Przebieg powstania w Libii i interwencja zachodu

Świat | Protesty

Publicystyka: Wywiad z syryjskim anarchistą o sytuacji w Libii, m.in. o Libijskich Komitetach Ludowych

Aktualizacje:

24 marca

Sytuacja ludności cywilnej w części Libii kontrolowanej przez Kaddafi'ego dramatycznie się pogarsza. Wystąpiły niedobory żywności i leków. Wielu lekarzy i pielęgniarek uciekło z kraju. Pacjenci pozostający w szpitalu w Misracie zostali ewakuowani, gdy czołgi sił rządowych ostrzelały szpital.

Organizacje humanitarne mówią, że nie są w stanie planować pomocy nie wiedząc, czy alianci zamierzają usunąć Kaddafi’ego, czy pozostawić mu władzę nad pomniejszoną zachodnią Libią.

22 marca
W poniedziałek, dwóch amerykańskich pilotów musiało opuścić myśliwiec F-15, podczas ataku na stanowiska obrony przeciwlotniczej należące do Kaddafiego. Wojsko USA podaje, że przyczyną katastrofy samolotu było "uszkodzenie techniczne". Samolot Osprey, wysłany na ratunek pilotom, według niepotwierdzonych doniesień, ostrzelał mieszkańców wioski położonej niedaleko miejsca katastrofy.

19/20 marca
Zachód rozpoczął operacje militarną w Libii. Pierwsze, wieczorne ataki koalicji w ramach operacji "Świt Odysei" zniszczyły część libijskiej obrony przeciwlotniczej - tak informują Amerykanie. Libia odpowiada: zginęło 48 osób cywilnych, a ponad 150 jest rannych. Trzy niewykrywalne dla radarów bombowce B-2 zrzuciły 40 bomb na jedno z głównych lotnisk w Libii - donosi TVN24. Wojsko Kaddafiego oświadczyło, że w atakach ucierpiały takie miasta jak Trypolis, Syrta, Bengazi, Misrata i Zuwara - dodaje RMF FM. Trzy niewykrywalne dla radarów bombowce B-2 zrzuciły 40 bomb na jedno z głównych lotnisk w Libii - donosi TVN24.

Libia żąda natychmiastowego zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ. Tymczasem samoloty armii wiernej pułkownikowi wciąż bombardują dzielnice Bengazi, które przejęli powstańcy. Od rana trwa też ostrzał artyleryjski miasta.

Do przeciwników interwencji w Libii dołączyła Unia Afrykańska, która wezwała koalicję do zaprzestania ataków. Hugo Chavez, prezydent Wenezueli, sojusznik Kaddafiego znów oskarżył Zachód o "chęć przejęcia libijskiej ropy".Z kolei Zjednoczone Emiraty Arabskie wyślą 24 samoloty (Mirage 2000 i F-16), zaś Katar wesprze koalicję 4-6 samolotami Mirage 2000.

Natomiast Muammar Kaddafi zaczyna grozić zemstą za operację "Świt Odysei". W przemówieniu, które wygłosił w libijskiej telewizji zapewnił, że magazyny broni jego armii są pełne. Wykorzysta je do obrony kraju i podczas atakowania celów cywilnych i wojskowych w rejonie Morza Śródziemnego. To jego odpowiedź na interwencję sił zachodnich w Libii - informuje "Le Monde".

Jego zdaniem operacja wojskowa w Libii to "nieuzasadniona agresja krzyżowców".
Wzywamy narody i obywateli krajów arabskich i muzułmańskich, ale także Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki, do stanięcia u boku bohaterskich Libijczyków i przeciwstawieniu się tej agresji, która tylko zwiększy naszą determinację i jedność - stwierdził Kaddafi w swoim wystąpieniu.

18 marca

Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała rezolucję ogłaszającą zakaz lotów dla samolotów libijskich, oraz autoryzującą użycie siły w obronie ludności cywilnej. W odpowiedzi na to, władze Libii ogłosiły "zawieszenie broni", jednak Kaddafi grozi atakiem odwetowym na samoloty cywilne na obszarze Morza Śródziemnego. Ponadto, doniesienia z Misraty wskazują na to, że walki trwają w najlepsze. Tymczasem, łódź podwodna USS Providence, uzbrojona w pociski samosterujące Tomahawk, ustawiła się na pozycji dogodnej do przeprowadzenia ataku. Siły powietrzne Wielkiej Brytanii, Norwegii, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich mają również brać udział w ewentualnej operacji wojskowej.

Co ciekawe, z powodu cięć budżetowych w brytyjskiej armii, jedynie kilku pilotów jest gotowych do latania samolotami bojowymi Typhoon, które mają zostać użyte do operacji. Z powodu braków kadrowych, poziom ich wyszkolenia jest dość niski.

17 marca

Ażdabija jest otoczona przez siły rządowe ze wszystkich stron. Siły rebeliantów broniących miasta zostały odcięte od odwrotu do Benghazi. Syn Kaddafiego, Saif al-Islam stwierdził wczoraj, że powstanie zostanie zduszone w ciągu 48 godzin.

16 marca

Trwają zajadłe walki o Ażdabiję. Siły Kaddafiego stosują strategię spalonej ziemi. Miasto znajduje się pod ostrzałem artyleryjskim i lotniczym. Jednak rebeliantom udało się przejąć 7 czołgów. W ciągu dwóch ostatnich dni, zginęło przynajmniej 26 bojowników i 22 cywilów.
Według propagandy rządowej telewizji, operacja wojskowa jest “działaniem humanitarnym, podjętym w interesie ludności”.

15 marca

Według źródeł bliskich izraelskiemu wywiadowi, Syria zaczęła dostarczać broń siłom rządowym. Transporty mają wypływać z portu Tartous w Syrii. Arsenały Syrii i Libii są oparte w większości na kompatybilnym sprzęcie produkcji rosyjskiej.

14 marca

Według informacji podawanych przez rebeliantów, nadal trwają walki o miasto Brega. Siły Kaddafiego zostały częściowo odparte i ponad 70 żołnierzy armii rządowej zostało schwytanych.

13 marca

Siły wierne Kaddafiemu odbiły miasto Brega. Pozostałe odbite miasta to Zawiyah, Uqayla i Ras Lanuf. Na drodze do Benghazi pozostało tylko miasto Ażdabija.

11 marca

Jak podaje serwis Debkafile, prowadzone są dyskretne negocjacje z Kaddafim, by powstrzymał się od ofensywy lądowej na Wschodnią Libię. Negocjację prowadzi na prośbę państw zachodnich egipska rada wojskowa, premier Grecji i nie ujawniona grupa dyplomatów z Wiednia. Negocjatorzy mieli zaoferować, że w zamian za oszczędzenie Benghazi i innych miast w Cyrenajce, powstańcy złożą broń w zachodniej i środkowej Libii, zaprzestaną demonstracji i pozwolą na normalne funkcjonowanie instalacji naftowych. Wykonanie porozumienia miałoby być nadzorowane przez egipskich obserwatorów wojskowych.

W zamian za zgodę na negocjacje, Kaddafi miał zażądać, by NATO zobowiązało się do powstrzymania się od interwencji wojskowej w Libii. Sekretarz Generalny Nato, Anders Fogh Rasmussen potwierdził we wtorek, że NATO nie będzie interweniować. Nastąpiło to po tym, jak widziano rządowe samoloty libijskie lecące do Kairu, Aten i Wiednia.

10 marca

Siły libijskie lojalne wobec pułkownika Muammara Kadafiego przejęły kontrolę nad strategicznym miastem Zawija, położonym ok. 50 km na zachód od Trypolisu. Dziennikarze będący na miejscu donoszą, że na głównym placu Zawii, do wczoraj kontrolowanym przez powstańców, powiewają zielone flagi Kadafiego, zaś robotnicy usuwają ślady ciężkich walk, które toczyły się jeszcze w czwartek nad ranem. Liczba zabitych i rannych nie jest znana. Mimo zakończenia głównych walk, w mieście utrzymuje się napięcie i od czasu do czasu słychać sporadyczne strzały.

9 marca

Jak informują powstańcy, czołgi należące do sił wiernych Muammarowi Kadafiemu zbliżają się do znajdującego się w rękach libijskich powstańców, głównego placu w położonym na zachodzie kraju (ok 50 km od Trypolisu) mieście Zawija.

Według relacji świadków, w niedawnych walkach w Zawii powstańcy zabili wysokiego rangą dowódcę, kuzyna Muammara. Naloty i bombardowania miały być aktem zemsty sił lojalnych Kadafiemu. "Chcieli się zemścić i zabrać jego ciało. I udało im się"- twierdzą powstańcy.

Dodają, że we wtorek ok 60 powstańców ruszyło do ataku na bazę wojskową, około 20 km od Zawii. "Żaden z nich nie wrócił i nie wiemy, czy żyją".

8 marca:

Szef Narodowej Rady Libijskiej, były minister sprawiedliwości- Mustafa Muhammad Abd ad-Dżalil, powiedział dziś, że uczestnicy libijskiej rewolty nie będą rozliczać Muammara Kadafiego z przestępstw, które mu zarzucają, jeśli ustąpi z urzędu w ciągu najbliższych 72 godzin i opuści kraj.

"Jeśli Kadafi opuści niezwłocznie Libię, w ciągu 72 godzin, i wstrzyma bombardowania, my, jako Libijczycy, nie będziemy go ścigać za jego zbrodnie"

Abd ad-Dżali, który decyzję Rady przekazał telefonicznie stacji telewizyjnej Al-Jazeera zaznaczył, że termin ultimatum nie zostanie przedłużony ponad wyznaczone 72 godziny.

7 marca: Siły Kaddafiego odbiły Ras Lanuf, które od piątku znajdowało się w rękach rebeliantów. Rebelianci zostali również wypchnięci z Bin Jawad.

Libijskie lotnictwo zbombardowało dziś pozostający w rękach powstańców, strategiczny port naftowy- Ras al-Unuf na wschodzie kraju. Powstańcy bronili się, używając artylerii przeciwlotniczej. Jak donosi dziennikarz francuskiej agencji AFP, który był w okolicy, sześć dział przeciwlotniczych otworzyło ogień w niebo, po czym powstańcy zaczęli radośnie krzyczeć i skakać.

Z kolei agencja Reutera donosi, że siły wierne libijskiemu przywódcy Muammarowi Kadafiemu zaczęły posuwać się na wschód od zajętego przez nie w niedzielę miasta Bin Dżawad w kierunku odległego od niego o około 60 km Ras al-Unuf.

Oddziały wierne rządowi zajęły pozycję koło Tobruku na granicy z Egiptem, by blokować napływ ochotników z przygranicznych regionów Egiptu. Siły powietrzne zostały przegrupowane na lotniska w głębi pustyni, na wypadek ataku lotniczego USA. Jak twierdzi debka.com, źródło związane z izraelskim wywiadem, atak na te lotniska wymagał by tankowania w locie samolotów startujących z lotniskowców na Morzu Śródziemnym. To oznacza, że koszt wymuszenia zakazu lotów byłby o wiele wyższy.

6 marca: Twierdzenia reżimowych mediów Kaddafi’ego, jakoby siły rządowe odbiły Tobruk, Mistratah i Ras Lanuf okazały się nieprawdziwe. Rebelianci planują obecnie odbicie Sirte. Starają się wynegocjować przejęcie miasta bez konieczności podjęcia walk. Tymczasem, pancerne oddziały wierne Kaddafiemu ostrzeliwały przez weekend opanowaną przez rebeliantów Zawiję, nie szczędząc dzielnic mieszkalnych i szpitali.

4 marca: Godz. 20:00 W wywiadzie udzielonym stacji Al Jazeera, rzecznik powstańców powiedział, że w konflikcie zginęło już 6 tys. ludzi. Powstańcy twierdzą, że zestrzelili rządowy helikopter wojskowy i że szykują się do oblężenia miasta Sirte.

Godz. 15:00 Jak podaje Al Jazeera, przynajmniej 1000 przeciwników Kaddafiego protestowało dziś w Trypolisie. Zostali zaatakowani gazem łzawiącym przez policję.

Trzech holenderskich żołnierzy zatrzymali wojskowi wierni Kaddafiemu w Syrcie podczas ewakuacji cywilów - donosi RMF FM. Holendrzy wpadli w ręce reżimowej armii zaraz po tym jak ich helikopter wylądował w mieście. Żołnierze służą na fregacie „Tromo", którą skierowano na wody w pobliżu libijskiego wybrzeża z Morza Arabskiego, gdzie walczyli z somalijskimi piratami. Resort obrony Holandii prowadzi rozmowy dyplomatyczne w sprawie uwolnienia więźniów.
Tymczasem trwa walka o strategiczny port w mieście Brega, z którego Libia wysyła dużą część swojej ropy - informuje France24. Wojska posłuszne Kaddafiemu ostrzelały i zbombardowały przeciwników dyktatora. Co najmniej 10 z nich zginęło, a ok. 20 jest rannych. Z kolei arabskie media informują, że libijski przywódca zgodził się na zaproponowany przez prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza plan zakończenia kryzysu, przewidujący międzynarodową mediację - dodaje PAP.

USS Kearsarge 3 marca: Dyplomaci USA usilnie próbują zidentyfikować przywódców powstania w Libii i zorientować się, jakie cele im przyświecają. Jak na razie bezskutecznie. Wysoko postawieni dyplomaci USA cytowani przez Los Angeles Times narzekają, że wśród rewolucjonistów „panuje wielość poglądów”.

Po doświadczeniach w Iraku, administracja USA nie chce postawić na przywódców, którzy nie będą popularni wśród samych Libijczyków. Jednak podstawowym problemem dla rządu USA jest fakt, że jak dotąd nie wyłonił się żaden przywódca.

2 marca: Dwa amerykańskie okręty wojenne USS Kearsarge i USS Ponce przepłynęły przez Kanał Sueski i zbliżyły się do wybrzeży Libii. USS Kearsarge ma 42 helikoptery na pokładzie i komandosów wyszkolonych w tajnych operacjach na tyłach wroga. Lotniskowiec USS Enterprise został już wcześniej wysłany w rejon potencjalnej interwencji. Można się zatem spodziewać operacji komandosów na tyłach oddziałów Kaddafiego, osłanianych przez myśliwce marynarki wojennej USA.

Tymczasem rzecznik sił antyrządowych podaje że wojska Kaddafiego przeprowadziły szybki atak na położone w pobliżu Bregi miasto Adżdabija, z którego zaraz się wycofały. Wcześniej powstańcy odzyskali kontrolę nad tym znajdującym się około 200 km od Bengazi miastem. Telewizja Al-Dżazira podała wcześniej, że libijskie lotnictwo je zbombardowało; w jego okolicy znajdują się baza wojskowa i skład broni, opanowane przez powstańców.

Jak podkreśla agencja Reutera są to pierwsze oznaki regularnych walk mających na celu odzyskanie przez Kaddafiego terenów na kontrolowanym przez powstańców wschodzie kraju.

27 lutego: Pomimo wcześniejszych doniesień o utraceniu przez Kaddafiego sił powietrznych, lotnictwo transportowe transportowało dziś oddziały wierne rządowi z południa na lotnisko w Trypolisie, w Misracie i w Sirte. Oddziały zostały natychmiast rozmieszczone na głównych drogach wiodących do stolicy.

Tymczasem, rebelianci odrzucili oferty pomocy wojskowej ze strony USA i krajów europejskich i wydali ostrzeżenie, że będą walczyć z interwentami, jeśli wkroczą na terytorium Libii.

Kaddafi dysponuje jeszcze potężną rezerwą petrodolarów, które znajdują się poza zasięgiem sankcji gospodarczych.

26 lutego: Zawija znajduje się w rękach powstańców po tym, jak wojsko zmieniło front.

Po obaleniu władzy w Benghazi spontanicznie powstały rady zarządzające, w skład których wchodzą prawnicy, nauczyciele i lekarze, którzy przejęli zarządzanie miastem. W radach uczestniczą też kobiety. Rady zorganizowały oczyszczanie miasta, zarządzanie ruchem ulicznym i uporządkowały arsenał broni znajdujący się w rękach mieszkańców miasta. Powstały też siły bezpieczeństwa, na wypadek powrotu ludzi Kaddafiego.

Według Leili Fadel z Washington Post, komitety powstały tak szybko i sprawnie, gdyż mieszkańcy Benghazi mieli czas obserwować i wyciągnąć wnioski z powstań w Tunezji i Egipcie.

25 lutego: Siły bezpieczeństwa ostrzelały demonstrantów na ulicach Trypolisu. Zginęło przynajmniej 6 osób. W wielu dzielnicach miasta słychać było strzelaninę. Kaddafi oskarżył Al-Kaidę o popieranie powstańców i odurzanie ich środkami halucynogennymi.

Według francuskiego rządu, do tej pory w walkach na terenie Libii śmierć mogło ponieść aż 2 tys. ludzi.

24 lutego: Miasta Baida, Benghazi, Misrata, Ras Lanuf, Awjila i Jalo są w rękach powstańców. Trwają walki o miasto Zawija. Trypolis nadal jest kontrolowany przez siły lojalne wobec Kaddafiego. Ulice patrolują czołgi i najemnicy, strzelając do zbierających się ludzi. Pomimo to, na dziś i jutro są zwołane demonstracje. Według niektórych doniesień, Kaddafi nadal dysponuje arsenałem broni chemicznej. Film z ABC News i CNN.

godz. 22.40 Kadafi, oficjalny "Przywódca Rewolucji 1 Września" czytał dzisiaj widzom libijskiej telewizji państwowej swoje "dzieło" - Zieloną Książeczkę, twierdząc na podstawie tej lektury, że władza w Libii jest bezpośrednio w rękach ludu, a protesty to dzieło "garstki wariatów". Zapowiedział też, że prędzej umrze niż się podda i że zabierze z sobą wielu przeciwników.

Tymczasem kolejne oddziały wojskowe dezerterują, bo nie chcą strzelać do cywilów albo przyłączają się do protestujących. Przed chwilą zrobił to nawet libijski minister spraw wewnętrznych, gen. Abdul Fatah Younis, namawiając do tego resztę wojska. Wygląda na to, że przy Kadafim zostaje już coraz mniej zwolenników. Spora część wschodniej Libii jest kontrolowana przez buntowników. W Trypolisie trwają krwawe starcia i wciąż giną ludzie.

22 lutego, godz. 10:30 Według doniesień naocznych świadków, pod Benghazi odkryto masowe groby rozstrzelanych oficerów, którzy odmówili zabijania cywilów. Jest tam ponad 100 ciał.

godz. 00:00 Dwóch wysokich rangą pilotów wojskowych libijskich sił powietrznych zdezerterowało na pokładzie myśliwców bombardujących Mirage F1, gdy otrzymali rozkaz zbombardowania ludności cywilnej w Benghazi. Libijscy dyplomaci na zagranicznych placówkach (m.in. w Polsce) rezygnują w proteście przeciwko mordom dokonywanym przez władze.

godz. 20:00 Przeciwko manifestantom wysłano samoloty i czołgi - donosi dziennik.pl. To był atak z lądu i powietrza. Na miejscu zginęło ponad 60 osób, a dziesiątki są ranne. Po Trypolisie jeżdżą też samochody zwolenników Kadafiego uzbrojonych w działka artyleryjskie. Do tej pory w czasie demonstracji w Libii zginęło już co najmniej 400 osób.

Libijski dezerter na Malcie Tymczasem w związku z kryzysem w Libii, najwyższy stan gotowości ogłoszono w bazach włoskiego lotnictwa wojskowego. Na południe Włoch przerzucono dużą liczbę helikopterów lotnictwa i marynarki wojennej - dodaje IAR. Z kolei William Hague szef brytyjskiego resortu spraw zewnętrznych potwierdził, że dostał informację o ucieczce Kaddafiego do Wenezueli. Oficjalnie zaprzeczają temu zarówno władze w Caracas jak i syn libijskiego dyktatora.

godz. 11:20 W Trypolisie wczoraj wieczorem demonstranci splądrowali budynek telewizji państwowej i podpalili kilka budynków rządowych. Atakowane i ogałacane m.in. z broni są posterunki policji. Z drugiej strony agenci służb specjalnych rabują banki. Rząd, prawdopodobnie nie mogący być pewien lojalności wojska, używa do walk najemników do zwalczania powstania. Wielu z nich zginęło w walkach, część została wzięta do niewoli przez buntowników.

godz. 10:30 Według naocznych świadków, protestujący uzyskali dostęp do broni i przejęli kontrolę nad ulicami Benghazi. Żołnierze przyłączyli się do powstańców i pokonali elitarną straż pułkownika Kaddafiego.

21 lutego:
W niedzielę tysiące zwolenników libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego starły się z jego przeciwnikami na Placu Zielonym w centrum stolicy Trypolisie. Według relacji świadków na ulicach słychać było strzały i widać płonące samochody - podała agencja Reutera. Na ulicach gromadziły się grupy ludzi, których usiłowali rozpędzać policjanci, używając do tego celu gazu łzawiącego. Demonstrujący rzucali kamieniami w billboardy z wizerunkiem Muammara Kadafiego.

Saif al-Islam Kadafi ostrzegł, że przeciwnicy rządów jego ojca spychają kraj na krawędź wojny domowej. Obiecał, że w najbliższych dniach przedstawi plan reform, które nazwał "historyczną inicjatywą narodową". Jak powiedział, władze skłaniają się ku zniesieniu niektórych ograniczeń i rozpoczęciu rozmów na temat konstytucji. Obiecał też zmienić wiele przepisów, w tym prawa regulującego funkcjonowanie mediów. Zapowiedział też, że w poniedziałek Powszechny Kongres Ludowy (parlament) przedyskutuje program reform, a rząd podniesie płace.

20 lutego:
Libijskie wojsko otworzyło ogień do wychodzących z cmentarza uczestników pogrzebu ofiar represji rządowych w Bengazi. Zginęło co najmniej 15 osób - donosi rmf24.pl
Poza ofiarami śmiertelnymi jest wielu rannych, wśród nich także dzieci. To nie jest dobrze wyposażony szpital. Ranni docierali do niego falami. Rany są bardzo poważne. Ludzie byli postrzeleni w głowy i klatki piersiowe. Wszystkie ofiary to cywile, w wieku od 13 do 35 lat - stacja cytuje lekarza ze szpitala w Bengazi. Protesty w Libii trwają piąty dzień. Zginęło już ok. 100 osób.

Setki rannych. Wojsko strzela do demonstrantów. Wciąż wzrasta liczba ofiar wczorajszego ataku policji na protestujących w mieście Bengazi przeciwników przywódcy Libii, Muammara Kadafiego. Lekarz ze szpitala w Bengazi mówi o 200 ofiarach. Dane są jednak niepełne, bo - jak podaje Human Rights Watch, władze Libii całkowicie zablokowały internet, a łączność telefoniczna jest ograniczona. Rannych jest co najmniej 900 osób. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Członkowie jednego z ugrupowań islamskich wzięli na zakładników grupę policjantów i cywilów w mieście Al-Baida. Teraz grożą, że zabiją te osoby jeśli wojsko nie zaprzestanie ataków na demonstrantów.

Zdjęcia z "Libijskich dni gniewu" | Film z protestów

W drugim co do wielkości mieście Libii, Bengazi, trwają walki między demonstrantami a siłami bezpieczeństwa. Jeden z demonstrantów ogłosił na twitterze, że wygrali i podpalili siedzibę rozgłośni radiowej - donosi gazeta.pl. Fala protestów z Tunezji i Egiptu przelała się do Libii. Rządzący krajem od 42 lat Muammar Kadafi nie zamierza poddać się woli protestujących i oddać władzy.

Według mieszkańców pobliskiej Bajdy władza skierować miała do walki z narodem najemników z państw afrykańskich. W mieście tym miało dojść do ich masakry. 50 schwytanych najemników miało zostać straconych, powieszono też dwóch libijskich policjantów. Na ulicy zginęło ponoć czterech protestujących. Oficjalna liczba zabitych w trwających od kilku dni zamieszkach dochodzi do 50. Do stołecznego Trypolisu rewolta jeszcze nie dotarła.

Rząd Kaddafiego wysłał helikoptery do ostrzeliwania protestujących w Benghazi. Według AlJazeery w mieście zginęło 84 osób, a setki zostały rannych. Przeciwnicy Kaddafiego ogłosili na swojej stronie, że bratanek dyktatora został zabity w eksplozji ładunków wybuchowych.

Około 15 tys. ludzi demonstrowało dziś pod sądami w Benghazi, domagając się ustąpienia dyktatora. Gdy nie pomogły armatki wodne, najemnicy z Korei i Czadu zaatakowali protestujących strzelając z ostrej amunicji. Według świadków, najemnicy wkraczali również do szpitali, strzelając do rannych.

Kondukt pogrzebowy ofiar zabitych podczas piątkowej demonstracji został ostrzelany i kolejne 4 osoby straciły życie.

http://www.youtube.com/watch?v=Y5FleaT30U8&feature=player_embedded

KSIĄŻE Z BAJKI

Znalazł się kolejny anarchista-rojalista. Taki to by w Libii 40 lat temu bronił monarchii, wieszając tutejszych rewolucjonistów.

W CIENIU "HUMANITARNEJ INTERWENCJI"

Nie pokładaliśmy nadziei w Chavezie, ani w Kaddafim - nie musimy się zatem od nich dystansować. Sytuację należy rozpatrywać w jej złożoności. Prosto i jednoznacznie to tworzy się hasła propagandowe, ale one nie sprzyjają dogłębnemu zrozumieniu zagadnienia. Oczywiście, są niezbędne dla skutecznego działania praktycznego. Ale mogą być skutecznie jedynie wtedy, gdy te hasła są wynikiem rzetelnej analizy, a nie pozostają tylko projekcją wyobrażeń i myślenia życzeniowego.
Tak się składa, że istota procesów społecznych zależy od otoczenia, w jakim się odbywa, od tego, jaka tendencja dominuje w świecie, a jaka jest w odwrocie. Nie ma chyba wątpliwości co do tego w środowiskach lewicy rewolucyjnej? A może jest? Naszym zdaniem, procesy demokratyczne mają albo znaczenie dla tendencji w kierunku socjalizmu, albo - wręcz przeciwnie - w kierunku imperializmu, zależy od czynników, o których mowa wyżej. Oczywiście, z każdego punktu można walczyć o socjalizm, ale chyba ma znaczenie to, z jakiego punktu jest łatwiej. Na razie to popieranie tendencji "demokratyzacyjnych" pozostaje wciąż usprawiedliwianiem się rewolucjonistów w oczach "PRZYZWOITYCH LUDZI", czyli opinii prokapitalistycznej. Walka jest rwana, bez żadnej kontynuacji. Dajemy się spychać ideologicznie na pozycje, na które spychają nas przeciwnicy. Jakby nie wystarczyło, że faktycznie i praktycznie jesteśmy już mocno zepchnięci.
Nie chodzi więc o usprawiedliwianie Kaddafiego, ale o usprawiedliwianie SIEBIE - w waszym przypadku, o uwiarygadnianie się w opinii burżuazyjnej. Grozi to przegraną na obu frontach. Bo, po pierwsze, w deklaracjach rzucacie wyzwanie imperializmowi, czyli zaprzepaszczacie ewentualne korzyści płynące z tchórzliwego uwiarygadniania się jako "demokraci" (nikt wam nie uwierzy!) Po drugie, w propagandzie i, co gorsza, w praktyce dajecie przyzwolenie na akcje imperializmu podejmowane w imię jego najbardziej płaskich, materialnych interesów. Wiadomo, że chodzi o ropę, jak to było w przypadku Iraku. W efekcie sami nie uzyskujecie wiarygodności tracicie ją tam, gdzie teoretycznie powinniście szukać sojuszników, a nie zyskujecie u waszych wrogów, a jednocześnie uwiarygadniacie waszych przeciwników. Czy ta gra jest warta świeczki?
Problem w tym, że tak naprawdę nie macie możliwości oddziaływania na cokolwiek, na wydarzenia w krajach arabskich. Ale zachowujecie się niczym żaba, która podstawia nogę, gdy konia kują. Całą wasza logika opiera się na tym, że demokratyzacja powinna teoretycznie dać wam pole do oddziaływania na masy robotnicze w tych krajach. Dlatego popieracie demokratyzację. Problem w tym, że ta demokratyzacja nie będzie taka, jak na Zachodzie, a ta zachodnia będzie wraz z kryzysem równała do tej w trzecim świecie. Jesteście słabi u siebie ze względu na chore rywalizacje i partyjniactwo. Jedyne, co moglibyście zrobić realnie, to pomóc robotnikom arabskim dzięki sabotowaniu akcji imperializmu w jego kolebkach. Tak okazać pomoc i solidarność. Ale na to was nie stać z powodów, jak wyżej. W praktyce, jedynym trwałym osiągnięciem jest uwiarygadnianie reżymów kapitalistycznych i ich polityki neokolonialnej w Afryce. Bo nie stajecie okoniem wobec propagandy mediów burżuazyjnych, ale usiłujecie je wykorzystać. I to dopiero jest śmieszne, by nie rzec infantylne.

Dystansujemy się od was i waszych demokratycznych, hurrarewolucyjnych posttrockistowskich i anarchistycznych mrzonek.
Atakując wespół zespół z mass-mediami Kaddafiego, jak wściekłego psa, przygotowujecie tylko grunt i usprawiedliwiacie moralnie "interwencję humanitarną" pod auspicjami Unii Europejskiej i NATO.
Każdy przecież wie, że wściekłego psa trzeba zabić.
Podobno rolę jak wy pełnią burżuazyjne szczekaczki. Jesteście tylko ich drobnomieszczańskim, lewackim cieniem.

A ty jesteś tylko kanapowym

A ty jesteś tylko kanapowym rewolucjonistą, który bezsilnie klepie w klawiaturę. Może wyjdź na ulicę, zrobić coś pożytecznego?

jak na razie to głównie wy

jak na razie to głównie wy - dwie drobnomieszczańskie szczekaczki - cytujecie media burzuażyjne że tak powiem w obfitości, którą ktoś tu wczesniej nazwał całkiem trafnie "sraczką słowną" (BTW co tam u ojca Lewandowskiego z Trójki który wczoraj nie załapał się na zamieszki w Trypolisie, jakieś nowe rewelacje o emiracie Al Kaidy które byłyby na ręke Berlusconiemu?) a co do słabości to nie wiem jak inni ale ja ze smutkiem przyznaje to prawda grupka anarchistów nie może się równać z tym potężnym ruchem komunistycznym na czele którego stoi Wasza szanowna dwójka

CIEKAWE

Co wkrótce zostanie z tej "rewolucyjnej wizji" Washington Post, posttrockistów i anarchistów z CIA:

"Po obaleniu władzy w Benghazi spontanicznie powstały rady zarządzające, w skład których wchodzą prawnicy, nauczyciele i lekarze, którzy przejęli zarządzanie miastem. W radach uczestniczą też kobiety. Rady zorganizowały oczyszczanie miasta, zarządzanie ruchem ulicznym i uporządkowały arsenał broni znajdujący się w rękach mieszkańców miasta. Powstały też siły bezpieczeństwa, na wypadek powrotu ludzi Kaddafiego.

Według Leili Fadel z Washington Post, komitety powstały tak szybko i sprawnie, gdyż mieszkańcy Benghazi mieli czas obserwować i wyciągnąć wnioski z powstań w Tunezji i Egipcie."

ŚWIAT SZYBKO SIĘ ZMIENIA

ŚWIAT SZYBKO SIĘ ZMIENIA

Na wasze zrozumienie, Yaku, nie liczymy - mamy je gdzieś.
Radiowa "Trójka" podała właśnie, że wojsko przywróciło porządek na placu Tahrir. W ruch poszły pały i paralizatory. Oddano strzały ostrzegawcze w powietrze.
Drogi armii egipskiej i części egipskich rewolucjonistów rozeszły się ostatecznie.

A wczoraj jeszcze agencje piały:

Kilka tysięcy Egipcjan zebrało się na placu Tahrir w Kairze, by świętować rewolucję, ale też by domagać się utworzenia nowego rządu składającego się z technokratów. Do manifestacji doszło dwa tygodnie po rezygnacji z urzędu prezydenta Hosniego Mubaraka.

Wielu z demonstrantów wymachiwało egipską flagą.

- Rząd (Ahmeda Mohammeda) Szafika jest podporządkowany jak wasal skorumpowanemu reżimowi - brzmiał napis na jednym z transparentów. Demonstranci domagali się odejścia powołanego niedawno gabinetu i zastąpienia go ekipą technokratów.

W skład nowego rządu, przekształconego w środę, wciąż wchodzi kilka osób z ekipy Mubaraka. Chodzi m.in. o ministrów spraw zagranicznych i obrony. Nowe władze zapewniają, że nie chcą wracać do przeszłości i będą prowadzić walkę z korupcją.

Demonstranci domagali się również likwidacji państwowych sił bezpieczeństwa.

Wśród protestujących były grupy skandujące hasła poparcia i solidarności z demonstrantami z Libii, żądającymi odejścia przywódcy tego kraju Muammara Kadafiego. "Precz z Kadafim" - krzyczeli manifestanci w Kairze, wymachując libijskimi flagami. Na skutek rebelii trwającej w Libii zginęło już kilkaset osób.

Jak podaje agencja Reutera, duchowny przewodzący piątkowym modłom na placu Tahrir, imam Mazhar Szahin, wyraził solidarność z protestami wymierzonymi w libijskiego przywódcę. - Mówimy naszym protestującym braciom w Libii: wytrwajcie, jesteśmy z wami aż do zwycięstwa - powiedział duchowny tysiącom Egipcjan, którzy zebrali się na głównym kairskim placu, żeby świętować zwycięstwo niedawnej rewolucji.

- Mówimy libijskiemu przywódcy, aby odszedł. Odpowiedzialność za rozlew krwi w Bengazi spada na ciebie. Skończcie z rozlewem krwi libijskich synów. Libijczycy umierają jako męczennicy w imię wolności - mówił imam do tysięcy wiernych.
(za PAP)

Jak widzisz - świat się szybko zmienia.

Kazda rewolucja porzera własne dzieci

Rzad amerykanski i Ich pajacykowaty prezydent tylko marza o takiej rewolucji i obaleniu nie przychylnemu im przezydentowi Libi. Zwłaszcza jezeli chodzi o kraj ropa płynacy. To co teraz widzimy to typowy proces przejecia (obalenia)Rzadu Libi i wprowadzenie tam swoich "ludzi". Taka rewolucja to prosta sprawa nie musza wjezdzac ze swoim wojskiem. Pod płaszczykiem wprowadzania demokracji.

ŚWIAT WEDŁUG "DEBKA"

Ludowe i rewolucyjne komitety w Bengazji, tworzone na wzór tych w Tunezji i Egipcie, to nic innego, jak komitety porządnych obywateli i "zacnych ludzi", bynajmniej zresztą nie lewicy. One pierwsze wystąpią przeciwko anarchizacji i komunizacji czegokolwiek.
Właśnie z nimi współpracować będą "instruktorzy wojskowi":
"Zadaniem instruktorów jest usprawnienie działania lokalnych 'komitetów rewolucyjnych' i sformowanie oddziałów zbrojnych, mających odpierać ataki sił Kadafiego" (z informacji izraelskiego portalu "Debka", wyspecjalizowanego w zagadnieniach wojskowych i wywiadowczych).

Kadafi jak sam twierdzi nie

Kadafi jak sam twierdzi nie jest prezydentem Libii tylko królem jak królowa w UK ;)

EGIPSKA ARMIA WCHODZI DO AKCJI

Kair: żołnierze rozpędzili manifestantów na placu Tahrir
Manifestanci domagali się usunięcia z rządu tymczasowego polityków z ekipy byłego prezydenta Hosniego Mubaraka.
Według Al-Dżaziry, mundurowi użyli przeciwko manifestantom pałek policyjnych, strzelali też w powietrze. Tłum zebrał się też przed budynkiem egipskiego parlamentu, wojskowi kilkukrotnie użyli paralizatorów.
Demonstracje w Kairze zorganizowano w dwa tygodnie po usunięciu Mubaraka z urzędu prezydenta Egiptu. Manifestujący chcieli przypomnieć Najwyższej Radzie Wojskowej, rządzącej obecnie krajem, o obietnicach złożonych podczas przejmowania władzy.

Świadkowie podają, że protesty przebiegały w spokojnej atmosferze. Jednak po północy żołnierze zaczęli strzelać w powietrze, by rozpędzić tłum. Później zaczęli otaczać protestujących. W użyciu były pałki policyjne i paralizatory. "Wojsko ponownie używa siły, protestujący jednak nie dali się sprowokować"- mówili Al-Dżazirze uczestnicy zajść na placu Tahrir. Jak twierdzą, między egipskim społeczeństwem a wojskiem nie ma już jedności.Świadkowie widzieli, jak kilka osób upadło na ziemię, nie wiadomo jednak, czy są ranne.

Demonstrujący w Kairze domagają się ustąpienia rządu tymczasowego Ahmeda Shafiq'a, natychmiastowego wypuszczenia wszystkich więźniów politycznych oraz ogłoszenia amnestii generalnej.
(za Informacyjną Agencją Radiową, Radosław Różycki, 26 luty br.)

NEWS DNIA

Kair: żołnierze rozpędzili manifestantów na placu Tahrir
Manifestanci domagali się usunięcia z rządu tymczasowego polityków z ekipy byłego prezydenta Hosniego Mubaraka.
Według Al-Dżaziry, mundurowi użyli przeciwko manifestantom pałek policyjnych, strzelali też w powietrze. Tłum zebrał się też przed budynkiem egipskiego parlamentu, wojskowi kilkukrotnie użyli paralizatorów.
Demonstracje w Kairze zorganizowano w dwa tygodnie po usunięciu Mubaraka z urzędu prezydenta Egiptu. Manifestujący chcieli przypomnieć Najwyższej Radzie Wojskowej, rządzącej obecnie krajem, o obietnicach złożonych podczas przejmowania władzy.
Świadkowie podają, że protesty przebiegały w spokojnej atmosferze. Jednak po północy żołnierze zaczęli strzelać w powietrze, by rozpędzić tłum. Później zaczęli otaczać protestujących. W użyciu były pałki policyjne i paralizatory. "Wojsko ponownie używa siły, protestujący jednak nie dali się sprowokować"- mówili Al-Dżazirze uczestnicy zajść na placu Tahrir. Jak twierdzą, między egipskim społeczeństwem a wojskiem nie ma już jedności.Świadkowie widzieli, jak kilka osób upadło na ziemię, nie wiadomo jednak, czy są ranne.

Demonstrujący w Kairze domagają się ustąpienia rządu tymczasowego Ahmeda Shafiq'a, natychmiastowego wypuszczenia wszystkich więźniów politycznych oraz ogłoszenia amnestii generalnej.

KONIEC LIBIJSKIEJ "LUDOWEJ REWOLUCJI" W BENGAZI

WOJSKO I WYWIADY Z USA, FRANCJI I ANGLII JUŻ OBECNE W LIBII

Setki wojskowych instruktorów z USA, Francji i Wielkiej Brytanii dotarło do libijskiej Cyrenajki - podał zajmujący się wojskowością portal Debka.

To pierwsza wojskowa interwencja Stanów Zjednoczonych i Europy w państwach arabskich od rozpoczęcia Jaśminowej Rewolucji w Tunezji na początku stycznia - podkreśla Debkafile. Doradcy, w skład w których wchodzą oficerowie służb wywiadowczych, dotarli do Bengazi i Tobruku na pokładzie okrętów wojennych i motorówek 24 lutego. Ich misja składa się z trzech elementów:

1. Pomóc komitetom rewolucyjnym kontrolującym wschodnią Libię w utworzeniu podstaw administracji dla milionów obywateli.

2. Zorganizowanie bojówek paramilitarnych, wyszkolenia z obsługi broni zdobytej w bazach wojskowych, pomoc we wprowadzeniu prawa i porządku na ulicach i trening z walki z jednostkami bojowymi Muammara Kadafiego, które mogą próbować odbić prowincję Cyrenajkę.

3. Przygotować infrastrukturę dla przyjęcia dodatkowych sił zagranicznych. Egipskie jednostki są pośród tych branych pod uwagę.

Takie dane podał Debkafile, jedno z najbardziej wiarygodnych i lepiej poinformowanych źródeł spośród think-tanków i centrów analitycznych zajmujących się wojskowością.

Debka podkreśla też, że Kadafi praktycznie stracił już kontrolę nad lotnictwem, które niemal w całości przeszło na stronę opozycjonistów. Oznacza to, że ma bardzo ograniczone możliwości potencjalnego odbicia terenów zdobytych przez przeciwników reżimu, w tym wschodu kraju, gdzie wydobywa się ponad połowę kluczowego surowca Libii - ropy naftowej.
(za Informacyjną Agencją Radiową, sg, 25.02.2011 r.)

Informację dokumentują zdjęcia brytyjskiej fregaty HMS Cumberland, zacumowanej w libijskim Bengazi oraz desantu helikopterów z tejże fregaty.
O walkach dzielnych libijskich "rewolucjonistów" z "misjonarzami" z NATO nie ma ani słowa.

Jeśli za wiarygodne

Jeśli za wiarygodne uznajesz informacje pochodzące ze źródła bliskiego Mossadowi, które wypromowało "wojnę z terroryzmem" zanim hasło zostało podchwycone przez media głównego nurtu...

Co do komitetów rewolucyjnych w Libii - z opisu wynika że są tworzone przez klasę średnią. Ale nikt nie twierdził inaczej. Zresztą Debka przyznaje też, że komitety zostały utworzone ZANIM przypłynęli doradcy.

W OBLICZU WOJSKOWEJ INTERWENCJI

Mówisz, Yaku, że "nikt nie twierdził inaczej", gdyż niby oczywiste jest, że "komitety rewolucyjne w Libii (...) są tworzone przez klasę średnią".
Może jest to oczywiste dla ciebie (ciekawe zresztą od kiedy? Przecież nie "zanim"?), ale dla takiego trockisty, jak uno z "Władzy Rad" jest to wciąż powód do chluby i proletariackiego hurraentuzjazmu: "bardzo dobrze to świadczy o świadomości społecznej, zdolności do samoorganizacji, przejmowania środków produkcji i zarządzania nimi".
Jak widać uno ma pewne kłopoty, by "zacnych obywateli" zaliczyć do "klasy średniej", czy jakichkolwiek warstw pośrednich czy średnich - według niego te "komitety" i "rady" tworzy libijski proletariat.
Jego entuzjazm nie gaśnie nawet w obliczu wojskowej interwencji.
Od takich posttrockistów i neoanarchistów na świecie i w Polsce aż się roi.

ODDZIAŁY SPECJALNE

Z informacji radiowych wiadomo już, że brytyjskie jednostki specjalne zapuściły się w głąb Libii, pod pretekstem konieczności eskortowania obywateli brytyjskich, którzy samodzielnie nie są w stanie przebić się na "wyzwolone wybrzeże".

"BRAWUROWA EWAKUACJA"

Oto pierwsza relacja z takiej brawurowej akcji:

"Dwa brytyjskie samoloty transportowe podczas brawurowej akcji na libijskiej pustyni ewakuowały z tego kraju ponad 150 cywilów koczujących w obozach na południe od Bengazi. Jeden z Herkulesów Królewskich Sił Powietrznych już wylądował na Malcie, drugi jest tam oczekiwany wkrótce. Według brytyjskich mediów w operację były zaangażowane SIŁY SPECJALNE I WOJSKOWE ODDZIAŁY ELITARNE."
(za Informacyjną Agencją Radiową)
Na tokfm przy opisie tej akcji pominięto "nieistotne szczegóły", w rodzaju udziału w niej sił specjalnych. Podkreślano jedynie bohaterstwo brytyjskich pilotów... nielegalnych wojskowych "wycieczek turystycznych".
Akcje amerykańskich i francuskich sił specjalnych owiane są tajemnicą.
W Bengazi tymczasem zainstalował się już po wodzą byłego ministra sprawiedliwości Libii "rząd marionetkowy". Skład jego ma być jeszcze dziś upubliczniony.

KONTRREWOLUCJA W AFRYCE PÓŁNOCNEJ

KONTRREWOLUCJA W AFRYCE PÓŁNOCNEJ

Trzeci dzień trwa już "humanitarna interwencja" w Libii oddziałów specjalnych z USA, Francji i Wielkiej Brytanii.
Media donoszą o "brawurowej" akcji brytyjczyków. Co robią francuskie i amerykańskie jednostki specjalne pozostaje okryte tajemnicą.
Wiadomo jedynie, że integralność Libii "nie została naruszona", bowiem interwencję wojskową pobłogosławił były minister sprawiedliwości Libii, który w "wolnym Benghazi" tworzy rząd marionetkowy, w niecodziennej "rewolucyjnej", czy jak kto woli, kontrrewolucyjnej scenerii:

Po rozpędzeniu przez wojsko z piątku na sobotę manifestacji w Egipcie, podobne informacje napływają z Tunezji:

"Trzy osoby zginęły w sobotę w starciach między demonstrantami a policją w centrum Tunisu - poinformowało tunezyjskie MSW.

Siły bezpieczeństwa rozpędziły tego dnia kolejną antyrządową manifestację. Nie podano w jakich okolicznościach doszło do ofiar śmiertelnych.

Wcześniej informowano, że do starć doszło w pobliżu siedziby MSW, gdzie policja użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć około 300 osób skandujących antyrządowe hasła.
Do nowych zamieszek doszło w dzień po gwałtownych starciach między policją a opozycjonistami.

W piątek ponad 100 tysięcy Tunezyjczyków demonstrowało w centrum Tunisu, wzywając do ustąpienia tymczasowy rząd Mohammeda Ghannusziego. Według Czerwonego Krzyża i przedstawicieli demonstrantów, była to największa manifestacja od upadku 14 stycznia prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego.

Ghannuszi sprawował urząd premiera od 1999 roku aż do obalenia i ucieczki z kraju Ben Alego. Po utworzeniu 17 stycznia rządu zgody narodowej, w którym dotychczasowa ekipa utrzymała większość stanowisk, tysiące demonstrantów codziennie domagają się dymisji gabinetu.

Centrum Tunisu było w sobotę patrolowane przez sporą liczbę samochodów policyjnych, a część ulic blokowały siły bezpieczeństwa" (za PAP).

MOŁCZANIJE ZNAK SOGŁASIJA

Trzeci już dzień trwa "humanitarna interwencja" w Libii amerykańskich, francuskich i brytyjskich pracowników najemnych zatrudnionych w "resorcie obrony libijskiej rewolucji" marionetkowego rządu pod wodzą byłego ministra sprawiedliwości Libii.
W międzyczasie w Egipcie i Tunezji rozbite zostały przez pracowników najemnych resortów siłowych trzy albo cztery demonstracje, w tym jedna 100 tysięczna.
Są zabici i ranni.
Mogło to oczywiście ujść uwadze redakcjom: lewica.pl,"Władza Rad", CIA i wszystkim grupom trockistowskim w Polsce - to nas nie dziwi.
Martwi nas jedno - dlaczego w tej sprawie PPP, SLD i okolice wspólnie milczą.
NIE O TAKĄ JEDNOŚĆ CHODZIŁO, przynajmniej nam.

Wyluzuj, nie mieliśmy czasu

Wyluzuj, nie mieliśmy czasu przetrawić tych informacji. Byliśmy zajęci kampaniami lokalnymi.

Napisz normalnego newsa do kolejki to go opublikujemy. Potrafisz czasem pisać o konkretnych faktach bez domieszki bolszewickiej, więc proszę to zrób.

radzę uważać z jego

radzę uważać z jego newsami jakby co ;) bo on w ramach tej swojej propagandy partyjnej np napisze że w Egipcie rozpędzono przedwczoraj demonstracje po godzinie policyjnej ale juz na pewno nie napisze że nastepnego dnia był pare tysiecy ludzi i jakieś 2000, jak pisali na twitterach okupowało Tahrir do rana, o strajkach też możecie zapomnieć bo jest dla niego niestotne co tam robią robotnicy - nie ma paroosobowej partii=nic ciekawego sie nie dzieje, sama kontrrewolucja :)

JUŻ PO WSZYSTKIM

Jak już chyba, anonimie, zauważyłeś nie posługujemy się ani twitterami, ani Facebookiem. Informacje, o których mówisz nie znalazły się w serwisach agencyjnych.
Nie zmienia to jednak ogólnej wymowy wydarzeń.
W piątek w Tunezji manifestowało 100 tys., w sobotę zaledwie 300 osób. Obie manifestacje zostały rozbite, przy czym w sobotę 3 osoby zostały zabite, rannych nikt nawet nie liczył.
W Egipcie w piątek odbyły się również wielotysięczne pokojowe manifestacje. Wojsko interweniowało dopiero po północy, rozpraszając dwukrotnie (na placu Tahrir i przed parlamentem) kilkusetosobowe grupy. Przytoczone przez ciebie manifestacje sobotnie nie dorównywały tym piątkowym.
Można z tego wyciągać różne wnioski - swoje uzasadniliśmy na tle szerszych zjawisk w artykule "W cieniu 'humanitarnej interwencji'"(dyktatura.info).
Wy swoich hurrarewolucyjnych i propagandowych wypocin w ogóle zapewne nie musicie uzasadniać.
Zrobią to za was partie-matki, kiedy będzie już po wszystkim.

anarchiści nie miewają

anarchiści nie miewają partii-matek paranoiku, toteż skończ już w ten sposób bełkotać bo tylko sie ośmieszasz. Tych artykułow nie mam zamiaru czytać mam ciekawsze rzeczy do roboty, a wiadomości z Tunezji oraz kilkunastu innych krajów zaktualizuj sobie, nie tylko dotyczące demonstracji, premier podał się do dymisji podobnie jak francuska minister związana z Ben Alim.
Wnioski można wyciągąć różne - to chyba jedyna rzecz sensowna w tych twoich wyowadach ale zarazem jakże mało odkrywcza! :)

EXODUS

Tysiące cudzoziemców nieprzerwanie uciekają z ogarniętej wojną domową Libii. Wśród nich jest trudna do oszacowania grupa nielegalnych imigrantów, którzy w ostatnich latach przyjechali do pracy w bogatej Libii.

Międzynarodowa Organizacja do spraw Migracji szacuje, że w drodze do granic Libii jest teraz 50 tysięcy osób. To nielegalni imigranci, którzy chcą uciec przez granice z Egiptem, Tunezją, bądź przekroczyć granicę na południu Libii.

UNHCR, ONZ-owska agenda do spraw uchodźców ocenia, że w najbliższych godzinach trzeba będzie ewakuować co najmniej 10 tysięcy nielegalnych imigrantów z krajów ościennych, przede wszystkim ze środkowej Afryki. Rzeczniczka UNHCR Melissa Fleming mówi, że wiele innych osób prawdopodobnie nie będzie mogło opuścić Libii.

- Mamy zarejestrowanych 8 tysięcy osób, którym przyznaliśmy nasze dokumenty. Mamy nadzieję, że to pomoże im, gdy pojawią się na granicy. Jednakże spodziewamy się, że w ośrodkach wewnątrz Libii mogą znajdować się kolejne tysiące osób, które nie mają żadnych dokumentów. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni ich losem - powiedziała Fleming.
Międzynarodowa Organizacja do Spraw Migracji szacuje, że od początku kryzysu politycznego w Libii kraj ten opuściło już co najmniej 30 tysięcy robotników z Egiptu i Tunezji.
(za Informacyjną Agencją Radiową)

Wątek imigracyjny jest o

Wątek imigracyjny jest o tyle ciekawy, że IOM od dawna prowadziło w Libii obozy internowania dla imigrantów zmierzających w stronę Europy, lub złapanych na próbie przedostania się do Europy. Działo się to oczywiście w porozumieniu z Kaddafim.

W IMIĘ DEMOKRATYCZNYCH REFORM

Moglibyśmy napisać tak:
W trzecim dniu manifestacji i zamieszek premier Tunezji Mohammed Ghannuszi uznał, że W IMIĘ DEMOKRATYCZNYCH REFORM nie on, lecz rząd rewolucyjny powinien wziąć za twarz rewolucjonistów. Wyciągnął z tego stosowne wnioski i podał się do dymisji (ogłosił to w państwowej telewizji).
W trakcie tych zamieszek policja aresztowała ponad 100 osób.
Notabene, manifestacjom od środy towarzyszył strajk generalny.

Brzmi nieco cynicznie. Ale w grę wchodzi życie ludzkie, więc należy unikać samooszukiwania się. Najbardziej długofalowym zadaniem, jakie mogą sobie dziś postawić masowe ruchy protestacyjne w krajach objętych wrzeniem, jest osiągnięcie demokracji typu burżuazyjnego. Już droga do realizacji tego celu jest najeżona trudnościami wynikającymi ze specyfiki kulturowej i z podporządkowanej pozycji tych krajów w ramach międzynarodowego podziału pracy. Nie sposób optymistycznie założyć, że kraje te będą w swym dążeniu wspierane przez rozwinięte kraje starej demokracji. Zakładać tak oznaczałoby nie brać pod uwagę analiz przewidujących narastanie kryzysu ekonomicznego i perspektywy raczej rozkładu współpracy i solidarności między państwami.
Oczywiście, można by przewidywać, że kryzys w 'naszym" świecie mógłby stworzyć sytuację korzystną dla demokratyzujących się krajów arabskich. Zagrażający nam chaos nakładałby się na chaos w tamtym regionie, co stwarzałoby sytuację rewolucyjną w obu obszarach. Jednak taki rozwój sytuacji przeczyłby nieco wizji demokratycznej w naszym rozumieniu. Brak samoistnego ruchu rewolucyjnego w Europie, czy ogólniej - na Zachodzie - i postawienie na "spontaniczność mas" oznaczałyby zniesienie projektu demokratycznego na rzecz systemu improwizowanego w rytm zygzaków ruchu spontanicznego. Byłaby to bardzo trudna sytuacja polityczna, wymagająca współpracy rewolucjonistów świadomych swego celu. A na taką współpracę raczej się nie zanosi.
Biorąc pod uwagę realne możliwości konsensusu wśród różnorodności nurtów rewolucyjnych
można więc przewidywać - jak to wyżej powiedzieliśmy - horyzont celów i zamierzeń określony jako demokracja burżuazyjna. Dlatego też przewidujemy, że ruch masowy może wymusić na rządzącej elicie utworzenie rządu, w którym zasiądą rzeczywiści i zaufani przedstawiciele mas, ale ich zadaniem będzie co najwyżej sprawniejsze zarządzanie interesami rodzimej burżuazji i wytłumienie nastrojów buntowniczych, co również opłaci się burżuazji.
Nie przeczymy, że (mniej lub bardziej) spontaniczny ruch masowy przyniesie ludziom pracy pewne korzyści, ale zapewne nie większe niż ma to miejsce w biedniejszych krajach I świata. Niby więc w sumie nieźle. Biorąc jednak pod uwagę nadciągającą kolejną falę kryzysu kapitalizmu, ta prognoza nie brzmi już tak optymistycznie.
Ogólnie można by stwierdzić, że świat jako całość traci stabilność. Po rozpadzie obozu "realnego socjalizmu" świat przeżywa kolejny rozpad pewnych utrwalonych, lepszych lub gorszych, ale zastanych uwarunkowań. Grozi to chęcią nowego rozdania i podziału stref interesów, gdyż jednostronna dominacja USA staje się coraz dokuczliwsza. A jednocześnie - wbrew oczekiwaniom - wciąż się ona umacnia.
Dlaczego nie bierzemy pod uwagę realności modelu "władzy ludu"? Ponieważ mamy doświadczenie krajów "realnego socjalizmu" - kapitalistyczne otoczenie zdławi taki eksperyment za pomocą nacisku ekonomicznego, przewagą techniczną i technologiczną, tak jak to miało miejsce w przypadku ZSRR i jego satelitów.
Biorąc na poważnie wasze własne ostrzeżenia co do zagrożenia demokracji w systemach, gdzie formy rządów wymusza przymus ekonomiczny, musimy brać pod uwagę te ograniczenia hurrarewolucyjnego chciejstwa.
Nie jesteśmy przeciwni demokratyzacji tych krajów, chcielibyśmy, aby mogły się one uwolnić ze swego statusu półkolonii i stać się suwerennymi podmiotami na scenie politycznej i gospodarczej świata. Ale mamy jakieś rozumienie systemu kapitalistycznego i nie kwestionujemy prawidłowości tradycyjnej analizy kapitalizmu tylko dlatego, że tak byłoby milej. W ramach systemu kapitalistycznego poprawa bytu ludności będzie możliwa wyłącznie jako efekt pogłębionego zróżnicowania klasowego, czyli będzie selektywna. Również zróżnicowana będzie pozycja poszczególnych krajów w kapitalistycznym podziale pracy. Nie ma w dzisiejszych warunkach opcji odrzucenia konkurencji jako motoru życia gospodarczego, czyli nie ma warunków dla wprowadzenia sposobu gospodarowania będącego zaprzeczeniem kapitalizmu. O takie warunki dopiero walczymy i muszą one powstać przede wszystkim w krajach rozwiniętych, aby nie zdławiły one innych. Do tego trzeba się przygotować.

A propos interwencji

A propos interwencji zewnętrznych to w paru relacjach z zachodniej Libii przytaczanych na Al-Jaazera pojawił się wątek bratniej pomocy jaką po cichu dostarcza Kaddafiemu algierski reżim...

z oślej łączki...

Oklepaną już propagandowo bratnią pomoc dla Kaddafiego, z reguły próbuje się sprowadzić do znanego wszystkim godnego potępienia zbrodniczego procederu korzystania z usług płatnych zabójców lub, jak kto woli, wojskowych najemników.
Stąd w relacjach z Libii aż się roi od "afrykańskich najemników" lub "czarnych najemników" zabijających modlących się starców, kobiety i dzieci, czy bezbronną ludność.

Oto najnowszy przykład takiej PAP-owskiej manipulacji już w tytule informacji:
"W LIBII WALCZĄ NAJEMNICY Z ZIMBABWE".

Z treści tej informacji wynika jednak, że chodzi o ochotników i właśnie o bratnią pomoc, a nawet przyjaźń i wdzięczność:

"Prezydent Zimbabwe Robert Mugabe wysłał kilkuset weteranów i żołnierzy służby czynnej na pomoc swemu wieloletniemu przyjacielowi, przywódcy Libii Muammarowi Kadafiemu - pisze brytyjski 'Sunday Times'.
W przeszłości dostawy libijskiej ropy naftowej uratowały gospodarkę Zimbabwe przed zupełnym załamaniem.
Według tygodnika, niektórzy najemnicy z Zimbabwe służą w libijskim pułku komandosów, a inni w 5. Brygadzie przeszkolonej w Korei Północnej.
Po stronie Kadafiego walczą też ochotnicy m.in. z Nigru, Czadu, Mauretanii i Wybrzeża Kości Słoniowej."

Tymczasem informacjom o wojskowej interwencji NATO nadaje się humanitarny wydźwięk.
Oto kolejny przykład "humanitarnej interwencji":

Niemieckie samoloty wojskowe ewakuowały z Libii ponad 130 osób
W ramach tajnej operacji wojskowej dwa niemieckie samoloty transportowe Transall ewakuowały z Libii 133 osoby, w tym 22 Niemców - poinformowało w niedzielę niemieckie MSZ.
Maszyny, które wystartowały z bazy NATO na Krecie, wylądowały w Libii na pustyni, na prywatnym lądowisku, należącym do firmy Wintershall AG i w nocy z soboty na niedzielę bezpiecznie wróciły na Kretę - informuje agencja Associated Press.
Szef dyplomacji Niemiec Guido Westerwelle podziękował siłom zbrojnym za 'odważną akcję' i wezwał pozostających jeszcze w Libii rodaków, by jak najszybciej opuścili ten kraj. - Nikt nie powinien być lekkomyślny - powiedział Westerwelle. Według niego w Libii przebywa jeszcze około 100 Niemców, z czego połowa w stolicy, Trypolisie.
Niemiecki minister wyraził nadzieję, że UE podejmie formalną decyzję o nałożeniu sankcji na Libię. 'Zakładam, że Unia Europejska po godnych pożałowania początkowych wahaniach teraz szybko wprowadzi sankcje' - oświadczył Westerwelle. W sobotę za sankcjami na libijskiego dyktatora opowiedziała się Rada Bezpieczeństwa ONZ.

- Czas dyktatora dobiegł końca. Musi odejść - dodał szef niemieckiej dyplomacji. Zdaniem Westerwellego członkowie klanu libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, który prowadzi 'brutalną wojnę przeciwko własnemu narodowi', muszą ponieść za to odpowiedzialność karną.

Westerwelle ujawnił, że o planowanej operacji rozmawiał w piątek z przywódcami wszystkich partii w Bundestagu. Powiedział, że rząd ocenił sytuację w Libii jako 'bardzo niebezpieczną' i dlatego zarządził natychmiastową ewakuację Niemców.
Agencja AP odnotowuje, że niemiecka ewakuacja przypominała ujawnioną w sobotę tajną operację brytyjską, podczas której z pustyni libijskiej ewakuowano samolotami C-130 Hercules 150 robotników naftowych.
(za PAP)
O działaniach sił specjalnych w informacji tej oczywiście nie ma ani słowa. Bez osłony i koordynacji tych sił byłaby ona zbyt ryzykowna. Co najważniejsze nie byłoby na nią zgody NATO i władz Niemiec.

KOLEJNA OPERACJA BRYTYJSKICH SIŁ SPECJALNYCH

"Trzy brytyjskie samoloty wojskowe ewakuowały w niedzielę z Libii około 150 cywilów - Brytyjczyków i obywateli innych państw - poinformował minister obrony Wielkiej Brytanii Liam Fox. W operacji uczestniczyły trzy samoloty transportowe C-130 Hercules.

Fox ujawnił, że cywilów ewakuowano 'z różnych miejsc na pustyni we wschodniej Libii'. Gdy minister wydał oświadczenie w tej sprawie, dwa Herculesy wylądowały już na Malcie, a trzeciego oczekiwano tam w najbliższym czasie.

Fox poinformował też, że brytyjska fregata HMS Cumberland po raz drugi zawinęła do Bengazi we wschodniej Libii, wzięła na pokład ok. 200 cywilów z różnych krajów, w tym ok. 50 Brytyjczyków i wzięła kurs z powrotem na Maltę.

W sobotę dwa brytyjskie Herculesy ewakuowały z Libii ok. 150 osób. Operację przeprowadzono, nie występując o zgodę Libii. Brytyjskie media twierdzą, że w ewakuacji uczestniczyły siły specjalne."
(za PAP)

POLOWANIE NA CZARNYCH AFRYKANÓW

Przeciwnicy Muammara Kadafiego, którzy biorą udział w protestach w Libii powtarzają, że libijski dyktator wysyła przeciwko nim czarnych afrykańskich najemników. Jednak informacje te są dementowane przez inne źródła i istnieje obawa, że oskarżenia pod adresem czarnych Afrykanów są raczej przejawem rasizmu Libijczyków, głęboko zakorzenionym w ich mentalności.

Od początku libijskiej rewolty pojawiają się doniesienia o czarnych kondotierach, określanych mianem czarnych i afrykańskich. Na potwierdzenie tych słów przeciwnicy pułkownika Kadafiego dokumentują schwytanych i zabitych żołnierzy, których kolor skóry może sugerować ich subsaharyjskie pochodzenie. Większość z nich ma pochodzić z Czadu i Nigru, a w dalszej kolejności z Sudanu i innych krajów Afryki. Nie jest to jednak tak prosta sprawa i wyciąganie wniosków może okazać się pochopne. Libijczycy nie mają tylko jasnej skóry, ale są również tacy, którzy są czarni, albo są arabsko-afrykańskiego pochodzenia.

Doniesieniom o afrykańskich najemnikach zaprzeczają też władze Czadu. Według czadyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, pogłoski o czadyjskich najemnikach mają służyć wyłącznie szerzeniu niechęci wobec Czadyjczyków mieszkających w Libii. Od komentarza w sprawie oskarżeń odstąpił Niger, który obecnie sam przeżywa proces wewnętrznej transformacji i nic nie wskazuje na to, że jest zainteresowany sytuacją w Libii.

Oskarżenia pod adresem czarnych Afrykanów dementują też zachodni dziennikarze, którzy przebywają na terenie Libii, Te oskarżenia są ich zdaniem fałszywe, o czym świadczyć może fakt, że kiedy przeciwnicy Kadafiego prezentowali im czarnych najemników, owi "najemnicy" sprawiali wrażenie przerażonych i sparaliżowanych strachem. Najprawdopodobniej większość z nich przyjechała do Libii już wcześniej w poszukiwaniu pracy. Według przeciwników Kadafiego, dyktator miał obiecać im duże pieniądze za obronę jego władzy, kiedy wybuchła rewolucja. Żaden z podejrzanych nie potwierdził tego. Jedynym skutkiem upowszechnienia wersji o czarnych najemnikach z Afryki jest wzrost niechęci wobec Afrykanów z krajów na południe od Sahary, którzy przebywają w Libii.

Coraz częściej dochodzi do ataków na czarnych imigrantów. Nie mieli oni nigdy dobrych notowań w Libii. Także reżim Kadafiego traktował ich jako niepotrzebny balast, który przekraczał libijską granicę w drodze do Europy. Przez cały czas czarni imigranci znajdowali się na najniższym szczeblu drabiny społecznej w Libii. Byli też najsłabiej opłacani. Dyskryminacja ma już zatem długą tradycję, co nie jest wyjątkiem w Afryce Północnej zdominowanej przez ludność identyfikującą się z kręgiem kultury arabskiej. Czarni Afrykanie przez wieki byli postrzegani w kategorii niewolników, a przykłady rasizmu wobec nich były bardzo dobrze widoczne w Egipcie, gdzie trafiali uchodźcy z południowego Sudanu i Erytrei. Szykanowanie i pobicia były tam na porządku dziennym.

Informacje o czarnych najemnikach pochodzą głównie od Libijczyków żyjących na imigracji i wygnaniu, poza Libią. To oni zaczęli szerzyć pogłoski o subsaharyjskich Afrykanach strzelających do przeciwników Kadafiego. Czarni imigranci i uchodźcy stali się najprawdopodobniej przysłowiowym kozłem ofiarnym. Libijczycy poszukują winnych wśród grupy, która nie potrafi się obronić. O trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się czarni Afrykanie donosi Biuro Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców. Tam, gdzie protestujący przejmują kontrolę, zaczynają być organizowane polowania na czarnych Afrykanów.

Potwierdzają to naoczni świadkowie. Turecki pracownik firmy budowlanej opowiedział brytyjskim dziennikarzom o tym, jak 70 robotników z Czadu zostało zaszlachtowanych siekierami i ostrymi przedmiotami przez tłum Libijczyków, wykrzykujących, że to dzięki nim Kadafi może się bronić. "Zmasakrowali ich na moich oczach" - relacjonował świadek.

Coraz więcej doniesień mówi o tym, że Libijczycy zaczynają upatrywać głównego wroga w czarnych Afrykanach. Dochodzi do linczu, a broń, która trafiła w ręce zwolenników libijskiej rewolucji, coraz częściej jest wymierzana w czarnych Afrykanów. Przybysze z Afryki subsaharyjskiej nie mają łatwego życia. Wcześniej dyskryminowano ich i traktowano, jako gorszy rodzaj człowieka i pracownika. Teraz zabija się ich, wmawiając im poparcie dla Kadafiego, który dyskryminował czarnych Afrykanów.
(za afryka.org)

Rozumie Josarionowicz ze

Rozumiem Josarionowicz, ze chcesz udowodnić potrzebę "humanitarnej" interwencji. Nie jest tajemnicą, ze Kadafi był aktywnym graczem na kontynencie afrykańskim. Dlaczego nie miałby dysponować afrykańskimi najemnikami jak oskarżają go tez, ze ma najemników z Europy wschodniej i Kuby? Chcesz nam wmówić, ze Arabowie są z natury rasistami. A niby dlaczego? Niewolnictwo istniało także wśród czarnych Afrykańczyków - czy to ma coś wspólnego z ich naturą? Otóż w czasie wojny domowej w trudnej sytuacji są wszyscy, a szczególnie mniejszości. Zbrodnie w takich konfliktach zdarzają się po wszystkich stronach. Objaw nam, nadziejo ludzkości, ilu chłopów zginęło w Guberni Tambowskiej z rąk bolszewików pod koniec wojny domowej?

"ZACNA ROBOTA"

Wstrętny anonimie, używając zwrotu grzecznościowego "Josarionowicz" chcesz zapewne upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, etykietkując nas mianem stalinistów i żydów jednocześnie, w duchu endeckiej etykietki "Żydokomuny". Taka kalkomania mówi tylko o tobie.

O waszych czynach mówią SPREPAROWANE FAKTY

Oto kilka przykładów "zacnej roboty":

Naoczni świadkowie zajść w Libii mówią o wykorzystywaniu przez reżim Muammara Kadafiego najemników do pacyfikowania ludności cywilnej. Doniesienia na temat, z jakich krajów zostali zwerbowani, są sprzeczne. Media przekazują informacje zarówno o ludziach pochodzących z Europy Wschodniej, jak i o najemnikach z państw czarnej Afryki.
Według Franka Gardnera z BBC, specjalizującego się w zagadnieniach bezpieczeństwa są to "wschodni Europejczycy". Były ambasador Libii w Indiach Ali al-Essawi powiedział telewizji Al Jazeera, że pochodzą z Nigerii (lub Nigru) i Bangladeszu. Inne doniesienia sugerują, że mogli zostać zwerbowani w Erytrei.

Kaddafi nie kontroluje wschodniej Libii. W zamieszkach zginęło już 1000 osób (FILM)

Amerykański ośrodek badawczy Stratfor donosił w poniedziałek o najemnikach z Ukrainy, co zdementowały tamtejsze władze.

Tabloid "Daily Mail" pisze na przemian o "wschodnich Europejczykach, których podobno widziano w towarzystwie francuskojęzycznych czarnych najemników z państw czarnej Afryki, m. in. z Czadu" oraz o najemnikach "z Rosji i byłego ZSRR".

Sankcje UE wobec Libii? 'Powinni wiedzieć, że poniosą konsekwencje'

"Daily Mail" twierdzi, że najemnicy mieli otrzymać do 18 tys. funtów (ok. 30 tys. USD). Wskazuje przy tym, że w razie schwytania, z rąk zbuntowanych przeciwników reżimu Kadafiego grozi im śmierć.
(http://www.polskatimes.pl/fakty/372491,rezimu-kaddafiego-bronia-najemnicy-z-europy-wschodniej-i,id,t.html}

- Dla reżimu Kaddafiego pracują ukraińscy najemnicy - podaje wielkonakładowa gazeta "Segodnya". Libijska opozycja od początku demonstracji twierdziła, że reżim do pacyfikacji tłumów wykorzystuje obcokrajowców. Wcześniej amerykański ośrodek analityczny STRATFOR, powołując się na źródła dyplomatyczne podał, że to Ukraińcy pilotowali myśliwce strzelające do tłumów.
Czwartkowe wydanie „Segodnya” podaje, że w libijskim lotnictwie i obronie przeciwlotniczej pracuje kilkudziesięciu ukraińskich najemników. Zarabiają do sześciu tys. dolarów miesięcznie. W czasie walk ich wynagrodzenie może dochodzić nawet do 12 tys. dolarów.
Korzystny splot wydarzeń

Jak pisze gazeta, werbunek następuje nie na samej Ukrainie, ale w krajach sąsiednich, np. Polsce czy Rosji. Tam też dostają zaliczkę. Podpisują fikcyjne kontrakty na pracę np. w firmach cywilnego transportu lotniczego. W rzeczywistości latają na samolotach bojowych.

Ogółem, wg. nieoficjalnych danych, w samej tylko Afryce (Libia, Czad, Angola, Nigeria itd.) na nielegalnych kontraktach (bo prawo ukraińskie zabrania służby w obcej armii) pracuje około 100 pilotów bojowych i specjalistów od obrony przeciwlotniczej.

Po rozpadzie ZSRR i drastycznej redukcji Ukraińskiej armii, wielu wyszkolonych specjalistów znalazło się na bezrobociu. Posiadająca głównie sprzęt pochodzący z ZSRR Libia, mogła skorzystać z tego zasobu wykwalifikowanej siły roboczej. Wiele krajów afrykańskich tak uczyniło. Piloci z byłego bloku wschodniego często walczyli w lokalnych wojnach, ponieważ słabe rządy nie miały możliwości wyszkolenia własnych pilotów.

Pośrednim dowodem na to, że to nie Libijczycy bombardują demonstrantów jest to, że libijscy piloci wolą uciekać lub niszczyć swoje samoloty niż atakować rodaków. Dwóch pułkowników uciekło z swoimi maszynami na Maltę, dwóch kolejnych oficerów miało rozbić swój samolot po otrzymaniu rozkazu ataku na demonstrantów. W reakcji na opór wojskowych, Kaddafi rozkazał karać śmiercią nieposłusznych pilotów.

Wierni za pensję

Doniesienia o tłumieniu demonstracji w Libii przez najemników pojawiły się w pierwszych dniach walk. Opozycja twierdzi, że po kilku dniach wojsko i policja praktycznie zniknęła z ulic, a jej miejsce zajęli obcokrajowcy opłacani przez Kaddafiego. Mają oni być lojalni dyktatorowi i nie mieć skrupułów przed strzelaniem do tłumów. Żołnierze i policja w większości nie są traktowani jako wystarczająco godni zaufania, ponieważ nie chcą strzelać do rodaków.

Na dowód swoich twierdzeń opozycja zamieszcza w internecie filmy ukazujące uzbrojonych i umundurowanych czarnoskórych ludzi, patrolujących ulice miast. Demonstrantów i zbuntowanemu wojsku czasem udaje się ująć najemników. Często spotyka ich lincz. Najemnicy mają pochodzić między innymi z Nigerii, Czadu i Ghany.

Wykorzystywanie najemników przez Kaddafiego potwierdził były ambasador Libii w Indiach Ali al-Essawi. Najemnicy podobno "są z Afryki, mówią po francusku i w innych językach". Kaddafi jeszcze latach 80-tych utworzył paramilitarny "Legion Panafrykański", nazywany też "Legionem Panarabskim". Formacja składa się z najemników.
(http://www.tvn24.pl/0,1693849,0,1,ukrainscy-najemnicy-strzelali-do-demon...)

Nie znają języka arabskiego, ale nie jest im on potrzebny. Przybyli do Libii na wezwanie Kaddafiego w jednym celu - mają zabijać z zimą krwią tych, którzy powstali przeciwko niemu. To najemnicy, psy wojny, tylko takim żołdakom może Kaddafi dziś wierzyć.
Przyjechali skuszeni forsą dyktatora z Mali, Ghany, Sudanu Kamerunu, Ukrainy, byłych krajów dawnej Jugosławii, mówi się też o Kubańczykach, którzy mieli pilotować samoloty, z których strzelano do demonstrujących tłumów.

Najemnicy Muammara Kaddafiego to - jak się dziś wydaje - ostatni bastion dyktatora, on sam nie chce oddać władzy, nakazuje strzelać do swoich obywateli i mordować ich.

Kaddafi
od dojścia do władzy był podejrzliwy, nie ufał swoim generałom, dlatego z jego rozkazu często ich przerzucał z miejsca na miejsce, byle tylko nie zapuścili korzeni i nie uknuli spisku przeciwko niemu.

Na najemnikach może polegać, przynajmniej do czasu, jak im płaci. A płaci dobrze, bo pensja 12 tys. dol. miesięcznie za mordowanie, gwałcenie i łupienie ludzi to dla biedaków ze środka Afryki fortuna.

Jak postępują najemnicy w Libii, świat dowiedział się, kiedy opowiadali o tym ci, którym udało się uciec z Libii. Są więc dramatyczne opowieści o snajperach, którzy bez zastanowienia strzelali do uczestników wesel i żałobników na cmentarzach. Opowiadano o gwałtach, których dopuszczały się bandy najemników. Tak bezwzględnie działają ludzie, którzy są zaprawieni w wojnach domowych. Dla najemników nie ma znaczenia, do kogo się strzelają, ważne tylko, by za ich działalność ktoś im zapłacił. A Kaddafi musi płacić i musi ściągać nowych najemników, bo uciekają mu już jego piloci, a wysocy rangą oficerowie nie chcą wydawać rozkazów strzelania do ludzi.

Biura werbunkowe w afrykańskich stolicach nie miały takiego ruchu od lat, Kaddafi płaci i wymaga, chce jak najwięcej ludzi do mokrej roboty, bo nie kwapi się do tego jego własna armia, która jest już w rozsypce. Mówi się, że z prawie 50-tysięcznej armii libijskiej pułkownik może dziś liczyć tylko na co dziesiątego żołnierza i oficera.

Kaddafi ma przynajmniej na razie z czego płacić psom wojny, jego majątek liczony jest na wiele dziesiątków miliardów dolarów, sam pułkownik traktował kraj bogaty w ropę i gaz jak własną firmę.

Od lat 90. ubiegłego wieku, od wojny domowej w byłej Jugosławii psy wojny nie miały tak dobrej sytuacji. Tam w Serbii czy Chorwacji walczono za niewielkie wynagrodzenie, dziś sytuacja najemników przynajmniej w Libii jest wspaniała. Pułkownik to dobry płatnik i na dodatek nie ma nic do stracenia.

Dopiero na miejscu najemnicy przekonują się, że opór po drugiej stronie wśród przeciwników Kaddafiego jest zacięty. Wielu najemników wpadło w ręce wściekłych tłumów, niektórych likwidowano na miejscu, innych zachowano światowym mediom.

Nie znają języka arabskiego, ale nie jest im on potrzebny. Przybyli do Libii na wezwanie Kaddafiego w jednym celu - mają zabijać z zimą krwią tych, którzy powstali przeciwko niemu. To najemnicy, psy wojny, tylko takim żołdakom może Kaddafi dziś wierzyć.
Przyjechali skuszeni forsą dyktatora z Mali, Ghany, Sudanu Kamerunu, Ukrainy, byłych krajów dawnej Jugosławii, mówi się też o Kubańczykach, którzy mieli pilotować samoloty, z których strzelano do demonstrujących tłumów.

Najemnicy Muammara Kaddafiego to - jak się dziś wydaje - ostatni bastion dyktatora, on sam nie chce oddać władzy, nakazuje strzelać do swoich obywateli i mordować ich.

Kaddafi
od dojścia do władzy był podejrzliwy, nie ufał swoim generałom, dlatego z jego rozkazu często ich przerzucał z miejsca na miejsce, byle tylko nie zapuścili korzeni i nie uknuli spisku przeciwko niemu.

Na najemnikach może polegać, przynajmniej do czasu, jak im płaci. A płaci dobrze, bo pensja 12 tys. dol. miesięcznie za mordowanie, gwałcenie i łupienie ludzi to dla biedaków ze środka Afryki fortuna.

Jak postępują najemnicy w Libii, świat dowiedział się, kiedy opowiadali o tym ci, którym udało się uciec z Libii. Są więc dramatyczne opowieści o snajperach, którzy bez zastanowienia strzelali do uczestników wesel i żałobników na cmentarzach. Opowiadano o gwałtach, których dopuszczały się bandy najemników. Tak bezwzględnie działają ludzie, którzy są zaprawieni w wojnach domowych. Dla najemników nie ma znaczenia, do kogo się strzelają, ważne tylko, by za ich działalność ktoś im zapłacił. A Kaddafi musi płacić i musi ściągać nowych najemników, bo uciekają mu już jego piloci, a wysocy rangą oficerowie nie chcą wydawać rozkazów strzelania do ludzi.Do Libii przybyli z krajów afrykańskich i b. Jugosławii. Może ich być kilkuset lub nawet kilka tysięcy, a pensja najemnika to niekiedy 12 tysięcy dolarów

Biura werbunkowe w afrykańskich stolicach nie miały takiego ruchu od lat, Kaddafi płaci i wymaga, chce jak najwięcej ludzi do mokrej roboty, bo nie kwapi się do tego jego własna armia, która jest już w rozsypce. Mówi się, że z prawie 50-tysięcznej armii libijskiej pułkownik może dziś liczyć tylko na co dziesiątego żołnierza i oficera.

Kaddafi ma przynajmniej na razie z czego płacić psom wojny, jego majątek liczony jest na wiele dziesiątków miliardów dolarów, sam pułkownik traktował kraj bogaty w ropę i gaz jak własną firmę.

Od lat 90. ubiegłego wieku, od wojny domowej w byłej Jugosławii psy wojny nie miały tak dobrej sytuacji. Tam w Serbii czy Chorwacji walczono za niewielkie wynagrodzenie, dziś sytuacja najemników przynajmniej w Libii jest wspaniała. Pułkownik to dobry płatnik i na dodatek nie ma nic do stracenia.

Dopiero na miejscu najemnicy przekonują się, że opór po drugiej stronie wśród przeciwników Kaddafiego jest zacięty. Wielu najemników wpadło w ręce wściekłych tłumów, niektórych likwidowano na miejscu, innych zachowano światowym mediom.

Dziś już świat wie, że do demonstrantów strzelali w Bengazi nie libijscy żołnierze, a najemnicy. Pochodzą oni między innymi z Mali, którą często w ostatnich latach odwiedzał Kaddafi.

A libijski władca otacza się najemnikami od bardzo dawna. Mówi się, że jedna ze specjalnych grup gwardii przybocznej pochodzi z Korei Północnej. Koreańczycy nie rozumieją arabskiego i nie wiedzą też, co się
dzieje w Libii. Wiedzą tylko, że mają chronić dyktatora, i to za każdą cenę.

Kolejną jeszcze grupę gwardii przybocznej libijskiego władcy stanowią gazele. To piękne ochroniarki po treningu sportów walki. Są wyszkolone jak komandosi. Kiedy Kaddafi pojawia się publicznie, otocza go wianuszek dziewczyn w mundurach lub po cywilnemu. Mają go bronić przed arabskimi terrorystami, a Arab nie strzeli do kobiety, kiedy ta osłania mężczyznę.

Nikt nie wie, ilu najemników jest w tej chwili na służbie Kaddafiego, szacunki mówią, że od kilkuset do kilku tysięcy oddanych mu ludzi.

Ale po drugiej stronie barykady wśród protestujących też rośnie nienawiść do Kaddafiego i chęć dopadnięcia tyrana. Generałowie, którzy opuścili stacjonujące na wschodzie kraju oddziały armii Kaddafiego, wzywają do służby rezerwistów. Mają zamiar szkolić ich do walki w obronie miast - a może nawet do marszu na Trypolis.

Generał Suleiman Mahmud, obecny dowódca wojskowy Tobruku, brał udział w puczu wojskowym 1969 r. przeciw królowi Idrisowi. Dzięki temu przewrotowi obecny dyktator Libii doszedł do władzy. Wczoraj wojskowy oświadczył, ze siły antyreżimowe kontrolujące obecnie wschodnią część kraju wykorzystują stacje radiowe, aby wezwać do broni wszystkich pragnących wziąć udział w walce z dyktatorem. Przypomnijmy, że w Libii służba wojskowa jest obowiązkowa. Przechodzą ją wszyscy młodzi ludzie po ukończeniu szkoły.
(http://www.polskatimes.pl/magazynthetimes/374337,przy-pulkowniku-kaddafi...)

Naoczni świadkowie zajść w Libii mówią o wykorzystywaniu przez reżim Muammara Kadafiego najemników do pacyfikowania ludności cywilnej. Doniesienia na temat, z jakich krajów zostali zwerbowani, są sprzeczne.

Według Franka Gardnera z BBC, specjalizującego się w zagadnieniach bezpieczeństwa są to "wschodni Europejczycy". Były ambasador Libii w Indiach Ali al-Essawi powiedział telewizji Al Jazeera, że pochodzą z Nigerii (lub Nigru) i Bangladeszu. Inne doniesienia sugerują, że mogli zostać zwerbowani w Erytrei.

Amerykański ośrodek badawczy Stratfor donosił w poniedziałek o najemnikach z Ukrainy, co zdementowały tamtejsze władze.

Tabloid "Daily Mail" pisze na przemian o "wschodnich Europejczykach, których podobno widziano w towarzystwie francuskojęzycznych czarnych najemników z państw czarnej Afryki, m. in. z Czadu" oraz o najemnikach "z Rosji i byłego ZSRR".

"Daily Mail" twierdzi, że najemnicy mieli otrzymać do 18 tys. funtów (ok. 30 tys. USD). Wskazuje przy tym, że w razie schwytania, z rąk zbuntowanych przeciwników reżimu Kadafiego grozi im śmierć.

Dzisiejszy "Daily Telegraph" cytuje wypowiedź regionalnego koordynatora służby zdrowia z Benghazi, który powiedział gazecie, że "najemnicy w walce z ludnością cywilną posługują się czołgami i śmigłowcami". Koordynator ocenia, że w powstaniu przeciwko Kadafiemu zginęło co najmniej 150 osób.

Al-Dżazira pokazała materiał filmowy, na którym widać uzbrojonych czarnoskórych najemników w pojeździe wojskowym.

Stacja ta otrzymuje dużą ilość materiału wideo, ale zastrzega, że niektóre budzą zastrzeżenia. Zagraniczni dziennikarze nie mają dostępu do kraju. Dlatego wiele doniesień trudno zweryfikować.

Portal YouTube zamieszcza materiały pokazujące najemników w żółtych hełmach na ulicach Bengazi we wschodniej Libii strzelających i wchodzących do prywatnych mieszkań. Kadafi stracił kontrolę nad Bengazi, które jako pierwsze zbuntowało się przeciw niemu. Inny materiał dostępny na YouTube pokazuje pojmanego czarnego najemnika, który tłumaczy się cywilom, a potem zostaje pobity.

- Wysłanie najemników (przeciwko protestującym) jest strategicznym błędem reżimu. Skutkiem takich działań będzie to, że policja i wojsko przejdą na stronę zbuntowanej ludności cywilnej - powiedział dziennikarzom w Londynie przedstawiciel opozycyjnego Libijskiego Ruchu Młodzieży.
(http://wiadomosci.onet.pl/swiat/tajemniczy-najemnicy-w-sluzbie-kadafiego...)

Białoruska broń jest ceniona w biedniejszych krajach za cenę i jakość. Według ONZ dodatkowym atutem naszego sąsiada miało być niezważanie na embarga międzynarodowe. Białoruskie MSZ dementuje te oskarżenia. Pojawiają się jednak doniesienia o złocie z Libii i białoruskich najemnikach w tym kraju.

Rzecznik MSZ w Mińsku Andrej Sawinych zaprzeczył w poniedziałek zarzutom Organizacji Narodów Zjednoczonych, jakoby Białoruś dostarczyła broń do objętego embargiem Wybrzeża Kości Słoniowej. - Jesteśmy zaniepokojeni pojawieniem się oświadczenia kłamliwie zarzucającego Białorusi dostawy broni do Wybrzeża Kości Słoniowej - oświadczył rzecznik. Zapewnił, że "na Białorusi stworzono efektywny system kontroli eksportu broni", i podkreślał, że zarzuty wobec Mińska "nie odpowiadają rzeczywistości".
(http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/swiat/bialorus-lamala-embargo-na-...)

Prezydent Zimbabwe Robert Mugabe wysłał kilkuset weteranów i żołnierzy służby czynnej na pomoc swemu wieloletniemu przyjacielowi, przywódcy Libii Muammarowi Kadafiemu - pisze brytyjski "Sunday Times".

W przeszłości dostawy libijskiej ropy naftowej uratowały gospodarkę Zimbabwe przed zupełnym załamaniem.

Według tygodnika, niektórzy najemnicy z Zimbabwe służą w libijskim pułku komandosów, a inni w 5. Brygadzie przeszkolonej w Korei Północnej.

Po stronie Kadafiego walczą też ochotnicy m.in. z Nigru, Czadu, Mauretanii i Wybrzeża Kości Słoniowej.

W Libii trwa od połowy lutego krwawa rewolta przeciwko reżimowi Kadafiego, który rządzi krajem od ponad 40 lat.
(http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,W-Libii-walcza-najemnicy-z-Zimbab...)

milusi WB Wybacz WB nic o

milusi WB Wybacz WB nic o tobie nie mówi jesteś więc dla mnie takim samym anonimem. Nie przypominam tez sobie żebyśmy mieli nieszczęście się poznać. Josarionowicz do ojciestwo od Józefa co sugeruje tylko żeś pomiotem stalinowskim. Jak żeś ty to w swym zagadkowym umyśle połączył z mym domniemanym antysemityzmem i endeckością to nie wiem. Czemu od razu nie faszystą? Przywykłem wszak ze faszyści nazywają mnie komunistą. Nie dziwi mnie więc i to ze bolszewik nazywa mnie endekiem. Rozpisując się o zbrodniach powstańców przy okazji nie odpowiedziałeś ile milionów ofiar pochłonęła wojna domowa w Rosji i ilu chłopów zginęło tylko dla tego ze zbuntowali się przeciw obowiązkowym dostawą w ramach komunizmu wojennego.
Co do głównego tematu to faktycznie wygląda na to ze USA, WB i Francja dochodzą do wniosku se druga okazja może się nie trafić i szykują humanitarną interwencje by to uzasadnić muszą
a - znaleźć partnera w Libii albo
b - wymyśleć jakąś broń chemiczną
c - okłosic kryzys humanitarny twierdząc ze obie strony popełniają zbrodnie.
Dla tego trzeciego scenariusza nasz WB przygotowuje podłożę propagandowe. Broniąc Kadafiego skróci jego konanie ale także co najgorsze zaszkodzi zwykłym Libijczykom.

TO KOŃCZY SPRAWĘ

Nie wykręcisz się sianem, wstrętny anonimie, Joseph Vissarionovich Stalin, jak widać miał trochę inne otcziestwo. Ty formę "grzecznościową" utworzyłeś od tradycyjnego żydowskiego imienia Josek. To kończy sprawę.
A to otwiera nowy rozdział. Zreferuje to W WIELKIM SKRÓCIE

Z informacji izraelskiego portalu internetowego specjalizującego się w tematyce wojskowej i wywiadowczej wynika, że rozpatrywany jest wariant interwencji zbrojnej z udziałem egipskiej armii.

Nie bardzo zresztą wiadomo dlaczego, skoro Kaddafi zabarykadował się w stolicy i nie ma żadnych szans na odzyskanie badajże skrawka libijskiej ziemi.
Dni jego są policzone. Przestrzeń powietrzna Libii za chwilę zostanie przez NATO zamknięta.
Tymczasem trwa "brawurowa ewakuacja" Europejczyków z całego obszaru Libii, przy pomocy jednostek specjalnych, brytyjskich i niemieckich wojskowych samolotów transportowych, nie mówiąc już o brytyjskiej fregacie.
Koniec Kaddafiego jest na wyciągnięcie ręki.

Nasila się exodus. Agendy ONZ mówią już o 50 tysiącach uciekinierów. Radio w tej chwili podało, że z Libii uciekło już 100 tys. ludzi. Większość z nich ucieka z obszarów wyzwolonych - bo przecież nie z pustynnych - do granic i do stolicy, pozostającej w rękach wojsk lojalnych wobec tyrana. Około 10 tys. tłoczy się na lotnisku w Trypolisie.
Można przypuszczać, że na terenach "wolnych od Kaddafiego" trwają pogromy i walki plemienne. Potwierdzają to skąpo dozowane informacje o rzeziach czarnych robotników, rzekomej podpory systemu.

Z relacji filmowej TVN24 wynika, że Tobruk został splądrowany. Nie ma już banków, sklepów, szkół, szpitali i budynków administracyjnych. Straszą zgliszcza.
Po wspólnym rozprawieniu się żołnierzy i rebeliantów z "najemnikami", zwyczajowo toczą się walki klanowe i plemienne. Pogłębia się stan anarchii.

Mimo nieprzerwanych dostaw drogą morską żywności do Benghazi ceny rosną z godziny na godzinę. Najwyraźniej konkurujące ze sobą klany położyły na dostawach łapę.
Do tego dochodzą wieści o pogromach nielegalnych robotników, delikatnie mówiąc niepewnej sytuacji obcokrajowców i tragicznej ludności napływowej.

Co prawda nie ma jeszcze poważnych zakłóceń w dostawach ropy i gazu, ale i tak Rosja zwiększyła swoje dostawy gazu do Włoch o jedną trzecią, uzupełniając powstałe niedobory.

Sytuacja zmienia się jednak z godziny na godzinę.
Gdy wejdzie armia egipska "rewolucja arabska" przekształci się w wojnę między arabami, której skala przyćmi "ludową arabską rewolucję". Konflikty religijne między szyitami i sunnitami mogą być pewną przymiarką i namiastką tego co wówczas będzie się działo.
Libię (oby tylko) i "arabską rewolucję" utopi się we krwi.

O to planistom zapewne też chodzi.

Wówczas wejdą biali wybawcy, którzy nie będą się temu przecież biernie przyglądać. Ich przyczółki tam zresztą już są. Te prywatne lotniska na pustyni zostały już odpowiednio zagospodarowane.
Wybrzeże i przestrzeń powietrzna Libii, jak komunikaty wskazują, będą wkrótce pod pełną kontrolą.

Na długo Rewolucji wszystkim się odechce.

Trochę prawdy...

"- Prawdopodobnie zaapelujemy o pomoc zagraniczną, być może o naloty na strategiczne miejsca, które wbiją ostatni gwóźdź do jego (Kaddafiego) trumny - powiedział przedstawiciel antyrządowej Koalicji 17 lutego."

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/rewolucja-w-swiecie-muzulmanskim/libia...

Przeczytajcie też to:

http://konflikty.wp.pl/kat,126314,title,Wstrzasajaca-relacja-Polaka-z-Li...

TAKA JEST "TWARZ REWOLUCJI"

"Utworzona przez przeciwników libijskiego przywódcy Narodowa Rada Libijska zaapelowała o przeprowadzenie przy wsparciu ONZ nalotów z powietrza przeciwko najemnikom wykorzystywanym przez Muammara Kaddafiego.

Przedstawiciel Rady Hafiz Ghoga oświadczył, że wykorzystywanie przez Kaddafiego "afrykańskich najemników w libijskich miastach" jest równoznaczne z inwazją na ten kraj. Rada ma siedzibę w opanowanym przez powstańców Bengazi.

"Wzywamy do przeprowadzenia ataków konkretnie na cele najemników" - powiedział Ghoga na konferencji prasowej. Zastrzegł, że "zdecydowanie sprzeciwia się obecności jakichkolwiek zagranicznych sił na libijskiej ziemi", ale istnieje ogromna różnica między taką obecnością a "strategicznymi uderzeniami z powietrza".

Zdaniem Ghogi, swoich żołnierzy do wsparcia Kaddafiego wysyłają m.in. Niger, Mali, Kenia i Algieria.

Kilka dni temu przeciwnicy Muammara Kaddafiego ogłosili utworzenie Narodowej Rady Libijskiej, podkreślając, że nie jest to rząd tymczasowy, lecz "twarz rewolucji". Wówczas Hafiz Ghoga, prawnik, powiedział, że nie widzi możliwości negocjowania z reżimem."
(http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9191971,Przeciwnicy_Kadda...)

W międzyczasie prezydent Wenezueli, Hugo Chavez wystąpił z
inicjatywą mediacji. Kaddafi przyjął propozycję Chaveza.

"Oto najnowszy przykład

"Oto najnowszy przykład takiej PAP-owskiej manipulacji już w tytule informacji:
"W LIBII WALCZĄ NAJEMNICY Z ZIMBABWE".
Z treści tej informacji wynika jednak, że chodzi o ochotników i właśnie o bratnią pomoc, a nawet przyjaźń i wdzięczność"

Wspominałeś coś o endeckich etykietach. Twoje są bolszewickie, bo te frazesy już były używane setki razy w przeszłości, by ładnie propagandowo wyglądało wjeżdżanie czołgami w cudze domy i miejsca pracy. Teraz czekamy na bolszewicką mitologizację zamachu nad Lockerbie i roli islamu w światowej rewolucji jako jedynej religii nie będącej opium dla ludu, której Kadafi jest orędownikiem.

Przywódca Libii Muammar Kadafi powiedział w Rzymie, że "islam powinien stać się religią całej Europy". Kadafi przebywa w stolicy Włoch z okazji drugiej rocznicy podpisania włosko-libijskiego układu o przyjaźni.

http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-kadafi-islam-powinien-stac-sie-reli...

Z PERSPEKTYWY SZKOCJI (w telegraficznym skrócie)

"CZYŻBY WOJNA!
BRYTYJCZYCY JUŻ SĄ GOTOWI
Amerykanie przegrupowali swoje siły wojskowe w pobliże brzegów Libii, siły specjalne Armii Amerykańskiej prowadzą szkolenia rebeliantów libijskich. Zbliża się koniec Kaddaffiego zaczyna się era 'dojenia' libijskiej ropy! Brytyjczycy są przygotowani do wojskowego wejścia w Libijską strefę powietrzną, w tym celu zakończono przygotowania dywizjonów brytyjskich (RAF) stacjonujących na Cyprze. Dwie latające cysterny - VC 10, są w ciągłym pogotowiu. Myśliwce typu - Typhoon są gotowe i uzbrojone do walki.
W kraju zapanował totalny chaos, tysiące ludzi próbuje uciec do Tunezji i Egiptu, dochodzi do dramatycznych sytuacji i aktów samobójczych.

Muammar Kaddaffi zapowiedział walkę do końca i zapewnił, że Libia to nie Egipt. Sytuacja nie jest aż taka prosta, Ameryka nie wie jak zachowają się kraje Unii Afrykańskiej? Od rana trwa polityczne oblężenie ONZ w celu poparcia 'interwencji' militarnej rzekomo w obronie uciskanej ludności. Do tej pory nie ma decyzji Prezydenta Sarkozego. co do wsparcia inwazji, tak czy owak Amerykanie nie zrezygnują z takiej szansy, na którą czekali prawie 50 lat! Potężne złoża ropy naftowej w Libii postawiłyby amerykańską gospodarkę 'na nogi', a tego im trzeba jak powietrza!

Jeśli dojdzie do wojny - a dojdzie - to będzie to największy rozlew krwi w tym regionie od lat! Ameryka ruszy z pełną siłą i z pewnością brytyjski rząd nie będzie stał na uboczu. Brytyjski niszczyciel HMS York zbliża się do wód terytorialnych Libii, amerykańskie lotniskowce są już w najwyższym pogotowiu, czekają tylko na rozkaz. Rosjanie domagają się, aby kryzys został rozwiązany drogą dyplomatyczną, ale raczej do tego nie dojdzie!
Armia Libijska jest gotowa do walki, myśliwce ciągle patrolują strefę powietrzną kraju, wojska lądowe zostały wyprowadzone z koszar i postawione w stan najwyższej gotowości.

CZYLI KOLEJNA WOJNA ZA AMERYKĘ.
(http://www.portal.polscott.com/?p=22146)

WB juz drugi tydzień czeka

WB juz drugi tydzień czeka na tą inwazje która ma być w ciągu paru następnych godzin (cytując zresztą wyłącznie te media które bardzo by jej chciały)

a poważnie, ciekawy wywiad po angielsku:

The Libyan People's Committees should be the foundation of a new life, not just an interim measure
http://www.anarkismo.net/article/18923

GRA W DWA OGNIE

"Amerykańska flota dysponuje na Morzu Śródziemnym znacznymi siłami. Wysłano na nie grupę uderzeniową lotniskowca USS Enterprise i ekspedycyjną grupą uderzeniową skupioną wokół dużego okrętu desantowego USS Kearsarge. Poza dwoma dużymi okrętami, w skład obu formacji wchodzą liczne mniejsze okręty eskortowe, które stanowią poważną siłę.

Łącznie w pobliże wybrzeży Libii trafił jeden lotniskowiec atomowy (około 80 samolotów i śmigłowców), jeden duży okręt desantowy oraz towarzyszący mu mniejszy i starszy okręt podobnego typu (łącznie cztery tysiące marines gotowych do walki, dziesiątki śmigłowców i Harrierów), jeden krążownik i pięć niszczycieli (setki rakiet, w tym samosterujących Tomahawk, używanych do ataków na silnie bronione cele lądowe).

Z racji ukształtowania geograficznego Libii, praktycznie wszystkie istotne miasta i instalacje przemysłowe (rafinerie i porty) znajdują się na wybrzeżu. W zasięgu działania marynarki wojennej.

Prosto z morza

W wypadku wydania ewentualnego rozkazu do utworzenia strefy zakazu lotów nad Libią, pierwsza do akcji prawdopodobnie wkroczyłaby flota. Podobnie jak podczas obu wojen z Irakiem, jednostki US Navy zapewne odpaliłyby dziesiątki Tomahawków, które miałyby za zadanie zniszczyć kluczowe elementy libijskiego systemu obrony przeciwlotniczej (centra dowodzenia, stacje radarowe).

Później do akcji ruszyłyby stacjonujące na USS Enterprise F/A-18 Hornet i A-6 Intruder. Przy założeniu, że okręty krążyły by mniej więcej na północ od Zatoki Sytry, która wcina się w środek Libii, samoloty byłyby w stanie objąć swoim zasięgiem większość kraju. Przy pomocy latających tankowców startujących z włoskich baz, maszyny z USS Enterprise bez problemu mogłyby kontrolować przestrzeń powietrzną nad całą Libią.

Atak z morza niemal na pewno byłby wystarczający do obezwładnienia libijskiej obrony przeciwlotniczej i lotnictwa. Zwłaszcza w obecnej sytuacji wewnętrznej kraju, kiedy wojsko uległo daleko posuniętemu rozkładowi. Na dodatek wyposażenie, którym dysponuje libijska obrona przeciwlotnicza, prezentuje poziom lat 80-tych ubiegłego wieku.

Cztery tysiące marines i liczne śmigłowce mogłyby atakować cele w pobliżu brzegu. Jednak to mało prawdopodobne, ponieważ oznaczałoby to agresję na Libię, w przeciwieństwie do sankcjonowanego przez ONZ utworzenia strefy zakazu lotów. Ewentualnie śmigłowce z okrętów desantowych mogą pełnić zadania humanitarne i wywozić ostatnich pozostałych w nim obcokrajowców.

Maciej Kucharczyk//gak
(za http://www.tvn24.pl/-1,1694899,0,1,jesli-zechca--zmiota-kaddafiego-zespo...

ŻOŁNIERZE "WOLNEJ LIBII"

Z korespondencji Tomasza Bieleckiego z Benghazi "Wolna Libia szkoli żołnierzy" można się dowiedzieć, że poza nielicznymi szkółkami dla początkujących dostępnymi dla dziennikarzy, są jeszcze te specjalistyczne i tych jest dużo więcej (libijczycy ogólnie rzecz biorąc potrafią obchodzić się z bronią):
"Powstańcy tłumaczą, że w okolicach miasta jest kilkanaście podobnych ośrodków, większość zamknięta dla postronnych, w tym dziennikarzy, z obawy przed sabotażem ludzi z bezpieki Kaddafiego. Będą wkrótce kończyć drugi cykl szkoleniowy, ale nie chcą zdradzać, ilu ludzi są w stanie szybko zmobilizować łącznie z ochotnikami z Tobruku i innych miast całej Cyrenajki."
Nawet ci co szkolą w otwartych szkółkach dla początkujących nie odpowiadają, gdzie nauczyli się tego fachu:
"Nie chce tłumaczyć, skąd sam potrafi tak dobrze strzelać. Czy zaciągał się do zawodowej armii w czasach Kaddafiego? - Jestem w armii rewolucyjnej. To teraz najważniejsze - mówi."

Potwierdziły się informacje debka.org. z 25.02.2011, upublicznione m.in. przez http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9167530,Instruktorzy_wojs...

Okazało się, że specjalne oddziały USA, Wielkiej Brytanii i Francji rozgościły się już na dobre w rejonach, które kontroluje opozycja, głównie na wschodzie Libii.
Poinformowały o tym 2 lutego europejskie media, powołując się na pakistańską gazetę Pakistan Observer. Według informacji, uzyskanej z konfidencjonalnych libijskich dyplomatycznych źródeł, w dniach, 23 i 24 lutego (czyli dwa dni wcześniej niż podawała izraelska "Debka"), wojskowe statki USA i Francji dostarczyły w okolice miast Bengazi i Tobruk "grupy wojskowych", łącznie kilkaset osób.
Pododdziały będą wspierać siły zbrojne opozycji. Zdaniem informatorów gazety na wschodzie Libii powstały już wojskowe obozy szkoleniowe pod pieczą zachodnich instruktorów.
Jednostki specjalne mają również za zadanie w odpowiednim momencie zlikwidować system obrony przeciwlotniczej Libii i aktywizujące się ostatnio struktury Al-Kaidy.
(za http://zik.com.ua/pl/news/2011/03/02/275138)

RZEZIE I EGZEKUCJE - PRAWDZIWY OBRAZ WOJNY DOMOWEJ

Oto dowody:
"Potem pokazuje jednak nagrane telefonem komórkowym filmiki, które zarejestrowały obraz po rzezi, która wydarzyła się jakieś 12 kilometrów na wschód od Bengazi, przed ośmioma-dziewięcioma dniami. Najpierw widać kilkanaście ciał poukładanych obok siebie, z krwawymi plamami na ubraniach. - To ludzie Kaddafiego zabili naszych. I tych, którzy stawiali opór, i tych stojących obok. Tak po prostu, dla zastraszenia reszty - tłumaczy Ar-Ruza.

Na innym nagraniu widać ponad dziesięciu czarnoskórych mężczyzn, których ciała ułożono twarzami do dołu. -To najemnicy z Afryki. Wzięli pieniądze, żeby nas zabić, a sami zakończyli tu życie. Precz z Kaddafim! - zaczyna nagle wykrzykiwać mój rozmówca.

Jego pomocnik ma inne nagranie, na którym słychać strzały i niewyraźne sylwetki osuwają się na ziemię. To wygląda na egzekucję, choć nikt nie chce zbytnio tłumaczyć, kto kogo zabijał.

- To było przed blisko tygodniem - mówią zdawkowo ludzie w barze, tak jakby chcieli wyprzeć tę jatkę z pamięci. Na jednym ze zdjęć widać ciała, a w tle bardzo wyraźnie charakterystyczny wzór kafelków, taki sam jak na ścianie restauracji Ar-Ruzy. Kafelki i plama krwi jeszcze raz brutalnie przypominają, że wbrew pozorom zupełnej normalności nie oglądamy zdjęć z drugiego końca świata lub z dalekiej przeszłości, bo to wszystko działo się tutaj i tak bardzo niedawno."
(http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,110629,9187429,Kaddafi__ty_juz_tu_nigd...)

KOLEJNE POTWIERDZENIE

"NATO i państwa zachodnie oficjalnie zapewniają, że ewentualna interwencja militarna w Libii to bardzo mało prawdopodobne rozwiązanie. Pojawiają się jednak doniesienia, iż żołnierze Sojuszu już są w ogarniętym rewoltą kraju. Takie informacje pojawiły się na specjalistycznych portalach.
O utrzymywanym w tajemnicy pojawieniu się w Libii 'doradców' i żołnierzy sił specjalnych napisały izraelski portal Debka.com, specjalizujący się w gromadzeniu informacji wywiadowczych, oraz portal Defencetech.org, który cytuje fragment artykułu brytyjskiej agencji Jane's, jednego z najlepszych na świecie źródeł informacji o tematyce militarnej.

Według Izraelczyków, już 25 lutego 'setki' amerykańskich, brytyjskich i francuskich 'doradców wojskowych' zostało przerzuconych do opanowanej przez opozycję Cyrenajki (wschodnia część Libii). Zachodni żołnierze, wśród których są oficerowie wywiadu, mają wspomagać rebeliantów.

Zachodni doradcy mają przede wszystkim wspierać opozycję w tworzeniu zrębów zorganizowanej władzy, formowaniu oddziałów paramilitarnych i przygotować infrastrukturę na ewentualność wkroczenia do Libii lądem obcych wojsk. Debka wskazuje tutaj na siły zbrojne Egiptu.

Według Jane's, siły specjalne NATO, złożone głównie z żołnierzy amerykańskich, zostały około 28 lutego wysłane do Libii. Mają tam zbadać możliwość wymuszenia strefy zakazu lotów, odnaleźć kluczowe cele dla ewentualnych ataków lotniczych i nawiązać współpracę z oficerami, którzy zdezerterowali z wojska Muammara Kaddafiego.
(za http://www.tvn24.pl/12691,1694908,0,1,zolnierze-nato-sa-juz-w-libii,wiad...)

Rewolucyjna rzeź...

Warto zwrócić uwagę na kanał video "Save Libya": http://www.youtube.com/user/SaveLibya . Warto obejrzeć choć część filmów (nie pomijając tych drastycznych), aby zdać sobie sprawę z panuącej sytuacji i pozbyć się wszelakich złudzeń dotyczących rewolucji. Toż to czyste igrzysko nienawiści...

KTO TU KŁAMIE?

"Council for Foreign Relations, zwraca uwagę na jeszcze inny problem, który pod znakiem zapytania stawia sens wprowadzenia zakazu lotów nad Libią. CFR przypomina, że do tej pory - mimo ciągłego natowskiego monitoringu - nie udało się tak naprawdę potwierdzić bezdyskusyjnie skali zaangażowania libijskiego lotnictwa w masakrę cywilów. Ostrzał cywilnej ludności a nie rebeliantów ma być bowiem podstawą do międzynarodowego usankcjonowania no-fly zone.

Jedyne wzmianki o samolotach bombardujących cywilów oparte są na pogłoskach i zeznaniach uciekinierów. Wątpliwości co do zaangażowania myśliwców i bombowców ma też amerykański Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów adm. Mike Mullen."
(za http://www.tvn24.pl/12691,1695288,0,1,czy-zakaz-lotow-nad-libia-w-ogole-...)

Zaczyna wychodzić na to,

Zaczyna wychodzić na to, że państwa zachodnie (oprócz Francji) jednak nie dogadały się z powstańcami i będą skłonne ich poświęcić. Kaddafi sobie odbije Cyrenajkę, powstańców wymorduje, ale ropa będzie płynąć.

TAK SIĘ RODZĄ MARIONETKI

Scenariusz zmienił Muammar Kaddafi. Błyskawiczne zwycięstwo powstańców nie wchodzi już w rachubę, a w długotrwałym konflikcie przewaga jest po jego stronie (patrz: http://www.tvn24.pl/12691,1695478,0,1,w-dlugotrwalym-konflikcie-kaddafi-...).

W tej sytuacji, którą trudno nazwać już patową, w rachubę wchodzi zaangażowanie w wojnę domową w Libii sił trzecich, zapewne zgodnie ze starym przysłowiem "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta".

W grze jest wciąż kilka scenariuszy.

Wiadomo, że liderzy powstańców proszą już o "bratnią pomoc" i ograniczoną interwencję (bombardowanie wybranych celów, akcje oddziałów specjalnych i komandosów). Do takiej decyzji dojrzeć musi jednak zrewoltowany lud, a to nie takie proste.

Rzecz w tym, że USA, to nie ZSRR. Nawet w wydaniu ZSRR bratnia pomoc, jak wiadomo, nie była bezinteresowna.

Stany Zjednoczone nie dadzą się również sprowadzić do roli najemników. Nie zadowolą się byle czym. Gra idzie o dużo większą stawkę.

W tej grze ważne jest kto pociąga za sznurki, a kto - chcąc nie chcąc - staje się na naszych oczach marionetką.

czytam

te wasze wypociny i zastanawiam się czy waszym celem jest dążenie do prawdy czy zwykła manipulacja i ubieranie faktów do własnej wizji. Raczej to drugie, wnioskując np po tym jak ogłosiliście w Tobruku "stan anarchii" - co robicie na tym portalu jak nawet nie rozumiecie znaczenia słów anarchia i anarchizm - raczej celowa manipulacja i pomieszanie znaczeń. Weźcie się do uczciwej pracy - piszecie tyle o robotnikach a nie dla robotników, dyktaturach proletariatu a nawet nie wiecie co to praca...

NATO/USA - ręce precz od

NATO/USA - ręce precz od pól naftowych w Libii!

Wszystko wskazuje na to

że powstańcy przegrają wojnę domową. Dzisiaj siły Kadafiego odzyskały Bregę, wczoraj Ras Lanuf. Bez wsparcia NATO/ lub państw sąsiednich nie mają oni na dłuższą metę szans z lepiej uzbrojonym przeciwnikiem.

No i po rewolucji

"Papierowa" armia powstańców ponosi klęskę za klęską. Czy to samo nie czeka każdą anarchistyczną rewolucję ???

Co proponujesz? Lizać buty

Co proponujesz? Lizać buty Kaddafiego, czy Hillary Clinton?

Państwo a rewolucja

Po prostu takie przykłady nie nastrajają optymizmem. Nie wiem czy da się przeprowadzić jakąkolwiek rewolucję bez wcześniejszej "neutralizacji" państwa.

Żeby to się powiodło,

Żeby to się powiodło, konieczne jest zneutralizowanie nie jednego, a przynajmniej kilku sąsiednich państw. Nikt nigdy nie twierdził, że to jest łatwe.

tak

mamy już koniec historii, człowiek nie wymyślił nic lepszego niż kapitalizm i parlamentarna demokratura, bunt nie ma sensu - przecież mamy TV i Coca Cole, więc siedzieć cicho i najlepiej nie myśleć.

e tam, przynajmniej

e tam, przynajmniej pokazali, że wystarczy już upokorzeń. może wreszcie ludzie przestaną mówić, że "Arabowie i demokracja się nawzajem wykluczają", albo że "Islam łączy się z tyranią".
kto jak kto, ale Polacy powinni na nich patrzeć z szacunkiem, w końcu sami wywołaliśmy całą masę "bohaterskich powstań, z góry skazanych na niepowodzenie".

pytanie, co dalej. powstańcom trzeba by pomóc, ale nie wiem czy wpuszczanie tam Europejczyków (choćby na chwilę) to dobry pomysł. zostaje jeszcze Unia Afrykańska, ale tego boję się jeszcze bardziej. gdyby (zgodnie z planami) ONZ miało swoje wojsko to chyba wysłanie jego byłoby "najmniejszym złem". a tak pewnie siły rządowe zmiażdżą powstańców, a Francja ponownie wystąpi przed szereg dogadując się z Kadafim. hańba Europejczykom!

Francja jednak chyba zagra

Francja jednak chyba zagra inaczej, ale czort wie co z tego wyniknie.

Teraz kadafi ma wolną

Teraz kadafi ma wolną rękę gdy "oczy całego świata"zwrócone są na Japonię,widać to nawet po liczbie komentarzy na CIA

człowieku,

wolną rękę Rada Bezpieczeństwa dała takim jak ty "prawdziwym demokratom".

Katar i ZjednoczoneEmiraty Arabskie

które popierają zbrojnie sułtana Bahrajnu i posłały mu wojska do tłumienia protestów za przyzwoleniem USA.

Myśle

że bardziej uzasadniony był by tytuł Przebieg inwazji na Libie
No ale udawajmy że to robota anarchistów , albo lepiej oddolne organizowanie się mas hehehee
Chude lata dla świń się kończą , przestają udawać miłujących pokój demokratów
zaczynają pokazywać swoje prawdziwe ja ,
które przechodzi na nich z ojca na syna , wraca stary porządek

Ciekawe jak państwa

Ciekawe jak państwa zachodnie uzasadnią bombardowanie Libii zachodniej, skoro teoretycznie miały bronić Bengazi na wschodzie.

Akurat to juz jest zagranie

Akurat to juz jest zagranie typowo taktyczne znane juz z szachow... najlepsza obrona (Bengazi) jest atak... czyli zajecie wojsk przeciwnika czyms innym niz masakra lokalnej ludnosci. Mozna bylo sie takiego scenariusza spodziewac gdy "wszyscy" wolali o pomoc dla rebeliantow. Nagle pojawia sie krytyka, ze pojawila sie pomoc...

Brawo ! Bravissimo !!!

Tak oto "demokratyczni demonstranci" całkowitym przypadkiem uzbrojeni po zęby i szkoleni przez obce wywiady uprosili o "bratnią pomoc" USA i reszty imperialistów którzy strefę zakazu lotów traktują jako zezwolenie na naloty !

Proces demokratyzowania będzie polegał na zrzucaniu bomb ostrzale przy użyciu BGM-109 Tomahawk.Możliwe że ze zubożonym uranem,bo przecież ataki jak obalenie dyktatora uświęca środki,a jak tam zostanie zniszczona taka klinika kardiochirurgiczna czy kilkaset dzieci zostanie napromieniowane to nic.... W razie czego powie się jeszcze przed bombardowaniem że ciała ofiar to ciała zabitych wcześniej przez Kaddafiego,a jakże ! http://wiadomosci.onet.pl/raporty/rewolucja-w-swiecie-muzulmanskim/relac... szkoda że nie można tak łatwo na Saddama zwalić ponad miliona ofiar wojny irackiej... - chociaż... nie przecież to wszystko terroryści albo "pomyłki"

Brawo ! Teraz Libia będzie demokratyczna! Przedtem USA miało demokrację, Libijczycy ropę, teraz Libijczycy dostaną demokrację, a zachód ropę! Mówiło się to wam od początku, że tu nie chodzi o powstanie tylko o awanturę imperialistyczną, z agentami USA i talibami z drugiej strony - próbującymi ugrać swoje, a wy nic, komitety ludowe szast prast, bing bang - społeczeństwo anarchistyczne z niczego, bez 1 anarchisty...

Mam nadzieję że teraz wreszcie zaczniecie patrzeć obiektywniej na to wszystko,a nie powtarzać te komentarze zachodnich gadzinówek i przekazideł w stylu "aj waj ten zły kaddafi" !

Wyjśnisz mi może skąd u

Wyjśnisz mi może skąd u ciebie pomysł zubożonego uranu w tomahawkach?

Zubożony Uran - proszę bardzo !

Kto mówi że koniecznie w tomahawkach ? (Choć mogą być o czym pomówimy za chwilę)
W każdym razie na pewno w tomahawkach możesz mieć bomby kasetowe (TLAM-D) - też zakazane:
http://pl.wikipedia.org/wiki/BGM-109_Tomahawk
http://www.stop-minom.pck.org.pl/bron,kasetowa.php

Oficjalnie w Tomahawkach broni atomowej już nie ma,bo wycofano ją w 1991 r. Pozostaje pytanie czy Amerykanie są prawdomówni w kwestii swoich deklaracji ? Irak jest najlepszą odpowiedzią...
Tekst dla Gimnazjalistow - Ale wspomina też o Tomahawkach,co ciekawe Kosovo było "nieco później" po oficjalnym wycofaniu przez Busha seniora wersji nuklearnej: http://www.bryk.pl/teksty/gimnazjum/historia/ciekawostki/8992-interwencj... Źródło kiepskie ale jest,a USS-mani konwencje genewskie łamią nagminnie...
Przykłady ? - PROSZĘ : http://www.vote.org/treaties

Ani odrobinę nie wierzę że wersję nuklearną wycofali !

A jeśli chodzi ci o zubożony uran - W BOMBACH BURZĄCYCH JEST PRAWIE NA PEWNO ! Dowód ? : SERBIA !
http://www.commondreams.org/views01/0131-05.htm
http://www.przegladprawoslawny.pl/articles.php?id_n=2012&id=8
Faludża: http://wyborcza.pl/1,76842,7627593,Zdeformowane_dzieci_Falludzy___dowod_...
Wnioski ?! Wnioski są OCZYWISTE ! Oni stosują to świństwo cały czas !!!
Dowodów nie będzie od razu.Ale mogę się założyć że niestety po kilku latach od "demokratyzacji Libii" będą...
Będą setki małych zdeformowanych dowodów - z chorą tarczycą,6 paluszkami,rakiem itp... :.-<

Zubożony uran jest

Zubożony uran jest wykorzystywany jako rdzenie pocisków ppanc. z tego tylko względu, że ma o wiele większą gęstość od ołowiu więc lepiej się do tego nadaje. W tomahawkach nie stosuje się go z tego wzgledu, że te rakiety nie wykorzystują energii kinetycznej do rażenia celu tylko energię powstałą na skutek eksplozji ładunków wybuchowych. Uran nie ma tu nic do rzeczy. Nie ma sensu ładować go do bomb burzących jak twierdzisz bo po co? Skoro one mają wybuchać a uran jakoś szczególnie wybuchowy nie jest.

Poza tym zubożony uran wykorzystywany w amunicji czołgowej i lotniczej(ale nie w postaci bomb tylko amunicji do działek) jest o wiele mniej promieniotwórczy od tego uranu który wystepuje naturalnie w glebie. Jednak jego problem polega na tym, że po ostrzale zalega w dużych ilościach na małym obszarze, jednak w dalszym ciągu nie ma jednoznaczynch dowodów, że jego promieniotwórczość jest głownym skutkiem tych schorzeń. Nie neguje tutaj istnienia problemów z nowotworami, białaczką itp. jednak są one wywoływane nie przez promieniotwórczość a przez fakt, że uran jest metalem ciężkim i w związku z tym silnie toksycznym i wywołującym w/w choroby. Ale również np. ołów i rtęć (czyli pierwiastki równie często spotykane po wojnie) również je wywołuje. Idąc dalej oprócz tych wszystkich nieszczęsnych metali rejon walk zostaje również zkażony innymi toksynami pochodzącymi ze spalania wszelkich rodzajów smieci (od paliwa po wszystko inne co zdołało się zaplaić a ludzie nawdychać).

Jak pisałem wyżej nie neguje wystepowania tych chorób, ale mają one stosunkowo niewielki związek z uzywaniem zubozonego uranu. A wszystko po to, żeby twoje rewelacje nie urosły znów do rangi ploty o tym, że Amerykanie zrzucają bomby atomowe na Libie, bo takie newsy do tego właśnie dąrzą.

GODNE ODNOTOWANIA

TOK FM podało, że niemiecki tygodnik "Focus" zdemaskował akcję brytyjskich jednostek specjalnych, które od kilku tygodni rozpracowywały na terenie Libii i wyznaczały cele do ataków w ramach interwencji zbrojnej.

PJN - Prawda Jest Najważniejsza

Aby poznać prawdę o polityce USA polecam filmy "Spoweiedź Agenta" oraz "3 Sposoby USA na Obalenie Dyktatury" - można znaleźć np na youtube.

Humanitaryzm interwentów i ich kompromitacja

Interwencja humanitarna po Amerykańsku: Przylatują po pilota i strzelają sobie do okolicznych ludzi.
To dopiero jest ochrona ludności cywilnej !!!

http://konflikty.wp.pl/title,Koalicja-zaatakowala-samolot-sil-Kadafiego,...
http://m.se.pl/wydarzenia/swiat/libia-wojska-kaddafiego-zestrzelily-amer...

Bardzo ciekawe.Koalicja nie zestrzeliła tego samolotu,nie chwalą się tym jakoś,tymczasem ich samolot spadł
w dodatku sprawa była w tym samym obszarze zachodniej Libii,gdzie ich F15 "miał awarię" (pierwsza wersja - zestrzelony ale przecież "amerykańskie samoloty nie mogą być zestrzelone" od lat 90-tych...)
W świetle twierdzeń że u Kaddafiego podobno latają Rosyjscy i Ukraińscy najemnicy,można się zastanawiać
czy czasem te incydenty nie są powiązane... Mig spotkał ze 2-3 F-ki,i jakoś się przebił,odstrzeliwując przy okazji jedną jankeską maszynę...

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.