Represje

Warszawa: Napaść policji na autonomiczną przestrzeń inicjatyw 'Syrena'

Kraj | Represje

Zdemolowanie drzwi, agresja, wyzwiska - tak przebiegala interwencja policji w autonomicznej przestrzeni inicjatyw 'Syrena' przy ulicy Wilczej 30 w Warszawie.

W niedziele, 8 stycznia 2012r. w Syrenie odbywalo sie spotkanie z przedstawicielami bialoruskiego ruchu antyautorytarnego. W ramach spotkania prowadzona byla dyskusja i wyswietlane byly filmy o politycznej sytuacji opozycji na Bialorusi. O godzinie 19:30, w trakcie pokazu, na teren budynku wtargnela policja. Okolo 15 funkcjonariuszy wtragnelo do srodka po tym, jak sierzant Kamil Obydź wywazyl drzwi wejsciowe.

Osoby przebywajace wewnatrz budynku i proszace o wyjasnienia spotkaly sie z fizyczna przemoca, agresja i wyzwiskami. Wyzej wspomniany sierzant Obydź wbiegl do jednego z pomieszczen, gdzie zwyzywal i uderzyl jedna z bedacych tam osob. Odmowiono podania przyczyny interwencji, by dopiero pod naciskiem osob oburzonych zaistniala sytuacja przedstawic trzy sprzeczne wersje - wszystkie wyssane z palca.

Po spisaniu danych wszystkich obecnych na miejscu, które trwało ok. półtorej godziny, funkcjonariusze opuścili teren Syreny. Akcja policji była skandaliczna. Ilosc funkcjonariuszy i sposob ich dzialania byly totalnie niewspolmierne do rzekomego powodu wtargniecia na teren budynku. Brutalna interwencja zmusiła legalnie przebywającego w Polsce, nieposzukiwanego działacza antyautorytarnej białoruskiej opozycji, do ucieczki przez okno. Użycie przez nich bez ostrzeżenia tzw. środków przymusu bezpośredniego, w tym wypadku fizycznej przemocy, było zupełnie nieuzasadnione. Wszystkie osoby przebywające na terenie Syreny zachowywały się spokojnie. Niespójność podawanych przez funkcjonariuszy podstaw prawnych przeprowadzonych działań pozwala nam sądzić, że całe wydarzenie było chaotyczną próbą zastraszenia, kolejnym przykładem bezprawnego wtargnięcia i poczucia bezkarności władzy w przypadku użyciu przemocy, oraz przyjemności w upokarzaniu osób, nad którymi "strażnicy porządku publicznego" niezaprzeczalnie czują wyższość.

Grecja: Anarchiści zajęli radio w Atenach

Świat | Represje | Ruch anarchistyczny

Około 20 greckich anarchistów wdarło się rano do studia prywatnej stacji radiowej w Atenach. Zmusili rozgłośnię do nadania komunikatu w którym wzywali na antenie radia Flash do "walki zbrojnej i rewolucji". Podkreślali, że "kapitalistyczny system sprawiedliwości" nie ma prawa sądzić ośmiu członków ugrupowania Walka Rewolucyjna, których proces rozpoczął się pod koniec października.

Po zakończeniu emitowania komunikatu radio poinformowało, że policja otoczyła jego siedzibę. Dziennikarz radia Argiris Kostakis powiedział, że "młodzi ludzie nie dopuścili się przemocy". - Spełniliśmy ich żądanie - dodał. Nie wiadomo co się stało z anarchistami po emisji ich komunikatu.

Radio Flash jest jedną z głównych prywatnych stacji informacyjnych w Atenach.

O Walce Rewolucyjnej stało się głośno za sprawą zamachu na ambasadę USA w Atenach, do którego doszło w styczniu 2007 roku. Od 2003 roku organizacja ta, uważana za "najbardziej niebezpieczną" w Grecji, przeprowadziła kilkanaście ataków wymierzonych w polityków, banki, instytucje publiczne lub dyplomatyczne. W ich wyniku nikt nie zginął.

Poznań: Odszkodowania za bezprawne zatrzymania

Kraj | Represje | Ruch anarchistyczny

Kilkudziesięciu anarchistów jakiś czas temu zablokowało wjazd na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich, "Odzyskujemy miasto", "Miasto to nie firma" - to hasła które związane były mni. z planami ewikcji squatu rozbrat. Zatrzymani byli bici, kopani i wyzywani, a potem przez kilka godzin przetrzymywani na komisariacie. Trzej anarchiści dostaną teraz odszkodowanie za bezprawne pozbawienie wolności, złożyli skargi na policjantów, które jednak zostały odrzucone.

Policja tymczasem wniosła o ukaranie ich za nieopuszczenie zbiegowiska mimo wezwań funkcjonariuszy. Sąd jednak 35 anarchistów uniewinnił. Stwierdził, że w ogóle nie powinni być osądzani pod takim zarzutem. Trzech anarchistów dostało też zarzuty za napaść na policjantów. Ale oni też zostali uniewinnieni. Sumy odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie nie są wielkie: 800 zł, 1 tys. i 1,5 tys. zł.

Rzecznik policji Andrzej Borowiak w oświadczeniu przesłanym „Gazecie” napisał: - Policja działała zgodnie z prawem i w jego obronie.

Jarosław: Policjantka, która skatowała zatrzymaną, postawiona w stan oskarżenia

Kraj | Represje

O przekroczenie uprawnień oskarżyła policjantkę z Jarosławia prokuratura. Funkcjonariuszka odpowie przed sądem za pobicie w komendzie Małgorzaty Jabłońskiej. Akt oskarżenia przeciwko Ewelinie B. został przygotowany przez Prokuraturę Rejonową w Przemyślu. - Został wysłany do sądu - mówi Jacek Staszczak, wiceszef prokuratury i autor oskarżenia.

Policjantce grozi do 3 lat więzienia. Nie przyznaje się do winy. Jej przełożeni zawiesili ją w czynnościach służbowych. B. ma odebraną broń i legitymację policyjną.

Aktem oskarżenia objęta jest tylko policjantka, choć - jak twierdziła pobita kobieta - w komendzie pastwiło się nad nią czterech funkcjonariuszy. Wobec trzech pozostałych śledztwo umorzono, prokuratura nie dopatrzyła się w ich czynach przestępstwa.

Funkcjonariusze do tej pory twierdzili, że Jabłońska sama się pobiła, bo rzucała się po ścianach w komendzie.
- Oskarżenie policjantki świadczy o tym, że to, co mówiła dotychczas pani Jabłońska nie było jej imaginacją - komentuje Henryk Streit, adwokat Małgorzaty Jabłońskiej.

Chiny: Skazani za nawoływanie do obalenia państwa

Świat | Represje

W poniedziałek, sąd w Chinach skazał Chena Xi na 10 lat więzienia, za „nawoływanie do obalenia państwa”. Jest to jeden z najcięższych wyroków od czasu skazania laureata Nagrody Nobla Liu Xiaobo dwa lata temu. Żona skazanego powiedziała agencji Reuters, że sędzia uznał, że Chen stanowi „poważne zagrożenie dla państwa”, choć posługiwał się jedynie klawiaturą. 57-letni Chen został skazany za napisanie 36 artykułów atakujących Partię Komunistyczną, które zostały opublikowane w internecie. Wielu Chińczyków ma dostęp do niecenzurowanego internetu dzięki programom do obchodzenia rządowych blokad i firewalli.

Chen oznajmił, że nie będzie składał apelacji, gdyż w jego opinii nic to nie zmieni. Zdaniem obrońców praw człowieka, eskalacja represji jest odpowiedzią władz na narastającą falę protestów. Jak mówi chińskie przysłowie: „trzeba zabić kaczkę, by przestraszyć małpy” – powiedziała Renee Xia, z grupy Human Rights Defenders. Chen Xi jest byłym żołnierzem, który został skazany na 3 lata więzienia za swój sprzeciw wobec tłumienia protestów na pl. Tiananmen w 1989 r. Później więziono go też w 1996 r. W 2005 r. był inicjatorem forum na rzecz praw górników w Guiyang.

Egipt: Protesty przeciwko reżimowi wojskowemu trwają

Świat | Militaryzm | Protesty | Represje

Na symbolicznym placu Tahrir zbierają się tysiące osób z żądaniami oddania władzy w ręce cywilne. Od czasu obalenia byłego dyktatora Mubaraka, rządy sprawuje wojsko. Niewiele wskazuje na to, żeby wojsko miało jakąkolwiek chęć oddania władzy. Natomiast wiele wskazuje na to, że wybory parlamentarne będą jedynie fasadą legitymizującą władzę reżimu wojskowego.

Tylko w ciągu ubiegłego tygodnia w zamieszkach zginęło 17 osób. Demonstranci wzywają do rozliczenia winnych.

Warszawa: Policjanci zeznają na procesie działacza Komitetu Obrony Lokatorów

Kraj | Lokatorzy | Represje

Około trzydziestu lokatorów i działaczy społecznych było obecnych podczas wtorkowego procesu Marka Jasińskiego z Komitetu Obrony Lokatorów. Działacz lokatorski jest oskarżony o zorganizowanie niezarejestrowanej pikiety, która odbyła się 10 marca przed budynkiem urzędu dzielnicy Praga Północ. Zgromadzenie to było poświęcone pamięci zabitej działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej.

Podczas rozprawy zeznawali policjanci i uczestnicy demonstracji. Wyszły na jaw sprzeczności w zeznaniach policjantów. Okazało się, że nie wzywali oni protestujących do rozejścia się, tak jak pierwotnie zeznali. Okazało się również, że pisemne zeznania policjantów były identyczne, co wskazuje na to, że po prostu przepisali je od siebie, uzgadniając wcześniej wersje. Kuriozalne było również to, iż jeden z policjantów, usiłując uzasadnić zarzut "zakłócania porządku", choć demonstracja przebiegała bardzo spokojnie, zeznał iż obwiniony zakłócał porządek "wypowiadając się". Relację z pierwszego posiedzenia sądu w tej sprawie umieściliśmy tutaj.

Egipt: Śmiertelne represje

Świat | Militaryzm | Protesty | Represje

 Krwawe protesty w Egipcie W ostatni weekend w wyniku represji wobec demonstrantów dokonanych przez wojskowy reżim tego kraju zginęło 10 osób, 494 osoby zostały ranne, a ponad 181 zatrzymano. Tylko wczoraj 11 demonstrantów zostało zabitych w centrum stolicy tego kraju Kairze.

Są to oficjalne dane podawane m.in. przez ministerstwo zdrowia tego reżimu. Natomiast prawdziwa liczba ofiar może być większa.

W Egipcie odbywają się protesty ludzi domagających się oddania władzy cywilom przez reżim wojskowy. (Telesur)

USA:”Okupanci” bronią Manninga

Świat | Protesty | Represje

Organizacja Occupy Wall Street zorganizowała protest przed bazą wojskową Fort Meade (Maryland) przeciwko represjom wobec rzekomego informatora WikiLeaks, młodego żołnierza Bradleya Manninga.

Organizatorzy protestu twierdzą, że Manning:

„Jest przetrzymywany przez co najmniej 18 miesięcy i został poddany potwornym torturom przez wojskowych tego kraju za zaoferowanie informacji Wikileaks”.

Bradley Manning został aresztowany w lipcu 2010 r. Postawiono mu 22 zarzuty dotyczące rozpowszechniania dokumentów wojskowych i tajemnic dyplomatycznych. Zostało osadzony w więzieniu marynarki wojennej w Quantico w stanie Virginia.

Źródło: Telesur

Egipt: Policja morduje, premier bredzi o "kontrrewolucjonistach"

Świat | Blog | Protesty | Represje

Na filmie poniżej, widać żołnierzy bijących protestujących pałkami nieopodal pl. Tahrir w Kairze. Dwóch z nich nie przeżyło. Egipski premier stwierdził w telewizji, iż "protestujący są kontrrewolucjonistami". Brzmi znajomo?

http://www.youtube.com/watch?v=YDVsG37Iwz8

Kazachstan: Policja strzela do protestujących. 150 zabitych, setki rannych

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Represje | Strajk

W dniu 16 grudnia, w kazachskie święto niepodległości, przeszło 3 tys. osób zgromadziło się w pokojowym proteście w Zhanaozen, solidaryzując się w ten sposób ze strajkującym od maja pracownikami przemysłu rafineryjnego. Policja i wspierające ją jednostki specjalne zaatakowały bez powodu i ostrzeżenia pokojowy protest i otworzyły ogień w kierunku demonstrantów i ich rodzin. Na godzinę 10:00 czasu Europejskiego bilans ofiar wynosił 150 osób zabitych i co najmniej 500 rannych.

Aktualizacja [19 grudnia]: W Aktau ludzie w ramach samoorganizacji powołali grupy, pomagające rodzinom odnajdywać swoich bliskich, z którymi stracili kontakt podczas ostatnich kilku dni zamieszek. Deklaracja i apel wystosowany rzekomo przez przedstawicieli górników i hutników, jak się okazało, były sfałszowane i zdecydowana większość robotników potępia treść oświadczenia jak i apelu, wzywającego do opuszczenia ulic i załatwienia spraw pokojowo. Ankieta przeprowadzona wśród zbuntowanych pracowników w Zhanaozen dowodzi, że oświadczenie (które nota bene szeroko rozpowszechniono w mediach i potraktowano jako oficjalne stanowisko zbuntowanych robotników) nie znajduje poparcia w oczach protestujących i nie zgadzają się oni z jego treścią, całość postrzegając jako prowokację i próbę stłumienia niezadowolenia.

W Aktau protesty nie słabną. Mimo, że na ulicach stale przybywa policji i wojska a nad miastem krążą liczne wojskowe śmigłowce, protestujących nie ubywa, a nawet w dalszym ciągu przybywają kolejni z okolicznych osad i wiosek. Napięcie i nerwowa sytuacja nie ustają w Zhanaozen. W nocy na ulicach nadal słychać strzały z broni palnej. Wszystkie sklepy w mieście są pozamykane, nie funkcjonuje większość firm i przedsiębiorstw. Pod koniec dnia szef policji- Kalmuhambet Kasymov, wydał rozkaz, by policjanci strzelali do zgromadzonych na ulicach ludzi, jeśli ci nie zdecydują się rozejść na żądania służb mundurowych.

Nowe informacje w sprawie Andrzeja Mazurka, zatrzymanego podczas greckiej rewolty w 2008 roku

Świat | Blog | Represje

Minęły trzy lata od aresztowania Andrzeja Mazurka, który wciąż pozostaje zakładnikiem w rękach państwa greckiego. Andrzeja zatrzymano w dniu 9 grudnia 2008 roku na placu Canningos (Ateny), w trakcie starć będących odpowiedzią na zabójstwo Alexandrosa Grigoropoulosa przez policyjnych morderców Korkoneasa i jego wspólnika Saraliotisa.

Andrzeja skazano na 7 lat pozbawienia wolności, z czego w areszcie spędzi 4,5 roku pod różnymi zarzutami [dotyczą one zarówno wykroczeń jak i przestępstw]. Najpoważniejsze z nich to posiadanie materiałów wybuchowych (chodzi o koktajle Mołotowa) oraz „usiłowanie pozbawienia życia funkcjonariuszy policji”. Pomimo zarzutów, podczas zatrzymania nie znaleziono przy nim żadnych obciążających przedmiotów.

Ważną rolę w sprawie Andrzeja odegrała jego nieznajomość znaczenia greckiego sloganu „batsi, gourounia, dolofoni”, co po polsku oznacza „gliny, świnie, mordercy”. Został skazany bez pełnej świadomości zarzutów, nie będąc tym samym w stanie sformułować poprawnej obrony. Tłumacze z polskiej ambasady, którzy pojawiali się w komendzie głównej policji tylko podczas przesłuchiwania i bicia Andrzeja, wykazywali pełną zgodność z władzami greckimi. Znając polityczną tożsamość Andrzeja, tłumaczyli w sposób niekompletny bądź zmieniali znaczenie wypowiedzianych po grecku słów. Tą samą praktyką posłużyli się również podczas jego procesu.

Andrzej jest w tym momencie jedynym więźniem państwa greckiego zatrzymanym w trakcie rewolty z grudnia 2008 roku, podczas gdy Vasilis Saraliotis, morderca Alexisa, został niedawno zwolniony z więzienia przy pełnym błogosławieństwie greckiego wymiaru sprawiedliwości.

To kolejny dowód, że każdy kto nie spuszcza głowy i podejmuje walkę przeciwko brutalności państwa staje się obiektem izolacji i tortur, z dowodami winy lub bez nich. Obecnie, Andrzej Mazurek przetrzymywany jest w drugim skrzydle więzienia Larissa (środkowa Grecja). 11 czerwca 2012 roku jego sprawa trafi do sądu apelacyjnego. Wtedy stanie twarzą w twarz z dziesięcioma gliniarzami, występującymi w charakterze świadków oskarżenia. Odkąd polskie władze wzięły go na celownik, Andrzej mierzy się także z możliwością ekstradycji po odbyciu kary.

Źródło: grecjawogniu.info

Wściekłe masy przeganiają władzę i jej pałkarzy

Świat | Gospodarka | Protesty | Publicystyka | Represje

 Wiec protestacyjny mieszkańców WukanWukan, miejscowość położona w południowo-wschodniej części Chin, jest w tej chwili kontrolowana i zarządzana przez jej mieszkańców, po tym jak tydzień temu lokalne władze Partii Komunistycznej i policja zostały siłą wyparte z okolicy miasteczka. Ta niezwykła i niespotykana, jak na chińską rzeczywistość, sytuacja spowodowała następnie starcia lokalnej ludności z policją w walce o zachowanie terenów komunalnych, które władza planowała sprywatyzować (co zagroziłoby wielu okolicznym mieszkańcom popadnięciem w nędzę) oraz morderstwo jednego z delegatów ruchu oporu, powołanego przez mieszkańców.

Spór rozpoczął się już we wrześniu, gdy pojawiły się podejrzenia, że lokalna władza wyprzedaje wspólne tereny, nieodpłatnie używane przez ludność pod uprawę i hodowlę bydła. Nabywcą terenów miała być firma „Country Garden”, specjalizująca się w branży budownictwa i sprzedaży ekskluzywnych apartamentowców.

21-go września kilkuset mieszkańców Wukan pokojowo protestowało przed miejscowym biurem Partii Komunistycznej. W miarę jak tłum rósł, protestujący zaczęli blokować okoliczne drogi i atakować budynki firm na pobliskiej strefie przemysłowej. Trzech protestujących zostało aresztowanych, wobec czego następnego dnia przeszło sto osób obległo posterunek policji, żądając ich uwolnienia. Reakcja policji i wynajętych najemników była tym razem nagła i brutalna. Zaatakowano zgromadzonych, w tym dzieci i osoby starsze.

Ostatecznie policja wycofała się, zaś władze wykazały chęci ugodowego rozwiązania narastającego konfliktu. Jednak pozorny spokój i stabilizacja, które trwały kilka tygodni, skończyły się gwałtownie dnia 11-go grudnia, wraz ze śmiercią Xue Jinbo. Xue był jednym z trzynastu delegatów wybranych przez zbuntowaną ludność we wrześniu. Według relacji Gao, zięcia zamordowanego, gdy go zastał, Xue był cały posiniaczony, miał zakrzepniętą krew na twarzy i powyłamywane kciuki. Według komunikatu wystosowanego przez państwową agencję informacyjną Xinhua, Xue zmarł w wyniku ataku serca. Jeśli jednak jest to prawdą, to wskutek zawału serca będącego następstwem brutalnej napaści policjantów.

Miejscowa ludność na wieść o śmierci Xue wściekła się. Tym razem w zdecydowanej przewadze sił, zaatakowano lokalne posterunki policji. Siły policyjne wycofały się kilka mil za miasto i zabarykadowały główne ulice w obrębie miasta. Widząc gwałtowny przebieg zdarzeń, państwowi urzędnicy i lokalni przedstawiciele Partii Komunistycznej w obawie o życie, także ferowali się ucieczką. Na dzień dzisiejszy policyjne blokady wokół Wukan nadal stoją, a zasoby żywnościowe miasta szacowane są na okres nieco ponad tygodnia. Wszelkie decyzje w odciętym mieście podejmowane są kolektywnie przez mieszkańców.

Poniżej relacja, która ukazała się we wtorkowym wydaniu „Daily Telegraph”.

„Tysiące mieszkańców Wukan, rozwścieczonych śmiercią jednego ze swoich delegatów w policyjnym areszcie, zgromadziło się następnego dnia pod pagodą, w której mieści się lokalny ratusz. Przez 5 godzin siedzieli na długich ławach, śpiewali, wykonywali synchroniczne sekwencje imitujące walkę i wprowadzali się w stan wewnętrznej furii. Pod koniec dnia, kwadrans po nastaniu oficjalnego dnia żałoby po zamordowanym delegacie, tłum pogrążony w konwulsjach płaczu, gniewu i złości skandował głośne „Oddajcie ciało! Oddajcie naszego brata! Oddajcie naszą ziemię! Wukan został skrzywdzony! Krew za krew! Gdzie jest sprawiedliwość?!”.

Wydarzenia z Wukan są w tej chwili mocno cenzurowane przez „wielki fire-wall Chin”. Jednak dzięki umiejętnościom i technikom doświadczonych hakerów, część informacji przecieka i obiega cały świat. W ciągu kilku ostatnich tygodni przez bardziej uprzemysłowione regiony Chin przetoczyła się kolejna fala robotniczych protestów i wystąpień. Podczas gdy stacjonujące w Chinach, międzynarodowe korporacje odnotowują kolejne straty z tytułu słabnącego popytu eksportowego na swoje produkty, kapitaliści i bogate kraje zachodu domagają się dalszych zysków generowanych kosztem pracowników, nasilonego wyzysku i wzmożonej eksploatacji fabryk.

Choć Chiny zdołały przetrwać tę pierwszą falę załamania gospodarczego, stosując metody sztucznego pobudzania gospodarki, to jednak stale pogarszający się poziom życia klas pracujących w USA i Europie odbija się piętnem na kondycji zakładów wytwórczych na całym świecie, zwłaszcza w Chinach. W nadchodzącym roku rosnąca w siłę, rewolucyjna fala w Chinach może sprawić, że „Arabska wiosna ludów” będzie się przy niej jawiła jedynie jako przysłowiowa burza w szklance wody, oraz w istotny sposób wpłynie na kierunek, jaki przyjmie w najbliższym czasie walka klas wyzyskiwanych z kapitałem.

Indonezja: Zgolili irokezy i kazali recytować koran

Świat | Blog | Dyskryminacja | Represje

 Golone irokezy"REHABILITACJA MORALNA" PUNKÓW W INDONEZJI

Zamiast dobrej zabawy na koncercie, indonezyjscy policjanci zgotowali fanom muzyki punk koszmar. Funkcjonariusze przeprowadzili nalot na imprezę, aresztowali kilkadziesiąt osób i poddali ich "moralnemu oczyszczeniu" w duchu Islamu. Młodym ludziom zgolono włosy, powyjmowano kolczyki i kazano recytować Koran.
Do "nalotu" na koncert doszło w indonezyjskiej prowincji Aceh, która jako jedyna w całym kraju wprowadziła w życie szariat, czyli prawo islamskie. Ta położona na zachodzie Indonezji prowincja, która została w 2004 roku zdewastowana przez tsunami, jest najbardziej konserwatywna w całym kraju i cieszy się znaczną autonomią od władz centralnych, uzyskaną dzięki długiej wojnie domowej.

Urządzenie w takim miejscu koncertu punkowego wydaje się być złym pomysłem. Przekonało się o tym dobitnie około stu fanów tej muzyki. Policja przeprowadziła nalot podczas koncertu. Uzbrojeni w bambusowe pałki policjanci rozpędzili bawiących się ludzi, zatrzymując większość z nich.

Następnie funkcjonariusze zaczęli "oczyszczanie". Zaczęto od golenia irokezów. Potem policja pozbawiła zatrzymanych "obrzydliwych" ubrań i wydała nowe, bardziej skromne i czyste. - Wszelkie ozdoby jak obroże czy łańcuchy zostały wrzucone do basenów z wodą w celu duchowego oczyszczenia - stwierdził szef lokalnej policji Iskandar Hasan.

Na zakończenie 65 osób załadowano do samochodów i przewieziono do aresztu. Tam mają przejść 10-dniową "rehabilitację", na którą według Hasana składają się zajęcia z religii, recytacja koranu i musztra oraz ćwiczenia fizyczne. - Nikogo nie torturujemy. Nie naruszamy niczyich praw człowieka. My tylko próbujemy nakierować ich na właściwą ścieżkę moralności - oświadczył Hasan.

Punkowcy są jednak odmiennego zdania. - Dlaczego? Dlaczego moje włosy? Nikomu nie robiliśmy krzywdy. Po prostu tak wyrażaliśmy samych siebie, dlaczego robią z nas kryminalistów? - powiedział jeden z "rehabilitowanych". Ich pogląd podziela rzecznik praw człowieka Indonezji Nur Kholis, który zapowiedział zbadanie sprawy.

[INFO ZA TVN]
mk/fac/k
http://www.tvn24.pl/0,2487387,galeria.html

 Pod strażą

Wielka Brytania: Blokada deportacji 75 tamilskich uchodźców

Świat | Dyskryminacja | Protesty | Represje

Aktywiści działający przeciwko deportacjom zablokowali drogi dojazdowe do osławionego złą reputacją więzienia dla imigrantów Colbrook, by powstrzymać zaplanowaną na dziś deportację grupy tamilskich imigrantów z powrotem na Sri Lankę. Eksperci twierdzą, że istnieją uzasadnione obawy, że po wywózce na Sri Lankę mogą ich spotkać różne represje (w tym tortury) w ramach kary za ucieczkę z kraju.

O godzinie 11:00 czasu lokalnego protest-blokadę zainicjowała piątka aktywistów antydeportacyjnych, którzy fizycznie własnymi ciałami, oraz przy pomocy specjalnie skonstruowanego statywu zablokowali główną drogę dojazdową do dwóch ośrodków deportacyjnych- Clonbrook i Harmondsworth. Z czasem zaczęła się do nich przyłączać coraz większa grupa osób, w tym członkowie lokalnych społeczności tamilskich.

Kanał XML