Lokatorzy

Prascy lokatorzy i anarchiści

Kraj | Lokatorzy | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

W jednym z najpopularniejszych dzienników w kraju, zdecydowanie prorządowym i wrogim związkom zawodowym pojawił się artykuł opisujący to, jak anarchiści pomagają lokatorom na Pradze oraz jak lokatorzy wspierają anarchistyczne protesty. Dziennikarz opisujący sprawę bardziej skupia się jednak na sensacji niż na konkretach stąd też wymagają one nakreślenia.

Większość lokatorów, którym pomaga Komitet Obrony Lokatorów, tworzony przez działaczy lokatorskich i anarchistów ze Związku Syndykalistów Polski, to mieszkańcy Pragi. Jest to dzielnica szczególnie objęta procesem reprywatyzacji nieruchomości. W większości są to ludzie po 50 roku życia. Zdarzają się jednak ludzie młodsi i ich dzieci. Ich problemem jest fakt, że nie stać ich na płacenie wysokich czynszów nakładanych przez nowych właścicieli budynków przez co popadają w długi i grozi im eksmisja.

Eksmisja jest dla nich dramatem. Mimo jasnych przepisów istnieje ryzyko, że trafią do baraków jak ten na ulicy Przeworskiej, który nie ma dostępu do osobnej łazienki ani kuchni, a później na bruk.

Dlaczego lokatorzy szukają pomocy u anarchistów?

Wszystko zaczęło się od protestów mieszkańców ośmiu kamienic w Warszawie, które wspierali działacze Lewicowej Alternatywy. Żaden polityk nie chciał pomagać. Działacze partyjni chcieli jedynie zbić dla siebie kapitał polityczny. Wtedy powstało Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. Historia powstania KOL jest podobna. Dużą aktywność podczas blokad nielegalnych eksmisji wykazują mieszkańcy squatu „Syrena” mieszczącego się na Wilczej.

Jak wygląda praca?

Dyżury Komitetu Obrony Lokatorów odbywają się na Pradze w budynku w którym mieści się również siedziba ZSP. To właśnie tam zagrożeni eksmisją mogą zostać wysłuchani i zadać każde pytanie. Wiedzą, że nie zostaną pozostawieni własnemu losowi „gdy opadnie kurz po wyborach”.

Dwa razy w tygodniu na dyżur lokatorski przychodzi kilkadziesiąt osób. Na Targowej spotykają grupę ludzi siedzących za biurkiem z charakterystycznymi znaczkami przedstawiającymi brązową stopę przypiętymi do marynarek. Na ścianach znajdują się nie tylko plakaty „Nasza walka jest globalna” lub „Politycy mamy dla was nowe apartamenty”. Półki zapełnione są aktami prawnymi oraz dokumentacją.

Każdemu lokatorowi początkowo wydaje się, że jest pozostawiony sam swojemu losowi. Trafiając na dyżur widzi jednak, że nie tylko on ma podobne problemy. Tak rodzi się solidarność.

Jak lokatorzy reagują na idee rewolucyjne?

Większość nie ma konkretnego zdania na temat polityki. Nigdy wcześniej nie prowadzili również działalności społecznej. Wszystko się zmieniło kiedy zaczęli tracić domy. Wielu początkowo miało poglądy zdecydowanie dalekie od lewicy. Dopiero z czasem zmieniają swoje podejście. Od początku do końca wiedzą kto im pomaga.

To nie prawda, że anarchiści mówią lokatorom, że kapitalizm to faszyzm. W ogniu walki o swoje prawa lokatorzy są uświadamiani, że źródłem ich problemów jest zła polityka wynikająca z natury systemu. Nie ma miejsca ma żaden szowinizm ani antysemityzm podsycany przez niektórych polityków próbujących infiltrować ruch. Lokatorzy dobrze wiedzą, że ich kamienic nie próbują przejąć żadni źli Żydzi lub masoni tylko wykorzystujący bierność władz biznesmeni i korporacje. O faszyzmie wspomina się jako o niewłaściwej alternatywie dla obecnego stanu rzeczy. Na początku marca działacze KOL zorganizowali pokaz filmu „Triumf woli”, który połączyli z dyskusją na temat zagrożeń idei neonazizmu.

Lokatorów organizuje się do aktywizmu takiego jak solidarność z uczniami zamykanych przez samorząd szkół i ich rodzicami.

Patrole Okrzejówek

Po serii tajemniczych podpaleń (niektóre miały miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie straży pożarnej) przed sylwestrem 2011/2012 i braku adekwatnej reakcji ze strony władz zorganizowano oddolną grupę samoobrony, Brygady Okrzejówki. Były to grupy patrolujące nocą kamienice zagrożone podpaleniem.

Aktywiści poświęcający noce na obronę starszych, niezdolnych do samoobrony osób pełnili rolę nie tylko fizycznych obrońców. Uspokajali lokatorów swoją obecnością. Podpalacze musieli liczyć się z faktem, iż trafiając w ręce patrolu igrali ze śmiercią o czym informowały ich rozwieszane plakaty. Do Okrzejówek dołączali również ludzie „z facebooka” oraz lokalni „młodzi gniewni”.

Wtedy pożary ustały. Obecnie znowu do nich dochodzi. Naturalną koleją rzeczy jest, że patrole zostaną wznowione.

Dni Gniewu Społecznego i wykrzykiwanie rewolucyjnych haseł

Dni Gniewu to protesty Związku Syndykalistów Polski organizowane w zeszłym roku podczas wizyty Baracka Obamy w Polsce oraz 31 marca 2012. Rewolucyjne hasła wykrzykiwane przez lokatorów uczestniczących w demonstracjach radykalnej lewicy to ich wołanie o sprawiedliwość społeczną. Nie chcą więcej eksmisji, podpaleń, odcinania mediów, bezduszności urzędów, bezprawia i przejmowania kamienic na drodze machlojek finansowych.

W 2012 ugrupowania związane ze skrajną prawicą próbowały ukraść anarchistom nazwę i strategię w celu zgromadzenia wokół siebie ludzi nastawionych przeciwko obecnej władzy. Okazało się jednak, że za fasadą protestu społecznego kryje się kamienicznik z Gdyni, były działacz Unii Polityki Realnej, członek stowarzyszenia właścicieli nieruchomości, który chwali się podważeniem konstytucyjności zapisu o czynszu regulowanym. Zasłużył się w walce z „problemami” kamieniczników o urynkowienie czynszów.

Na proteście organizowanym w Warszawie pojawili się jedynie obrońcy krzyża, aktywiści prawicy, neofaszyści, anarchokapitaliści z żółto-czarną flagą czy kryminalista, Karol Goliński, który podczas wizyty Benedykta XVI w Polsce dokonał napadu na naczelnego rabina Polski, Michaela Schudricha.

Nie było tam ani jednego lokatora. Wszystko dlatego, że o ich dobro walczy ktoś inny. Ktoś komu będą towarzyszyć podczas Dnia Gniewu Społecznego 31 marca na Placu Zamkowym.

J.W.

Warszawa: Port Praski znów płonie

Kraj | Lokatorzy

Tydzień temu w Porcie Praskim spłonął zabytkowy dworzec wodny, teraz altany. Cztery zastępy straży gasiły pożar w Porcie Praskim. - Spaliły się dokładnaie trzy altany. Nie ma osób poszkodowanych- informuje Michał Konopka, ze straży pożarnej. Ogień pojawił się około godz 18.00.

O poprzednim "samozapłonie developerskim" pisaliśmy tutaj.

Mieszkańcy squatu Przychodnia domagają się wstrzymania wszystkich eksmisji

Kraj | Lokatorzy | Prawa pracownika | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

Mieszkańcy nowego squatu Przychodnia spotkali się z wiceprezydentem Warszawy, Włodzimierzem Paszyńskim. Ratusz zaproponował inny lokal. Squatersi odpowiedzieli żądaniem wstrzymania wszystkich eksmisji w Warszawie.

W spotkaniu brały również udział osoby z Elby i Syreny, a także działacze lokatorscy. Oprócz pozwolenia na działalność kulturalną squatu domagali się systemowego uregulowania reprywatyzacji mienia, zaprzestania oddawania w prywatne ręce kamienic z mieszkańcami komunalnymi oraz budynków użyteczności publicznej, wstrzymanie eksmisji i konsultacji społecznych w sprawie reprywatyzacji. Zwrócili również uwagę na to, że miasto negocjacje zaczęło od wysłania na Przychodnię oddziału policji.

Oświadczenie kolektywu "Przychodnia" po wydarzeniach 26 III

Kraj | Lokatorzy | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy

W Warszawie jest 30 000 pustostanów, na które miasto nie ma innego pomysłu, niż oddanie ich w ręce prywatnych inwestorów nastawionych wyłącznie na zysk ignorując potrzeby mieszkańców. Biorąc sprawy we własne ręce wychodzimy naprzeciw ich potrzebom.

Budynek przy Skorupki 6A, była przychodnia, został wyłączony z użytku publicznego z powodu prywatnych roszczeń. Od dłuższego czasu budynek ten stoi pusty. W takiej sytuacji znajdują się setki nieruchomości w Warszawie. Oddawane są one inwestorom i deweloperom bez poszanowania praw lokatorów. Najlepszym tego przykładem jest nierówna walka Jolanty Brzeskiej z nowym właścicielem domu, w którym mieszkała, zakończona jej tragiczną śmiercią. W innych krajach znajdujących się w podobnej sytuacji historycznej, problem reprywatyzacji został rozwiązany systemowo bez oddawania znacjonalizowanego mienia w ręce osób wnoszących roszczenia. Tego domagamy się również w Polsce: żądamy ustawy reprywatyzacyjnej.

W miejsce skwerów, parków, barów mlecznych powstają banki i drogie restauracje. W imię zysku likwidowane są obecnie stołówki szkolne w Warszawie. W Warszawie decyzje podejmowane są bez poszanowania woli mieszkańców. Pieniądze publiczne wydawane są w sposób irracjonalny, choćby 11 milionów na park fontann, czy milion dziennie na funkcjonowanie „Strefy Kibica”, przy jednoczesnych deklaracjach o braku funduszy na oświatę, transport czy mieszkalnictwo. Żądamy zwiększenia wpływu mieszkańców na decyzje polityczne, zwiększenia kompetencji rad osiedlowych, organizowania konsultacji społecznych we wszystkich istotnych kwestiach oraz wprowadzenia miejskiego budżetu partycypacyjnego, czyli procedur umożliwiających mieszkańcom decydowanie w sposób bezpośredni o wydatkach budżetowych.

Zapotrzebowanie na alternatywy wobec komercyjnej rozrywki i konsumpcjonizmu jest ogromne, co pokazuje wieloletnia oddolna działalność społeczna i kulturalna takich miejsc, jak Elba, Syrena, Rozbrat. Możliwa jest samoorganizacja mieszkańców bez ingerencji władz. Miasto powinno takie inicjatywy wspierać. Miasto należy do mieszkańców!

Nasze postulaty:

  • Wstrzymanie jakichkolwiek działań policji na terenie Przychodni do czasu zakończenia rozmów z władzami miasta.
  • Uszanowanie naszej niezależnej działalności w Przychodni.
  • Powołanie okrągłego stołu mieszkaniowego, w ramach którego przedstawiciele władz miasta podjęliby dyskusję z mieszkańcami i mieszkankami Warszawy na temat rozwiązania problemów mieszkaniowych.
  • Moratorium na eksmisję do czasu rozwiązania problemów mieszkaniowych Warszawy w ramach okrągłego stołu mieszkaniowego.

Kolektyw Przychodnia

Warszawa: Policja próbowała dokonać ewikcji nowego skłotu "Przychodnia"

Kraj | Lokatorzy | Represje | Ruch anarchistyczny

 Fot. Joanna Erbel Aktualizacja 17:40 Policja po spisaniu kilku blokujących wycofała się. Zarówno blokujący, jak i wspierający znajdują się w środku budynku. Rozejm został zawarty do jutra. O 13.00 rozpoczną się rozmowy z władzami miasta. Jak stwierdził burmistrz Bartelski, "żaden polityk nie odmieni waszego życia na lepsze" [nie wypada się z tym nie zgodzić - przyp. red].

Aktualizacja 16:12 Przedstawiciele kolektywów tworzących skłot są zaproszeni na jutro na 13:00 na rozmowy z urzędnikami. Na konferencji prasowej w ratuszu zapewniano, że policja odstępuje od interwencji ale "musi zabezpieczyć teren". Wciąż na miejscu znajdują się policjanci w pełnym rynsztunku bojowym, chcą by skłotersi zeszli z dachu i wylegitymowali się.

Aktualizacja 15:05 Dwie osoby, które uczestniczyły w pikiecie solidarnościowej są zatrzymane. Policja wciąż znajduje się pod budynkiem mimo kilkakrotnych zapewnień, że wkrótce się wycofa.

Fotografia obok: Joanna Erbel

Warszawa: Rozprawa Massalski Mossakowski przeciw córce Jolanty Brzeskiej

Lokatorzy
2012-03-28 12:45
2012-03-28 14:00

W Sądzie Rejonowym dla W-wy Mokotowa, XVI Wydział Cywilny, ul. Ogrodowa 51 a, 28 marca, godz. 12;45, sala 624, odbędzie się rozprawa Massalskiego i Mossakowskiego przeciw córce Jolanty Brzeskiej o bezumowne zajmowanie lokalu. Kwota: 55.138,36 zł.

Bądźmy tam, by wesprzeć Magdę Brzeską!

Magda prosi o zachowanie spokoju i zachowanie zgodne z przepisami.

Po 31 marca nasili się problem eksmisji na bruk

Kraj | Lokatorzy

Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z dnia 4 listopada 2010 r. orzekł, iż przepisy dotyczące pomieszczenia tymczasowego są niezgodne z Konstytucją. W związku z tym, Sejm uchwalił ustawę z dnia 31 sierpnia 2011 r., która weszła w życie w dniu 16 listopada 2011 r. W tym czasie trwał jednak okres ochronny. Tak więc skutki orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego będą odczuwalne dopiero po zakończeniu okresu ochronnego w dniu 31 marca 2012 r.

Co się zmieniło? Przede wszystkim, skreślony został artykuł Kodeksu postępowania cywilnego, który nakazywał komornikowi wstrzymanie się z dokonaniem czynności eksmisyjnych do czasu wskazania przez gminę lub właściciela pomieszczenia tymczasowego. W nowym brzmieniu przepisu (przeniesionego do Ustawy o ochronie praw lokatorów), nie ma już mowy o „wstrzymaniu się”, a jedynie na Gminę nakładany jest obowiązek dostarczenia pomieszczenia tymczasowego lub wskazania miejsca w noclegowni lub schroniska. Jeśli Gmina nie dostarczy pomieszczenia tymczasowego w ciągu 6 miesięcy, komornik usunie lokatora do noclegowni.

Jak wiadomo z praktyki, Gmina nie wywiązuje się z obowiązku dostarczania lokali, tak więc należy się spodziewać, iż coraz więcej ludzi będzie trafiać do noclegowni dla bezdomnych, gdyż egzekucja komornicza nie będzie powstrzymana przez brak lokalu tymczasowego.

Hotel (Kontener) na Przeworskiej

Lokatorzy | Publicystyka

Ulica Przeworska w Warszawie, to mała boczna uliczka, znajdująca się na Grochowie. Nie zwraca na siebie uwagę postronnych osób, które przechodzą ulicą Chrzanowskiego lub jadą autobusem linii 123 w kierunku Dworca Wschodniego. To właśnie tam na końcu tej niewielkiej uliczki od 1 kwietnia do ostatnich dni października rozgrywa się dramat ludzi eksmitowanych.

Miejscem tego dramatu jest „hotel” robotniczy, a właściwie barak, z brakiem dostępu do osobnej łazienki, kuchni nie mówiąc już o pokojach oddzielonych między sobą cienką ścianą działową. Są one na ogół małe, zaniedbane, a meble wyglądają jakby były wyciągnięte ze śmietnika, część z nich zresztą po wielokrotnym użyciu lądują ostatecznie w kontenerze, by zastąpiono „nowymi”, równie atrakcyjnymi, co poprzednie. Hotel na Przeworskiej przeszedł ostatnio pozorny lifting, nie zmienia to jednak jego obskurnego charakteru i wyglądu tego miejsca.

Trzy lata temu właścicielka tego przybytku, niejaka pani Dorota stanęła w przetargu na noclegi dla osób eksmitowanych z mieszkań komunalnych dzielnicy Warszawa – Śródmieście. Wygrała i w grudniu 2009 roku władze dzielnicy podpisały z nią umowę. Trafiają na Przeworską również osoby z orzeczoną eksmisją do tzw. pomieszczeń tymczasowych z warszawskich spółdzielni mieszkaniowych, a także z prywatnych kamienic. Miejsca te załatwiają sami komornicy. Właścicielka ma z nimi dobre układy, a korzyść z tego procederu jest potrójna. Ma ją administracja spółdzielni, władze dzielnicy, prywatni właściciel kamienic, pozbywając się w ten sposób „kłopotliwych” lokatorów, komornik, w końcu sprawa ulega przyspieszeniu i na samym końcu właścicielka „hotelu”, do którego osoby są eksmitowane. Na pewno korzyści z tego, co zrozumiałe, nie mają sami poszkodowani, czyli eksmitowani. Raz, tracą miejsce zamieszkania bezpowrotnie, dwa, nie mają prawa do lokalu socjalnego, a trzy, że po upływie maksymalnie miesiąca, dwóch, kończy się im pobyt i musza już sami opłacać swój pobyt w tym „hotelu”, mniej więcej 660 zł miesięcznie za łóżko, albo wysupłać większą sumę pieniędzy. Osoby po eksmisji z tej samej przyczyny dla której nie mogli wcześniej płacić za mieszkanie, nie będą wstanie opłacać swojego pobytu na Przeworskiej. W ten sposób lądują na bruk, przy bezradność ośrodka pomocy społecznej, której „życzliwi” pracownicy radzą im udanie się do noclegowni. Eksmisja na raty nie rozwiązuje problemu mieszkaniowego w Warszawie, a wręcz przeciwnie pogłębia go, stając się jedynie łatwym środkiem na usuwanie lokatorów z ich mieszkań. Ludzi traktuje się, jak śmieci zsyłając ich to tego baraku przy torach kolejowych, którego nie śmiem bez brania w cudzysłów nazywać hotelem.

„Hotel” na Przeworskiej jest straszakiem na dłużników, jak przedstawia to burmistrz dzielnicy Śródmieście dziennikarce Gazety „Stołecznej”, Małgorzacie Zubik opisującej w swoim artykule – „Hotel – bat na lokatorów ze Śródmieścia”, losy osób tam trafiających i samo miejsce. Czynsze są w Warszawie zbyt wysokie i nie wprost proporcjonalne do sytuacji materialnej większości mieszkańców stolicy. Pochłaniają dużą cześć dochodu, nie licząc rachunków za media. Nie wszyscy pracują w korporacjach, na intratnych posadach, a zarabiają mniej, poniżej tego, co dają z siebie w pracy. Słyszałem historię o osobach, mających długi mieszkaniowe, przed którymi stała perspektywa eksmisji, a mając przysłowiowy nóż na gardle spłaciło ów dług dość szybko. Nie mam pojęcia czy później płaciły czynsz regularnie, ale z dużym prawdopodobieństwem nie robiły tego nadal. Dług pewnie został spłacony pożyczką z banku lub od osób prywatnych. Koło się zamyka. Niestety dla władz samorządowych nie jest to ważny problem, lepiej go rozwiązać odesłaniem eksmitowanych do baraku na Przeworskiej na kilka tygodni. Co potem nastąpi, ich już to nie interesuje. Powinna jednak interesować szerszą opinię publiczną. Ulica Przeworska 1 może stać się adresem miejsca zamieszkania dla każdego z nas. Nie ma się, co oszukiwać, przy dzisiejszym systemie pracy, który wymusza tzw. elastyczność, a gwarantuję tylko niepewność dnia codziennego, braku zabezpieczeń socjalnych ze strony państwa, nie posiadając żadnych oszczędności, bo nie ma z czego, łatwo popaść w dług mieszkaniowy. Wtedy sąd i komornik będą nad nami wisieć niczym miecz Damoklesa.

RobertHist

Warszawa: Atak kamienicznika na mieszkańców budynku przy ul. Dzierzby

Kraj | Lokatorzy

Dwa lata media donosiły o nielegalnych działaniach kamienicznika Michała Owsiewskiego, który odciął dopływ wody do kamienicy na ul. Dzierzby 12, na warszawskim Ursynowie, w celu pozbycia się mieszkańców przejętej przez niego kamienicy. Mieszkańcy nie chcieli wtedy dopuścić do odcięcia wody i przez dwie godziny blokowali odjazd auta Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. W końcu, w wyniku nacisków medialnych, przedsiębiorstwo ponownie podłączyło wodę mieszkańcom. Jak donoszą mieszkańcy, we wtorek rano doszło do zorganizowanego ataku na kamienicę. Poniżej, opis sytuacji, który został nadesłany przez lokatorów.

We wtorek rano zostaliśmy wyrwani ze snu hukiem dochodzącym z ulicy. Gdy wyjrzeliśmy przez okna, zobaczyliśmy przed posesją pełno ludzi ubranych na czarno i w kaskach, a kilku osobników ciężkimi młotami niszczyło zamkniętą na stałe bramę. W szoku zaczęliśmy się ubierać i alarmować sąsiadów. Była godzina 6:00.

Wybiegliśmy na podwórko gdzie zobaczyliśmy ludzi wnoszących elementy blaszanego ogrodzenia i asystujących im potężnych typów ubranych na czarno bez żadnych emblematów. Wszyscy próbowaliśmy stawić opór i nie pozwalaliśmy przejść dalej napastnikom, lecz ci zaczęli nas popychać i szarpać kontynuując najazd. Jeden z tych ludzi miał na sznurze dużego, agresywnego psa wilczura, którym byliśmy szczuci do tego stopnia, że skoczył na dwójkę lokatorów i przewrócił ich na ziemię.

Zapowiada się duży wzrost opłat za wodę w mieszkaniach

Kraj | Gospodarka | Lokatorzy

W tym roku ceny wody w wielu miejscowościach wzrosły od 7 proc. do 30 proc. To niewiele w porównaniu z tym, co może nas jeszcze czekać.

W przyszłym roku może wejść w życie ustawa o korytarzach przesyłowych, która nakazuje wypłatę rekompensat właścicielom nieruchomości, przez które przebiegają m.in. linie energetyczne, gazociągi i wodociągi. Zdaniem ekspertów, skutki dla branży wodociągowo-kanalizacyjnej nie są ujawniane ze względu na to, że są zbyt drastyczne. Ceny wody i ścieków mogą wzrosnąć nawet o 100 %.

Ponieważ Polska prawdopodobnie nie wypełni do 2015 r. zobowiązań traktatu akcesyjnego dotyczącego modernizacji oczyszczalni ścieków komunalnych i jakości wody, Unia Europejska może nałożyć na Polskę karę w wysokości ponad 4 mln euro dziennie. W tej sytuacji podwyżki cen wody w niektórych miejscowościach mogą sięgnąć nawet 400 proc.

Źródło: Polska Agencja Prasowa

Roman Giertych po stronie mafii kamieniczników

Kraj | Lokatorzy

Roman Giertych, znany jako minister edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i współzałożyciel Młodzieży Wszechpolskiej, występował w procesie sądowym po stronie „odzyskiwaczy nieruchomości”, którzy starają się odebrać państwu hektar ziemi na której istnieje przedwojenna huty szkła przy ul. Radzymińskiej na Targówku Fabrycznym. Naczelny Sąd Administracyjny w dniu 17 lutego wydał wyrok, z którego wynika, że pomimo nie spełnienia wymogów Dekretu Bieruta przez spadkobierców, nieruchomość ma zostać oddana.

Tzw. „wnioski dekretowe” musiały być składane 6 miesięcy po przejęciu nieruchomości przez państwo. Do tej pory, mafia „odzyskiwaczy” posługiwała się często fałszowaniem dokumentów, by m.in. udowodnić, że wnioski zostały złożone w terminie. Za pomocą fałszerstw odzyskany został też budynek przy ul. Noakowskiego 16, na czym zarobił mąż prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Warszawa jest łatwopalna

Kraj | Dyskryminacja | Lokatorzy | Publicystyka | Ubóstwo

1 marca 2012 roku, w rocznicę śmierci tragicznie zmarłej lokatorki Jolanty Brzeskiej, na kamienicy przy ul. Widok, na tyłach warszawskiej Rotundy pojawił się vlakat: mężczyzna w średnim wieku, z brzuszkiem trzyma w jednej ręce zapałkę, w drugiej – kanister z benzyną. Obok napis: „Mossakowski: Warszawa jest łatwopalna”.

Przedstawiona na zdjęciu postać to Marek Mossakowski, który skupuje roszczenia do warszawskich kamienic, a następnie różnymi sposobami próbuje pozbyć się z nich lokatorek i lokatorów, odcinając im wodę, prąd, naruszając ciszę nocną i nękając ich na różne inne sposoby. W świetle prawa nie jest właścicielem tych budynków, bowiem przepisane zostały na kogoś innego, ale w praktyce ma już pod swoją kontrolą kilkadziesiąt kamienic w Warszawie. Obecnie stara się przejąć kolejny budynek, kamienicę zwaną „Prażanką”, mieszczącą się na warszawskiej Pradze przy ul. Kłopotowskiego 38. Pojawienie się na kamienicy postaci Marka Mossakowskiego w dniu rocznicy śmierci Brzeskiej nie jest przypadkowe. To właśnie jego –  mimo braku wyników śledztwa,  oskarżają o tę tragedię ruchy lokatorskie. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że choć minął już rok od odnalezienia spalonego ciała Brzeskiej, policja ani razu nie przesłuchała Marka Mossakowskiego, o którym wiadomo, że miał w zwyczaju nękać swoich najemców. Co więcej oficer Komendy Stołecznej zapytany o szansę rozwikłania zagadki śmierci lokatorki twierdzi:

„Brakuje nam punktu zaczepienia. Jakiegoś motywu, podejrzanego. Czarno to widzę”.

Brak postępów śledztwa w sprawie śmierci Joli Brzeskiej i coraz trudniejsza sytuacja lokatorek i lokatorów reprywatyzowanych kamienic sprawiają, że poszerza się spektrum działań miejskich aktywistek i aktywistów. Organizowane są protesty, a po grudniowej serii podpaleń na Pradze Północ pojawiły się również oddolne patrole „Brygad Okrzejówek”, czyli ochotniczej straży lokatorskiej. Kolejnym krokiem jest nowa akcja street artowa – „Warszawskie Kanalie”, której celem jest rozpowszechnienie wizerunków osób gnębiących lokatorów lub w innych sposób działających na szkodę mieszkanek i mieszkańców miasta.

Inicjatorzy chcą nie tylko rozpowszechnić wiedzę o nękaniu lokatorów, ale proponują nam również perwersyjną "kampanię wyborczą". Dzień po pojawieniu się vlakatu w mojej skrzynce (oraz u ponad setki innych osób) pojawił się mail wysłany z adresu warszawskie.kanalie@gmail.com wyjaśniający kulisy akcji. Autorzy maila tłumaczą, że vlakat przy ul. Widok to początek nowej kampanii społecznej „Mossakowski na prezydenta!”. Sugerują tym samym, że skoro władze miasta kierują się przede wszystkim logiką zysku, to wybranie na stanowisko prezydenta jednego z kamieniczników byłoby zwieńczeniem tej logiki. Dla osób, które wciąż miałyby wątpliwości co do zasadności tego wyboru osoby, stanowiska i medium przygotowali odpowiedzi zamieszczone w formacie FAQ:

Czemu Mossakowski?

Rok temu spalono działaczkę lokatorską Jolę Brzeską. Nie żyje również technik kryminalny policji, który badał ciało Joli. Tymczasem główny podejrzany, właściciel kilkudziesięciu kamienic w Warszawie, wielokrotnie nękający Jolę Marek Mossakowski, do dziś rozwija swój biznes bez skrępowania, za cel obierając sobie kolejnych lokatorów.

Czemu Prezydent?

Awangardowa działalność Marka stanowiła iskrę dla powstania szerokiego Ruchu ludzi działających w branży Nieruchomości – w ciągu ostatniego roku spłonęły już tuziny domów na Pradze. Ruch Marka stale rośnie w siłę: tysiące kamienic (i dziesiątki skwerów) przechodzą w ręce Ruchu wraz z całymi rodzinami – stołecznym mięsem, co prawda mało cenionym, jednak po zapeklowaniu solą przemysłową zawsze mogącym ujść w tłoku. Tym samym, Ruch Marka okazuje się nawet bardziej dochodowy i lepiej rokujący niż Ruch Palikota. Jego ambicją jest przywrócić wojenny urok Warszawie – tym razem jednak płonie głównie prawy brzeg.Za kandydaturą Marka przemawia także fakt, iż w ciągu całej kariery nie był on dotąd karany choćby za najdrobniejsze wykroczenie, a w dodatku cieszy się poparciem „milczącej większości” – wielu milionów polskich złotych.

Czemu reklama?

Po pierwsze – bo w Warszawie zawsze znajdzie się miejsce na jeszcze więcej reklam.Po drugie, tak nobliwe postaci jak Mossakowski, książę Massalski, baron Bisping, Stachura i dziesiątki innych kanalii, potrzebują naszej pomocy, by przejść ze stanu wiecznej bezkarności w stan wiecznej sławy.

Warszawskie kanalie zachęcają adresatki i adresatów maila do tego, aby wzięli pędzle w dłoń i pomogli stworzyć na mieście galerię warszawskich kanalii – osób, dla których zysk jest ważniejszy niż ludzie. Poza wymienionymi kamienicznikami można również rozprzestrzeniać po mieście wizerunki innych osób działających na granicy prawa i podważających działanie demokratycznych procedur w zarządzaniu przestrzeni miejskiej. Odezwa – na wzór wielu lewicowych i innych proobywatelskich publikacji promujących nowe rozwiązania zakończona jest słowniczkiem wyjaśniającym pojęcia kluczowe dla myślenia o zmianie społecznej:


«re-prywaty-zacja»
(łac. privare  – brać, odbierać, deprawować)

1. Przejmowanie wyniesionej z wojennych gruzów Warszawy wraz z ludźmi, którzy ją odbudowali, przez osoby i podmioty prawne podające się za spadkobierców z przedwojnia – w naturze lub za pełnym „odszkodowaniem” od miasta. Warszawski wariant jest tu unikalny na tle wszystkich krajów postkomunistycznych, które wypłaciły odszkodowania za niewielką część nieruchomości. Nigdzie poza Polską nikomu nie przyszło też nawet do głowy, by traktować mieszkańców jak byle wkładkę mięsną, z metką „róbcie z nimi co chcecie”.

2. Ogólnopolski sposób na zgnębienie większości ludzi przez nielicznych (patrz też: ‘Kościół, Komisja Majątkowa’).

«demokracja bezpośrednia» stan, w którym o charakterze otoczenia decydują mieszkańcy, ew. za pomocą delegatów których mieszkańcy mogą powołać i odwołać w każdej chwili.

«prawa do miasta» coś, co w Warszawie posiadają tylko władze i deweloperzy.

«rewolucja» coś, co nadchodzi.

„Warszawskie kanalie” to nie pierwszy casting, w którym biorą udział nękający lokatorów kamienicznicy. Równolegle toczy się on w Teatrze Dramatycznym w ramach spektaklu Kto zabił Alonę Iwanowną? (reż. Michał Kmiecik). Tam w szranki o zaszczytny tytuł zabójcy Alony stają: pewien kamienicznik-wyzyskiwacz, Anders Breivik, seryjny morderca z wyspy Utoya, oraz niepoprawny politycznie reżyser, Lars von Trier, który w Melancholii starł z powierzchni ziemi całą ludzkość. Zbieżność tych akcji nie jest przypadkowa. Po premierze Alony… na scenę wyszła dziewczyna w masce Guya Fawkesa znanej z demonstracji anty-ACTA i zwracając się do obecnych na widowni wygłosiła polityczną przemowę zachęcającą widzów do tego, żeby po wyjściu z teatru – w którym można sobie pozwolić, aby powiedzieć więcej niż w radio czy gazetach – nie zapomnieli o tym, że choć z głośników słyszeli, że wszystkie postaci i wydarzenia są fikcyjne, a jakiekolwiek podobieństwo do osób żyjących jest całkowicie przypadkowe, to śmierć Jolanty Brzeskiej zdarzyła się naprawdę, a winny jest właśnie Marek Mossakowski, zaś sytuacja, w której znalazła się Jola Brzeska, dotyczy tysięcy osób w całej Warszawie. Oskarżyła również za śmierć Brzeskiej władze Warszawy, które prowadzą elitarną politykę wyszukiwania prywatnego zysku, gdzie tylko się da, co powoduje, że rocznie tysiące rodzin jest wyrzucanych na bruk, tworzone są getta biedy, budowane kontenery w Józefowie, a Warszawa staje się placem zabaw dla bogatych. Swoją wypowiedź zakończyła odezwą do obecnych: „Zajmujcie pustostany, okupujcie place, parki, skwery, bary mleczne, wymówcie służbę, skończcie z nędzą codziennego spektaklu, zniszczcie hierarchię, weźcie życie we własne ręce. Zróbcie coś!”.

Wejście na scenę Dramatycznego, o którym nie wiedział ani reżyser ani dyrekcja teatru Dramatycznego, tak samo jak akcja vlakatowa, ma na celu dotarcie do dużo szerszej publiczności. Bo nawet jeśli wiele osób, jak Jacek Wakar, nie wierzy w autentyczność buntu Kmiecika, a sam Kmiecik mówi, że nie chce robić spektaklu ku pokrzepieniu serc, to jednak bez wątpienia Kto zabił Alonę… wspiera działania lokatorskie i jest najpopularniejszym spektaklem w środowisku warszawskich lokatorów (kilka osób było na nim nawet po trzy razy i bardzo kibicuje młodemu reżyserowi).

Akcje vlakatowe, demonstracje, spektakle mówiące o losach lokatorów unaoczniają pewną kwestię, o której wciąż mówi się za mało. Jednak temat lokatorski powoli staje się na tyle nośny, że możemy mieć pewność, że coraz częściej na różnych polach będzie się nam przypominać o problemach mieszkaniowych. Może to tylko moda, ale bez popularyzacji tematu i zmianie świadomości społecznej trudno mieć nadzieję, że doczekamy się ani prospołecznej polityki mieszkaniowej i pozbędziemy się z miasta warszawskich kanalii.

Joanna Erbel

Gdańsk: Eksmisja na bruk przez wymianę zamków

Kraj | Lokatorzy

Lokatorzy w Gdańsku zostali wyrzuceni na bruk przez prywatną firmę. Za długi komornik zlicytował ich mieszkanie. Nowy właściciel pod ich nieobecność wymienił zamki i zostawił ich na ulicy. Sześćdziesięcioletni pan Wojciech prowadził hurtownię papierosów. Po upadku firmy został z ogromnym długiem, cukrzycą i nadciśnieniem. Wtedy dwupokojowe mieszkanie, w którym mieszkał z żoną Teresą przy ul. Sochaczewskiej we Wrzeszczu, przejął komornik i wystawił je na licytację.

W połowie ubiegłego roku razem z lokatorami mieszkanie kupiła prywatna firma ze Sztumu. Firma nie chciała mieszkania lokatorom wynająć, a ponieważ go nie opuścili, naliczała odszkodowanie - ok. 1,8 tys zł miesięcznie. Miesiąc później pod ich nieobecność wynajęty przez firmę pracownik wymienił zamek w drzwiach.

Czy Mossakowski wytoczy proces CIA?

Kraj | Lokatorzy

Jak donosi dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", znany kamienicznik Marek Mossakowski może próbować pozwać portal Centrum Informacji Anarchistycznej za zamieszczenie tego artykułu: Mural o Mossakowskim w centrum Warszawy. CIA nie ma nic wspólnego z dziełem o którym mowa, a kampania "Galeria warszawskich kanalii" nie jest kampanią portalu, niemniej w pełni solidaryzujemy się z jej inicjatorami.

Jak pisze "Gazeta": Marek M. powiedział "Gazecie", że plakatu na kamienicy nie oglądał. Natomiast złożył już doniesienie do prokuratury dotyczące zawartości stron internetowych. Jak stwierdził komentator GW, Wojciech Tymowski:

To, co zrobili anonimowi autorzy kampanii z Centrum Informacji Anarchistycznej, jest zdziczeniem obyczajów. Sprzeciwiam się temu, bo nie chcę, by Polska była krajem, w którym obowiązuje prawo linczu, a nie sądu.

Mural o Mossakowskim w centrum Warszawy

Blog | Lokatorzy

Informacja od redakcji CIA: Centrum Informacji Anarchistycznej nie jest autorem ani murala, ani kampanii. Autorami są anonimowi, nieznani nam artyści uliczni, a CIA jedynie zamieściła informację na temat tej akcji. Nie chcemy, aby cudze dokonania artystyczne, czy aktywistyczne były przypisywane nam. W pełni jednak solidaryzujemy się z przesłaniem tej akcji i pozdrawiamy autorów/autorki kimkolwiek są.

Ul. Widok, plakat z okazji pierwszej rocznicy śmierci Jolanty Brzeskiej.

Mossakowski na prezydenta!

Z takim hasłem rozpoczynamy cykl nowej kampanii reklamowej //Warszawskie Kanalie//

Czemu Mossakowski?

Rok temu spalono działaczkę lokatorską Jolę Brzeską. Nie żyje również technik kryminalny policji, który badał ciało Joli. Tymczasem główny podejrzany, właściciel kilkudziesięciu kamienic w Warszawie, wielokrotnie nękający Jolę Marek Mossakowski, do dziś rozwija swój biznes bez skrępowania, za cel obierając sobie kolejnych lokatorów.

Czemu Prezydent?

Awangardowa działalność Marka stanowiła iskrę dla powstania szerokiego Ruchu ludzi działających w branży Nieruchomości - w ciągu ostatniego roku spłonęły już tuziny domów na Pradze. Ruch Marka stale rośnie w siłę: tysiące kamienic (i dziesiątki skwerów) przechodzą w ręce Ruchu wraz z całymi rodzinami - stołecznym mięsem, co prawda mało cenionym, jednak po zapeklowaniu solą przemysłową zawsze mogącym ujść w tłoku. Tym samym, Ruch Marka okazuje się nawet bardziej dochodowy i lepiej rokujący niż Ruch Palikota. Jego ambicją jest przywrócić wojenny urok Warszawie - tym razem jednak płonie głównie prawy brzeg.

Za kandydaturą Marka przemawia także fakt, iż w ciągu całej kariery nie był on dotąd karany choćby za najdrobniejsze wykroczenie, a w dodatku cieszy się poparciem "milczącej większości" - wielu milionów polskich złotych.

Czemu reklama?

Po pierwsze - bo w Warszawie zawsze znajdzie się miejsce na jeszcze więcej reklam.

Po drugie, tak nobliwe postaci jak Mossakowski, książę Massalski, baron Bisping, Stachura i dziesiątki innych kanalii, potrzebują naszej pomocy, by przejść ze stanu wiecznej bezkarności w stan wiecznej sławy.

APEL DO MIESZKAŃCÓW! Pomóżcie nam stworzyć na mieście galerię warszawskich kanalii - osób, dla których zysk jest ważniejszy niż ludzie. Pędzie w dłoń!

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

* trudne słowa:
(łać. privare - brać, odbierać, deprawować)

1. Przejmowanie wyniesionej z wojennych gruzów Warszawy wraz z ludźmi, którzy ją odbudowali, przez osoby i podmioty prawne podające się za spadkobierców sprzedwojnia - w naturze lub za pełnym "odszkodowaniem" od miasta. Warszawski wariant jest tu unikalny na tle wszystkich krajów postkomunistycznych, które wypłaciły odszkodowania za niewielką część nieruchomości. Nigdzie poza Polską nikomu nie przyszło też nawet do głowy, by traktować mieszkańców jak byle wkładkę mięsną, z metką "róbcie z nimi co chcecie".

2. Ogólnopolski sposób na zgnębienie większości ludzi przez nielicznych (patrz też: 'Kościół, Komisja Majątkowa')

3. Stan, w którym o charakterze otoczenia decydują mieszkańcy, ew. za pomocą delegatów których mieszkańcy mogą powołać i odwołać w każdej chwili.

4. Coś, co w Warszawie posiadają tylko władze i deweloperzy

5. Coś, co nadchodzi

Kanał XML