Ekologia/Prawa zwierząt

Tajwan, Japonia, Wielka Brytania: Lobby atomowe w odwrocie

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt

Ostatnie tygodnie przyniosły światowemu lobby nuklearnemu szereg dotkliwych porażek. Idąc w ślady władz Belgii, które już wcześniej podjęły decyzję o stopniowej rezygnacji z energetyki atomowej rząd Tajwanu ogłosił, że nie przedłuży koncesji na funkcjonowanie trzech istniejących w tym kraju elektrowni atomowych. W Japonii koncern TEPCO, operator elektrowni jądrowej Fukushima I w której w marcu tego roku doszło do wybuchów w czterech reaktorach zmuszony był przyznać, że w jednym z tych urządzeń wystąpiła niekontrolowana reakcja łańcuchowa. Francuski koncern Areva/EDF ogłosił zawieszenie projektu budowy w Wielkiej Brytanii czterech reaktorów jądrowych typu EPR ‘do czasu rozwiązania wszystkich problemów związanych z ich bezpieczeństwem.’

Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej rząd Tajwanu ogłosił, że jego długoterminowym celem jest całkowita rezygnacja z energii jądrowej. Puki co, żadna z trzech istniejących na wyspie elektrowni atomowych nie otrzyma pozwolenia na dalsze funkcjonowanie po upływie obecnej, opiewającej na 40 lat koncesji. Oznacza to zamknięcie elektrowni w Chinshan, Kuosheng i Maanshan – dwa najstarsze reaktory mają zostać wyłączone do roku 2016, o ile do tego czasu uda się uruchomić budowane właśnie reaktory jądrowe ABWR w elektrowni Lungmen, poddawane właśnie dodatkowym testom bezpieczeństwa

Olsztyn: Atak na siedzibę myśliwych

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty

Olsztyńscy myśliwi nie będą miło wspominać dnia św. Huberta 3 listopada 2011.

W nocy ich siedziba przy ul. Leśnej 8, w której mieści się Polski Związek Łowiecki, restauracja myśliwska Ostoja, Biuro Polowań – Diana, zostały zaatakowane.
Zamki w drzwiach zostały zaklejone, elewacja nowo odnowionego budynku pokryta czerwoną farbą oraz napisami: „mordercy” , „polowania stop”.

Wielki baner reklamujący znajdujący się wewnątrz sklep myśliwski, został doszczętnie zniszczony.

Przepisy ochrony środowiska? Właścicieli ferm zwierząt futerkowych nie dotyczą

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt

87 proc. ferm zwierząt futerkowych w Wielkopolsce nie przestrzega wymagań ochrony środowiska, w 48 proc. ferm działalność hodowlana prowadzona była w obiektach nielegalnie wybudowanych lub użytkowanych, a w 35 proc. niezgodnie z przepisami weterynaryjnymi. Takie są wyniki kontroli ferm zwierząt futerkowych, przeprowadzonych przez właściwe inspekcje na zlecenie NIK.

Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia sprawowanie nadzoru państwowego nad funkcjonowaniem ferm zwierząt futerkowych w województwie wielkopolskim, w latach 2009-2010, głównie z uwagi na jego nieskuteczność. Inspekcje Weterynaryjne nie w pełni wywiązały się z obowiązków określonych przez Głównego Lekarza Weterynarii w zakresie nadzoru nad fermami zwierząt futerkowych. Część z tych obowiązków wykonano nierzetelnie. Sprawowany nadzór był nieskuteczny gdyż nie eliminował nieprawidłowości w funkcjonowaniu ferm. Wykonanie zadań w zakresie kontroli ferm zwierząt futerkowych przez Inspekcję Ochrony Środowiska nie zapewniło respektowania przez te podmioty wymagań ochrony środowiska.

Za zniszczenie środowiska dostaniemy grosze

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt | Tacy są politycy

"Dziennik Gazeta Prawna" alarmuje, że Polska może zyskać bardzo mało na eksploatacji przez firmy wydobywcze złóż gazu łupkowego. Jak pisze gazeta, zagraniczne koncerny mogą żądać, aby objąć je stawką, jaką wynegocjowało sobie PGNiG w przypadku gazu konwencjonalnego - 2,5 procent wartości wydobywanego paliwa.

Oznacza to, że zagraniczne koncerny płaciłyby Polsce dziesięciokrotnie mniej za możliwość wydobycia narodowych zasobów, niż na przykład Norwegii. Jeśli przepisy pozostaną niezmienione, firmy będą negocjowały wysokość opłat bezpośrednio z ministrem gospodarki, a to tworzy okazję do korupcji.

Kraków: Kot nie ślimak (domku nie nosi) – warsztat w listopadzie

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt
2011-11-05 11:00
2011-11-05 14:00

Fundacja Czarna Owca Pana Kota zaprasza na bezpłatne warsztaty budowy domków, które będą odbywać się cyklicznie w siedzibie Fundacji (Kraków, ul. Miodowa 41, lok. 14B) w terminach: 5 listopada, 10 grudnia 2011, 14 stycznia 2012 w stałych godzinach 11-14.

Zbliża się zima, nie wszystkie bezdomne koty mogą liczyć na ciepłe schronienie, otwarte okno piwniczne czy ludzką życzliwość. Są koty, które mieszkają pod krzakiem, lub samochodem, nie mają stałego miejsca, gdzie mogą się schronić, odpocząć, zagrzać się. Im trzeba pomóc i zdążyć to zrobić przed nastaniem zimy. Nie można pozwolić by zamarzły.

I każdy może to zrobić. Najprostszy przepis na domek dla bezdomnego kota to: minimum 2 osoby, trochę dobrych chęci, 3 wolne godziny, 3 płyty styropianowe, 2 skrzyneczki po owocach, 1 klej montażowy, 1 koc termiczny, 1 taśma klejąca, fragment plandeki. I domek gotowy, kocie życie uratowane!

A co w tym jest najfajniejsze? To, że budując domek, nie tylko ratujesz kocie życie, ale też dobrze się bawisz, relaksujesz i odpoczywasz od szumu i pośpiechu dnia codziennego! Przyjdź sam/sama, zabierz dzieci, pomóżmy razem bezdomnym kotom!

Warsztat ma charakter praktyczny – będziemy budować domki dla bezdomnych kotów, a wszyscy uczestnicy/czki otrzymają bezpłatną Owcową publikację „Kocie kwartały. Krótki przewodnik po kotach”, w której znajduje się m.in. poradnik jak budować domki dla kotów. Materiały do budowy domków zapewni Fundacja.

Warsztaty poprowadzi Tomek Argasiński – z wykształcenia inżynier budownictwa, doświadczony budowniczy domków, autor fundacyjnej Instrukcji budowy domków dla kotów.

Serdecznie zapraszamy!

Niemcy: Zniszczono uprawy ziemniaków GMO

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt

W Niemczech zniszczono na polach doświadczalnych uprawy transgenicznych ziemniaków oraz pszenicy - donosi Agra Europe. Ziemniaki miały genom zmieniony w ten sposób, aby mogły zastąpić ropę naftową przy produkcji plastików, a kukurydza miała wszczepiony gen odporności na choroby grzybowe.

W ostatnich latach ataki na uprawy roślin transgenicznych w Niemczech są coraz liczniejsze. W blisko połowie przypadków sprawcy ataków nie są zidentyfikowani. W bieżącym roku zniszczono sześć spośród szesnastu upraw transgenicznych. W latach 2005-2010 r. zanotowano 210 ataków na takie uprawy.

Zdunowice: Mieszkańcy mówią NIE wydobywaniu gazu łupkowego

Ekologia/Prawa zwierząt

W niedzielę 23 października, odbyło się spotkanie w Zdunowicach w sprawie gazu łupkowego, na które przybyli okoliczni mieszkańcy, letnicy, oraz zaproszeni przedstawiciele firmy BNK, władz gminy i instytucji ochrony środowiska. Mieszkańcy wypowiedzieli swoje stanowcze „NIE” dla gazu łupkowego! Wydobywanie gazu łupkowego w Polsce budzi wiele kontrowersji. Nie zabrakło ich także podczas rozpoczęcia prac na terenie gminy Sulęczyno.

Przypomnijmy: dnia 06.10.2011 Firma Geo-Fizyka wjeżdzająć swoim charakterystycznym sprzętem na teren ziemi jednego z rolników naszej gminy została przez zeń zablokowana. Gospodarz wezwał nawet policje i jak się okazało pracownicy firmy nie mieli ze sobą stosownych pozwoleń. Mało tego, jak poinformował nas jeden z mieszkańców miejscowości Ogonki, podczas gdy własciciel ziemi wraz z Policją oddalili się firma kontunuwowała swoją pracę nie zważając na zakaz.

Importowana do Polski transgeniczna soja to łzy argentyńskich matek

Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka

W Argentynie i Paragwaju w regionach upraw eksportowanej do Polski soi transgenicznej stwierdzono masowe pogorszenie zdrowia publicznego w postaci masowych deformacji dzieci (glifosat zaburza formowanie się narządów w życiu płodowym człowieka), bezpłodności, poronień i nowotworów.

Pasza z soją GMO stosowana jest w wielkich fermach przemysłowych świń i drobiu, a to dlatego, iż powoduje ona nienaturalnie szybki przyrost wagi ciała tych zwierząt. Jak pisze Felicity Lawrence z Guardiana: „Drób jest szczególnie spektakularnym przykładem: potrzeba tylko 3 kg białka sojowego, by "wyprodukować" pół kilo białka drobiowego. Jeśli uda się przekonać ludzi, by jedli bardzo dużo drobiu, soja staje się kopalnią złota.”

W ostatnich latach polski import soi z Ameryki Południowej osiągnął gigantyczny rozmiar 2 mln ton rocznie, a to żywnościowe uzależnianie się naszego kraju od paszowych monopoli odbyło się za pełną aprobatą wszystkich kolejnych rządów w ostatnich 10 latach. Doszło do tego, że ministerstwo rolnictwa ogłasza, że 90-95% śruty sojowej dostępnej na krajowym rynku stanowi śruta sztucznie zmutowana, a „Wprowadzenie zakazu jej stosowania spowodowałoby drastyczny deficyt białka paszowego w kraju i pogorszenie konkurencyjności krajowej produkcji zwierzęcej.”

W tym samym czasie likwiduje się uprawy naszych polskich roślin strączkowych, które mogłyby być dochodową dla polskich rolników alternatywą dla importu toksycznej soi GMO z drugiej półkuli. Po cichu i bez rozgłosu w Polsce areał uprawy tych roślin dramatycznie się zmniejsza, o czym świadczą zbiory pastewnych roślin strączkowych, które w roku 2006 wyniosły 147,1 tys. ton, czyli o 40,3 tys. ton mniej niż w roku 2005 (187,4 tys. ton). Co ważne, rośliny te oprócz dostarczania wysokobiałkowych nasion, spełniają jednocześnie niezwykle ważną funkcję w ekosystemach rolniczych - wzbogacają glebę w azot, wpływają na poprawę struktury gleby oraz na utrzymanie gruzełkowatej, korzystnej jej struktury.

Co ciekawe, podczas gdy polskie władze od lat robią wszystko by uzależnić Polskę od dostaw soi z Ameryki Południowej, kraje Europy Zachodniej starają się ograniczać jej import. Dzieje się tak, mimo, że w chwili obecnej miliardy złotych wydawane przez polskich konsumentów płyną do koncernów produkujących soję GMO dewastującą Amerykę Południową.

Hołubiona przez resort rolnictwa soja przekleństwem Argentyny

Po kryzysie finansowym 2001 roku twarde warunki pomocy pieniężnej postawione Argentynie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, doprowadziły do tego, że kraj ten otworzył swój rynek rolny dla ponadnarodowych korporacji. W niedługim czasie koncerny te przekonały też rząd tego kraju, że uprawiana bez stosowania orki modyfikowana genetycznie soja, będzie lekarstwem na postępującą od dziesięcioleci erozję gleb rozciągającej się od Andów, aż do wybrzeża Atlantyku argentyńskiej pampy.

W takim kontrowersyjnym bezorkowym systemie uprawy ziemi, techniką zwalczającą chwasty nie jest od wieków stosowana fizycznie niszcząca chwasty orka, tylko użycie toksycznych środków chemicznych – herbicydów. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych działania liczącego na szybkie wyjście z kryzysu rządu argentyńskiego spowodowały, że areał soi GMO wzrósł aż o 60%, w konsekwencji uprawa ta szybko stała się dominującą monokulturą rolnictwa tego kraju.

Uprawiana w systemie bezorkowym transgeniczna soja rozpoczęła swą ekspansję z pampy rozszerzając się na północ na wrażliwe ekologicznie obszary Brazylii i Paragwaju. Po odciśnięciu oleju, soja ta w postaci śruty wędruje w przeważającej części na eksport do Europy, w tym Polski. Nienaturalnie przyśpieszająca wzrost zwierząt w hodowli, pasza z soją GMO stosowana jest prawie wyłącznie na wielkich fermach tuczu świń i drobiu krajów Północy. Na katastrofalne skutki tej ekspansji monokultury transgenicznej soi nie trzeba było długo czekać – licząc od roku 1997 produkcja soi w Argentynie wzrosła o 213%, ale odbyło się to kosztem wszystkich innych upraw – produkcja pszenicy zmalała o 19%, owsa o 28%, a ryżu o 23%. Same zbiory ziemniaków obniżyły się z 3,4 mln ton w 1998 roku do 2,1 mln ton w 2002.

Załamanie cen produktów rolnych i zatrucie upraw przez rozpylany z samolotów herbicyd – glifosat, doprowadziły do bankructwa tradycyjnych producentów soczewicy, kukurydzy, czy ziemniaków. Glifosat przedstawiany jako cudowny środek, szybko spowodował uodpornienie się wielu odmian chwastów – w chwili obecnej masowo występujące superchwasty zmuszają do wielokrotnego stosowania groźnych dla zdrowia herbicydów i wprowadzania mieszanek środków chemicznych o super-toksyczności. W samej Argentynie ilość glifosatu używanego przy produkcji transgenicznej soi wzrosła w ciągu ostatnich sześciu lat aż 56-krotnie.

W krótkim czasie stało się jasna, że ta ogromna ilość środków chemicznych masowo wprowadzanych do środowiska nie jest obojętna dla zdrowia publicznego. W Argentynie i Paragwaju w regionach upraw soi transgenicznej stwierdzono masowe pogorszenie zdrowia publicznego w postaci deformacji dzieci (glifosat zaburza formowanie się narządów w życiu płodowym człowieka), bezpłodności, poronień i nowotworów. W kwietniu 2010 r. pod naciskiem opinii publicznej władze argentyńskiej prowincji Chaco opublikowały raport na temat stanu zdrowia mieszkańców terenów uprawy soi i ryżu.

Okazało się, że na niektórych z nich w ciągu ostatnich dziesięciu lat (w okresie największego rozwoju upraw monokultury soi) ilość nowotworów u dzieci potroiła się. Inne statystyki były równie przerażające - w rejonach Argentyny, gdzie od końca lat 1990-tych uprawia się niemal wyłącznie soję GMO (dotyczy to połowy ziem uprawnych w tym kraju) – nastąpił czterokrotny wzrost przypadków deformacji ciała noworodków na podłożu genetycznym. Obecnie nie ma już wątpliwości, że rozpylany z powietrza glifosat niszczy kod DNA oraz komórki narządów płciowych.

Według prof. Andresa Carrasco, dyrektora Laboratorium Embriologii Komórkowej Uniwersytetu w Buenos Aires te masowe problemy zaczęły się w roku 2002 czyli w dwa lata po pierwszym wielkim zbiorze modyfikowanej genetycznie soi „Round-up Ready”. Niepokojące wyniki badań opublikowanych w 2010 roku w czasopiśmie Chemical Research in Toxicology przez prof. Carrasco, wykazały, że glifosat, powoduje w warunkach laboratoryjnych powszechne deformacje ciała potomstwa u żab i kur nawet przy stężeniach mniejszych, niż stosowane do oprysków w technologii GMO.

Za: http://marek-kryda.blog.ekologia.pl/importowana-do-polski-transgeniczna-...

Nadciąga GMO

Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka

Prezydenckie weto ustawy o nasiennictwie odebrane zostało jako rzeczywisty sprzeciw wobec próby wprowadzenia w Polsce upraw roślin genetycznie modyfikowanych. Niestety, nic bardziej mylnego. Bronisław Komorowski nie jest wcale przeciwnikiem GMO, zaś projekt ustawy zawetował z przyczyn bardziej prozaicznych- jej niezgodności z prawem unijnym, co grozi Polsce sankcjami karnymi. Co więcej, prezydenckie veto rodzi uzasadnione wątpliwości, czy rzeczywiście zablokuje możliwość upraw genetycznie modyfikowanych.

Od początku

Ustawa o organizmach genetycznie zmodyfikowanych definiuje GMO jako organizm, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób nie zachodzący w warunkach naturalnych wskutek krzyżowania lub naturalnej rekombinacji. Nie chodzi tu o naturalne zmiany jakim podlegają organizmy na przestrzeni czasu, lecz o zmiany będące efektem ingerencji laboratoryjnej. W tym przypadku chodzi o wytworzenie roślin o określonych cechach jak odporność na szkodniki, czy choroby bakteryjne i grzybowe. Zmodyfikowana roślina ma też być odporna na herbicydy (pestycydy niszczące chwasty), poprzez wytwarzanie własnych substancji owadobójczych. Zdaniem zwolenników GMO, ma to w efekcie doprowadzić do większych plonów oraz zapobiegać klęskom głodu na świecie.

Ciemna strona

Istnieje jednak druga strona medalu. Należy podnieść, iż w zasadzie nieznane są długofalowe efekty i możliwe konsekwencje takiego działania. Może się okazać, że eksperymenty te doprowadzają do powstania bakterii odpornych na antybiotyki. Pojawiły się głosy, że winowajcą ostatnich epidemii nowych odmian wirusów są właśnie eksperymenty genetyczne nad organizmami. Czy tak jest na pewno, trudno orzec, ponieważ nie bada się GMO pod tym kątem, co jest wynikiem tzw. 'reguły zasadniczej równoważności' zakładającej, że składniki odżywcze odmian GMO są równoważne składnikom odżywczym odmiany tradycyjnie uprawianej. Reguła ta jest sukcesem silnego lobby giganta korporacyjnego na rynku nasiennictwa i nawozów "Monsanto", największego producenta GMO na świecie.
Kwestia wpływu produktów GMO na zdrowie jest sporna. Badania finansowane przez producentów GMO pokazują brak negatywnych efektów i skutków ubocznych wywołanych przez modyfikowane organizmy, z kolei badania od nich niezależne wręcz przeciwnie. Dla przykładu Włoski Narodowy Instytut Badań Nad Żywnością i Żywieniem oraz Austriacka Agencja ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności jasno wykazały w przeprowadzonych przez siebie testach (niestety z wykorzystaniem zwierząt), że kukurydza modyfikowana jest szkodliwa dla badanych myszy, wywołując u nich zaburzenia odporności, zmniejszenia płodności a także mniejszej masy osobników nowo narodzonych.

Pomijając aspekty stricte zdrowotne, pozostaje więcej kwestii spornych związanych z GMO. Nasiona GMO są opatentowane, aby je więc uprawiać rolnik musi podpisać umowę i corocznie opłacać stosowną licencję. Ale to jeszcze nie jest najgorsze. Taki rolnik nie może zebrać nasion i wysiać ich za rok, nie uiszczając kolejnej opłaty. Wszystko to pod groźba wysokich kar. W praktyce oznacza to, że uprawy GMO są własnością korporacji, a nie rolnika, który w pewnym sensie staje się tylko pracownikiem właściciela uprawy. Niesie to dalekosiężne skutki dla konsumenta, gdyż zmienia sytuację całego rolnictwa i prawa własności. Rolnik w efekcie przestanie być niezależnym podmiotem gospodarczym, a stanie się zależny od korporacji.

Nie ma również pewności, do jakich zmian może za sprawą GMO dojść w ekosystemie globalnym. U około 25% organizmów roślinnych dochodzi do wymiany genów. Wobec tego wszczepiony przez biotechnologów gen, np. do rzepaku, przejdzie do czternastu gatunków spokrewnionych z nim roślin. Nie wiadomo, do jakich zmian w ekosystemach może to doprowadzić na szerszą skalę. Realne jest wymknięcie się modyfikowanych genów spod kontroli, przeniknięcie ich do dzikich gatunków roślin. Jak stwierdził w jednym z wywiadów Prof. Ludwik Tomiałojć z UW, "jest to nadanie światu nowego kierunku mikroewolucyjnego, czego skutki mogą być katastrofalne".

Nasza chata z kraja?

Polska w teorii jest wolna od GMO. Jednak w praktyce uprawia się u nas rośliny modyfikowane choćby jako tzw. 'uprawy badawcze'. Nie wiadomo czy i ewentualnie na jaką skalę wysiewane jest ziarno GMO w rolnictwie, ponieważ nikt tego nie monitoruje. Wg Wikipedii, w Polsce w 2008r. (brak świeższych danych) uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych zajmowały 3 tys. hektarów, tj. trzykrotnie więcej niż rok wcześniej. Ponadto wolno stosować do karmienia zwierząt hodowlanych pasze zawierające GMO. Roczny import takich pasz do Polski oscyluje w granicach dwóch milionów ton śruty sojowej.

Wątpliwe jest, czy możliwe jest kupno pasz wolnych od GMO, jako że większość z nich zawiera soję i kukurydzę, rośliny najbardziej zdominowane przez modyfikacje genetyczne. Nie ma zatem pewności, ze kupione w sklepie mięso nie pochodzi ze zwierzęcia, które nie było karmione GMO.

Konieczność wyboru

Organizacje ekologiczne na swoich stronach zamieszczają petycje, aby rząd skuteczniej egzekwował obowiązek producentów dokładnego oznaczania na opakowaniach żywności zawartość GMO. Zaostrzenia przepisów w tej sprawie domaga się m.in. Instytut Spraw Obywatelskich. Zgodnie z polskim prawem, każdy produkt zawierający więcej niż 0,9% GMO powinien być oznakowany jako zawierający organizmy modyfikowane genetycznie.
Tymczasem takich informacji próżno szukać na produktach dostępnych w naszych sklepach. Wbrew pozorom problem nie dotyczy jedynie wegetarian, włączających często do swojej diety znaczne ilości soi. Preparaty z soi dodawane są do różnych przetworów, np. konserw czy parówek, poza tym wytwarzane są olej sojowy, mleko, kasza, mączka i lecytyna sojowa.
Skoro zatem produkty GMO coraz bardziej wciskają się w nasze życie, powinien istnieć system informacyjny, dający konsumentom możliwość wyboru między produktami GMO, a tymi od GMO wolnymi.

Wpływy

Nie jest żadną tajemnicą, że korporacje produkujące GMO mają duże wpływy, uzyskując korzystne dla siebie zapisy prawne, będące często wynikiem silnych działań lobbystycznych, mających również wpływ na polskie prawo. Z publikacji portalu Wikileaks dowiedzieliśmy się, że Waldemar Pawlak obiecywał Amerykanom "otwarcie Polski na GMO", tyle że "powolutku, powolutku, małymi kroczkami", a więc niezauważenie. Fakty zdają się to potwierdzać. Najpierw przedłużono dopuszczalność importu pasz GMO, a potem już całkiem jawnie próbowano dopuścić do rejestracji nasion GMO w zawetowanej miesiąc przed wyborami ustawie o nasiennictwie. Niestety, wszystko zdaje się wskazywać, iż nie była to próba ostatnia.

Psy palone żywcem- podpisz petycję!

Świat | Blog | Ekologia/Prawa zwierząt

W Leśniczanskie (Ukraina) stworzono ruchome krematoria dla zwierząt. Całość jest wprowadzana w „życie” jako program przygotowań do EURO 2012.

Do pieców wrzuca się jeszcze żywe zwierzęta… Ludzie, którym nie jest to obojętne zbierają podpisy pod petycję z żądaniem wstrzymania tego zwyrodnialstwa.

"O zaprzestanie stosowania niehumanitarnych metod rozwiązujących problem ogromnej ilości bezdomnych psów na Ukrainie obrońcy praw zwierząt apelują od lat. Ich prośby nigdy nie były brane pod uwagę, a sytuacja staje się coraz bardziej drastyczna.

Dotychczas psów i kotów władze pozbywały się za pomocą nielegalnej trucizny dithylinum. Zwierzętom wstrzykiwano substancję, która paraliżuje układ oddechowy. Śmierć z uduszenia trwa nawet kilka godzin. Teraz jednak Ukraina ma jeszcze inny pomysł na pozbycie się niechcianych czworonogów.

Nowy sposób jest ponoć „nowocześniejszy” i „bezpieczniejszy dla środowiska”. Zwierzęta są odławiane z ulicy i wkładane do mobilnego krematorium. Mówiąc wprost – wrzucane do rozgrzanego do 9000 C piekarnika i palone żywcem.

Obrońcy zwierząt zwrócili się po pomoc do dyrektora organizacyjnego turnieju Euro 2012 Martina Kallena. Ten publicznie powiedział, że nie pochwala żadnych metod rozwiązania problemu bezdomnych zwierząt, które opierają się na okrucieństwie. Na poważnie nikt się jednak problemem nie zajął. Fakty są takie, że tydzień temu prezydent UEFA Michel Platini odwiedził Ukrainę i wyraził swoje zadowolenie z postępów w pracach nad organizacją mistrzostw.

Ukraińscy aktywiści próbują nagłośnić sprawę – nic więcej nie mogą zrobić. Proponowali bojkot udziału Ukrainy w Euro, ale nic w tej kwestii nie zostało ustalone. Jak na razie za wszelką cenę starają się uratować jak najwięcej psów i kotów wałęsających się po ulicach."

Pod tym linkiem jest petycja.

Potrzeba 500 tys. podpisów.

"Zrób coś teraz" Nowy rozdział- medytacja, z książki Marka Griksa pt. "Życie Aktywisty"

Blog | Ekologia/Prawa zwierząt | Ruch anarchistyczny

Tak często słyszymy pod różnymi pretekstami: „Nie rób nic, nie zmieniaj siebie, nie zmieniaj świata, zajmij się czymś innym etc.etc.etc”

Komu na tym zależy ? Najczęściej tym na górze, tym bogatym, którym nie przeszkadza to, że różnice pomiędzy klasami społecznymi rozwarstwiają się, iż coraz więcej ludzi umiera z głodu, coraz więcej jest bezrobotnych, że Ziemia jest coraz bardziej niszczona, iż przyszłe pokolenia, nasze dzieci mogą już nie dożyć jutra. Im nic z tych rzeczy, które by tu można mnożyć nie przeszkadza, bo dla nich liczą się tylko władza i pieniądze, czyli zaspokojenie własnej chciwości – najgorszego uzależnienia.

W tym celu, byśmy niczego nie robili przez wieki historii wymyślono przeróżne sztuczki by wbić nam to do głowy. Jak często słyszymy: „Nie warto się wysilać, świata nie zmienisz” - co jest całkowicie nie prawdą, bo oczywiście, że zmienię – chociażby swój własny. Nadanie naszemu życiu głębszej wartości, nie tylko dla nas jest dużym osiągnięciem.

Inne kłamstwo przeciw ruchowi ekologicznemu : „Człowiek nie ma wpływu na zmiany klimatyczne. Nic nie warto robić...”. Pomijając fakt, że jest to nieprawda wymyślona przez chciwych kapitalistów to globalne ocieplenie to tylko jedno z wielu zagrożeń jakie niesie za sobą nadkonsumpcja i destrukcja naszej planety. Wśród innych są wylesienie, zatrucie powietrza, wód i gleby, głód w trzecim świecie, wyginięcie gatunków, wykańczanie się podstawowych surowców, nuklearna niepewność jutra itp. ( przykłady można mnożyć ).

Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że głównym czynnikiem powodującym te zagrożenia jest nadkonsumpcja, a głównie na niej opiera się dzisiejsza ekonomia, to wręcz oczywistym staje się fakt, że ktoś próbuje na wszelkie sposoby nas oszukać i wmówić że „ przecież nic nie możemy zrobić, nie mamy na nic wpływu...”

W szerzeniu tego typu bierności nieodzownym urządzeniem jest telewizor ( a co za tym idzie inne kanały mediów głównego nurtu ). Poprzez codzienną dawkę sączących się z tak zwanego idiot boksu wiadomości bez podawania żadnych konstruktywnych rozwiązań, zostajemy tak uodpornieni na krzywdę ludzką, że w momencie gdy nasz sąsiad potrzebuje pomocy w naszych głowach powtarza się aktywizowane codziennie stwierdzenie: „To mnie nie dotyczy. Nic nie mogę zrobić...” - główny podświadomy sublimizowany przekaz codziennych wiadomości.

Kolejnym kłamstwem które wbija się nam do głowy jest to, że żadna rewolucja niczego nie zmienia. Spróbuj to wytłumaczyć ludziom w Egipcie, którzy dopiero co pozbyli się dyktatora, odzyskali wolność słowa, dzięki czemu silniejsi są w walce o dalsze swobody.

To fakt, że przewroty rewolucyjne często niosą za sobą ryzyko zastąpienia jednej władzy drugą. Najczęściej jest to jednak mniejsza i lepsza władza choć zdarza się i odwrotnie. To ile swobód mogą ludzie sobie wywalczyć podczas rewolucji zależy od sytuacji i wielu różnych czynników, z których najważniejszymi są świadomość i pragnienie wolności. Pragnienie zmian i determinacja całych społeczeństw są wystarczająco dużym powodem by przewroty się dokonały i to na ile nowy lud będzie niezależny wyniknie z tego na ile będą w stanie się zorganizować i wziąć sprawy we własne ręce, a ile władzy i komu ją oddadzą. Im bardziej społeczeństwa są zniewolone tym mniejsza świadomość, że można rządzić się samemu poprzez prawdziwą demokrację bezpośrednią, że władza jest nam zupełnie nie potrzebna, a wręcz szkodzi. Wyzwalające się z totalitarnych dyktatur społeczeństwa łatwiej będą zadowolone jakimikolwiek zmianami na lepsze. Jakiekolwiek nawet małe kroki w kierunku są zwycięstwem, bo dzięki nim nabieramy prędkości, mamy więcej możliwości i co bardzo ważne stajemy się bardziej świadomi, że zmiany są możliwe jeśli je wywalczymy. Każda rewolucja daje nam przykład, że to co kiedyś wydawało się niezmienialne jest do osiągnięcia. Nikt nie ryzykuje życia bez wyraźnych powodów, a im więcej nas jest, tym ryzyko staje się mniejsze i czasem nawet użycie broni staje się mniej potrzebne, bo presja tłumu jest już nadto wystarczająca by władza odszedła sama. Dlatego wiara w rewolucję jest bardzo potrzebna, wiara w zmiany po niej nawet jeszcze bardziej, bo od tego zależy czy pozwolimy na istnienie kolejnego rządu i stopnia jego wykorzystania.

Bardzo często systemy rządzące, by sprawniej manipulować ludźmi wykorzystują do tych celów religie. Za nasze cierpienia otrzymamy nagrodę w niebie, będziemy mieli lepszą reinkarnację itp.itd. Zaś za przeciwstawianie się władzy, rzucanie kamieniami gniew i bunt spotka nas kara w piekle. Główne przesłanie to często modlenie i medytacja to jedyne rzeczy co możemy zrobić w swoim życiu. Nie neguje tych sposobów by uzyskać siłę do dalszego działania czy wewnętrzny spokój dzięki, któremu jestem w stanie „wymyśleć” co mam robić dalej. To jednak nie wystarczy by dobrze żyć, bo przecież nie jesteśmy sami na tym świecie i nawet jeśli otrzymamy oświecenie, zbawienie to na cóż ono skoro będzie tylko dla nas i nie będziemy mogli się nim podzielić z naszymi ukochanymi. Czy nie jest to nazbyt egoistyczne podejście ?

Jeśli przyjrzymy się wszystkim duchowym przywódcom i świętym w każdych z religii zauważymy, że na pewno nie byli oni bierni i ograniczeni jedynie do modlitw i medytacji. Czy to Jezus, Budda, Mahomet, św. Franciszek i wielu innych byli bardzo aktywnymi ludźmi. Każdego dnia nauczali, przekazywali swą wiedzę. Ich życie często polegało na wyrzeczeniu się wygód i przywilejów, często było rewolucyjne i buntownicze w stosunku do zaistniałej sytuacji. Przez to często byli zwalczani na wszelkie możliwe sposoby przez państwo i władzę. Całe swe życie poświęcili na przyniesienie zmian, na nauczanie ludzi miłości i wolności. Często ryzykowali nawet życie by wyzwolić ludzkość.

To paradoks historii, że niczym rewolucje wykorzystywane są przez kolejnych rządzących tak religie często przeinaczają o 180 stopni znaczenie korzeni z których się wywodzą i nawołują do bierności. Czyżby to dzisiejsi faryzeusze ? Chyba tak jeśli spojrzymy na życie świętych i duchowych przywódców to widzimy aktywność i nie marnowanie ani dnia i godziny. Na przykładzie ich życia bierność byłaby ostatnią rzeczą jaką by chcieli nam przekazać.

Miłość istnieje dzięki bezinteresownemu dzieleniu się nią. Wolności nikt nigdy nam nie da lecz sami musimy sobie ją wywalczyć ( a razem jeszcze lepiej :) Nadziei też trzeba pomóc.

Duchowi przywódcy nigdy nie siedzieli z założonymi rękami więc może warto się od nich tego nauczyć.

Uderzaj teraz !

Marek Griks 22.09.2011

Więcej wypocin autora na inne tematy możecie poczytać w książce "Los Buntownika" , dostępnej w wydawnictwie Bractwa Trojki: http://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.pr...
lub na naszych stronach:
http://positi.blogspot.com/search/label/%C5%BBycie%20Aktywisty

Francja: Atak zwolenników walk byków na pokojowych 95 aktywistów pro-animalistycznych

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt

95 aktywistów i aktywistek walczących o prawa zwierząt. okupowało arenę, gdzie miała odbyć się walka byków, zwana corridą. Ogromny pokojowy protest miał miejsce we Francji również w zeszłą sobotę, w Rodilhan na południu kraju, gdzie wciąż odbywają się walki byków. Zwolennicy walki bykow brutalnie zaatakowali protestujących, którzy z areny rozwinęli transparenty oraz na środku areny szczepili się za pomocą zapięć rowerowo-motorowych. Zajście widać na filmie zamieszczonym poniżej.

Szczecin: Spotkania z weganizmem - Testy na zwierzętach i świat kosmetyków

Kraj | Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Kultura
2011-10-16 17:00
2011-10-16 20:00

16 października 2011 (niedziela), godzina 17.00, wstęp wolny
Społeczny Infopunkt Alert, ul. Śląska 34, Szczecin

Szczecińska Inicjatywa Wegańska zaprasza na wydarzenie "Testy na zwierzętach i świat kosmetyków" w ramach cyklu "Spotkania z weganizmem".

Program wydarzenia:

Godzina 17.00
Zapraszamy na wegański poczęstunek oraz wymianę poglądów w miłym towarzystwie. Gorąco zachęcamy do współtworzenia spotkania, poprzez przyniesienie wegańskich potraw i smakołyków. Podczas spotkania będzie można wesprzeć działania na rzecz zwierząt i promocję weganizmu.
*wszystkie potrawy muszą być wegańskie: nie mogą zawierać żadnych składników pochodzenia zwierzęcego: mięsa (również mięsa ryb), tłuszczu zwierzęcego (masło, niektóre margaryny, smalec), mleka i jego przetworów, jajek, żelatyny, lecytyny, laktozy i konserwantów pochodzenia zwierzęcego.

Godzina 17.30
stop testom - apt i daniel pax
Krótki spot promujący stronę http://stoptestom.info

Godzina 17.35
Film: "Niewłaściwy lek - ludzki koszt badań na zwierzętach"
(BAD MEDICINE - The human cost of animal experiments)
reżyseria: Chris Pedler, Pat Rattigan
Film Brytyjskiego Stowarzyszenia Antywiwisekcyjnego (BAVA) ukazujący nie tylko tragedie zwierząt, ale i ludzi, wynikające z błędności, wręcz świadomych kłamstw i fałszerstw dotyczących badań na zwierzętach, wynikających z biznesowych powiązań przemysłu medycznego, chemicznego i polityki. Ukazuje m.in. postać Tony'ego Blaire'a wykorzystującego swoją pozycję w polityce Wlk. Brytanii, osobiście uwikłanego w przemysł oszustw badań wykonywanych na zwierzętach.

Godzina 18.30
Prezentacja: "Testy na zwierzętach i świat kosmetyków"
Wprowadzenie do tematu testów na zwierzętach w branży kosmetycznej i medycznej w Polsce. Informacje praktyczne dotyczące oznaczeń produktów kosmetycznych dostępnych w Polsce, czyli co oznacza króliczek na opakowaniu? Prowadzenie: Patryk i Gabriela. Patryk - aktywista, członek Kolektywu Boruta, fotograf.
www.kolektywboruta.blogspot.com, Gabriela - aktywistka, koordynator Kampanii anty-wiwisekcyjnej, zaangażowana w stoptestom.info.http://www.facebook.com/pages/Stoptestominfo/144354902290203?sk=wall
Po prezentacji pytania i dyskusja.

Organizatorzy:
Szczecińska Inicjatywa Wegańska wege-szczecin@wp.pl
Społeczny Infopunkt Alert w Szczecinie www.facebook.com/infopunktalert

Patronat medialny: Empatia www.empatia.pl

 1

Kaszuby: Rolnicy blokowali pracę poszukiwawcze gazu łupkowego

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty

Rolnicy spod Sulęczyna protestują przeciwko poszukiwaniom gazu łupkowego na ich polach. Kilkudziesięciu z nich napisało petycję w tej sprawie do wójta gminy. Niektórzy próbowali zatrzymać samochody geologów. Petycja trafiła do wójta tydzień temu. Od tego czasu napięcie w gminie wzrosło. "Kaszuby są jednym z ostatnich regionów w Europie, który jest czystym ekologicznie obszarem. Dlatego nie zgadzamy się na poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego, które może doprowadzić do jego degradacji" - czytamy w dokumencie podpisanym przez 96 osób z gminy Sulęczyno i 16 ze Stężycy.

W czwartek rano, rolnicy blokowali drogę samochodom wyposażonym w urządzenia do prowadzenia badań za pomocą fal sejsmicznych - ich aparatura wywołuje wstrząsy, które wytwarzają falę sejsmiczną, która odbija się od warstw skorupy ziemskiej - to pozwala sprawdzić, czy w danym miejscu może znajdować się gaz. W czwartek rano taki samochód próbował wjechać na pole jednego z rolników koło wsi Węsiory.

Wielka Brytania: Blokada rozbudowy elektrowni atomowej w hrabstwie Somerset

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty

Ponad 300 osób, tak z Wielkiej Brytanii jak i z Belgii czy Niemiec wzięło udział w poniedziałkowej blokadzie głównej bramy wjazdowej do elektrowni atomowej Hinkley Point w hrabstwie Somerset na południowym zachodzie Anglii. Blokada była protestem przeciwko planom budowy na terenie zakładu dwu nowych reaktorów jądrowych przez koncern EDF Areva. Podczas weekendu poprzedzającego blokadę ponad 200 osób wzięło udział w rozbitym w okolicy obozie akcji antyatomowej.

Podczas samej blokady odbył się występ złożonego z aktywistów teatru, którzy zainscenizował nuklearną katastrofę na terenie zakładu. Oprawę muzyczną zapewnił sound system Seize the Day, uczestnicy protestu wypuścili również w powietrze 206 napełnionych helem balonów, symbolizujących 206 dni jakie upłynęły od katastrofy w Fukushimie. Balony te zostaną następnie zebrane, a na podstawie miejsc ich lądowania powstanie mapa dystrybucji radioaktywnego skażenia w przypadku katastrofy w Hinkley Point.

Kanał XML