Zlikwidujmy sobie kolej

Publicystyka | Transport

Po co nam kolej? Po co tyle starań by ten przestarzały środek transportu utrzymywać? Najlepiej wszystkie linie zlikwidować, a nie tylko 2 tysiące linii kolejowych, które zamierza wyłączyć z ruchu spółka PKP „PLK”. Kto może zapewnić, że za jakiś czas ktokolwiek będzie chciał jechać pociągiem ze stolicy do Gdańska lub Wrocławia, Poznania czy Krakowa oraz Katowic? Nikt. A przecież w naszym kraju panuje zasada zysku. Kolej tymczasem przynosi same straty. To właśnie chęć zysku, cofa nas kraj za bardziej rozwiniętymi pod względem infrastruktury kolejowej, Czechami, Niemcami czy Austrią.

PKP „PLK” – moloch z ulicy Targowej 74

Nad ulicą Targową, po drugiej stronie Galerii „Wileńskiej” dominuje ponury gmach w stylu modernistycznym. To przedwojenna siedziba PKP, a po II wojnie światowej przez krótki czas siedziba PKWN. Dziś mieści się siedziba najważniejszej ze spółek PKP – Polskie Linie Kolejowe. To niej podlegają wszystkie linie kolejowe w kraju oraz infrastruktura około kolejowa, a także perony na stacjach. Zarządza w bardzo kiepski sposób, co pokazuje ubiegłoroczna katastrofa pod Szczekocinami. PKP „PLK” jest typową państwową spółką z nadmiarem rozbudowanej biurokracji, która chce mieć pod swoją kontrolą jak najmniej linii kolejowych. Od ubiegłego roku w spółce pracują uczniowie Leszka Balcerowicza. Zaangażowali oni amerykańską firmę doradczą „McKinsey & Company”, która doradziła zamknięcie dwa tysiące linii kolejowych i tak już od lat nieczynnych lub używanych jedynie przez transport towarowy. Wyłączenie ostateczne z ruchu tych linii da wolną rękę miłośnikom złomowania wszystkiego, co się da. Potem „PLK” skorzysta z tego, ogłaszając likwidację tych linii kolejowych raz na zawsze. Argumenty ekonomiczny, jakoby utrzymanie zamkniętych linii kosztowało „PLK” ogromne sumy jest nieprawdą. Ponieważ owe linie leżą niemalże odłogiem, niechronione przez nikogo a już tym bardziej przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolej, zwanych potocznie SOKISTAMI. Ich przywrócenie do ruchu pasażerskiego jest niestety prawie niemożliwie. Wynika to z mentalności ludzi zasiadających w spółce na warszawskiej ulicy Targowej 74 i większości społecznej akceptacji ograniczenia roli kolej w kraju. W końcu jest PKS, prywatne busy czy samochody. Niestety zamknięte linie kolejowe były tylko preludium do likwidacji reszty normalnego życia w regionach Polski. Teraz tam, gdzie pociągi nie docierają, nie docierają również autobusy PKS-u, a w niektórych z nich nawet prywatne busy. Zamykane teraz są biblioteki oraz szkoły.

Polska prywatna

PKP była do 2001 roku monolitem. Po reformie ministra Syryjczyka jest spółką w skład których wchodzą niezależne od siebie podmioty gospodarcze. „PLK” jest jedną z nich. Polskie Linie Kolejowe chętnie wyciąga do spółek operujących na polskich torach rękę po pieniądze, które wedle się nim należy za od lat nieremontowaną infrastrukturę. Spółka jest fatalnie zarządzana, a plany wyłączenie 2 tysięcy linii kolejowych to sposób jej rozwoju. Ironią losu jest fakt, że zarządzają nią zwolennicy wolnego rynku, a sama spółka zwalcza wolną konkurencję, między innymi walcząc z „Arrivą” – pierwszą spółką kolejową w ruchu pasażerskim, która zastąpiła Przewozy Regionalne na liniach kolejowych niezelektryfikowanych w Kujawsko – Pomorskim. „Arriva” wbrew „PLK-a” ma się dobrze, a przez to sama spółka jest zmuszona do modernizacji linii kolejowych, które z radością by unicestwiła. Mam wrażenie, że interes prywatny zaczyna przeważać nad publicznym, tam gdzie nie powinien, a mianowicie w transporcie. Samochody stają się zmorą nie tylko miast, ale również poza nimi. Nie każdy nadaje się na kierowcę i nie każdy powinien zasiadać za kółkiem nawet nie po kieliszku. Trzeba przyznać, że Polskim Liniom Kolejowym nie brakuje konsekwencji, tak jak miłośnikom transportu samochodowego. Proponuje budowy kładek dla pieszych, aby królom polskich dróg nie przeszkadzali w podróżowaniu po swoim prywatnym świecie.

RobertHist

w katastrofie pod

w katastrofie pod Szczekocianmi zawinili prywaciarze, czyli PRZEWOZWY REGIONALNE.

ty chyba nie wiesz na czym

ty chyba nie wiesz na czym prywatny biznes polega, że określasz ten dziwny twór służący do zatrudniania rodzin polityków prywaciarzami.

Ten dziwny twór to modelowy

Ten dziwny twór to modelowy biznes. Członkowie rad nadzorczych rodziny zastępują kumplami ze studiów, ale zasada jest ta sama.

Jesli zwolennicy wolnego

Jesli zwolennicy wolnego rynku moga pracowac w utrzymywanej z publicznych pieniedzy instytucji to gratuluje autorowi konsekwencji. Wczesniej pada przeciez sformulowanie "nawet prywatne nie dojezdzaja". Czyzby wymsklo sie ze prywatne dojedzie nawet tam gdzie nie dojezdza publiczne, a zatem skoro tak jest to oznacza ze jest zarzadzane lepiej niz publiczne? Dyskusja prywatne-publiczne jest starsza niz wegiel, ale moze zrobcie cos z tym wiadrem jezykowych bledow w artykule, bo strasznie sie czyta.
Pozdro!

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.