Blog

Problemy Algierczyka

Blog | Rasizm/Nacjonalizm

 Azzedine KrarroubW grudniu 2010 roku napisałem artykuł na temat problemów Algierczyka mieszkającego w Lidzbarku Warmińskim (województwo Warmińsko-Mazurskie).

O to artykuł:
http://lidzbarkwarminski.wm.pl/27937,Lidzbark-Warminski-Czulem-sie-jak-t...

A to najnowszy materiał TVP Olsztyn:
http://www.tvp.pl/olsztyn/informacja/informacje/wideo/20211-godz-1830/38...

Anarchistyczny industrial cz.2

Blog

Kontynuując wpis sprzed dwóch miesięcy, serwuję kolejną porcję anarchistycznego industrialu.

Tym razem mamy do czynienia z absolutną klasyką, którą nie każdy nazwałby "industrialem". Militia to belgijski zespół, którego początki zespołu sięgają lat 80. Wtedy to grupa muzyków - zarówno profesjonalnych, jak też amatorów, zdecydowała się na założenie eksperymentalnego projektu, w którym wszystkie używane instrumenty to różnego rodzaju perkusja domowej roboty.

Cała twórczość zespołu ma silne oparcie ideologiczne - przede wszystkim w anarchizmie oraz ateizmie. Płyta Black Flag Hoisted (~"Czarna Flaga na wietrze"), którą możecie pobrać poniżej jest jedną z najbardziej znanych i zawiera zarówno zremasterowane starsze utwory, jak też zupełne nowości. Nigdzie w sklepach nie można już jej nabyć, ale warto poświęcić kilka słów na temat zawartości - nie samego krążka, bo to sami sprawdzicie, ale pudełka. Militia dołączyła do niej książeczkę zatytułowaną "Eko-Manifest", w której przedstawia swoją wizję ekologicznego anarchizmu i ateistycznej moralności. Prócz tego, w zestawie znalazła się tytułowa czarna flaga.

Uważnym należy się też kilka słów wyjaśnienia co do zawartości okładek (której niestety zapomniałem dodać do uploadu, ale są dostępne tu). Historyczne zdjęcia anarchistów przeplatają się tam z kształtami przypominającymi... krzyże celtyckie. Bez obaw. Kształt ma dwa znaczenia. Dosłowne przedstawia po prostu śrubę stosowaną do zamocowania ostrza kosiarki, która stanowi jeden z instrumentów zespołu. Natomiast alegoryczne wskazuje na cztery części składowe natury: wodę, ogień, ziemię i powietrze.

Zapraszam do wysłuchania tego majstersztyku. Niech będzie Wam inspiracją do działania.

LINK
Kliknij "Free Download", wpisz kod, odczekaj, pobierz.

Uwaga: Utwory nie są uszeregowane w oryginalnej kolejności

http://www.youtube.com/watch?v=aauyGe_szzs

CDN

Berlin: Liebig 14 bleibt!

Blog

Koniec stycznia i początek lutego w Berlinie z całą pewnością należał do wszystkich tych, którzy sprzeciwiali się ewikcji skłotu Liebig 14. Tysiące aktywistów oraz dwa i pół tysiąca policjantów walczyło ze sobą za pomocą różnych technik, jedni, by wyrazić swój gniew i sprzeciw, drudzy w ramach „służbowego obowiązku”.

Nie warto się skupiać na spaczonym przez dziennikarzy bilansie zysków i start. Na powtarzaniu cyferek oraz rasowaniu PRu grup, które są tak wspaniałe z faktu pojawienia się tam. Kilka spraw, które są ważne, a o których nie przeczyta się na portalach informacyjnych, to min. różnice między radykalnością akcji bezpośrednich w Polsce i w Niemczech, oraz pojawieniem się negatywnych opninii osób postronnych na temat uczestnictwa w akcjach zagranicznych ( ich zdaniem niezgodność w postępowaniu z zasadą „ Myśl Globalnie Działaj Lokalnie ‘’ ).

Bez obaw, nie nastąpi apoteoza ruchu anarchistycznego w Niemczech, na rzecz pogłębienia się w depresji na myśl o ruchu skłoterskim w Polsce. Ani obnażenie struktur działania obu. Nie zdziwię się jednak, gdyby i takie refleksje naszły osoby po przeczytaniu tego krótkiego sprawozdania.

Po dotarciu do Berlina wystarczyło tylko zajrzeć z wizytą do InfoPointu znajdującego się na parterze jednego z kreuzberskich skłotów. Jeden telfon i trzy obce osoby z innego państwa znalazły gościnę w mieszkaniu niemieckich studentów-aktywistów.

Rankiem drugiego lutego miejsce miały blokady skrzyżowań, podczas których aktywiści i aktywistki wraz z bannerem i krzesłami obstawiali je, dopóki kierowcy wszystkich aut na światłach nie dostali ulotek informacyjnych na temat przeprowadzanej blokady. Zazwyczaj nie trwało to zbyt długo. Nie przeszkodziło to jednak niektórym kierowcom próbować przedrzeć się wzdłuż swojej trasy przez chodnik przeznaczony dla pieszych, lub wyjść z auta by wyrazić swój sprzeciw wobec wstrzymania ruchu na danej ulicy. Obyło się jednak bez przepychanek z nimi czy z policją. Szybka i treściwa akcja, po której usłyszeliśmy od naszych niemieckich znajomych, że jeżeli jest ona dla nas zbyt mało radykalna, to możemy cierpliwie poczekać do wieczora. Miły poranek dnia, który w Polsce miałby charakter stricte radykalny.

Przed południem miało miejsce spontaniczne zgromadzenie na skrzyżowaniu głównych ulic. Bieganina za lub przed policjantami zapowiadała ’miły’ wieczór. To piękne, gdy wychodzisz rozejrzeć się po mieście i widzisz wcale nie małą grupę osób chcących pokazać na co ich stać jeszcze przed ‘Godziną Zero’.

W międzyczasie w całym mieście miały miejsce liczne inne akcje solidarnościowe, których nie sposób opisać czy chciażby zliczyć. Z resztą, nie tylko w samym Berlinie…

Wyżej wymieniona Godzina Zero to godz. 19.00. Wtedy to zebraliśmy się w większości na Boxhagener Platz. Ruszyliśmy. Głośno i żwawo. Ogniście zrobiło się ok. po 20 minutach od rozpoczęcia marszu. Bo jak nazwać sytuację, gdy to aktywiści biorą w kocioł policję, a nie na odwrót? Każdy robił swoje i sukcesem tych działań był brak koordynatorów społeczniaków, którzy chętnie pokrzyczeliby „zostawcie policję, skupmy się na rozdawaniu ulotek”. Na tej demonstracji ulotek już nie było.

Demonstranci rozbiegli się po całym mieście. Były strzaskane witryny, rozwalone suki policyjne ( zaparkowane i te w ruchu ), barykady w biegu przeciągnięte wzdłuż ulic, którymi poruszaliśmy się zostawiając po sobie akty zniszczenia. Konstruktywne, bo wywołane nadzieją na inne jutro.

Zmęczeni, zgrzani, zdyszani, szczęśliwi, nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że to co robimy jest słuszne. Myśleliśmy wtedy zarówno i o sposobie działania i o celu jaki wtedy nam przyświecał.

Sami nie wiedzieliśmy jak daleko oddaliliśmy się w tym ekstatycznym biegu przez miasto od centrum Kreuzberga. Po powrocie metrem na ulicach naszej dzielnicy nadal były budowane barykady.

Podczas tej podróży padło pytanie „ jak kilka słupków w ziemi może powodować takie różnice”. Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Wiadomo natomiast jakie korzyści wynosi uczestnictwo w tego typu akcjach. Zapewne osoby bojkotujące idee wspierania akcji zagranicznych zrobiły podczas berlińskiej mobilizacji u siebie wiele konstruktywnych rzeczy. Nie wątpię. Nie ma jednak konstruktywnej krytyki w bojkotowaniu integracji europejskiego ruchu anarchistycznego, wyrażania poparcia dla ideii ruchu skłoterskiego, czy nadziei na wsparcie ze strony zachodnich sąsiadów tego typu akcji w Polsce, bo na tym opierał się ten wyjazd. Krzyczeliśmy tam, by następnym razem nie milczeć tutaj.

http://www.fas.bzzz.net/

Balcerowicz: No i co z tego że ludzie wychodzą na ulice? Olać to!

Blog

balcerowicz
Ostatnio trwa ofensywa neoliberalnego bolszewika Leszka B., dla którego nawet rząd Tuska jest za mało neoliberalny. W większości dużych mediów, wpatrzonych w niego jak w obrazek, pojawiają się z nim wywiady, jak np. ten dla pisma Forbes, przedrukowanego następnie przez Onet:

Całość tekstu na blogu Lewica Wolnościowa:
http://lewica-wolnosciowa.blogspot.com/2011/02/balcerowicz-no-i-co-z-teg...

Kair: Walka o most na Nilu

Blog

Warto obejrzeć niesamowite zdjęcia z wielogodzinnej walki demonstrantów z policją o most Qasr AlNil, które odbyły się 28 stycznia.

http://www.youtube.com/watch?v=dBtYLBQPRGQ

Nie tylko Millenium. Nie tylko jednostka.

Kraj | Blog

Witam. To moja pierwsza publikacja. Sam nie wiem jak zacząć. Początki zawsze są nieprzyjemne... Skąd ta refleksja? Mam 20 lat, jakieś wykształcenie, szkołę na głowie i masę problemów. W normalnym państwie wpis niegłupiego 20 latka zacząłby się inaczej. Jakieś marzenia, osiągi, plany... Lecz życie to nie "Moda na sukces" i nie będzie tu błysku fleszy i czerwonego dywanu.

Tak. Jestem osobą szukającą pracy. Pracuje od 15 roku życia. Do pewnego momentu tylko sezonowo jako kot na warsztacie albo na rusztowaniu. Skończyłem szkołę średnią, kształcę się dalej i chce wystartować.

Nie chce willi z basenem, nowego merca i karty bez limitu... Z takimi myślami przekroczyłem próg firmy (nazwijmy ją X) by podpisać umowę "śmieciową" po czym zarabiać jakieś grosze jako telesprzedawca na słuchawie. Pierwsza robota, na którą miałem papier. Kiepski bo kiepski ale zawsze. Przez pewien czas było znośnie. W miarę normalne godziny pracy, sporo klientów i znośna atmosfera. Przez pierwszy tydzień zrealizowałem swój cel w 233% i byłem chwalony. Z biegiem czasu zaczęło się robić gorzko. Presja, kolesiarstwo i negatywne nastroje przedświąteczne związane z brakiem zainteresowania ze strony klientów towarem mocno zaczęły odbijać się na kwitku zasiłkowym bo wypłatą tego nazwać nie można. Cóż trzeba przetrwać więc zaciskałem pośladki i patrzyłem w przyszłość z większym optymizmem. Kadry zmieniały się codziennie. Przełożeni mogli wybierać bo desperatów wielu więc co jakiś czas żegnało się kumpla bądź niewiastę bo opuszczali szeregi, a inni z nadzieją w oczach przychodzili. Mijały dni. Rąbali nas klienci i koordynatorzy.

Koordynatorzy- takie SS XXI wieku mający umowy o pracę z wypłatami tłustymi jak posłowie w sejmie, a do tego procenty z naszych sprzedaży. Była też ekipa włazidupków. Ci byli najgorsi. Chodzili na skróty by sprzedać, a że byli pupilami to mogli. A jak włazili? Proste. Sprzedawali informacje. Co kto gdzie komu i kiedy powiedział lub co zrobił. Zagęszczało się.

"Zwolnię się bo nie wytrzymam". Te myśli łaziły za mną z dnia na dzień, a do tego kumpel z którym jeździłem do roboty zwiał z X. Kolejny poległ. Co wieczór wracając ostatnim autobusem towarzyszył mi tylko warkot starego pierdziela, którym jechałem. Gdy myślisz, że gorzej być nie może łapiesz cholerę żołądkową. Jak nie urok to sraczka.

2 dni wolnego. Informowałem na bieżąco szefostwo, a moimi klientami zajmowali się zaprzyjaźnieni w firmie ludzie, więc strat wielkich nie było. Wróciłem i na wstępie usłyszałem, że mam pokazać zwolnienie lekarskie. Odpowiedź była prosta: "a gdzie ubezpieczenie zdrowotne". Wredne spojrzenie i tematu nie było. Jeszcze nie utonąłem lecz już wiedziałem, że jestem do odstrzału. Skoro jestem na umowie "śmieciowej" to tak samo ją potraktuje. Kartka A4, długopis i krótka nota o zwolnieniu. Kilku poszło ze mną. Kilku dalej pisze i dzwoni bo dalej w tym siedzą i nie dają powoli rady. Słuchawa jest parszywa. To nie jest praca siedząca. Tam cały czas się schylasz bo korporacja rypie cię bez mydła żerując na twojej determinacji zdobycia marnych groszy. Tak pracują ludzie na końcu łańcucha pokarmowego. Starsi, młodsi, studenci, młodzi rodzice, desperaci. Ja o nich pamiętam, ale kto o nich powalczy?

Minęło trochę czasu, a w mojej okolicy dalej brak wakatów na jakiekolwiek stanowisko. Nie tonę. Są matury do napisania za nawet dobry pieniądz, ale są też te myśli które szepczą coś niefajnego... "Jak uczciwie nie zarobisz to uczciwie ukradniesz". Kiedy podążę za pokusą? Kiedy zatonę. Zobaczymy. Nie tyle "tanio" co "łatwo" skóry nie sprzedam.

Egipt: podręcznik aktywisty

Świat | Blog

W Egipcie powstał swego rodzaju podręcznik dla protestujących. Przedstawia podstawowe formy ochrony, walki oraz rozpowszechniania informacji tak, aby nie dostały się w ręce władz.

Jak pisze autor bloga:

Z niebywałym zdumieniem oglądam poniższe pliki i nie mogę uwierzyć, że powstał taki dokument. Ale w sumie, nie mam się czego dziwić. Przygotowywałem akurat wpis o brandingu rewolucji, gdy natrafiłem na artykuł w The Atlantic, w którym Alexis Madrigal publikuje fragmenty „podręcznika” dla protestujących. Publikacja powstawała z myślą o Piątkowym Dniu Gniewu i była dystrybuowana do Egipcjan mailem oraz „tradycyjnie. Organizatorzy prosili, aby przed 28 stycznia nie udostępniać jej w Social Media, tak by nie dostała się w ręce władz. Dla mnie ten dokument to naprawdę cenne znalezisko, które pokazuje jak bardzo zmienia się sposób organizacji masowych akcji i protestów.

Poniższe rysunki to strony: 1, 2, 3, 4, 10, 12, 13, 22, oraz 26. Jak tylko zdobędę pełen dokument to opublikuję.

Teksty po arabsku i angielsku.

http://kosmoblog.pl/protesty-w-egipcie-podrecznik-aktywisty/

Powrót, dokąd?

Kraj | Blog | Dyskryminacja | Prawa pracownika | Ubóstwo

Poruszający dokument o Andrzeju Stępniaku, byłym więźniu, który odzyskując wolność, stracił ją na nowo w okrutnych realiach rynkowej rzeczywistości. Niechęć pracodawców do zatrudnienia człowieka z kryminalną przeszłością, kończący się zasiłek z pośredniaka, życie na garnuszku matki, której emerytura ledwo starcza na utrzymanie jej samej. W tym całym szaleństwie, na które składa się bezsilność, beznadzieja, brak wiary w siebie, nasuwa się pytanie: czy warto było wracać do społeczeństwa?

„To jest to, że człowiek karany jest już wykreślony… z życia. Tak nie powinno być. I co dalej? Wrócić z powrotem, bo tam dadzą jeść?” – Andrzej Stępniak.

http://www.tomasso.pl

Jean Ziegler o wolnym rynku w filmie „Nakarmimy świat”

Świat | Blog | Gospodarka | Kultura | Tacy są politycy | Ubóstwo

Jean Ziegler, specjalny wysłannik Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw żywności:

„Fakty i liczby są porażające. 100 tys. ludzi dziennie umiera z głodu, co 5 minut umiera z głodu dziecko, poniżej 10 roku życia. Co 4 minuty ktoś ślepnie z powodu niedoboru witaminy A. Według danych z najnowszego wydawanego corocznie raportu FAO (Światowej Organizacji Żywności i Rolnictwa), specjalnej agencji ONZ w Rzymie, 842 miliony ludzi na świecie cierpi z powodu skrajnego niedożywienia. Nie mogą pracować, zakładać rodzin, są inwalidami z powodu niedożywienia. Rok temu było ich aż 826 milionów, czyli liczba ofiar głodu rośnie. Ten sam raport FAO stwierdza, że przy obecnym rozwoju rolnictwa, świat jest w stanie wyżywić 12 miliardów ludzi. Innymi słowy: każde dziecko, które umiera z głodu to ofiara morderstwa”.

oraz dodaje:

„Wolny rynek nie ma nic wspólnego z wolnością. To jeden wielki fałsz. Kiedy Nestle przejmuje afrykańskie rolnictwo to jest to wolność dla drapieżnego zwierzęcia w dżungli. To tak jakby Mike Tyson walczył w ringu z chudym, niedożywionym Bengalczykiem. Potęgę wielkich korporacji widać w liczbach opublikowanych w zeszłym roku przez Bank Światowy. 52% światowego produktu brutto, czyli wszystkich dóbr jakie wytworzono na całym świecie to produkcja 500 globalnych korporacji. Mają one tylko jeden cel: osiągnąć jak najwyższy zysk. Największym światowym producentem żywności, który zatrudnia 300 tyś.osób, działa na 5 kontynentach i używa ponad 8 tysięcy marek handlowych jest koncern Nestle. Zarządza nim miły, opalony Austriak. Ale on też musi się stosować do reguł korporacji, które każą maksymalizować zyski. Jeśli nie wykaże się astronomicznymi wynikami, to akcjonariusze go zwolnią i wielka władza nad światem jaką dziś dysponuje nic mu nie pomoże. Śrubowanie zysków to mordercza strategia wszystkich globalnych korporacji”.

Skąd te cytaty? Z filmu „Nakarmimy Świat”, austriackiego reżysera Erwina Wagenhofera. To znakomity dokument o wszechmocnych zarządach korporacji, o przepływie dóbr i pieniędzy, film o ubóstwie pośród niewyobrażalnego bogactwa i o ludziach umierających z głodu na oczach sytej Europy (a może raczej tuż obok Europy, odwróconej do nich plecami?).

Zapraszam do obejrzenia filmu on-line, poprzez serwis iplex.pl.

http://www.tomasso.pl

Krzysztof Bukiel z OZZL za likwidacją własnego związku zawodowego!

Kraj | Blog | Prawa pracownika | Strajk | Tacy są politycy

„Dążę do likwidacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, bo Związek jest, jeżeli on istnieje, ma wielką siłę to jest jedynie dowód patologii w danej dziedzinie, bo tak naprawdę najlepszym obrońcą pracownika to jest pracodawca, który bije się o pracownika” – Krzysztof Bukiel, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL).

Nie dziwi mnie fakt wypowiadania takich nonsensów przez tzw. "związkowca", który jest zwolennikiem Unii Polityki Realnej oraz jej ultraliberalnych dogmatów. Dziwi mnie natomiast fakt, że tego Pana jeszcze pracownicy nie wywieźli na taczce i nie dali kopa w dupę na rozpęd.

http://www.tomasso.pl

Rewolucja w świecie arabskim ?

Świat | Blog

W Tunezji , samopodpalenie się 26-letniego mężczyzny spowodowało zamieszki w Tunisie , które w mgnieniu oka rozprzestrzeniły się po całej Tunezji. Kilka dni później zgodnie z zasadą kostek domina zamieszki wybuchły w sąsiadującej z Tunezją Algierii . W Tunezji upadł rząd , prezydent uciekł z kraju ( przy czym jego żona pozwoliła sobie na wywiezienie 1,5 tony czystego złota zdeponowanego w Banku Centralnym , należącego do całego tunezyjskiego społeczeństwa ) . Biznesmen , jeden ze stu najbogatszych mieszkańców Tunezji ( nomen omen członek rodziny pani prezydentowej ) został zadźgany przez nieznanych sprawców na jednej z głównych ulic Tunisu.

Powołano nowy rząd , ale ku zdumieniu polityków ludzie to wcale nie uspokoiło. Przed tunezyjskim parlamentem tłum skandował " Dość partyjnej dyktatury! " , " Chcemy rewolucji! " . Tak jest na tą chwilę. Ale zasada kostek domina idzie dalej . Wczoraj próby samospalenia przed budynkiem parlamentu próbował dokonać - bezskutecznie - młody mężczyzna - rzecz działa się w Mauretanii . Dziś oglądam wiadomości i czytam : W Egipcie , przed parlamentem , "podpalił się mężczyzna, który prawdopodobnie protestował przeciwko niskim standardom życia" .

Media i politolodzy zapowiadają "rozniesienie się rewolucji we wszystkich krajach arabskich " . Poczekamy , zobaczymy .

Adam Michnik i neoliberalny think tank

Kraj | Blog | Gospodarka

Prezesi firm z całego regionu gościli w poniedziałek we Wrocławiu Adama Michnika. Adam Michnik do Wrocławia przyjechał na zaproszenie loży dolnośląskiej Business Center Club.

Wiele uwagi poświęcił Chinom, na temat których coraz częściej dyskutuje się w środowiskach gospodarczych. Właśnie do Chin, ze względu na niskie koszty, przenosi swoją produkcję wiele korporacji, mimo że kraj jest krytykowany za łamanie praw człowieka. Podkreślił, że rok 1989 zadecydował, iż dla świata nie ma lepszego projektu niż demokracja parlamentarna i gospodarka wolnorynkowa. - Z drugiej strony są jednak Chiny - mówił - Kraj fantastycznego sukcesu gospodarczego, dziwacznego kapitalizmu pod płaszczykiem komunizmu. I to Chiny stawiają światu pytanie o przyszłość.

Michnik dodał, że jest optymistą i wierzy w Polaków. - Jesteśmy krajem ludzi, którzy wzięli sprawy w swoje ręce, i sobie radzimy.

źródło: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8963114,Adam_Michnik_gosciem_do...

Czarne: Policjant aresztował człowieka za filmowanie

Kraj | Blog | Represje

W dniu 26.12.2010 roku (w drugi dzień świąt) w godzinach późno wieczornych w małej miejscowości CZARNE na pograniczu województwa pomorskiego i zachodniopomorskiego policja zatrzymała dwóch młodych chłopców. Do idących jezdnią podjechał radiowóz policyjny. Policjanci nakazali młodym zejść z jezdni na chodnik. Na to jeden z nich odparł, że chodniki nie są odśnieżone. Na to „funkcjonariusze prawa” opuścili radiowozu i rozpoczęli interwencję.

Chłopaka, który w brzydki sposób, zdaniem funkcjonariuszy, zwrócił się do policjantów, rzucono na ziemię i zaczęto go zakuwać w kajdanki. Użyto przy tym środków przymusu bezpośredniego w postaci pałek policyjnych. Należy wspomnieć, że chłopak w tym czasie miał rękę w gipsie a w trakcie interwencji „stróże prawa” wybili mu ząb. Drugi chłopak widząc to wszystko zaczął krzyczeć do policjantów żeby byli mniej agresywni, lecz bez skutku. Wtedy odskoczył na bok wyjął telefon i zaczął zdarzenie filmować. To mocno rozzłościło osiłków w policyjnych mundurach. Nagle leżący na ziemi chłopak z ręką w gipsie przestał być największym zagrożeniem dla „panów policjantów”.

Jak monitoring miejski nie zwieksza bezpieczeństwa

Blog

Od kilku lat śledzę doniesienia prasowe na temat skuteczności instalowanych wszędzie kamer w ograniczaniu przestępczości i nie znalazłem żadnego które by tę skuteczności potwierdzało.
Dziś znalazłem to. Dzięki kamerom ujawniani są sprawcy sześciu przestępstw dziennie. Co to w praktyce znaczy? Nic to nam nie mówi o ograniczaniu przestępczości, a jedynie o zwiększeniu wykrywalności. Biorąc pod uwagę, że kamer w Londynie jest ok 60000, to dziennie jedna na 10000 kamer pomaga wykryć sprawcę przestępstwa. Inaczej – jedna kamera pomaga wykryć sprawcę jednego przestępstwa raz na 10000 dni, czyli nieco ponad 27 lat.

Pojawia się pytanie: czy są to dobrze wydane pieniądze? Zauważmy, że oprócz samej kamery trzeba doliczyć koszt jej zamontowania i podłączenia do miejsca gdzie obraz jest zbierany i analizowany (robocizna, okablowanie itp.), koszt wyposażenia takiego miejsca (coś do „podglądu” obrazu z kamer, koszt nośników danych na których obraz jest zapisywany, koszt zwykłego sprzętu biurowego), oraz koszt robocizny ludzi którzy będą ten obraz z kamer obserwować. Zauważmy, że każde stanowisko do obserwacji, jeśli miałaby być ona skuteczna, potrzebuje 3 osób dziennie, po 8 godzin, nie licząc weekendów (oczywiście zakładamy też że jedna osoba nie obserwuje obrazu z jednej kamery lecz z wielu) – w rzeczywistości prawdopodobnie tak nie jest i obraz z danej kamery jest obserwowany raz na jakiś czas, mimo wszystko potrzebujemy do tego armię ludzi.


Jak więc wydać lepiej pieniądze aby rzeczywiście zmniejszyć przestępczość? Badania statystyczne wykazują że przestępczość rośnie wraz z rosnącym bezrobociem, co jest łatwo wytłumaczyć – jeśli chcę pieniędzy a nie mogę ich zdobyć legalnie (praca) to próbuję innych środków. Wnioski wyciągnijcie sami.

http://zjebanyblog.wordpress.com/2010/12/30/jak-monitoring-miejski-nie-z...

Sylwestrowe fajerwerki wykańczają zwierzęta

Blog | Ekologia/Prawa zwierząt

Stowarzyszenie Empatia apeluje do uczestników imprez sylwestrowych, aby powstrzymywali się od korzystania z fajerwerków i petard, których zmasowany huk jest koszmarem dla wielu zwierząt. Zwierzęta nie tylko doznają lęków i trzęsąc się chowają się w najgłębsze kąty. Część zdarza się, że część w strachu ucieka, tracąc w środku zimy dach nad głową. W Polsce nie istnieją statystyki tego problemu, ale gdy badania na ten temat przeprowadzono dwa lata temu we Włoszech, okazało się, że w czasie sylwestra zginęło 50 tysięcy zwierząt (z czego 7 tysięcy to psy i koty), m.in. poprzez zawał.

Problem dotyczy nie tylko zwierząt domowych, ale również dzikich. Przykładowo spanikowane ptaki lecąc na oślep mogą rozbijać się o budynki.

Kanał XML