Militaryzm

Niemcy: Demonstracje przeciw operacji w Afganistanie

Świat | Militaryzm | Protesty

Tysiące ludzi demonstrowały w Stuttgarcie i w Berlinie przeciwko planowanemu przedłużeniu udziału niemieckich żołnierzy w międzynarodowej koalicji w Afganistanie. Bundestag ma zdecydować w połowie października o przedłużeniu afgańskiej misji Bundeswehry o kolejne 14 miesięcy. Rząd chce zwiększyć maksymalną liczebność niemieckiego kontyngentu w Afganistanie z 3,5 tys. do 4,5 tys.

Manchester: Demonstracja antywojenna

Świat | Militaryzm | Protesty | Ruch anarchistyczny

Ponad 3 tysiące osób wzięło wczoraj udział w zorganizowanym w Manchesterze marszu antywojennym. Domagano się wycofania brytyjskich żołnierzy z misji, podczas których niosą „pokój, demokrację i stabilizację”.

Na demonstracji był m.in. 200 osobowy blok anarchistyczny. W związku z tym, że część anarchistów była zamaskowana, policja próbowała dwa razy interweniować. Stawiono jednak opór i do zatrzymań w rezultacie nie doszło.

Rozmowy ws. stacjonowania wojsk USA w Polsce

Kraj | Militaryzm

Negocjacje umowy dotyczącej pobytu wojsk amerykańskich w Polsce w związku z budową elementów tzw. tarczy antyrakietowej "idą do przodu" - ocenił szef MON Bogdan Klich.

W negocjacjach na temat polsko-amerykańskiej umowy SOFA (Status of Forces Agrement) o stacjonowaniu amerykańskich wojsk w Polsce uczestniczył w ostatnich dniach w Waszyngtonie podsekretarz stanu w MON Stanisław Komorowski.

- Ostateczną zgodę na porozumienie SOFA uzależniamy od uzgodnień w sprawie lokalizacji baterii typu Patriot w Polsce - powiedział Klich. Podkreślił, że istotne są także "porozumienia wykonawcze do umowy o bazie". - Te trzy procesy negocjacyjne (ws. SOFY, Patriotów i porozumień wykonawczych) muszą iść równolegle i zakończyć się w tym samym czasie.

Protest Pakistańczyków w Nowym Jorku

Świat | Militaryzm | Protesty

13 września Pakistańczycy, amerykanie pakistańskiego pochodzenia oraz inni demonstrowali w Nowym Jorku przeciw atakom amerykańskich wojsk w Pakistanie. Demonstrujący protestowali bez zezwolenia przed głównym punktem rekrutacyjnym na Times Square. W lipcu George Bush podpisał tajny rozkaz zezwalający komandosom przeprawiać się z Afganistanu do Pakistanu bez zabiegania o zgodę rządu z Islamabadu. Od kilku dni amerykanie prowadzą wiele atak rakietowych w Pakistanie. Pakistański rząd, który po cichu przyzwalał Amerykanom na ataki na szczególnie ważne cele, twierdzi, że w ostatnich dniach poza kilkoma niezbyt ważnymi partyzantami zginęło wielu cywilów, w tym kobiety i dzieci.

Niemiecki wywiad inwigiluje prasę

Świat | Militaryzm

Serwis WikiLeaks opublikował 11 "brakujących" stron raportu Shaefera dotyczącego inwigilacji niemieckiej prasy przez niemiecką agencję wywiadu BND (Bundesnachrichtendienst). Dokument dokładnie opisuje kontakty dziennikarza magazynu Focus - Josefa Hufelschulte z agencją wywiadu.

Głównym celem, zabronionej przez niemieckie prawo, współpracy miało być poprawianie wizerunku BND oraz namierzanie źródeł przecieków do prasy, głównie magazynu Der Spiegel. W sumie Hufelschulte odbył 58 udokumentowanych spotkań z przedstawicielami BND efektem współpracy publikując udostępnione czy wręcz przygotowane przez agencję materiały.

indymedia, wikileaks - oryginalna informacja (ang./niem.), wikileaks - brakujące 11 stron (niem.)

AlterKino.org: Niemcy jesienią

Świat | Militaryzm | Represje

Niemcy jesienią - powstały pod koniec w 1978 roku film oddaje stan świadomości społecznej i politycznej w Niemczech, które stały się areną tragicznych wydarzeń: członkowie RAF-u - chcąc wymusić na władzach uwolnienie przetrzymywanych w więzieniu Stammheim towarzyszy - przeprowadzili serię zamachów i porwań, mordując m.in. prokuratora generalnego RFN, dyrektora Dresdner Banku i przewodniczącego związku pracodawców, byłego SS-mana Hansa Martina Schleyera.

Dokument składa się z części stworzonych przez znakomite grono niemieckich pisarzy i reżyserów, w tym m.in. Heinricha Bölla, Volkera Schlöndorffa i Rainera Wernera Fassbindera. Esej tego ostatniego uważany jest za jego najbardziej skandalizujące i ekshibicjonistyczne dzieło powstałe w kontekście terroryzmu. Lęk i poczucie zagrożenia i klęski wywołane dramatycznymi wydarzeniami ukazane zostały poprzez fizjologię autora, godzącego się na niespotykany wcześniej w kinie akt gwałtu i okrucieństwa na samym sobie.

http://www.alterkino.org

Monbiot: Tarcza antyrakietowa - kto dał się w to wrobić?

Militaryzm | Publicystyka | Tacy są politycy | Technika

Polska jest kolejnym jeleniem dla Ameryki, której politykę zagraniczna kształtują waszyngtońscy lobbyści z branży zbrojeniowej.

Zgoda na zainstalowanie przez Polskę amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej to oryginalny sposób, aby odebrać sobie życie. Podczas gdy Rosja demonstruje, co może stać się jej byłym sługusom, gdy ją zdenerwują, Polska wtyka kij w mrowisko. Zgodnie z oczekiwaniami Polaków Rosjanie odpowiedzieli na ich decyzję zapowiedzią, że zrównają sąsiednie państwo z ziemią. Okazało się więc, że system obrony przeciwrakietowej jest jednak potrzebny: może się przydać, aby przechwytywać rakiety wystrzeliwane przez Rosjan w stronę Polski, Czech i Wielkiej Brytanii w akcie zemsty za... ich zaangażowanie w projekt systemu obrony przeciwrakietowej.

Tarcza przeciw komu?

Rząd amerykański utrzymuje, że wyrzutnie rakiet przechwytujących, które mają stacjonować na wybrzeżu Bałtyku, nie mają żadnego związku z Rosją: ich celem ma być ochrona Europy i USA przed międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi, których nie mają ani Iran ani Korea Północna. I właśnie dlatego wyrzutnie mają być umieszczone w Polsce, która - jak przecież każdy przeciętnie inteligentny uczeń wie z lekcji geografii - graniczy z oboma państwami zbójeckimi.

System pozwoli nam ze spokojem patrzeć w przyszłość, gdzie - według Pentagonu - wyrzutnie przeciwrakietowe będą "chronić nasz kraj () i naszych przyjaciół i sojuszników przed atakami z użyciem pocisków balistycznych"; o ile Rosjanie wspaniałomyślnie zdecydują się zaczekać, aż system zacznie działać i dopiero wtedy zaserwują nam bombkę atomową. Dobra wiadomość jest taka, że przy obecnym tempie skuteczny system obrony antyrakietowej zacznie działać za około 50 lat. Zła wiadomość jest taka, że mniej więcej od 60 lat wszyscy powtarzają, że tarcza zacznie działać za pół wieku.

Ustawione testy

Prace nad systemem trwają od 1946 r. i do tej pory udało się uzyskać wielkie nic. Czytając oświadczenia prasowe amerykańskiej Agencji Obrony Przeciwrakietowej można odnieść wrażenie, że jest zupełnie inaczej: słowo "sukces" pojawia się w nich częściej niż jakikolwiek inny rzeczownik. Rzeczywiście, w ramach programu udało się zestrzelić dwie z pięciu rakiet wystrzelonych w ostatnich 5 latach podczas testów głównego elementu tarczy, czyli Naziemnego Systemu Zwalczania Rakiet w Środkowej Fazie Lotu (Ground-Based Midcourse Defense - GMD). Niestety takie próby w niczym nie przypominają prawdziwego ataku nuklearnego.

Wszystkie przeprowadzone do tej pory testy - udane i nieudane - były ustawione. Cel, jego rodzaj, tor i docelowy punkt uderzenia były znane przed rozpoczęciem prób. Do testów wykorzystuje się zawsze po jednym pocisku, bo system nie dałby sobie rady z dwoma lub więcej. W przypadku zastosowania pocisków-przynęt, nie były one podobne do właściwego celu i system identyfikował je z dużym wyprzedzeniem. Aby wzmocnić wrażenie, że prace nad systemem przynoszą same sukcesy, ostatnie testy przeprowadzane są w jeszcze mniej realnych warunkach: agencja całkiem zaprzestała stosowania przynęt podczas testów systemu GMD.

Oszukać system

Tarcza antyrakietowa ma jedną podstawową wadę: nie wiadomo jak wyrzutnie rakiet przechwytujących miałyby przechytrzyć wroga. Ja zauważa Philips Coyle - były wysoki urzędnik Pentagonu, odpowiedzialny za obronę przeciwrakietową - sposobów na oszukanie systemu obrony jest nieskończenie wiele. Inne państwo może wystrzelić jeden prawdziwy pocisk wraz z kilkoma fałszywymi, wyglądającymi identycznie jak właściwy pocisk na ekranie radaru czy w podczerwieni. Obecnie nawet balon czy kawałki folii metalowej mogą przyczynić się do awarii systemu. Wystarczy pomalować pocisk na biało, aby zmniejszyć jego podatność na wykrycie przez laser o 90 proc. Ta "wyrafinowana" technologia kamuflażu, dostępna w sklepie budowlanym za rogiem, oznacza, że można wyrzucić do kosza kolejny element programu antyrakietowego, na który już wydano grube miliardy. Wrogie państwo może zresztą zrezygnować z pocisków balistycznych na rzecz rakiet samosterujących, z którymi system nie da sobie rady.

Obrona antyrakietowa jest tak droga, a sam system można oszukać tak niewielkim kosztem, że gdyby amerykański rząd poważnie myślał o wprowadzeniu w życie programu, który byłby skuteczny, naraziłby kraj na bankructwo podobnie jak to miało miejsce w przypadku wyścigu zbrojeń, który doprowadził do upadku Związek Radziecki.

Inwestując kilka miliardów dolarów w technologie oszukiwania radarów Rosja zmusiłaby USA do wydania trylionów dolarów na środki zwalczania pocisków. Przy takim stosunku kosztów nawet Iran byłby w stanie doprowadzić USA do bankructwa.

Rozwój spiralny

Stany Zjednoczone wydały między 120 a 150 miliardów dolarów na program od czasu gdy Ronald Reagan wznowił prace nad nim w 1983 r. Za rządów George'a Busha tempo wydatków wzrosło. Pentagon wnioskuje o 62 miliardy na najbliższe 5 lat, co daje całkowity koszt na lata 2003-13 w wysokości 110 miliardów dolarów. Nie ma jasnych kryteriów sukcesu. Według opracowania opublikowanego w czasopiśmie "Defense and Security Analysis" Pentagon stworzył nowy system finansowania, aby program obrony przeciwrakietowej nie podlegał rządowym standardom rachunkowości. System nazywa się "rozwój spiralny" i jest to bardzo celna nazwa, bo koszty wymykają się tu spod kontroli.

"Rozwój spiralny" oznacza, według dyrektywy Pentagonu, że "w chwili rozpoczęcia programu nie są znane wymogi końcowe". Zamiast tego system może rozwijać się tak, jak się podoba urzędnikom. Rezultat jest taki, że nikt nie ma bladego pojęcia, jakie cele program ma osiągnąć lub czy już je osiągnął. Nie ma żadnych ustalonych terminów, żadnych ustalonych kosztów dla żadnego elementu programu, nie ma kar za opóźnienia lub niepowodzenia, nie ma norm według których można by system ocenić. Jednocześnie ten monstrualny plan nie jest w stanie osiągnąć tego, co warta kilkaset dolarów praca dyplomatów osiągnęłaby w jedno popołudnie.

Worek bez dna

Dlaczego więc rząd wydaje miliardy na program, który jest skazany na porażkę? Wskazówka: odpowiedź zawarta jest w pytaniu. Program jest kontynuowany właśnie dlatego, że nie działa.

Amerykańska polityka jest zgniła aż do kości, bo ani Republikanom ani Demokratom nie udało się dojść do ładu z kwestią finansowania kampanii. Ale za kadencji Busha korupcja osiągnęła poziom zbliżony do Nigerii. Rząd federalny realizuje szeroko zakrojony program pomocy społecznej dla korporacji, wynagradzając je miliardowymi kontraktami za miliony dolarów przekazywane w formie darowizn dla partii politycznych. Obrona antyrakietowa to największe koryto ze wszystkich, taki magiczny worek bez dna. Fundusze płynące do firm wytwarzających produkty i świadczących usługi z zakresu obronności i przestrzeni powietrznej nigdy go nie wypełnią i trzeba je będzie bez przerwy wpompowywać, bo system nigdy nie będzie działał jak należy.

Przynęta Ameryki

Aby strumień pieniędzy nie przestał płynąć, administracja wyolbrzymia zagrożenia ze strony krajów, które nie mają możliwości wystrzelenia bomby atomowej i ignoruje możliwość reakcji ze strony państw, które taką możliwość mają. W Rosji też nie brakuje korupcyjnych ciągot. Na twarzach rosyjskich generałów i szefów urzędów obrony rysował się ponury uśmiech, gdy zrozumieli, że amerykańskie posunięcia pomogą im powiększyć władzę i będą usprawiedliwieniem dla żądań powiększenia budżetów. Stara biedna Polska, jak Czechy i Wielka Brytania dała się wmanewrować i stała się przynętą Ameryki.

Próby zrozumienia amerykańskiej polityki zagranicznej w kategoriach racjonalnego zaangażowania w problemy międzynarodowe czy skutecznej metody wywierania wpływu na świat nie mają najmniejszego sensu. Interesy rządu zawsze były prowincjonalne. Stara się on uspokajać lobbystów, wpływać na zmiany poglądów opinii publicznej w kluczowych momentach politycznego cyklu, zadowalać szalone chrześcijańskie fantazje i dogadzać koncernom telewizyjnym kierowanym przez ekscentrycznych miliarderów. Stany Zjednoczone tak naprawdę nie prowadzą polityki zagranicznej. Mają tylko zestaw polityk krajowych, które próbują realizować także poza własnymi granicami. To, że straszą świat 57 rożnymi wersjami zniszczenia świata nie ma znaczenia dla obecnej administracji. Ważne jest tylko to, kto dostanie kasę i jakie będą z tego korzyści polityczne.

George Monbiot

Źródło: The Guardian

Rosja testuje pocisk do przełamania tarczy antyrakietowej

Militaryzm

Rosja przeprowadziła zakończony sukcesem test nowego, międzykontynentalnego pocisku balistycznego. Zadaniem strategicznej rakiety balistycznej Topol ma być przełamanie tarczy antyrakietowej - informuje Gazeta.pl powołując się na AFP.

Jak powiedział agencji ITAR-TASS naczelnik służby informacyjnej strategicznych wojsk rakietowych, pułkownik Aleksandr Wowk, rakieta wystartowała z kosmodromu w Plesiecku w północnej części Rosji europejskiej o godzinie 14.36 czasu moskiewskiego (12.36 czasu polskiego), a jej głowica uderzyła z dużą dokładnością w wyznaczony cel na poligonie Kura na Kamczatce.

Pocisk Topol o maksymalnym zasięgu 10 tysięcy kilometrów został przyjęty na uzbrojenie ówczesnych radzieckich wojsk rakietowych w 1988 roku. Według monitorującego potencjał militarny poszczególnych państw londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), Rosja ma obecnie 48 jednogłowicowych rakiet Topol.

Charkiewicz: Polityka stanu wyjątkowego. O tarczy i przymusie rodzenia w bólu.

Kraj | Militaryzm | Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka | Represje | Tacy są politycy

Na pozór jesteśmy o wszystkim informowani. W rzeczywistości, w mediach rozgrywa się spektakl, a scenariusza nie piszą bynajmniej dziennikarze. Prześledźmy jak wyglądała sprawa instalacji tzw. tarczy antyrakietowej w Polsce. Najpierw na zamówienie GW powstaje sondaż na jej temat. Prof. Czapiński w wywiadzie dla TOK FM twierdzi, że badanie nie było zrobione profesjonalnie i nie jest reprezentatywne. Ale to nic nie szkodzi. Chodzi o to, że próba wykazała, iż większość Polaków popiera tarczę, więc teraz już mogą zabrać głos dziennikarze i komentatorzy, którzy będą dalej snuć tę opowieść i potwierdzą jako fakt społeczny, że Polacy popierają tzw. tarczę i amerykańskie bazy w Polsce. Tak konstruowana prawda o poparciu dla tarczy będzie normalizowana, uzasadni decyzje o jej instalacji, a przede wszystkim wykasuje zasadność sprzeciwów.

Druga strategia ustawiania opinii publicznej po stronie tarczy, tak aby pytanie czy jest ona potrzebna w ogóle nie krążyło w publicznym obiegu, to ujmowanie sprawy przez pryzmat konfliktu między premierem a prezydentem. Spór jest ujęty w dobrze znane ramy katolickiej ekonomii win i zasług, chodzi o ustalenie, kto jest rozsądny, a kto jest głupi. Według Jacka Żakowskiego i i jego rozmówców w TOK FM rozsądny jest Tusk, a Kaczyński jest niepoważny i dziecinny. Gdybym włączyła inną stację, zapewne cechy przypisywane byłyby przeciwnie, ale reguła myślenia pozostałaby taka sama...

Patrząc na propozycje prezydenta zastanówmy się trzy ruchy naprzód, co by się stało, gdyby została zrealizowana reprezentowana przez niego strategia polityczna - polscy żołnierze i wojska innych członków NATO już weszłyby do Gruzji, żeby toczyć tam wojnę z Rosją. Przy okazji zniszczona byłaby Gruzja, a potem Europa...w imię obrony czyjejś idealności i interesów kogoś innego zginęliby ludzie i zrujnowane zostałyby ich podstawy do życia. Jak uczą choćby przykłady Afganistanu czy Iraku, wojnę łatwo zacząć, ale trudniej się wycofać. Skutkiem takiej strategii nie byłaby wojna z gier internetowych, która skądinąd normalizuje przemoc, czy odległa wojna zapośredniczona przez patriotyczne opowieści o heroicznych chłopcach z powstania, które się czyta siedząc w wygodnym fotelu, ale codzienne doświadczanie bólu i przemocy - nekrologi, pogrzeby, ludzie na inwalidzkich wózkach w naszych rodzinach i u sąsiadów czy własne rozdarte przez pociski ciała.

To samo, tak samo...

Amerykańskie bazy, jedna na Pomorzu a druga pod Warszawą, mogą sprawić, że wojna przeniesie się tu, do Polski. Znowu będziemy żyli w strachu, tak jak w czasach zimnej wojny, kiedy obie strony planowały zrobić z Polski swój teatr wojenny, w konsekwencji czego nasz kraj miał zostać nuklearną pustynią. Kiedy tutaj miały być instalowane radzieckie rakiety SS 20 czy dalej w Europie amerykańskie pociski Cruise, chłopcy i dziewczyny z WiP-u i młodzi aktywiści Solidarności odmawiali służby wojskowej i protestowali na ulicach. Ale po zmianie władzy państwo, wojsko, policja, elektrownie atomowe, biotechnologie okazały się OK, bo były „nasze”.

Obecnie wbrew iluzjom podziału na partie polityczne, prawicę i lewicę, konserwatystów i neoliberałów, wszystkie partie zasadniczo popierają taką samą politykę, co najwyżej konkurują o to, kto bierze rządowe czy poselskie pensje lub kłócą się, kto co podpisze czy kto kiedy przemówi. Neoliberalną politykę ekonomiczną i społeczną wprowadzały kolejno rządy Buzka, Millera, Belki, Kaczyńskiego i Tuska - z pewnymi różnicami, ale w ramach tego samego paradygmatu urynkowienia wszystkich domen życia społecznego. Państwo, szpital, uniwersytet, miasto ma funkcjonować jak firma i maksymalizować zyski. W podtekście chodzi o otwieranie nowych możliwości pomnażania kapitału finansowego, jak w reformie emerytur (AWS i SLD), na której zarobią fundusze (które zakładali ludzie z ZCHN) i inwestorzy, którym ustawowo zagwarantowano bezpieczne dochody kosztem ekonomicznego bezpieczeństwa starszych ludzi. Najbardziej stracą kobiety, a część z nich w ogóle nie dostanie emerytur z II filaru. Kiedy emerytura okaże się niższa niż 60 złotych, fundusz może jej nie wypłacać. Czas już dostrzec, że to nie jest kwestia wyboru jednej partii czy drugiej, ale zmiany politycznego paradygmatu.

Rozmowy na temat zainstalowania amerykańskiej bazy w Polsce rozpoczął rząd premiera Belki, w którego skład wchodziła Magdalena Środa. Ten sam rząd miał podjąć wybór, czy w Polsce będzie miał swoją siedzibę Europejski Instytut Gender, czy Frontex - policyjna instytucja Schengen, która kontroluje nadzór na granicami UE. Wybrał tę drugą, przy czynnym udziale posła Kalisza, który w mediach przedstawia się po stronie aniołów....

Feminizm i krytyka przemocy

Postrzegana jako przywódczyni polskiego feminizmu Magdalena Środa nie analizuje uwikłania w wojnę w Gruzji czy tzw. tarczy z feministycznej perspektywy. Popiera decyzję Tuska w sprawie bazy pod Warszawą, a także cieszy się, że w Gruzji „Polska wystąpiła godnie”. Tymczasem feministki w Stanach Zjednoczonych i gdzie indziej nie popierają baz amerykańskich czy eskalacji zbrojeń, a dział feministycznej debaty, feminist international relations zajmuje się krytyką militaryzacji, wojny i przemocy. Krytyka przemocy jest wspólną osią różnych nurtów feminizmu. Chodzi o zrozumienie związków między relacjami płci a różnymi formami symbolicznej, politycznej, ekonomicznej i społecznej przemocy, w tym przemocy w relacjach między ludźmi a przyrodą. Nie chodzi mi tu o iluzję świata, który byłby jej pozbawiony, ale o redukcję uwikłania w jej reprodukcję, poddanie analizie stosunków opartych na przemocy. Manifestuje się ona także w relacjach podmiot-przedmiot, toteż filozofia feministycznej zwraca uwagę na to, kto i jak mówi, a także na epistemologiczną odpowiedzialność za nasze stanowisko i skutki tego, co głosimy. Feministyczna filozofia postuluje etykę wrażliwości w postaci identyfikacji z ofiarami, z ludźmi skrzywdzonymi. Taką wrażliwość odnajduję w stanowisku Zielonych 2004 na temat konfliktu w Gruzji. Identyfikacja i zdolność do współodczuwania i żałoby jest, jak pisze Judith Butler jedną z form oporu przeciwko społecznym czy politycznym nadużyciom władzy.

Dla Magdaleny Środy tymczasem eskalacja zbrojeń i instalacja tzw. tarczy rakietowej w Polsce jest w porządku, chociaż wcześniej występowała z pozycji pacyfistycznych. Taktykalizacja etyki, (dopasowywanie jej do wdrażania doraźnych celów), tak jak taktykalizacja prawa weszły do politycznego krwiobiegu. Polski feminizm powstaje w ramach zmodernizowanego patriarchatu i neoliberalnej racjonalności, ale ich nie kwestionuje, toteż modelem kobiecego podmiotu, jaki ten feminizm upowszechnia, jest współczesna grzeczna córka tatusia, patriotyczna i ofiarna businesswoman, skrzyżowanie Emilii Plater z mikro-przedsiębiorczynią i super-matką.

Ponadto, w poparciu dla tzw. amerykańskiej tarczy ujawnia się także przeświadczenie, że jej obecność w Polsce sprawi, że będziemy tacy jak Amerykani, piękni, młodzi, bogaci, ucywilizowani - w przeciwieństwie do tępych i brutalnych ruskich bolszewików czy zacofanych kaczorów, nie mówiąc o chamskich górnikach, którzy śmią protestować przed Sejmem, czy innych prolach...Tylko że ta idealna Ameryka czy Europa z upowszechnianych marzeń Środy i innych opiniotwórczych autorytetów nie istnieje w rzeczywistości, a w postrzeganiu wyższości Ameryki manifestuje się niepokój co do własnej biopolitycznej podrzędności.

Kto i jak decyduje?

Zamiast więc analizować wojnę czy otwarcie dwóch baz amerykańskich w Polsce w kategoriach czy są słuszne i sprawiedliwe, popatrzmy na to, jakie skutki przynosi dyskurs o odwiecznym wrogach, zagrożeniach, wojnach sprawiedliwych, etc. Z pewnością służy do utrwalania przemocy. Jakie problemy rozwiązała pierwsza czy druga wojna światowa, wojna w Wietnamie, czy wojna w Iraku, jakie były ludzkie koszty tych wojen, a kto na nich skorzystał? Pytanie te są bardzo na czasie, bo jak twierdzą historycy gospodarki, pierwsza wojna światowa była skutkiem pierwszej fali globalizacji kapitalizmu, jaka miała miejsce w XIX wieku. Historia lubi się powtarzać, z tym, że w stanie otwartej wojny nie znalazły się dotychczas imperia dysponujące bronią atomowej zagłady. Polscy politycy, od Magdaleny Środy do Jarosława Kaczyńskiego, niestety działają w tym kierunku, aby tak się stało...

Jeśli komuś dzisiaj ta tarcza jest potrzebna, to między innymi firmie naftowej Chevron, aby utrzymać amerykańską kontrolę nad polami naftowymi w Azji Centralnej i w basenie Morza Czarnego. Condoleeza Rice czerpie dochody z akcji tej firmy, a podpisane porozumienia zabezpieczą także jej prywatny ekonomiczny interes. Analogicznie interesem Rosji jest zabezpieczenie kontroli nad korytarzami dostaw ropy i gazu. Tylko że tym razem, gdyby strategia Saakashvillego i Kaczyńskiego się powiodła, ‘collateral damage’, czyli przypadkowymi ofiarami bylibyśmy my wszyscy.

Współczesne wojny wiążą się z postępem technologicznym, a z każdą wojną zwiększa się dystans między tym, kto decyduje, kto zabija, a tymi, którzy są zabijani. 3 miliony Żydów mogło zginąć w biurokratycznej maszynerii obozów zagłady, podczas gdy Hitler czy Eichmann osobiście nigdy nie zamordowali żadnego człowieka. W przypadku tzw. tarczy, jaka może być zainstalowana w Polsce, w ogóle nie będą decydować ludzie, ‘zadecydują’ programy komputerowe. Dwadzieścia lat temu rakiety międzykontynentalne leciały z Rosji radzieckiej do USA czy vice versa pół godziny. Gdyby rakiety wystartowały wówczas z silosów wskutek błędu ludzkiego czy technicznego, przywódcy mogli mieć czas, aby o tym poinformować i uniknąć eskalacji konfliktu. Grupy uprzywilejowane mogły się udać do schronów. Tym razem ani Tusk, Belka, Kaczyński, czy Sikorski nie zdąża nawet ocalić siebie i swoich bliskich. Z Kaliningradu rakiety będą leciały tylko kilka minut. Tylko dlaczego razem z nimi ma zginąć mnóstwo innych ludzi? Katarzyna Kądziela ma rację i świetną polityczną intuicję, mówiąc, że powinnyśmy organizować się jako matki, przyszłe matki i babcie, żeby ponad politycznymi podziałami postawić opór przeciwko angażowaniu nas wszystkich w kolejną wojnę czy eskalację zbrojeń.

Zauważmy także, że tak istotna decyzja polityczna jak instalacja tarczy i zgoda na dwie bazy obcych wojsk w Polsce (a tym samym wyjęcie części terytorium spod polskiej jurysdykcji) podejmowane są przez małą grupę ludzi i w bardzo nieprzejrzysty sposób. Referendum w tej sprawie nie było. Nie wiemy, co podpisano. Sprzedaliśmy się tanio, nie tylko zmniejszone jest nasze bezpieczeństwo, do budowy baz będziemy się dokładać. Nie wynegocjowano nawet ruchu bezwizowego, polscy obywatele nadal żebrzą o amerykańskie wizy. A a co najważniejsze, ani w Radzikowie, ani w Warszawie (gdzie ma być druga baza) nikt nie miał udziału w tych decyzjach.

Stan wyjątkowy jako paradygmat polityczny

Taki model podejmowania decyzji w trybie stanu wyjątkowego, kiedy rządzący stawiają siebie ponad prawem, aby decydować o nas i naszym życiu ma długą tradycję. Nawet nie trzeba odwoływać się do odległej historii. Strategiczne projekty ustaw dotyczące reform gospodarczych, tzw. reformy Balcerowicza (de facto Banku Światowego) złożono w Sejmie 17 grudnia, a po świątecznej przerwie, w pierwszych dniach stycznia zostały uchwalone. Nawet pilni posłowie nie mieli czasu ich przeczytać, nie mówiąc o konsultacjach ze swoimi wyborcami. Na niedawnym wykładzie z okazji otrzymania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego Balcerowicz mówił zresztą otwartym tekstem, iż tylko w momencie zawieszenia demokratycznych procedur takie reformy można było wprowadzić. Także w trybie stanu wyjątkowego, kiedy zawieszone jest funkcjonowanie prawa, decyzję o wprowadzeniu religii do szkół podjęli panowie Mazowiecki i Samsonowicz, koledzy profesora ministra Balcerowicza z Unii nomen omen Wolności. Wbrew zebranym podpisom, Sejm odrzucił możliwość przeprowadzenia referendum o aborcji. A parę miesięcy temu otwartym tekstem proponowano też zawieszenie prawa pracy w odniesieniu do firm zatrudniających mniej niż 10 osób...

Jedną z instytucji stanu wyjątkowego jest Komisja Majątkowa w MSWiA, która od 1991 przydziela majątek kościołowi. Decyzje Komisji, które mają ogromne skutki społeczne i finansowe nie są przejrzyste, nie można się od nich odwołać do sądu, co jest sprzeczne z Konstytucją. Nie jest także przestrzegana konstytucyjna zasada równości wobec prawa, bo na przykład obywatel przy rekompensatach za tzw mienie zaburzańskie może uzyskać tylko 20 proc. utraconej wartości, a Skarb Państwa skrupulatnie analizuje i podważa wycenę każdego domu czy drzewa. Kościół dostaje tyle ile sobie zażyczy, czasem 800 proc. wartości utraconego mienia, a Komisja, w składzie której połowa to przedstawiciele Kościoła, którzy decydują w swojej sprawie, nie prowadzi weryfikacji wycen przedstawionych przez kościelnych rzeczoznawców.

Minister, ginekolog i biskup - jako publiczny małżonek

Przykładem upowszechniania polityki stanu wyjątkowego jest także wykluczenie praw kobiet do współdecydowania o ciąży, czy o porodzie za pomocą tzw. cięcia cesarskiego. Najpierw kobietom de facto odebrano prawo do aborcji, a teraz wdrażany jest przymus rodzenia w bólu, bo w żadnym europejskim kraju nie stosuje się tak rzadko porodów ze znieczuleniem jak w Polsce. Sprawdziłam porównawcze statystyki OECD dotyczące liczby cięć cesarskich, Polska mieści się poniżej średniej krajów uprzemysłowionych. Strategia rozgrywania opinii publicznej jest podobna do dyskursu o tarczy. Tam rozgrywającym była Gazeta Wyborcza, tutaj młode mohery z Dziennika. W analogii z aborcją na życzenie wpuszczają nas w patriarchalny dyskursywny kanał i mówią o cięciu cesarskim na życzenie kobiet, podczas gdy zabieg nie może być podjęty bez pisemnego wskazania lekarza, a lekarze już teraz muszą się tłumaczyć przed ordynatorami z każdego zabiegu. Ale tak otwarty dyskurs toczy się jak kula śniegowa i cesarka na życzenie, którą trzeba ukrócić, staje się faktem społecznym.

Tutaj także władza polityczna (w tym wypadku minister Kopacz) i wiedza ekspercka (Polskie Towarzystwo Ginekologiczne, dr Chazan) wzajemnie się uzupełniają z ekonomiczną logiką zmniejszania kosztów i maksymalizacji zysków. PTG stwierdziło, że nie rekomenduje zabiegów bez wskazań medycznych, a minister Kopacz, która musi przypodobać się Kościołowi po wpadce w sprawie „Agaty”, potwierdza, że cesarskie cięcie będzie się odbywać tylko wtedy, kiedy będą ku temu wskazania lekarskie. Ale powodów ma więcej niż jeden.

Główną cechą reformy opieki zdrowotnej jest finansjalizacja (nie mówi się już o ochronie zdrowia czy o leczeniu, ale o rynku usług medycznych, a każda procedura musi być wyceniona). Poród tzw. metodą naturalną i bez znieczulenia jest tańszy od zabiegu cesarskiego cięcia. Do wstrzymywania się z decyzją o cięciu cesarskim lekarzy będą dyscyplinować ordynatorzy, menadżerowie i księgowi z NFZ. Podobny dyscyplinarny aparat, z dodatkowym udziałem kościoła katolickiego uniemożliwia przeprowadzenia aborcji nawet kiedy dopuszcza to obecna restrykcyjna ustawa.

Jak informuje Dziennik, w Ministerstwie powstał dokument, gdzie stwierdzono, że poród cesarski na życzenie może być uznany za błąd lekarski. Tu już widzę jak kolejny Ziobro wprowadza policyjny monitoring na izby porodowe... W wywiadzie dla Dziennika szef warszawskiego szpitala im. Świętej Rodziny, dr Chazan oskarża ‘kobiety w średnim wieku 30 – 36 lat, które już osiągnęły bardzo wysoką pozycję społeczna i zawodową’, że chcą rodzić bez bólu, a termin porodu dopasować do kalendarza...A wiceprezes PTG, ginekolog Tomasz Niemiec idzie dalej, używając perswazyjnej metafory z seksualnymi konotacjami o tym, że kobieta to nie walizka, żeby (sic!) ją otwierać. Tylko kto decyduje o ‘otwieraniu’, o tym, czy kobieta jest czy nie jest walizką? Ginekolog czy biskup, którzy przyjmują rolę publicznego małżonka?

Konserwacja gry versus taktyki oporu

W obydwu przypadkach, o instalacji tzw. tarczy w Radzikowie i bazy pod Warszawą, jak i efektywnego zakazu cesarskiego stanowi patriarchalny suweren, który stawia siebie poza prawem, decyduje o naszym życiu i skazuje na ból czy śmierć. Władza sprawowana jest poprzez zawieszanie prawa i procedur demokratycznych. Jak przestrzega włoski filozof Giorgio Agamben, rządzenie odbywa się metodami stanu wyjątkowego.

Polityczno-biznesowo-kościelny establishment ustawicznie funduje nam akcje, gdzie jesteśmy zredukowane i zredukowani do roli pionków na szachownicy, które rozgrywający zbija czy przestawia, albo traci w imię uzyskania dalszych korzyści. Reguł tej gry nie ustalaliśmy, a nawet ich nie rozpoznajemy, pomimo że możemy w niej stracić zdrowie, życie czy majątek. Dyskurs politycznych komentatorów konserwuje grę, nie podważa jej reguł, bo ogranicza się do dyskusji kto ma rację, kto kłamie, kto jest dobry, kto zły i w ten sposób zapewnia ciągłe zaangażowanie tzw. opinii publicznej w ekonomię osądzania win i zasług, podczas gdy zasadnicze pytania nie zostają nawet zadane. Za medialnym spektaklem o (rzekomej) demokracji i (rzekomo) wolnym rynku uprawiana jest polityka stanu wyjątkowego.

Czy wobec tego opory wobec zmian prawa pracy, wykorzystania nas z emeryturami, ściągania wojny na nasze głowy, posyłania żołnierzy i żołnierek na śmierć, przymusu rodzenia w bólu, uprzywilejowania kościoła kosztem ludzi, wobec wszystkich innych nadużyć władzy politycznej nie powinni zorganizować się do dyskusji na temat nowego paradygmatu w polityce? Mam takie marzenie, iż ten nowy paradygmat nie będzie dodawać rozdziału o kobietach jak ósmomarcowego kwiatka do starego kożucha, ale stanie w obronie podmiotowości, trwałych podstaw do życia i relacji z przyrodą, wpisze równość, różnorodność, sprawiedliwe dzielenie się kosztami reprodukcji społecznej u swoich podstaw.

Ewa Charkiewicz

Tekst ukazał się na stronie Think Tanku Feministycznego www.ekologiasztuka.pl/think.tank.feministyczny

Słupsk: Demokracja w praktyce na przykładzie tarczy antyrakietowej

Kraj | Militaryzm | Tacy są politycy

Słupszczanie poczuli się wykorzystani, stąd rozgoryczenie. Rząd potraktował ich w trakcie negocjacji przedmiotowo, a partnerem do rozmów stali się dopiero wtedy, gdy decyzje już zapadły. Zabrakło dialogu. Ponadto po podpisaniu umowy z Amerykanami przedstawiciele rządu odwołali nagle wizytę w Słupsku.

Badanie na zlecenie słupskiego Centrum Inicjatyw Obywatelskich przeprowadziła sopocka Pracownia Badań Społecznych. Próba objęła 500 osób mieszkających w Słupsku i powiecie słupskim. 86 proc. respondentów uznało, że rząd powinien porozmawiać z mieszkańcami, zanim zdecydował o lokalizacji tarczy na ich terenie.

Tyle samo osób uważa, że region słupski powinien otrzymać rekompensatę w postaci inwestycji za lokalizację bazy wojskowej w Redzikowie (zdecydowanie tak - 74 proc., raczej tak - 12 proc., nie powinien dostawać żadnych rekompensat - 8 proc.). W porównaniu z badaniem PBS z marca br. liczba przeciwników samej tarczy wzrosła z 59,7 proc. do 66 proc.

Tarcza w Polsce, Patrioty w Niemczech

Kraj | Militaryzm

Instalacja antyrakietowa w Redzikowie pod Słupskiem będzie najprawdopodobniej osłaniana rakietami Patriot z terenu Niemiec - twierdzi reporter RMF FM.

- Pan Premier wspomniał, o tym że być może tarcza będzie chroniona spoza terytorium RP, z baz niemieckich, tam gdzie są Patrioty - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Wojciechem Jankowskim słupski wójt Mariusz Chmiel.

Według radia RMf, które powołuje się na Chmiela, polskie Patrioty wbrew wcześniejszym doniesieniom nie będą stacjonować w pobliżu Warszawy.

Afgańskie MSW: bomby sił koalicyjnych zabiły 50 dzieci

Świat | Militaryzm

Siły kierowanej przez USA koalicji zabiły 76 cywilów, w tym 50 dzieci w zachodnim Afganistanie - poinformowało afgańskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Dowództwo koalicji zaprzecza.

"76 cywilów, w większości kobiet i dzieci, doznało dziś męczeństwa podczas operacji w prowincji Herat" - głosi oświadczenie ministerstwa.

Siły NATO mordują ludność cywilną

Świat | Militaryzm

"76 osób, cywilów i głównie kobiet i dzieci, zginęło podczas operacji koalicji w rejonie Szindand w prowincji Herat" – poinformowało afgańskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Wcześniej NATO-wscy mordercy twierdzili, że w nalotach zginęło 30 talibów, a zbombardowane miejsce było miejscem spotkań talibskich przywódców.

Pojawiły się głosy, jakoby dzisiejsza operacja jest odwetem za ostatnie ataki partyzantów, w wyniku których 3 polskich okupantów zginęło w wybuchu ukrytego ładunku, a 10 francuskich w wyniku blisko 3-godzinnej walki z talibami.

AlterKino.org: Anatomia zła

Świat | Militaryzm | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Anatomia zła - Po bestialskich zbrodniach czasów II wojny światowej wszystkie narody zdawały się mówić jednym głosem: nigdy więcej. Ale doświadczenia kolejnych dekad wskazywały, że nie możemy długo się cieszyć pokojem. W latach 90. Europa znów stała się areną bratobójczej wojny. Konflikt bałkański zdaje się nie mieć końca, a mediacje polityków przynoszą tylko połowiczne efekty.

Filmowy esej 56-letniego Duńczyka Ove Nyholma analizuje przyczyny ludobójstwa. Reżyser sam prowadzi narrację z off-u. Zderza czas przeszły z teraźniejszym, szuka źródeł konfliktów i punktów stycznych. Metodyczne zbrodnie nazistów i bałkańscy partyzanci, którzy uważają się za patriotów. Fragmentom archiwalnych kronik towarzyszą zdjęcia współczesne z byłej Jugosławii: masowe groby, zburzone domy, okaleczone ciała. Nyholm przemierza Europę w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: skąd się bierze zło? Oświęcim, Kosowo, Srebrenica i ukraińskie Lubny, gdzie 16 października 1941 roku rozstrzelano 1865 Żydów - to kolejne adresy na trasie reżysera. Śledztwa w sprawie nazistowskich zbrodni toczą się latami. Córka oficera tzw. Einsatz Gruppen, które w czasie II wojny światowej zajmowały się "oczyszczaniem" wschodniego frontu (czyli eksterminacją Żydów, Cyganów i komunistów) opowiada, jak dobrym człowiekiem był jej ojciec. Kiedy stał się zabójcą? Jeden z zamaskowanych serbskich żołnierzy stwierdza: "Człowiek nie rodzi się mordercą. Ludzie i wydarzenia go takim czynią".

http://www.alterkino.org

Słupsk: Protest przeciw tarczy

Kraj | Militaryzm | Protesty

20 sierpnia około 30 osób brało udział w demonstracji przed słupskim ratuszem przeciw tarczy. Protestujący argumentowali, że budowa tarczy nie była w żaden sposób konsultowana z lokalną społecznością. Demonstranci także zbierali podpisy za przeprowadzeniem ogólnopolskiego referendum w sprawie tarczy.

Poniżej wideo.

Kanał XML