchicznym systemie społecznym.

    Los dziecka jest w rękach nauczyciela, bowiem od nauczycieli zależy jakie dzieci będą podlegać wczesnej selekcji szkolnej a jakie będą się uczyć dalej. Od nauczyciela zależy diagnoza zdolności ucznia. System taki doprowadza do nienaturalnej relacji na linii uczeń-nauczyciel, gdzie nauczyciel posiada bezgraniczną władzę nad uczniem, i to nie tylko w chwili, kiedy uczeń przebywa w szkole, władza nauczyciela decyduje często o całym życiu człowieka. A każda władza znieprawia. Jacek Kuroń słusznie zauważył, że nauczyciele mają zbyt dużą władzę nad uczniem, „instytucje wychowania, a zwłaszcza najbardziej powszechna z nich szkoła-wyposażają w niezwykłą moc czynienia zła. Dają mu mianowicie nieograniczoną władzę nad dzieckiem, zaś wszelka władza deprawuje, a nieograniczona deprawuje bez granic. Dlatego szkoła i to właśnie szkoła tradycyjna jest miejscem kaźni dla małego człowieka”11. Z humanistycznego punktu widzenia stan taki jest niedopuszczalny i nieludzki. Jednakże należy zauważyć, że ten niedopuszczalny i nieludzki stan jest niezaprzeczalnym faktem. Szkoła tradycyjna była, jest i będzie szerzycielem zła, przynajmniej tak długo dopóki będzie istniała.

    Podstawową tendencją społeczeństw jest dążenie do wolności i równości. Postęp społeczny nie należy mierzyć, jak to się czyni od okresu Oświecenia rozwojem cywilizacji, techniki i nauki, lecz rozwojem wolności jednostki ludzkiej, zmniejszaniem nierówności społecznych oraz rozwojem więzi międzyludzkich, a więc braterstwa i przyjaźni. Szkoła nie spełnia powyższych wskaźników postępu społecznego, przeciwnie niszczy wolność, utrwala zastane nierówności społeczne, nazywając taki stan sprawiedliwością społeczną, tamuje rozwój iście ludzkich cech: braterstwa i przyjaźni, narzucając kapitalistyczną etykę rywalizacji i konkurencji, co więcej niszczy wolną myśl, zastępując ją państwowo-teologicznymi dogmatami, hamując w ten sposób tak niezbędne zmiany społeczne. Zatem szkoła w obecnym kształcie nie tylko, że nie rozwija humanistycznego ducha, przeciwnie niszczy go, a wraz z nim człowieczeństwo. Szkoła zamiast tworzyć lepsze, bardziej humanistyczne społeczeństwo utrwala obecny kanibalistyczny system polityczno-ekonomiczny, oparty na kolosalnych nierównościach społecznych. I nie wydaje się, aby stan ten uległ zmianie, ponieważ szkoła w obecnym kształcie jest niereformowalną. Szkoła utrwalając nierówności społeczne sprzyja złu, które jest przyczyną cierpień milionów ludzi, zatem szkoła, przyczynia. się do cierpień ludzkich i jako taka winna być w imię wyższych humanistycznych wartości jakimi są równość, wolność i braterstwo oraz zwyczajne poczucie człowieczeństwa zniesiona. Przez całe życie jesteśmy szkoleni, aby to potworne zło, które otacza nas dookoła uważać za sprawiedliwość i dobro tego świata. Proces ten ma początek we współczesnej szkole. Dlatego wszyscy rewolucjoniści i wolnościowcy dążący do zniesienia status quo dostrzegali i dostrzegają konieczność zmiany systemu edukacyjnego. Alternatywą wobec współczesnego, opartego na przymusie i selekcji systemu edukacyjnego jest deskolaryzacja społeczeństwa. Teoria deskolaryzacji jest znana głównie z twórczości takich deskolerów, jak: Ivan Illich, Paul Goodman, Everett Reimer. Zwolennicy deskolaryzacji analizując społeczeństwo z pozycji anarchistycznych zarzucają szkole, iż wytwarza fałszywą świadomość, realizując zasadę przystosowania do środowiska zamiast go przekształcać. Illich przedstawiał szkołę jako podstawowe narzędzie zachowania zastanego status quo, a więc ztechnizowanego i konsumpcyjnego społeczeństwa Poza tym deskolerzy zarzucają szkole, że jest przymusowa, uczy na świadectwa, realizuje narzucony jej program nauczania, dzieli i grupuje dzieci wedle wieku12. Podobnie jak państwo jest strukturą zhierarchizowaną zbudowaną od góry w dół z uczniami na samym dole, gdzie sami uczniowie również są w zależności od wieku zhierarchizowani. Taka struktura współczesnej szkoły przypomina raczej koszary wojskowe aniżeli miejsce w którym przynajmniej z założenia dzieci mają spędzać przyjemnie czas, co więcej żadna hierarchiczna instytucja nie służy wolnym ludziom, za to masowo wytwarza niewolników systemu.

    Deskolerzy odkryli na nowo starą prawdę, że uczniowie większość umiejętności nabywają w konkretnych sytuacjach życiowych, a nie w szkole jak próbują wszystkich przekonywać nauczyciele

    Szkoła wytwarza mity, jednym z tych mitów jest tworzenie przekonania, że uczyć można się tylko w szkole. Nauczyciel w szkole przekazuje prawdy instytucjonalne a w mniejszym stopniu wiedzę13.

    Proces deskolaryzacji rzecz zrozumiała nie dotyczy wszystkich szkół, lecz tylko tych przymusowych.. Deskolaryzacja pozbawiłaby, co jest istotne kontroli szkół przez państwo, i co bardzo ważne nauczycieli władzy nad uczniem. Teoria ta odbiera nauczycielowi uprzywilejowaną rolę w edukacji, sprowadzając nauczyciela do funkcji konsultanta, który ma służyć radą i to tylko wtedy, gdy ktoś o nią poprosi.

    Edukacja bez przymusu kształcenia stałaby się przyjemnym zajęciem dla tych wszystkich, którzy chcieliby się kształcić. Obowiązek albo powiedzmy przyjemność edukacji spadłby na jednostkę. Taką edukację popierają anarchiści. Po pierwsze dlatego, że państwo straciłoby kontrolę nad edukacją, a co za tym idzie możliwość urabiania umysłów swoich obywateli. Po drugie system taki dawałby możliwość uczniowi uczyć się tego czego chciałby. Po trzecie można mieć nadzieję, że teoria deskolaryzacji z czasem przyczyniłaby się do zmniejszenia nierówności społecznych. Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż Illich proponuje, aby społeczeństwo przeznaczało na wszystkich chcących się uczyć taką samą sumę pieniędzy.

    System oparty na sieciach edukacyjnych nie jest idealny, być może dlatego, że ideałów nie ma, ale niewątpliwie byłby sprawiedliwszy aniżeli obecny oparty na przymusie i selekcji. I dodajmy wytworzyłby mniej zła aniżeli współczesna szkoła. Deskolaryzacja uwolniłaby dzieci i młodzież od tymczasowego więzienia jakimi są współczesne szkoły i ostatecznie przyczyniłaby się do stworzenia bardziej wolnego i równego społeczeństwa.. Ośrodki edukacyjne proponowane przez deskolerów miałyby możliwość przeciwstawiania się wszelkim społecznym stereotypom, ograniczającym wolność i autonomię jednostki.

    System taki sprzyja wolnościowym pragnieniom uczniów i młodzieży. O wolnościowych pragnieniach młodzieży świadczy opór wytwarzany w stosunku do szkoły jako instytucji stojącej na straży zastanego porządku . Coraz więcej młodych ludzi rozumie, że nasz świat, wraz z jego dziwnym porządkiem znajduje się w stanie bardzo poważnego kryzysu, którego rozwiązanie może być decydujące dla „być” lub „nie być” rodzaju ludzkiego. Świat nasz może przetrwać dzięki taki cechom, jak: wiara w człowieka, szacunek dla życia, umiłowanie wolności, szacunek dla drugiego człowieka. Są to cechy charakterystyczne dla młodości. Świadomość, że społeczeństwo ludzkie jest systematycznie dehumanizowane rodzi bunt wielu młodych ludzi. Bunt ten nie jest skierowany przeciwko ludziom, lecz przeciwko dehumanizacji świata, niszczeniu życia na ziemi, jak i przedmiotowemu traktowaniu człowieka oraz sprowadzenia go do „kółka i trybika” w wielkiej maszynie społecznej. Świadczy to o tym, że młodzi ludzie boją się anonimowości, uprzedmiotowania człowieka i umasowienia społeczeństwa, stąd popularne w zbuntowanych środowiskach młodzieżowych kontestacyjne hasło „małe jest piękne”. Hasło to jest reakcją na umasowienie społeczeństwa i przeciwstawienie mu na tyle małych grup, aby każda ich osoba była szanowana jako jednostka autonomiczna. W obawie przed społeczeństwem masowym młodzież zakłada wiele organizacji społecznych i uczniowskich, których celem jest przeciwstawianie się usankcjonowanej przemocy społecznej. Przykładem takiej organizacji jest anarchizująca Inicjatywa Uczniowska, która za swojego patrona wybrała sobie Lwa Tołstoja. Wielkiego nauczyciela, który wskazał ludzkości drogę do uwiecznienia pokoju. Tą drogą jest mówienie prawdy niezależnie od tego czy to się komu podoba, czy też nie. Prawdy, że dopóki będą istniały rządy oraz będące na usługach rządu armie, a ludzie będą podzieleni na klasy społeczne, nie będzie braterstwa między ludźmi, a wojny, które są wywoływane przez władzę w interesie klasy uprzywilejowanej będą targały światem, pozbawiając życia miliony niewinnych, prostych ludzi, którzy mają tylko jedno pragnienie-przeżyć życie po ludzku.

    Sławomir Botnicki - członek Stowarzyszenia Wolność - Równość - Solidarność, z ruchem robotniczym związał się już w dzieciństwie w ramach tzw. "Solidarności Walczącej", w latach 90 studiował socjologię edukacji we Wrocławiu.

    BIBLIOGRAFIA:

    Giełżyński W., Edward Abramowski Zwiastun ‘Solidarności’, Wydawnictwo „Polonia”, Londyn 1986.
    Laskowski P., Szkice z dziejów anarchizmu, Muza S.A., Warszawa 2006.
    Nietzsche F., Tako rzecze Zaratustra, Nakład Jakóba Mortkowicza (replint) Biuro Informacji Studenckiej ZSP, Warszawa 1990.
    Rudnicki P., Edukacja obezwładniajaca i poszukiwania podmiotu w pedagogice [w:] „Forum Oświatowe”, Numer Specjalny, 2008.
    Russell B., Szkice sceptyczne, HELFA, Łódź 1996.
    Śliwerski B., Współczesne teorie i nurty wychowania, IMPULS, Kraków 1998.
    Tołstoj L., Pisma pedagogiczne, Zakł. Nar. Im. Ossolińskich, Wrocław, 1963.
    Ward C., Anarchia i państwo, RED RAT, Zielona Góra 1999.
    Weber Ł., Ivana Illicha społeczeństwo bez szkoły, w: „Inny Świat”, nr 17
    Winiarz A., Kierunki reform szkolnych po II wojnie światowej,[ w:] Historia wychowania, pod. red. Jan Hellwig, Eruditus s.c, Poznań 1994.
    Wróblewski A., Czerwona religia, Wydawnictwo Poznańskiej Biblioteki Anarchistycznej, Poznań 2003.
    Zieliński J., Czy w Polsce anarchizm ma racje bytu?, RED RAT, Zielona Góra 1998.

    PRZYPISY:
    1. Śliwerski, Współczesne teorie i nurty pedagogiczne, IMPULS, Kraków 1998, s. 266.
    2. F. Nietzsche Tako rzecze Zaratustra, Nakład Jakóba Mortkowicza, Warszawa MCMVII. s. 7. ( reprint )
    3. P.Laskowski, Szkice z dziejów anarchizmu, MUZA S.A., Warszawa 2006 , s.221
    4. B. Russell, Szkice sceptyczne, Helfa, Warszawa 1996, s. 155-156.
    5. W. Giełżyński, Edward Abramowski Zwiastun Solidarności, Wydawnictwo „Polonia”, Londyn 1986, s. 82.
    6. C.Ward, Anarchia i państwo, RED RAT, Zielona Góra 1999, s. 6.
    7. L.Tołstoj, Pisma pedagogiczne, Zakł. Nar. Im. Ossolińskich, Wrocław 1963, s. 229.
    8. Augustyn Wróblewski, „Czerwona religia”, Wydawnictwo Poznańskiej Biblioteki Anarchistycznej, Poznań 2003, s. 18.
    9. J. Zieliński, Czy w Polsce anarchizm ma rację bytu, RED RAT, Zielona Góra 1998, s. 11.
    10. P.Laskowski, Szkice...op. cit., s. 488.
    11. P. Rudnicki, Edukacja obezwładniajaca i poszukiwania podmiotu w pedagogice, w: „Forum oświatowe, numer specjalny, 2008.
    12. S. Wołoszyn, Oświata i wychowanie w XX wieku, [w:] Pedagogika, pod red. Z. Kwieciński, B. Śliwerski, PWN, Warszawa 2006, s .167.
    13. Ł. Weber, Ivana Illicha społeczeństwo bez szkoły, w: „Inny Świat”, nr 17, s. 61.

    https://cia.media.pl/anarchosyndykalizm_technologia_i_ekologia

  • zacznijmy więc od

    zacznijmy więc od odizolowania dziecka od babuni.kolejny raz tekst krytyczny bez jakiegokolwiek planu konkretnego działania.jak długo można poświęcać się analizowaniu tego co już dawno zostało zanalizowane? kręcimy się w kółko. po pierwsze - nie można znacząco zmienić edukacji bez zmiany pozostałych elementów codzienności. szkoła nie może być alternatywną wyspą , tylko jej połączenie z pózniejszą aktywnością na polu pracy może zapewnić jej sens. po drugie - nie ma czegoś takiego jak wolna szkoła,człowiek zawsze kształtuje się ulegając wpływom,więc edukacja jakakolwiek by nie była zawsze wiązać będzie się z subiektywnością światopoglądu i formą indoktrynacji.
    tak czy owak nie będzie alternatywnej szkoły bez alternatywnych form pracowniczych,to one muszą stanowić jej bazę i podporę.

    Analizowanie

    Dzięki za konstruktywną krytykę. Niewątpliwie masz dużo racji z tym "kręceniem się w kółko", ale z drugiej strony jednak trzeba analizować, nawet jezeli coś już zostało przeanalizowane, chociazby dlatego, że wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest źle, i że ten świat, w którym przyszło nam żyć wymaga zmian i to radykalnych. Natomiast edukacja taka jaka jest obecnie, te zmiany hamuje. Owszem, aby tę edukację zmienić trzeba działac na rzecz zmiany całego systemu polityczno-ekonomicznego. Bo jeżeli system jest zniewalający to i edukacja jako podsystem społeczny będzie służyła zniewoleniu, będzie produkowała niewolników systemu. A nam anarchistom chodzi przecież o wolność. Pozdrawiam

    ktoś z "cenzorów" ma jakiś wyjątkowy kłopot

    z logicznym myśleniem. Przepraszam bardzo w ostatnim komentarzu zwyczajnie zwróciłem uwagę, że jeśli wstawiona jest bibliografia, jeśli są cytaty i pozostałości po przypisach, to warto, żeby i owe tajemnicze przypisy się znalazły. No fakt wyśmiałem to, że przy takich błędach autor chwali się studiowaniem. Zapewne niepotrzebnie bo może to nie sam autor tekstu wstawiał go na stronę, pewnie i nie on zamiast dokonać poprawek wywalił komentarz... nie wiem kto się bawi w takie dziecinne podchody, zapewne w odpowiedzi mogę usłyszeć, że "ma w dupie zasady stosowania przypisów" - W odpowiedzi na to, proponuje zadać sobie trud udać się (jeśli się samemu nie pracuje) do jakiegoś zakładu pracy i spytać tokarza, frezera, ślusarza itp czy też mają w dupie zasady rysunku i oznaczeń technicznych. Czy raczej owe zasady zwyczajnie ułatwiają im prace. Pozdrowienia dla owego nadgorliwca

    Wyluzuj trochę...

    "Zapewne niepotrzebnie bo może to nie sam autor tekstu wstawiał go na stronę"

    Dokładnie tak.

    Osoba, która wstawiała tekst za swoje karygodne niedopatrzenie została już wychłostana i 10 przejechana traktorem marki URSUS, więc już więcej się nie pomyli. A tak poważnie - przypisy poszły już do redakcji CIA z prośbą o dodanie. Ich brak wynikał nie ze złej woli, ale ze zwykłego ludzkiego błędu, który przecież każdemu się może zdarzyć, więc nie ma się tu za bardzo czym podniecać.

    Może na przyszłość trochę mniej spinania?

    nie było

    i nie ma żadnej spiny. Po co jednak te wywalanie komentarza zamiast słowa wyjaśnienia, jeśli się ktoś spina to ten uprzejmy cenzor

    Nieporozumienie

    Z tymi przypisami to było nieporozumienie, niezależne ode mnie. Dla mnie przypisy są bardzo ważne, bo jeżeli coś człowiek cytuje albo się na kogoś powołuje to już sama uczciwość nakazuje to wykazać w przypisach. A co do tego studiowania, owszem coś tam studiowałem, ale jestem robotnikiem i wierz mi znam sie na rysunku technicznym i nie muszę pytać się tokarza czy frezera czy ma w dupie rysunek, wiem,że jest on w robocie niezbędny. Pozdrawiam

    Szkoła Życia

    W plejadzie wymienionych tu działaczy poświęconych wolnej edukacji zabrakło związanego wielokroć z myślą anarchistyczną Henryka Goldszmita - Janusza Korczaka. Zaprzyjaźnionego za młodu z warszawskim anarchistą Licińskim. Podczas swoich podróży odwiedza Paryż i zapewne La Ruche Sebastiana Faure. Jej żywy odbicie możemy odnaleźć na kartach " Szkoły Życia" wydanej przez Goldszmita na łamach " Przeglondu Społecznego" 1907 i " Społeczeństwa" 1908. Korczak był prekursorem działań na rzecz praw dziecka, całkowitego równouprawnienia dziecka, wprowadził samorządy wychowanków, które miały prawo stawiać przed sądem swoich wychowawców. Co dla jednych jest dowodem na to, że wyprzedził on w pedagogice swoją epokę, dla innych wpisuje się znakomicie w rozkwitający na początku XX wieku wolnościowy nurt edukacyjny. Osobiście nie mogę sobie wyobrazić, że Korczak nie był na bieżąco z dokonaniami Francisco Ferrera jego Escuela Moderna.
    Nawet w dokumentach polskiej policji na liście polskich anarchistów znajdujemy Henryk Golszmit z lakoniczną adnotacją "- bada wpływ idei anarchoindywidualizmu na dzieci".
    Wielokrotnie możemy się spotkać z tym, że postać i dorobek Janusz Korczaka jest inkorporowany przez różne środowiska, idee, kościoły itd nie do końca trzymające się w swych działaniach, ideach myśli swojego "mistrza". Nie chciałbym powiększać na siłę tego grona, ale czytając Korczaka i pamiętając o tym, że przez całe swoje życie publikował dla środowisk demokratyczno-postępowych, socjalistycznych postać ta odbrązawia się i staje się spójną częścią szeregów, mas walczących i marzących o nowym wolnym świecie.
    Pamiętać też należy, że w tych czasach, w większości krajów cywilizowanego świata za związki z anarchizmem niejednokrotnie płaciło się życiem, zesłaniem, więzieniem. Gdy Janusz Korczak spędzał swą młodość z swym przyjacielem anarchistą Licińskim szwendając się i balując na urodzinach prostytutek z Powiśla wraz z apaszami za rozdawanie ulotek anarchistycznych 11 chłopców w wieku szkolnym zostało rozstrzelanych w Warszawskiej Cytadeli. Sam Liciński ścigany przez carską Ochronę przypłacił zdrowiem i życiem swe zaangażowanie społeczno-polityczne. Parę lat później świat obiegła informacja o aresztowaniu i egzekucji Francisco Ferrera. Polskie władze ścigały uczestników AFP, a łagry i obozy w pierwszej kolejności zapełniali anarchiści. W tych warunkach trudno oczekiwać, że zaangażowany w prowadzenie dwóch domów sierot Golszmit miałby interes w tym aby publicznie określać się jako anarchista. Jednak w szeregu jego utworów, artykułów i w całej jego idei emancypacji i prawa do szacunku dla dzieci odnajduje to wszystko co bliskie jest myśli wolnościowej, anarchistycznej po dziś dzień.
    Polecam pamięci Henryka Golszmita

    Korczak

    Dzięki za bardzo interesujące informacje na temat Janusza Korczaka. Pozdrawiam

    Nie posyłać dzieci do

    Nie posyłać dzieci do szkół!! Możliwa jest alternatywa w formie zajęć edukacyjnych w domu, prowadzonych przez rodziców lub organizacja szerszych grup edukacyjnych, gdzie grupy dzieciaków edukowaliby wzajemnie się uzupełniając ich rodzice. Coś jak edukacyjno-naukowy kolektyw dla dzieciaków. Bez narzucania światopoglądu, toku myślenia i indoktrynacji innej maści. Przy wzajemnej tolerancji, poszanowaniu wolności i zdania drugiej osoby. To jest do zrobienia.

    Dodaj nową odpowiedź



    Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


    *

    • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
    • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
    • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
    • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.