Represje

USA: Reżyser sławnego filmu o gazie łupkowym aresztowany

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Represje

Josh Fox, reżyser filmu dokumentalnego "Kraj gazem płynący", został aresztowany w środę za "nieuprawnioną obecność podczas prac komisji ds. Naukowych". Komisja obradowała na temat metod wydobycia gazu łupkowego.

Fox, który został już zwolniony z aresztu, w oświadczeniu napisał: "Zostałem aresztowany za to, że korzystałem z prawa do wolności słowa zawartego w Pierwszej Poprawce". Reżyser filmował prace Komisji Kongresu do sequelu swojego filmu.

"Kraj gazem płynący" pokazuje zagrożenia związane z wydobyciem gazu łupkowego, takie jak zatrucie wody i powietrza. (filmweb.pl)

Serbia: ASI wzywa do akcji solidarnościowych w dniu 6 lutego

Świat | Represje

W dniu 8 lutego 2012 r. wznowiony zostanie proces czterech członków organizacji anarcho-syndykalistycznej ASI (stowarzyszonej z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Pracowników), oraz dwóch niezrzeszonych anarchistów z Belgradu. Są oni sądzeni pod sfabrykowanymi zarzutami, jako tzw. „Szóstka z Belgradu”. Związek Syndykalistów Polski pisał obszernie na temat tej sprawy podczas pierwszej instancji. Powstała wtedy specjalna strona kampanii.

Oskrażonym zarzuca się uczestnictwo w ataku na grecką ambasadę w Belgradzie pod koniec sierpnia 2009 r. Wkrótce po wydarzeniu, szóstka osób (Tadej Kurepa, Ratibor Trivunac, Ivan Savic, Ivan Vulovic, Nikola Mitrovic oraz Sanja Dojkic) została aresztowana i spędziła 6 miesięcy w areszcie pod zarzutami “międzynarodowego terroryzmu”.

Dzięki międzynarodowej kampanii solidarnościowej, zostali wypuszczeni przed procesem. W czerwcu 2010 r. zostali całkowicie uniewinnieni przez sąd w Belgradzie. Jednak prokuratura odwołała się od wyroku . Członkowie ASI są również szykanowani z powodu swojego udziału w protestach przeciw szczytowi NATO, który odbył się w czerwcu 2011 r. ASI wzywa do akcji solidarnościowych pod ambasadami Serbii w dniu 6 lutego.

Indie: Policja krwawo stłumiła protest pracowniczy, pracownicy w odwecie zabili szefa firmy

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Represje

Pracownicy tymczasowi w zakładach ceramicznych w Yanam, w Indiach, od trzech tygodni prowadzą spór z pracodawcą. Ich żądaniem jest przyznanie im stałych umów i poprawienie warunków zatrudnienia. Domagają się również przywrócenia ich kolegów, którzy zostali zwolnieni podczas protestów. Cały czas trwają demonstracje przed bramą fabryki i cały czas dochodzi do konfliktów pomiędzy pracownikami, a lokalną policją.

W sobotę, pomimo wyroku sądowego zabraniającego im zbliżanie się do fabryki, pracownicy zaczęli podpalać samochody należące do firmy i starli się z policją. Policja biła protestujących pałkami, a potem otworzyła ogień. Jeden ze związkowców doznał śmiertelnych obrażeń podczas akcji policji. Dziewięciu innych pracowników musiało być hospitalizowanych, w wyniku ran postrzałowych.

Gdy pracownicy dowiedzieli się o śmierci związkowca, czterystu z nich wdarło się do domu szefa firmy i pobiło go na śmierć. Na dzień 28 lutego planowany jest strajk generalny w całych Indiach.

Gdańsk: Władze starają się zakazać Food Not Bombs

Kraj | Represje

Kilkudziesięciu gdańskich bezdomnych dostało w mroźną niedzielę darmowy, ciepły posiłek. Akcja była jednak nielegalna, bo aktywiści z inicjatywy "Jedzenie zamiast bomb", nie dostali na nią zgody z Urzędu Miasta
"Food not bombs" (jedzenie zamiast bomb) to ogólnoświatowa inicjatywa, która ma również swoich działaczy w Gdańsku. Już od dziesięciu lat, w mroźne dni, jesienią i zimą, rozdają oni jedzenie bezdomnym.

Przez ostatnie lata wolontariusze częstowali potrzebujących ciepłym posiłkiem na dworcu PKP, czyli tam, gdzie zimą gromadzi się najwięcej osób mieszkających na ulicy. W tym sezonie robią to jednak na Długim Targu, przy Neptunie.

- Rozdawanie jedzenia na terenach PKP nie wymagało uzyskania żadnej formalnej zgody - opowiada Mateusz z "Food not bombs". - W tym sezonie postanowiliśmy przenieść się jednak do centrum, bo po nasze posiłki zaczęli przychodzić nie tylko bezdomni, ale wielu mieszkańców Dolnego Miasta. W związku z tym wystąpiliśmy do władz Gdańska o formalną zgodę na przeprowadzenie akcji. Organizujemy ją już od listopada, w każdą niedzielę, w samo południe. Na rozdanie jedzenia w minioną niedzielę zgody jednak nie dostaliśmy.

USA: Starcia oburzonych z policją w Oakland

Świat | Gospodarka | Protesty | Represje

Policja w Oakland (Kalifornia) użyła w sobotę gazu łzawiącego i granatów odurzających podczas starć z setkami ruchu "Oburzonych" protestujących przeciwko narastającym nierównościom społecznym i chciwości wielkich korporacji. Ponad 300 osób zostało zatrzymanych. Demonstranci obrzucali policjantów kamieniami, butelkami i petardami.

Ok. 2 tys. "Oburzonych" z ruchu "Okupuj Wall Street" zgromadziło się na jednym ze śródmiejskich placów i usiłowało wedrzeć się do nieczynnego obecnie Centrum Konwencji Henry Kaisera i do pobliskiego budynku YMCA.

Po odparciu przez policję "Oburzeni" przeszli ulicami miasta, uniemożliwiając ruch uliczny. Policja otoczyła siedzibę władz miejskich i wezwała posiłki z okręgu Alameda. Władze miasta oświadczyły, że "nie dadzą się zastraszyć groźbą przemocy i nielegalnych poczynań".

Dlaczego zamknięto MegaUpload? Jednak nie z powodu piractwa?

Świat | Represje

Założyciel i pracownicy serwisu MegaUpload jednak nie tacy źli? Według najnowszych informacji mamy do czynienia z kolejnym kłamstwem i manipulacją na oczach całego świata. Kilka dni temu na wszystkich portalach rozpętała się dyskusja dotycząca zamknięcia serwisu MegaUpload, który ponoć świadomie szerzył piractwo. Nie był to jednak główny powód zatrzymania Kima Dotcoma, który rzekomo miał dopuścić się fałszerstw oraz prania brudnych pieniędzy. Po upływie raptem tygodnia dowiadujemy się czegoś zupełnie innego.

Za wszystkimi zatrzymaniami i zablokowaniem serwisu miały stać wielkie koncerny, którym nie podobały się zamierzenia pracowników MegaUpload. O czym mowa? Kim Dotcom chciał otworzyć zupełnie nową usługę, która wykluczała środowiska koncernów autorskich z uzyskiwania dochodów poprzez rozpowszechnianie utworów przez Internet. Serwis miał nazywać się Megabox, zaś jego współtwórcami i głównymi "klientami" mieli być sami autorzy, z pominięciem organizacji typu RIAA.

Poznań: Zamieszki po demonstracji przeciwko ACTA

Kraj | Protesty | Represje

W dniu 26 stycznia miał miejsce w Poznaniu kolejny protest przeciwko podpisaniu przez Polskę ACTA. W wydarzeniach brali udział również poznańscy anarchiści i anarchistki. Około 4-5 tysięcy ludzi, w tym wielu uczniów, studentów oraz kibiców zebrało się na Starym Rynku, by przejść na Plac Wolności.

Jednak najburzliwsze akty sprzeciwu miały miejsce już po rozwiązaniu legalnej części demonstracji. Wzburzony tłum udał się pod siedzibę PO na ulicy Zwierzynieckiej. Rozbite zostały w nim szyby, zaatakowano broniących wejścia policjantów. Na miejsce przyjechały dwie armatki wodne, jednak nie zostały użyte. Obecni byli również policjanci z bronią gładkolufową.

Pierwsza ofiara ACTA

Świat | Represje

Nazywa się Richard O'Dwyer, jest 23-letnim brytyjskim studentem i z powodu domniemanego naruszenia praw autorskich w internecie zostanie pierwszą ofiarą międzynarodowych porozumień antypirackich.

Czym zawinił student? Richard mieszkał w akademiku w Sheffield, gdzie uczęszczał do miejscowego uniwersytetu. W wolnych chwilach prowadził stronę internetową TVShack, gdzie społeczność zamieszczała linki do różnych źródeł, gdzie nielegalnie można było obejrzeć/ściągnąć materiały filmowe. Strona nie hostowała żadnych plików, umożliwiała jedynie wymianę linków... tak jak setki milionów innych stron w internecie, gdzie funkcjonują fora lub chociażby system komentarzy do artykułów. Czym więc wyróżniał się serwis Richarda? Tym, że osiągnął sukces - w ostatnich dniach działalności odnotowywał ok. 300 tys. wejść miesięcznie. To naprawdę sporo, jak na amatorski serwis.

Katowice: Pikieta solidarnościowa z zatrzymanymi w Bernie

Kraj | Świat | Protesty | Represje | Ruch anarchistyczny
2012-01-27 17:30
2012-01-27 19:00

W niedzielę szwajcarska policja zatrzymała w Bernie ponad 100 osób. Brały one udział w demonstracji przeciwników zbliżającego się Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

W konferencji Światowego Forum Ekonomicznego (World Economic Forum, WEF) co roku bierze udział ok. 2 tys. osób. To prezesi najbogatszych światowych korporacji, przywódcy polityczni (prezydenci, premierzy) oraz wybrani intelektualiści i dziennikarze. W tym roku konferencja odbędzie się w dniach 26-30 stycznia.
Jerzy Buzek, jako Szef Rady Programowej odbywającego się corocznie od 2009 roku w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego, otwarcie porównuje ze sobą te dwa szczyty polityczno-biznesowe, jednocześnie dążąc do podniesienia rangi ważności EKG na arenie międzynarodowej.

Tak samo jak kilka dni temu w Szwajcarii, tak i podczas ostatniego EKG, jego przeciwnicy wyrażający swój protest w zalegalizowanej demonstracji mogli na własnej skórze doświadczyć represji ze strony policji.
Czy tak wygląda demokracja, wolność słowa? Zdecydowanie nie! Tak wygląda cenzura poglądów, na rzecz fundowanej z kieszeni podatników międzynarodowej imprezy polityczno-biznesowej, gdzie za naszymi plecami w strugach szampana decyduje się o przyszłości obywateli.

Dołącz do pikiety solidarnościowej z zatrzymanymi w Bernie demonstrantami, która odbędzie się 27 stycznia ( piątek, drugi dzień Światowego Forum Ekonomicznego ), o godz. 17.30 na ul. Stawowej
w Katowicach.

Solidarność naszą bronią!

Federacja Anarchistyczna Śląsk www.fas.bzzz.net/
Antykongres antykongres.pl

Toruń: Skandaliczne wyroki za udział w proteście przeciwko JKM.

Kraj | Represje | Ruch anarchistyczny

W dniu 04.09.2011 r. w Toruniu na Rynku Starego Miasta skrajnie prawicowy populista, Janusz Korwin-Mikke zorganizował wiec przedwyborczy Kongresu Nowej Prawicy, podczas którego namawiał do swoich rozwiązań społeczno-gospodarczych. Przeciwko demagogi, populizmowi i szowinizmowi Nowej Prawicy oraz zaproszonych na wiec przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej zaprotestowała grupka osób nie zgadzających się z ksenofobicznym i antyspołecznym programem skrajnych prawicowców.

Protest miał pokojowy charakter, mimo to osoby trzymające transparent o treści "KORWIN RADZI: JESTEŚ BIEDNY/A TO SIĘ NIE LECZ" spotkały się z werbalną i fizyczną agrsją uczestników wiecu Nowej Prawicy. Osoby te były szarpane i wyzywane. Mimo iż uczestnicy i uczestniczki protestu zachowywali/ły się spokojnie i byli/ły na proteście legalnie (w proteście udział wzieło mniej niż 15 osób), świta Janusza Korwina Mikke wezwała policję która spisała uczestników i uczestniczki pikiety.

Pod koniec grudnia 2011 roku spisane osoby otrzymały wyroki w postępowaniu nakazowym, (bez udziału stron) za zakłócenie ładu i porządku publicznego. Trzy osoby otrzymały karę jednego miesiąca ograniczenia wolności z jednoczesnym zobowiązaniem wykonania za tę karę nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin. Jedna osoba otrzymała karę grzywny 400 zł plus opłaty sądowe 90 zł.

Davos: Ponad 100 zatrzymanych przed Światowym Forum Ekonomicznym

Świat | Gospodarka | Protesty | Represje

Szwajcarska policja zatrzymała w Bernie ponad 100 osób, które wzięły udział w demonstracji przeciwników zbliżającego się Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Rzecznik policji oświadczył, że zatrzymani brali udział w demonstracji w centrum szwajcarskiej stolicy, na którą nie wydano zgody. Oskarżono ich o zakłócanie porządku publicznego.

Międzynarodowy dzień solidarności z Leonardem Peltierem

Świat | Represje

Komitet Obrony Prawnej Leonarda Peltiera wzywa wszystkich zwolenników, zainteresowanych i wyrażających chęć pomocy ludzi z całego świata do protestu przeciwko niesprawiedliwości, której ofiarą padł pochodzący z rdzennego środowiska indiańskiego aktywista, Leonard Peltier. 4. lutego 2012 zbierzmy się pod siedzibami sądów federalnych USA oraz pod budynkami ambasad i konsulatów amerykańskich na całym świecie, domagając się uwolnienia tego niesłusznie skazanego człowieka, który od 36 lat przebywa w więzieniu.
Leonard Peltier jest rodzimym amerykańskim aktywistą, który w 1975 roku został niesprawiedliwie oskarżony w sprawie zabójstwa dwóch agentów Federalnego Biura Śledczego (FBI). Rządowe dokumenty wyraźnie dają do zrozumienia, że od samego początku śledztwa, bez zebrania żadnych dowodów, FBI dążyło do wsadzenia Peltiera „za kratki”.

Amerykańska prokuratura umyślnie przesłała do kanadyjskiego sądu sfabrykowane dowody w celu doprowadzenia do ekstradycji Peltiera na teren USA. Dokumenty te były podpisane przez kobietę, która została zmuszona przez agentów federalnych do podawania się za naocznego świadka zajść, będących przedmiotem dochodzenia. Już dawno temu rządowe źródła podały do wiadomości, że kobieta nie była w ogóle obecna w miejscu strzelaniny.
W międzyczasie w Cedar Rapids w stanie Iowa odbywał się inny proces sądowy, podczas którego uniewinniono współoskarżonych w sprawie dotyczącej Peltiera, stwierdzając, że działali oni w obronie własnej. Gdyby Leonard był sądzony razem z pozostałymi oskarżonymi, również zostałby uniewinniony.

Izrael, Tel Awiw: Eksmisja obozu bezdomnych i demonstracja pod Urzędem Miejskim

Świat | Represje

15 stycznia 2012 roku władze izraelskie przy pomocy stróżów bezprawia i wynajętych robotników, siłą usunęły protestujących bezdomnych z miasteczka namiotowego Ha'Tikva, w południowym Tel Awiwie. Protest trwał w zimne noce i dnie od dłuższego już czasu, gdzie ludzie nocowali w namiotach i ciężarówkach, organizując się oddolnie. Bezdomnych oraz aktywistów aresztowano w czasie eksmisji, a także podczas innej większej demonstracji bezdomnych i wspierających ich ludzi przed Urzędem Miasta, tuż po eksmisji miasteczka namiotowego.

Po raz kolejny władze izraelskie pokazują, czym wg. nich jest demokracja oraz ile wart jest obywatel/obywatelka tego państwa, gdzie 96 % Żydów "służy oraz broni" w armii swoich oprawców.

Maciej Mikulewicz – Jazz dla amerykańskiej demokracji

Publicystyka | Represje

Czego by sobie nie życzyć na początku 2012 roku, wojna ze złem trwa w najlepsze i prawie nic nie zapowiada jej końca… Kiedy ciężkie (oleiste!) chmury zbierają się nad Bliskim Wschodem, my możemy odetchnąć spokojnie – jesteśmy daleko i po właściwej stronie. Stronie wartości demokratycznych. Prawda?

Być może tylko dlatego, że nagłówki „Iran grozi światu” tak skutecznie przyciągają uwagę, mało kto dowiedział się, że sylwestrową decyzją prezydenta USA Baracka Obamy, było podpisanie ustawy umożliwiającej bezterminowe przetrzymywanie przez armię USA terrorystów i osób podejrzanych o wspieranie grup wrogich Stanom Zjednoczonym bez postawienia im zarzutów i bez prawa do sądu. Nikt nie może mieć już żadnych nadziei, co do tego, że za jego kadencji pożegnamy się z więzieniem w Guantanamo. Żeby nie było wątpliwości – nowe prawo dotyczy również obywateli amerykańskich. I to właśnie budzi za oceanem największe kontrowersje.

Przepisy, kiedy wspominają o Amerykanach są dość nieprecyzyjne i trudno wyzbyć się wrażenia, że nieprzypadkowo. Z jednej strony mowa jest o tym, że obywatele amerykańscy im nie podlegają, ale żeby zaraz dodać, że tylko ci, którzy zostali aresztowani na terenie USA. Następnie podkreśla się obowiązek przekazania wojsku każdego zatrzymanego, który znajduje się na liście (kto wie jak trafia się na listę?) osób powiązanych z Al-Kaidą lub innymi wrogimi siłami. Co w tej sytuacji z Amerykanami? Jeden z paragrafów stanowi krótko, że ów obowiązek, może zostać zawieszony, w przypadku postępowania z obywatelami USA. Może, ale nie musi.

Poprzednie przepisy z 2001 roku [1], na podstawie których prowadzono wojnę z Al-Kaidą oraz tymi, którzy zostali uznani za jej sojuszników, bardzo precyzyjnie odnosiły się jedynie do winnych ataków z 11 września 2001 roku. Obecnie pojawia się dużo szersza definicja osób, które mogą stać się obiektem aresztowań dokonywanych przez siły militarne USA, chodzi o „Osoby, które były częścią lub w sposób znaczący wspierały Al-Kaidę, Talibów lub związane z nimi grupy zaangażowane we wrogie działania wymierzone w Stany Zjednoczone lub ich koalicjantów, włączając w to każdego, kto dopuścił się wrogich aktów lub bezpośrednio wspierał takie akty wrogich ugrupowań tego rodzaju” [2]. Amerykańscy komentatorzy podkreślają nieprecyzyjność tych zapisów, które łatwo stać się mogą przedmiotem nadinterpretacji i nadużyć.

Jak zdefiniować „wrogi akt” i kiedy „wsparcie” staje się “znaczące”? Czy znaczącym nazwać można dopiero sprzedaż broni członkowi wrogiej organizacji, czy już na przykład wynajęcie mu samochodu? Czy niezbędna jest premedytacja czy wystarczy przypadek? Możliwość udzielania odpowiedzi na te i pozostałe pytania ma tylko jedna ze stron.

Amerykanie obudzili się pierwszego stycznia w kraju, w którym prawo do obrony staje się łaską, a administracyjna decyzja może zadecydować o czyimś losie w sposób równie demokratyczny, co średniowieczne procesy o czary – przecież jak wtedy, tak i dzisiaj można w razie potrzeby troszkę podtopić przesłuchiwanego…

Nowe prawo nie zmusza oczywiście do przetrzymywania więźniów w nieskończoność, a jedynie to umożliwia. Ktoś niewinnie wrzucony do tego worka, może więc mieć nadzieję, że prędzej czy później się z niego wydostanie. Przewidziano bowiem procedurę, która co roku ma weryfikować status więźnia, to znaczy oceniać, czy nadal stanowi on zagrożenie dla bezpieczeństwa USA. Nie istnieją jeszcze dotyczące jej szczegółowe przepisy, wiadomo natomiast, że nie musi w niej uczestniczyć żaden obrońca (w końcu zatrzymanie nie równa się już oskarżeniu). Ustawa przewiduje jednak, że przed ewentualnym zwolnieniem lub przeniesieniem więźnia poza jurysdykcję armii Stanów Zjednoczonych komisja musi wziąć pod uwagę kilka czynników ryzyka. Wśród nich także: „Prawdopodobieństwo rodzinnej, plemiennej lub rządowej rehabilitacji lub poparcia dla więźnia po jego przeniesieniu lub uwolnieniu.”[3] A to może ostudzić nadzieje ewentualnego niewinnie osadzonego. Wie, że rodzina o nim nie zapomniała, jego plemię nie wierzy Departamentowi Bezpieczeństwa USA albo może jego rząd wysyła kolejne noty z żądaniem poszanowania prawa międzynarodowego? Jest w kropce, ewidentnie nie nadaje się do życia w miłującej pokój cywilizacji…

Autorzy ustawy wykazali się też niespotykaną pomysłowością określając moment, do którego trwać mają te specjalne przywileje armii. Czas odsiadki skończy się bowiem z „chwilą ustania wrogości”[4], co ma szansę zostać zapamiętane jako jedna z najciekawszych metafor nieskończoności…

Co ciekawe, mimo trwających właśnie prawyborów w Partii Republikańskiej mających wyłonić kandydata, który wystartuje przeciw Barackowi Obamie w wyścigu o fotel prezydenta w listopadzie tego roku, żaden z nich nie zakwestionował nowych przepisów. Projekt uzyskał bowiem akceptację obu partii, między innymi dlatego, że podczepiony został pod ustawę zatwierdzającą budżet Pentagonu – brak zgody oznaczałby brak pieniędzy dla armii.
Republikanie, zazwyczaj uczuleni na wszelkie przejawy wzmacniania władzy prezydenta, nie mają żadnego problemu z metodami, które częściowo już od czasów W.G. Busha zadomowiły się w praktyce prowadzenia „Wojny z terroryzmem”. Różnica polega na tym, że do tej pory były one „jedynie” silnie kwestionowaną interpretacją prawa z 2001 roku. Należy się spodziewać, że ustawa, która teoretycznie wymierzona jest jedynie w terrorystów szybko znajdzie swoje zastosowania w codziennej praktyce dyscyplinowania obywateli, tak jak to było z AUMF z 2001 roku [5] .

Od momentu pojawienia się projektu ustawy nie ustaje krytyka ze strony obrońców praw człowieka, niezależnych komentatorów (jak np. John Stewart z The Daily Show), ale i dużych mediów takich jak redakcja New York Timesa, którzy po pierwszym zdumieniu (prezydent zapowiadał, że ustawy nie podpisze) organizują medialny opór przeciw zawieszaniu praw obywateli demokratycznego kraju. Mimo iż prezydent Obama podkreślał, że podpisuje ustawę żywiąc do niej poważne zastrzeżenia, po czym wydał oświadczenie, w którym zapewnia, że jego administracja nie pozwoli armii na przetrzymywanie Amerykanów w nieskończoność, to przepisy weszły w życie, a zaufanie do prezydenta może już tylko spadać.

Nikt nie może zresztą zapewnić, że przepisy w odniesieniu do Amerykanów pozostaną martwe także w przypadku zmiany na najważniejszym stanowisku amerykańskiej administracji. Pojawiają się głosy obawy przed nowym makkartyzmem, a dawni sojusznicy Obamy ogłaszają, że zostali oszukani jego pustą retoryką.

Nie ma co wypatrywać niepokojących oznak końca świata w 2012 roku, ale kto wie, czy gdzieś nad nami siedmiu aniołów Apokalipsy nie czyści właśnie swoich trąb, żeby zagrać amerykańskiej demokracji kawałek pożegnalnego, nowoorleańskiego jazzu.

1. Authorization to Use Military Force (AUMF): http://news.findlaw.com/wp/docs/terrorism/sjres23.es.html [↩]
2. „(2) A person who was a part of or substantially supported al-Qaeda, the Taliban, or associated forces that are engaged in hostilities against the United States or its coalition partners, including any person who has committed a belligerent act or has directly supported such hostilities in aid of such enemy forces.” SEC. 1021., (b), (2) lub s. 654 w. 12-18. [↩]
3. “(4) ensure that appropriate consideration is given to factors addressing the need for continued detention of the detainee, including—
(A) the likelihood the detainee will resume terrorist activity if transferred or released;
(B) the likelihood the detainee will reestablish ties with al-Qaeda, the Taliban, or associated forces that are engaged in hostilities against the United States or its coalition partners if transferred or released;
(C) the likelihood of family, tribal, or government rehabilitation or support for the detainee if transferred or released;” SEC. 1023., (b), (4), (A)-(C) lub s. 661, w. 11-23. [↩]
4. „(1) Detention under the law of war without trial until the end of the hostilities authorized by the Authorization for Use of Military Force.” SEC. 1021., (c), (1) lub s. 654, w. 22-24 [↩]
5. Authorization to Use Military Force (AUMF): http://news.findlaw.com/wp/docs/terrorism/sjres23.es.html [↩]

Źródło: Praktyka teoretyczna.

Francja: Kolejne zabójstwo z rąk policji i protesty społeczne

Świat | Protesty | Represje

W Clermont-Ferrand we Francji wybuchły zamieszki, po najnowszym przypadku brutalności policji i rutynowego tuszowania sprawy. Spalono około 30 samochodów. Przyczyną wybuchu gniewu była śmierć 30-letniego Wissama El-Yamni, który zmarł w poniedziałek, gdy przebywał w rękach policji. Został aresztowany w noc sylwestrową. W wyniku potraktowania przez policję, zapadł w śpiączkę i doznał ataku serca z "nieznanych przyczyn". Jak podały francuskie media, aresztowany nie miał wcześniejszej historii problemów z sercem, za to miał widoczne obrażenia szyi.

Policja zareagowała przysyłając jeszcze więcej posiłków, by starać się stłumić protesty. Mieszkańców starano się zastraszyć za pomocą helikopterów, które oświetlały szperaczami okna domów w środku nocy.

Kanał XML