Prawa pracownika
Wielka Brytania: Protesty solidarnościowe ze strajkującymi z EULEN-ABB
Akai47, Sob, 2012-01-21 18:46 Świat | Prawa pracownika 20 stycznia, Solidarity Federation zorganizowała akcje solidarnościowe pod biurami agencji pracy tymczasowej Adecco w Glasgow, Londynie, Bristolu, oraz Brighton. 19 stycznia także odbyła się pikieta pod siedzibą ABB w Warrington. Akcje były wyrazem solidarności ze strajkującymi od 28 października pracownikami fabryki ABB w Kordobie w Hiszpanii.
Pracownicy byli zatrudnieni przez agencję EULEN. Tych pracowników nie powinno się nazywać “pracownikami tymczasowymi” ponieważ niektórzy z nich pracowali dla tej samej firmy przez 10-15 lat. Wykonywali pracę w fabryce ABB jako wykwalifikowani pracownicy: operatorzy dźwigów, wózków widłowych i innego sprzętu. Transportowali ciężkie transformatory i inne urządzenia, co może być niebezpieczne dla niedoświadczonych pracowników. Gdy postanowili walczyć o swoje prawa, ABB postanowiła ich zastąpić nowymi, nieuzwiązkowionymi pracownikami z agencji EUROCEN (część firmy ADECCO).
Warszawa: Pikieta pod Roche Polska w sprawie zwolnionego aktywisty
Czytelnik CIA, Sob, 2012-01-21 12:29 Kraj | Prawa pracownika | Protesty 20 stycznia w Warszawie odbyła się pikieta informacyjna pod siedzibą Roche Polska na ul. Domaniewskiej. W dniu 19 grudnia ub. r., firma zwolniła z pracy działacza Związku Syndykalistów Polski. Protestujący domagali się jego przywrócenia do pracy i uznania jego statusu osoby zatrudnionej. W Roche pracuje duża liczba pracowników bez formalnego stosunku z firmą, m.in. na podstawie fikcyjnego samozatrudnienia. W demonstracji uczestniczyli działacze Związku Syndykalistów Polski, oraz działacze lokatorscy.
Pikietujący skandowali "Zwolniliście Jakuba no i teraz jest rozróba" oraz "Śmieć-umowa Ciebie czeka - jak tam Twoja hipoteka?" Rozdano ulotki i tzw. "bullshit-cheki", czyli paski które pozwolą pracownikom sprawdzić, jak szybko mogą wylecieć z roboty.
Podczas pikiety Dyrektor ds. Komunikacji i Rozwoju z Roche Polska oraz tzw. "przedstawicielka pracowników" podeszły by porozmawiać ze zwolnionym aktywistą o jego postulatach. Nie miały one żadnego komentarza dotyczącego sytuacji pracowników nie-pracowników w firmie.
Informacje o konflikcie pracowniczym w Roche zostały już opublikowane w wielu językach przez organizacje stowarzyszone, lub sympatyzujące z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Pracowników: po angielsku, rumuńsku, niemiecku, francusku, norwesku, słowacku, hiszpańsku.
Gra pozorów trwa: ugodowe związki udają obrażonych na Komisję Trójstronną
Yak, Czw, 2012-01-19 02:06 Prawa pracownika | PublicystykaW dniu 16 stycznia, trzy centrale związkowe ogłosiły, że zawieszają swój udział w pracach Komisji Trójstronnej. Jak napisały związki, „Ta trudna dla nas decyzja spowodowana jest łamaniem przez rząd obowiązującej w RP ustawy o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych [...], a tym samym lekceważeniem przez stronę rządową dialogu społecznego i organizacji partnerów społecznych, reprezentujących wobec rządu kilkumilionową rzeszę pracowników”.
Cóż takiego musiało się stać, że ugodowe związki nagle się zbuntowały? Te same związki, które jeszcze w grudniu ub. r. były gotowe do kolaboracji z rządem i pracodawcami, które rozważały zgodę na stałe ograniczenie praw pracowniczych wprowadzone czasowo dzięki furtce tzw. "ustawy antykryzysowej"?
Dyżurni neoliberałowie z „Gazety Wyborczej” (zapewne zatrudnieni na umowach śmieciowych i czekający na swoją kolejkę do odstrzału) z nieustającym zapałem przystąpili do mieszania z błotem tego skromnego buntu. Stają oczywiście po stronie pracodawców.
- Ten fakt należy traktować jako wyraz braku odpowiedzialności tej grupy za sytuację społeczno-gospodarczą kraju - mówi prezydent Pracodawców RP, Andrzej Malinowski. A może związki zawodowe już nie potrafią rozmawiać, a jedynie palić opony i rzucać kamieniami? - zastanawia się Malinowski. - Przedstawiciele związków postanowili na znak protestu zerwać negocjacje, a ściślej rzecz ujmując - nawet ich nie zaczynać. W praktyce oznacza to tyle, że po prostu przestali dbać o interesy swoich członków, których reprezentują.
Wedle pracodawców, dobry związkowiec, to tylko taki który czołga się u stóp pracodawców. A interesy pracowników są najlepiej reprezentowane, gdy nie są reprezentowane wcale. Chyba tego uczą na jakiś kursach hipnotycznych.
Przypomina się opublikowana na WikiLeaks wypowiedź managera jednej z korporacji, która nielegalnie zwolniła działacza związkowego i która za wszelką cenę nie chciała dopuścić do jego powrotu do pracy. W wiadomości do wszystkich pracowników ostrzegającej przed pikietą w obronie zwolnionego, zwołanej pod siedzibą firmy, napisał on:
Zwróćmy się także do naszego byłego pracownika, aby zaprzestał ataków wymierzonych przeciwko swojej byłej firmie i całej społeczności pracowników Lionbridge, których interesów - jeśli byłby prawdziwym działaczem związkowym - powinien bronić.
Pouczanie związkowców przez pracodawców na temat prawdziwych interesów pracowników należy do kanonu tego gatunku sztuki.
Jednak nie róbmy sobie nadziei, że nagle – jakimś cudem – ugodowe związki odkryły w sobie odwagę cywilną i zaczną faktycznie reprezentować interesy pracowników. Te związki będą bardziej niż usatysfakcjonowane samymi pozorami wiarygodności. Problem polega na tym, że rząd i pracodawcy odebrali już im nawet te pozory.
To się jednak da szybko naprawić. Dlatego premier Tusk zaproponuje ministrowi pracy i polityki społecznej Władysławowi Kosiniak-Kamyszowi objęcie funkcji przewodniczącego Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych i będzie gotów do uczestniczenia w obradach Komisji dotyczących najważniejszych reform.
Grzegorz Ilka może odetchnąć z ulgą – stołek został zachowany.
Warszawa: Pikieta przeciw zwolnieniu aktywisty przez Roche Polska
Czytelnik CIA, Śro, 2012-01-18 12:06 Prawa pracownika | ProtestyW dniu 19 grudnia ub. r., firma farmaceutyczna Roche Polska bez przyczyny zwolniła z pracy działacza Związku Syndykalistów Polski. Polecenie wpłynęło bezpośrednio z korporacyjnej centrali w Szwajcarii. Aktywiście kazano natychmiast opuścić miejsce pracy i nie podano mu powodów zwolnienia na piśmie.
Zwolnienie nastąpiło tuż po publikacji w prasie szeregu artykułów na temat działalności społecznej zwolnionego. Z racji braku przekonującego powodu zwolnienia, wydaje się, że decyzja była związana z jego aktywnością w ZSP.
W tej sprawie odbędzie się pikieta na ul. Domaniewskiej 39, w piątek 20 stycznia o godz. 12:00.
Będziemy się domagać przywrócenia zwolnionego pracownika do pracy i uznania jego statusu osoby zatrudnionej. Będziemy także informować pracowników i opinię publiczną o prawach, które przysługują pracownikom w tej sytuacji.
Praca bez normalnej umowy jest standardową praktyką stosowaną przez Roche Polska. W Roche pracuje duża liczba pracowników na umowach tymczasowych, oraz równie duża grupa osób pracujących bez formalnego stosunku z firmą, m.in. na podstawie fikcyjnego samozatrudnienia. Pracownicy zakładają własne firmy i wystawiają faktury za pośrednictwem firm zewnętrznych. Służy to farmaceutycznemu gigantowi do unikania płacenia pracownikom za urlopy, zwolnienia chorobowe, urlopy macierzyńskie, ubezpieczenia społeczne i odprawy. Jednocześnie, na przestrzeni lat 2010-2011, firma Roche otrzymała potężne subsydia od polskiego rządu na “tworzenie nowych miejsc pracy”.
W ramach badania praw pracowniczych, rozdawane będą testy "Bullshit-Chek", które pozwolą pracownikom sprawdzić, jak szybko mogą wylecieć z roboty. Dzięki intensywnej kampanii lobbingu firmy Roche, niedługo testy będą w pełni refundowane.
Konkurs Najgorsi Pracodawcy 2011
Yak, Śro, 2012-01-18 11:41 Prawa pracownikaZwiązek Syndykalistów Polski organizuje po raz czwarty konkurs na najgorszych pracodawców roku. Konkurs ten jest odpowiedzią na przeprowadzane co roku konkursy na "najlepszych" pracodawców.
ZSP oczekuje na zgłoszenia kandydatów do tytułu "Najgorszego pracodawcy roku 2011" do 1 marca 2012. Zwycięzca konkursu dostaje od związku certyfikat oraz darmowe porady, jak polepszyć warunki pracy w firmie.
Zgłoszenia prosimy przesyłać na adres: konkurs@najgorsipracodawcy.pl lub przez formularz na stronie konkursu Najgorsi Pracodawcy.
Warszawa: Pikieta pod agencją pracy/łamistrajków Adecco
Akai47, Wto, 2012-01-17 14:18 Kraj | Prawa pracownika | Protesty16 stycznia odbyła się druga akcja solidarnościowa ze strajkującymi pracownikami z fabryki ABB w Kordobie pod agencją pracy tymczasowej Adecco. To właśnie firma Adecco (Eurocen), która teraz świadczy "usługi" pracodawcom, fabryce ABB i która zastąpiła strajkującą załogą nowymi, nieuzwiązkowionymi "pracownikami - niepracownikami" czyli pracownikami tymczasowymi. Ci pracownicy również mogą zostać zastąpieni w każdej chwili, gdy zrozumieją, że ich warunki pracy nie są tak korzystne, jak warunki zatrudnienia normalnych pracowników i zaprotestują przeciw temu.
Przypomnijmy, że pracownicy firmy EULEN, pracujący w fabryce ABB, założyli związki zawodowe i próbowali uzyskać odpowiednie dla ich pracy warunki wynagrodzenia, m.in. według stawek wynikających z odpowiednich porozumień zbiorowych. Spowodowało to represje wobec związkowców i ABB postanowiła znaleźć innych pracowników. 28 października rozpoczął się bezterminowy strajk. Zwolnionych zostało najpierw 9 członków komitetu strajkowego, a potem cała załoga.
Nowe umowy śmieciowe w Hiszpanii
norbo, Nie, 2012-01-15 17:19 Świat | Prawa pracownikaRząd Hiszpanii legalizuje nową formę niewolnictwa - praktyki niezawodowe czyli pracę, która oficjalnie pracą nie jest. Nowe przepisy przewidują możliwość podjęcia praktyk niezawodowych przez osoby w wieku od 18 do 25 lat. Oficjalnie celem tych praktyk jest umożliwienie ludziom młodym nabycie doświadczenia i skuteczne wkroczenie na rynek pracy, jednak w przeciwieństwie do obowiązujących dotychczas umów o praktyki zawodowe nowe regulacje nie nakładają na przedsiębiorstwo obowiązku prowadzenia szkoleń czy kursów.
Możliwe jest więc bardzo dowolne dysponowanie praktykantem łącznie z nakazaniem mu wykonywania określonych prac jak normalnemu pracownikowi, prace te wykonywane będą z pominięciem podstawowych prawnych regulacji dotyczących aktywności zawodowej.
Nowy Jork: Rabini, imigranci i aktywiści społeczni przeciw firmie Flaum
Yak, Sob, 2012-01-14 16:34 Świat | Prawa pracownika | Protesty Na początku stycznia, sąd w Nowym Jorku orzekł, iż przedsiębiorstwo Flaum Appetizing Corp. działające w Williamsburgu na Brooklynie nie może powoływać się na nielegalny status imigracyjny swoich byłych pracowników, by unikać płacenia im pensji. W 2008 r. przedsiębiorstwo zwolniło 15 pracowników, którzy walczyli o wypłacenie wynagrodzenia za nadgodziny. Firma odmówiła zapłaty, powołując się na nielegalny status imigracyjny pracowników. Należności firmy wobec pracowników wynosi ok. 270 tys. dolarów z tytułu wypłacania wynagrodzeń poniżej minimalnego wynagrodzenia i nieopłaconych nadgodzin. Firma produkuje m.in. hummus, który jest dystrybuowany w wielu sklepach i restauracjach w Nowym Jorku.
Prawnicy firmy Flaum opierali się na precedensie orzeczonym przez Sąd Najwyższy w 2002 r., w którym uznano, że pozwana firma nie musi płacić zaległego wynagrodzenia pracownikowi zwolnionemu za działalność związkową, gdyż nie miał legalnych dokumentów. Jednak sąd w Nowym Jorku postanowił, że Flaum nie może opierać swojej obrony jedynie na twierdzeniu, że pracownicy sa nielegalnymi imigrantami, skoro firma nie miała żadnego powodu, by podejrzewać, że są nielegalnymi imigrantami w momencie gdy ich zatrudniała. Wielu z tych pracowników pracowało przez 10 lat w firmie i ich status imigracyjny nigdy nie był przedmiotem zainteresowania pracodawcy (do czasu, gdy zaczęli się upominać o skradzione pensje).
Warszawa: Protest pod agencją pracy tymczasowej ADECCO
Yak, Sob, 2012-01-14 02:18 Kraj | Prawa pracownika | Protesty Dziś, członkowie ZSP i KOL uczestniczyli w pikiecie informacyjnej pod siedzibą agencji pracy tymczasowej ADECCO. Była to akcja solidarnościowa z pracownikami pracującymi dla EULEN/ABB w Kordobie w Hiszpanii, którzy od 28 listopada ub. r. prowadzą strajk. Agencja ADECCO odgrywa niechlubną rolę w rozbijaniu strajku pracowników. O konflikcie w ABB/EULEN pisaliśmy już tu. ZSP organizowało już jedną pikietę w tej sprawie.
Pracownicy byli zatrudnieni przez firmę EULEN, która jest inną jeszcze agencją dostarczającą “pracowników tymczasowych”. Wykonywali pracę w fabryce międzynarodowego koncernu ABB jako wykwalifikowani pracownicy: operatorzy dźwigów, wózków widłowych i innego sprzętu. Transportowali ciężkie transformatory i inne urządzenia, co może być niebezpieczne dla niedoświadczonych pracowników. Tych pracowników nie powinno się nazywać “pracownikami tymczasowymi”. Niektórzy z nich pracowali dla tej samej firmy przez 10-15 lat. Pomimo tego, nie mieli żadnej gwarancji pracy i gorsze warunki pracy, niż pracownicy zatrudnieni bezpośrednio. Tak więc pracownicy zatrdunieni przez agencję dla ABB postanowili się zorganizować, by poprawić swoje warunki pracy i założyli nawet dwa związki zawodowe.
Roche Polska zwolniła działacza związku - rozpowszechniona praktyka fikcyjnego samozatrudnienia na celowniku ZSP
Czytelnik CIA, Czw, 2012-01-12 16:52 Kraj | Prawa pracownika W dniu 19 grudnia ub. r., firma farmaceutyczna Roche Polska bez przyczyny zwolniła z pracy działacza Związku Syndykalistów Polski. Polecenie wpłynęło bezpośrednio z korporacyjnej centrali w Szwajcarii. Aktywiście kazano natychmiast opuścić miejsce pracy i nie podano mu powodów zwolnienia na piśmie.
Zwolnienie nastąpiło tuż po publikacji w prasie szeregu artykułów na temat działalności społecznej zwolnionego. Z racji braku przekonującego powodu zwolnienia, wydaje się, że decyzja była związana z jego aktywnością w ZSP.
Nasz kolega walczy o przywrócenie do pracy, ale nie tylko. Walczy również o uznanie swojego statusu jako pracownika firmy, oraz wypłacenia wszystkich świadczeń, które mu się należą. Praca bez normalnej umowy jest standardową praktyką stosowaną przez Roche Polska. Gdy zwolniony pracownik starał się o uzyskanie stałej umowy o pracę, powiedziano mu, że ma stać się ostatnią osobą zatrudnioną na stałą umowę w firmie.
300 pracowników fabryki Foxconn grozi zbiorowym samobójstwem
Czytelnik CIA, Śro, 2012-01-11 02:57 Świat | Prawa pracownika | ProtestyDrugiego stycznia bieżącego roku ponad 300 zatrudnionych w fabryce Foxconn w Wuhan w Chinach zagroziło, że rzuci się z budynku dokonując masowego samobójstwa. Foxconn zajmuje się produkcją konsol Nintendo i Sony. Ci konkretni pracownicy odpowiedzialni są za produkcję konsoli Xbox 360.
Robotnicy drugiego dnia stycznia 2012 roku udali się do kierownictwa fabryki, aby poprosić o podwyżkę. Kierownictwo Foxconn powiedziało im że opcje są dwie: mogą albo zachować swoją pracę bez podwyżki, albo zwolnić się i otrzymać odprawy. Większość zdecydowała się na opcję drugą – odejście z odprawą wydawało się naprawdę niezłym pomysłem. Jednak w praniu wyszło, że ktoś z kierownictwa cofnął umowę i pracownicy, którzy zrezygnowali z pracy nigdy nie dostali odpraw.
Umowy śmieciowe cofnęły nas do XIX w.
Jaromir, Pon, 2012-01-09 21:59 Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Tacy są politycyPoniżej rozmowa z inspektorem pracy Marcinem*, o tym jak wspólnym wysiłkiem państwa, pracodawców i pracowników cofnięto w Polsce stosunki pracy do XIX w.
*Na prośbę rozmówcy, wieloletniego pracownika PIP, jego imię zostało zmienione a nazwisko pozostaje do wiedzy redakcji.
Juliusz Ćwieluch: – Polacy spędzają w pracy najwięcej czasu spośród wszystkich społeczeństw europejskich. Komentatorzy ekonomiczni pieją z zachwytu. Powinni?
Marcin, inspektor z Państwowej Inspekcji Pracy:
Jeśli podoba im się XIX-wieczny porządek ekonomiczny, to jak najbardziej. Ale później ludzie uznali, że praca powinna przebiegać w godnych warunkach, nie może być wyniszczająca i powinna być sprawiedliwie opłacana. I wszystko to zapisano w nowoczesnych kodeksach pracy.
- Mamy chyba taki.
Polski Kodeks pracy jest, rzeczywiście, bardzo nowoczesnym dokumentem. Ma tylko jedną wadę – jest martwy. A konkretnie został uśmiercony przez bardzo inteligentnych i sprawnych prawników. Trzeba dodać, że stało się to za ogólnym przyzwoleniem. W połowie lat 90., kiedy zaczęło się psucie prawa, to sami pracownicy naciskali na pracodawcę, żeby wyjść spod opieki Kodeksu pracy. Teraz pewnie niejeden z nich chętnie wróciłby pod ten parasol.
- Gdzie znaleziono furtkę?
W Kodeksie cywilnym. Występuje tam rodzaj umów, nazwanych umową-zleceniem. Pierwotnie była ona przeznaczona do prowadzenia interesów drugiej osoby – mam jakiś zakładzik i powierzam panu prowadzenie moich interesów. Zawieram z panem umowę-zlecenie. I ktoś się dopatrzył, że istnieje taka klauzula w Kodeksie cywilnym, która pozwala podciągnąć pod te umowy czynności różne. Chodzi o tzw. umowy inaczej nienazwane. I – w dużym uproszczeniu – dzięki temu kruczkowi udało się zastosować przepisy dotyczące zlecenia do kwestii świadczenia pracy.
- A dlaczego pracownikom tak się to spodobało?
Bo w krótkiej perspektywie na tym zyskiwali. Pracodawca mógł im płacić więcej, skoro sam płacił za ich pracę mniej. Dzięki bowiem zastosowaniu tych przepisów nie musiał na przykład oddawać haraczu do ZUS w wysokości prawie 50 proc. wynagrodzenia.
- Składkę na ZUS nazywamy haraczem, a przecież ZUS to emerytury dla nas, ale i dla naszych rodziców, dziadków.
To pracodawcy zaczęli nazywać ją haraczem, bo na początku transformacji sztucznie utrzymywany był system odziedziczony po PRL. To pracodawca opłacał całość składki emerytalnej i rentowej. Pracownik tylko odprowadzał zaliczkę na podatek dochodowy. To logiczne, że pracodawca, który całkowicie ponosił ciężar składek, szukał drogi ucieczki przed ZUS, przed kosztami ubezpieczeń społecznych. A te umowy dawały taką możliwość.
- Czyli był to rodzaj porozumienia między pracodawcą a pracownikiem: ty wychodzisz z systemu, w efekcie ja będę mniej płacił, więc podzielę się z tobą tym, co zaoszczędzę na – co tu dużo mówić – oszukaniu państwa.
To jest wariant pozytywny. Innym, częstszym, było postawienie człowieka pod ścianą. Pracodawca zawsze jest stroną silniejszą. Wystarczy, że postawił ultimatum: słuchaj, kolego, od jutra nie przychodzisz do firmy, niestety, nie stać mnie na zatrudnianie ciebie. Ale mogę zlecić ci jakąś robotę. Konkretnie będziesz robił to samo, w tym samym miejscu, za mniej więcej te same pieniądze.
- Niektórzy na wyjściu z ZUS zyskiwali.
Niektórzy tak. Tym, którzy dużo zarabiają, zawsze się podoba, jak mogą zarabiać jeszcze więcej. Mówimy o dobrze płatnych specjalistach, którzy poszli w tzw. samozatrudnienie.
Ale ktoś wymyślił, że można pójść jeszcze dalej. Tak powstały firmy jednoosobowe. Zaczęło się to w branży pracowników fizycznych, zwłaszcza w budowlance. Specjaliści typu hydraulik, elektryk zakładali własną działalność gospodarczą i na własny rachunek robili nadal to samo na rzecz tego samego pracodawcy, zawierając z nim umowę o świadczeniu usług. To było jak epidemia, bo kto nie szedł w tym kierunku, skazany był na porażkę. Po prostu przestawał być konkurencyjny.
- Spójrzmy na to inaczej: ludzie uczyli się samodzielności, nie byli skazywani na jednego pracodawcę i jego kaprysy.
Takie formy zatrudnienia zaburzyły równowagę pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Pracodawca nie miał żadnych zobowiązań wobec dawnych pracowników, a obecnych samodzielnych podmiotów gospodarczych. W efekcie pojawiły się problemy z podstawowymi normami, choćby w kwestii BHP i higieny pracy. A państwo szybko zauważyło, że skoro część społeczeństwa wymyka się spod oskładkowania, to trzeba coś z tym fantem zrobić.
- No i co zrobili?
Umowę-zlecenie, która była najpowszechniejszą i nadal jest najpowszechniejszą formą pozapracowniczego zatrudnienia, obciążyli składkami. W efekcie od tych dochodów odprowadzane są normalne składki na ubezpieczenie społeczne. Część składek od umowy-zlecenia to składki obowiązkowe typu ubezpieczenie emerytalne, ubezpieczenie rentowe, natomiast część jest dobrowolna. Miało to na celu, po pierwsze, oskładkowanie tych kwot. A po drugie, ograniczenie zawierania umów cywilnoprawnych w miejsce umowy o pracę.
- Rozumiem, że prawnicy również nie próżnują i ciągle potrafią czymś zaskoczyć inspektora pracy?
To prawda. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której Kowalski zarabia 1,5 tys. zł, a odprowadzane od tego wynagrodzenia składki oscylują na poziomie 7 zł. Mechanizm jest dosyć skomplikowany, więc posłużę się przykładem. Rejestruje pan w urzędzie gminy działalność gospodarczą jako Bolko Agencja Ochrony. Zatrudnia pan dziesięciu Kowalskich do ochrony jakiegoś obiektu. Zawiera pan z nimi umowy-zlecenia na ochronę tego obiektu za 100 zł za miesiąc pracy.
- Przecież to nierealna stawka. Rozumiem, że resztę dostaną pod stołem.
Pod stołem nie. To ryzykowne i karalne. Wystarczy w krajowym rejestrze sądowym zarejestrować spółkę z o.o. Bolko Bis, której jest pan jedynym właścicielem i jednocześnie prezesem zarządu. Jako prezes, działając w imieniu tej spółki, zawiera pan z tymi dziesięcioma Kowalskimi kolejne umowy. Tym razem na powiedzmy 1,4 tys. zł za chronienie tego samego obiektu. Ale przedkłada pan im do podpisania oświadczenie, że ponieważ są już zatrudnieni w firmie Bolko i tam odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne, wobec tego nie są zainteresowani objęciem ich ubezpieczeniem w firmie Bolko Bis. I tak przy płacy rzędu 1,5 tys. zł, oskładkowana kwota to zaledwie 100 zł. Wszystko to w świetle prawa. A co najśmieszniejsze, to takie umowy podpisywane są również przy ochronie nieruchomości podmiotów państwowych.
- W przetargach wygrywa najtańszy. A na ludziach najłatwiej się oszczędza.
Oczywiście. Umowy te zawiera się tylko i wyłącznie w tym celu, aby ograniczyć pewne wydatki związane z zatrudnieniem pracownika, takie, jak choćby koszt badań lekarskich, szkoleń BHP, urlopów wypoczynkowych. Nie płaci się za pracę w godzinach nadliczbowych i szereg innych rzeczy. Zleceniobiorca, o ile w umowie-zleceniu nie zawarto jakichś dodatkowych warunków, tak naprawdę nie jest uprawniony do żadnych świadczeń pracowniczych. Nie przysługuje mu urlop macierzyński, wychowawczy, ojcowski. Nie ma prawa do okresu wypowiedzenia, jaki przysługiwałby mu w ramach przepisów Kodeksu pracy.
- A może nasz Kodeks pracy jest przeregulowany i dlatego pracodawcy nie chcą zatrudniać według tych przepisów, po prostu nie stać ich na to?
Zależy, z kim chcemy się porównywać. Jeśli z krajami rozwiniętymi, to nie. Francuski kodeks pracy nawet wizualnie jest cztery razy grubszy od polskiego, w Niemczech poza kodeksem istnieje szereg porozumień ze związkami zawodowymi na poziomie regionalnym i federalnym. W obu tych krajach liczba klauzul ochronnych również jest znacznie większa. Obiektywnie rzecz biorąc, polski Kodeks gwarantuje pracownikowi sporo praw albo – jak mówią pracodawcy – przywilejów. I katalog ten jest rozszerzany, jak chociażby w kwestii urlopów macierzyńskich czy ojcowskich. Stale wydłużający się okres urlopu macierzyńskiego, urlop ojcowski, dodatkowy urlop na prawach urlopu macierzyńskiego, możliwość skrócenia wymiaru czasu pracy w okresie, w którym pracownik jest uprawniony do urlopu wychowawczego.
Z punktu widzenia pracodawcy to obciążenie. Ale z punktu widzenia populacji to niezbędne zmiany, które mają poprawić naszą dzietność. Inaczej gospodarkę dobije niż demograficzny. Nie można wyjmować sporej części społeczeństwa spod regulacji prawa pracy, bo wszyscy za to zapłacimy.
- A kto jest najbardziej narażony na to wyjęcie spod ochrony?
Z moich obserwacji wynika, że po pierwsze, młodzi i wchodzący na rynek. Równie często osoby o niższych kwalifikacjach zawodowych. Jest jeszcze jeden niuans. Zatrudnienie pozapracownicze nie daje możliwości nabywania jakichkolwiek uprawnień. Można mieć przepracowanych 10 lat i nigdy nie być pracownikiem w świetle prawa.
- Na szczęście do walki z patologią rynku pracy mamy was.
Teoretycznie tak. Teoretycznie, bo choć mamy narzędzia prawne, to okazuje się, że nieskuteczne. Art. 22, par. 1 z indeksem 1 mówi wyraźnie: „Zatrudnienie w warunkach określonych w paragrafie pierwszym jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy. Bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy”. Czyli niezależnie, czy my sobie nazwiemy ją umową-zleceniem, umową o dzieło czy jakąkolwiek inną, jeżeli ktoś jest zatrudniony w miejscu wskazanym przez pracodawcę, za wynagrodzeniem i pod jego kierownictwem, to zawsze powinien być to stosunek pracy. Jeszcze jest dodatkowo indeks 2: „Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną, przy zachowaniu warunków pracy określonych w paragrafie pierwszym”.
Tyle teoria. W praktyce orzecznictwo Sądu Najwyższego mówi o nadrzędnej roli woli stron. Czyli w momencie, w którym obydwie strony zgodnie zdecydowały się na zawarcie umowy cywilnoprawnej, chociaż warunki mogłyby przemawiać za tym, że praca jest wykonywana w warunkach pracowniczych, to powództwo jest oddalane. Moim zdaniem sąd przyjmuje fałszywą przesłankę, że obydwie strony są równe.
- Ktoś pracuje 15 godzin przez siedem dni w tygodniu i nie można mu tego zabronić, bo to lubi.
No, tak. Jeżeli jest trudna sytuacja na rynku pracy, wiadomo, że nie znajdzie pan zbyt wielu osób, które odważyłyby się na podważanie woli pracodawcy. Zresztą, jeżeli ktoś zaproponuje panu wybór: albo umowa-zlecenie, albo brak pracy, to tak naprawdę wyboru nie będzie. Jeśli jednak stwierdzę, że wspólnej woli stron nie było, mogę skierować sprawę na drogę sądową. Z powództwem mogę wystąpić nawet bez zgody Kowalskiego, którego zmuszono do zmiany formy zatrudnienia. Oczywiście sąd w pierwszej kolejności zapyta pana Kowalskiego, czy on jest w ogóle zainteresowany ustaleniem, jaki jest jego stosunek pracy. Na co Kowalski z reguły mówi: nie, i po sprawie. Nie ma się co dziwić, że w skali jednego województwa jest to raptem kilka spraw rocznie.
- W której branży jest najwięcej patologii pracy?
O branży budowlanej mógłbym długo opowiadać. Zwłaszcza o zawieraniu fikcyjnych umów o dzieło, które już wypisane czekają w szafce na przyjście kontroli. Inspektor pracy żąda przedłożenia dokumentów, które potwierdzają stosunek prawny łączący pracodawcę z osobą pracującą na jego budowie, i oczywiście dostaje takie umowy, według których okazuje się, że ktoś jest pierwszy dzień albo tydzień w pracy. W budowlance tak się porobiło, że robotnicy bardzo często nie wiedzą, na jakiej podstawie są zatrudnieni. Werbują ich do konkretnej pracy niewielkie firmy podwykonawcze. Ustalają z nimi stawkę i później się ich pozbywają.
-Do tanga trzeba dwojga.
To prawda, że wielu tak zatrudnionym osobom jest to na rękę. Nie są zainteresowane formalnym zatrudnieniem, bo na przykład pobierają zasiłek. Albo straciły już prawo do zasiłku, ale mogą korzystać z innych świadczeń socjalnych, których wysokość uzależniona jest od dochodu na członka rodziny. Bywa, że są to osoby, których dochód zajęty byłby przez komornika albo fundusz alimentacyjny. Zdarza się, że ktoś ma się stawić w zakładzie karnym. Trudno się dziwić, że tacy ludzie nie skarżą się na warunki, a pracodawcy nie zadają zbyt wielu pytań.
- Ale pan może je zadawać. Może pan wiele. Przecież inspektor pracy ma uprawnienie prokuratorskie.
Nie mogę przeszukiwać szafek pracodawców, czy nie pochowali tam jakichś lewych umów. Pracodawca ma obowiązek na moje żądanie wydać odpowiednie dokumenty. A jak mówi, że ma je u księgowej, to przecież nie aresztuję go i nie pojadę na przeszukanie do księgowej. Na rynku funkcjonują firmy, które wykonują ogromne kontrakty, a pracuje tam pięć osób na etatach. Wiele osób o tym wie. Niewielu to dziwi.
- A kto jeszcze w ogóle może liczyć na etat?
Właściwie tylko administracja państwowa, budżetówka, służby, administracja samorządowa. Wysoko kwalifikowana kadra specjalistyczna. Ale także pracownicy większych, szanujących się firm, w których dobre imię firmy stanowi, że nie narusza się podstawowych norm i stara się zatrudniać zgodnie z Kodeksem pracy.
- A może tak musi być, bo państwo jest słabe i nie ma narzędzi.
Gdyby tak było, to pewnie byśmy nie rozmawiali. Ale już w latach 70. umowy cywilnoprawne funkcjonowały powszechnie w tzw. obrocie chałupniczym. Nazywano je umowami o pracę nakładczą. Mówimy o prostych zajęciach typu składanie długopisów, zszywanie ścierek. I nasz ustawodawca co prawda nie przypisał im uprawnień wynikających ze świadczenia pracy w ramach Kodeksu pracy, jednakże upoważnił Radę Ministrów do wydania rozporządzenia o zakresie stosowania do tych umów prawa pracy. To jest dosyć szeroka ochrona, bo zapewnia w pewnym zakresie urlopy wypoczynkowe, ochronę związaną z macierzyństwem i ochronę czasu pracy. Takie elementarne rzeczy.
Dlaczego do tej pory żaden z ustawodawców nie wpadł na pomysł, żeby w analogiczny sposób wprowadzić do Kodeksu pracy regulacje dotyczące umów cywilnoprawnych typu umowa-zlecenie, umowa o dzieło? Tym bardziej że taka możliwość zapisana jest w art. 303 par. 2 Kodeksu pracy.
- No właśnie, dlaczego?
Nie wiem, może po tym wywiadzie ktoś odpowie.
Źródło: tekst pojawił się w internetowym wydaniu tygodnika "Polityka"
"Rozdęty socjal" po polsku
Tomasso, Pon, 2012-01-09 10:35 Kraj | Prawa pracownika | Tacy są politycyTylko 16% polskich bezrobotnych otrzymuje zasiłki. W starych krajach UE pobiera je nawet 80% osób, które straciły pracę.
„Dziennik Gazeta Prawna” omawia obecną sytuację w kwestii bezrobocia i uprawnień do zasiłków. W roku 2012 w 110 powiatach na 314 (mniej więcej 1/3 powierzchni Polski) bezrobotni uprawnieni do zasiłków będą otrzymywali je przez 12 miesięcy, a w pozostałych przez 6 miesięcy. Zasiłek wypłacany jest przez rok w tych regionach, gdzie stopa bezrobocia była w końcu czerwca poprzedniego roku o ponad 50% wyższa od średniej krajowej.
To nie koniec „optymistycznych” informacji. Z danych GUS wynika, że w listopadzie 2011 r. w całym kraju tylko 305 tys. osób bezrobotnych otrzymywało zasiłki – było to tylko 15,9% ogółu bezrobotnych. – „Większość zarejestrowanych stanowią osoby długotrwale bezrobotne, które nie spełniają kryteriów branych pod uwagę przy przyznawaniu zasiłków” – mówi gazecie prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego. Wedle danych GUS w listopadzie w urzędach pracy zarejestrowanych było ponad 965 tys. długotrwale bezrobotnych, a więc pozostających w rejestrach ponad 12 miesięcy w okresie ostatnich dwóch lat.
Hiszpania: ABB próbuje złamać strajk
Akai47, Pią, 2012-01-06 18:21 Świat | Prawa pracownika | StrajkAgencja pracy tymczasowej EULEN zwoniła większość działaczy komitetu strajkowego, próbując doprowadzić do zdławienia strajku. Od 28 listopada trwa strajk w fabryce ABB w Kordobie w Hiszpanii. Pracownicy agencji EULEN, którzy są uzwiązkowieni, zostaną zastąpieni nowymi pracownikami, wynajętymi w agencji ADECCO. Pomimo tych represji, strajk trwa nadal i w dniu 5 stycznia, Komitet strajkowy napisał:
ABB utrudnia dostęp członków komitetu straklowego do swoich obiektów, twierdząc, że umowa z EULEN została rozwiązana i że teraz firma korzysta z usług agencji ADECCO - EUROCEN, która dostarcza łamistrajków. Ze swojej strony, EULEN zwolnił 9 członków komitetu strajkowego z dniem 31 grudnia, co stanowi próbę złamania strajku i jawne działanie zmierzające do represji związków zawodowych. Reszta pracowników stała się zakładnikami gry interesów pomiędzy firmami ABB, EULEN i ADECCO, które starają się podzielić pracowników i zwiększyć ich brak pewności co do dalszych możliwości pracy.
Komitet strajkowy zamierza podać ADECCO do sądu za złamanie prawa do strajku. Akcja strajkowa oraz akcje solidarnościowe w wielu miastach Hiszpanii trwają nadal.
Lublin: Pikieta przed Protektorem. Pracownicy zablokowali obie bramy zakładu
Tomasso, Pon, 2012-01-02 19:26 Kraj | Prawa pracownika | ProtestyPracownicy Lubelskich Zakładów Przemysłu Skórzanego protestują przed siedzibą Protektora. Przy ul. Kunickiego zebrało się kilkadziesiąt osób. Większości z nich udało się wedrzeć na teren fabryki. Trwają rozmowy z przedstawicielami spółki.
Protestujący walczą o swoje miejsca pracy. W ostatni piątek zarząd Protektora poinformował o likwidacji spółki LZPS. Załoga otrzymała wypowiedzenia pocztą kurierską. Pisma otrzymały 144 osoby z ponad 250 osobowej załogi.
Trwają negocjacje związkowców z przedstawicielami Protektora i likwidatorem LZPS. Rozmowy odbywają się w sklepie firmowym Protektora. – To mydlenie oczu, na razie nie ma żadnego porozumienia – usłyszeliśmy od jednego ze związkowców. – Nie możemy wywalczyć żadnych konkretów.
Związkowcy próbowali przekazać władzom spółki pismo, w którym informują, że w firmie istnieje organizacja związkowa. Protektor jednak nie chce przyjąć dokumentu. Zebranym przed zakładem przy ul. Kunickiego próbują pomóc politycy Jacek Czerniak i Michał Kabaciński.
Pikietujący zamknęli likwidatora w sklepie zakładowym i zapowiedzieli, że go nie wypuszczą.