Przeciw cięciom socjalnym, broni używanej przez kapitalistów

Gospodarka | Publicystyka

Jesteśmy solidarni ze społeczeństwem Grecji, które walczy ze sztuczkami klasy rządzącej, która próbuje narzucić coraz dalej idące obostrzenia socjalne. W Polsce wciąż słyszymy nonsensowne kłamstwa neoliberalnej propagandy, o tym jak rzekomo cięcia socjalne są niezbędne – tak jakby pracownicy w Grecji pławili się w luksusach. Tak naprawdę, marnotrawstwo zawsze zaczyna się na górze, a koszty ponoszą zwykli ludzie na dole. Nieliczni się bogacą, a większość zostaje oszukana.

Kilka faktów dotyczących życia w Grecji powinny przyczynić się do rozwiania mitów, które są rozpowszechniane przez zwolenników neoliberalizmu.

Po pierwsze, Grecy ciężko pracują. Ich tydzień pracy, to przeciętnie 42 godziny. Ich zarobki nie są wysokie. Ponad 20% Greków żyje w ubóstwie i większość zarabia mniej niż tysiąc euro miesięcznie. Emerytury i pensje sytuują się w okolicach 50-60% przeciętnej europejskiej. Bezrobocie wśród młodzieży jest bardzo wysokie. Pokazuje to, iż neoliberalna polityka narzucona Grecji już w 1992 r. przez Traktat z Maastricht, nie przyczyniła się do upowszechnienia bogactwa wśród zwykłych ludzi. W rzeczywistości, mimo ciężkiej pracy, Grecy żyją dość nędznie, jak na europejskie standardy.

Innym mitem rozpowszechnianym przez neoliberałów jest twierdzenie, że Grecja jest biedna i nie dość rozwinięta i nie może zapewniać pracownikom „luksusów”. Skoro Grecja jest tak biedna, jak wytłumaczyć fakt, iż aktywa greckich instytucji finansowych zwiększyły się o 250% w ciągu ostatniej dekady? To prawda, że w tym samym czasie zwiększał się dług publiczny... Ale to tylko pokazuje, że pieniądze gromadziły się w instytucjach finansowych, zamiast zasilać sektor publiczny, co spowodowało kryzys zadłużenia.

W 2008 r., grecki rząd zapłacił bankom 106,000,000,000 euro w ramach „pomocy”. To jest prawdziwa przyczyna, dla której teraz desperacko szuka oszczędności. Prawdziwą przyczyną kryzysu jest ogromna suma pieniędzy, która została przeznaczona na ratowanie banków. Znów, władze przekazały publiczne pieniądze by wspomóc prywatne instytucje finansowe, zmuszając pracowników, by zapłacili za to dwukrotnie: raz podczas przekazywania publicznych pieniędzy bankom, a drugi raz w postaci cięć socjalnych, które dotknęły większość społeczeństwa.

Gdy pracownicy cierpią z powodu cięć, greccy multumilionerzy żyją w dostatku. Greccy potentaci pobili rekord zasobności szwajcarskich kont bankowych (600,000,000,000 euro). Wydział do spraw przestępstw finansowych szacuje, że podobne rzędy kwot są wysyłane do banków w rajach podatkowych przez greckie firmy. Wygląda więc na to, że w Grecji można zarobić dużo pieniędzy – trzeba tylko wywieźć pieniądze i dobrze je ukryć.

Nie dajemy wiary fałszywym tłumaczeniom władzy, która chce zatuszować to, co rzeczywiście ma miejsce.

Problem cięć socjalnych nie dotyczy tylko Grecji i przejawia się również w wielu innych krajach w Europie. Również w Polsce. Tak wielu ludzi uwierzyło tu w opowieści elit, że niewielu jest skłonnych walczyć. Ludzie wolą uciekać z tego kraju zamiast podjąć walkę.

Powinniśmy sprzeciwić się cięciom socjalnym – cięciom w służbie zdrowia, edukacji, mieszkalnictwie, podwyżkom cen usług, których jedynym celem jest to, by bogaci byli jeszcze bogatsi.

Nie zaciskaj pasa! Zaciśnij pięść!

kto jest przeciw? redakcja

kto jest przeciw? redakcja CIA, anonimowy auror? brzmi jak oświadczenie a nie wiadomo czyje

To treść ulotki rozdawanej

To treść ulotki rozdawanej dziś na demonstracji solidarnościowej pod Ambasadą Grecji.

a i wszystko jasne. dzięki.

a i wszystko jasne. dzięki.

W dniu 31 marca 2012 w

W dniu 31 marca 2012 w Warszawie odbędzie się Dzień Gniewu przeciw cięciom socjalnym. Jest to część społecznej inicjatywy, która zaczęła się w Grecji. Zachęcamy do udziału w tym wydarzeniu. Więcej informacji wkrótce na stronie Związku Syndykalistów Polski: http://zsp.net.pl

w społeczeństwie greckim

w społeczeństwie greckim rośnie poparcie dla prawicy. z tą częścią też solidarni?

"Hiszpanie zaczęli

"Hiszpanie zaczęli działalność oburzonych, bo oni sobie nie wyobrażają, że teraz mają sobie czegoś odmawiać. W Europie mamy - w przeciwieństwie do Azji - kulturę głęboko zindywidualizowaną, gdzie każdy myśli o zrealizowaniu swoich aspiracji. Indywidualizm mówi: Trzeba się skupić na sobie, realizować przede wszystkim swoje cele, bo mam prawo do tego. Cała teoria asertywności o tym mówi, więc teraz nagle na wiadomość o kryzysie reagujemy, że to nie my! To tamci - oni, bankierzy, politycy, są winni!"

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,10755548,Jak_trwoga_to_na_zakupy.html?as=2&st...

Ideolodzy kapitalizmu mają

Ideolodzy kapitalizmu mają teraz właśnie takie problemy. Skoro już udało się przekonać ludzi że to jest natura ludzka że realizuje się "swoje cele" kosztem innych to jak teraz wmówić tym samym ludziom coś odwrotnego albo ich przekonać że "bankierzy i politycy", ludzie mający władzę, wcale nie realizują swoich celów kosztem większości ludzi.

To nie ideolodzy

To nie ideolodzy kapitalizmu, tylko nauka. Psychologia, neurologia, psychologia ewolucyjna, seksuologia, socjologia wg ciebie to ideologie kapitalizmu?
Jak realizować cele nie kosztem innych? Każdy haust powietrza to większa praca dla drzew. Każdy łyk wody oznacza mniej tej wody gdzie indziej. Tego nie oszukasz, bo takie są prawa materii, fizyki, chemii. To że piszesz tu w tej chwili jest możliwe bo gdzieś w Afryce ludzie niewolniczo wydobywają rzadkie metale, pracując tak, że ty byś dnia tak nie przeżył. Twoje ciało by nie wyrobiło. Potem to składają w Azji w ciemnych wielkich halach, niewentylowanych, po kilkanaście godzin dziennie. Nie zwalaj więc na onych winy. Nienawidzisz ich, więc nienawidź i siebie.
Żądza odwetu niczym się nie różni od ich żądzy. Nie ma co uwzniaślać, to nie jest nic szlachetnego. Szlachetność jest tak samym sztucznym konstruktem jak ich narody, państwa, religie. My i oni. To jest proste. Kto wygrywa. Nie ma żadnej sprawiedliwości, słuszności, prawa, jest tylko metoda i wynik. To i tak sprawa genów i ich strategii.

To nie nauka tak mówi -

To nie nauka tak mówi - Psychologia, neurologia, psychologia ewolucyjna, seksuologia, socjologia - tylko ideolodzy kapitalizmu czasami udający psychologów itp
Na temat nauki to raczej nic nie pisz jak nie wiesz do czego drzewa wykorzystują usuwany przez nasze organizmy dwutlenek węgla i do czego my wykorzystujemy tlen które one usuwają :D Jakby nie drzewa to byś się udusił/a i jest to bardziej współpraca niż konkurencja. Musisz wrócić do podstawówki, potem możemy podyskutować o nauce. Przede wszystkim nienawidze ignorancji
Nie wiem skąd pomysł że "To że piszesz tu w tej chwili jest możliwe bo gdzieś w Afryce ludzie niewolniczo wydobywają rzadkie metale" itd
Niewolnicza praca to skutek systemu w jakim żyjemy i dążenia garstki kapitalistów do większych zysków, pisałbym i bez tego tylko na lepszym sprzęcie a miliony ludzi nie byłoby wyzyskiwanych w tej branży

Poza tobą nigdzie nikt tu nie pisał o "żądzy odwetu", ale nawet żądza odwetu oczywiście różni się od żądzy zysków i władzy kosztem większości ludzi, ponieważ jest odpowiedzią na niesprawiedliwość i wyrządzane zło. Czasami moze być "szlachetna" jak chcesz użyć takiego słowa
"Nie ma żadnej sprawiedliwości" - to akurat jest prawda. To znaczy na razie nie ma sprawiedliwości

:)Sprawiedliwość to tylko

:)

Sprawiedliwość to tylko konstrukt. Czy jak lew wpieprza swoją zdobycz, to to jest sprawiedliwe? Prawem jakiejś rogacizny jest żyć, a prawem lwa je zjeść. My się niczym nie różnimy, budujemy tylko kolejne konstrukcje zwane ideologiami, które mają nam dać "moralne prawo" albo poczucie wyższości nad naszymi wrogami. Dlatego to ty nie zrozumiałeś prawie niczego, z tego co napisałem. Piszesz że niewolnicza praca to skutek systemu, i to zapewnia ci spokój. łatwiej zwalać na innych, "kapitalistów", nie widząc że robią to samo co ty - istnieją w tym systemie, i starają się wykorzystać możliwości przez niego oferowane. Czyli to samo co ty - pisząc na komputerze, napełniając system danymi, być może nabywając komp z którego piszesz. Ta iluzja pozwala ci się sytuować w opozycji, tymczasem różnica jest taka, że oni z tych wspomnianych wyżej możliwości korzystają lepiej, i mogą więcej, a tobie wychodzi to gorzej, i możesz mniej. naturalnym jest, że ich za to nienawidzisz, ale aby od razu przyjmować jakąś ideologię ...:)

W zasadzie to co tu piszesz

W zasadzie to co tu piszesz można co najwyżej wyśmiać, do dyskusji nie bardzo się nadaje ze względu na sprzeczności. Dlatego ze "zrozumieniem" rzeczywiście mogą być problemy, sprzecznosci nie da się do końca zrozumieć bo to jest nielogiczne, można je tylko zauważyć.

Jeśli PISZĄC TUTAJ nie rozumiesz pod iloma względami różnimy się od pozostałych zwierząt to nie musisz chyba wracać do podstawówki, bo w niej jesteś (albo masz jakieś zaburzenia, o czym pisze poniżej) Jakbym chciał wymieniać wszystko czym się różnimy to prędko bym nie skończył. Oprócz tego że mniej rozwinięte zwierzęta nie myślą racjonalnie i nie są rozumnymi istotami, więc nie wiedzą co to logika, to nie mają również żadnej moralności i dlatego nie mają pojęcia sprawiedliwości, nie tworzą też żadnych systemów. W przypadku pozostałych zwierząt nie istnieją żadne prawa wiec mylisz się również kiedy piszesz: "Prawem jakiejś rogacizny jest żyć, a prawem lwa je zjeść." Prawo jest to coś co stworzyli ludzie a przypisywanie go innym zwierzętom to antropomorfizacja. A podstawowym pojęciem prawa jest sprawiedliwość, która opiera się na różróżnieniu na tym co jest dobre i złe. Dlatego to co piszesz to są absurdalne bzdury. Przypisujesz rogaciznie i lwom jakieś prawo za to odmawiasz go ludziom i to dlatego że sa podobni do tych lwów? W twoich teoriach nie ma nawet cienia sensu.

Człowiek który jest pozbawiony moralności tzn nie rozróżnia tego co jest dobre i złe, jest po prostu chory psychicznie albo upośledzony umysłowo (nauka tak mówi, tym razem naprawdę) Możliwe że tak jest w twoim przypadku i jestes chory, ja nie mogę ci pomóc wiec zakładam że tylko całkowicie się mylisz i niczego nie rozumiesz ze swiata dookoła oraz masz duże problemy z logicznym myśleniem. Albo ktoś wyprał ci porządnie mózg.

Jeśli chodzi o kolejne sprzeczności w tym co piszesz to jest ich pełno np skoro "budujemy tylko kolejne konstrukcje zwane ideologiami, które mają nam dać "moralne prawo" albo poczucie wyższości nad naszymi wrogami." to czym jest "nauka" o której pisałeś na początku? Pogląd "że realizujemy własne cele kosztem innych" musi być tylko "konstruktem i ideologią która ma dac moralne poczucie wyższości nad naszymi wrogami" i nie może być niczym więcej.

Kolejna sprzeczność - skoro żadna słuszność nie istnieje więc to co piszesz nie może być słuszne. Nie może też być prawdziwe. Wszystko co piszesz jest tylko ideologią która ma dać ci poczucie wyższości nad jakimiś wrogami (urojonymi czy prawdziwymi w to już nie wnikam)

Ideologie rzeczywiście istnieją i to co piszesz do nich należy (w twoim przypadku jest to dodatkowo bezsensowna i pełna sprzeczności ideologia, chociaż jej podstawowa funkcja jest oczywista wymyślono ją dla usprawiedliwiania niesprawiedliwości panujących w kapitalizmie) ale to nie znaczy że wszystkie poglądy to ideologie.

Kapitaliści robią to co ja bo istnieją w tym systemie - dobre. A czemu nie od razu kapitaliści robią to co ja bo oddychają? A może ty nie różnisz się niczym od puszki po Coli bo istniejesz materialnie tak jak ona, więc w zasadzie nie ma żadnych różnic pomiędzy wami?

Nigdzie nie napisałem że nienawidze kapitalistów (niektórych być może) kolejny przykład na to że mówisz sam ze sobą. Wyzysk z pewnością wychodzi im lepiej, z tym mogę się zgodzić. Tak jak mordercy lepiej wychodzą morderstwa, bo ja ich nie popełniam, ale to że je potępiam to nie znaczy że "nienawidzę morderców za to że morderstwa wychodzą im lepiej".

Tłumacząc ci to wszystko jak małemu dziecku: człowiek dzięki swojej inteligencji, a także pewnym cechom wynikającym z budowy biologicznej (jak np zdolność do empatii czy solidarności) jest zdolny do różróżniania tego co jest dobre i co jest złe, tego co jest sprawiedliwe a co jest niesprawiedliwe. Dlatego w odróznieniu od pozostałych zwierząt postępuje dobrze albo źle. Dzięki tym samym cechom może być wolny albo zniewolony (bo wolność to tak samo pojęcie etyczne jak dobro, inne zwierzęta nie mogą być tak naprawdę wolne bo zawsze postępują jak im każe instynkt i nie mogą dokonywać różnych wyborów pomiędzy tym co dobre i złe)
Oprócz tego dzięki swojej inteligencji, a także pewnym cechom wynikającym z budowy biologicznej tworzy coś takiego jak złożone życie społeczne, system społeczny którego częścią jest gospodarka (której inne zwierzęta też nie tworzą). Tak się składa że w tym systemie w jakim teraz żyjemy społeczeństwo jest podzielone na klasy.
A teraz wystarczy połączyć jedno z drugimi odpowiedzieć na pytanie czy w tym systemie istnieje jakaś sprawiedliwość albo czy większośc udzi jest wolna czy nie. Zachęcam do tego żebyś przestał być bezmyślny jak "rogacizna i lwy" (bezmyślny z wyboru?) i użył w końcu szarych komórek które masz dzięki ewolucji i spróbował sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Dziękuję. Podeszłeś do

Dziękuję. Podeszłeś do tematu na poziomie. Skoro można jedynie wyśmiać, to dlaczego się nie śmiejesz, tylko piszesz? :)

Pisząc o zwierzętach, że w ich świecie nie obowiązują żadne prawa, ani moralność, nie masz racji. Zarówno naczelne, jak i wilki, krukowate, a nawet owady przejawiają zarówno cechy organizacji społecznej, jak i wykazują altruizm, empatyczność, walczą o pozycję, etc. Nie musisz więc wracać do podstawówki, bo jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć programów Dicsovery, no to sorry. Ja mam przynajmniej zaburzenia - ty jesteś debilem. :)

Rozróżnienie co jest dobre czy złe - czy pisząc co piszesz, zastanawiałeś się nad tym? Zastanów się też, co jest dobrem a co złem dla ludzi na tej planecie. Jak się to różni od kraju, regionu, przynależności do poszczególnych tradycji, kultur, religii. Różni się znacznie. A teraz pomyśl, na ile deklarowane poglądy przekładają się na rzeczywiste, obecne jedynie w mózgu właściciela/lki? Co jest kulturowo narzucone, co jest skrywane? Teraz już trudno jest powiedzieć, co jest złem, a co dobrem. Trzeba postawić człowieka w sytuacjach ekstremalnych, by się tego dowiedzieć. A może nie, może on wówczas nie będzie sobą, tylko zadziałają instynkty? Jak myślisz? I czy jeśli myślisz, to nie jest tylko twoja ocena? Która część tej oceny to ty, a która cywilizacja? Jak może być w takim razie oceniana ta para - dobra i zła - w jakikolwiek?

Nauka w przeciwieństwie do ideologii usiłuje ująć rzeczywistość taką jaka jest. Jest jej przeciwieństwem, ideologia każda bowiem jest metodą osiągnięcia prymatu, władzy, bycia "nad" - bez względu na to, co głosi. Weź ten portal, albo nawet najbardziej wolnościowe demo. Zawsze równiejsi i równi, co zabawne, ci równiejsi najwięcej o równości mówią. :) Nie ma w tym nic złego, jednak mimo wszystko drażni mnie ten paradoks.

Nie pisałem o każdej słuszności. Pisałem o pojęciach słuszności, sprawiedliwości, praw w kontekście społecznym, zbiorowiska ludzkiego, działań naturalnych służących przetrwaniu i usiłowaniu osiągnięcia sukcesu. Pisałem szybko, więc może to było niezrozumiałe.

Od puszki coli się różnie tym, że zostałem wyprodukowany ku uciesze moich starych, a nie dla kasy. :)

Wolność lub niewola to subiektywność straszliwa. Tłumaczyć nie ma co za dużo, wchodząc do każdej grupy ludzkiej tracisz część niezależności, będąc w relacji z druga osobą tak samo, a przecież jest dobrze. Ile społeczeństw z radością przyjmowało niewolę, nawet w imię wolności.

W odróżnieniu od zwierząt postępuje dobrze lub źle? A kim jest homo sapiens, jak nie zwierzęciem właśnie. Różnicą jest jedynie ocena - sam fakt działania nie dość, że nie różni się niczym, to jest w dodatku motywowany tym samy co u wilka czy sowy. Wszystko co robimy, robimy po coś - łącznie z miłowaniem, altruizmem, walką o szczytne ideały (relatywne jak i inne rzeczy) - jest działaniem w określonym, biologicznym celu. Złożone życie społeczne, o którym mówisz potem, ma mnóstwo innych organizmów żywych na tej planecie. Różnica polega na tym, że nasze jest dużo bardziej zagmatwane.

Wszystko co napisałem i na co zareagowałeś śmiechem (co napisałeś w określonym celu oczywiście) nie służy propagowaniu relatywizmu i nihilizmu. Chodzi mi o to, że drażni mnie to całe uwzniaślanie, pierdolenie o jakiś przyrodzonych prawach człowieka, o sprawiedliwości społecznej, równości. Efekt taki, że mamy poczucie wyższości, a ci co maja to w dupie mają nad nami przewagę. Tu właśnie, jeśli możemy mówić o jakichkolwiek wartościach, jest wielka przewaga świata zwierząt. Nie wiedząc o tym, podlegają prawom swojego gatunku, i tworzą więzy społeczne bez tego straszliwego zakłamania charakterystycznego dla homo sapiens, i zapewne innych też gatunków dawnych człowieka. Dopiero teraz właśnie, o ironio, dzięki potędze ludzkiego umysłu zaczynamy zdawać sobie sprawę, jak te całe konstrukcje niebywałej złożoności, jak religie i wielkie ideologie są kłamliwe. To są tak naprawdę proste rzeczy, lecz tak straszliwie trudne, jak straszliwie trudne dla nas - ze względu na bycie tymi trybami społecznymi - jest poznawanie nas samych i spostrzeganie prostych prawd o sobie.

Swoją drogą drażni mnie bijące z twojego wpisu pełne pogardy wywyższanie się nad "lwami i rogacizną". Wiesz co by się stało jakbyś został sam na sam z owym lwem z twoim intelektem i poglądami o moralności, dualizmowi dobro/zło i całej tej reszcie? Zostałyby by wychłeptane ze smakiem z rozkruszonego czerepu.

Prosiłem żebyś użył

Prosiłem żebyś użył szarych komórek a ty odpowiedź zaczynasz od kolejnej sprzeczności. Najpierw niby ludzie nie mieli moralności, teraz się okazuje że mają ją nawet owady. Zaraz się okaze że mają też ideologie i naukę. Ludzie nie mieli praw, teraz mają je nawet inne zwierzęta itd. Próbując wybrnąć z jednej sprzeczności popadasz w pięć następnych.
Śmiałem od początku właśnie z takich idiotyzmów, tylko nie widać tego przez internet. Natomiast z czego ty się śmiejesz? Chyba tylko z własnej głupoty, bredzisz coś o genach po obejrzeniu filmu w telewizji, a w rzeczywistości w ogóle nie rozumiesz co mówisz.

Dyskutuję w zasadzie nie z tobą tylko z niektórymi argumentami, które wziąłeś od jakichś zwolenników kapitalizmu, dlatego że ta ideologia tylko w bardziej sensownej wersji jest używana do jego obrony więc zawsze warto pokazywać jak bardzo się myli i nie powinno się pozostawiać jej bez odpowiedzi. Ale nie martw się od ciebie nie oczekuję że podejdziesz do tematu na poziomie, musiałbyś pozbyć się tych poglądów, ale przynajmniej dokonałeś jakiegoś postępu, bo już wiesz że ludzie od innych zwierząt różnią się czymś więcej niż tym że wymyślają ideologie jak wydawało ci się na początku.

Programy z Discovery to jest bardziej popkultura niż nauka.

Ale do rzeczy, u pozostałych zwierząt nie ma moralności i nie ma empatii. Empatia bierze się stąd że mamy w mózgu neurony lustrzane, to miałem na myśli kiedy pisałem o "pewnych cechach naszej budowy" pozwalającym na empatię i solidarność.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Neurony_lustrzane

Altruizm u pozostałych zwierząt jest zawsze zwrotny. To nie jest bezinteresowny altruizm tylko raczej pomoc wzajemna jak u Kropotkina. Ale to bezmyślny mechanizm wynikający z tego że jest to skuteczne ewolucyjnie, a nie świadoma działalność jak u ludzi (np solidarność) Moralność mogła stąd się rozwinąć ale pozostałe zwierzęta jej nie mają. Teza że pozostałe zwierzęta rozrózniają dobro i zło (a to jest właśnie moralność) jest tak idiotyczna że nie chce mi się komentować.

Tak, zastanawiałem się na tym co to jest dobro i zło i ty też powinieneś. To, że istnieją kulturowe albo historyczne różnice w kwestii tego co jest tym dobrem i złem jest sprawą drugorzędną. Ważne jest to że w ogóle istnieje takie rozróżnienie a ktoś kto ich naprawdę nie rozróżnia jest jak powiedziałem upośledzony albo chory psychicznie (odsyłam do psychologii i psychiatrii) czyli jest odstępstwem od normy.
Gadanie o jakichś "sytuacjach ekstremalnych" jest głupim banałem który tylko pokazuje jaki jest poziom twich poglądów. Sytuacje ekstremalne mają to do siebie że są z definicji właśnie odstępstwem od normy. Ważne jest to jak normalni ludzie postępują w normalnych sytuacjach. Zarówno ludzie jak i inne zwierzęta zachowują się inaczej w nienormalnej sytuacji (dlatego np badanie zwyczajów zwierząt w ZOO na niewiele się przyda bo zamknięcie w klatce jest to dla nich ekstremalna sytuacja)

Inne zwierzęta nie mają złożonego życia społecznego. Jest to tylko instynkt poza który w żaden sposób nie mogą wykroczyć, więc ich życie społeczne jest proste i niezmienne (dlatego nie mają historii innej niż ewolucyjna historia gatunku, zmiany dokonują się tylko wtedy kiedy zmieniają się biologicznie, w odróżnieniu od naszego życia społecznego). Fakt że tego nie rozumiesz i nie wiesz czym się różnią "pewne cechy organizacji społecznej" u pozostałych zwierząt od społeczeństw u ludzi jest tylko następnym dowodem twojego braku rozgarnięcia

To dobrze że już rozumiesz że ludzie tworzą nie tylko ideologię ale także naukę. Tylko że to następna sprzeczność, bo według twoich poglądów nie powinni. Ujmowanie "rzeczywistości takiej jaką jest" jest bezcelowe, bo np kłamstwo jest czasami bardziej skuteczne niż prawda. Dlatego właśnie wymyślono ideologię którą tu głosisz, nawet w bardziej sensownych wersjach pełną sprzeczności (np w linku do gazety wyborczej na poczatku jest pełno sprzeczności poczynając od takiej, że zbiorowe protesty są oczywiście rezultatem kolektywistycznej kultury a nie "indywidualistycznej") ale z pewnych powodów skuteczną. Jednak oprócz tego istnieje jeszcze obiektywna prawda i jeśli usunie się te ideologiczne naleciałości można do niej dotrzeć tak jak próbuję tutaj robić.

Nie pisałeś o każdej słuszności tylko o słuszności w kontekście społecznym? Każda słuszność jest słusznością w kontekście społecznym chyba że ktoś mieszka na bezludnej wyspie i nauka również funkcjonuje w kontekście społecznym, dlatego właśnie ludzie uważani za naukowców są często bardziej ideologami panującego systemu pracującymi w jego instytucjach i temat dotyczy nie tylko biologii ale także systemu politycznego i ekonomicznego.

Jeśli chodzi o "równych i równiejszych" to znowu jakaś teza bez pokrycia, tak samo bezsensowna jak cała reszta tego co piszesz. Niby czemu "na tym portalu albo na wolnościowych demach" są równi i równiejsi?

Wolność nie jest subiektywna. Zawsze jest czymś społecznym i istnieje tylko w relacji do innych, więc pisanie że "jak wchodzę do jakiejś grupy to tracę część niezależności" (i niby ma to oznaczać że trace wolność?) to kolejny bezsens.

"W odróżnieniu od zwierząt postępuje dobrze lub źle? A kim jest homo sapiens, jak nie zwierzęciem właśnie"
I jak tu się nie śmiać. W ramach walki z wtórnym analfabetyzmem radzę żybyś przeczytał sobie to co napisałem i co próbujesz cytować a potem zastanowił się czy czegoś nie ominąłeś: "Dlatego w odróżnieniu od pozostałych zwierząt postępuje dobrze albo źle."
To co dalej piszesz to znowu bzdura, bo ludzie rzeczywiście działają celowo (tylko że niekoniecznie zawsze w celu biologicznym) ale inne zwierzęta nigdy nie działają celowo, nawet jeśli z pozoru tak to wygląda. Celowe działanie to świadome działanie a mniej rozwinięte zwierzęta oczywiście tego nie potrafią.
A co do "prawd o sobie" to wygląda na to że ty nie znasz ani jednej prawdy o sobie, znasz tylko kłamstwa i obiegowe opinie pochodzące z korporacyjnych mediów albo resztki po naukowych poglądach gruntownie przefiltrowane przez te media.

Nie obchodzi mnie co chcesz propagować, po prostu bredzisz na każdy z poruszonych tu tematów a liczba tych bredni naprawdę jest dla mnie śmieszna (niemal każde zdanie a nawet jak już zdarzy ci się napisać coś z sensem to przyczyny które podajesz są nieprawdziwe) tak samo jak i to że z posta na post zmieniasz zdanie. Ostatni akapit po raz kolejny dowodzi że w ogóle nie rozumiesz problemu. Jesteśmy sam na sam z lwami (czy np wilkami w Polsce) Nie ja sam tylko my sami czyli ludzie, dysponujący wszystkim co mamy tak jak one dysponują wszystkim co mają. Dlatego musimy sami je teraz chronić w różnych rezerwatach inaczej by nie przeżyły. Ale ta ochrona też wynika z naszej moralności i tego że ich wyniszczenie większość ludzi uważa za złe w odrożnieniu od zabicia pojedynczego lwa czy wilka. Jest to proste stwierdzenie faktu a nie żadne wywyższanie się.

Mam podobne zdanie do obu

Mam podobne zdanie do obu panów z poprzednich wpisów. Da się pogodzić oba stanowiska.
Aby spojrzeć na zjawiska(wszelkie, oczywiście społeczne także)trzeba wyzbyć się w sobie ideologi - w miarę możliwości. Patrzenie na zjawiska przez ideowy pryzmat, przysłania nam obiektywne(tu naukowe czy przyrodnicze)spojrzenie na rzeczywistość. Można dojść do pewnych stałych wniosków, które mogą kojarzyć się z propagowaniem kapitalizmu jako najsłuszniejszego systemu ekonomicznego, ale także wcale nie wykluczają anarchizmu jako idei. Spróbuję ukazać pewne prawdy, a jednocześnie skłonić do własnych wniosków:

prawda1)- nic w świecie, a nawet we wszechświecie nie ma za darmo.

Świat przyrody mówi, że coś odbywa się zawsze kosztem czegoś. Oznacza to tyle, że żadne nasze działanie dla nas pożądane nie może odbyć się bez jakiegoś skutku dla nas niepożądanego.
Jeśli zażyję lek na przeziębienie, muszę liczyć się z tym, że eliminując przeziębienie tym lekiem, wywołuję także skutek niepożądany, niszcząc jakąś inną część skomplikowanej struktury mojego organizmu.

Ale tak jak się pracuje nad doskonalszym lekiem(posiłkując się ideą równowagi w organizmie) dąży się do udoskonalania leku.
"kto ma uszy do słuchania..."

prawda2)- w świecie, a nawet we wszechświecie wygrywa zawsze silniejszy.

Ta prawda jest tak oczywista, tak bardzo oczywista, że nie każdy ją potrafi zrozumieć;-)
Jeśli ktoś myśli, że w historia daje nam dowody, że czasem słabsi wygrywali z silniejszymi, to tylko dlatego tak myślą, że widzą to przez pryzmat ideologi właśnie. Ideologia fałszuje podstawowe rozumowanie logiczne. Słabszy bowiem nie może nigdy wygrać z silniejszym z tego prostego powodu, że jest słabszy. Gdyby słabszy wygrał z silniejszym to tylko dlatego, że nazwaliśmy silnego słabym, a nie, że tak rzeczywiście jest.
Jeśli uciemiężeni i poniżani ludzie wygrywają z ciemiężycielami, to dlatego, że uciemiężeni uzyskali większą siłę od ciemiężycieli - poprzez solidarność, spryt, lata przemyśleń itp.
To nie mały i słaby Dawid pokonał wielkiego, silnego Goliata, ale mały i silny(bo sprytniejszy i bardziej inteligentny, a może pozbawiony w tym momencie idei honorowej walki)Dawid pokonał wielkiego i słabego(bo ociężałego, mało sprytnego, a może przejętego ideą honorowej walki)Goliata. Cały uzbrojony w blachę i miecz Goliat dostał w czoło z procy i padł. Silniejszy zawsze wygrywa.
"kto ma uszy do słuchania.."

"w świecie, a nawet we

"w świecie, a nawet we wszechświecie wygrywa zawsze silniejszy"

O ile uznajemy zasadę falsyfikowalności, twierdzenia tego nie można uznać za naukowe. Znaczy to, że owszem - jest prawdziwe, ale niczego nie wnosi do oglądu świata. Jest ideologiczne właśnie, jak spora część humanistyki. W ogóle dyskusja na temat ideologia vs. nauka w gronie ludzi posługujących się dyskursem humanistycznym wydaje mi się dość zabawna :)

Drugą prawdę brzmiącą "nie ma nic za darmo" można już sfalsyfikować i nawet podstawowe zaprzeczenie wyjawia jej absurdalność. Po pierwsze, kompletnie niepraktyczne jest rozumienie kosztu jako nieprzyjemności. Tzn. nie każdy koszt można uznać za nieprzyjemność - np. orgazm otrzymujesz za kilkadziesiąt minut cudownego wysiłku; kiedy sięgasz po jabłko też trudno nazwać samo wyciągnięcie ręki jakąś nieprzyjemnością - co najwyżej jest to neutralnie postrzegane działanie. Nawet jeśli nie rozumiesz kosztu jako nieprzyjemności (co za chwilę pewnie oznajmisz szukając jakiegokolwiek silnego punktu obronnego omawianej bzdury), to ze stwierdzenia, iż nie ma nic za darmo nie wynika dosłownie NIC. Zero. Więc, ok - "płacę" za peta podnoszonego z ziemi, ale co z tego? Płacę za ten orgazm, ale co z tego?
Zasada Moore'a zdaje się...

a przy okazji, daj sobie spokój z tym kapitalizmem; wierz mi, że poczytasz trochę jeszcze, ze dwa, trzy lata i będziesz w najelpszym razie anarchokolektywistą jakimś, a libertarianie zaczną cię śmieszyć.

Myślę, że traktowanie

Myślę, że traktowanie wysiłku seksualnego jako kosztu za orgazm to dopiero jest bezsens kompletny:-). Bo to z założenia jest błędne po prostu. Koszt bowiem jest zawsze utratą, powiązaną z jakimś dyskomfortem. W przypadku seksu, to kosztem nie jest wysiłek(bo on jest częścią przyjemnego aktu seksualnego, chyba, że ktoś się kocha na siłę z kimś(np. z kurą albo z kotem). To wtedy może mu taki "wysiłek" sprawiać ból dopóki tego orgazmu nie osiągnie, ale jak piszę o sytuacjach zdrowych :-D).

"Nienaturalnym" jest dla mnie udowadnianie na siłę, że taki a nie inny system ekonomiczny będzie dobry dla wszystkich i wszędzie.
Są sfery czy obszary życia, gdzie jeden typ organizacji się sprawdzi a inny nie. Może trzeba zastosować trochę kapitalizmu w jednej sferze a anarchokolektywizm w innej? Są też obszary gdzie całkowity brak hierarchii się nie sprawdzi a w innym hierarchia będzie szkodliwa i powstrzymująca potencjały rozwojowe ludzi.
Zaakceptowałbym anarchizm jako pogląd do którego mi najbliżej, ale czytając CIA mam wrażenie takiego samego narzucania jedynej słusznej racji jak wszędzie indziej. Już nie mówię nawet o racjonalizmie jakimś, ale o zwykłym doświadczeniu i pragmatyzmie.

Poza tymi - jak piszesz - "bzdurami", nie bronie kapitalizmu, ani niczego innego nie bronię.
To jakie wnioski wyciągasz z mojego wpisu to twoja sprawa. Ktoś wyciągnie zupełnie inne i wysunie pewnie kontrargumenty. I tak bez końca. A mechanizmy i tak zawsze będą te same, bez względu na to jaką ideologią czy tylko samą ideą je obudujemy.

Poza tym, że kolega z dołu

Poza tym, że kolega z dołu wyjaśnił, o co biega w mądrzejszy, bo prostszy sposób, muszę wtrącić swoje trzy grosze.

Po pierwsze, dyskusja o poglądach zawsze polega na przekonywaniu (nie narzucaniu, jeśli rozumiemy narzucanie jako zmuszanie do wyznawania określonych poglądów na rzeczywistość).
Po drugie, pisząc "bzdury" miałem na myśli logiczną wartość twoich wypowiedzi.
Po trzecie mylisz się, kiedy piszesz, że mechanizmy "i tak zawsze będą te same". Mechanizmy wymyśla człowiek do opisu rzeczywistości - odpowiadają one rzeczywistości dopóty dopóki są użyteczne (pozwalają np. przewidzieć następstwa określonych zdarzeń); są np. różne języki geometrii - do niektórych fragmentów rzeczywistości nie można wykorzystać choćby geometrii euklidesowej, bo jest nieprzydatna. Polecam taką książkę Kuhna "Struktura rewolucji naukowych".
Po czwarte, udowadnianie, że jakiś system będzie dobry dla wszystkich również uważam za idiotyczne. Na komunizmie stracą wielcy kapitaliści, to na pewno. Tylko, że niespecjalnie mnie to obchodzi - nawet Jezus miał wrogów i zdarzało mu się krzyczeć, a nawet używać przemocy.
Po piąte, współistnienie systemów kapitalistycznego i kolektywistycznego (czy komunistycznego) jest niemożliwe ze względu na ich całkowitą sprzeczność. Co ciekawe natomiast, żeby w obrębie kolektywistycznego społeczeństwa pojawił się kapitalista, musi on użyć przemocy, natomiast by w obrębie kapitalizmu pojawił się kolektyw - niekoniecznie. Twoje zagwozdki wynikają z niezrozumienia podstawowej obserwacji ruchów lewicowych, że kapitalizm sam w sobie jest aktem przemocy. Zawsze, tu nie ma wyjątków.
Natomiast mimo to, ta etyczna wykładnia niewiele mnie musi interesować - nie zgadzam się na kapitalizm w pobliżu, bo jest to system, na którym tracę i tyle. I ty pewnie też tracisz, chyba, że jesteś menadżerem w wielkiej korporacji, albo właścicielem przedsiębiorstwa (i to na dodatek wielkiego albo średniego; mikro- i małe przedsiębiorstwa znajdują się w zasadzie w najgorszej sytuacji: z jednej strony ich interesy są sprzeczne z klasą robotniczą, z drugiej jako zwykle podwykonawcy nie mają też zbieżności interesów z wielkimi korporacjami).

No i:
"Są też obszary gdzie całkowity brak hierarchii się nie sprawdzi a w innym hierarchia będzie szkodliwa i powstrzymująca potencjały rozwojowe ludzi"

Zgoda. Nie sądzę, żeby jakikolwiek racjonalnie myślący anarchista nie dopuszczał zastosowania hierarchicznych relacji w pewnych okolicznościach. Sęk w tym, że relacje takie muszą podlegać ciągłemu weryfikowaniu, muszą być całkowicie odwołalne.

Myślę, że traktowanie

Myślę, że traktowanie wysiłku seksualnego jako kosztu za orgazm to dopiero jest bezsens kompletny:-)

o rany :)

Nie da się pogodzić

Nie da się pogodzić powyższych stanowisk, bo ten fan lwów któremu odpowiadałem powyżej nie rozumie nawet poglądów które chce popierać. Ale tam gdzieś za tym kryje się jakieś stanowisko w sporze (nazywałem to "sensowniejszą wersją" jego poglądów)

@Wujeg Dobra Rada
Świat przyrody niczego nie mówi, świat przyrody tylko działa. My mówimy o nim, czasami się myląc czasami mając rację ;)

Mocno coś pomyliłeś z tym że "we wszechświecie nie ma nic za darmo". To stwierdzenie jest bezsensowne w takiej wersji jaką głosisz i butters ma rację. Jest prawdziwe tylko w jakimś banalnym sensie np buduję coś i tracę przy tym energię albo w gospodarce idą na to jakieś zasoby. Ale jest nieprawdziwe jeśli twierdzisz że na końcowy wynik to strata, mogę stracić energię którą potem sobie odbuduję ale mam dom. Końcowy wynik nie tylko może być ale często jest DODATNI a nie zerowy ani tym bardziej ujemny. Podobnie jest ze współpracą, jest to wynik dodatni i nawet często bywa poza naszym gatunkiem. Łącząc to z systemem ekonomicznym, tak samo jest z pracą, gdzie pojawia się dodatkowa wartość, w tym przypadku ona trafia do pasożyta.

Dosłowne stwierdzenie że we wszechświecie wygrywa silniejszy to jest albo błędne koło albo nieprawda. Błędne koło jest wtedy kiedy każdy wygrany jest automatycznie uznawany za silniejszego tylko dlatego że wygrał: kto wygrywa? Silniejszy. A kto to jest silniejszy? Ten kto wygrywa.

A jeśli weźmie się to dosłownie jako silniejszego to jest nieprawda bo nie zawsze tak jest. W przyrodzie wygrywa lepiej przystosowany i my jako ludzie wygraliśmy, wygraliśmy dzięki naszej inteligencji i naszej zdolności do tworzenia społeczeństw (w czym z kolei na pewno pomogła nasza zdolność do solidarności, która wynika już nawet nie z takich rzeczy jak instynkt czy inteligencja ale wydaje się że budowy naszego mózgu - wspomniane naurony lustrzane). Oczywiście jest to nasza "siła" w pewnym znaczeniu, dużo o tym pisał Kropotkin chociaż nie wiedział skąd to się bierze (te neurony odkryto 20 lat temu)

Mimo wszystko nie powinno sie mówić o "silniejszym" bo potem takim jak ta ten któremu odpowiadałem wyżej zaczyna się zdawać że chodzi dosłownie o silniejszego fizycznie tzn np lew jest silniejszy od człowieka.
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej jeśli weźmie się przykład wygranej ssaków z dinozaurami. Ssaki w czasach dinozaurów były bardzo małe i pod każdym względem słabsze. I wygrały dzięki temu bo ta słabość okazała się lepszym przystosowaniem- katastrofa kŧóra zmiotła dinozaury nie zniszczyła ssaków, jako mniejsze i słabsze potrzebowały mniej wody, jedzenia, mniejszych kryjówek itp. były słabsze a jednak lepiej przystosowane.

Problem polega też na tym, że to wszystko może służyć uzasadnianiu kapitalizmu nie samo w sobie tylko w pewnej interpretacji i to bardzo uproszczonej, właśnie takiej która mówi o silniejszych, o walce, o konkurencji, ale nie zastanawia się już nad tym co to w ogóle oznacza, ważne jest tylko żeby używać takich słów-kluczy. Na przykład co to znaczy że ssaki wygrały z dinozaurami? Wygrana sugeruje jakąs walkę ale one oczywiście nie walczyły ze sobą tylko ze środowiskiem.
Poza tym w niektórych przypadkach projektuje się na inne gatunki te rzeczy które są tylko u ludzi np władza, hierarchia.

Jeśli chodzi o kapitalizm to nie wiem w jaki sposób chciałbyś przekonać do takiej tezy. Albo zarzuty wobec kapitalizmu dotyczące wyzysku, władzy itd sa słuszne albo nie. Jeśli są słuszne to co chcesz powiedzieć, że wyzysk i niesprawiedliwość w jednym miejscu są złe a innym są OK?

Zresztą z moich obserwacji wynika że jego zwolennicy traktują coś takiego jako ostatnią linię obrony kiedy nie potrafią odpowiedzieć na argumenty. Jeśli się udowadnia że kapitalizm jest złym systemem to dla nich jest "narzucanie jedynie słusznej racji". jak na razie to kapitalizm został narzucony i to przemocą

Ależ ja jak najbardziej

Ależ ja jak najbardziej uważam, że kapitalizm został narzucony w formie absolutystycznej jako neoliberalizm, ale w ogóle jako liberalizm jest konsekwencją długich wieków historii. Co nie oznacza, że ma trwać wiecznie. Nic nie trwa wiecznie. Przynajmniej nie to co ziemskie;-)

"nie ma nic za darmo" - czyli musimy poświęć coś, żeby coś innego zyskać. Nie dostaje się czegoś za nic, bo to wbrew mechanizmom przyrody (rzeczywiście, może błednie napisałem o prawach przyrody).
Ale już dajmy sobie z tym spokój.

"...każdy wygrany jest automatycznie uznawany za silniejszego tylko dlatego że wygrał: kto wygrywa? Silniejszy. A kto to jest silniejszy? Ten kto wygrywa" -
tak właśnie jest. W każdej świadomie podjętej walce wygrywa silniejszy. O wyjątkach marginalnych czy epizodycznych decyduje czasem przypadek, że słabszy wygra, albo jakaś ochrona w postaci poparcia z zewnątrz, ale nawet wtedy trudno mówić o wygranej słabszego. Raczej wygrana jest po stronie jego ochrony.
Być może kapitalizm w wielu obszarach życia rozpadłby się, gdyby nie ochrona militarna państwa? Nie wiem. Być może tak by było. Nie sądzę jednak by całkowicie wyparował ze wszystkich obszarów życia.
Poza tym wiele zależy od cech osobowościowych ludzi. Jedni będą miłować wzajemną pomoc, propagować syndykalizm i kolektywizmy upatrując w tych działaniach społecznego rozwoju i czynnika rozwijającego społeczne zaufanie, a inni rajcować się indywizualną konkurencją, bo będzie dla nich stumulacją do rozwijania pomysłów. I jedni ani drudzy nie dadzą się przekonać do swoich racji, ponieważ wynikają one z ich cech osobowościowych, a nie siły intelektualnych argumentów. Zauważ to w debatach, zauważ to w dyskusjach tutaj.
Kiedy potrzeba konkurencji zamienia się w chęć wyzyskiwania to nie wiem. Nie koniecznie widzę tu powiązania. Chęć posiadania własności kapitalistycznej i wyzysk to trochę inna bajka.
Kolektyw jest dobry ogólnospołecznie, ale dla jednostek wybitnych to stanie w miejscu, zatrzymanie potencjału indywidualnego.
Czasami jeśli się chce zrobić coś dla ludzi, trzeba działać wbrew ich presji i nie mam na myśli dyktatora jakiegoś, ale jednostki bardziej świadome rozwoju niż środowisko ludzi w którym uczestniczą. Kolektyw nie zapawni im pomocy bo będą działać wbrew masie kolektywistycznej, chcąc wyść poza szarą mentalną strefę bo pachnie ona sielanką tylko pozornie i w teorii.
Wszystko się da pod warunkiem różnorodności ekonomicznej, ale do tego potrzebna jest głęboka decentralizacja dużych ośrodków władzy i wprowadzenie wielu mniejszych (niestety elementy władzy są potrzebne, czy anarchiści tego chcą czy nie, bo to nie wymysł jakichś burżujów tylko natury społecznej, więc tak czy inaczej będą musieli uznać ją w wielu obszarach społecznych).

Kapitalizm został narzucony

Kapitalizm został narzucony 200 lat temu, neoliberalizm ma 40 lat.

Wiele rzeczy można dostać za darmo, "mechanizmy przyrody" nie mają z tym nic wspólnego :)

Nie wiem po co dalej upierasz się przy tej bezsensownej tezie o "wygrywaniu silniejszego". Na pewno nie jest żadna naukowa teza związana z ewolucją, bo teoria ewolucji mówi o doborze naturalnym w którym "wygrywa" najlepiej przystosowany. W zasadzie w ogóle nie mówi o takiej walce. To że próbujesz się tu ratować dodając tezę o tym że nie zawsze i o jakiejś "świadomie podjętej walce" o której wczesniej nie było mowy nic nie zmienia. Z naukowego punktu widzenia to bezsensowna teza, a u zwierząt częstszym sposobem na wygraną jest akurat unikanie takiej walki czyli ucieczka.
To stwierdzenie o przypadku albo poparciu z zewnątrz jest bez sensu...

Dam ci jeszcze jeden przykład tamten był pozytywny dla ludzi w tym sensie że bez tamtej wygranej słabszych nie byłoby nas. Tym razem będzie negatywny (ale dosyć częsty) kiedy w konkurencji wygrywa słabszy (w tym przypadku jest to słabośc psychiczna a nie fizyczna), u ludzi i z kapitalizmu. Masz dwóch dziennikarzy, jeden jest silny psychicznie, jest inteligentny i broni swoich racji, stara się być rzetelny i obiektywny. Drugi jest słabym psychicznie tchórzem bez kręgosłupa, który płaszczy się i zawsze robi co mu każą. "Wygrana w konkurencji" to w tym przypadku zrobienie kariery i wygra ten słabszy, który dostosowuje się, ponieważ kapitalizm i w ogóle każda hierarchia preferuje takie cechy. W kapitalizmie zdarza się to często i jest to jeden z powodów, że to zły system - preferuje niewłaściwe cechy, niezależnie czy wygrywa słabszy czy silniejszy.

Zastanawianie się nad kapitalizmem w taki sposób jak to robisz jest absurdalne, anarchiści nie są w ogóle dopuszczani do żadnych publicznych debat więc nie wiem gdzie to zauważasz. To jest naiwne jeśli wydaje ci się że poparcie dla kapitalizmu wynika z tego że ludzie mają takie "cechy osobowościowe" a nie z propagandy we wszystkich mediach 24/7/365. Cała machina propagandowa tłucze ludziom do głów że kapitalizm to najlepszy system i konkurencja przynosi najlepsze wyniki, tak samo jak z drugiej strony robi to z państwem. Ale masz rację, że z racjonalnymi argumentami nie ma to nic wspólnego. Oczywiście jest jakaś część ludzi która nie jest w stanie funkcjonować w grupie, ale raczej niewielka.

Nie istnieje żadna potrzeba konkurencji (na pewno nie w sensie ekonomicznym) i nie ma czegoś takiego jak chęć wyzyskiwania. Nie wydaje mi się żeby ktoś odczuwał jakąś chęć posiadania własności kapitalistycznej. Z tych twoich uwag wynika że mylisz kapitalizm z konkurencją, a "własność kapitalistyczną" z własnością w ogóle (np osobistą). W wyzysk zmienia się to oczywiście wtedy gdy zatrudnia się innych do pracy i czerpie z ich pracy zyski.

Kapitalizm jest znacznie większą przeszkodą dla indywidualnego potencjału i to nie tylko jednostek "wybitnych" ale dla wszystkich, bo pracując dla kogoś robisz co szef każe, gdzie tu miejsce na jakąś inicjatywę indywidualną? Jest to autorytarny system. A w kolektywach jest miejsce na indywidualną inicjatywę ponieważ nie są autorytarne

Nie wiem co masz na myśli mówiąc o "naturze społecznej", władza taka jaką znamy rozwinęła się historycznie. Nie jest co prawda wymysłem burzujów, ale wymysłem nieco wcześniejszym. Jeśli chodzi ci o państwo, to nie jest ono potrzebne.

"Chęć posiadania

"Chęć posiadania własności kapitalistycznej i wyzysk to trochę inna bajka."

Panie WDR, z powyższego zdania wynika, że nie bardzo wiesz, czym jest wyzysk. Ewentualnie nie masz pojęcia o własności kapitalistycznej.

Poza tym jesteś beznadziejnym redukcjonistą (mnie też się to zdarza, więc generalnie można z tym walczyć) i mylisz pojęcie "kolektyw" z "fundacja charytatywna". Zrozum, że istnienie kolektywu wymaga takich samych egoistycznych postaw, jak społeczeństwo kapitalistyczne; oparcie systemu na innych zasadach sprawia, że wspólnota kanalizuje egoizm w pożytecznych działaniach (aczkolwiek i to nie zawsze). Różnica między kapitalizmem a komunizmem, jeśli chodzi o konfliktowość (w końcu to cecha większości ludzkich relacji) jest taka, że w kapitalizmie wszelkie rozbieżności w interesach rozstrzygane są przez wyższą instancję opartą na przemocy (państwo, czy agencje ochrony w wyśnionym libertariańskim śnie) lub/i instancję najwyższą (Bóg, prawo własności), natomiast w komunizmie/kolektywizmie rozstrzygane są w oparciu o subiektywne interesy kolektywu. Ja rozumiem, że trudno jest pojąć, że dosłownie wszystko można negocjować, ale kurde, z moich doświadczeń wynika, że się da - mało tego, służy to indywidualnemu rozwojowi dużo lepiej niż społeczeństwo kapitalistyczne.

Z mojego doświadczenia

Z mojego doświadczenia wynika nieco inaczej, a pracowałem wiele lat w wyzyskowej fabryce, uczestniczyłem w projektach indywidualnego zaangażowania, na budowie, w edukacji, współtworzyłem nawet kolektyw. Kolektyw zmienił się w podkulturę, a ludzie za każdym razem po wyjściu poza czyją się jak Alicja w Krainie Czarów, bo okazuje się, że mimo zaufania, więzi i wspólnoty interesów, stoi się w miejscu w rozwoju, a jak człowiek stoi w miejscu to się cofa. I nie mówię tu o konsumpcji, produkcji i nabywaniu (bo nie był to kolektyw produkcyjny) ale o umysłowym zastoju. W kolektywie jest pewne piękno,(jest także bezpieczeństwo i komfort konsumpcyjny bo dzieli się ten kto aktualnie ma), więź, nawet quasi rozdzinna, ale nie ma miejsca na pełny indywidualny rozwój. Występujące w kolektywie patologie są wchłaniane w świadomość zbiorową i powoli akceptowane, bo człowiek łatwiej leci w dół niż w górę. Natomiast przejawy rozwoju w górę są równane w dół wbrew pomysłowej i rozwojowej jednostce.
Kolektyw także działa kiedy podbudowany jest ideą walki. Kiedy osiągnie się cel, w kolektywie zaczyna się obumieranie mentalnie. Czy ktoś zadał sobie pytanie: Co kiedy walka klas się skończy?
Czy próbował sobie ktoś zwizualizować realistycznie to na skalę globalną?
Patrzę na kapitalizm negatywnie, ale to nie znaczy, że jestem miłośnikiem równania w dół.
Ale to kwestia doświadczeń. Nie mnie oceniać czyjeś doświadczenia. Może to ty masz rację, a ja mam tylko złe doświadczenia(bo w końcu nie był to kolektyw produkcyjny).
Wracam gdzieś myślą do nieprzerobionego na modłę libertarian i komunistów Proudhona i widzę czasem jakieś światełko w tunelu. Długa droga jednak to skonstruowania spójnego poglądu na alternatywy wobec tego co się obecnie dzieje z systemem i ludźmi.
Pozdrawiam.

Ale ty tu mówisz bardziej o

Ale ty tu mówisz bardziej o kolektywie w sensie grupy, jak chcesz go z czymś porównywać to porównaj z innymi, nieanarchistycznymi grupami zajmującymi się podobną działalnością Przy czym z mojego doświadczenia na pewno wynika inaczej niż z twojego, łącznie z tym że w kolektywie jakoś nie widze żadnego "piękna" :-)
Można sobie zwizualizować czytając książki historyczne albo o argentyńskich firmach przejętych przez robotników, a w teorii to jakieś rzeczy typu ekonomia uczestnicząca
"Co kiedy walka klas się skończy?" Zacznie się normalne życie.
Anarchizm jest spójnym światopoglądem, a przynajmniej bardziej spójnym niż inne poglądy.

"W kolektywie jest pewne

"W kolektywie jest pewne piękno,(jest także bezpieczeństwo i komfort konsumpcyjny bo dzieli się ten kto aktualnie ma), więź, nawet quasi rozdzinna, ale nie ma miejsca na pełny indywidualny rozwój."

Ale to jest jasne, że w niektórych kolektywach może być chujowo. Gdybym wylazł z takiego Foksal 13 to też bym pewnie miał złe doświadczenia i mówił, że po wyjściu czułem się jak Alice in Chains. Sęk w tym, że kolektywy, które aktualnie działają mają silne zewnętrzne związki i zewnętrzne życie... i prawdę mówiąc trudno mi sobie wyobrazić społeczność tak zorganizowaną, która by jakoś kogoś ograniczała. Chyba, że to sekta.

Natomiast dane mi było żyć kilka miesięcy w kolektywie i, kurde, większość ludzi stamtąd właśnie dzięki temu się rozwinęła (chociażby dzięki wspomnianej przez ciebie zasadzie mogli naprawdę robić te rzeczy, które ich pasjonowały). Inna sprawa, że kolektyw się rozpadł i większość z nas zaczęła działalność w kapitalizmie, często z powodzeniem (ja np. nie narzekam, gdy porównam moją sytuację do większości ludzi z grup społecznych, do których przynależę); ale taka była rola tego kolektywu od początku.
Swoją drogą szukam teraz ludzi w Pozku, z którymi mógłbym taką grupę ogarnąć. Uwierz, że z tego są prawie same korzyści - np. w pojedynkę nie stać cię na samochód, w sześć osób już możesz kupić całkiem niezły (tzn. taki, do którego nie trzeba dopłacać co chwilę), oszczędzasz sporo czasu (np. nie musisz sprzątać co tydzień, a co miesiąc na przykład w dogodnym dla ciebie momencie, a i tak masz czysto), w sytuacji utraty pracy jesteś wspierany przez kolektyw (przy czym jestem fanem grup, w których ludzie jednak CHCĄ zarabiać). Prawda jest taka, że przy odpowiedniej promocji taki rodzaj współżycia przechwyciłoby sporo osób, nawet ci, którzy są zorientowani kapitalistycznie - bo to się po prostu w dzisiejszych warunkach OPŁACA (przy założeniu, ze to wciąż kolektyw a nie sekta destrukcyjna, czy wspólnota narkomańska*).

*Chociaż przykład Foksal 13 najdobitniej pokazuje, że życie w kolektywie się opłaca w sensie ekonomicznym (w pozostałych sferach życia już, zgodnie ze specyfiką obiektu, sprawa jest dyskusyjna :))

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.