Antyfaszyzm

Rosja: Represje wobec działacza antyfaszystowskiego w Petersburgu

Świat | Antyfaszyzm | Represje

W zeszłym tygodniu, antyfaszysta Filip Kostenko złożył sprawę w sądzie przeciwko Centrum Walki z Ekstremizmem, którego funkcjonariusze wdarli się do jego mieszkania w Petersburgu, przeszukali je i aresztowali innego aktywistę, który tam aktualnie przebywał. Pretekstem do aresztowania była bójka sprzed 2 lat.

Oficerowie dochodzeniowi wezwali strażaków, by wyważyli metalowe drzwi do mieszkania. Trzech aktywistów, którzy byli w mieszkaniu zostało rzuconych na podłogę i skopanych. Według Kostenki, atak miał na celu zniechęcenie aktywistów do udziału w demonstracji antyfaszystowskiej 4 listopada w Petersburgu. Kostenko był jednym z organizatorów akcji.

Demonstracja, o nazwie „Brońmy miasto przed faszyzmem” była kontrą wobec legalnego marszu nacjonalistycznych ekstremistów, który odbywał się tego samego dnia.

Oficerowie zarekwirowali komputery, czasopisma i banery przygotowywane na demonstrację. Prawnik, który zajmuje się sprawą, powiedział, że oficerowie śledczy złamali regulamin w wielu punktach podczas przeszukania - m.in. nie pozwolono właścicielowi mieszkania obserwować przebiegu przeszukania.

Rosja: Piąta rocznica zabójstwa Timura Kaczarawy

Świat | Antyfaszyzm

Antyfaszyści w Petersburgu uczcili piątą rocznicę zabójstwa 20-letniego antyfaszysty Timura Kaczarawy, który został zamordowany przez neofaszystów 13 listopada 2005 r. w Petersburgu. Morderstwo wydarzyło się po tym, jak Timur uczestniczył w rozdawaniu darmowego jedzenia w ramach Food Not Bombs. Zadano mu pięć ran nożem w szyję. Jego kolega również został wtedy poważnie ranny.

Czterech zabójców Timura zostało skazanych na wyroki od 2 do 12 lat więzienia, a trzech kolejnych uczestników zajścia otrzymało wyroki w zawieszeniu. Od 2004 r., w Rosji z rąk nazistów zginęło już 9 antyfaszystów.

Na sobotnią uroczystość upamiętniającą przyszły dziesiątki osób, by złożyć kwiaty i znicze.

http://sergey-chernov.livejournal.com/551531.html

Represje wobec osób biorących udział w protestach antyfaszystowskich

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Represje

Porozumienie 11. Listopada, organizator antyfaszystowskiej demonstracji, wyraża głębokie oburzenie zachowaniem policji, nadużywaniem przez nią przemocy, oraz brutalnym traktowaniem osób aresztowanych podczas pokojowych pikiet 11. listopada i po ich zakończeniu. Dzięki Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nagłośnione zostały niektóre przykłady łamania praw człowieka przez policję. Najgłośniejszym z nich było oczywiście pobicie Roberta Biedronia – wieloletniego prezesa i współtwórcę Kampanii Przeciw Homofobii (wchodzącej w skład Koalicji 11. Listopada), lecz jak wiadomo, tego dnia doszło również do kilku kolejnych pobić i aktów agresji ze strony policji.

Pobicia zatrzymanych w radiowozach

W konferencji z udziałem Roberta Biedronia wziął udział również aktywista z Poznania, bardzo brutalnie podbity przez funkcjionariusza policji. Jego relację, która jest jednocześnie podstawą złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez policję, można znaleźć na stronie kolektywu Rozbrat. Należy pamiętać, że osoby te zostały pobite już po założeniu kajdanek. Oprócz wcześniej wymienionych, wiemy o co najmniej dwóch innych przypadkach pobicia osób skutych kajdankami. Kolejne akty agresji ze strony policji miały miejsce w trakcie demonstracji solidarnościowej, która odbyła się tego dnia wieczorem pod komistariatem, przy ul. Wilczej. Osoby te zostały wyciągnięte z tłumu pikietujących i dotkliwie pobite na komendzie. Zażalenia zostana zlozone w poniedzialek.

Pacyfikacja legalnej pikiety

Bezdyskusyjnie pobicia stanowią najbardziej jaskrawy przykład stosowania przemocy, lecz 11. listopada policja dopuściła się znacznie większej ilości nadużyć. Pomiędzy blokadami na ul. Miodowej i Podwalem (ul. Kapitulna) dopuszczono się przemocy używając pałek i gazu w stosunku do osób zaatakowanych przez grupę około 150 neofaszystów. Z tego miejsca pochodzi m.in. krążące w mediach zdjęcie zakrwawionego Piotra Ikonowicza. W okolicach ulicy Podwale trzy osoby biorące udział w akcji Porozumienia 11 Listopada zostały zatrzymane wtedy, gdy broniły się przed uczestnikami marszu ONR i MW. Jest to niedopuszczalne, by w kraju uznającym swój ustrój za demokratyczny policja nieuzasadnienie używała siły i przemocy w stosunku do legalnej demonstracji. Żądamy wyjaśnień takiego zachowania. Podejmiemy wszelkie możliwe kroki prawne, by tę sprawę wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje wobec policjantów, którzy dopuścili się nadużyć.

Łamanie podstawowych praw obywatelskich

Podobne incydenty miały miejsce przez cały okres blokad w tych miejscach. Kolejnym przykładem, jest zachowanie się oddziałów policji, które ok. godziny 16.00 otoczyły kordonem grupę około 200 osób na rogu ulicy Browarnej i Topiel. Osoby znajdujące się w kordonie nie były poinformowane o przyczynach zatrzymania i były przetrzymywane do godziny 18.00. Jednocześnie osoba wskazana jako dowódca oddziałów nie podała (mimo właściwych przepisów) swoich danych oraz przyczyn przetrzymywania osób wbrew ich woli.

Celowe dopuszczenie do konfrontacji z neofaszystami

Incydenty związane z przekraczaniem uprawnień przez policjantów miały miejsce w okolicach ul. Oboźnej i ul Browarnej wskazuje również na to, że Policja kierowała swoje działania tylko w stosunku do uczestników demonstracji skupiającej przeciwników marszu ONR. Zgromadzeni policjanci nie reagują również na prośby o pomoc w opanowaniu sytuacji, pozwalając pięćdziesięcio osóbowej bojowce na swobodne ataki. Po tym zdarzeniu zatrzymano sześcioro antyfaszystów. Podobna sytuacja miała miejsce od strony ulicy Topiel, gdzie około sześćdziesięcioosobowa grupa faszystów przypuściła szturm i obrzuciła osoby zamknięte w kordonie kamieniami. Nastepnie, nie powstrzymywana przez policje, zaatakowała tych samych ludzi od strony ul. Oboźnej. W efekcie zatrzymano troje antyfaszystów siedzących na ławce i obserwujących zajście ze znacznej odległości. W odpowiedzi na pytanie o podstawę zatrzymania funkcjonariusze ze szczerością przyznali, że przecież musieli kogoś zatrzymać. Jedna z zatrzymanych wówczas osób została pobita. W sumie zatrzymanych zostało dwanaścioro antyfaszystow. Część opuściła komendę jako osoby podejrzane, po prostu zwolniono. Prokurator uznał, że zebrany materiał dowodowy nie pozwala na skonstruowanie wiarygodnych zarzutów.

Manipulacje policji i kryminalizowanie antyfaszystow

Mimo licznych przykładów agresji ze strony marszu ONR, do ktorej jego uczestnicy otwarcie przyznaja sie na swoich forach internetowych, rzecznik policji (Mariusz Sokołowski) w wywiadach zapewnia, że to antyfaszyści rozpoczynali burdy z policją i atakowali postronnych ludzi. Oskarzenia te ilustruje materiałami filmowymi przedstawiającymi agresywnych kibiców, czyli czlonkow marszu ONR. Tę manipulację materialami odczytujemy jako próbę kryminalizowania ruchu antyfaszystowskiego i jesteśmy zbulwersowani tym faktem. Oczekujemy wyjaśnień ze strony rzecznika policji, a media zachęcamy do drążenia tematu, i apelujemy o nie ulegenie tej demagogii. Wszyscy, będący na miejscu opisywanych zdarzeń widzieli co się naprawdę działo, a potwierdzenie w materiałach filmowych i zeznaniach świadków przedstawimy jako materiał dowodowy na brutalność policji. Apelujemy również do wszystkich osób, które brały udział w demonstracjach antyfaszystowskich i byly świadkami lub ofiarami przemocy, zarówno ze strony policji jak uczestników marszu ONR, o zgłaszanie się do grupy prawnej. Informujemy też, że osoby poszkodowane przez policję mają prawo do składania skarg bezpośrednio do Komendanta Stołecznego Policji i Rzecznika Praw Obywatelskich. Solidarność naszą bronią!

Oświadczenie środowiska bojowych antyfaszystów w sprawie "mowy nienawiści"

Antyfaszyzm | Publicystyka

Oświadczenie środowiska bojowych antyfaszystów w sprawie oskarżeń o "mowę nienawiści" i nieuzasadnione używanie przemocy.

Po wydarzeniach 11.11 na łamach neoliberalnych mediów (w szczególności Gazety Wyborczej) pojawiły się artykuły i wątki dyskredytujące niektóre aspekty antyfaszystowskich blokad i wydarzeń im towarzyszących - w szczególności dotyczące stosowania przemocy wobec uczestników „marszu niepodległości”. Seweryn Blumasztajn, podczas konferencji, która odbyła się w dniu 15.11.10 powiedział min.: „Nie można było odróżnić, kto jest z Antify (…), a kto jest kibolem. Chciałbym wam uświadomić, że jak kształtuje się ludzi do bicia, to z tego rodzą się problemy.”

Jako Antifa nie byliśmy członkami Porozumienia 11.11, co nie oznacza, że nie mieliśmy kontaktu z osobami odpowiedzialnymi za organizację blokad, na których się pojawiliśmy licznymi grupami. Jasnym było od początku, że „marsz niepodległości” będzie liczny i przez to niebezpieczny. Od pierwszych chwil zauważyć też można było, że na blokadach obecni byli ludzie, którzy zupełnie nie przygotowani byli na ewentualny atak- rodziny z dziećmi, osoby starsze, lub bardzo młode. Od samego początku, na wszystkich trzech blokadach policja ustawiała się również frontem do blokujących, co oznaczało pełną gotowość do ataku.

Wszystkie blokady w mniejszym lub większym stopniu zaatakowane zostały przez grupy faszystów. W sytuacji kompletnego zignorowania tych ataków przez policję nasze grupy przyjmowały na siebie pierwsze uderzenia i ruszały z kontratakiem, zazwyczaj będąc wtedy atakowanymi przez policję (tak jak na blokadzie na ulicy Podwale, Miodowej jak i później na Browarnej). To my przyjmowaliśmy na siebie kamienie, śmietniki czy kije a później pałki i gaz pieprzowy, oczywiście nie będąc dłużnymi zarówno faszystom jak i policji. Twierdzimy, że gdyby nie my, wszystkie te nieprzyjemności przytrafiłyby się większej liczbie osób biorących udział w blokadach, często nie przygotowanych na fizyczną konfrontację, a co za tym idzie bardziej podatnym na utratę zdrowia lub życia. Czy gdyby faszyści obrzucali kamieniami nie nas, a pana Blumsztajna, miałby on w dalszym czasie trudności w odróżnieniu antify od faszystów?

Jednocześnie potępiamy posunięcia niektórych członków Porozumienia 11 Listopada, które możemy usłyszeć w radiu Tok FM i przeczytać w stołecznej Gazecie Wyborczej- czyli przeprosiny za „mowę nienawiści”, która rzekomo miała płynąć z głośników ustawionych na blokadzie. Uważamy takie kroki za rozbijanie ruchu antyfaszystowskiego i w istocie ugięcie się pod argumentami przedstawicieli „marszu niepodległości”. Kilka tysięcy ludzi (od 3 do 5), które zgromadziły się by zablokować faszystów dowiedziało się między innymi od przedstawicieli Porozumienia 11 Listopada, że ich protest był przepełniony nienawiścią i z tego tytułu niewłaściwy. Właśnie ten protest, który wyszedł naprzeciw ludziom którzy w ten sam dzień rzucali kamieniami, atakowali drzewcami od flag, a gdy ich działania okazały się nieskuteczne, wysłali dwóch swoich sprzymierzeńców z ciężkimi ranami kłutymi na stół operacyjny (pretekstem była przynależność ofiar do grupy kibiców Polonii Warszawa, nożownikami byli Legioniści). A wszystko to pod ochroną uzbrojonych po zęby gliniarzy (stosujących wobec protestujących pałki, tarcze i gaz pieprzowy).

W takich okolicznościach za współwinnych zajść uznani zostają członkowie Antify. Dodatkowo część koalicjantów 11 Listopada ulega tym wpływom i podchwyca retorykę wspólną mainstreamowym mediom i reprezentantom „marszu niepodległości” takim jak Korwin-Mikke czy Ziemkiewicz. Uznajemy to za atak na nas i podkopywanie ruchu antyfaszystowskiego, który jak 11.11 w Warszawie się okazało ma duży potencjał.

Tym samym oświadczamy, że wbrew policji i neoliberalnym mediom starającym się na nas naciskać, będziemy dalej prowadzić swoje działania przeciwko skrajnej prawicy przełamując państwowy monopol na przemoc, jeżeli uznamy to za słuszne i skuteczne (tak jak 11.11). Nie wierzymy w mit „demokratycznego społeczeństwa”, jaki serwują nam politycy i media pokroju Gazety Wyborczej. Problemy dotykające nas na co dzień mają źródła u podstaw tego systemu, a nie są jedynie jego wynaturzeniami, my będziemy stawać im czynny opór. Jak widać po 11.11.10 ultraprawica (i postulowane przez nią elementy silnego państwa, w tym wypadku policja) nie jest zagrożeniem jedynie dla wąskich grup kontrkulturowych, czy imigranckich, ale także wobec każdego, kto swoje odmienne na jej temat zdanie próbuje manifestować w przestrzeni publicznej. Apelujemy o wsparcie i prowadzenie bojowych działań antyfaszystowskich i antysystemowych. Do zobaczenia na ulicach!

http://antifa.bzzz.net/site/index.php?option=com_content&task=view&id=22...

Policjanci przychylni wobec przyszłych pracodawców?!

Antyfaszyzm | Publicystyka

11 listopada około godziny 15:00 na Placu Zamkowym w Warszawie swój pochód przez centrum miasta próbowali rozpocząć uczestnicy „Marszu Niepodległości”, organizowanego przez Obóz Narodowo-Radykalny oraz Młodzież Wszechpolską. Celowo używam tutaj trybu niedokonanego, ponieważ ze względu na opór dwukrotnie liczniejszych kontrdemonstrantów (1) zrzeszonych w Porozumieniu 11 Listopada, blokujących ewentualne trasy przemarszu, manifestacja została poprowadzona wokół miasta przez trasę W-Z i Wisłostradę.

Nie dziwi oczywiście fakt, że wobec tak silnego i zdecydowanego oporu ze strony koalicji oraz nie zrzeszonych Warszawiaków centrum pozostało wolne od faszystów. Zadziwiająca wydaje się jednak kreatywność policjantów ochraniających marsz. Począwszy od podjęcia decyzji o przeprowadzeniu pochodu wąskimi schodami wzdłuż zamku królewskiego, aż po jego kontynuowanie pomimo pojawiania się kolejnych blokad, utraty kontroli i możliwości zapewnienia bezpieczeństwa w sparaliżowanej stolicy (2).

Taktyka służb porządkowych dopuszczająca dalsze konfrontacje między obiema stronami jest zastanawiająca w świetle zarówno polskich, jak i europejskich metod działania policji. Liberalni publicyści starają się upór policji tłumaczyć niezamierzonymi błędami lub niedostatecznym wyszkoleniem dowodzących akcją policjantów. Jeżeli jednak spojrzymy na policję nie przez pryzmat utopijnej teorii państwa, zakładającej niezależność władzy ustawodawczej i wykonawczej oraz apolityczność tzw. sił porządkowych, tylko bardziej realnie: jako siłę polityczną próbującą odnaleźć się w niepewnej sytuacji, całość wyda się bardziej klarowna.

Nikomu, do kogo docierają informacje ze świata polityki udowadniać nie trzeba, że w efekcie nieustannych sporów na linii PiS-PO oraz kompromitacji innych znanych „marek” na polskiej scenie politycznej, następuje stopniowe przesilenie wśród opinii publicznej. Zjawisko to starają się wykorzystać rozmaici politycy, którzy wcześniej z różnych przyczyn „wypadli z obiegu”, oraz organizacje do tej pory marginalizowane zarówno przez media jak i wyborców.

W takiej sytuacji każde większe wydarzenie publiczne, angażujące „przeciętnych obywateli”, staje się dla człowieka chcącego zaistnieć lub wrócić do polityki wyśmienitą i co równie ważne, darmową reklamą. W tym kontekście „Marsz Niepodległości” stanowił świetną promocję polityczną środowisk skrajnie prawicowych, a jego głównemu „rzecznikowi”: Arturowi Zawiszy przyniósł zainteresowanie medialne, jakiego ten nie doświadczył od czasu kompromitacji wyborczej komitetu Libertas w tzw. Eurowyborach w 2009 r.

Właśnie w kontekście dynamicznych przemian politycznych stołeczna policja wykazała się niezłą czujnością. Któż bowiem, jeśli nie środowiska skrajnie prawicowe odwołujące się bez przerwy do idei „silnego państwa” mógłby stanowić dla policjantów lepszego pracodawcę? Kto jeśli nie „rzecznik marszu”, były poseł Prawa i Sprawiedliwości byłby jej lepszym nestorem? To nie kto inny jak właśnie Zawisza podczas swojej poselskiej kariery, wraz z klubowym kolegą Zbigniewem Ziobro byli najbardziej aktywni w przyznawaniu szerokich kompetencji policji oraz organizacji tzw. sądów 24-godzinnych. Forsowanie marszu przez policję zdaje się być w tym wypadku niezłą inwestycją – ewentualny przyszły pracodawca na pewno tego nie zapomni.

W tym otoczeniu najbardziej groteskową grupą, która dołączyła do Marszu nacjonalistów i czynnie go broniła są kibice warszawskiej Legii. Kto jak kto, ale właśnie kibice jako pierwsi odczuwają na swojej skórze idee silnego państwa propagowane i, gdy istnieje taka możliwość, wcielane w życie przez prawicowych polityków. Niejeden z nich zapewne padł bezpośrednio ofiarą pomysłów polityków, z którymi szedł teraz ramię w ramię i wspierał ich polityczną karierę. „Policyjny konfident” to dla kibiców najgorsza obelga, ciekawe jakiego określenia użyć na opisanie postawy kibiców robiących za mięso armatnie dla kariery posła Zawiszy.

1) Według raportów medialnych marsz zgromadził 1-2 tys. osób (organizatorzy na swoje stronie internetowej piszą po prostu o kilku tysiącach), podczas gdy w kontr demonstracjach miało wziąć udział około 5 tys. uczestników (o takiej samej liczbie wspominają organizatorzy zrzeszeni w koalicji 11 listopada).

2) Świadkowie opisują sytuacje do jakich dochodziło w bocznych uliczkach, gdzie obok zdezorientowanych policjantów próbujących kierować ruchem przebiegały lub ścierały się ze sobą grupy zwolenników i przeciwników marszu.

ŹÓDŁO na rozbrat.org

Blumsztajna mowa tchórzostwa

Antyfaszyzm | Publicystyka

Stronę „Marsz Niepodległości” trudno uznawać za bezstronne źródło informacji o wydarzeniach z 11 listopada. Niemniej jednak zapis debaty „Co się wydarzyło 11 listopada?”, która miała miejsce 14 listopada w warszawskim klubie „Nowy Wspaniały Świat”, a konkretnie wypowiedź Seweryna Blumsztajna opublikowana na tym portalu, brzmią dość wiarygodnie. Dlaczego? Dlatego, że niełatwo jest podrobić niepowtarzalny, obłudnie wyważony styl wypowiedzi redaktorów „Gazety Wyborczej” i żaden nacjonalista nie miałby tyle inteligencji, by wyprodukować tak świetną fałszywkę. Część wypowiedzi pokrywa się zresztą z fragmentami przytaczanymi przez samą „Gazetę”.

Transkrypcja rozpoczyna się tak:

„Chcę powiedzieć, zapytać: co za rok? Bo ja mam wrażenie, że mam swoje zasługi w mobilizacji ludzi na tę manifestację – to ja wam przyprowadziłem ludzi spoza waszego środowiska, po prostu. I tylko chcę powiedzieć, że jakkolwiek nie znoszę kiedy ludzie po tym mieście maszerują pod sztandarem ONR-u, to chcę wam powiedzieć, że bardzo trudno sobie wyobrazić przyszły rok, i następny rok, i następny rok, bo scenariusz jest dość jasny: to znaczy, w przyszłym roku zmobilizujemy więcej ludzi, oni też więcej ludzi; może być i też trochę bardziej krwawo, i tak dalej. Chciałem wam uświadomić, że tak naprawdę scenariusz, który myśmy wszyscy razem wymyślili tutaj jest scenariuszem, który nie prowadzi donikąd.”

Komentując wypowiedzi Blumsztajna, jeden z nacjonalistów podpisany jako Radosław Źydok, opluwa się z radości: „To… jest… piękne! Wygraliśmy Panowie i Panie, wygraliśmy!!!

Czym tak ekscytuje się komentator? Należy sądzić, że chodzi o pewien cytat, z którego jasno wynika, że uświadomiony i mądry antyfaszysta, redaktor, który "ma swoje zasługi" w mobilizacji ludzi na demonstrację antyfaszystowską, dał się nabrać jak dziecko na najprostszą sztuczkę socjotechniczną nacjonalistycznych strategów – mianowicie na czasowe, oportunistyczne, powstrzymanie się od skandowania niektórych haseł i staranny dobór banerów. Za tym samoograniczeniem nie szła oczywiście żadna zmiana ideologiczna, ale przecież w polityce liczą się tylko pozory.

Blumsztajn mówi więc: "jednym z sukcesów tej blokady – jest to, że oni przyjęli pewną poprawność polityczną. I właściwie dla mnie tak naprawdę, jeśliby oni jeszcze się nazywali np. „Marsz niepodległości stowarzyszenia krótko ostrzyżonych”, to ja już w ogóle nie mam żadnego powodu, żeby protestować przeciwko temu marszowi. Nie wznoszą rasistowskich haseł, idą z polskimi flagami – proszę bardzo. Dla mnie tą granicą jest odwoływanie się do pewnej tradycji, która jest tradycją antysemicką, rasistowską i ksenofobiczną.”

A więc nagle – z dnia na dzień – ONR przestał być organizacją odwołującą się do antysemityzmu, rasizmu, ksenofobii i homofobii, jedynie dlatego, że organizator marszu zadbał o to, by zagłuszyć hasła "Pedały do gazu" i nie dopuścił do udziału maleńkiej i krytykowanej na forach grupki Combat 18, zapraszając za to setki kibiców, dla których liczy się jedynie kult siły, pogarda dla odmienności i chęć bezwarunkowego upokorzenia przeciwników. To już jednak nie ma rzekomo nic wspólnego z faszyzmem. Szkolenie ideologicznie zmotywowanych bojówek posłusznych rozkazom ideologicznego centrum dowodzenia jest jedynie nieszkodliwym sportem, który nigdy nie zostanie użyty do niewłaściwych celów.

W swoim dalszym wywodzie, Blumsztajn mówi:

„Dla mnie taką charakterystyczną sytuacją było to, kiedy ten fantastyczny pochód – napisałem w Gazecie [Wyborczej] potem, że to była scena symboliczna, [...] Krakowskim Przedmieściem idzie 2-3 tysiące ludzi i niesie wielki transparent „faszyzm nie przejdzie”, to była scena symboliczna – i ten cały pochód, nie wiem kto to prowadził, po prostu dzielnie skręcił przy Koperniku w Oboźną. Dlaczego skręcił w Oboźną? Dlatego, żeby jeszcze raz zablokować ONR.

Inaczej mówiąc – już po odniesieniu sukcesu – bo kiedy oni zostali wypuszczeni przez policję tam dołem – to wiadomo było żeśmy wygrali – ludzie, którzy prowadzili tę manifestację wybrali, że się spotkamy z nimi jeszcze raz, na dole, a przecież mieliśmy do przejścia jeszcze cały Nowy Świat i tysiące ludzi, którzy mogli to zobaczyć. Ja się obawiam, że dla wielu z nas, dla wielu ludzi z tej koalicji ważniejsze jest żeby się napieprzać z tymi neofaszystami, niż żeby kierować swój message do wszystkich innych ludzi.”

Tak, setki ludzi wolały się wybrać na konfrontację z neofaszystami, niż pokazać się na eleganckim Nowym (Wspaniałym) Świecie. Ryzykowali swoje zdrowie – choć ich przeciwnicy byli lepiej przygotowani do bitki - co nie powinno dziwić, skoro szczytem aspiracji większości uczestników nacjonalistycznej imprezy jest siłownia i stadion. Ale to wszystko nic nie znaczy, panie Chamberlain, bo pochód faszyzmu można zatrzymać salonowymi dyskusjami i dobrym PRem.

Bardziej niż sławetna „mowa nienawiści” o którą są oskarżani antyfaszyści, razi „mowa tchórzostwa” przemawiająca przez redaktora „Wybiórczej”. Zreflektowawszy się, że opinia publiczna może obrócić się przeciwko niemu, robi w tył zwrot i przystępuje do szukania nowego "złotego środka” - nowej oportunistycznej pozy, dzięki której można być kochanym przez wszystkich i zbytnio się nie narażać. A że przy okazji dostarcza się świetnej pożywki dla rosnącego w siłę faszyzmu i poczucia tryumfu prymitywnym troglodytom i nazistowskim strategom od siedmiu boleści?

Na koniec dnia, kogo obchodzi faszyzm? Liczy się tylko, ile egzemplarzy "Gazety" udało się sprzedać.

Relacja aktywisty aresztowanego 11.11 w Warszawie

Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Publicystyka | Represje

11 listopada przyjechałem do Warszawy, aby zaprotestować przeciwko mającemu odbyć się marszowi nacjonalistów i faszystów przez stolicę. Wraz z innymi antyfaszystami zablokowaliśmy ulicę Podwale na skrzyżowaniu z Kapitulną, mając z obu stron uczestników marszu nacjonalistów: w odległości około 200 metrów na placu Zamkowym oraz w odległości 100 metrów na wysokości ulicy Wąski Dunaj. Nasza pikieta była zgłoszona w Urzędzie Miasta.

Około godziny 15.00 faszyści zaczęli energicznie maszerować w naszym kierunku, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do swoich zamiarów, kiedy podeszli bliżej zaczęli ciskać w tłum kamieniami i butelkami. Było ich około dwustu, nas niecała setka. Pomiędzy nimi a nami nie znajdowały się żadne siły policji i nie pozostało nam nic innego jak zmierzyć się z agresywnym tłumem. Na ich drodze demonstranci rzucili stojące w pobliżu kontenery ze śmieciami. Dopiero w tym momencie „zomowcy” [żargon własny policji] rzucili się z pałkami na jedną i drugą stronę. Powstał ogromny zamęt, w wyniku którego zostałem rzucony na ziemię przez „zomowców”. Policjant wykręcił mi ręce, a następnie zaczął okładać mnie leżącego pięścią po głowie. Nie przestał, nawet wówczas kiedy założył mi już kajdanki. Policjant przez radio wezwał swych ludzi i razem z nimi zaciągnęli mnie do jednego z radiowozów stojących na Kapitulnej. Tam zostałem pchnięty na podłogę pojazdu.

Myślałem, że w tym momencie koszmar ten się dla mnie skończy. Jednak ten sam policjant, który dokonał zatrzymania, wszedł do radiowozu zatrzaskując drzwi i kiedy próbowałem się podnieść, aby usiąść na siedzeniu, krzyknął, że teraz to on dopiero mi pokaże i zaczął mnie bić. Któryś z jego kolegów, z początku próbował go powstrzymać, mówiąc, żeby dał mi już spokój, ten jednak zachowywał się jakby był w amoku i nie przestawał mnie uderzać. Leżałem na podłodze radiowozu, mając ręce skute z tyłu kajdankami, zupełnie bezbronny i ubezwłasnowolniony, przerażony tym co się dzieje. Policjant klęczał jednym kolanem na moim karku, tak że nie mogłem się w żaden sposób zasłonić. Pomiędzy ciosami próbowałem mówić mu, że to przecież nic osobistego, krzyczałem: „ratunku!”, powtarzałem: „proszę, przestań mnie bić”, potem już tylko jęczałem z bólu, mając nadzieję, że zemdleję. Nic nie skutkowało. Inni policjanci wzywani byli do akcji i w rezultacie za wyjątkiem kierowcy, zostałem sam z sadystą. W pewnym momencie wyciągnął mi z kieszeni dowód osobisty i widząc, że pochodzę z innego miasta, krzyczał do mnie: „po chuj tu przyjeżdżałeś pedale!”. Kiedy z tego wszystkiego się spierdziałem, zaczął wrzeszczeć: „co jest kurwa, co tak jebie, zesrałeś się szmato?!?” i bił mnie tym mocniej po głowie.

Leżałem zupełnie sterroryzowany. Z zewnątrz dochodziły mnie odgłosy walk ulicznych. Policjanci gorączkowo próbowali wydostać się radiowozem z Kapitulnej. W końcu przyjechała więźniarka. Radiowóz, w którym byłem, podjechał najbliżej jak mógł więźniarki. Zomowcy, ciągnąc mnie za nogi, wywlekli mnie z auta. Z trudem stałem na nogach. Policjanci popychali mnie między sobą i okładali pięśćmi po głowie na dystansie tych około dziesięciu metrów jakie dzieliło nas do wejścia więźniarki, wskrzeszając znaną mi tylko z opowieści z PRL-u „ścieżkę zdrowia”. Dopiero po dojściu do samochodu przestałem być bity. Jednak, gdy policjant w środku zaczął mnie wypytywać, czy jestem z ONR-u, czy „od anarchistów”, a ja odpowiadałem konsekwentnie, że odmawiam składania wyjaśnień jeden z dowódców zapytał się z przodu „co jest kurwa, fika? Jeszcze mu mało?”. Do więźniarki ładowani byli kolejni ludzie. Z początku byłem zupełnie zdezorientowany, gdyż pierwszym po mnie zatrzymanym był jeden z naszych przeciwników. Ręce miał w przeciwieństwie do mnie wolne i obawiałem się, że wpuszczają go w ten sposób tylko po to, by ten także sobie na mnie „poużywał”. Ten jednak widząc mój stan, przestraszony sam założył ręce do tyłu. Przy innych uczestnikach marszu nacjonalistów wiezionych ze mną na komisariat na Wilczej znaleziono między innymi młotek (jak tłumaczył się posiadacz: „do samoobrony”) i nóż. Jeden z nich miał zupełnie zakrwawioną twarz i ręce.

Na Wilczej zostaliśmy zaprowadzeni wszyscy do sali konferencyjnej komisariatu. Policjanci hurtem sporządzali protokoły zatrzymania. Nikt, z tego co wiem, nie został wówczas pouczony o przysługujących mu prawach. Policjanci wypytywali się kolejno o nasze dane osobowe, nie bacząc zupełnie, że mogły być one usłyszane przez ludzi z drugiej strony. Ja, swoje dane, wręcz wyszeptałem do ucha policjantki. Andrzej S. (antyfaszysta) natomiast zrobił o to awanturę. Z początku inspektor policji wrzeszczał na niego i wygrażał się, w rezultacie jednak dane Andrzeja zostały spisane w innym pomieszczeniu. Zarzuty policja ustalała sugerując się bardziej statystyką niż realnymi przesłankami. Większość nacjonalistów otrzymało mandaty w wysokości dwustu złotych z art.50 KW, które przyjęli i zaraz potem zostali wypuszczeni. Policjanci mieli świetne humory, co chwilę słychać było ich głośny śmiech, sypali żarcikami. Miny zrzedły im dopiero wówczas, gdy Andrzej głośno zaczął się skarżyć na zbyt ciasno założone plastikowe obręcze, którymi byliśmy skrępowani. Nazywał to torturowaniem ludzi a nie ubezwłasnowolnieniem. Po pewnym czasie więc policja zamieniła nam je „łaskawie” na kajdanki.

Pomimo, że domagałem się oględzin lekarza, pomocy lekarskiej udzielono mi po paru godzinach, dopiero wtedy, gdy pogotowie przyjechało do pana Roberta Biedronia. Resztę tego wieczoru spędziłem na badaniach w szpitalu Banacha. Na komisariat na Wilczej w asyście policji, dowieziono mnie dopiero około godziny 22. W celi przejściowej zobaczyłem wówczas sześciu antyfaszystów skarżących się, że chociaż siedzą tam kilka godzin, nie mają żadnych kocy, nie dostali nic do picia, nie pozwalano im także udać się do toalety. Wówczas też dostałem kopię protokołu zatrzymania sporządzonego bez mojego udziału. Noc spędziłem na dołku, na ulicy Jagiellońskiej, gdzie dostałem się, będąc wieziony tajniacką furą 130 km na godzinę po nocnej Warszawie, przejeżdżając nie raz na czerwonym świetle.

Nazajutrz przywieziono mnie z powrotem na ulicę Wilczą na przesłuchanie. Podejrzewany jestem o naruszenie nietykalności osobistej funkcjonariusza w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych. Po paru godzinach powtarzania co rusz, że odmawiam składania wyjaśnień, po dokonaniu zdjęć przez techników kryminalistyki i potwierdzeniu miejsca pobytu, zostałem wypuszczony na wolność.

Z informacji jakie zebrałem, policjantem, który mnie katował był młodszy aspirant z kompanii szóstej Kamil Sądej.

źródło: rozbrat.org

Film z 11 listopada - 3 blokady antyfaszystowskie

Antyfaszyzm | Blog

Film przedstawiający wydarzenia z 11 listopada 2010 - blokady antyfaszystowskie na krakowskim przedmieściu/miodowej, senatorskiej/miodowej i browarnej/oboźnej.

Wrocław blokuje faszystów

Kraj | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm

We Wrocławiu ruszyła kontrmanifestacja. Jest kilka osób przeciwko faszystom. Na razie nie za dużo. Faszyści wspierani są przez kibiców. W miarę rozwoju sytuacji będziemy aktualizować informację.

Zdjęcia z Wrocławia.

Ostatecznie w kontrmanifestacji przeciwko NOP wzięło udział ok 200 osób.

17:25 - Demonstracja dotarła pod pomnik Chrobrego. Ludzie skandują: Polak nie faszysta! oraz Precz z faszyzmem.

17:16 - Obie grupy podążają w stronę pomnika Chrobrego. Policja uniemożliwia blokady. Na każdą próbę biernego oporu funkcjonariusze reagują atakiem.

17:10 - Kolejna próba blokady rozbita przez policję.

17:00 - Około 100 faszystów i kibiców rozpoczęło marsz pod ochroną policji. Towarzyszą im gwizdy. Antyfaszystów jest ponad 200.

16:55 - Policja blokuje antyfaszystów uniemożliwiając utworzenie blokady.

Zdjęcia z blokady marszu faszystów 11 listopada

Antyfaszyzm | Blog

Poniżej zdjęcia z blokady marszu faszystów w Warszawie. Sukcesywnie będziemy aktualizować.

Faszystowskie państwo – państwo faszystowskie

Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny

Oczywiście jedynie nazizm doprowadził do paroksyzmu grę między suwerenną władzą zabijania i mechanizmami biowładzy. Ale ta gra jest faktycznie wpisana w funkcjonowanie wszystkich państw.
Michel Foucault

Faszyzm wymaga jednak dogłębnej analizy i powszechnej znajomości nie tyle z uwagi na ruchy jawnie neofaszystowskie, które stanowią raczej tylko margines życia politycznego w Europie. Musimy go poznawać przede wszystkim dlatego, że faszyzm z lat 1919 - 1945 jest genealogią teraźniejszości (…) Powinniśmy go poznawać, albowiem po dziś dzień „klasyczne faszyzmy”Hitlera i Mussoliniego stanowią utajony wzorzec dla niejednego ruchu i systemu państwowego, które się oficjalnie od nich odżegnują.
Jerzy W. Borejsza

Rozpocznę w sposób autobiograficzny. Problemem faszyzmu zainteresowałem się z dwóch powodów, które pojawiły się niemal jednocześnie. Pierwszy, łączy się z politycznymi wydarzeniami, m.in. krótkotrwałą popularnością skrajnej prawicy w Polsce, jak też z ogólnym prawicowym zwrotem i polityczną praktyką, którą niektórzy badacze uznają za faszystowską – w tej sytuacji poszukiwałem narzędzi pozwalających mi prowadzić krytykę takiej polityki i ogólnie samego faszyzmu jako zjawiska i ideologii. To wymagało przyjrzenia się historycznym przejawom tegoż ruchu i tejże idei. Drugim powodem, były zawiłe ścieżki poszukiwań intelektualnych, gry skojarzeń czy odnośniki, zawarte w lekturach myślicieli takich jak Agamben, Bauman, Foucault, którzy traktują faszyzm jako zasadę polityczną nowoczesności. Potem była już tylko fascynacja. Fascynacja fenomenem faszyzmu, która nie wiązała się ze zmianą ideologiczną, ale utwierdzała w radykalnych, antyfaszystowskich perspektywach.

Poniższy tekst nie jest wynikiem szerokich i wyczerpujących badań nad faszyzmem, a raczej propozycją, raportem ze stanu badań, wycinkowym, niepełnym ujęciem. Przy czym autor chce powiedzieć, że nie jest ani historykiem, ani socjologiem, nie jest ekspertem, tylko filozofem, a ten, cytując Lyotarda, nie wie, czego nie wie1. Toteż wszelkie uwagi, wskazówki, wskazania na obszary wymagające przebadania, rozważenia, autor przyjmie z wdzięcznością.

1. Istota państwa socjalnego

ONR-owcy pobici w pociągu. Jechali na marsz do Warszawy

Kraj | Antyfaszyzm

Trzech członków Obozu Narodowego-Radykalnego zostało pobitych w pociągu, którym jechali na manifestację, którą narodowcy organizują z okazji 11 listopada. Przebywają w szpitalu w Sochaczewie.

Do pobicia doszło ok. 10.30 w pociągu pośpiesznym relacji Bydgoszcz-Białystok przed stacją w Sochaczewie. - Przed stacją w Sochaczewie dziesięciu zamaskowanych sprawców pobiło trzech mężczyzn z ONR udających się na manifestację do Warszawy - powiedział w TOK FM rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.

Osoby poszkodowane, z ogólnymi obrażeniami, przebywają w szpitalu w Sochaczewie. Sprawcy zaraz po zdarzeniu uciekli z pociągu - podaje policja.

/GW/

Warszawa: Dwa banery antyfaszystowskie

Kraj | Antyfaszyzm

 Baner przy metrze Centrum Dnia 10 listopada radykalne antyfaszystki i antyfaszyści umieścili baner informujący o blokadzie nad trasą toruńską z hasłem "Faszyzm Stop" (zdjęcie poniżej). Był on widoczny podczas porannych korków. Drugi baner zawieszono również rano, przy metrze Centrum.

Toruń - bilboard w mieście - Nie przejdą!

Antyfaszyzm


W dniu 9.10.2010 w centrum Torunia zawisł billboard nawołujący do czynnego przeciwstawieniu się marszowi faszystów i zachęcający do udziału w blokadzie, która odbędzie się 11 listopada 2010 w Warszawie.

Nie możemy biernie przyglądać się temu, jak pod płaszczykiem patriotyzmu organizacje faszyzujące, których ambicją jest ograniczanie wolności innych, swobodnie maszerują głosząc hasła rasistowskie, antysemickie, faszystowskie etc…
Uważamy, że aktywność społeczeństwa stosującego obywatelskie nieposłuszeństwo jest odpowiednią formą protestu.

Bądź na blokadzie!
Faszyzm nie przejdzie !!!

Wszelkie informacje i aktualizacje na temat blokady znajdziecie na www.11listopada.org

Poznań: Czarna Madonna - Żydówka

Kraj | Antyfaszyzm

Ósmego listopada w Centrum Poznania pojawił się billboard nawołujący do stawienia się na blokadzie marszu nacjonalistów, która odbędzie się 11 listopada w Warszawie. Widnieje na nim obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, podpisanej jako "Czarna Madonna - Żydówka", mówiącej "Rasizm nie przejdzie!". Obok widnieje napis: Blokada marszu nacjonalistów 11.11 w Warszawie i adres strony: 11 listopada.org

Twórcy tego projektu chcieli pozostać anonimowi, podobnie jak średniowieczni twórcy. Pragną, między innymi, złamać monopol kościoła katolickiego na dysponowanie dobrodziejstwem dziedzictwa kulturowego Polski. ONR i Młodzież Wszechpolska, do których pochodu zablokowania nawołują koalicjanci, są - według swoich korzeni i aktualnej praktyki - organizacjami odwołującymi się do antysemityzmu, tradycji faszystowskich, homofobii i sympatii do dyktatury. Pośród organizacji i stowarzyszeń, na których drodze staną antyfaszyści, mają pojawić się też przedstawiciele neonazistowskich organizacji takich jak Combat18 i Blood&Honour. Wszystkim im przeciwstawią się ludzie niechcący, aby ich ojczyzna stała się piekłem.

Za Naszą i Waszą Wolność
źródło: rozbrat.org
Większe zdjęcie poniżej:

Kanał XML