Dyskryminacja

Za minaretami, przeciwko krzyżom

Blog | Dyskryminacja | Klerykalizm

Europejscy konserwatyści lubią stawiać zarzut, że lewica pod płaszczykiem pojęcia „tolerancji” promuje nieeuropejskie obyczaje pogardzając lokalnymi. Takie głosy pojawiły się też oczywiście przy okazji dyskusji o szwajcarskim referendum w sprawie minaretów i równolegle do niej toczonym sporze o ocenę inicjatywy uczniów i uczennic przeciwko krzyżom we wrocławskim liceum. Jakkolwiek w obu sprawach zdania komentujących na CIA były podzielone prawicowi prowokatorzy usiłowali imputować nam, że jako ruch promujemy islam a zwalczamy chrześcijaństwo. Jako, że cenię tradycję oświeceniowego humanizmu uważam, że w sporach między religiami należy zachować neutralność. Tymczasem ten artykuł napisałem właśnie po to, żeby zaproponować tezę, iż naprawdę wolnościowe stanowisko jest spełnieniem koszmaru konserwatystów: za minaretami na szwajcarskich halach i przeciwko krzyżom w polskich szkołach. Nie ma tu żadnej sprzeczności.
Odkryciem oświecenia, które przyczyniło się do formacji tzw. świeckiego humanizmu stanowiącego najtwardszy korzeń lewicy jest indywidualna wolność sumienia. Wynika ona z założenia o przyrodzonej równości wszystkich ludzi i mówi, że każdy ma prawo żyć w zgodzie z własnym sumieniem (o ile nie szkodzi innym). Lewica powinna bronić zarówno wolności wyznawców islamu do wznoszenia minaretów w Szwajcarii jak i wolności polskich uczniów do uczenia się w salach bez krzyży. Jedno i drugie jest obroną sumienia jednostki przed dyktatem instytucji, które uzurpują sobie prawo do reprezentowania całości społeczeństwa. Piszę dyktatem instytucji choć przecież w Szwajcarii odbyło się referendum. Oczywiście Szwajcaria jest krajem o ciekawym systemie politycznym, który z perspektywy krajów Babilonii Europejskiej wydaje się wręcz rajem demokracji i samostanowienia. Tymczasem warto zauważyć, że i w tym raju doszło do kuriozalnej sytuacji w której zakaz budowy minaretów obowiązywać będzie również w kantonach i gminach, w których większość mieszkańców opowiedziała się przeciw niemu. Oznacza to, że społecznościom żyjącym w symbiozie muzułmańsko-chrześcijańsko-świeckiej bardziej skonfliktowane regiony narzucą swoją wolę polityczną tylko dlatego, że znajdują się w granicach jednego mechanizmu opresji.
Istnieje zasadnicza różnica między krzyżem w szkole, a minaretem na łące. Aczkolwiek jest także pewien wspólny mianownik. Jest nim społeczne zarządzanie przestrzenią, z której korzystają wszyscy. Kapitalizm jest ustrojem, który opiera się na utowarowieniu przestrzeni i właściwie w ten sposób znosi wszystkie problemy tego typu. Dla konsekwentnego zwolennika kapitalizmu sprawa jest prosta jak budowa drutu. Właściciel ściany ma prawo powiesić na niej krzyż lub van Gogha (o ile jest również właścicielem wieszanego), a właściciel działki może na niej budować co mu się żywnie podoba. Logika własności kierowała serbskimi nacjonalistami, którzy postawili gigantyczny podświetlony krzyż na wzgórzu z którego wcześniej ostrzeliwali Sarajewo. Po swojej stronie, ale tak by był on przez Sarajewian widziany i na co dzień przypominał im o dniach rzezi.
Lewica musi całkowicie odrzucić taką optykę tak jak odrzuca całą filozofię towaru i uznać, że sale w szkołach, a także krajobraz są pewnym dobrem wspólnym, którym rozporządzać musi społeczność, tak by zabezpieczyć interesy swoich członków. Piszę o kapitalizmie gdyż jest on ważnym kontekstem szwajcarskiego referendum, nie zaś z powodu lewackiej obsesji. Szwajcaria jest krajem gdzie ziemia podlega obrotowi rynkowemu co oznacza, że meczety można wznosić tylko na gruntach, które się kupiło, a z drugiej strony społeczność posiada bardzo ograniczone narzędzia wpływu na to co dzieje się na raz sprzedanej działce. To tworzy pewną groźbę dla każdego Szwajcara i każdej Szwajcarki – przyjdą muzułmanie i zbudują mi na podwórku minaret nie pytając mnie o zgodę. Moje dzieci, nie wierzące w bogów, żydowskie, chrześcijańskie czy Jedi będą bawić się cieniu minaretu i przy śpiewach immama. Zrodzi to oczywiście istotny problem wychowawczy.
Co jednak jeśli wyobrazimy sobie idealną gminę, dajmy na to dzielnice miejską lub wieś. Osoby tam mieszkające zarządzają wszystkimi gruntami w jej granicach kolektywnie. Decydują wspólnie czy na wolnej przestrzeni zbudować plac zabaw, posadzić drzewa, coś zasiać czy pozwolić muzułmanom zbudować meczet. Oczywiście podejmują wspólnie decyzję nie tylko dotyczące meczetów i innych miejsc kultu lecz również fabryk, sklepów, wysypisk śmieci, mostów itp. Część osób tam mieszkających może odczuwać pilną potrzebę wzniesienia wierzy, która reszcie nie jest potrzebna do niczego i na dokładkę czasem wydaje dźwięki (minaret, dzwonnica, karuzela w społeczności sztywniaków?) Prawdopodobnie w imię zasad współżycia zbiorowego i nie chcąc wywoływać konfliktów w organizmie rządzonym przez konsensus gmina zgodzi się by owa mniejszość wybudowała swoją wierzę w takim miejscu by nikomu nie przeszkadzała. To znaczy by nie zasłaniała ładnych widoków, by hałas nie zagłuszał niczyich myśli itp. Jako że osoby z gminy do mniejszości nienależące raczej nie będą zaglądać do wnętrza budynku, a tamci wzniosą gmach własną pracą, w środku będą mogli wieszać i robić co zechcą.
Dajmy na to, że na terenie naszej gminy jest też szkoła powszechna (bo mieszkańcy i mieszkanki zdecydowali, że to dobry pomysł) czyli taka do której uczęszczają wszyscy członkowie i członkinie społeczności w danym wieku. Jeden z nauczycieli wierzy tymczasem, że Bóg umarł przybity do krzyża i w związku z tym chciałby powiesić symbol krzyża w miejscu swej pracy by mu o tym przypominał. Oczywiście uczennica, dla której krzyż jest symbolem hańby, a uczęszcza do owego nauczyciela na obowiązkowe lekcje nie może się na to zgodzić. Ów nauczyciel może mieć symbol krzyża w domu, a nawet w pomieszczeniu socjalnym w którym przebywa w przerwach w pracy pod warunkiem, że inni z niego korzystający nie mają nic naprzeciwko. Jeśli bowiem w jakimś miejscu spotykają się członkowie społeczności różniący się upodobaniami wolność sumienia powinna być zagwarantowana wszystkim. Katolik może pracować bez krzyża nad głową, ateista ma prawo uczyć się bez religijnej indoktrynacji. Sprawa jest o tyle delikatna, że zwłaszcza dzieci nie powinny być zmuszane do przedwczesnego określania się co do swojego stosunku do symboli religijnych. Nikt nie ma prawa zakładać, że dzieci uczęszczające do publicznej szkoły są określonego wyznania. Oczywiście członkowie jakiejś grupy mogą chcieć wznieść własną szkołę swoimi siłami i samodzielnie w niej nauczać. Jeśli gmina ma na to wolną działkę, czy chociaż jakieś pomieszczenia nieużywane pewnie się zgodzi. Wewnątrz takiej szkoły mogłyby wisieć symbole specyficzne dla danej grupy, natomiast należy przy tym zadbać by dzieci miały autentyczny wybór do której szkoły chcą uczęszczać (byłoby to możliwe gdyż wspólna własność zniosłaby już różnice ekonomiczne i we wstępnym kapitale kulturowym, które są dziś podstawą selekcji w szkolnictwie).
Jeszcze innym przypadkiem jest krzyż na szyi nauczyciela czy nauczycielki lub chusta czy jarmułka na głowie. Nauczyciel(ka) w takiej sytuacji podkreśla własną tożsamość, nie wykorzystując jednak (w takim stopniu) autorytetu szkoły jako instytucji. Szkoła jako całość nie nosi jarmułki czy krzyża.
Zgadzam się, że zarówno minaret jak i krzyż nie są neutralne wobec wolności sumienia jednostki. Dlatego stawianie dzwonnic, minaretów i innych tym podobnych budynków musi uwzględniać wspólne społeczne potrzeby dotyczące „zarządzania krajobrazem” zaś symbole religijne powinny istnieć tylko w przestrzeniach użytkowanych przez wyznawców i wyznawczynie danego kultu.

Uchodźcy domagają się uwolnienia zatrzymanych!

Kraj | Dyskryminacja | Protesty

Ok. 100 uchodźców z Dębaka i Radomia domaga się zwolnienia z aresztu swoich 33 towarzyszy, zatrzymanych 19 grudnia w Zgorzelcu. Co najmniej 10 osób prowadzi głodówkę. Chcą też spotkać się z przedstawicielami prezydenta i MSWiA, by poskarżyć się na złe traktowanie w Polsce.

- Nie jest możliwe, by opuściły areszt w Krośnie Odrzańskim - powiedziała rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców Ewa Piechota.

Ludzie, którzy byli w Polsce bez dokumentów czekają na deportację.

Rzecznik praw obywatelskich powiedział, że przeprowadza kontrolę w ośrodkach dla uchodźców w Radomiu i Dębaku.

Akcja Czeczenów na granicy

Kraj | Dyskryminacja | Protesty

Dziś grupa ponad 230 Czeczenów zablokowała kolejowe przejście na granicy w Zgorzelcu, po tym jak straż graniczna nie pozwoliła im wjechać na teren Niemiec. Czeczeni chcieli pojechać do Strasburga, gdzie zamierzali złożyć skargę w Europejskim Trybunale Praw Człowieka na warunki panujące w polskich obozach dla uchodźców.

Pociąg z Czeczenami został najpierw pod pretekstem zatrzymany w Legnicy, ale po godzinnych negocjacjach pozwolono podróżnym jechać dalej. Jednak pociąg został zatrzymany na granicy w Zgorzelcu.

Ok. godz. 18 mundurowi przewieźli uchodźców do siedziby Straży Granicznej w Zgorzelcu.

Wyzysk w kolejnym hipermarkecie

Kraj | Dyskryminacja | Prawa pracownika

Zdaniem Sądu Rejonowego w Radomiu dyrekcja E. Leclerca fałszowała czas pracy i wymuszała na pracownikach dodatkowe obowiązki. To trwało latami. Taki system wyzysku przekazywali sobie kolejni menedżerowie. Sąd skazał trzy osoby z kierownictwa i szefową hipermarketu. Muszą zapłacić od 1,6 tys. do 6 tys. zł kary.
Według prokuratury niektórzy pracownicy w rzeczywistości pracowali często ponad 10 godzin oraz w soboty i niektóre niedziele.
Prokuratura Rejonowa z Kielc prowadzi natomiast postępowanie w sprawie naruszania praw pracowniczych w kieleckim markecie tej sieci.

To typowy sposób wyzyskiwania pracowników w hipermarketach. Obawiam się jednak, że właściciel sieci nie wyciągnie żadnych wniosków. Uważa, że tak powinno się pracować i to jest norma - twierdzi Marek
Małysa z Zarządu Regionu NSZZ "S".

ALTERGODZINA - o sytuacji osób niepełnosprawnych w Polsce (mp3)

Kraj | Świat | Audio | Dyskryminacja

Gościliśmy Pana Tadeusza Krasonia – prezesa Wrocławskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych. Osoby niepełnosprawne stanowią jedną z grup szczególnie narażonych na dyskryminację oraz wykluczenie ze społeczeństwa. Trzeciego grudnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych, który proklamowany został przez ONZ w 1992 roku, aby zwrócić uwagę na problemy osób niepełnosprawnych i konieczność prowadzenia działań mających na celu zapobieganie dyskryminacji i wykluczeniu społecznemu tej grupy. Z naszym gościem rozmawialiśmy na temat funkcjonowania osób niepełnosprawnych w społeczeństwie, w systemie edukacyjnym i na rynku pracy w polskich realiach.

ALTERGODZINA - o sytuacji osób niepełnosprawnych w Polsce (mp3)

Ponadto, jak zawsze w Altergodzinie, przedstawiamy Alter-Serwis, czyli przegląd wydarzeń krajowych i międzynarodowych ostatniego tygodnia, widzianych z perspektywy ruchów społecznych krytycznych wobec polityki "głównego nurtu".

Poznań: Roznosiciel ulotek skatowany przez policję

Kraj | Dyskryminacja

Serwis Wirtualna Polska informuje dziś o brutalnym pobiciu przez funcjonariuszy poznańskiej policji 22- letniego Michała P. Do zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek 26 listopada przy ulicy Owidiusza w Poznaniu - Jeżycach. W wyniku wielugodzinnego maltretowania najpierw w radiowozie a potem na komisariacie Michał doznał stłuczeń głowy, twarzy, kręgosłupa, ma też uszkodzone od wykręcania rąk przedramiona i pokaleczone od klęczenia kolana.

Jak opowiedział sam poszkodowany w rozmowie z dziennikarzami:
– Roznosiłem ulotki, gdy zobaczyłem dwóch ubranych na czarno mężczyzn biegnących w moim kierunku i krzyczących „mamy cię gnoju!” – relacjonuje 22-letni student. – Powalili mnie na ziemię, a gdy zapytałem, o co chodzi, usłyszałem „zaraz się dowiesz skur... o co chodzi” – mówi. W tym czasie na miejsce podjechały kolejne nieoznakowane auta. Według studenta mężczyźni mówili, że są z policji, lecz nie pozwolili spokojnie obejrzeć swoich odznak.

Szwajcaria: Referendum w sprawie delegalizacji minaretów

Świat | Dyskryminacja | Tacy są politycy

Aktualizacja: Oficjalne wyniki mówią o poparciu propozycji przez 57,5% głosujących. Tylko w 4 z 26 kantonów propozycja została odrzucona. Oznacza to, że zakaz budowy minaretów zostanie wpisany do szwajcarskiej konstytucji.

Pierwsze wyniki dzisiejszego referendum przeprowadzonego w Szwajcarii wskazują na to, że 55% osób biorących udział w referendum głosowała za zakazem budowy minaretów w tym kraju. Pełne wyniki zostaną ogłoszone jeszcze dziś.

W Szwajcarii mieszka ponad 400 tys. Muzułmanów, w dużej części uchodźców z Kosowa i Bośni. Do tej pory wybudowano jednak tylko cztery minarety w całym kraju.

Propozycja zakazania budowy nowych minaretów wyszła od nacjonalistycznej Szwajcarskiej Partii Ludowej. Należący do tej partii Ulrich Schluer tak usprawiedliwiał zakaz: „Nie zakazujemy wcale Islamu, ale symbol islamizacji, który nie ma nic wspólnego z religią. Pierwszą rzeczą, którą Turcy zrobili po zdobyciu Konstantynopola było wybudowanie minaretu obok najważniejszego kościoła.”

Jeżeli propozycja zostanie przegłosowana w większości z 26 kantonów, zostanie dodana do szwajcarskiej konstytucji.

Na zdjęciu plakat kampanii nacjonalistów.

[Gliwice] Projekcja filmu "Lilia 4-ever" na CKN-13

Dyskryminacja | Kultura | Prawa kobiet/Feminizm
2009-12-04 18:00
2009-12-04 22:00

CKN-13 w Gliwicach zaprasza na pokaz filmu "Lilia 4-ever" szwedzkiego reżysera Lukasa Moodysona, który odbędzie się w ramach międzynarodowej kampanii "16 Dni Akcji Przeciwko Przemocy Ze Względu Na Płeć".
Lilia ma 16 lat.Po wyjeździe matki do USA, Lilia zostaje zupełnie sama.
Jej jedynym przyjacielem jest młody Volodia. Oboje mieszkają w miasteczku w byłym Związku Radzieckim. Pewnego dnia Lilia spotyka Andrieja. Chłopak wybiera się do Szwecji i zaprasza ją, by wybrała się
tam razem z nim. Dla niej jest to jedyna szansa wyrwania się z prowincji i rozpoczęcia zupełnie nowego życia.Zostaje jednak oszukana i sprzedana do pracy w prostytucji.
Kampania "16 Dni Akcji Przeciwko Przemocy Ze Względu Na Płeć", odbywa się pomiędzy 25 a 10 grudnia
2009. Wybór tych dat to symboliczne podkreślenie, że prawa kobiet są niezbywalną i integralną częścią praw człowieka - 25 listopada jest bowiem Międzynarodowym Dniem Przeciw Przemocy Wobec Kobiet, a 10 grudnia - Międzynarodowym Dniem Praw Człowieka.
Zapraszamy!!

CKN-13
ul. Jana Śliwki 13
Gliwice
godz. 18:00

Odmawiając czekania: anarchizm i teoria przecięć

Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Bez sprawiedliwości nie ma miłości - Bell Hooks

Deric Shannon (WSA/NEFAC) i J. Rogue (WSA/Common Action)

Tłum. Pięciolatek - tekst pochodzi z potalu anarkismo.net

Anarchizm może nauczyć się wiele od ruchu feministycznego. W niektórych przypadkach to już się stało. Anarchofeminizm rozwinął analizę patriarchatu, która odnosi się do państwowości. Nauczyliśmy się, że żaden projekt rewolucyjny nie może być skończony, gdy mężczyźni systematycznie dominują i wyzyskują kobiety; wówczas socjalizm to cel pusty, nawet gdy jest „bezpaństwowy”.

Ten esej napisano, by przekonać, że anarchizm może się także uczyć od teorii przecięć (intersectionality), która wyrosła z ruchu feministycznego. Anarchistyczna koncepcja walki klas rozszerzyła się w skutek powstania ruchu feministycznego, ruchu na rzecz praw obywatelskich, ruchu wyzwolenia gejów i lesbijek itd. Ale gdzie umiejscawiamy siebie obserwując te walki? Jakie są ich relacje z walką klas, która wiąże się z walką o socjalizm?

Dlaczego przecięcia? Jak tu doszliśmy?

Wielu ludzi umiejscawia początki feminizmu w USA wraz z walką kobiet o prawa wyborcze. To skupienie na kwestii wyborów było krytykowane jako zbyt wąskie przez wiele radykałek z przełomu wieków. Co głosowanie przyniosło kobietom z klasy pracującej? W jaki sposób głosowanie na nowy zestaw rządzących może dostarczyć jedzenia im i ich rodzinom? Wiele radykalnych kobiet przełomu XIX. i XX. w. nie chciało być identyfikowane jako „feministki”, gdyż widziały feminizm jako ruch kobiet-burżua, nie koncentrujący się na walce klas*.(Ackelsberg 2005: 118-119 i 123-124). Rzeczywiście wiele kobiet z klasy pracującej widziało ówczesne “feministki”, jako będące w sojuszu „ze wszystkimi tymi, którzy byli najbardziej zagorzałymi wrogami klasy pracującej i biednych” – to był dla nich ruch czysto burżuazyjny, który nie miał żadnych rozwiązań dla problemów biedy i wyzysku klasy pracującej w społeczeństwie klasowym. (Parker 2001: 125).

Anarchiści i anarchistki tego czasu wyprzedzili pewne argumenty feminizmu dostrzegając to, co później nazwano "przecięciami”. Sprzeciwiamy się redukcjonizmowi klasowemu, który często zdarza się w szerszym środowisku socjalistycznym. Wczesny anarchizm zajmował się takimi sprawami jak prostytucja (Goldman 2001), przymusowa sterylizacja (Kropotkin 2001) i małżeństwo (de Cleyre 2004 i 2001), by rozszerzyć anarchistyczną krytykę hierarchii, by nadać krytyczne ujęcie sprawom dotyczącym praw kobiet, a także by dać wyraz wizji przyszłego społeczeństwa bezklasowego, opartego na kooperacji.

Wiele z tych wczesnych prac ukazywało połączenia między opresją kobiet i wyzyskiem klasy pracującej. Odmowa wielu kobiet z klasy pracującej, by dołączyć do współczesnych im „feministek” również pokazała problemy związane ze zuniwersalizowaną, tożsamościową wizją opresji kobiet w feminizmie, która przedstawiana była jako hierarchia mogąca być przezwyciężoną bez walki z kapitalizmem.

Nie chcemy sugerować, że anarchiści nie byli w owym czasie redukcjonistami. Niestety wielu mężczyzn-anarchistów lekceważyło sprawy kobiet. Częściową przyczyną dla której Mujeres Libres** widziały potrzebę oddzielenia organizacji kobiecej od męskiej w czasie Wojny Domowej w Hiszpanii był fakt, że "wielu anarchistów traktowało podporządkowanie kobiet jako problem w najlepszym wypadku drugorzędny względem wyzwolenia robotników, które będzie dokonane 'o brzasku rewolucji'" (Ackelsberg 2005: 38). Niestety w niektórych kontekstach ta postawa nie jest tylko historyczną ciekawostką. Stała się za to gruntem dla feminizmu „drugiej fali”.

Konkurujące wizje w drugiej fali feminizmu
Od późnych lat 60. do wczesnych 80. powstawały nowe formy feminizmu. Wiele feministek zaczęło zbliżać się do jednej z czterech teorii z bardzo różnymi wyjaśnieniami opresji kobiet.

Tak jak historyczne, burżuazyjne prekursorki - feministki liberalne - nie widziały żadnej potrzeby zmian w istniejącym społeczeństwie. Raczej skupiały się na przełamywaniu „szklanego sufitu”, wynoszeniu większej liczby kobiet na pozycję ekonomicznej i politycznej elity. Liberalne feministki doszły do wniosku, że istniejące warunki instytucjonalne są właściwie nieproblematyczne. Ich zadaniem było dostosowanie zagadnień równości kobiet do kapitalizmu.

Inna teoria czasem opisywana jako feminizm radykalny walczyła, by odrzucić męską lewicę jako beznadziejnie redukcjonistyczną. Rzeczywiście wiele kobiet wychodzących z ruchów na rzecz praw obywatelskich czy antywojennych narzekało na powszechny seksizm, będąc odsyłanymi do zadań sekretarek, sypiając z męskimi liderami i żyjąc w generalnej alienacji od lewicowej polityki. Według wielu radykalnych feministek owych czasów było to wynikiem patriarchatu lub męskiej usystematyzowanej i zinstytucjonalizowanej dominacji nad kobietami. Dla tych feministek bitwa z patriarchatem była główną walką konieczną, by stworzyć wolne społeczeństwo, gdyż płeć była podstawą najstarszej i najbardziej ugruntowanej hierarchii (Firestone 1970).

Feminizm marksistowski z drugiej strony dążył do usytuowania opresji kobiet w sferze ekonomicznej. Walka z kapitalizmem była widziana jako „pierwszorzędna” bitwa, gdyż „historia wszystkich dotychczas istniejących społeczeństw jest historią walki klas”, co znaczy, że historia ludzi może być zredukowana do historii klas (Marx i Engels 1967). Co więcej, feministki marksistowskie wierzyły, że ekonomiczna „baza” miała determinujący wpływ na kulturową “nadbudowę”. Dlatego też jedyną drogą, by osiągnąć równość między mężczyznami a kobietami, jest zniszczenie kapitalizmu, by nowe, równościowe warunki ekonomiczne stworzyły nową, egalitarną nadbudowę. Tak się sprawy miały z determinującą rolą “bazy” ekonomicznej.

Poza dyskusją między feministkami marksistowskim, a radykalnymi powstała inna próba teoretyczna nazywana “teorią dwóch systemów” (Hartmann 1981; Young 1981). Produkt "feminizmu socjalistycznego". Teoria dwóch systemów przekonywała, że feminizm musi rozwinąć “system teoretyczny, który przykłada taką samą wagę do patriarchatu co do kapitalizmu”. (Young 1981: 44). Jakkolwiek te próby pomogły bardzo w zakończeniu kłótni na temat tego, które z zagadnień powinno być “priorytetowe”, wciąż pozostawiły wiele do życzenia. Na przykład czarne feministki nadal uważały, że ta perspektywa pozostaje poza strukturalną analizą rasy (Joseph 1981). Co więcej, gdzie jest opresja oparta na seksualności, sprawności, wieku itd. w tych analizach? Czy wszystkie te problemy są redukowalne do patriarchalnego kapitalizmu?

Taka była sceneria teoretyczna na której zrodziła się teoria przecięć. Ale to nie był tylko efekt abstrakcyjnych rozważań. Jak wspomnieliśmy wcześniej feministki wdziały potrzebę stworzenia osobnej analizy patriarchatu, jako systemu opresji przez swoje doświadczenia z szeroko rozumianą lewicą. Bez analizy patriarchatu, która stawiałaby go na równej płaszczyźnie z kapitalizmem, jako zorganizowanym system naszego życia, nie byłoby adekwatnej odpowiedzi dla liderów-mężczyzn sugerujących, że sprawą opresji kobiet zajmiemy się po uporaniu z „ważniejszym” zagadnieniem walki klas.

Napięcie to nie było ograniczone do lewicy, istniało także wewnątrz ruchu feministycznego. Prawdopodobnie jednym z najlepszych przykładów takiego stanu rzeczy był ruch pro-choice w USA. Zanim uchwalono w 1973 roku prawo “Roe vs. Wade”
sprawa była rozwiązywana przez prawo stanowe. Feministki zmobilizowały się, by zapewnić legalną aborcję w całym kraju. Ostatecznie wprowadzono prawne umocowanie dla aborcji w drugim trymestrze, ale retoryka „wyboru” i „legalizacji” pozostawała zbyt nieokreślona (unaddresed) dla wielu feministek.

To doświadczenie stało się impulsem, by przemyśleć idee zuniwersalizowanego, jednolitego doświadczenia “kobiecości”, jak to było często określane w tradycyjnej polityce tożsamościowej. Czarne feministki i womanistki*** zwracały uwagę na fakt, że koncentracja wyłącznie na legalizacji aborcji zaciemnia fakt, że czarne kobiety są w USA często zmuszane do sterylizacji i odmawia im się prawa do posiadania dzieci. (Roberts 1997). Co więcej, kobiety z klasy pracującej uznawały, że legalizacja “wyboru” jest pozbawiona znaczenia bez socjalizmu. Aborcja legalna, lecz nieosiągalną nie tworzy się właściwie możliwości wyboru. Prawdziwa wolność reprodukcyjna znaczy dla kobiet z klasy pracującej coś więcej niż tylko legalną aborcję. Wiele z nich chciałoby mieć dzieci, ale nie może sobie po prostu pozwolić na odchowanie ich; niektóre chciały zmiany w kulturowych normach sankcjonujących decyzję jakie kobiety podejmują o swoich ciałach, inne chciały w pierwszej kolejności dostępu do lecznictwa i zdrowia reprodukcyjnego – w skrócie pojawiło się pojęcie wolności reprodukcyjnej, ujęcie wszystkich interesów kobiet w jedną ramę, nie ustrukturyzowaną wokół problemów białych, heteroseksualnych kobiet z klasy średniej (co było widocznym zaniedbaniem ruchów „pro-choice”).

Na przecięciu
Te doświadczenia wewnątrz feminizmu i szerzej pojętej lewicy postawiły wiele pytań przed feministkami. Jak tworzyć ruch, który nie jest skupiony na interesach swoich najbardziej uprzywilejowanych części? Jak zachować nasze zaangażowanie w socjalizm bez wchodzenia w politykę, która widzi sprawy kobiet jako drugorzędne? Jak może wyglądać polityczna organizacja oparta na wspólnym zaangażowaniu, by zakończyć dominację, bez przybierania wspólnego doświadczenia opartego na jednej tożsamości? Na te pytania odpowiedziały w dużej mierze feministki niebiałe, queer i radykalnie seksualne, dzięki teorii przecięć – teorii, która była krytyką tradycyjnej polityki klasy i tożsamości. (Hooks 2000; Collins 2000).

Teoria przecięć mówi, że nasza pozycja społeczna w terminach rasy, klasy, płci, seksualności, narodowości, sprawności, wieku itd. nie jest łatwa do rozebrania na poszczególne elementy. Mówienie o uniwersalnym doświadczeniu kobiecości jest problematyczne ponieważ “kobiecość” jest odbierana różnie w oparciu o rasę, klasę, seksualność – dowolną liczbę czynników. Nierefleksyjny ruch feministyczny skoncentrowany ostentacyjnie na sprawach „kobiet” ciążył do skupiania się na interesach najbardziej uprzywilejowanych członkiń tej kategorii społecznej.

Nasze różne społeczne umiejscowienia i hierarchie przekazują informacje przecinające się i złożone w sposób niełatwy do rozdzielenia. Ludzie nie istnieją jako kobiety, mężczyźni, biali, robotnicy itd. w próżni pozbawionej innych uwzorcowionych relacji społecznych. Co więcej te systemy wyzysku i opresji funkcjonują każdy na swój unikatowy sposób. By wymienić dwa raczej oczywiste przypadki, klasa jest relacją społeczną opartą na wyzysku czyjejś pracy. Jako socjaliści poszukujemy zniesienia klas, a nie końca elitaryzmu klasowego w kapitalizmie. To czyni klasę problemem wyjątkowym (unique). Podobnie sprawy się mają z ideą „orientacji seksualnej” rozwiniętą w XIX w. wraz z wymysłem „homoseksualisty” jako specyficznej osoby. Skutecznie stworzyła ona tożsamość opartą na preferowanej płci we wzorcach seksualnych, mniej lub bardziej ignorując inne sposoby w jakie ludzie mogą organizować swoją seksualność (np. liczbę partnerów, preferowane zachowania seksualne itd.). Ograniczyło to także skutecznie liczbę tożsamości seksualnych do trzech kategorii: hetero, homo i bi – tak jakby nie był możliwy ogromny zasięg zróżnicowania wśród ludzi. Ta część wyzwolenia, która opiera się na seksualność polega na problematyzowaniu tych kategorii, by uczynić możliwym seksualno/społeczne życie dla każdego. To czyni seksualność, także, problemem wyjątkowym (unique).

Te strukturalne nierówności i hierarchie informują i wspierają się nawzajem. Na przykład praca kobiety związana z ciążą i karmieniem dziecka zapewnia nowe ciało dla społecznej fabryki, co umożliwia kapitalizmowi trwanie. Supremacja białych i rasizm umożliwia kapitalistom kontrolę nad tym segmentem rynku pracy, który służy jako zasób taniej siły. Przymusowa heteroseksualność umożliwia przekazanie patriarchalnej rodzinie funkcji nadzorczych, umacniając ojcowską i męską dominację. Wszystkie strukturalne formy nierówności dokładają się przy tym do nihilistycznego przekonania, że zinstytucjonalizowana hierarchia jest niezbywalna, a ruchy wyzwoleńcze bazują na utopijnych marzeniach.

Zwolennik lub zwolenniczka teorii przecięć uważa, że wszystkie walki przeciwko dominacji są konieczne dla stworzenia wolnego społeczeństwa. Nie trzeba tworzyć totemu ważności poza społecznymi walkami i mówić, że niektóre są „pierwszorzędne”, a inne” „drugorzędne” lub „poboczne” ponieważ te walki się przecinają i wspierają jedna drugą. Dalsza część tekstu pokaże nam, że metoda nadawania określonych rang różnym formom opresji prowadzi do podziałów, jest niekonieczna i co gorsze podkopuje solidarność. Organizując i rozwijając polityczną praktykę możemy refleksyjnie przenieść margines do centrum naszej analizy, aby porzucić uprzedzenia uprzywilejowanych, które historycznie doprowadziły do tylu podziałów w feminizmie i na lewicy.

Dobrym, współczesnym przykładem przecinania w praktyce, w kontekście ruchu społecznego jest Incite! Women of Color Against Violence. Incite! “to krajowa organizacja aktywistyczna radykalnych, kolorowych feministek rozwijająca ruch na rzecz zakończenia przemocy wobec kolorowych kobiet i naszych społeczności przez akcje bezpośrednią, krytyczny dialog i organizacje oddolne.” (Incite! 2009). Powodem dla którego Incite! wyróżniamy spośród innych organizacji anti-violence jest ich systematyczna analiza. One widzą kolorowe kobiety, które doświadczyły przemocy żyjąc na niebezpiecznym przecięciu białej supremacji, patriarchatu, kapitalizmu i innych opresyjnych struktur i instytucji. Zamiast po prostu redukować doświadczenie do jednostki rozpoznają system ucisku i wyzysku ludzi i tak prowadzą swoje wysiłki, by ponownie umieścić w centrum zmarginalizowany lud, odwrotnie niż czyni się to w metodzie „inkluzji” opartej na pojedynczej tożsamości, czy położeniu społecznym. Incite! argumentują, że “inkluzja” dodaje po prostu element wielkokulturowości do indywidualistycznych, zdominowanych przez białych form organizacji społecznej tak popularnych w USA. Zamiast tego aktywistki proponują umieszczenie w centrum najbardziej zmarginalizowanych ludzi. Ten nacisk jest czyniony, by upewnić się, że ich organizacja trafia w potrzeby tych, których historycznie przeoczył feminizm, rozumiejąc jednocześnie, że wszyscy ludzie skorzystają na wyzwoleniu najbardziej zmarginalizowanych, podczas gdy skupianie się na najbardziej uprzywilejowanych w danej kategorii zostawia resztę z tyłu (jak we wspomnianych przykładach walki o prawo głosu i legalizacje aborcji). Incite! stawia sobie za cel koncentrację na potrzebach tych grup klasy pracującej, które generalnie były wymazywane (pracownice seksualne, uwięzione, osoby transseksualne, użytkowniczki narkotyków dożylnych). Przez umiejscawianie tych osób w centrum uwagi w swym procesie organizowania skupiają się na najbardziej niebezpiecznych przecięciach ucisku i wyzysku, chwytając dzięki temu całość systemu, a nie tylko najbardziej widoczne lub uprzywilejowane aspekty. Dodatkowo Incite! Postrzega państwo jako głównego sprawcę przemocy wobec kolorowych kobiet i szuka możliwości budowania oddolnych organizacji niezależnych od niego i skierowanych przeciwko niemu. Ruch anarchistyczny może się nauczyć wiele od Incite! o konieczności trafiania w potrzeby wszystkich grup w ramach klasy pracującej i ich próbach, by rzucić wyzwanie tendencjom na lewicy ignorującej problemy, potrzeby, pomysły, przywództwo ludzi żyjących na niebezpiecznych przecięciach kapitalizmu, supremacji białych, patriarchatu itd.

Co ruch anarchistyczny może dać teorii przecięć?
Mocno wierzymy, że proces uczenia to droga dwukierunkowa. Tak jest, gdy łączymy nasze praktyki, by zawierały zagadnienia podnoszone przez feministki, feminizm zaś korzysta z nauk anarchizmu. Widzimy wkład anarchizmu do teorii przecinania na dwóch głównych polach. Po pierwsze anarchizm może zapewnić radykalną bazę, z której można będzie krytykować liberalne interpretacje teorii przecinania. Po drugie anarchizm może zaoferować krytyczną analizę państwa.

Zbyt często ludzie używając analizy przecięć ignorują unikatowość różnych systemów dominacji. Po pierwsze jest to czynione przez generalną wrogość do klasizmu. Wierzymy, że elitaryzm klasowy istnieje, często jednak ta wrogość do klasizmu nie rozpoznaje specyficznych cech kapitalizmu i może prowadzić do starania się o zakończenie klasowego elitaryzmu w kapitalizmie. Jako anarchiści i anarchistki nie przeciwstawiamy się po prostu klasowemu elitaryzmowi. Przeciwstawiamy się społeczeństwu klasowemu jako takiemu. Nie chcemy, aby klasa rządząca traktowała nas milej w ramach systemu opartego na nierówności i wyzysku (np. kapitalizmie). Chcemy rozbić kapitalizm na kawałki i zbudować nowe społeczeństwo bez klas, walczymy o socjalizm. Ruch anarchistyczny jako część ruchu socjalistycznego jest zatem dobrze umiejscowiony, by krytykować liberalną interpretację teorii przecięć. (Schmidt and van der Walt 2009).

Także jako anarchiści i anarchistki jesteśmy dobrze umiejscowieni, by przedstawić naszą krytykę państwa. Państwo oprócz tego, że jest zestawem pewnych instytucji (jak areszty, policja, ciała polityczne, jak parlamentarzyści i prezydenci) jest stosunkiem społecznym. Państwo ma wpływ na nasze życia na wiele sposobów. Na przykład byli więźniowie są często bezrobotni, zwłaszcza jeśli popełnili ciężkie przestępstwo. Rzut oka na klasowe i rasowe oblicze więzień w USA wystarczy, by zauważyć jak teoria przecinania może być tu użyta. Byli więźniowie, pracownicy na celowniku z powodu akcji strajkowych, bezpośrednich, obywatelskiego nieposłuszeństwa itd. wszyscy mają specyficzne potrzeby, jako podmioty w społeczeństwie, które składa się z zarządców i rządzonych obiektów. Państwo bierze na celownik szczególne grupy pracowników, bazując na tym, że żyją na niebezpiecznych przecięciach, jak wspomnieliśmy wyżej. Ruch anarchistyczny może zaproponować teorii przecięć obserwację, że państwo sprawuje kontrolę nad naszymi życiami w takim samym stopniu, jak inne zinstytucjonalizowane systemy dominacji. Oczywiście będziemy także argumentować za zniszczeniem tych warunków społecznych i zastąpieniem ich niehierarchicznymi formami organizacji.

Odmawiając czekania
Na wiele sposobów ruch anarchistyczny historycznie przewidział niektóre idee teorii przecięć. Późniejszy anarchizm, jako filozofia polityczna i jako ruch przeciwko wszystkim formom ustrukturyzowanej dominacji, przemocy i kontroli zdaje się być przygotowany do praktyki działania na przecięciach. Niestety nadal toczymy wyniszczające dyskusje na temat tego co jest „pierwszorzędne”. Tak jak dawniej prowadzi to do łatwych podziałów i braku solidarności (wyobraź sobie siebie, gdyby ci powiedziano, żebyś porzucił(a) swoją walkę na rzecz innej, „ważniejszej”) Co więcej, zniszczenie jakiejkolwiek ustruktrualizowanej hierarchii może mieć niszczący wpływ na resztę, gdyż proste trwanie każdego z tych podziałów służy naturalizowaniu pozostałych.

Próbowaliśmy tu wyjaśnić powstanie teorii przecięć w feminizmie i opisać jej kontury. Co prawdopodobnie ważniejsze, próbowaliśmy połączyć ten zarys z polityczną praktyką i walką ruchów społecznych, tak by uniknąć całkowitej abstrakcji i teoretyzowania bez kontaktu z praktyką. Mamy nadzieję, że więcej osób w ruchu anarchistycznym zapozna się z teorią przecięć i przełoży to na pozytywny użytek w pracy politycznej. Wreszcie mamy nadzieję, że więcej ludzi z marginalizowanych grup odmówi czekania, że rozpoznamy wartość wszystkich walk przeciw niesprawiedliwości i hierarchii tu i teraz i że zbudujemy refleksyjną praktykę opartą na solidarności i wzajemnej pomocy, zamiast przepisów o tym, która walka jest „priorytetowa”, a które w związku z tym są „drugorzędne” lub „peryferyjne”. Raczej wszystkie są powiązane i mamy dobry powód, by odmówić czekania, aż do czasów „porewolucyjnych”, by zająć się nimi!

* Czy przypomina to komuś problem parytetów, poruszony przypadkowo przez najbardziej burżuazyjne środowisko kobiece w Polsce? (przyp. tłum.)
** Wolne kobiety, organizacja anarchistyczna działająca w Hiszpanii w latach Wojny Domowej. (przyp. tłum.)
*** womanizm to nurt myśli i aktywności kobiecej chcący podkreślić swoją odrębność od feminizmu skupionego na doświadczeniu białych kobiet. (przyp. tłum.)

• Ackelsberg, Martha A. 2005. The Free Women of Spain: Anarchism and the Struggle for the Emancipation of Women. Oakland: AK Press.
• Collins, Patricia Hill. 2000. Black Feminist Thought: Knowledge, Consciousness, and the Politics of Empowerment. New York: Routledge.
• de Cleyre, Voltairine. 2001. "They Who Marry do Ill". Pp. 103-113 in Anarchy!: An Anthology of Emma Goldman's Mother Earth, edited by Peter Glassgold. Washington, D.C.: Counterpoint.
• _____. 2004. "Sex Slavery". Pp. 93-103 in The Voltairine de Cleyre Reader, edited by A.J. Brigati. Oakland: AK Press.
• Firestone, Shulamith. 1970. The Dialectic of Sex: The Case for Feminist Revolution. New York: Morrow.
• Goldman, Emma. 2001. "The White Slave Traffic". Pp. 113-120 in Anarchy!: An Anthology of Emma Goldman's Mother Earth, edited by Peter Glassgold. Washington, D.C.: Counterpoint.
• Hartmann, Heidi. 1981. "The Unhappy Marriage of Marxism and Feminism: Towards a More Progressive Union." in Women and Revolution, by Lydia Sargent (ed.). Boston, MA: South End Press.
• hooks, bell. 2000. Feminism is for Everybody: Passionate Politics. Cambridge, MA: South End Press.
• Incite!. 2009. http://www.incite-national.org/. Last accessed, October 2009.
• Joseph, Gloria. 1981. "The Incompatible Menage à Trois: Marxism, Feminism, and Racism." in Women and Revolution, by Lydia Sargent (ed.). Boston, MA: South End Press.
• Kropotkin, Peter. 2001. "The Sterilization of the Unfit". Pp. 120-123 in Anarchy!: An Anthology of Emma Goldman's Mother Earth, edited by Peter Glassgold. Washington, D.C.: Counterpoint.
• Marx, Karl and Friedrich Engels. 1967. The Communist Manifesto. Harmondsworth: Penguin.
• Parker, Robert Allerton. 2001. "Feminism in America". Pp. 124-126 in Anarchy!: An Anthology of Emma Goldman's Mother Earth, edited by Peter Glassgold. Washington, D.C.: Counterpoint.
• Roberts, Dorothy. 1997. Killing the Black Body: Race, Reproduction, and the Meaning of Liberty. New York: Vintage.
• Schmidt, M. & van der Walt, L. 2009. Black Flame: The revolutionary class politics of anarchism and syndicalism. Oakland: AK Press.
• Young, Iris. 1981. "Beyond the Unhappy Marriage: A Critique of the Dual Systems Theory." in Women and Revolution, by Lydia Sargent (ed.). Boston, MA: South End Press.

Z frontu NO BORDER w Calais Listopad 09

Świat | Dyskryminacja | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Wieści z NO BORDER październik/listopad 2009 r.

Dlaczego migranci tam są i co tam robią?

Wśród migrantów w Calais są ludzie z najbardziej niespokojnych i zapalnych konfliktów politycznych na całym świecie. Osobiście spotkałem Hazarów z Afganistanu, których domy zostały zniszczone w trakcie obecnej wojny; migrantów z Erytrei, którzy uciekli przed wcieleniem do armii zaangażowanych w konflikt, którego częścią nie chcą być; migrantów z Iranu uciekających przed prześladowaniami politycznymi i wielu innych, na przykład z Somalii, Etiopii, Wietnamu, Pasztunów z Afganistanu, z Sudanu, Palestyny i Egiptu. Wszyscy szukają schronienia, wszyscy chcą stworzyć dla siebie nowe i lepsze życie.

Lecz to, czego doświadczyli imigranci w obozach (w tzw. „Dżungli”) i na ulicach Calais jest dalekie od przyzwoitej „europejskiej gościnności”. W rzeczywistości od momentu przyjazdu do Europy - przekroczenia granic najczęstszych krajów wjazdowych (Włochy, Grecja i Malta), stale spotykali się z prześladowaniami ze strony władz. Niektórzy fałszywie twierdzą, że imigranci w Calais nie mogą być „prawdziwymi” uchodźcami, skoro nie zgłosili się po azyl w „pierwszym bezpiecznym kraju”. Nie bierze się przy tym pod uwagę, że wielu imigrantów po prostu nie ma szansy na otrzymanie azylu w tych „bezpiecznych” krajach, gdyż często nie postępują one zgodne z wytycznymi ONZ w sprawie ochrony uchodźców.

W Grecji w ubiegłym roku zostało przyjętych mniej niż 1% wniosków o azyl, imigranci byli często przetrzymywani od trzech do sześciu miesięcy, a ich wnioski i tak odrzucane. Po wypuszczeniu imigranci wciąż nie mają gdzie pójść i nadal są nękani przez policję, która ich bije, a czasem niszczy dokumenty przekazane im wcześniej przez władze.

Od czasu zamknięcia w 2002 r. Sangatte (specjalnego ośrodka Czerwonego Krzyża dla uchodźców) i zamknięcia różnych obozów dla imigrantów (tzw. „Dżungli”) od września 2009 r., kryzys w Calais zgodnie z przewidywaniami pogłębił się, ponieważ ludzie nie mogą po prostu zniknąć. Bezwzględne działania władz nie rozwiązują kluczowej kwestii odpowiedzialności Europy wobec uchodźców i jej zobowiązań wynikających z konwencji genewskiej. W czasach inwazji wojskowej, dominacji ekonomicznej i zmian klimatycznych migranci wciąż nie mogą żyć w swoich ojczyznach, uchodźcy zawsze będą istnieć. Rządy państw europejskich nie starają się pomóc imigrantom, dla nich „rozwiązanie” polega na tym, aby wykorzystać tych imigrantów których, mogą, i pozbyć się tych, których nie mogą.

NOWOŚCI CALAIS

Jeszcze przed zamknięciem pasztuńskiej "Dżungli"; migranci w Calais regularnie doświadczali nalotów policyjnych, często późno w nocy i wczesnym rankiem, bicia, ataków gazem w pomieszczeniach zamkniętych, aresztowań i zatrzymań na dłuższy czas. Były również przypadki, gdy w czasie ramadanu aresztowano poszczących o zmierzchu, wyrzuciwszy ich jedzenie, i zwalniano o poranku (gdy nie mogli jeść i pić) . Jest to forma okrucieństwa popularna wśród dzielnych obrońców granic Fortecy Europa.

Rezultatem międzynarodowego publicznego widowiska, polegającego na zniszczeniu „Dżungli” pasztuńskiej przez buldożery w świetle kamer, było aresztowanie kilkuset osób. Od tego czasu ci z aresztowanych, których zwolniono błąkają się bezdomni po ulicach miasta i często stają się celem dalszych akcji zastraszania przez policję. Afgańczycy mogą być prześladowani z powodów rasistowskich, ale sadystyczne prześladowania wszystkich uchodźców umykają uwagi mediów. Również uchodźcy z Erytrei zostali wyrzuceni ze swojego domu (squatu) w Calais, który został całkowicie zburzony. Potem, 7 października, port Paul Devot również został wysiedlony w ramach masowych aresztowań i rozbiórki. Od tego czasu obóz sudański został też eksmitowany.

Każdego dnia imigranci są aresztowani i często przewożeni na posterunek policji, aby po czterech lub sześciu godzinach zostać zwolnionymi. Choć czasami są przetrzymywani aż przez dwa dni. Zwolniony - aresztowany - zwolniony - aresztowany, cykl zastraszania. Ostatnio represje obejmują również coraz częściej traktowanie gazem łzawiącym, w tym kobiet w ciąży, oraz niszczenie rzeczy osobistych. Nic oprócz ciągłego nękania stało się europejską taktyką „oczyszczania swojego podwórka”, aby inni zajęli się „problemem”. Władze Calais usiłują pozbyć się imigrantów ze swojego miasta, aby inni „zajęli się”nimi. Teraz nieludzka polityka stała się jeszcze gorsza, gdyż prowadzi się masowe deportacje specjalnie wyczarterowanymi samolotami prosto do Afganistanu i Iraku - krajów, które ucierpiały wskutek najazdów z Zachodu. Prawdziwe rozwiązanie oznacza akceptację, pomoc i współpracę, coś, co jest nie do zaakceptowania dla elit europejskich.

Dlaczego szansa miałaby być ograniczona przez obywatelstwo, o którym decyduje miejsce urodzenia? Ludzkość jest wspólna - wszyscy jesteśmy w istocie migrantami, więc wszystkie granice są niesprawiedliwe! Kapitał może swobodnie poruszać się po świecie. Ci, którzy mają wystarczająco dużo pieniędzy i odpowiednie dokumenty, mogą podróżować swobodnie. Jednak nieprzyzwoita rzeczywistość jest taka, że większości ludzi na świecie nie wolno podróżować swobodnie po naszym wspólnym świecie. Chciwość bogatych narodów z ich wielką konsumpcją stanowi zagrożenie dla życia i bytu ludzi na całym świecie - poprzez konflikty o zasoby, dominację polityczną lub zmiany klimatyczne, które zmuszają ludzi do opuszczenia swoich krajów.

Francuskie i brytyjskie władze uważają imigrantów w Calais za coś mniej niż ludzi, a większość mediów zachęca nas, abyśmy też patrzyli w ten sposób. Migracja nie jest przestępstwem. Wierzymy, że ludzie powinni mieć swobodę poruszania się i życia tam, gdzie zechcą, niezależnie od przyczyny migracji.
No Borders stawia żądania w stosunku do władz europejskich (jak w obozie No Borders w Calais w 2009 r.) lecz największym wyzwaniem dla granic są działania samych migrantów, czyli próby przekroczenia granicy w dzień i w nocy. Żadne słowa nigdy nie mogą się równać tej mocy.

Właśnie dlatego żywy sprzeciw No Borders automatycznie stawia go w opozycji do wyrachowanych interesów establishmentu , który korzysta z tego, że świat jest podzielony. Oznacza to, że postawa No Borders wywodzi się tak samo z cierpień jak i z dążenia do samostanowienia. Walcz z granicami i walcz z dominacją.

DZIAŁANIE

Otwarcie nowego biura No Borders w Calais i noclegowni dla aktywistów nadeszło w trudnym czasie, niemniej jednak istnieją szanse do wykorzystania. Odnotowano wzrost oporu politycznego w Calais - 25 września działacze demonstrowali pod budynkiem władz samorządowych w Calais, domagając się natychmiastowego zaprzestania prześladowań imigrantów i wolności do swobodnego przemieszczania się dla wszystkich. Następnie, w dniu 29 września irańscy migranci rozpoczęli głodówkę. Mimo że głodówka została zakłócona, walka toczy się dalej.

Zapraszamy do Calais! Niezależnie od tego, czy możesz poświęcić dwa dni czy więcej, twoja pomoc jest tu naprawdę potrzebna. Działaj autonomicznie, sam dokonuj osądów, gdy spotkasz poszczególnych migrantów źle potraktowanych przez złe władze. Dołącz do aktywistów No Borders w ich akcjach bezpośrednich opartych na konsensusie. Potrzebni są ludzie, nie są wymagane żadne specjalne umiejętności, chociaż ludzie z doświadczeniem medycznym lub medialnym oczywiście się przydadzą. A najważniejsze, przyjedź i okaż swoją solidarność poprzez spotkanie migrantów na ulicach – nic nie jest bardziej potrzebne niż chęć bycia z innym człowiekiem.

Stawiaj opór rasistowskiemu systemowi - otwórzmy granice!

Kontakty i linki

Centrala Calais No Borders tel: 0033 6 34 81 07 10
e-mail: calaisolidarity@gmail.com

Polski Kontakt e-mail: soft.reality@btopenworld.com

calaismigrantsolidarity.wordpress.com
defendillegalaliens.wordpress.com
lille.indymedia.org
calaisnoborder.eu.org
http://www.noborder.org/

[Copy-Left - kopiować, używać i rozpowszechniać + niektóre części tego tekstu została zaczerpnięta z innych materiałów No Borders.]

Poznański marsz równości

Kraj | Dyskryminacja | Protesty

Około 300 osób wzięło udział w marszu równości w Poznaniu. Marsz był elementem Dni Równości i Tolerancji. Na transparentach i plakatach demonstranci mieli wypisane m.in. hasła: "Poznań wie, jak być tolerancyjny", "Chcemy edukacji w szkołach nie w kościołach", "Nie ma demokracji bez demonstracji", "Wolność, Równość, Tolerancja", "każdy inny, każdy równy", "Homofobia to się leczy".

Były również obecne osoby niepełnosprawne, anarchiści i ekolodzy.

Akcja solidarnościowa z brazylijskim FAG

Świat | Dyskryminacja | Protesty | Represje | Ruch anarchistyczny

29 października brazylijska policji Rio Grande do Sul, na mocy polecenie gubernatora Yeda Crusius, włamała się do pomieszczeń Federação Anarquista Gaucha (Federacja Anarchistów Gauczów) w Porto Alegre. Policja zarekwirowała plakaty, ulotki, protokoły z posiedzeń, dyski twarde z komputerów próbując uniemożliwić dalsze funkcjonowanie witryny internetowej vermelhoenegro.org. Związki zawodowe skupione w RedBlack Coordination w tym Inicjatywa Pracownicza, wystosowały w tej sprawie apel.

Na wszystkich zarekwirowanych przez policję materiałach FAG były zawarte informacje dotyczące śmierci działaczy Ruchu Rolników bez Ziemi (MST) i odpowiedzialności za nie elit politycznych i wielu ich innych przestępstwach. Policja na podstawie zarzutu o zniesławienie zatrzymała dwie osoby. Następnie także próbował zastraszyć tych, którzy przyszli, aby pokazać swoją solidarność lub byli umieszczeni w bazie danych zamkniętej strony internetowej.

Strajk górników w Maroko

Świat | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Represje

Od września br. 850 marokańskich górników z firmy OCP (państwowa firma wydobywająca fosforan) strajkuje z powodu zwolnień. Wszyscy strajkujący dostali wypowiedzenia umów o prace, po tym jak odmówili zgody na nowe warunki pracy zaproponowane przez kierownictwo.

Nowe warunki umowy zakładały m.in.: zamianę umów o pracę na czas nieokreślony na umowy na czas określony na okres tygodnia; obniżkę pensji o połowę. Solidarność ze strajkującymi wyraziły marokańskie organizacje społeczne takie jak: ANDCM (Krajowe Stowarzyszenie "Dyplomowanych Bezrobotnych") AMDH (Marokańskie Stowarzyszenie Praw Człowieka) i związek zawodowy UMT (Marokańska Unia Pracy).
Na strajkujących spadły także represje ze strony rządu: demonstracje i spotkania są regularnie atakowane przez policję, a przywódcy związków z firmy zostali uwięzieni.

Czy maszerować z lesbijkami i gejami? (aktualizowany)

Kraj | Dyskryminacja | Protesty | Publicystyka

Aktualizacja 16:18: Nie wkleiłem ostatniej części tekstu przez przypadek :) teraz ją dodaje pod tekstem w miejscu oznaczonym wyróżnioną czcionką. Zapraszam dyskutantów do zapozniania się.

Dyskusja jaką toczono na CIA pod relacją z wrocławskiego Marszu Równości, czyli mówiąc ściślej manifestacji na rzecz legalizacji związków partnerskich (tak homo, jak heteroseksualnych) utwierdziła mnie w przekonaniu, że na radykalnej lewicy brakuje refleksji dotyczącej seksualności i spraw z nią związanych. Oczywiście pytanie „dlaczego my mamy pomagać środowiskom lesbijek, gejów, osób trans- i biseksualnych, czy też tych, którzy w ogóle nie chcą określać swojej tożsamości (co często skraca się w pokraczny akronim LGBTQ) w ich przemarszach?” jest jak najbardziej celne i warte rozwagi. Dokładnie tak samo jak pytanie o sens angażowania się w każde inne manifestacje. Manifestacje bowiem przeprowadza się w jakimś strategicznym celu, nie zaś by spędzić dzień na świeżym powietrzu.

Podkreślmy zatem, że celem (przynajmniej deklarowanym) ostatniej wrocławskiej manifestacji organizowanej przez środowiska LGBTQ było wywarcie nacisku celem legalizacji związków partnerskich, a zatem wprowadzenia osobno od instytucji małżeństwa formalnej relacji dwójki osób, którą można zawrzeć niezależnie od płci stron. Utrzymywanie, że jest to problem obyczajowy jest dowodem wyjątkowej ignorancji.

Małżeństwo nie jest sprawą obyczajowości, ale relacją w zakresie ekonomii i władzy. Małżonkowie nabierają szereg uprawnień ekonomicznych, a także możliwość sprawowania władzy nad sobą w pewnych sytuacjach i nad dziećmi każdej ze stron. Co warto zauważyć głoszone przez konserwatystów przekonanie, że tak pojęte małżeństwo z dziećmi jest „podstawową komórką społeczną” jest już raczej nieaktualne, jednak trudno zaprzeczyć, że miało ono znaczący wpływ na ukształtowanie się znanej nam formy państwowości i znanej nam formy kapitalizmu. Fakt, że prawica od dziesięcioleci tak silnie angażuje się w obronę modelu rodziny, który sama nazywa tradycyjnym jest wynikiem tego, że jej teoretycy doskonale zdają sobie sprawę z jego znaczenia dla kapitalizmu. Problem ten zauważyli zresztą także autorzy Manifestu komunistycznego pisząc, że robotnik nie posiada rodziny, rodzina jest rzeczą burżuazji, a zniesienie własności jest również zniesieniem rodziny. Niestety te jakże ciekawe idee Marks i Engels nazywali skrótowo i dość niefortunnie „wspólnotą żon”, która budziła uśmiech politowania zarówno na twarzach partyjnych biurokratów jak i późniejszych rewolucjonistów seksualności. To jednak, że związek lewicy z problematyką rodziny uległ zapomnieniu nie znaczy, że miejsce w którym znajduje się dziś ruch LGBTQ jest, jak często słyszymy, apolityczne. Niestety polityczność tego ruchu wyraźniej widzi prawica niż lewica (i być może niż on sam).

Prostym ćwiczeniem jest wymienienie kilku sytuacji, które pokazują czemu tak mniej więcej służy małżeństwo. Dwie osoby (mogą być to lesbijki lub geje, ale niekoniecznie) zamieszkują wspólnie. Po śmierci jednej z nich mieszkanie dziedziczy „rodzina” zmarłej osoby. Nie ma żadnej umowy najmu, ani żadnego tytułu prawnego więc osoba niespokrewniona ląduje z dnia na dzień na bruku niezależnie od tego ile pracy i pieniędzy włożyła przez lata w owo mieszkanie. Sprawa wygląda identycznie w sytuacji gdy mieszkanie jest własnością prywatną zmarłej osoby oraz gdy jest to mieszkanie komunalne lub socjalne, do którego posiada tytuł prawny. Inny przykład to osoby, z których jedna pracuje poza domem, a druga wychowuje dziecko (nie ma znaczenia w tej chwili czy ich wspólne, czy jednej z nich, czy w ogóle niespokrewnione). Małżeństwo gwarantuje w takiej sytuacji osobie wychowującej ubezpieczenie zdrowotne, a w niektórych krajach nawet składki emerytalne. Tymczasem w sytuacji braku związku formalnego osoba tak by móc się ubezpieczyć musi zarejestrować się w Urzędzie Pracy i co za tym idzie odpowiadać na oferty zatrudnienia. Oznacza to po prostu, że albo rezygnuje z opieki medycznej, albo z opieki nad dzieckiem. Skrajny przypadek tej sytuacji jest taki, że również dziecko nie ma ubezpieczenia (bo jest niespokrewnione z osobą pracującą zawodowo). Ale ubezpieczenie to nie wszystko. Znowu nagła śmierć osoby pracującej zawodowo powoduje, że druga osoba i potomstwo zostają bez jakichkolwiek środków do życia. Znowu praca nieformalna, często trwająca latami i wymagająca poświęceń pozostaje bez żadnego wynagrodzenia (w poprzednim przykładzie „rodzina” bądź państwo zagarniało wkład pracy w mieszkanie, w tym przypadku państwo zagarnia składki ubezpieczeniowe, które mogły być opłacone jedynie dzięki nieformalnemu podziałowi pracy). Zdaje się już zaczyna jawić się wyraźnie, że tak naprawdę chodzi tutaj o bardzo swojską dla radykalnej lewicy koncepcję pracy i pracy nieopłacanej (przywłaszczania sobie nadwyżki) czyli wyzysku. Wyzysk w tej postaci dotyka nie tylko osób o nienormatywnej orientacji seksualnej, lecz coraz większych rzesz osób, które nie spędzają większości życia w małżeństwie.

Przy okazji komentowania sprawy marszu zapomniano jednak, że towarzyszył on Festiwalowi przeciwko wykluczeniom „Lesbijki, geje i przyjaciele”, który odbywa się w tym mieście od 7 lat i posiada punkowe korzenie. Skupia też wokół siebie aktywistów i aktywistki zainteresowane alternatywnym aktywizmem w ramach ruchu lgbt.

- Myślę, że nie po raz pierwszy staramy się pokazać, iż tzw. mniejszości seksualne nie mówią jednym głosem i nie dążą do uniformizacji obyczajowej czy też egzystencjalnej odmieńców. Dlatego oprócz prezentacji takich zjawisk jak anarchofeministyczna scena muzyczna oraz krytyka mainstreamowego aktywizmu udało się nam poruszyć problem praw socjalnych kobiet i lesbijek w ramach panelu dyskusyjnego, który odbył się również 24 października, tuż po zakończeniu Marszu. – mówi Lily, jedna z organizatorek Festiwalu.

Reszta tekstu, dodana w aktualizacji:Możemy śmiało utrzymywać, że to ekonomiczny przymus sprawia, że wciąż wielu ludzi zawiera małżeństwa. Małżeństwo jednak nie jest instytucją od wyzysku wolną. Wręcz przeciwnie małżeństwo zostało pomyślane jako mechanizm maskowania nieodpłatnej pracy. Przyznaje nie tylko pewne przywileje, ale nakłada również obowiązki związane z opieką, wyżywieniem a także zobowiązania ekonomiczne (np. konieczność spłaty długów współmałżonka), które zazwyczaj ogniskują się na pojedynczych osobach mało mając wspólnego z ideą sprawiedliwości społecznej. Małżeństwo służy zatem po pierwsze zamaskowaniu wyzysku, a po drugie (również dzięki swej trwałości) kontroli ze strony kapitału i państwa. Każdy pracodawca wie, że pracownik żonaty i z dziećmi to pracownik potulny (taka pracownica zaś jest niewydajna dla pracodawcy, ale sprzeczności tego modelu to osobny temat). Każdy wierzyciel jest spokojniejszy wiedząc, że ktoś odziedziczy długi, które są dla niego inwestycjami. Państwo zaś wie, że opiekę nad dziećmi, osobami starszymi i osobami chorymi zapewniają kobiety dzięki nieformalnemu podziałowi pracy w ramach małżeństwa. Stabilność zobowiązań małżeńskich (trudno je rozwiązać) gwarantuje spokój społeczny.

Tutaj właśnie rodzi się pytanie czy Marsz Równości ze swoim postulatem legalizacji związków partnerskich nie stawia koni z tyłu wozu. Po co bowiem walczyć o już nieco nieświeży produkt XIX-wiecznego kapitalizmu w nowym opakowaniu? Być może lepszym postulatem niż zapewnienie związkom partnerskim podobnych praw co małżeństwom byłoby zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim ludziom? Zarówno dorosłym jak i dzieciom. Ten postulat równie stary jak myśl lewicowa jest równoznaczny z zastąpieniem funkcji jakie obecnie jakie spełnia mieszczańska rodzina pod nadzorem kapitału i państwa przez inną strukturę np. demokratyczną wspólnotę lokalną z dobrowolnym członkostwem. Taka wspólnota znosi w pewnym sensie rozróżnienie na osoby hetero i homoseksualne, które ma żywotne znaczenie jedynie w społeczeństwie kontrolowanym dzięki związkom w parach.

Najbliższa okazja do powtórnej dyskusji o miejscu jakie w palecie ruchów społecznych zajmuje LGBTQ już 10 listopada w Poznaniu.

Włochy: Wyrok dla 23 agentów CIA

Świat | Dyskryminacja | Represje

W Mediolanie zakończył się trwający 3 lata proces pracowników CIA oskarżonych o porwanie i tortury egipskiego duchownego w ramach "wojny z terroryzmem".

W lutym 2003 roku, w ramach tajnej operacji rządowej USA, w biały dzień został uprowadzony spod meczetu w Milanie imam Osama Moustafa Hassan Nasr . Trafił kolejno do baz amerykańskich na terenie Niemiec i Włoch, po czy został przetransportowany do Egiptu, gdzie go torturowano. Wyszedł na wolność po ok. 2 latach, gdy okazało się, że jest niewinny - wtedy też zapowiedział wniesienie oskarżenia wobec oprawców.

Na dzisiejszej rozprawie, sędzia skazał byłego szefa CIA w Milanie na karę 8 lat więzienia, a pozostałych 22 uczestników porwania na 5 lat. Agenci muszą też zapłacić w ramach odszkodowania 1 milion euro dla porwanego i pół miliona dla jego żony. Trzech innych Amerykanów zostało uniewinnionych, gdyż chroni ich immunitet dyplomatyczny. Sami skazani nie pojawili się na rozprawie. Byłą ona od początku utrudniana przez rząd Silvio Berlusconiego, który odmówił współpracy z prokuraturą. Władze amerykańskie odmówiły przekazania swoich agentów włoskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Tym samym prawdopodobnie nigdy nie dotknie ich kara.

Proces w Milanie był pierwszą rozprawą sądową w sprawie programu "tajnych lotów" CIA. Jak twierdzi Joanne Mariner z Human Rights Watch, jest to "wyraźny znak zbrodni popełnionych przez CIA w Europie". CIA nie komentuje sprawy.

Kanał XML