Lokatorzy

Wrocław: Przedstawicielki Akcji Lokatorskiej na spotkaniu z władzami

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

Dnia 12 stycznia 2010 roku przedstawicielki Stowarzyszenia „Akcja Lokatorska” spotkały się z reprezentantami Urzędu Miasta Wrocławia i zarządców mienia komunalnego. Spotkanie miało dotyczyć projektu rewitalizacji osiedla Nadodrze i ewentualnej współpracy pomiędzy miastem a stowarzyszeniem. Miasto i zarządców reprezentowali: Sebastian Wolszczak - kierownik programu rewitalizacji Nadodrza, Mirosława Banaszak - prezeska spółki „Atena” (największy zarządca nieruchomości na osiedlu), Marian Nowotyński - Zastępca Dyrektora ds. Technicznych Zarządu Zasobu Komunalnego, Małgorzata Golak i Katarzyna Chrobak z Biura Rozwoju Gospodarczego Urzędu Miasta.

Członkiniom Akcji Lokatorskiej przedstawiono prezentację „Lokalnego Programu Rewitalizacji Wrocławia na lata 2005 - 2006 i lata 2007 – 2013”, który jest już realizowany więc właściwie nie specjalnie pozostawiono tu pole do dyskusji. Przedstawicielki stowarzyszenia sceptycznie odniosły się do formy konsultacji społecznych owego programu. Urząd Miasta w ramach konsultacji zebrał na festynie na Nadodrzu 205 ankiet. Miało to miejsce w czerwcu 2009 roku, kiedy pieniądze z unijnych funduszy na rewitalizacje były już rozdysponowane. Nawet te 205 ankiet nie mogło zatem mieć wpływu na główne inwestycje w ramach projektu.

Reprezentantki AL przedstawiły też listę postulatów stowarzyszenia:

1. Konieczność przeprowadzenia takiej rewitalizacji, która wpłynie na poprawę jakości życia mieszkańców Nadodrza. Tak rozumiana rewitalizacja powinna wiązać się nie tylko z remontem elewacji, jak przewidują obecne projekty rewitalizacji, lecz także między innymi z: podciągnięciem sieci wodno-kanalizacyjnej (wymianą pionów wodno-kanalizacyjnych) do wszystkich lokali mieszkalnych, remontem klatek schodowych, dachów, stropów, wymianą okien, instalacją ogrzewania, montażem domofonów itd;

Poznań: Pikieta przeciw kontenerom socjalnym

Kraj | Lokatorzy | Protesty

Dziś odbyła się pod siedziba Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych (ZKZL) pikieta przeciwko planowi budowy w Poznaniu osiedla kontenerów socjalnych. Do protestu wezwała Federacja Anarchistyczna s. Poznań i PKM OZZ „Inicjatywa Pracownicza”. Przybyło na nią ok. 50 osób. W pobliżu ZKZL zjawiło się kilka policyjnych i municypalny radiowozów. Protest był monitorowany, a od środka wejścia pilnowali funkcjonariusze policji po cywilnemu.

Celem pikiety było przekazanie Dyrektorowi ZKZL Dyrektorowi Jarosławowi Puckowi oświadczenia, w którym organizatorzy domagali się, oprócz zaniechania budowy kontenerowego osiedla, także przedstawienia konkretnego projektu rozwiązania problemów mieszkaniowych w Poznaniu oraz długoletniego planu rozwoju budownictwa komunalnego i polepszenia warunków mieszkaniowych w przeludnionych dzielnicach miasta. Całość oświadczenia możesz przeczytać tu.

Zadanie wręczenia petycji okazało się tym łatwiejsze, że do protestujących i licznie przybyłych przedstawicieli mediów, wyszedł Dyrektor Pucek. Starał się on w swoim wystąpieniu bronić idei powstania osiedla, powtarzając w zasadzie jeden argument: że trzeba gdzieś ulokować „trudnych lokatorów”.

Myszków: sprzedani mieszkańcy na bruk

Kraj | Lokatorzy

50 rodzin sprzedanych wraz mieszkaniami przez Spółdzielnię Mieszkaniową Mystal w Myszkowie może trafić na bruk. Lokatorzy usłyszeli od nowego właściciela ultimatum - albo zgoda na dwu-, trzykrotną podwyżkę czynszów, albo eksmisja.

Dwie rodziny, do których dotarł Dziennik Zachodni, nie podpisały takich umów. Mają już pisma z żądaniem wyprowadzenia się z mieszkań do końca lutego.

- Nowy właściciel przyjechał, ale nie przedstawił żadnego dokumentu, że nasze mieszkanie należy do niego - mówi Sławomir Męcik, zajmujący dwa pokoje wraz z żoną i dwuletnią córką. - Z samochodu wyskoczył wysportowany chłopak, wulgarnie zażądał podpisania umowy.

Saga o zakłamanych urzędnikach i lokatorach pozbawionych gazu

Lokatorzy | Publicystyka

Komitet Obrony Lokatorów zajmował się sprawą bloków przy ul. 29 listopada w Warszawie od grudnia 2009 r. Przypomnijmy, że chodziło o odcięcie od gazu trzech bloków z lokalami socjalnymi i komunalnymi. Administracja Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami dzielnicy Śródmieście od początku dążyła do wyłączenia dopływu gazu do budynków i nie próbowała nawet naprawiać instalacji gazowej. Wszystko oczywiście „dla dobra mieszkańców".

Instalacja

Działacze Komitetu Obrony Lokatorów, mając w pamięci wiele przypadków, gdy właściciele nieruchomości celowo odłączali gaz od budynków, by szybciej pozbyć się lokatorów, od początku podchodzili z nieufnością do działań urzędników. Dlatego, w dniu w którym miała odbyć się inspekcja firmy gazowniczej na zlecenie ZGNu, Komitet bardzo dokładnie monitorował prace gazowników - podejrzewając, że firma gazownicza zostanie wykorzystana do wydania niekorzystnego raportu o stanie instalacji gazowej. Dzięki obecności kamery Komitetu Obrony Lokatorów, kontrola gazu została wykonana bardzo dokładnie, pomniejsze usterki zostały natychmiast usunięte, a inspektor z Administracji obiecała niezwłocznie wydać zlecenie na usunięcie pozostałych usterek. Protokół oceny instalacji gazowej, sporządzony w wyniku kontroli stwierdzał: „Instalację gazową dopuszcza się warunkowo do dalszej eksploatacji z uwagami: usunąć nieszczelności i nieprawidłowości instalacji lokalowej”.

Protokół kominiarski z kontroli dokonanej tego samego dnia stwierdzał:

„W wyniku kontroli stwierdza się: [wymienionych 5 lokali] brak prawidłowej drożności. Na przewodach należy zainstalować nasady wiatrochronne a wyloty boczne zabezpieczyć siatkami. Ciąg oraz drożność pozostałych przewodów w czasie kontroli dobra. W lokalach: [wymienione 27 lokale], po udrożnieniu uszczelnieniu przewodów kominowych i wykonaniu wentylacji nawiewnej będzie można zainstalować kuchnie gazowe”.

Pracownicy firmy gazowniczej stwierdzili jasno (co zostało nagrane na filmie), że nie ma podstaw do odcięcia gazu do całego budynku i że usterki, które zostały znalezione, da się usunąć w ciągu kilku dni. Mieszkańcy nie mieli wątpliwości, że gdyby nie obecność kamery, urzędnicy znaleźliby już wtedy sposób, by uzasadnić całkowite odcięcie gazu od budynków.

Film z interwencji Komitetu

Urzędnicy nie dali za wygraną. Za wszelką cenę chcieli przeforsować swoją z góry założoną tezę, nawet jeśli fakty przemawiały za tym, że należy pozostawić dopływ gazu w budynkach. W dniu 31 grudnia, wiceburmistrz dzielnicy Warszawa Śródmieście, Jerzy Majewski, w wywiadzie dla TVN Warszawa szermował demagogicznymi argumentami, całkowicie ignorując wyniki inspekcji. Powiedział wtedy:

- To jest tykająca bomba. Nie możemy dłużej tolerować tej prowizorki – powiedział. Dodatkowo stwierdził: „Naszym celem jest dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców tamtych trzech budynków”.

Pan Jerzy Majewski wielokrotnie w wywiadzie stwierdzał nieprawdę. Mówił na przykład: „w tych trzech budynkach, żadna z norm nie jest spełniona”, „przeprowadzone w grudniu ekspertyzy kominiarskie i ekspertyzy gazowe potwierdzają jednoznacznie: kominiarskie: brak wentylacji, wadliwe wentylacje, doprowadzenie tam gazu, to co zostało zrobione w świetle dzisiejszych przepisów jest niedopuszczalne”. Dalej, wiceburmistrz podał nieprawdziwe dane o wymaganej kubaturze pomieszczeń, wykazując się nieznajomością Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (kubatura pomieszczeń, w których instaluje się urządzenia gazowe, nie powinna być mniejsza niż 8 m3 – co było spełnione w lokalach mieszkalnych przy ul. 29 Listopada 10, 12 i 14).

Wiceburmistrz świadomie próbował wprowadzić lokatorów w błąd, licząc że uda się ich usunąć bez większych oporów z atrakcyjnie usytuowanych budynków, które stanowią łakomy kąsek dla inwestorów ze względu na swoją lokalizację (okolica Łazienek Królewskich).

Zobacz artykuł: Jerzy Majewski mija się z prawdą na wizji

Okupacja

W dniu 19 stycznia, lokatorzy budynków przy 29 listopada - zdesperowani arogancją władz – postanowili dokonać okupacji budynku Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, w proteście przeciw nieuzasadnionemu odcinaniu gazu z budynków.

Hałas medialny wokół okupacji i uciążliwość tej formy akcji bezpośredniej spowodowały, że urzędnicy zgodzili się negocjować. W dniu 26 stycznia 2010 r. doszło do spotkania lokatorów z Radnymi m. st. Warszawy oraz urzędnikami Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami.

Wiceburmistrz Jerzy Majewski złożył wiele obietnic, z których większość okazała się później bez pokrycia. Radni Dzielnicy Śródmieście obiecali wystąpić do Instytutu Techniki Budowlanej z prośbą o niezależną ekspertyzę instalacji gazowej w budynkach. Kilka dni później, podczas spotkania umówionego z wiceburmistrzem, pod nieobecność lokatorów, którzy przybyli na spotkanie na ul. Senatorską, gaz w budynkach przy ul. 29 listopada został wyłączony. Samo spotkanie z wiceburmistrzem, też było rozczarowujące.

Na spotkaniu wyszło na jaw, że miasto nie ma żadnej propozycji dla mieszkańców lokali socjalnych, nawet tych, którzy regularnie płacą czynsz. Wyszło też na jaw, że władze nie mają żadnych pomysłów dotyczących dopłat za użytkowanie prądu (lokatorzy już wtedy wiedzieli, że ich opłaty za energię elektryczną wzrosną wielokrotnie w związku z odłączeniem gazu i koniecznością używania kuchenek elektrycznych). Wiceburmistrz odesłał lokatorów do Pomocy Społecznej, doskonale zdając sobie sprawę, że ta nie ma na ten cel pieniędzy. Komitet Obrony Lokatorów sfilmował obietnice radnych i przebieg rozmów z wiceburmistrzem. Radni okazali się bezradni i odsyłali do burmistrza, a burmistrz też był bezradny i odsyłał do Rady Warszawy.

Film dokumentujący rozmowy

Fortyfikacja

Gniew lokatorów trwał nadal, a urzędnicy Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami – bojąc się kolejnej okupacji, zainstalowali bramki w wejściu do budynku (ZGN wydał 33 tys. zł na bramki. Tymczasem koszt modernizacji instalacji gazowej w jednym z budynków przy ul. 29 Listopada to 40 tys. zł.), oraz obsługiwali interesantów przez lufcik, bojąc się nawet otworzyć drzwi.

Nie był to koniec matactw władz dzielnicy i pani Małgorzaty Mazur z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami przy ul. Szwoleżerów. Ustalenia przyjęte w wyniku styczniowych negocjacji wskazywały na Instytut Techniki Budowlanej jako na niezależną organizację, która podejmie się oceny, czy rzeczywiście należało odcinać gaz w budynkach. Jednak władze dzielnicy postanowiły odwołać się zamiast tego do Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. Ta zmiana była istotna o tyle, że wiceburmistrz Dzielnicy Śródmieście Jerzy Majewski pełnił funkcje w Zarządzie Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. W tej sytuacji, zastąpienie bezstronnej instytucji, jaką jest Instytut Techniki Budowlanej, organizacją we władzach której zasiadała osoba będąca stroną w sporze wokół budynków przy ul. 29 Listopada, wzbudziło stanowczy protest lokatorów. Na kolejnej sesji Rady Dzielnicy Śródmieście, lokatorzy wymusili wysłanie zapytania do Instytutu Techniki Budowlanej, tak jak pierwotnie planowano i tak jak wynikało z porozumień z lokatorami. Instytut Techniki Budowlanej skierował sprawę w lutym 2010 r. do Instytutu Nafty i Gazu z Krakowa, jako do jednostki o właściwym zakresie działalności.

Falandyzacja

Niezależne ekspertyzy zamówione przez ZGN nie tylko nie zostały udostępnione mieszkańcom, ale Zakład Gospodarowania Nieruchomościami próbował zmusić niezależne instytucje do wydania korzystnego dla siebie orzeczenia. Posunięto się nawet do tego, że odmówiono zapłaty za niezgodną z oczekiwaniami ekspertyzę Instytutu Nafty i Gazu z Krakowa, która wykazywała ponad wszelką wątpliwość, że gaz w budynkach przy ul. 29 listopada nigdy nie powinien być odłączony.

Jak napisał Instytut Nafty i Gazu z Krakowa:

„ZGN, niezadowolony z naszych opinii, odmówił zapłaty za wykonane opinie i zaczął zgłaszać zastrzeżenia formalne kwestionujące prawo Instytutu do wydawania opinii i zastrzeżenia techniczne, a w tym demonstrując zadziwiający brak znajomości zasad gazyfikacji i przepisów. (...)

Wydane opinie opisują rzeczywisty stan gazyfikacji budynku i inne być nie mogą. W wyniku wykonanych badań i analizy dokumentów w opiniach zostały wykazane liczne zaniedbania w utrzymaniu stanu budynków związane z samą instalacją gazową i ogólnie z warunkami użytkowania gazu w zgazyfikowanych budynkach oraz nieprawidłowości w działaniach ZGN w zakresie gazyfikacji, a w tym nieuzasadnione odcięcie dopływu gazu do budynków i pozbawienie lokatorów możliwości użytkowania gazu.

Dyrekcja ZGN, niezadowolona z treści opinii, usiłuje nie uznawać jej. Ostatnio nie było już uwag co do jasności technicznej opinii, więc pozostało tylko podważanie możliwości wydawania przez Instytut opinii w sprawach gazyfikacji obiektów.”

Pauperyzacja

Lokatorzy nadal nie zobaczyli pełnej treści raportu wykonanego przez Instytut. Raport nadal jest ukrywany przez urzędników niezadowolonych z jego zawartości.

Tak więc trwająca już ponad rok saga o zakłamanych i pozbawionych wstydu urzędnikach trwa nadal, a lokatorzy wegetują w pozbawionych gazu lokalach, przytłoczeni ogromnymi rachunkami za prąd, borykając się z ciągłymi awariami przestarzałej instalacji elektrycznej.

Za: lokatorzy.info.pl

Gdańsk: Fałszywe zawiadomienia o prawdziwych podwyżkach?

Kraj | Lokatorzy

Nawet do kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców trafić mogły fałszywe zawiadomienia opatrzone miejskim logo mówiące o podwyżkach czynszów. Choć autorzy bezprawnie podszyli się pod miejską instytucję w ulotce piszą prawdę.

Na drzwiach nawet kilkudziesięciu tysięcy gdańskich kamienic pojawiły się ulotki opatrzone logo „Dział opłat i rozliczeń Gdańskiego Zakładu Nieruchomości Komunalnych”, sygnowane przez „Specjalistę ds. płatności, Macieja Misickiego” (podobieństwo do nazwiska wiceprezydenta miasta, Macieja Lisickiego, zapewne nieprzypadkowe). Pismo zatytułowane „Zmiana stawki bazowej czynszu za lokale mieszkalne”, które nie pochodzi z miejskiej instytucji, zawiera jednak... prawdziwe informacje.

- GZNK informuje, że zgodnie z uchwałą Rady Miasta Gdańska z dnia 26 listopada 2009 […] stawka bazowa czynszu za mieskzania komunalne wzrasta do kwoty 10,20 zł za metr kwadratowy […] - piszą anonimowi twórcy ulotki. Informują także o możliwych do uzyskania ulgach oraz podają numery telefonów Urzędu Miasta, gdzie mieszkańcy mogą uzyskać szczegółowe informacje.

- To fałszerstwo, sprawa trafi do prokuratury. - deklaruje Emilia Salach-Pezowicz, p.o. kierownika Biura Prasowego Urzędu Miasta. Tłumaczy także, że „zawiadomienia” trafić mogły nawet do kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców (m.in. dzielnic Oliwa, Wrzeszcz, Śródmieście, Dolne Miasto, Letnica).

Komornicy zabierają mieszkania za nieduże długi

Kraj | Lokatorzy

Coraz częściej wspólnoty mieszkaniowe pozbawiają właścicieli mieszkań, nawet jeśli ich zaległości czynszowe są niewielkie.

Mieszkanka Zdzieszowic zalegała z opłatami za mieszkanie. Jej dług wynosił 2621 zł. Wspólnota mieszkaniowa wystąpiła przeciwko niej do sądu o nakaz zapłaty, a gdy go otrzymała i uprawomocnił się, wystąpiła do komornika i wskazała mieszkanie jako przedmiot egzekucji. W efekcie doszło do sprzedaży lokalu w drodze licytacji.

– To niestety niejedyny tego rodzaju przypadek – mówi prawnik Jacek Szostek. Bardzo często wspólnoty za niewielkie długi wskazują jako przedmiot egzekucji lokal, choć nierzadko dłużnicy mają inny jeszcze majątek, np. samochód.

Obrona skłotu "Liebig 14"

Świat | Lokatorzy | Miejsca | Protesty | Ruch anarchistyczny

W związku z planowaną na dziś ewikcją skłotu "Liebig 14", aktywiści podejmują szereg akcji, które mają na celu przeciwstawienie się gentryfikacji dzielnicy - na której mieści się skłot - poprzez jego obronę.
Działania na rzecz wolnej przestrzeni mieszkalnej podejmowane były już od 29.01 podczas demonstracji w Berlinie która zakończyła się zamieszkami. Podczas kolejnych dni odbył się szereg wydarzeń kulturalnych, koncertów, pokazów, wykładów itp. na rzecz Liebig.

Dziś natomiast 02.02. - następują akcje związane z obroną skłotu, w związku z czym postaramy się dostarczać informacji na ten temat. Do tej pory dokonano blokad skrzyżowań, samochody blokowano dopóki każdy z kierowców nie dostał ulotki związanej z sytuacją skłotu.

Doszło również do nie wielkich starć, jednak ludzie zachowują dystans ze względu na bardzo dużą ilość policji, oraz (jak się domyślamy) ze względu na cel ostateczny jakim jest obrona Liebig. Na rogu liebigstr/bänsc natomiast 150 osób robi flash moba.

Zobacz też drugą relację z eksmisji. Na bieżąco informacje ukazują się również na : http://liebig14.blogsport.de/

Wrocław: Urzędnicy planują wyrzucić samotną matkę z dwójką dzieci z zajęłego pustostanu

Kraj | Lokatorzy | Prawa kobiet/Feminizm | Tacy są politycy | Ubóstwo

Pani Beata Barniak wraz z dwójką dzieci zajęła jeden z wrocławskich pustostanów. Zgłosiła to administracji i... natychmiast otrzymała nakaz jego opuszczenia. Samotna matka nie ma gdzie się podziać. Pani Beata Barniak wywarzyła drzwi i przyniosła do pustostanu swoje rzeczy, bo nie mogła dłużej żyć w jednopokojowym mieszkaniu z kłócącymi się i pijącymi rodzicami. Nie może wyjść z mieszkania, bo nie ma kluczy, by je zamknąć. Wieczorami pali świeczki, bo nie ma prądu i gazu. Kobieta samotnie wychowuje dwójkę dzieci. 4-letni Marcinek ma astmę i wodogłowie.

Gdy pani Beata zajęła pustostan sama powiadomiła o tym administrację. Chciała mieszkanie wyremontować i opłacać czynsz.

Ta pani włamała się do mieszkania wyłamując drzwi [...] W każdym rejonie mamy kilka takich spraw rocznie, z reguły wszystkie lokale udaje nam się odzyskać - powiedziała Izabela Czuban ze spółki Wrocławskie Mieszkania. Pani Beata ma nakaz opuszczenia mieszkania. O jej "samowoli" zarządca powiadomił już policję.

Spotkanie lokatorskie w Wałbrzychu

Lokatorzy
2011-02-05 12:00
2011-02-05 15:00

Prawo do Mieszkania - Prawem Człowieka

Zapraszamy na spotkanie dotyczące problemów lokatorskich mieszkańców Wałbrzycha

Dlaczego polityka mieszkaniowa w Wałbrzychu jest chowana pod dywan? Dlaczego ludzie są zmuszeni samowolnie zajmować pustostany? Dlaczego wałbrzyskie kamienice nie są regularnie remontowane?

Jeśli chcecie o tym porozmawiać i wspólnie zastanowić się co można zrobić, przyjdźcie na spotkanie:
Akademii Malucha – Społecznej Inicjatywy Kobiet

miejsce: Wspólnota Samorządowa Podgórze
ul. Niepodległości 24, Wałbrzych

czas: SOBOTA 5.02.2011
godzina 12.00

Zapraszamy z dziećmi!

Prosimy o rozpowszechnianie informacji

PDF z zaproszeniem

Warszawa: Radni na Pradze Północ coraz dalsi od problemów mieszkańców

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

Przewodnicząca Rady Dzielnicy Praga Północ W Radzie Dzielnicy Warszawa Praga-Północ trwa zażarta walka o władzę. Siły poszczególnych stronnictw są dość wyrównane, z jednej strony koalicja PO-SLD, z drugiej strony Praska Wspólnota Samorządowa i PiS.

Gdy jeden z radnych PO przeszedł na drugą stronę i zanosiło się na to, że radni wybiorą burmistrza z PiS, przewodnicząca Rady Dzielnicy, Elżbieta Kowalska-Kobus (która jest radną PO), zerwała sesję, aby nie dopuścić do głosowania, które mogło się rozegrać na niekorzyść PO. W związku z tym, Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz (jak wiadomo, też z PO), stwierdziła, że skoro dzielnica "nie może się dogadać", należy wyznaczyć zarząd komisaryczny, który składa się... z urzędników należących do PO.

Radny, który „zdradził” PO został później oskarżony o pedofilię i szantaż nieletnich i jego kariera już jest zakończona. Prawdopodobnie zostanie zmuszony do złożenia mandatu.

Sesja Rady Warszawy, która miała być poświęcona rozwiązaniu sytuacji na Pradze Północ została zbojkotowana przez PO i SLD, by zapobiec ewentualnemu odwołaniu zarządu komisarycznego wyznaczonego przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Nieobecność radnych na sali obrad była inspiracją dla działaczy Związku Syndykalistów Polski z Warszawy, którzy napisali w tej sprawie oświadczenie.

Radni są tak dalece pochłonięci przepychankami, że jedynie ostre akcje Komitetu Obrony Lokatorów zmusiły ich do powołania Komisji Mieszkaniowej, która zajmuje się przyznawaniem lokali komunalnych osobom, które czekają w kolejce na przydział mieszkania.

Warszawa: Dyskusja z urzędnikami o losie lokatorów z reprywatyzowanych kamienic

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

Poniżej publikujemy zapis wideo dyskusji z warszawskimi urzędnikami o losie lokatorów komunalnych z kamienic reprywatyzowanych, często narażonych na drastyczne podwyżki czynszów, gdyż przestały wobec nich obowiązywać ograniczenia czynszów komunalnych. Dzieje się tak z powodu interpretacji prawnej art. 678 Kodeksu Cywilnego, którą stosują Władze Miasta, by pozbyć się problemu. Dyskusja miała miejsce na Warszawskim Spotkaniu Mieszkaniowym w dniu 19 stycznia 2011 r.

Podczas dyskusji, pan Tomasz Krettek przekonuje, że obecna interpretacja prawna władz miasta, według której lokatorzy z komunalnymi umowami najmu stają się najemcami właścicieli zreprywatyzowanych budynków, jest korzystna dla lokatorów. Straszy też, że mogliby mieć jeszcze mniej praw.

Jednak według Strony Społecznej, władze miasta zastosowały tę interpretację jedynie po to, by pozbyć się problemu lokatorów komunalnych, chociaż z punktu widzenia prawnego, władze nadal są zobowiązane dostarczyć lokal komunalny osobom posiadającym komunalne umowy najmu, nawet jeśli budynek został zreprywatyzowany.

Wrocław: Pomorska 55 do sprzedaży (po usunięciu żywego inwentarza)

Kraj | Lokatorzy

Kamienicznik Marek Haisig sprzedaje lokale w kamienicy przy ul. Pomorskiej 55, choć jest ona nadal zamieszkiwana przez dawnych lokatorów. Nie przeszkadza to jednak w reklamowaniu sprzedawanych lokali w takich marketingowych barwach:

"Do sprzedaży pięć ostatnich mieszkań w przedwojennej kamienicy w całości po remoncie konserwatorskim. Grube mury, odrestaurowane klatki schodowe, kamienica ocieplona. Podwórko zamykane z całodobową ochroną. Możliwość miejsc parkingowych. Kamienica położona jest w ścisłym centrum (15min. od Rynku) przy ul. Pomorskiej." oraz: "miejsce parkingowe, po remoncie, panele, terakota, glazura, telefon, internet, kablówka, kuchnia wyposażona, prysznic, osobne WC, osiedle zamknięte, ochrona" - to ogłoszenie pochodzi z września 2010.

Tymczasem poniżej publikujemy zdjęcia owej kamienicy ze stycznia 2011 i pytamy gdzie są granice marketingu?

Obecni lokatorzy i lokatorki mają dość nacisków kamienicznika, który za wszelką cenę próbuje się ich pozbyć, czyniąc mieszkanie w kamienicy nieznośnym. Celem jest oczywiście sprzedaż lokali z dużym zyskiem. Nie wiemy jednak czy obie strony, nabywca i sprzedawca będą po transakcji równie zadowolone. Jak widać na załączonych obrazkach właściciel nie jest zbyt schludnym gospodarzem.

Więcej o sprawie Pomorskiej 55 tutaj.

źródło:akcjalokatorska.razem.cc

Sejm pracuje nad odebraniem prawa do lokalu socjalnego

Kraj | Lokatorzy

W dokumencie rządowym przyjętym przez Radę Ministrów 30 listopada 2010 r. pod tytułem: "Główne problemy, cele i kierunki programu rozwoju budownictwa mieszkaniowego do 2020 roku" zawarty jest następujący zapis:

"Proponuje się rezygnację z ustawowego określenia katalogu osób, którym obecnie sąd musi przyznać lokal socjalny i wprowadzenie ustalania prawa do lokalu socjalnego na podstawie rzeczywistej sytuacji lokatora."

Oznacza to likwidację jakichkolwiek gwarancji (tych z art. 14 ustawy o ochronie praw lokatorów) zachowania dachu nad głową dla nieletnich, bezrobotnych, niepełnosprawnych, kobiet ciężarnych i ubogich emerytów. Wszystko zależeć ma teraz nie od praw gwarantowanych ustawą, tylko od oceny sądu, jaka jest "rzeczywista sytuacja lokatora".

Sejmowa Komisja Infrastruktury zajmie sie tym dokumentem 19 stycznia br.

Berlin: planowana ewikcja skłotu "Liebig 14"

Świat | Lokatorzy | Ruch anarchistyczny

Data ewikcji skłotu została ustalona na drugi lutego. W związku z czym, spodziewana jest obrona skłotu, a miejscowa policja obawia się rozruchów. Wyrok na skłot jest wynikiem czteroletniej batalii prawnej. Nie powiodły się próby negocjacji z politykami regionalnymi i tymi z senatu do znalezienia rozwiązania prawnego dla kontynuacji projektu wolnego domu lub zakupienia go z pomocą fundacji. Senator do spraw rozwoju miasta stwierdził że skłot nie jest jego problemem, natomiast aktywiści z niemiec donoszą o prowadzonej przez niego agresywnej neoliberalnej polityce mieszkaniowej.

Także Holger Lippmann, kierownik Liegenschaftsfonds (Berlin prawdziwy holding nieruchomości), odmówił negocjacji na temat alternatywnego miejsca dla projektu.
Mieszkańcy skłotu piszą:

Nie jesteśmy jedynymi, którym grozi przymusowe przesiedlenie, eksmisje i cały ten "skandal waloryzacji" rządy pozbywają się wolnych przestrzeni mieszkalnych - na przykład Rigaer 94, Köpi za rogiem, są też zmagania w Amsterdamie, Londynie i wszedzie indziej. W wyniku "czynszowego uderzenia" coraz więcej ludzi w Berlinie traci swoje mieszkania i to z nimi się solidaryzujemy i dajemy pełne wsparcie!

Prosimy o międzynarodową solidarność! Zapraszamy do Berlina około 02 lutego, dołącz do nas w demonstracji, zamieszkach, przyjęciach lub "uderz i uciekaj"! Znajdziesz u nas miejsce do spania na pobliskich skłotach i dużo kamieni na ulicy. Jeśli eksmisji nie można zapobiec, to nie będzie to porażka. Ważne jest, aby wszystkie skłoty w Europie pokazały, że eksmisja może spowodować wiele kłopotów i że wojna z naszym ruchem jest kosztowna dla każdego miasta.

Więcej informacji pojawiało będzie się na stronie: http://liebig14.blogsport.de/

Polacy żyją w zatłoczonych klitkach

Kraj | Lokatorzy | Ubóstwo

Jest to prawie największe zaludnienie w Europie. Ponad 60 proc. polskich rodzin z dziećmi mieszka w za małych mieszkaniach. Wskaźniki przeludnienia plasują Polskę na 28 pozycji wśród 30 krajów europejskich - donosi bankier.pl. Daleko nam do Cypru, gdzie tłok w mieszkaniu to problem co setnej osoby.Także holenderskie i fińskie rodziny z dziećmi nie mają tłoku, bo ten doskwiera odpowiednio 1,4 i 4,5 proc. Średnia unijna to 25 proc., ale średnia dla 12 nowych państw UE to już 60 proc. a dla starych 14,4 proc.

Gdy rodzina składa się z małżeństwa i trójki dzieci, to taka rodzina wymagałaby nawet pięciopokojowej nieruchomości. Takie warunki mieszkaniowe są często w Polsce utopią - zauważa bankier.pl. Gorszą sytuację mieszkaniową rodziny z dziećmi mają tylko w Rumunii, na Węgrzech i Łotwie, gdzie analogiczne wskaźniki wynoszą ponad 71 proc.

Kanał XML