Rasizm/Nacjonalizm

Chomsky: Moja reakcja na śmierć bin Ladena

Świat | Militaryzm | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Staje się coraz bardziej jasne, że operacja ta, była drobiazgowo zaplanowanym zabójstwem i wielokrotnie złamała normy prawa międzynarodowego. Wygląda na to, że nie podjęto próby zatrzymania żywcem nieuzbrojonej ofiary. Nie było to trudne zadanie dla osiemdziesięciu komandosów, którzy nie spotkali się z niemal żadnym oporem – poza tym, że żona bin Ladena, jak twierdzą, rzuciła się w ich kierunku. W społeczeństwach, które uznają pewien stopień szacunku dla prawa, podejrzani są zatrzymywani i doprowadzani przed sąd. Podkreślam podejrzani.

Węgry: starcia Romów z nacjonalistami

Świat | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Wczoraj wieczorem, w miejscowości Gyoengyoespata na północy Węgier, doszło do gwałtownych starć między żyjącymi w okolicy Romami a członkami skrajnej prawicy. W potyczkach rannych zostało co najmniej 5 osób, wiele aresztowano. Okolicę miasta otoczyły oddziały specjalne policji węgierskiej. Powodem ataków nacjonalistów najprawdopodobniej znów były pobudki rasistowskie.

W Gyoengyoespata konflikt między Romami a prawicowymi radykałami narasta od wielu tygodni. Przed wielkanocnym weekendem ewakuowano stamtąd ponad 300 romskich kobiet i dzieci z obawy przed ekstremistami ze stowarzyszenia Vederoe, którzy w Gyoengyoespata chcieli przeprowadzić ćwiczenia paramilitarne. Wówczas policja nie zezwoliła na ćwiczenia bojowe i romskie rodziny wróciły do swoich domów.

Wśród napastników, którzy we wtorek wieczorem zaatakowali Romów, byli także członkowie Vederoe. W marcu tego roku inna skrajnie prawicowa grupa zorganizowała przemarsze przez Gyoengyoespatę, siejąc strach wśród miejscowych Romów.

Portugalia: Działacze na rzecz praw imigrantów uniewinnieni z zarzutu "zniesławienia" Straży Granicznej

Świat | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Pod długim procesie, który trwał cztery lata, czterech aktywistów z Porto w Portugalii, oskarżonych o zniesławienie przez portugalską Straż Graniczną (SEF) zostało uniewinnionych. Sprawa zaczęła się w 2006 r., gdy Straż Graniczna została obarczona odpowiedzialnością za doprowadzenie do śmierci Ahmeda Husseina, pracownika z Pakistanu, który popełnił samobójstwo, gdy odmówiono mu prawa pobytu w Portugalii. Jedną z osób, która została oskarżona o zniesławienie Straży Granicznej, był członek portugalskiej sekcji MSP.

W maju 2006 r., pakistańscy pracownicy z Porto poskarżyli się na sposób potraktowania Ahmeda Husseina przez SEF. Hussein, żonaty ojciec dwóch dzieci, legalnie przebywał w Portugalii przez 5 lat. Jak wiele tysięcy innych pracowników, należał do pracowników tymczasowych o niepewnym zatrudnieniu. SEF wymagała od niego, by udowodnił, że posiada roczny dochód powyżej 5400 euro. W innym przypadku, SEF nie zamierzała przedłużyć mu pozwolenia na pobyt. Hussein argumentował, że wielu Portugalczyków nie zarabia tyle. Napisał też do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z żądaniem zwrócenia wpłaconych przez niego składek, by mógł wrócić do swojego kraju. Został jednak wyśmiany. Zagrożono mu deportacją. Po tym doświadczeniu, Hussein popadł w depresję i popełnił samobójstwo skacząc z mostu.

Helsinki: Władze grożą eksmisją skłotowi Satama i grupie Romów

Świat | Dyskryminacja | Miejsca | Rasizm/Nacjonalizm

Władze miasta Helsinki grożą eksmisją skłotowi Satama i obozowi Romów, który funkcjonuje na podwórku skłotu. Mieszkańcy skłotu organizują akcje solidarnościowe i wznoszą barykady.

Pretekstem do eksmisji obozu Romów był pożar, który wybuchł w listopadzie zeszłego roku. Pomimo, iż warunki bezpieczeństwa bardzo się od tego czasu poprawiły (np. zorganizowano szkolenia przeciwpożarowe dla mieszkańców obozu), Straż Pożarna odmawia współpracy z centrum społecznym Satama. Władze miasta próbują za wszelką cenę pozbyć się Romów z kraju.

W zeszłym miesiącu, mieszkańcy Satamy ponownie udostępnili podwórko na obozowisko Romów i udostępnili elektryczność. Władze natychmiast oświadczyły, że obozowisko na podwórku nie nadaje się do zamieszkania. Jednak władze nie mają takich zastrzeżeń wobec obozowisk funkcjonujących pod mostem, bez prądu i wody bieżącej. Pomimo znacznych ulepszeń w instalacji elektrycznej, która została zatwierdzona przez osoby z uprawnieniami, Straż Pożarna stwierdziła, że problem polega na użytkownikach. Oznacza to, że według helsińskiej Straży Pożarnej, Romowie nie są w stanie korzystać z elektryczności.

Libia: Koszmar uchodźców trwa, Unia szuka nowych partnerów do zarządzania obozami

Świat | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Setki migrantów z Afryki, którzy dotychczas byli przetrzymywani w obozach w Libii na mocy porozumień Unii Europejskiej i reżimu Kaddafiego, próbuje desperacko uciec do Europy. Wielu utonęło w ostatnich dniach. Wczoraj, łódź z 300 uchodźcami na pokładzie wywróciła się do góry dnem u wybrzeży Sycylii. Tylko około 50 zostało uratowanych. Minął już okres 30 godzin, który wyznacza prawdopodobieństwo przeżycia pozostałych 250 osób. Wśród zaginionych były też dzieci.

Większość uciekinierów z Libii pochodzi z Kamerunu i innych krajów subsaharyjskich. Wielu z nich było brutalnie traktowanych przez reżim Kaddafiego i zmuszanych do niewolniczej pracy. Od czasu pojawienia się wiadomości o najemnikach z Afryki subsaharyjskiej w siłach Kaddafiego, dochodziło do rasistowskich linczów.

Jeden z uchodźców, który przeżył wczorajszy wypadek, powiedział: „Ta wojna, to już zbyt wiele. Okradli nas, grozili nam śmiercią, jeśli nie wyjedziemy lub dawali nam broń, żebyśmy walczyli. Nie jesteśmy w stanie temu dłużej podołać.”

Według IOM (International Organisation for Migration), międzynarodowej agencji zwalczającej imigrację do Europy, w Libii mogły jeszcze zostać setki tysięcy imigrantów z Afryki subsaharyjskiej. IOM stara się organizować „dobrowolny powrót” do krajów pochodzenia, by zapobiec imigracji do Europy.

Nowy projekt antyfaszystowski już w sieci

Kraj | Świat | Antyfaszyzm | Blog | Rasizm/Nacjonalizm

Do niedawna związani tylko z forum antifaskins, postanowiliśmy wyjść z dalszą inicjatywą. Zebrano wiele ciekawych materiałów, wywiadów, artykułów i grafik na tematy stricte, jak i około antyfaszystowskie.
Dziś strona w pierwszej odsłonie ukazała się oficjalnie w sieci pod adresem:

http://www.161crew.tk/

Na pierwszej stronie przeczytać możemy:
"161 CREW to grupa przyjaciół i znajomych wywodzących się z różnych środowisk. Dużą część wśród nas stanowią antyfaszystowscy skinheadzi ale są też punki, hip hopowcy, antyfaszystowscy chuligani i kilku ciężkich do zaklasyfikowania wariatów. Co nas łączy to nienawiść do faszyzmu, rasizmu oraz innych postaw o totalitarnym charakterze i pod wszelkimi ich postaciami. Angażując się w tego typu projekt oraz inne mu pokrewne (jak np. Antifa Skins forum, Skinhead Revolt zine, La Rage.pl itd.) chcemy zaprezentować kulturę ulicy o jasno określonej, antyfaszystowskiej postawie. Nie znajdziecie wśród nas politycznie poprawnych liberałów, ktorzy chcieliby wszelkie problemy rozwiązywać za pomoca srogich artykułów w Gazecie Wyborczej albo doniesieniom na policję. Nie znajdziecie wśród nas fanów czerwonych dyktatorów. Nie znajdziecie wreszcie wśród nas bezideowych frajerów, którzy pod płaszczykiem „apolityczności” ukrywają swoje prawicowe sympatie, podają rękę nazistom jednocześnie krzycząc jak bardzo nienawidzą „lewaków”, albo są zbyt wielkimi tchórzami, aby jasno określić swoją postawę wobec faszystowskiego ścierwa.

161 CREW ma za zadanie pokazać, że zaangażowanie w coś więcej niż picie browaru jest bardziej rozpowszechnione niż może się wydawać i że są sytuacje, kiedy każdy człowiek z odrobiną godności powinien wybrać stronę barykady.

Prosimy o kontakt wszystkich, którzy chcą z nami współpracować, szczególnie zespoły muzyczne."

Warto przy tej okazji również przypomnieć, jak i pokazać dwa inne również antyfaszystowskie projekty, jak:

http://shrevoltzine.blogspot.com/

http://la-rage.pl/

Bruksela: Bunt uchodźców

Świat | Dyskryminacja | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm

20 lutego w Brukseli zorganizowano akcję solidarnościową pod aresztem deportacyjnym dla uchodźców w Steenockerzeel. Podczas akcji, uchodźcy w ośrodku rozpoczęli bunt. Spłonęła część budynku, jednej osobie udało się uciec.

Aktywiści zorganizowali akcję ponieważ uchodźcy prowadzą od 10 dni głodówkę przeciw złemu traktowaniu i przemocy w ośrodku. Bezpośrednią przyczyną akcji był incydent kiedy to strażnicy związali i pobili 18-letniego Egipcjanina.

Film z akcji poniżej.

Wrocław: Jest wniosek o kasację uniewinnienia działaczy NOP

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Wrocławska prokuratura złożyła skargę kasacyjną na wyrok Sądu Okręgowego, który w grudniu ubiegłego roku uniewinnił działaczy NOP od zarzutu nawoływania do nienawiści rasowej. Sprawa dotyczy manifestacji aktywistów NOP i Zadrugi na wrocławskim Rynku w marcu 2007 roku. Jej uczestnicy wznosili hasła "Polska cała tylko biała", "Polska dla Polaków" i "Nasza święta rzecz, czarni z Polski precz". W rękach trzymali transparenty z hasłami "Europa dla białych, Afryka dla HIV".

Sześciu organizatorów rasistowskiego wiecu sąd I instancji uznał za winnych nawoływania do nienawiści rasowej i skazał na prace społeczne. Ale w grudniu ubiegłego roku sąd okręgowy uniewinnił działaczy NOP i Zadrugi. Skazani za rasizm zostali oczyszczeni przez sędziego Roberta Zdycha, który w uzasadnieniu wyroku napisał m.in., że w hasłach o czystości krwi chodzi tylko o "zachowanie w mozaice ras cech własnego narodu, jego niepowtarzalnego piękna", a okrzyki o wyższości białej rasy to jedynie klasyka "francuskich i angielskich XIX - i XX-wiecznych doktrynerów".

Problemy Algierczyka

Blog | Rasizm/Nacjonalizm

 Azzedine KrarroubW grudniu 2010 roku napisałem artykuł na temat problemów Algierczyka mieszkającego w Lidzbarku Warmińskim (województwo Warmińsko-Mazurskie).

O to artykuł:
http://lidzbarkwarminski.wm.pl/27937,Lidzbark-Warminski-Czulem-sie-jak-t...

A to najnowszy materiał TVP Olsztyn:
http://www.tvp.pl/olsztyn/informacja/informacje/wideo/20211-godz-1830/38...

Rasizm zabija: Budapest-Bamako 2011‏‏

Świat | Rasizm/Nacjonalizm

Według relacji uczestników rajdu samochodowego Budapest-Bamako – wskutek wyścigu śmierć poniosło dwoje dzieci. Organizatorzy zaprzeczają i świętują „dotychczas najbardziej udany wyścig”. W rajdzie wzięło udział pięć ekip z Polski.

29 stycznia w malijskim mieście Djenna, niemiecka ekipa filmowa natknęła się na kilka drużyn uczestniczących w corocznym rajdzie samochodowym Budapest-Bamako. Filmowcy przyjechali do Afryki, by wziąć udział w Światowym Forum Społecznym w Dakarze.

Na krótkim filmie umieszczonym w serwisie Youtube widzimy rzędy samochodów terenowych, oklejonych emblematami sponsorów i nazwami drużyn, pośród nich uczestników rajdu, usługujących im miejscowych i przypadkowych gapiów. Padają pochlebne wypowiedzi kierowców na temat rajdu. Na pytanie o wypadki z udziałem dzieci, rozmówcy odpowiadają przecząco, wspominają jedynie o technicznych usterkach. Informację o śmierci dwóch senegalskich dzieci zabitych przez pędzące auto, potwierdza dopiero jeden z afrykańskich pracowników rajdu, występujący anonimowo przed kamerą. Po chwili ten sam temat powraca przy okazji narzekań grupy kierowców wypoczywających w samochodzie (wnioskując z akcentu – Polaków) na „inną mentalność Afrykańczyków”.

Bułgaria: Jocka Palfreeman skarży się na słabe poparcie

Świat | Antyfaszyzm | Rasizm/Nacjonalizm

O sprawie Jocka Palfreemana pisaliśmy już kilka razy. W grudniu 2007 r., podczas walki w obronie Romów zaatakowanych przez bułgarskich nacjonalistów, Jock pchnął nożem dwóch atakujących. Jeden z nich zmarł, a drugi doznał poważnych obrażeń. Jock został skazany na 20 lat więzienia i wysoką grzywnę.

W październiku ub. r. miał miejsce Międzynarodowy Tydzień Solidarnościowy, który miał na celu nacisk na bułgarskie władze w celu pozytywnego rozpatrzenia apelacji. Protest w tej sprawie odbył się również w Ambasadzie Bułgarii w Warszawie.

Jednak Jock skarży się na słabe poparcie, zwłaszcza w Bułgarii. Doszło nawet do tego, że Federacja Anarchistyczna Bułgarii (FAB) wydała oświadczenie potępiające Jocka.

“Nasze stanowisko jest takie, że niezależnie od okoliczności, Jock zabił człowieka i ciężko ranił drugiego. Jest więc winny. Jego zbrodnia jest niewybaczalna. Zabity chłopak, Andrei Monov miał przyjaciół, którzy byli i są anarchistami i naszym zdaniem był on niewinny. [...]

Naziści w Bułgarii korzystają z tej sprawy dla swojej propagandy: „anarchiści z zagranicy przyjeżdżają do Bułgarii by brutalnie mordować”. Tak więc uważamy, że każdy wyraz solidarności z zabójcą jest hańbą dla zasad wolności! Wzywamy wszystkich do powstrzymania się od uczestnictwa w prowokacyjnej akcji solidarnościowej, która będzie miała miejsce w Atenach.”

Więcej na forum Anarchist Black Cat | Nekrolog zabitego faszysty na stronie anarchistycznej

Jak się dowiadujemy od osoby korespondującej z Jockiem, było dla niego szokiem, że miejscowi anarchiści wspierają rasistów. Osoby lepiej znające sytuację nie dziwią się temu, gdyż wiedzą o klimacie tolerancji wobec współpracy z nacjonalistami i rasistami.

Blood & Honour ramię w ramię z FRONTEX-em

Dyskryminacja | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Ramię w ramię z Frontexem obronimy Matkę Europę
przed czarnuchami, błotnymi rasami i innymi darmozjadami
Blood & Honour
(plakat zapraszający na konferencję na UW)

Żeby uwolnić rynek, wiele osób wysłano za kratki
Eduardo Galeano

W poniedziałek 17. stycznia Uniwersytet Warszawski ugościł szefa unijnej agencji deportacyjnej FRONTEX, gen. Illke Leitinena i byłego szefa MSW w Wielkiej Brytanii, Charlesa Clarke’a.

Temat panelu, „Forteca Europa? Przyszłości unijnej polityki imigracyjnej” nakreślił ramy dyskusji charakterystyczne dla niemal wszystkich eksperckich debat nt. imigracji. Imigranci, zwykle na tych debatach nieobecni, traktowani są jednocześnie jako problem i szansa dla Europy. Specjaliści wpisujący się w ten dyskurs głośno odrzucają rasistowski ekstremizm, który zdobywa coraz większy posłuch w Europie – zamiast jednak podjąć próby doszukania się przyczyn faszyzacji nastrojów w UE, owi eksperci, dla których prawa człowieka są tożsame z prawami wolnego rynku, krytykują ekstremistów za to, że nie potrafią dostrzec iż imigranci odpowiadają na dzisiejsze potrzeby starzejącej się Europy, której po prostu brakuje rąk do pracy. Niemniej, ponieważ w stronę Unii mknie dzika, potężna fala imigrantów, prawdziwe imigranckie tsunami, zdolne zalać nasz kontynent wraz z jego unikalnymi wartościami (tu zazwyczaj eksperci zasilają swoją retorykę terminami z dziedziny żeglugi morskiej), niezbędna jest skuteczna ochrona unijnych granic, oczywiście prowadzona w poszanowaniu najwyższych standardów europejskich.

Wierząc, że można kogoś jednocześnie pożądać i odrzucać, paneliści „Fortecy Europy?” w ślad za innymi apologetami wolnego rynku, dzielnie wchodzą w pozorny konflikt z zadeklarowanymi rasistami - w tym świetle, gen. Leitinen zwykł reprezentować integralną część unijnego systemu wartości, wypisanego na sztandarach FRONTEX-u: „Wolność, Sprawiedliwość, Bezpieczeństwo” – przynajmniej takie były założenia debaty w Warszawie (organizatorom nie udało się jednak wcielić tych założeń w życie – tym razem monopol na udział w dyskusji mieli ludzie odnoszący się do opinii ekspertów radykalnie krytycznie).

Logikę mainstreamowych specjalistów od imigracji oddaje obserwacja niekwestionowanego boga-stwórcy wolnego rynku, Adam Smitha: „popyt na ludzi, tak jak na każdy inny towar, ściśle reguluje jego produkcję; przyspiesza się produkcję ludzi, gdy idzie ona zbyt wolno, zaś zatrzymuje się ją, gdy zbyt prędko postępuje”[1].

Ten surowy osąd najłatwiej urzeczywistnia się dziś w polityce wobec imigrantów, wyzbytych wszelkich praw przysługujących „pełnoprawnemu obywatelowi” – ich życie ma wartość nie większą niż ich utowarowiona praca. Brak rynkowej wartości uzasadnia ich nieludzki wyzysk, dyskryminację, czy nawet eliminację. Jednak metki „made in Laos, China, Cambodia, Pakistan...” wiszące na modnych garniturach ekspertów ds. migracji wskazują, że dziś nawet towar ma większą swobodę ruchu niż ludzie. Generał Leitinen jak dziecko musiał wypierać się prawdy ujawnionej przez Der Spiegel i niemieckich strażników granicznych, którym dowództwo FRONTEX-u kazało strzelać do imigrantów uciekających przez pole minowe na granicy Grecji i Turcji. Brytyjski minister Spraw Wewnętrznych, zdecydowanie bardziej doświadczony niż generał, wolał zarzucić jego krytykom, że są wybiórczy, nie uznając zasług szefa FRONTEX-u w ściganiu międzygranicznych przemytników ludzi, którzy dopuszczają się okropieństw wobec imigrantów.

Zapomniał, że przecież władze UE domyślnie uznają imigrantów za przestępców winnych zbrodni przekroczenia granicy, choćby ci uciekali z zalanych krwią gór Hindukuszu czy z toksycznych pól naftowych w Delcie Nigru [2]. Dlatego też, inaczej niż Charles Clark, ludzie ci nie mogą wsiąść w autobus Eurolines ani wykupić biletu w Ryanair – uznani przez władze UE za nielegalnych skazani są na użycie nielegalnych środków transportu nierzadko zasilając budżety lokalnych mafii. Bezsprzeczną winę za to ponoszą europejscy architekci polityki migracyjnej.

Co się jednak dzieje z ludzmi którym uda się przebrnąć przez mury Twierdzy Europy mimo humanitarnych starań straży podwładnych generałowi Leitinenenowi? W Polsce przebywa dziś ok. pół miliona ludzi uznanych przez władze za „nielegalnych”. Od maja, gdy powołaliśmy grupę oporu przeciw systemowej represji wobec imigrantów, nieustannie zbieramy informacje i staramy się interweniować gdy kolejny zatrudniony bez umowy dostaje śmieszną złotówkę za całe miesiące roboty w pocie czoła i w poniżeniu, kolejna „nielegalna” kobieta nie może urodzić dziecka w publicznym szpitalu, kolejny student trafia z drogi na egzamin wprost do obozu deportacyjnego, wraz z całą rzeszą innych ofiar rutynowych łapanek, którzy a to nieuważnie zwrócili się o pomoc policji po pobiciu przez neonazistę, a to po prostu akurat przeszli przez ulicę na czerwonym świetle. Tymczasem nasz kraj jest sygnotariuszem Międzynarodowej konwencji o zwalczaniu i karaniu zbrodni apartheidu z 1973 roku, która termin „apartheid” definiuje jako: podjęcie legislacyjnych lub innych środków mających uniemożliwić grupie lub kilku grupom rasowym uczestniczenie w życiu politycznym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju i rozmyślne tworzenie warunków uniemożliwiających pełny rozwój takiej grupy lub grup, w szczególności przez pozbawianie członków grupy lub kilku grup rasowych wolności i podstawowych praw człowieka, a mianowicie prawa do pracy, prawa do tworzenia legalnych związków zawodowych, prawa do nauki, prawa do opuszczania swego kraju i powrotu do niego, prawa do posiadania obywatelstwa, prawa do swobodnego poruszania się i wyboru miejsca zamieszkania […] oraz prawa do swobodnego tworzenia pokojowych zrzeszeń i stowarzyszeń; [...] (artykuł IIc Konwencji) a także wyzyskiwanie pracy członków jednej lub kilku grup rasowych (art. II e). Ten rodzaj wykluczenia jest codziennością dla wszystkich „nielegalnych” w Polsce i reszcie krajów członkowskich – żadna „Oda do Radości”, czy zaklęcia typu „Libertas, Securitas, Iustitia” nie odczarują brutalnej rzeczywistości europejskiego apartheidu. Dramatyczny opór imigrantów wobec tej rasistowskiej polityki – wyrażony choćby w apelu komitetu strajkowego 300 ludzi, którzy 25. stycznia zaczną w Grecji głodówkę – jest wystarczająco głośny żebyśmy uznali, że ustawy Unii Europejskiej mają się nijak do fundamentalnych praw ludzi represjonowanych na tym kontynencie.

Tym samym, żaden ekspert, żadna organizacja pozarządowa ani wyższa uczelnia nie ucieknie od faktu, że jej dyskusje na temat imigrantów nie mają nic wspólnego z demokratyczną debatą póki jej główny podmiot – sam imigrant – jest z niej wykluczony, w konsekwencji czego traktuje się go wyłącznie jako przedmiot zarządzania, „zasób ludzki” czy „kapitał”, zgodnie z wytycznymi Adama Smitha. Tego typu debaty, które pogłębiają wykluczenie imigrantów poszerzając zakres stosowanej wobec nich przemocy o wymiar symboliczny, jedynie ukonsekwentniają rasistowską, systemową represję, której na imię apartheid.

Dlatego z perspektywy imigranta dywagacje, czy Blood & Honour rzeczywiście promował konferencję z udziałem szefa FRONTEX-u, czy też była to prowokacja, nie mają większego znaczenia, póki w biały dzień musi wykazać się równie dobrym sprytem i kondycją fizyczną uciekając przed represjami ze strony łysych palantów oraz międzynarodowej organizacji o wielomilionowym budżecie.

RAS no-border
Warszawa, 19.01.2010

[1] Adam Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, (1776). W oryginale: "the demand for men, like that for any other commodity, necessarily regulates the production of men; quickens it when it goes on too slowly, and stops it when it advances too fast. It is this demand which regulates and determines the state of propagation in all the different countries of the world". Teza Smitha oparta była na obserwacji m.in. polityki hiszpańskich konkwistadorów, którzy w pierwszej fazie kolonizacji – poszukiwaniu terenów do zamieszkania – wytępili 9 z 10 milionów rdzennych mieszkańców dzisiejszego Meksyku, z czasem zaś, gdy po odkryciu obfitych złóż cennych kruszców radykalnie wzrosła potrzeba rąk do pracy, stworzyli dla ocaleńców programy socjalne w celu odbudowy ich populacji (patrz: Sven Lindqvist, Wytępić całe to bydło, wyd. WAB 2009).

[2] Katastrofa na miarę wycieku spowodowanego przez BP w Zatoce Meksykańskiej zdarza się w gęsto zaludnionej Delcie Nigru każdego roku. Desperackie protesty lokalnych mieszkańców są konsekwentnie tłumione przez ochronę firm wydobywczych oraz państwową policję, jak to miało miejsce w stanie Akwa 1.maja 2010 roku po wycieku rurociągu ExxonMobil. Wielu nigeryjskich imigrantów w Polsce, w tym zabity przez warszawską policję Max Itoya, pochodzi z regionu Delty Nigru.

Blood & Honour zaprasza na konferencję na Uniwersytecie Warszawskim

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Na niemal wszystkich wydziałach Uniwersytetu Warszawskiego można natknąć się na plakaty i ulotki neonazistowskiej grupy Blood & Honour, zapraszające na konferencję pt. "Europejska Forteca? Przyszłość unijnej polityki imigracyjnej" z udziałem m.in. generała Ilkki Laitinena, szefa unijnej agencji FRONTEX oraz byłego szefa brytyjskiego MSW, Charlesa Clarke'a. Konferencja odbywa się dziś w Sali Senatu Pałacu Kazimierzowskiego UW.

Nacjonaliści promują konferencję apelując by:

oddać hołd oddziałom Frontexu, które z poświęceniem wykonują na granicach Europy to, co my, Biali Patrioci, na ulicach naszych miast (...) Ramię w ramię z Frontexem obronimy Matkę Europę przed czarnuchami, błotnymi rasami i innymi darmozjadami! Naszym najwyższym priorytetem jest przetrwanie, ekspansja i postęp Białej Rasy. Żadna cena nie jest za wysoka, aby osiągnąć ten cel. Musimy użyć wszelkich możliwych środków, aby go urzeczywistnić.

Blood & Honour nawołuje dalej by:

złożyć cześć gen. Laitinenowi, dyrektorowi agencji FRONTEX, która napawa nas dumą, zwłaszcza, że za siedzibę obrała Nasz słowiański gród" (agencja rezyduje w Warszawie przy rondzie ONZ).

Sąd usankcjonował rasizm - uniewinnienie NOP

Kraj | Rasizm/Nacjonalizm

Czwórka wrocławskich rasistów sądzona była za zorganizowanie 21 marca 2007 roku "patriotycznej" manifestacji. Podczas niej wznosili okrzyki: "Polska dla Polaków", "Polska cała tylko biała", "Biała siła, czarna kiła" i "Nasza święta rzecz, czarni z Polski precz". Były i transparenty: "Europa dla białych, Afryka dla HIV" i "Każdy inny, wszyscy biali". Całości dopełniła odezwa: "Polska jest krajem cywilizacji chrześcijańskiej i łacińskiej; krajem cywilizacji białego człowieka. Nie pozwolimy, by nasze dziedzictwo zastąpiła kultura buszu i bambusa". Cała sprawa od początku była dość dziwna, np. podczas rozprawy jeden z biegłych stwierdził, że głoszenie rasizmu nie jest prawnie zakazane.

Prokuratorzy prowadzący sprawę po uniewinniającym werdykcie nie kryli zdziwienia, ale prawdziwy szok przeżyli, czytając uzasadnienie wyroku. Sędzia Robert Zdych oczyszcza rasistów, tłumacząc m.in., że wznoszone przez nich hasła o wyższości białej rasy to jedynie klasyka "francuskich i angielskich XIX i XX-wiecznych doktrynerów"! Za jednego z nich uznaje Arthura de Gobineau, autora koncepcji o wyższości rasy białej nad innymi, z której w latach 30. XX wieku garściami czerpali niemieccy naziści.

Roman Dmowski - hitlerowiec

Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Pod wpływem wydarzeń 11 listopada, kiedy to w Warszawie poważnie utrudniono – pomimo starań stołecznej policji – niepodległościowy marsz polskich patriotów, którzy pod przewodem Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej oraz m.in. Jana Żaryna, Janusza Korwin-Mikkego, Jana Pospieszalskiego, Rafała Ziemkiewicza i Pawła Kukiza chcieli oddać hołd Romanowi Dmowskiemu, stojącemu na cokole obok kancelarii premiera, ściągnąłem z półki wydaną w zeszłym roku książkę Grzegorza Krzywca Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego (1886-1905).

I już po kilkunastu stronach pożałowałem, że nie zrobiłem tego wcześniej, i że na łamach LMD nie opublikowaliśmy przed 11 listopada recenzji tej pracy – dając tym samym argumenty przeciwnikom marszu oskarżanym przez prawicowe media, rzecznika rządu i policję o „chuligaństwo”, „lewactwo”, „rozbijanie legalnej demonstracji”, „zakłócanie porządku publicznego”, „mowę nienawiści” itd. itp.

Trochę to musztarda po obiedzie, ale jako że książka została wreszcie zauważona nie tylko przeze mnie (była nominowana do tegorocznej nagrody im. Kazimierza Moczarskiego, a na odbywających się w zeszłym miesiącu Targach Książki Historycznej zdobyła nagrodę KLIO w kategorii autorskiej) warto napisać o niej słów kilka, tym bardziej, że warszawski marsz i jego blokada zepchnął dyskusję o polskim faszyzmie i jego ideologa (który wciąż cieszy się powszechnym uznaniem Polaków jako „twórca Niepodległej”) na współczesnych pogrobowców idei pana Romana. A to bardzo ułatwia dyskurs wszelkim prawicowym „obrońcom porządku” usiłującym dowieść, że wrogiem demokracji nie jest patriotyzm à la ONR, lecz jego społeczny, lewicowy bądź anarchistyczny oponent.

Otóż opasła, 500-stronicowa praca Krzywca, adiunkta w Instytucie Historii PAN, pokazuje przede wszystkim, iż antysemityzm Dmowskiego nie był li tylko dodatkiem do jego teorii i poglądów, dodatkiem, o którym – w obliczu innych zasług najwybitniejszego polskiego narodowca XX stulecia – można zapomnieć, darować albo po prostu nie wspominać. Stanowił on – podobnie jak w przypadku Hitlera – najważniejszy i nieusuwalny komponent zlepiający światopogląd narodowy w spójny i logiczny (logiką wszystko wyjaśniających spisków) konstrukt, który w Polsce przybrał niewinną w porównaniu z nazistowskim Holocaustem formę pałowania studentów żydowskich i wszelkiego rodzaju numerus clausus i numerus nullus.

Kiedy w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” (nota bene jeszcze nie widziałem żeby ktoś w tym programie rozmawiał) po 11 listopada sam prowadzący oraz red. Ziemkiewicz i przedstawiciel Młodzieży Wszechpolskiej przekonywali Michała Sutowskiego z Krytyki Politycznej żeby się odczepił od narodowców, bo oni pierwsi ginęli z rąk hitlerowców, moją pierwszą reakcją było pytanie „no i co z tego?”, wszak hitlerowcy mordowali wszystkich – kolaborantów i szmalcowników również. To jednak rzecz oczywista, choć zapewne nie dla red. Pospieszalskiego oddającego 11 listopada hołd „żołnierzom wyklętym” (jak ich sam nazywa) Narodowych Sił Zbrojnych, przemilczając (podobnie jak w przypadku antysemityzmu Dmowskiego) ich mordy na Żydach i współpracę z Niemcami. Refleksją mniej oczywistą jest mianowicie pytanie czy polscy narodowcy uzbrojeni w idee Dmowskiego zdecydowaliby się na fizyczną eksterminację Żydów, gdyby ich w tym nie uprzedził Hitler.

Do tej pory sądziłem, iż wściekle antysemicki język polskiej prawicy pierwszych dekad XX w. kończył się na planach wysiedlenia Żydów z Polski – dobrowolnie lub siłą. Czyli niewiele różnił się od szalejącego wówczas w Europie antysemityzmu, wraz z jej niemiecką odmianą, która również – przynajmniej do ataku na ZSRR w 1941 r. – zakładała ekspulsję europejskich Żydów poza kontynent. I tu muszę przyznać, że się myliłem – Krzywiec przeczytał Dmowskiego et consortes znacznie uważniej.

Okazuje się, że już na całą epokę przed Mein Kampf, bo w 1901 r. na łamach prasy narodowej Dmowski zadał pytanie: „Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?” (s. 251). Jako że w asymilację sam nie wierzył, pozostawały więc dwa ostatnie rozwiązania. Ubolewał jednak nad brakiem możliwości do ich zrealizowania – „żadne z tych rozwiązań nie leżałoby w naszej mocy, chociażby było najbardziej pożądane” (s. 251). Aż kusi zadać pytanie – a jeśli „leżałoby w naszej mocy”?

Podobna rezygnacja przebija z elaboratu Uwagi o sprawie żydowskiej, jaki 10 lat wcześniej opublikował młodopolski poeta i tłumacz Antoni Lange: „Rasa żydowska, na swoje i innych ludów nieszczęście, zamiast wyginąć, jak to się stało z innymi narodami starożytności, przechowała się do naszych czasów. Gdyby Europa chrześcijańska, mająca zawsze wytępienie ich na celu, była dość konsekwentną i dość energiczną, aby ich rzeczywiście wytępić. Dziś jest za późno: sentymentalizm do takiego stopnia rozwinął się w ludziach, że nikt (przynajmniej głośno) nie postawił jedynie logicznej i konsekwentnej zasady rozwiązania kwestyi żydowskiej w duchu antysemickim, a mianowicie absolutnego wytępienia żydów ogniem i mieczem.” (s. 252-253). I dalej: „Wytępienie gwałtowne, odruchowe – ma tę złą stronę, że nie może być prawidłowo zorganizowane; jako takie zatrzymać się musi wpół drogi i do celu nie doprowadzić. Zaś tępienie systematyczne, jak łatwo obliczyć trwało by co najmniej 75-100 lat; a niepodobna przypuścić, aby tłum ludzki w ciągu stu lat był oprawcą. Jakkolwiek więc można i należy krwawe wybuchy przewidzieć, to jednak rzeź – dzięki swej bezowocności – musi być uważaną za najabstrakcyjniejszą abstrakcyę” (s. 254).

Lange i Dmowski ubolewali, że „rozwiązanie kwestii żydowskiej” – czy na drodze emigracji czy też mordu jest niemożliwe ze względów technicznych i logistycznych. Stąd być może atencja Dmowskiego dla Hitlera, w którym widział idealistę i fanatyka „narodowej sprawy”, a być może również i tego, kto „kwestię żydowską” rozwiąże ostatecznie... Cykl artykułów Dmowskiego, „Hitleryzm jako ruch narodowy”, chwalący m.in. antysemityzm Hitlera, ukazywał się w 1932 i 1933 r. m.in. w Gazecie Warszawskiej i Kurierze Poznańskim. Zaś krakowski Czas zamieścił 27 września 1933 r. omówienie tych szkiców pod wiele mówiącym tytułem: „Roman Dmowski jako hitlerowiec” (s. 156).

Kolejnym argumentem mającym zdezawuować obywatelską blokadę marszu faszystów w centrum Warszawy był jej rzekomy „antydemokratyzm”, tj. przekonanie, iż skoro miał on zgodę władz stolicy na przemarsz jej ulicami, to wara wszystkim od niego – w imię prawa i demokracji. Jest to argument o tyle zabawny, iż czym jak czym, ale prawem i demokracją polscy narodowcy nigdy sobie głowy specjalnie nie zaprzątali. To oni zamordowali prezydenta Narutowicza, to oni organizowali pogromy Żydów, to oni wreszcie byli zwolennikami odebrania im szeregu praw obywatelskich, czyniąc ich obywatelami drugiej kategorii.

Sam Dmowski o demokracji parlamentarnej, powszechnym głosowaniu i liberalnym ustawodawstwie wypowiadał się zawsze z pogardą. Demokracja, owszem, ale zawsze „narodowa” – inna zaś to frazes i zdrada.

„Dlatego [...] tępimy ustaloną już w szerokich kołach na tutejszym gruncie politykę haseł liberalnych, bezmyślnie lub nieuczciwie nadużywanych.” „A samo to powszechne prawo wyborcze, za którem agitacyę usiłują dziś organizować [demokraci], czyż nie jest ilustracyą niezgodnego z wymaganiami naszego życia politycznego liberalizmu? Dla kogo ono dziś potrzebne? Kogo ma uszczęśliwić?” (s. 310-311).

Stąd admiracja Dmowskiego i polskich narodowców dla włoskiego faszyzmu (o którym kilka ciepłych słów zdążył powiedzieć we wspomnianym programie telewizyjnym red. Ziemkiewicz) i niemieckiego hitleryzmu.

I dlatego też niezależnie od kłamstw wypowiadanych ex cathedra przez polityków, publicystów i historyków każda forma sprzeciwu wobec tej zbrodniczej ideologii demokrację umacnia, a nie osłabia.

Stefan Zgliczyński
http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_5

Grzegorz Krzywiec, Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego (1886-1905), Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 2009.

Kanał XML