Dodaj nową odpowiedź

Ależ ja jak najbardziej

Ależ ja jak najbardziej uważam, że kapitalizm został narzucony w formie absolutystycznej jako neoliberalizm, ale w ogóle jako liberalizm jest konsekwencją długich wieków historii. Co nie oznacza, że ma trwać wiecznie. Nic nie trwa wiecznie. Przynajmniej nie to co ziemskie;-)

"nie ma nic za darmo" - czyli musimy poświęć coś, żeby coś innego zyskać. Nie dostaje się czegoś za nic, bo to wbrew mechanizmom przyrody (rzeczywiście, może błednie napisałem o prawach przyrody).
Ale już dajmy sobie z tym spokój.

"...każdy wygrany jest automatycznie uznawany za silniejszego tylko dlatego że wygrał: kto wygrywa? Silniejszy. A kto to jest silniejszy? Ten kto wygrywa" -
tak właśnie jest. W każdej świadomie podjętej walce wygrywa silniejszy. O wyjątkach marginalnych czy epizodycznych decyduje czasem przypadek, że słabszy wygra, albo jakaś ochrona w postaci poparcia z zewnątrz, ale nawet wtedy trudno mówić o wygranej słabszego. Raczej wygrana jest po stronie jego ochrony.
Być może kapitalizm w wielu obszarach życia rozpadłby się, gdyby nie ochrona militarna państwa? Nie wiem. Być może tak by było. Nie sądzę jednak by całkowicie wyparował ze wszystkich obszarów życia.
Poza tym wiele zależy od cech osobowościowych ludzi. Jedni będą miłować wzajemną pomoc, propagować syndykalizm i kolektywizmy upatrując w tych działaniach społecznego rozwoju i czynnika rozwijającego społeczne zaufanie, a inni rajcować się indywizualną konkurencją, bo będzie dla nich stumulacją do rozwijania pomysłów. I jedni ani drudzy nie dadzą się przekonać do swoich racji, ponieważ wynikają one z ich cech osobowościowych, a nie siły intelektualnych argumentów. Zauważ to w debatach, zauważ to w dyskusjach tutaj.
Kiedy potrzeba konkurencji zamienia się w chęć wyzyskiwania to nie wiem. Nie koniecznie widzę tu powiązania. Chęć posiadania własności kapitalistycznej i wyzysk to trochę inna bajka.
Kolektyw jest dobry ogólnospołecznie, ale dla jednostek wybitnych to stanie w miejscu, zatrzymanie potencjału indywidualnego.
Czasami jeśli się chce zrobić coś dla ludzi, trzeba działać wbrew ich presji i nie mam na myśli dyktatora jakiegoś, ale jednostki bardziej świadome rozwoju niż środowisko ludzi w którym uczestniczą. Kolektyw nie zapawni im pomocy bo będą działać wbrew masie kolektywistycznej, chcąc wyść poza szarą mentalną strefę bo pachnie ona sielanką tylko pozornie i w teorii.
Wszystko się da pod warunkiem różnorodności ekonomicznej, ale do tego potrzebna jest głęboka decentralizacja dużych ośrodków władzy i wprowadzenie wielu mniejszych (niestety elementy władzy są potrzebne, czy anarchiści tego chcą czy nie, bo to nie wymysł jakichś burżujów tylko natury społecznej, więc tak czy inaczej będą musieli uznać ją w wielu obszarach społecznych).

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.