Ekologia/Prawa zwierząt

Chiny: Masowa eksterminacja bezpańskich zwierząt

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt

Władze Chin rozpętały kampanię, której celem jest "oczyszczenie" Pekinu z bezpańskich zwierząt. W internecie pojawiają się już szokujące dowody gorliwości rozmaitych oprawców psów i kotów. Według Dziennika na jednym z filmów dwóch mężczyzn - jeden w wojskowej panterce, drugi w stroju strażnika - morduje małe psy na oczach studentów uniwersytetu w Wenzhou. Morduje się też bezdomne koty, których ilość w Pekinie szacuje się na około 500 tysięcy. "Niedawno sześć bezdomnych kotów, w tym dwie ciężarne kotki, zatłukli kijami wychowawcy z jednego z przedszkoli w Pekinie. Przed olimpiadą Chiny mają lśnić" - pisze Dziennik.

Eksterminacji zwierząt towarzyszy kampania strachu przed chorobą SARS. Tuż przed olimpiadą władze nagle dostrzegły w zwierzętach nosicieli zarazków tej choroby. Ludzie wyrzucają zwierzęta z domów. Rakarze wyłapują je i wywożą w ciasnych klatach na przedmieścia, gdzie większość eksterminują. Jak donosi Daily Mail, ekolodzy okrzyknęli te miejsca "kocimi obozami śmierci". Eksterminacja kotów ma ponoć doprowadzić do plagi szczurów.

Telefon komórkowy - cichy zabójca?

Ekologia/Prawa zwierząt

W latach 2008 - 2012 czeka nas gwałtowny wzrost zachorowań na nowotwory mózgu - ostrzega neurochirurg doktor Vini Khurana. W swojej publikacji pisze: "Telefony komórkowe zabiją wiele więcej ludzi, niż palenie tytoniu czy azbest. Uderzy to zwłaszcza w młodą generację".

Doktor Khurana oparł swe tezy na wynikach ośmiu niezależnych międzynarodowych badań klinicznych i jednej długo-terminowej analizie, które jednoznacznie wskazują na związek między zachorowaniem na guza mózgu a użyciem telefonów komórkowych.

Nowotwór mózgu rozwija się od dziesięciu do dwudziestu lat. Tymczasem technologia GSM, której podwaliny powstały w 1987 roku, stała się popularna w połowie lat 90. dwudziestego wieku.

Źródło: Dziennik

Ekologia i życie codzienne

Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka

"Praca powinna służyć czemuś wartościowemu. Dlatego należy ograniczać wszelką pracę, która powoduje zmiany w warunkach panujących na ziemi. Im mniej zakłóca się ekosystem, tym pełniej się on rozwija." - James F. Berry

W tzw, zbiorowym myśleniu Polak ma tendencje do traktowania siebie jako skazanego na niezasłużone powodzenia, a swoje życie jako ciąg niesprawiedliwości. Człowiek jest bezwolnym produktem trudnych warunków historycznych, dzieciństwa, młodości, systemu politycznego, braku perspektyw itd. "Całość odpowiedzialności za ciężkie, jak wiadomo, życie dzielą między sobą stosunki społeczne i los - zwykle niełaskawy (...) Jestem, jakim życie mnie zrobiło, nic ode mnie nie zależy, choć wiele powinienem dostać i mam prawo się oto upomnieć" - pisze publicystka w socjologicznym szkicu z połowy lat 90-tych. W jakimś stopniu ta postawa odzwierciedla się również w społecznych ruchach ekologicznych. Mieszkańcy dotkniętego klęską ekologiczną obszaru lamentują, czego to nie powinni dostać od innych jako rekompensatę za swój los, rzadziej podejmują decyzje o zmianie polityki w swoim regionie. Najtrudniej jednak bywa podjąć decyzję o zmianie swojego własnego życia. A jednak to my sami, w dużej mierze decydujemy o własnym losie, i nikt za nas nie rozwiąże żadnego osobistego problemu. Nic dziwnego, że osobiste wybory bardziej "ekologicznego" sposobu życia są istotną częścią działań podejmowanych w obronie przyrody.

Wojownicy tęczy

Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka

Opowieść rozpoczyna się w 1967 roku podczas antywojennego marszu w Vancouver. Tam właśnie doszło do nieoczekiwanego spotkania Jima Bohlena i małżeństwa kwakrów Irvinga i Dorothy Stowe. Bohlen był dosyć dziwną postacią jak na uczestnika marszu antywojennego. Po wojnie losy związały go z armią. Pracował między innymi przy projektowaniu pocisków Minuteman i Polaris. Z wojskiem zerwał dopiero pod wpływem kryzysu kubańskiego, gdy uświadomił sobie jak niebezpiecznie świat otarł się o krawędź wojny totalnej. Bohlen znalazł bratnie dusze w małżeństwie Stowe. W 1961 roku wyemigrowali oni ze Stanów Zjednoczonych do Nowej Zelandii uznając to za najbezpieczniejsze miejsce w razie wybuchu konfliktu nuklearnego. Szybko stwierdzili jednak, iż ucieczka nie jest żadnym rozwiązaniem i przenieśli się do Kanady, gdzie Irving rozpoczął współpracę z undergroundowo-pacyfistycznym pismem "Georgia Straight".
Północnej organizacji ekologicznej Sierra Club. Po kilku udanych lokalnych akcjach pacyfistycznych i ekologicznych ich zainteresowanie skierowało się ku wyspie Amchitka w archipelagu wysp Aleuckich. Wyspa ta stanowiła miejsce amerykańskich testów nuklearnych, mimo iż leży w jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi regionów świata.
2 października 1969 roku na wyspie eksplodował jednomegatonowy ładunek nuklearny. W tym samym dniu 10 000 protestujących zablokowało granicę pomiędzy Stanami i Kanadą. Na ich transparentach widniało hasło: "Dont Make a Wave" (Nie róbcie fali! - chodziło o ewentualne trzęsienie ziemi wywołane wybuchem atomowym). Stopniowo jednak wzburzenie opinii publicznej ucichło i Stany Zjednoczone mogły zapowiedzieć kolejny test w roku 1971. Tym razem ładunek miał być pięć razy silniejszy.
Zniecierpliwieni postawą Sierra Club, który nie wykazywał specjalnego zainteresowania sprawą zbrojeń atomowych, Bohlen i Stowe postanowili podjąć konkretne działania. Jak wspomina Jim Bohlen: "Siedzieliśmy w domu, kiedy nagle zadzwonił telefon. Był to reporter jednej z kanadyjskich gazet, który chciał się dowiedzieć co słychać wśród ruchów ekologicznych. Odpowiedziałem mu, że właśnie rozmawiamy z żoną i przyszło nam do głowy, że dobrym pomysłem byłoby wziąć łódź i popłynąć na Aleuty, żeby zaprotestować przeciwko próbom nuklearnym". Następnego dnia w gazetach pojawił się nagłówek: "Sierra Club przygotowuje się do blokady prób z bronią atomową". Zarządowi Klubu pomysł jednak wcale się nie spodobał i Bohlen wraz ze Stowami założyli na własną rękę Komitet "Nie róbcie fali". Nazwa była jednak za długa i niewiele mówiła większości społeczeństwa. Szukając słowa, które łączyłoby troskę o środowisko ze sprawą rozbrojenia Komitet postanowił przekształcić się w nową grupę o nazwie "Greenpeace".
Po długich poszukiwaniach "greenpeaceowcy" stwierdzili, że jedynym statkiem, który mógłby dowieźć ich na Aleuty, a jednocześnie mieścił się w zasięgu ich finansowych możliwości była "Phyllis Cormack" - 24 metrowy kuter do poławiania halibutów. Chociaż sonda głębokościowa pracowała jedynie po mocnym uderzeniu pięścią, zbiorniki paliwa były przeżarte rdzą, a silnik już dawno powinien przejść na zasłużoną emeryturę, to jednak jego wypożyczenie na sześć tygodni kosztowało jedyne 15 000 dolarów. Pieniądze zostały zebrane między innymi podczas koncertu Joni Mitchell i 15 września 1971 roku "Phyllis Cormack", teraz już jako "Greenpeace", skierowała się ku Amchitce. "W noc przed wypłynięciem zadzwonił do mnie człowiek, który stwierdził, że jest rybakiem i dobrze zna Phyllis Cormack. Powiedział: Dokądkolwiek płyniecie, nie płyńcie na tym wraku. Już dwa razy podnoszono go z dna"- wspomina Bohlen.
Ostatecznie załoga "Greenpeaceu" składała się z 12 ludzi, włączając w to 60 letniego kapitana Cormacka, właściciela statku i doświadczonego wilka morskiego, który jednak nigdy nie zapuszczał się w rejon Aleutów o tej porze roku. Nic dziwnego, że trudno było znaleźć firmę chętną do ubezpieczenia łodzi. Stanowiło to jednak tylko jedną z tysięcy trudności, piętrzących się przed wyprawą.
Na pokładzie "Phyllis Cormack" oprócz ludzi i sprzętu znalazła się także książka Wojownicy Tęczy zbiór indiańskich mitów i legend. Książka zawierała również liczącą 200 lat przepowiednię starej kobiety z plemienia Cree o imieniu Oczy Ognia. Przepowiednia mówiła o czasach, gdy Ziemia zostanie ograbiona ze swych zasobów, strumienie zatrute, morze zanieczyszczone, a ostatnie jelenie wyginą. Wtedy indiańskie duchy nauczą białych ludzi szacunku do planety i uczynią z nich Wojowników Tęczy.
Jeden z członków załogi, Robert Hunter zapisał w swoim dzienniku: "Ta opowieść zrobiła na wszystkich duże wrażenie, a tęcza rzeczywiście pojawiała się przed nami co kilka dni i wydawała się czymś magicznym w tym labiryncie wysp, kanałów i zatok, przez który płynęliśmy". Sunąc majestatycznie po wodzie z maksymalną prędkością 9 węzłów na godzinę "Phyllis Cormack" zbliżała się ku strefie testów nuklearnych.
Na wysokości wyspy Akutan "Phyllis Cormack" dogoniła wiadomość o przesunięciu terminu prób na Amchitce. Po długich dyskusjach postanowiono kontynuować rejs. 30 września "Phyllis" została jednak oficjalnie aresztowana przez statek Straży Przybrzeżnej USS "Confidence" za niezgłoszenie władzom swojego przybycia na Akutan. W celu dopełnienia formalności "Phyllis" musiała popłynąć na wyspę Szumagina, daleko od celu wyprawy. Aresztowanie było punktem przełomowym; nikt nie wiedział kiedy nastąpi eksplozja na Amchitce, pogoda psuła się coraz bardziej, a ludzie byli już zmęczeni tą morską wyprawą. Co gorsze, niektórym kończyły się także urlopy.
12 października po całonocnej dyskusji podjęto decyzję o powrocie. W drodze powrotnej załoga "Phyllis" została zaproszona na wyspę Kodiak, gdzie Rada Miejska urządziła bankiet na ich cześć, a w Zatoce Alert członkowie Greenpeaceu wzięli udział w indiańskiej ceremonii, stając się dzięki niej się braćmi szczepu Kwakiutl.
Pomimo iż "Phyllis Cormack" nie osiągnęła swego celu, pierwsza wyprawa Greenpeaceu okazało się całkiem udana. Informacje o niej przez długi czas zajmowały pierwsze strony gazet w Kanadzie, a aresztowanie statku przez USS "Confidence" stało się głośne także w Stanach Zjednoczonych. Dzięki zainteresowaniu opinii publicznej niestrudzonemu Irvingowi Stowe (który nie brał udziału w wyprawie ze względu na brak odporności na chorobę morską) udało się zebrać fundusze na wynajęcie nowego, szybszego statku - 47 metrowego, przerobionego stawiacza min "Edgewater Fortune". Ścigając się z czasem "Edgewater" niezwłocznie wyruszył w drogę, mijając na wysokości wyspy Vancouver wracającą do domu "Phyllis Cormack". Pośpiech był niezbędny, gdyż prezydent Nixon wyznaczył następny termin próbnego wybuchu na Amchitce na 4 listopada. Spychany z kursu przez sztormy i zmuszony do dwóch postojów w celu uzupełnienia paliwa i wody "Edgewater", a obecnie już "Greenpeace II", znalazł się w chwili wybuchu 1100 kilometrów od Amchitki. Eksplozja i tym razem nie wywołała trzęsienia ziemi, lecz amerykańskie testy wzbudzały już tak wiele protestów, iż Stany Zjednoczone nie były w stanie ich kontynuować. Cztery miesiące po wyprawie "Edgewater" USA oficjalnie obwieściło o zakończeniu testów na Aleutach "z politycznych i innych względów".
"Innym wyrazem społecznego zaniepokojenia był długi na pół mili telegram z podpisami 177 000 obywateli Kanady wysłany do Białego Domu. Western Union, która odbierała telegram przez 4 dni, twierdzi, iż jest to najdłuższa wiadomość, jaką musiało przekazać w swojej historii. Krótki tekst na górze telegramu głosił: Jako wasi sąsiedzi sądzimy, że wasza zgoda na dalsze testy jest trudna do zrozumienia... Gracie w rosyjską ruletkę tuż obok miejsca, w którym przyszło nam żyć. Prosimy was w imię zdrowego rozsądku, abyście natychmiast zaniechali testów z bronią jądrową".
"Vancouver Province", 5 listopada 1971

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego kontra Lasek Bielański

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt

W Bielańskim rezerwacie swoją siedzibę mają Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego i seminarium duchowne. Każdego dnia wjeżdżają do niego setki aut. Drogowcy chcą wyciąć drzewa, by poprowadzić przez rezerwat dojazd do uczelni. Ekolodzy i naukowcy od miesięcy bezskutecznie apelują o ocalenie drzew.

Pod naciskiem uczelni, tzw. rozprawa publiczna na temat inwestycji, na której zainteresowani mogą zgłaszać swoje uwagi, odbędzie się 31 marca na terenie UKSW o godz 10. — Mam wrażenie, że urzędnicy, wybierając miejsce i godzinę rozprawy, byli stronniczy. Teraz studenci z łatwością zdominują debatę, a osoby pracujące przeciwne łącznikowi będą miały kłopot ze zwolnieniem się z pracy – mówi Marcin Jackowski ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze.

USA: Nieletni eko-sabotażysta przed sądem

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Represje | Ruch anarchistyczny

W Lambertville w stanie Michigan policja zatrzymała 17-letniego Michaela Sykesa, który według śledczych jest odpowiedzialny za podpalenie dwóch luksusowych domów w związku ze sprzeciwem wobec procesów urbanizacyjnych na dzikich terenach. Michael został ujęty przez tajniaków w momencie, gdy rzekomo podkładał ogień pod gazociąg prowadzący do terenów, na których powstawało nowe osiedle z typu „na łonie natury”.

Podczas przesłuchania chłopak przyznał się do innych ataków – podłożenie ognia pod supermarket Kroger, kradzież i palenie amerykańskich flag, zniszczenie ponad 30-metrowego słupa telegraficznego i malowanie w pobliżu miejsc działania symboli anarchistycznych.

Michael jest sądzony jak dorosły, przebywał w zakładzie karnym Monroe County Jail, obecnie został na czas rozprawy zwolniony za kaucją wysokości 1 miliona dolarów. Rozprawa zaczyna się 26 marca. W amerykańskich mediach rozpętała się burza mająca ukazać Michaela jako potwora Detektyw odpowiedzialny za sprawę powiedział: „On nienawidzi społeczeństwa. Pragnie, by społeczeństwo upadło”.

Rospuda: w czerwcu będzie decyzja

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt

W czerwcu będzie znana wiążąca opinia w sprawie przebiegu obwodnicy Augustowa. Tak twierdzi Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, który dziś odwiedził Augustów.

- Jeszcze w tym miesiącu zostanie rozpisany przetarg na wyłonienie ekspertów, którzy przeanalizują trzy warianty uchwalone przy obradach okrągłego stołu w tej sprawie- powiedział minister.

- Jeśli pozwolimy im na spokojną pracę, w czerwcu poznamy trasę obwodnicy Augustowa- dodał Grabarczyk.

Przypomnijmy, że przy okrągłym stole w sprawie obwodnicy Augustowa wypracowano trzy koncepcje trasy. Pierwsza to ta przewidywana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, druga przewiduje drogę przez Chodorki, a trzecia przez Raczki.

Pikieta przeciw futrom w Warszawie zaatakowana przez ochronę

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt

Dziś ochrona w warszawskim centrum handlowym Arkadia brutalnie pobiła ludzi pikietujących pod sklepem Simple. Dwie osoby zostały aresztowane. Nie wiemy jeszcze, czy zostały wypuszczone.

Więcej informacji wkrótce.

Więcej o kampanii przeciwko Simple: https://cia.media.pl/brutalna_interwencja_ochrony_na_antyfutrzarskim_prot...

Wrocław: Przeciw polowaniom na foki w Kanadzie

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty

Akcja uliczna przeciw polowaniom na foki w Kanadzie, zorganizowana przez wrocławskich aktywistów zrzeszonych w organizacji „Viva – akcja dla zwierząt”, zaczęła się z lekkim opóżnieniem - o godzinie 14:40, koło przejścia Świdnickiego. Mimo skromnego zainteresowania obywateli tym problemem, pikieta wypadła obiecująco. Chętni oddawali swoje podpisy poparcia pod petycją, która ma nacisnąć na polski rząd, aby poprzez pewne kroki prawne powstrzymać import foczych skór do naszego kraju. Aktywiści odwoływali się przy tym do wartości humanitarnych, które jako naród powinniśmy reprezentować – oraz co najważniejsze - chronić planetę przed barbarzyńskimi praktykami, które odbywają się obecnie w imię zysków wielkich korporacji.

Same już statystyki przemawiają do wyobraźni. Jak podaje stronna www.ratujfoki.pl każdego roku w Kanadzie zabijanych jest kilkaset tysięcy foczych szczeniąt. Część z nich jest świadoma podczas obdzierania ze skóry i doświadcza niewyobrażalnego cierpienia. Co ważne, nasz kraj jest jednym z głównych importerów foczych skór, więc nasz głos w tej sprawie jest bardzo ważny. W 2004 roku do Polski trafiło aż 24.000 foczych skór.

Zdjęcia dostępne w galerii.

Opole przeciwko rzezi fok

Ekologia/Prawa zwierząt

15marca w Opolu na Placu Wolności odbyła się pikieta przeciwko rzezi fok w Kanadzie. Aktywiści mieli ze sobą transparent z napisem "STOP RZEZI FOK" oraz zdjęcia z polowań. Rozdano kilkaset ulotek i zebrano ponad 300 podpisów pod petycją do polskiego rządu o zaprzestanie importowania foczych futer. Akcja została bardzo ciepło przyjęta przez mieszkańców Opola. Pikietą zainteresowały się także media(TVP Opole).

Stop Rzezi Fok W Kanadzie

Ekologia/Prawa zwierząt

14 marca w Chełmie odbył się heppening w sprawie zaniechania rzezi fok w kanadzie, oraz importowi foczych futer do Polski. Staraliśmy się nagłośnić sprawę poprzez rozdawanie ulotek, rozmowę, zbieraniu podpisów pod petycją i pokazywaniu zdjęć na transparentach. Akcję uważamy za udaną, tym bardziej, że zorganizowaliśmy ją bardzo szybko. Podpisy pod petycjami zamierzamy zbierać jeszcze przez najbliższych klika dni wśród szkół, znajomych, rodzin. Apelujemy jednak również o podpisy pod elektroniczną petycją www.petycje.pl/1209

A osobiście dziękuje wszystkim, którzy zjawili się na akcji.

ORGANIZUJMY SIĘ!

DOBRODZIEJSTWO CZY PLAGA?

Ekologia/Prawa zwierząt | Publicystyka

Sprawa żywności modyfikowanej genetycznie budzi w ostatnich czasach bardzo duże kontrowersje. Jest ona wytwarzana z plonów pochodzących z roślin transgenicznych, czyli takich, którym przy pomocy metod inżynierii genetycznej wszczepiono obce geny. W przeszłości podobna działalność przynosiła wiele dobrego. Na przykład chorzy na cukrzycę mieli poważne problemy ze zdobywaniem insuliny, gdyż stosowany w celach leczniczych hormon pochodzący od innych ssaków różnił się nieco swoją budową od ludzkiego. Problemy te istniały aż do czasu, gdy biotechnologia zmusiła hodowane w laboratorium bakterie do produkowania czystej ludzkiej insuliny poprzez "wklejenie" do ich genomu fragmentu ludzkiego DNA. Zdawało się wtedy, że otwiera się przed nami nowa epoka zupełnie nieograniczonych możliwości gospodarowania organizmami żywymi.

Hiszpania: udana Masa Krytyczna w Granadzie

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt

7 marca 2008 roku odbyła sie kolejna Masa Krytyczna w Granadzie. ponad 50 uczestników blokowało na rowerach główne ulice miasta w centrum i poza nim przez około 2 godziny.
Masa w Granadzie rozwija sie i przyciąga coraz więcej zainteresowanych rowerzystów. Np. w grudniu 2007 roku Masa przyciągnęła 19 uczestników. Marcowy protest rowerowy był znacznie bardziej stanowczy i dobrze zorganizowani rowerzyści udali sie na podbój głównych ulic miasta zastawiając rowerami wszystkie wjazdy na ulice, gdzie Masa przejeżdżała.
Trzymany transparent w rekach rowerzystów informował, ze rowerzyści tez należą do ruchu ulicznego, lecz nie zanieczyszczają środowiska.
Były skandowane hasła m.in. takie jak "Granada bez samochodów, przez dzień i noc", "Jeden rower więcej to jeden samochód mniej".

Heppening przeciwko rzezi fok/CHEŁM

Ekologia/Prawa zwierząt
2008-03-14 14:00
2008-03-14 15:30

Polska jest jednym z głównych importerów foczych skór więc głos Polaków w tej sprawie jest bardzo wazny! W 2004 roku do Polski trafiło aż 24.000 foczych skór!

Sprzeciwiamy się brutalnemu zabijaniu zwierząt i chcemy by Polska zmieniła stanowisko w tej sprawie. Zapraszamy mieszkańców Chełma i jego okolic na heppening który odbędzie się na chełmskim deptaku około godziny 14.00 w piątek 14 marca.

Stań w obronie praw zwierząt!

Pamiętaj - PIĄTEK (14.03.2008) - 14.00 ! DEPTAK- CHEŁM.

Planujemy rozdawanie ulotek, zbieranie podpisów pod petycją i szykujemy transparent.

GMO to grzech!

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt

Z pewnym zaskoczeniem, ale i zadowoleniem Greenpeace przyjął wiadomość, że Kościół Katolicki uznał zanieczyszczenie środowiska i modyfikacje genetyczne za grzechy śmiertelne. Informację taką podał dzisiejszy The Times za L’Osservatore Romano. Do listy siedmiu grzechów głównych Watykan dołączył siedem nowych, związanych z globalizacją.

Biskup Gianfranco Girotti, przewodniczący Penitencjarii Apostolskiej powiedział: „Obrażasz Boga nie tylko wtedy, gdy kradniesz, bluźnisz, czy pożądasz żonę bliźniego swego, ale także wtedy, gdy niszczysz środowisko, przeprowadzasz wątpliwe moralnie eksperymenty lub pozwalasz na modyfikacje genetyczne, które zmieniają DNA lub zagrażają embrionom.” (cytat za “The Times”)

Kanał XML