Rasizm/Nacjonalizm

Oświadczenie Trójmiejskiego Środowiska Antyfaszystowskiego w sprawie "Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych"

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

W sobotę 3 marca ulicami Gdyni przeszedł "Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych". Demonstracja miała w zamyśle uczcić żołnierzy oddziałów AK i NSZ, którzy przeciwstawili się wojskom okupującymi Polskę po 1945 roku. Będzie to bliźniacza demonstracja do tej, która odbyła się 25 lutego bieżącego roku w Toruniu. W tym dniu przez centrum Torunia przetoczyło się około stu osób ubranych w kominiarki i firmowe dresy. Uczestnicy zapomnieli także o celu i temacie swojej manifestacji i zamiast haseł upamiętniających „Żołnierzy Wyklętych” skandowali: "Tylko idiota głosuje na Palikota!", „Na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!". „Pamięć Żołnierzy Wyklętych” stała się tylko pretekstem dla grupki ludzi do zamanifestowania nacjonalizmu. Brak związku haseł z tematem przewodnim to jedno. Sam temat przewodni to kolejna kontrowersja. Kwestia zbrodni popełnianych na ludności cywilnej przez cześć oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych pozostaje jedną z nierozliczonych czarnych kart historii Polski.

Jednym z oficjalnych organizatorów gdyńskiego marszu są "Pomorscy Narodowcy" – twór fikcyjny, nieprowadzący żadnej aktywności, będący koalicją "trójmiejskich środowisk nacjonalistycznych". „Trójmiejskim środowiskom nacjonalistycznym” dużo bliżej do skrajnie faszyzującej prawicy niż do patriotyzmu. Jedna z organizacji powiązanych z "Marszem....." to United Patriots. UP to grupa kibiców Arki Gdynia, która nie ukrywa swoich faszystowskich poglądów umieszczając swastyki na murach gdyńskich budynków, chwaląc się uczestnictwem w zamieszkach 11 listopada 2011 roku w Warszawie i wznoszeniem gestu "Heil Hitler" i „Tolerancja jest cnotą ludzi bez przekonań". Jak organizacja, która wznosi ręce w nazistowskim pozdrowieniu, może odwoływać się do pamięci o historii?

Kolejną grupą wchodzącą w skład nacjonalistycznych koalicji jest lokalna brygada Obozu Narodowo Radykalnego. ONR na swojej stronie internetowej, jawnie neguje idee demokratyczne i pochwala autorytarną formę rządów.

Ostatnią z organizacji jest "Aktyw Północny", lokalną grupa jawnie nawiązująca do narodowego – socjalizmu. Jak organizacja hołdująca pamięci zbrodniarzy nazistowskich może upamiętniać żołnierzy z tymi zbrodniarzami walczących?

Odpowiedź jest tylko jedna: sobotnia impreza to próba wykorzystania przez grupy nacjonalistyczne i skrajnie prawicowe historii Polski do promocji własnych celów. Celów dalekich od chęci promowania patriotyzmu, celem jest tutaj pokaz siły organizacji odwołujących się do faszyzmu i narodowego socjalizmu. Opinia publiczna nie powinna wyrażać zgody na manifestowanie szowinizmu pod płaszczykiem upamiętniania historii. Jest to konieczne aby koszmary XX wieku nigdy do nas nie powróciły.

Trójmiejskie Środowisko Antyfaszystowskie

O tym jak NSZ w Zakrzówku mordował

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Przeglądając sieć znalazłem krótką notkę na temat jednego z ekscesów czynionych przez tzw. "Żołnierzy Wyklętych" których to Autonomiczny Nacjonaliści we spół z neonazistami i pseudokibicami zamierzają niedługo czcić pod pomnikiem Dmowskiego. Dodam jeszcze, że na pytanie czy NSZ konsekwentnie uznawały za wrogów Polski III Rzeszę i ZSRR profesor Grzegorz Mazur odpowiada:"Teoretycznie tak. Ale nie jest jasne, czy rzeczywiście prowadziły walkę przeciw Niemcom. Historyk Eugeniusz Duraczyński w swojej ostatniej książce napisał, że "na monografię działań antyniemieckich NSZ trzeba jeszcze poczekać". Ma rację. Nawet Leszek Żebrowski, badacz życzliwie nastawiony do NSZ, ma kłopoty z ustaleniem, ile było akcji antyniemieckich, gdzie one miały miejsce itd. Tłumaczy, że w NSZ był zakaz sporządzania takich raportów. Znów jest kłopot ze źródłami. Z raportów niemieckich niewiele można się dowiedzieć, bo Niemcy rzadko wiedzieli, jakie ugrupowanie ich zaatakowało. Ale wywiad AK zbierał informacje o działaniach NSZ i tego też jest niewiele."'

Zakrzówek, nie daleko Lublina jest bardzo małą miejscowością. Wiele jednak działo się w nim podczas II wojny światowej. Działała tam Szkoła Spółdzielcza ZSS „Społem”, której celem było kształcenie okolicznej młodzieży oraz chronienie jej przed wywózką na roboty do Niemiec.

Działalność szkoły napotykała wiele trudności. Najtrudniejsze były jednak problemy natury politycznej. Do szkoły uczęszczała młodzież z różnych okolic. Zarówno ze wsi jak i małych miasteczek. Trafiali do niej również ludzie o poglądach radykalnych, głównie dlatego, że taka młodzież na Lubelszczyźnie mieszkała. Działała tam konspiracyjna komórka Polskiej Partii Socjalistycznej oraz Gwardii Ludowej*.

Trafił do szkoły również uczeń, którego wywrotowości nie zdzierżyła miejscowa bojówka Narodowych Sił Zbrojnych. W roku szkolnym 1942/43 Stanisław Szwaja (lat 18) został napadnięty we własnym domu i zabity nożami na oczach matki i siostry.

Tak oto zaczęło się prześladowanie osób związanych ze szkołą przez polskich nacjonalistów. NSZ wydały wyrok śmierci na kierowniczkę szkoły, czego nie wykonali ponieważ sprawa za szybko wyszła na jaw. Usiłowali natomiast zabić nauczyciela ze szkoły, Krajkę.

K. Krajka miał jechać do Lublina wcześnie rano dlatego udał się na stację kolejową Wilkołazy przenocować u kolejarza. Postanowił jednak ustąpić łóżka nieznajomemu, który pojawił się tam nagle, a sam poszedł spać do jakiejś stodoły. W nocy NSZ dokonała napadu na stację. Kolejarza pobili, nieznajomego zabili. Krajce udało się uciec lokomotywą.

W okolicach Zakrzówka narastał konflikt między NSZ, a Polską Partią Robotniczą. Cierpiała na tym szkoła, która dla nacjonalistów była takim samym wrogiem jak staliniści. Na skutek wyżej opisanych wypadków zdecydowano się przenieść placówkę do Sobieszyna.

* I. Caban, Z. Mańkowski, ZWZ i AK w Okręgu Lubelskim 1939-44, cz. I – Zarys monograficzny, Lublin 1971

Na podstawie relacji Zofii Olszakowskiej w "Maly skrawek wolnej Polski", Warszawa 2007.

Źródło: http://www.syndykalista.salon24.pl/

Toruń: Faszyści Przeklęci

Kraj | Antyfaszyzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

25 lutego miał miejsce w Toruniu marsz organizowany przez lokalnych działaczy skrajnej prawicy, który z założenia miał na celu uczczenie pamięci tzw. "Żołnierzy Wyklętych". Oficjalnie organizatorami były Narodowe Odrodzenie Polski i Inicjatywa 14. NOP w czasach swojej "świetności" zrzeszał wielu nazistowskich skinheadów i wszelkiej maści "wojowników o czystość rasy". Ludzie ci w wielu przypadkach odpowiedzialni są za brunatną przemoc kierowaną faszystowskimi pobudkami. Skutki ich walki o czystość rasy to setki pobić tzw "wrogów polskości", w tym również ze skutkiem śmiertelnym.

Toruński oddział nie ustępuje tu innym oddziałom NOP - jego wieloletni prezes Sławomir Urtnowski, pseudonim "Dziki", kilka lat temu na jednym z toruńskich osiedli pobił ciemnoskórego sąsiada. Narodowe Odrodzenie Polski zasłynęło w ostatnim czasie zalegalizowaniem rasistowskiego symbolu krzyża celtyckiego oraz znaku "Zakaz pedałowania". Krzyż celtycki to powszechnie znany symbol, używany w wielu krajach przez organizacje neofaszystowskie. Często pojawia się on na demonstracjach NOP-u.

Członkowie tego ugrupowania wielokrotnie fotografowani byli używając gestu hitlerowskiego pozdrowienia tłumacząc to tzw. "rzymskim salutem". Powyżej, zdjęcie członków toruńskiego NOP-u z 15 sierpnia 2006 roku.(okolice pomnika Kopernika)

Dodatkowo zdjęcie z imprezy NOP gdzieś w Polsce (w tle widoczne są transparenty NOP).

Inicjatywa Narodowa 14 to z kolei nieformalna organizacja, której przesłanie adresowane jest do nieco odmiennej grupy odbiorców. W dużej mierze opierająca się na tzw "autonomicznym nacjonalizmie" próbuje werbować sympatyków wśród młodzieży. "Autonomiczny nacjonalizm" to przedziwny konglomerat nacjonalizmu starego typu (opartego na stereotypowym nacjonalistycznym skinheadzie) z nowymi środkami takimi jak próby przejęcia symboliki i haseł ruchów wolnościowych, ich kultury (hip-hop, graffiti) i pozorów organizacji (pozorów gdyż w przeciwieństwie do ruchów wolnościowych nacjonalizm jest zaprzeczeniem autonomizmu i egalitarności - opiera się na patriarchalnej hierarchii i podporządkowaniu się wodzowi).

Jednocześnie członkowie IN 14 stosują przemoc wobec osób, których uznają za wrogów: ludzi o "niearyjskim" wyglądzie, działaczy społecznych, ludzi ze środowiska LGBTQ, młodzież o alternatywnym wyglądzie.

Czternastka w nazwie organizacji nie jest przypadkowa. Oznacza ona Fourteen Words (z ang. czternaście słów) to często używane przez neonazistów i białych rasistów, maskujące określenie zdań: "We must secure the existence of our people and a future for White children. " (Musimy zabezpieczyć byt naszych ludzi i przyszłość dla Białych dzieci.)Więcej o 14 słowach jest tu:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fourteen_Words

Na stronie internetowej IN"14" znajdują się linki do stron odwołujących się do skrajnie nacjonalistycznych ideologii. Ponadto stałą pozycją w "music playerze" w prawej kolumnie strony znajduje się utwór kultowego w kręgach skrajnie prawicowych, otwarcie neonazistowskiego zespołu Honor - Krew i Honor.

Obecnie nacjonaliści zmieniają taktykę i publicznie nie krzyczą "Żydzi won!" i nie wyciągają prawej ręki w hitlerowskim pozdrowieniu, publicznie mówią jedynie o "obronie tradycyjnych wartości". Tradycyjne wartości to dla nich rasizm, ksenofobia, homofobia, zaściankowość i wrogość wobec wszystkiego co inne. "Wolność słowa!" krzyczą najwięksi jej przeciwnicy...

Także wśród uczestników toruńskiego marszu widoczne były faszystowskie symbole. Poniższe zdjęcia ukazują uczestników manifestacji w czapkach z faszystowskim symbolem krzyża celtyckiego.

Jeden z transparentów na demonstracji odwoływał się do narodowego socjalizmu.

Podczas manifestacji tylko jeden transparent odnosił się do tematu marszu, natomiast pozostałe transparenty oraz skandowane hasła skupiały się na promowaniu własnych organizacji, oraz manifestowaniu skrajnie prawicowych poglądów i innych wyrwanych z kontekstu okrzyków min: "Tylko idiota głosuje na Palikota", "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę", "Wczoraj Moskwa dziś Bruksela", "Orła wrona nie pokona"...itp.

Marsz nie spotkał się z poparciem mieszkańców Torunia, udział w nim wzięli ludzie związani wyłącznie ze środowiskiem nacjonalistycznym i faszystowskim. Mimo szumnych zapowiedzi i ogólnopolskiej mobilizacji, udział w demonstracji wzięło, wbrew temu, co mówią nacjonaliści niewiele ponad sto osób. Ponadto nacjonalistom nie sprzyjały lokalne media. Uczestnicy marszu nie wzbudzili zaufania mieszkańców miasta maskując twarze kominiarkami.

Po demonstracji faszyści zaplanowali w jednym z toruńskich lokali koncert na który zaproszone były zespoły: Zjednoczony Ursynów, Nordica, Rebelia, Agressiva 88. Zespoły te popularne są w środowisku neofaszystowskim. Warto wyjaśnić nazwę Agressiva 88. Dwie ósemki w nazwie to ósme z kolei litery alfabetu, czyli "HH" - oznacza to zakamuflowane pozdrowienie "heil hitler". Jedna z okładek płyty zespołu zawiera symbole SS.

Fragment tekstu jednej z piosenek tego zespołu brzmi: "Nie trać nadziei co zmienia się, wiatr niesie znów zwycięską pieśń, orzełski powstał zwycięstwa ptak, powiewa w górze swastyki znak."

Do ostatniej chwili ukrywane było miejsce koncertu, który w jednym z lokali został odwołany gdy właściciel dowiedział się z kim ma do czynienia, natomiast właściciel lokalu do którego zjechali się nacjonaliści po marszu został wmanewrowany w koncert, pod pretekstem imprezy z okazji 18-tych urodzin. Biorąc pod uwagę, bardzo krótki czas trwania koncertu należy się spodziewać, że nie zagrały wszystkie zespoły.

W związku z planowanym przemarszem NOP-u i IN14 aktywni byli antyfaszyści. Podjęto działania mające wyrazić sprzeciw wobec przybycia neofaszystów do naszego miasta. Na ulicach pojawiło się wiele antyfaszystowskich wlepek i plakatów. Na jednej z ulic pojawił się bilbord o antyfaszystowskiej treści.

Na trasie przemarszu z budynków wywieszono antyfaszystowskie transparenty o treści: „Naziole i policja- jedna koalicja”, „Toruń przeprasza za nacjonalistów”, „NOP i IN 14 – faszyści przeklęci”, „Toruń miastem bez faszyzmu”, „Nacjonalizm to cenzura i państwo policyjne” oraz "Toruń pierdoli nazioli".

Marsz został zakłócony i zatrzymany na jakiś czas gdy trasę manifestacji zagrodził rozwieszony w poprzek ulicy łańcuch wraz z odpalonymi świecami dymnymi.

Wieczorem w jednym z toruńskich lokali odbył się koncert o antyfaszystowskim przesłaniu.

Biorąc pod uwagę okoliczności związane z organizowanym przez nacjonalistów marszem, oraz reakcję lokalnej opinii publicznej widać wyraźnie, że mieszkańcy Torunia, nie chcą faszystów w ich ukochanym mieście.

(http://kolektywnologo.wordpress.com)

Warszawscy chłopcy i ich małe brudne 88

Blog | Rasizm/Nacjonalizm

Felieton Lukrecji Sugar

Marsz wpisujący się w atmosferę nagonki prowadzonej przez skrajną prawicę w całej Europie, a skierowaną w europejskich muzułmanów. Złowrogim symbolem tej nagonki stała się niedawna masakra dokonana przez norweskiego narodowca imieniem Andreas Breivik. Symbole i hasła skandowane na marszu w Warszawie różniły się od tych, które głosi Breivik w czasie swojego procesu jedynie większą wulgarnością oraz agresywnością z jaką były artykułowane. Wydarzenia, które miały miejsce w trakcie marszu opisał wczoraj dosyć dokładnie dziennikarz Gazety Wyborczej zauważając, że marsz był przede wszystkim wydarzeniem, w którego centrum stało podsycanie waśni narodowościowych, manifestowanie agresywnej homofobii oraz szerzenie terroru na ulicach miasta.

A jednak, poniedziałkowa relacja w Wyborczej chybiła w dwóch zasadniczych momentach. Po pierwsze, przedstawiła atak na lokal Krytyki Politycznej jako odosobniony epizod. Po drugie, faktyczni organizatorzy kolejnego najazdu skrajnej prawicy na Warszawę, pozostali w relacji nie nazwani.

Tak się składa, że kontekst w jakim należy postrzegać atak na kawiarnię ‘Nowy Wspaniały Świat’ oraz owa, nie nazwana w prasowej relacji, frakcja nacjonalistycznego frontu, prowadzą nas do tego samego punktu.

Kolejny odcinek serialu

Jeszcze nie tak dawno, na jesieni zeszłego roku, sporo pisano o regionach w kraju, w których działalność rodzimych „narodowców” nabrała nowego wymiaru. Chodziło tu zarówno o wzrost natężenia tych działań jak i coraz lepiej zaplanowany, zorganizowany i skoordynowany ich charakter. Pobicia, podpalenia, nanoszenie w miejscach publicznych swastyk i i symboli będących ich jej współczesnymi odpowiednikami, zamalowywanie tablic w języku litewskim, atakowanie antyrasistowskich manifestacji, zastraszanie osób publicznie protestujących – oto tylko niektóre odnotowane przejawy tych działań. Wskazywano najczęściej na rejon Podlasia oraz miasto Białystok, w których to skoordynowane serie skrajnie prawicowych aktów przemocy były najbardziej spektakularne. Tu i ówdzie pojawiły się też informacje, że sytuacja zmierza w podobnym kierunku także w Lublinie czy Rzeszowie.

Pół roku temu sytuacja na Podlasiu wciąż wydawała się być jedynie przestrogą dla pozostałych regionów kraju. Dziś należy tę perspektywę zweryfikować. Stała się już sytuacją symptomatyczną. Skrajna prawica rozochociła się na dobre. Mapa z naniesionymi na nią miejscami tego typu zajść staje się coraz bardziej gęsta. Od kilku miesięcy areną ataków stała się także stolica.

Gdzieś na przełomie października i listopada 2011 doszło do zastraszenia i próby pobicia uczestników publicznej debaty w Radiu „Roxy”. Wśród zastraszonych byli między innymi Kazimiera Szczuka i Max Cegielski. Sprawa odbiła się dużym echem w mediach.

Kilka dni później w samym centrum miasta dochodzi do pobicia osób uczestniczących w queer-feministycznym teatrze ulicznym. Jedna z uczestniczek dostaje wyjątkowo silne kopnięcie w brzuch.

Niespełna tydzień później obrzucona zostaje kamieniami kawiarnia na ulicy Poznańskiej, miejsce spotkań środowiska LGBTQ. Ma to miejsce w tle terroru, który narodowcy rozpętali tego dnia w całym centrum miasta. Ten dzień to 11 listopada. Doszło wielu prób atakowania „wrogów narodu”. To, że prawie nikt nie odniósł obrażeń było możliwe tylko dlatego, że w mieście zorganizowały się setki antyfaszystów, które skutecznie odpierały ataki. Między innymi ataki na blokadę na ulicy Marszałkowskiej.

Kilka dni później, przy ulicy Chmielnej, trzech napastników atakuje klientów alternatywnej wegańskiej kawiarni „Miasto”. Dwie osoby zostają pobite za to, że rozmawiają ze sobą po niemiecku. Sytuację ratuje fizyczna interwencja kelnera, który zmusza napastników do ucieczki.

Trzy dni później dochodzi do ataku na warszawskiego bikera, którego podejrzewano o antyfaszystowskie poglądy, a więc należało go za to pobić. Sytuacja ma miejsce ponownie w samym centrum miasta.

W styczniu na ulicy Wilczej dochodzi do ataku na młodych związkowców wracających z pikiety Związku Syndykalistów Polskich. Napastnicy są niebezpiecznie uzbrojeni.

Na początku lutego, kolejny atak. Tym razem na wolnościowców biorących udział w proteście przeciwko ACTA. Dochodzi do pobicia, zastraszenia, zabrania transparentów.

Wreszcie 19 lutego, 2 dni temu, zorganizowana zostaje demonstracja, której trasa zostaje demonstracyjnie doprowadzona pod samą kawiarnie „Nowy Wspaniały Świat”, która od samego jej powstania jest obiektem nienawiści warszawskich „narodowców”. Co się wydarzyło, opisano w GW. To czego nie podała GW opisują sami współorganizatorzy marszu na swoim portalu Droga Legionisty” ogłaszając dumnie, że jeszcze „jakiś pedał dostał w cymbał”.

Wszystkie opisane zajścia miały miejsce w centrum Warszawy na przestrzeni 2-3 miesięcy i są zapewne jedynie kroplą w morzu tego co dzieje się na peryferiach oraz tego co nie wypływa do opinii publicznej.

Ale co ważniejsze, wszystkie te zajścia miały swoich świadków i niektóre z nich zostały zarejestrowane na kamerach (atak na cudzoziemców na Chmielnej, .atak na osoby protestujące przeciwko ACTA, atak na kawiarnie NWS). Dzięki tym relacjom, wiadomo, że za tymi atakami nie stoją ani działacze mazowieckiego ONR ani NOP (co nie znaczy, że ataki te ich nie cieszą). W rzeczywistości stoi za nimi dużo „ciekawsze” środowisko, któremu przyświecają jeszcze ciekawsze cele. O tym, co to za środowisko, za moment. Najpierw małe podsumowanie tego co powyżej: Kolejny atak na kawiarnię Krytyki Politycznej „Nowy Wspaniały Świat” (dochodziło do nich już wcześniej) nie był jedynie, jak napisała GW, związanym z marszem „wybiciem szyby” (przedstawiciel jak zwykle świetnie zorientowanej policji twierdzi wręcz, że nie miało to związku w czymkolwiek… sic!). Atak na centrum kultury był kolejnym odcinkiem starego neofaszystowskiego serialu pod tytułem „oczyszczamy miasto z brudów”. Serialu, który już dawno nie był wyświetlany, ale wrócił właśnie z hukiem na ulice polskich miast.

Niewidzialna frakcja

Odnośnie kwestii, wielkich nieobecnych. Według dziennikarza GW uczestnicy marszu, należeli do takich organizacji jak ONR, NOP czy MW. Jest to błędne oszacowanie. Członkowie wymienionych ugrupowań, owszem, wystąpili w sobotnim marszu, ale w charakterze maskotek. W charakterze maskotek na politycznej akcji zorganizowanej, zaplanowanej i zdominowanej pod każdym względem przez środowisko tzw. autonomicznych nacjonalistów (dalej AN).

To oni byli siłą tej manifestacji i uczynili z niej rasistowski karnawał. Dziesiątki uczestników marszu miało na sobie kurtki z napisem White Patriot, o krzyżach celtyckich, rasistowskim symbolu zakazanym zarówno w Czechach jak i w Niemczech, nie wspominając. Nawet idąca na czele marszu organizacja „Polacy na Rzecz Serbskiego Kosowa” była tu w pewnym sensie figurantem. Faktycznymi organizatorami i motorami marszu, a więc i tymi narzucającymi mu ultra-nacjonalistyczny, anty-muzułmański i rasistowski charakter, byli ludzie zorganizowani w warszawskim środowisku skupionym wokół grupy autonomicznych nacjonalistów (AN), grupy o nazwie „White Legion” oraz portalu „Droga Legionisty”. Dla jasności dodajmy, że struktury te przenikają się nawzajem tworząc właśnie dosyć dobrze zorganizowane środowisko. Zorganizowane bez formalnej, widocznej na zewnątrz struktury.

W przeciwieństwie do niepoprawnie napalonych wizją swojej wydumanej siły politycznej pryszczatych chłopców z ONR, NOP i MW, których polityczne aspiracje wymuszają ciągłe pudrowanie prawdziwego oblicza własnych organizacji, środowisko skupione wokół White Legion, AN i portalu Droga Legionisty wcale nie ukrywa swoich fascynacji ideami NS. Wystarczy poczytać ich relacje, spojrzeć na używaną symbolikę, przyjrzeć się preferowanym metodom działania czy nawet napisom jakie noszą na swoich ubraniach. Ich faszyzowanie odbywa się jednak właśnie w sposób autonomiczny czyli poza formalnymi strukturami. Ma to wiele praktycznych zalet. Czyni ich nie tylko niewidzialnymi dla dziennikarzy GW, ale i mniej zauważalnymi dla państwowych stróżów porządku rzekomo odpowiedzialnych za zapobieganie szerzeniu idei rasistowskich i neofaszystowskich. Czyni ich to też trudnymi do sklasyfikowania przez młodych ludzi, na przykład kibiców, którzy mniej lub bardziej świadomie biorą udział w ich działaniach tworząc masę, w której skrajnie prawicowi bojówkarze mogą się wtopić. Podsumowując: nieformalne struktury pozwalają temu środowisku efektywniej działać.

I działają. To właśnie nasi enigmatyczni, faszyzujący „autonomiści”, stoją za większością aktów terroru, które zostały wymienione w pierwszej części felietonu. Jak i za wieloma innymi, które bądź „nie były na tyle medialne”, aby trafić do prasy, bądź ich ofiary z różnych powodów nie zdecydowały się na ich nagłośnienie. Kto jednak żyje w stolicy i ma oczy otwarte ten musiał zauważyć, że zaroiło się w tym mieście ponownie od damskich bokserów spod znaku „Białych Patriotów”, którzy nie szczędzą ostatnio kopnięć i pięści ani młodym związkowcom ani pokojowym osobom ze środowiska LGBTQ.

Jednak odrzucenie ONR-owskich mundurków i NOP-owskiego stylu skinhead, mające służyć efektywności działania (czytaj: szerzenia terroru) nie czyni „Białych Patriotów” niewidzialnymi. Jako ilustrację do tego felietonu zamieszczam prace z prezentowanej niedawno w jednej z warszawskich kawiarni wystawy autorstwa popularnego stołecznego fotografa serbskiego pochodzenia. Wystawa miała tytuł „Twarze zasłaniające słońce” i cieszyła się dużym powodzeniem. Zdjęcia wykonano podczas egzorcyzmów jakie prowadzili warszawscy AN pod pomnikiem Romana Dmowskiego, a zatytułowane są „Warszawscy chłopcy i ich małe brudne 88”.

Za: https://lukrecjasugar.wordpress.com/

Anarchista-antyfaszysta zamordowany w Samarze (Rosja). Przyjaciele i rodzina proszą o wsparcie

Świat | Antyfaszyzm | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny

9 lutego o 6:30, w pobliżu instytutu "FIAN", portier znalazł ciało Nikity Kalina (ur. 1991). O 8:00 przyjechała policja, o 11:00 poinformowana została matka zamordowanego. Według matki, Nikita dostał 61 dźgnięć nożem, jego żebra zostały połamane, a głowa rozbita o mur. Nie został okradziony. Podejrzany został aresztowany - na jego ubraniu zostały znalezione ślady krwi Nikity.

Oczywistym jest, że został on zaatakowany przez grupę. Policja poinformowała matkę zabitego, że podejrzany jest narodowo-socjalistycznym aktywistą i odmówił zeznań.

Frankfurt nad Odrą: blokady marszu neonazistów!

Świat | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm
2012-03-24 00:00
2012-03-24 23:00

APELUJEMY O UCZESTNICTWO W PROTESTACH PRZECIWKO DEMONSTRACJI NEONAZISTÓW WE FRANKFURCIE NAD ODRĄ, 24 MARCA 2012

Neonaziści chcą przemaszerować ulicami Frankfurtu nad Odrą. My zdecydowanie się temu sprzeciwiamy!

Pod hasłem "Wyjść z UE i zamknąć granice" neonaziści usiłują wzbudzić niechęć i strach wobec Europy Wschodniej, w tym wobec Polaków. Apel neonazistów gloryfikuje w dodatku czasy narodowego socjalizmu.

Rasistowskie uprzedzenia muszą spotkać się z protestem i wyraźnym znakiem sprzeciwu!

Jednym z mówców podczas przemarszu ma być jeden z głównych funkcjonariuszy niemieckiej skrajnie prawicowej partii NPD, Udo Pastörs. W ten sposób na demonstracji spotkać się mają przedstawiciele skrajnie prawicowych partii oraz bojówek. Do demonstracji mobilizuje przede wszystkim neonazistowska bojówka "Freundeskreis Nordbrandenburg". Organizacja ta to następczyni "Kameradschaft Märkisch-Oder-Barnim" , która rozwiązała się w 2010 roku pod presją społeczenstwa obywatelskiego, jak również skutecznych protestów i blokad antyfaszystowskiego stowarzyszenia "Bündnis Brandenburg Nazifrei".

Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów!

Przedstawiciele ideologii dyskryminującej i degradującej ludzi nie mogą maszerować po ulicach Frankfurtu. Aktywnie przeciwstawiamy się ideologii, która uznaje ludzi za nierównych. Nie akceptujemy faktu, że ludzie są przez neonazistów naznaczani jako inni ze względu na pochodzenie, płeć, religię, itp., i z tego powodu dyskryminowani, izolowani i atakowani.

Przeciwstawimy neonazistom kulturę demokratyczną i antyfaszystowską!

Poniżej publikujemy odezwę koalicji "Kein Ort für Nazis in Frankfurt (Oder)" (Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów).

Sojusz "Kein Ort für Nazis Frankfurt (Oder)" („Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów“) składa się z wielu organizacji z Frankfurtu nad Odrą, Słubic i kraju związkowego Brandenburgii zajmujących się promocją społeczeństwa obywatelskiego. W inicjatywie naszej odnaleźć się mogą kościoły i wspólnoty wyznaniowe, związki zawodowe, partie, inicjatywy antyfaszystowskie, stowarzyszenia, jak również osoby prywatne.

Wspólnie, za pomocą masowych blokad, chcemy zapobiec marszowi neonazistów 24 marca i solidaryzujemy się ze wszystkimi, którzy razem z nami chcą osiągnąć ten cel. Liczne przykłady z przeszłości pokazują, z jaką skutecznością obywatele mogą wysłać jasny sygnał przeciwko skrajnej prawicy, wspólnie demonstrując obywatelskie nieposłuszeństwo. Postrzegamy się jako kontynuatorów tradycji Lubeki, Bernau, Strausbergu, Neuruppina, Berlina, Warszawy i Drezna. W miejscach tych skrajnie prawicowe marsze zostały zablokowane dzięki zaangażowaniu mieszkańców.

Razem możemy zapobiec neonazistowskiemu przemarszowi we Frankfurcie! Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów!

Sojusz "Kein Ort für Nazis Frankfurt (Oder)"
Luty 2012

Źródło:
1) - www.antifa.bzzz.net
2) - http://kein-ort-fuer-nazis.de/aufruf

Grecja: Neonaziści próbują zagospodarować gniew strajkujących robotników

Świat | Gospodarka | Rasizm/Nacjonalizm | Strajk

Na oficjalnej stronie internetowej greckiej organizacji neonazistowskiej "Złoty Świt" można było ostatnio przeczytać artykuł pt. "Złoty Świt stoi po stronie strajkujących hutników/pracowników przemysłu stalowego!"

Neonaziści odwiedzili także jedną z fabryk, której pracownicy podjęli akcję strajkową, rozdając wśród robotników podstawowe artykuły spożywcze okraszone naklejkami z nazwą organizacji i flagą grecką. Odczytali także swój rasistowski manifest o "(...) oczyszczeniu kraju z intruzów dla dobra Greków(...)". Jak zareagowali na to robotnicy? Nie zareagowali, ba- pozwolili neonazistom na sianie ich bełkotliwej propagandy w swoim zakładzie pracy. Cała "akcja" została sfilmowana, ale autor relacji, jak to stwierdził, "chce zaoszczędzić czytelnikom oglądania tej farsy", jednocześnie z przykrością stwierdzając, że zajście takie rzeczywiście miało miejsce i jest to epizod bezsprzecznie hańbiący ludzi, którzy chcą prowadzić walkę o sprawiedliwość i prawa pracownicze.

Czechy: Marsz prawicowych ekstremistów w Jihlavie i kontrdemonstracja antyfaszystów

Świat | Antyfaszyzm | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm

Jihlavskie ulice w sobotę były strzeżone przez policjantów w radiowozach. Pilnowali przemarszu Stowarzyszenia Młodzieży Robotniczej, organizacji powiązanej ze skrajnie prawicową Partią Robotniczą. Marsz chcieli zablokować antyfaszyści wspólnie z mieszkańcami miasta. Grupa około pięćdziesięciu osób w czarnych strojach wymaszerowała spod dworca autobusowego po 13:30. Demonstranci mieli transparenty społecznej sprawiedliwości (DSSS), Republiki Słowackiej i flagi Kosowa.

Demonstrujący chcieli przejść od dworca autobusowego ulicą Fritzova Havlíčkova na Plac Wolności, jednakże policja na samym początku puściła marsz ulicą Chlumovy. Zmieniając trasę pochodu, policja nie przypuszczała, że jego uczestnicy wejdą w `konflikt` z antyfaszystami i niektórymi mieszkańcami Jihlavy, którzy nie zgadzają się z działaniami Młodzieży Robotniczej. Reporter MF Dnes ocenia, że na ulice wyszły setki przeciwników marszu. Posiadali oni bannery Antify i inne, z napisem "nienawidzę nazistów". Wśród uczestników kontrdemonstracji byli między innymi Romowie i uczniowie jihlavskich szkół.

O ciężkim LOS-ie polskich faszystów

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Poznań, rok 1992. Około stu mężczyzn i kobiet dokonało napadu na koczowisko Romów. Bili każdego kto im się nawinął. Podpalili kilka siedzib. Jakie mieli motywy? Ci sami ludzie w Gdańsku rozwieszali plakaty na których pisali o Romach jako o „obrzydliwym i bolesnym ropniu na ciele naszego Narodu”. W 1996 postanowili przeprowadzić akcję oczyszczania Legionowa z „elementu niepełnowartościowego” czyli bezdomnych. W efekcie dwie osoby zostały zamordowane, a trzydzieści ciężko pobitych.

Kim są ci ludzie? To członkowie polskiej prawicowej partii znanej jako Narodowy Front Polski, Związek Białego Orła oraz ostatnio Liga Obrony Suwerenności. Partia była prowadzona przez Wojciecha Podjackiego. Przez pewien czas jej przewodniczącym był Janusz Bryczkowski, zadeklarowany nazista.

Kim jest Wojciech Podjacki? Zacząć należy od faktu, że w sieci ciężko o fakty na temat początków jego kariery politycznej. Urodził się w 1970, z wykształcenia jest historykiem, prowadzi działalność gospodarczą. Na stronie internetowej Ligi Obrony Suwerenności w notce biograficznej dotyczącej przewodniczącego nie znajdziemy ani słowa o Narodowym Froncie Polskim. Zacząć należy jednak od tego, że to nie on założył partię, ale Andrzej Wylotek, publicysta urodzony w 1959 roku, związany z ruchem zadrużanym (polski nacjonalizm neopogański).

Ugrupowanie od razu stało się grupą o charakterze bojówkarskim. Ich aktywność polegała wyłącznie na organizowaniu agresywnych demonstracji i atakowaniu propagandowym i fizycznym Romów, punków i anarchistów. W 1993 starowali w wyborach parlamentarnych osiągając przyprawiającą o zawrót głowy liczbę 565 głosów.

Ciekawszą biografię ma największy celebryta Frontu Narodowego, Janusz Bryczkowski, pełniący przez jakiś czas funkcję jego przewodniczącego. Obecnie jest szefem Trading Investment. Jednak zanim rozpoczął spokojne życie kapitalisty zajmował się trochę innymi sprawami.

Zaczynał od Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald. Była to grupa antysemitów protestujących przeciwko konferencji „Solidarności” na Uniwersytecie Warszawskim, która odbyła się 8 marca 1981 na którą zaproszono naukowców zmuszonych do emigracji w 1968. Przeciwko „Solidarności” współpracowali z PZPR, a konkretniej z pro-moczaroskim Albinem Siwakiem. Jednym z największych przeciwników przemian. Mieli również wsparcie Stanisława Kociołka – „kata Trójmiasta” (zasiada obok Jaruzelskiego na ławie oskarżonych za Grudzień ’70).

Z takimi powiązaniami politycznymi Bryczkowski w 1988 roku współtworzył Polską Partię Zielonych (nie mylić z polską partią Zieloni 2004), która po pięciu latach wykluczyła go ze swoich szeregów.

Wyrzucony spośród ekologów postanowił zrobić karierę w Samoobronie. Stał się w partii drugim człowiekiem po Andrzeju Lepperze. Wszystko układało się świetnie, startując w wyborach parlamentarnych w Suwałkach otrzymał 3443 głosy (dużo więcej niż ugrupowanie, które jeszcze na niego czeka razem wzięte). Kariera została jednak przerwana. W 1994 został wykluczony za próbę usunięcia ze stanowiska przewodniczącego partii.

Oto skąd wziął się Bryczkowski w Narodowym Froncie Polskim. Bardzo szybko stał się jego liderem i dopiero tutaj rozwinął swoje skrzydła.

Bryczkowskiemu słabo szła kariera w założonej przez niego Polskiej Partii Zielonych, nie został doceniony przez Samoobronę stąd też jego diametralna zmiana strategii:

"Demokrację należy zastąpić dyktaturą opartą na faszyzmie, bo nikt nic lepszego nie wymyślił."

Bryczkowski jawnie deklarował się jako nazista i ze swojej nowej partii zrobił partię nazistowską. To właśnie on zorganizował obóz szkoleniowy na Mazurach po którym doszło do akcji w Legionowie zakończonej śmiercią dwóch bezdomnych. Bryczkowski kontaktował się również z rosyjską prawicą, a konkretniej z Władimirem Żyrinowskim z Partii Liberalno-Demokratycznej.

Żyrinowski to lider trzeciej co do wielkości partii politycznej Rosji. Osoba nieporządana na terytoriach Ukrainy i Kazachstanu, zwolennik likwidacji państwa polskiego na korzyść terytorialną Rosji i Niemiec, przyłączenia do Rosji Alaski i zrzucenia bomby jądrowej na Japonię.

Janusz Bryczkowski po pełnym skompromitowaniu swojej trzeciej już partii politycznej postanowił ją opuścić (formalnie niedługo potem rozwiązała się) i zająć się biznesem. Z tym biznesem też nie za dobrze mu wychodziło. W 1996 aresztowano go za przestępstwa finansowe. Dopiero w 2004 przejął Trading Investment.

Tymczasem Wojciech Podjacki musiał ratować to co Bryczkowski zepsuł i budować partię od zera. Narodowy Front Polski występował pod różnymi szyldami żeby w 2002 stać się Ligą Obrony Suwerenności.

Nowa odsłona prawicowych ekstremistów z gdańska próbuje budować sobie kapitał polityczny na tym z czego nie są zadowoleni obywatele Polski. Ukazuje Wałęsę jako zdrajcę, Okrągły Stół przyrównuje do Targowicy. Uznaje polską scenę polityczną za zepsutą. Krytykuje zarówno SLD, PO jak i LPR.

Partia określa się jako broniąca dobra ojczyzny.

„Praca i godne życie należą się wszystkim Polakom. Dlatego państwo powinno zagwarantować warunki umożliwiające zatrudnienie pozbawionych pracy rodaków oraz zapewnić im nieograniczony dostęp do opieki medycznej i edukacji. Państwo zobowiązane jest chronić i wspierać tradycyjną polską rodzinę, jako podstawową komórkę społeczną Narodu Polskiego.”

W programie poza urabianiem patriotycznym pojawiają się postulaty socjalne.

„System gospodarczy w Polsce opiera się na wolności gospodarowania i rzetelnej pracy wszystkich Polaków. Państwo powinno zabezpieczyć narodową gospodarkę przed nieuczciwą konkurencją obcego kapitału, a Polakom zapewnić ochronę przed ekonomicznym wyzyskiem. Majątek narodowy uzyskany pracą i wysiłkiem wszystkich Polaków powinien zaspokajać potrzeby całego Narodu Polskiego, a państwo zobowiązane jest chronić go przed kradzieżą i zawłaszczeniem.”

W rzeczywistości jest to jednak partia chcąca chronić robotników jedynie przed obcym kapitałem, a polskim już nie. W swoich postulatach LOS domaga się większych podatków dla banków i zagranicznych koncernów (nie wspomina o polskich), walką z bezrobociem, biurokracją oraz wycofaniem wojsk z Afganistanu.

Są to postulaty mające zachęcić masy i stworzyć wrażenie, iż Wojciech Podjacki i jego ekipa nie są ugrupowaniem faszystowskim. Prawda jest jednak taka, że ma już w swojej historii podpalanie domów Romów oraz morderstwa.

Na ich niekorzyść oprócz kwestii kryminalnych przemawia również fakt, że nic sobą nie reprezentują. Potrafią jedynie uprawiać propagandę na demonstracjach związków zawodowych czy lokatorskich w Gdańsku. Nie są w stanie niczego konkretnego zdziałać. Przekłada się to na ich wyniki w wyborach.

2002 – Wojciech Podjacki kandyduje na prezydenta Gdańska – ostatnie miejsce.

2005 – LOS łączy siły z Ruchem Odbudowy Polski, Ruchem Katolicko-Narodowym i Przymierzem dla Polski. Razem zdobywają w wyborach parlamentarnych 1,05 % głosów.

2010 – Po długiej przerwie LOS po raz kolejny próbuje swoich sił w wyborach. Stworzenie komitetu wyborczego o nazwie „Solidarny Gdańsk” wspólnie z lokalną Samoobroną, Ligą Polskich Rodzin, Prawicą RP Marka Jurka i innymi mniejszymi zrzeszeniami przynosi efekt. Wojciech Podjacki zajmuje przedostatnie miejsce w wyborach na prezydenta Gdańska.

2011 – Czterech kandydatów do Senatu RP. Wszyscy zajęli ostatnie miejsca.

Taki to LOS polskich faszystów. Skazani na polityczny niebyt potrafią jedynie terroryzować.

Jacob Burns

Pawelec wykluczony ze Związku Żołnierzy AK

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Sąd koleżeński okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej wykluczył ze swoich szeregów jednego z najstarszych żyjących jeszcze partyzantów walczących w czasie okupacji w AK Henryka Pawelca. W ubiegłym roku Pawelec ps. „Andrzej” naraził się kolegom opowiadając na łamach „Tygodnika Powszechnego” o egzekucjach Żydów przez jego oddział pod dowództwem Mariana Sołtysiaka „Barabasza”, które miały miejsce w okolicach Kielc.

Przeciwko wykluczenia Pawelca protestuje kilkadziesiąt osób z całego kraju. Natomiast „Gość Niedzielny” broni dobrego imienia Barabasza i pochwala decyzję o wykluczeniu Pawelca.

Wrocławscy nacjonaliści mają w dupie anty-ACTA

Blog | Rasizm/Nacjonalizm

Biorą udział w demonstracjach i czytając relacje z wydarzeń w całej Polsce, można ulec wrażeniu, że przeciwko ACTA zjednoczyły się niemal wszystkie opcje polityczne. Również narodowcy tłumnie demonstrowali przeciw ACTA (choć częściej słychać z ich ust było hasła niezwiązane z tematem). Jak się okazuje - nie wszędzie. Czasami czynnikiem uniemożliwiającym im udział w demonstracji jest towarzystwo. Wrocławscy nacjonaliści tak piszą na swojej stronie, wroclawianie.info:

Nasz serwis istnieje przeszło 6 lat. Przez cały ten czas, a nawet na długo przed powstaniem portalu szliśmy pod prąd. Zawsze krytyczni wobec otaczającej nas rzeczywistości. Zawsze bezkompromisowi. Niezliczone wizyty na komendach, godziny spędzone w sądach, najścia smutnych panów i inwigilacja. To nasz chleb powszedni. Nasz i naszych czytelników. Nas i naszych rodzin oraz przyjaciół. To jest to czym żyjemy i co sprawia, że czujemy przepływ krwi w żyłach. Tym razem również nie chcemy płynąć z nurtem niczym gówno unoszone bezwładnie na powierzchni. Kiedy wszyscy protestują przeciwko ACTA - my stoimy z założonymi rękami i ze sceptycyzmem spoglądamy na protestujących. Dlaczego ? Czy dlatego, że nie uważamy ACTA za zagrożenie ? Bez wątpienia ACTA to zło. Bez wątpienia ACTA to rozwiązanie, które ma ma na celu ograniczenie wolności ludzi. Bez wątpienia ACTA wprowadzają europejscy politykierzy chcąc zgotować na orwellowską wizję obozu koncentracyjnego, w którym obywatel ma pracować, płacić podatki i posłusznie wykonywać polecenia rządu. Dlaczego wiec nie rzucamy się w wir protestów przeciwko ACTA ? Ponieważ protesty te i ludzie, którzy je tworzą są niewarte funta przysłowiowych kłaków. Mówiąc mniej wyszukanym językiem - protesty te są gówno warte. Nie zamierzamy stawać w jednym szeregu z całą bandą czesanych w ząbek studencików z dobrych domków. Nie zamierzamy stawać w jednym szeregu z pokoleniem emo-metroseksualistów. Nie zamierzamy stawać w jednym szeregu z onanistami, którzy najpierw głosują na Rudą Małpę, a potem w obliczu blokady darmowego ściągania filmów porno wychodzą na ulicę grzmiąc, że walczą o wolność i ideały. Walczą manipulowani przez żądne sensacji media, walczą znudzeni przelotnie tylko swoim dekadenckim i bezideowym stylem życia. Dla nich ten protest to tylko zabawa, chwilowa atrakcja, która nie niesie za sobą żadnych realnych działań czy zmiany światopoglądu. My walczyć będziemy tylko stojąc u boku tych, których znamy i którym ufamy. U boku tych, których szanujemy i z którymi jesteśmy na dobre i na złe. Z ludźmi z ulicy, kibicami i nacjonalistami.

Podsumowując:
- wrocławscy nacjonaliści przeżyją i tak ACTA, ponieważ są przyzwyczajeni do wizyt na komendzie
- protesty przeciw ACTA oraz organizatorzy tych protestów są gówno warci, z powodu noszenia modnych strojów i fryzur
- wrocławscy nacjonaliści są w stanie protestować jedynie na demonstracjach organizowanych przez podobnych sobie zjebów.

Na pierwszej demonstracji we Wrocławiu pojawiła się reprezentacja nacjonalistów. Na ostatniej także. Jednak ich jedynym zajęciem było zaczepianie innych uczestników demonstracji i proponowanie im romantycznych spotkań sam na sam po manifestacji.

Okraska śmieje się z napadniętych anarchistów

Blog | Rasizm/Nacjonalizm

Biorąc pod uwagę to jak ludzie odnoszą się do poszczególnych sytuacji można łatwo wywnioskować po czyjej są stronie. Oto Remik Okraska, redaktor pisma Obywatel o którym piszemy już od wielu lat i jego reakcja na atak autonomicznych nacjonalistów na warszawskich anarchistów.

Warszawa: Pikieta przeciw ACTA pod Stadionem Narodowym

Kraj | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm

Dziś, podczas otwarcia Stadionu Narodowego, miała miejsce demonstracja przeciw podpisaniu ACTA. Na profilu Facebookowym stworzonym przez nacjonalistów z Marszu Niepodległości była zapowiadana jako "główny" i "największy" protest. Zbierane techniką tzw. "farmy lajków" deklaracje uczestnictwa w liczbie ponad 22 tys. oczywiście nie sprawdziły się. W realu pojawiło się niewiele ponad 100 osób. Wiele osób nie mogło znaleźć demonstracji, lub odchodziło, zniesmaczonych bezsensownymi i nie mającymi nic wspólnego z ACTA nacjonalistycznymi hasłami o "komunie", "pedałach", itp.

Nieco dalej, ustawiła się kilkunastoosobowa pikieta Związku Syndykalistów Polski, nie dołączając jednak do reszty demonstracji ze względu na nie dające się pogodzić rozbieżności programowe. Protestujący skupili się na rzeczywistych problemach związanych z przepychaniem antyspołecznych ustaw i porozumień ponad głowami obywateli, o gigantycznej skali korupcji władzy, widocznej m.in. przy budowie samego Stadionu Narodowego, oraz o permanentnym braku środków na potrzebne inwestycje, jak budownictwo komunalne. Wśród haseł były: "Prawo własności przeciw wolności", "Własność to kradzież", "Zamiast rządów korporacji, chcemy, kurwa, demokracji". Widoczny był również banner z hasłem: "Rząd na bruk, bruk na rząd".

Nacjonaliści wykazali kolejny raz swój brak oryginalności, kradnąc najpierw samo hasło, a później i banner na którym było napisane. Kradzieży dokonała grupa autonomistów narodowych, którzy zaatakowali pikietę ZSP. Ogólnie, należy uznać, że nacjonaliści skutecznie zniechęcili postronne osoby do udziału w demonstracji, organizacyjnie pokazali niski - znany od lat - poziom, a ich propozycje ograniczały się do tępej przemocy wobec innych protestujących przeciw ACTA.

Litwa: Swastyka "dziedzictwem historycznym"

Świat | Rasizm/Nacjonalizm

Swastyka nie jest symbolem nazistów, a praojców Litwinów - uznał sąd w Kłajpedzie, orzekający ws. marszu neonazistów i zamknął sprawę. Plakaty ze swastyką miała grupa młodzieży na pochodzie z okazji święta Odrodzenia Niepodległości Litwy 16 lutego ubiegłego roku. Policja zatrzymała ich, odebrała plakaty i zaskarżyła do sądu za propagowanie symboliki faszystowskiej.

Sąd w Kłajpedzie postanowił zamknąć sprawę, uznając że wykorzystywanie symbolu swastyki nie jest zabronione. Sąd zgodził się z opinią młodzieży uczestniczącej w pochodzie.

- Swastyka nie jest atrybutem nazistów, lecz starożytnym znakiem praojców Litwinów i że później symbolika ta została wykorzystana przez inne narody, w tym przez faszystowskie Niemcy - czytamy w uzasadnieniu Sądu Okręgowego w Kłajpedzie.

Włoski konsul neofaszystowskim bardem

Świat | Blog | Rasizm/Nacjonalizm | Tacy są politycy

Włoski konsul generalny w Osace został dyscyplinarnie wezwany do kraju. Jak się okazało Mario Vattani wiódł podwójne życie. Był nie tylko oficjalnym reprezentantem państwa włoskiego, ale też liderem neofaszystowskiej grupy rockowej.

Skandal wybuchł w grudniu zeszłego roku, gdy włoskie media ujawniły, że 45-letni Vattani nie jest zwykłym dyplomatą. W środowiskach skrajnej włoskiej prawicy znany jest pod pseudonimem Katanga. Jest wokalistą i liderem neofaszystowskiej grupy rockowej, którą założył w 1996 roku. Pod czarnymi sztandarami zespół ten odwołuje się do tradycji włoskiego faszyzmu i ideologii neonazistowskiej.

Na portalu YouTube znajduje się wiele nagrań z koncertów grupy o nazwie "Sotto fascia semplice", na których widać śpiewającego konsula generalnego, pozdrawianego przez widownię faszystowskimi gestami i ten sam gest odwzajemniającego.

W reakcji na burzę, jaką wywołało ujawnienie sprawy Mario Vattaniego, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Włoch ogłosiło w nocie pod koniec roku, że szef dyplomacji Giulio Terzi polecił, aby natychmiast zajęła się tym komisja dyscyplinarna w resorcie. Zewsząd płynęły apele o zwolnienie dyplomaty ze stanowiska.

Jego wezwanie do Rzymu oznacza faktyczne zdymisjonowanie, choć oficjalnie - jak się podkreśla - decyzja w tej sprawie nie została jeszcze ogłoszona.

Przedstawiciele włoskiego MSZ wyrazili jednocześnie ubolewanie z powodu postawy dyplomaty i podkreślili, że Vattani "powinien się wstydzić".

Źródło: tvn24.pl (informacja o artykule od Czytelnika CIA)

Kanał XML