Ruch anarchistyczny
Anarchista-antyfaszysta zamordowany w Samarze (Rosja). Przyjaciele i rodzina proszą o wsparcie
Czytelnik CIA, Wto, 2012-02-21 21:00 Świat | Antyfaszyzm | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny 9 lutego o 6:30, w pobliżu instytutu "FIAN", portier znalazł ciało Nikity Kalina (ur. 1991). O 8:00 przyjechała policja, o 11:00 poinformowana została matka zamordowanego. Według matki, Nikita dostał 61 dźgnięć nożem, jego żebra zostały połamane, a głowa rozbita o mur. Nie został okradziony. Podejrzany został aresztowany - na jego ubraniu zostały znalezione ślady krwi Nikity.
Oczywistym jest, że został on zaatakowany przez grupę. Policja poinformowała matkę zabitego, że podejrzany jest narodowo-socjalistycznym aktywistą i odmówił zeznań.
Psychoanaliza w służbie anarchizmu – życie i poglądy Otto Grossa
drabina, Wto, 2012-02-21 12:25 Kultura | Publicystyka | Ruch anarchistycznyOtto Gross (1887-1920) jeden z najwybitniejszych przedstawicieli niemieckiej psychoanalizy; reinterpretator koncepcji Freuda, który całkowicie odmienił poglądy Junga; jeden z ojców współczesnej filozofii seksualności, rozwijanej w kolejnych latach przez Reicha, Foucaulta, Gilesa, Lacana; przedstawiciel niemieckiej myśli anarchistycznej, którego stawiać możemy obok Landauera i Mühsama; pomimo tego popadł on w całkowite zapomnienie – jego dorobek medyczny i filozoficzny pozostaje nadal praktycznie nieznany, a on sam, jako postać historyczna przez współczesnych badaczy ograniczana bywa wyłącznie do roli kochanka Friedy von Richthofen (kuzynki „Czerwonego Barona” i żony angielskiego pisarza D. H. Lawrence’a) oraz bliskiego przyjaciela Carla Junga, Maxa Webera i Franza Kafki. Jeżeli już przedstawia się gdzieś bliżej Grossa, to raczej w złowrogim świetle, jako „renegata psychoanalizy” (i psychiatrii), ekscentryka uzależnionego od kokainy, czego doskonałym przykładem może być niedawno wydana biografia Junga autorstwa Deirdre Bair, w której autorka poświęciła oddzielny rozdział Grossowi[1].
Dopiero w 1974 roku po opublikowaniu korespondencji listownej, którą ze sobą prowadzili Freud i Jung[2], postacią Grossa zainteresowali się bliżej historycy i psychoanalitycy, bowiem obaj niezwykle często odnosili się do koncepcji niemieckiego anarchisty, a którego obaj znali doskonale. Freud zaprzyjaźnił się z Grossem po konferencji w Amsterdamie w 1907 roku, wtedy poznał także Junga, z którym zaprzyjaźnił się podczas hospitalizacji w szpitalu psychiatrycznym w Burghölzli w 1908 roku[3] (należy zaznaczyć, iż to ojciec Grossa, Hans wymuszał wielokrotnie swoimi wpływami hospitalizację syna w celu walki z jego nałogami). Wówczas stało się jasne, iż Gross był w przeszłości dobrze znanym oraz wpływowym psychiatrą, którego koncepcje miały zasadniczy wpływ na psychoanalizę, w tym na dwóch czołowych niemieckojęzycznych psychoanalityków: Freuda i Junga. Stąd też wielu badaczy wyraziło swoje zdumienie wobec zlekceważenia Grossa, jak np. Alfred Springer, który wyraził przekonanie, iż stało się tak ze względu na jego styl życia[4]. Z kolei G.M. Heuer wyrażał się o Grossie w podobnym tonie, dostrzegając jego znaczenie dla rozwoju psychiatrii, a w szczególności wpływie na powstanie koncepcji przeciwprzeniesienia. Jednakże znajdując się pomiędzy Freudem a Jungiem i posiadając ogromny wpływ na ich obu, zrządzeniem losu znalazł się w ich cieniu. Oprócz tego niemiecki psychiatra i obecny dyrektor placówki w Burghölzli dodał, iż Gross swoje piętno odcisnął także na myśli politycznej, socjologii, literaturze i etyce[5]. Summa summarum posiadał ogromny wpływ na szereg niemieckich pisarzy, jak np. na: Max Broda, Leonharda Franka, Franza Junga, Franza Kafkę, (którego prawdopodobnie „nawrócił” na anarchizm), czy Franza Werfela. Z resztą jeden z pośród pisarzy blisko z nim związanych, mianowicie węgierski pisarz, Emil Szittya określał nawet Grossa mianem duchowego ojca Junga[6].
Niemniej – jak trafnie spostrzegł Pietikainen – w dalszym ciągu prace Grosa są praktycznie nieznane: jego artykuły nie zostały wydane w zbiorczych tomach, tak jak teksty S. Freuda czy C. Junga, nie doczekały się nawet przetłumaczenia na język angielski z wyjątkiem kilku wcześniejszych prac[7]. Pomimo tego w przeciągu ostatnich dwóch dekad można zauważyć stopniowy wzrost zainteresowania dorobkiem naukowym i filozoficznym niemieckiego anarchisty, czego zwieńczeniem stało się powstanie International Otto Gross Society[8] wkładające wiele wysiłku w popularyzację jego koncepcji.
Krótka nota biograficzna i wczesne prace
Otto Gros przyszedł na świat w małej austriackiej miejscowości Gniebing w 1887 roku. Ojcem przyszłego psychiatry był Hans Gross, ojciec współczesnej kryminalistyki, sędzia śledczy oraz założyciel Instytutu Kryminalistycznego w Grazie, do którego rodzina Grossów przeniosła się, kiedy Otto był jeszcze małym dzieckiem. Jego rodziców, znanego w końcu na całym świecie sędziego oraz matkę pochodzącą z burżuazyjnej rodziny, stać było, aby zapewnić swojemu jedynemu synowi najlepsze możliwe wykształcenie. Otto od najmłodszych lat wykazywał ponadprzeciętny intelekt, co w czasach gimnazjalnych uwidoczniło się min. w bezproblemowym opanowaniu przez niego greki czy łaciny. Z drugiej strony był dzieckiem wycofanym, nieśmiałym, całkowicie nieradzącym sobie w codziennym życiu i będącym – w konsekwencji tego – całkowicie niesamodzielnym (należało dbać o to, aby się przebrał, czy aby coś zjadł) człowiekiem. Po ukończeniu gimnazjum, Gross rozpoczął studia na Uniwersytecie Medycznym w Grazie, w ten sposób zadowalając ojca, który liczył na to, iż dzięki temu będzie mógł współpracować z synem w rozwoju kryminalistyki. W istocie początkowo tak było. Otto Gross opublikował kilka artykułów w piśmie kryminologicznym założonym przez ojca. Ku rozpaczy ojca w 1900 roku Otto zaciągnął się na niemiecki statek płynący do Ameryki Południowej, w której po raz pierwszy zetknął się z narkotykami, zwłaszcza kokainą i morfiną, od których do końca życia był uzależniony. W 1902 roku pierwszy raz trafił do szpitala Burghölzl na odwyk. Równocześnie uznany został on za „psychopatę”, co jednak rozumiano zgoła odmiennie od współczesnego definiowania tej jednostki chorobowej. Jednak to piętno przeszkadzał mu w jego karierze medycznej. Kuracja na niewiele się jednak zdała, bowiem psychoanalityk jeszcze wielokrotnie trafiać będzie na odwyk, acz zawsze – ze względu na wpływy i bogactwo rodzinne – traktowany był jako uprzywilejowany pacjent, którego omijała większość nieprzyjemności zinstytucjonalizowanego ośrodka psychiatrycznego.
Młody Gross, obok swojej specjalizacji medycznej, wybrał psychiatrię - wówczas najszybciej się rozwijającą i najbardziej prestiżową dziedzinę medycyny, na co wpływ miało jego fascynacja pismami S. Freuda oraz C. Wernicke (jeden z najwybitniejszych wówczas neurologów i psychiatrów, a także pionier neuropsychiatrii. W swych badaniach odkrył m.in. tzw. Ośrodek Wernickego, czyli obszar mózgu odpowiedzialny za rozpoznawanie mowy). W 1901 roku O. Gross w piśmie ojca opublikował swój pierwszy poważny artykuł, Społeczne Obrazy Represji, który to posłużył za kanwę jego następnej publikacji Die cerebrale Sekundärfunktion (Druga Funkcja Mózgu), jak najbardziej zgodnej z poglądami jego ojca oraz darwinizmem społecznym, w której rozwijał biologiczne źródła moralności i emocji[9].
Za najważniejszy wówczas cel stawiał sobie stworzenie całościowej teorii etyki, opartej na nauce, zwłaszcza zaś biologii[10], co jak można mniemać, odznaczyło swe piętno na całym jego życiu i jego późniejszym podziwie dla Kropotkina (Pomoc Wzajemna w Świecie Przyrody). Wkrótce stworzył swoją teorię funkcji psychicznych, które w sposób determinujący wpłynęły na poglądy Junga, by następnie rozpocząć badania nad psychozą. Efektem było opublikowanie artykułu Dementia Sejunctiva, w którym zaproponował, aby wówczas stosowany termin „dementia praecox” (niestosowane już pojęcie oznaczające dosłownie wczesne otępienie, samo zaś uważane było za prolog do wyodrębnienia schizofrenii) zastąpić terminem „dementia sejunctiva”[11], będąc prawdopodobnie pierwszym psychiatrą rozumiejącym niedoskonałość poprzednio stosowanej jednostki chorobowej, acz zaproponowane przez niego pojęcie nigdy nie weszło do oficjalnego języka medycyny. Gross argumentował odrzucenie terminu „dementia praecox”, wprowadzonego przez niemieckiego psychiatrę Emila Kraepelina i zastąpieniu własnym, poprzez skoncentrowanie się na obserwacji podziału (rozszczepieniu) osobowości (Bewusstseinzerfall) u chorych a nie pogarszaniu ich zdolności intelektualnych, jak twierdził Kraepelin. Jednak zamiast grossowskiego pojęcia, do użycia weszło wkrótce pojęcie „Morbus Bleuleri” (dosłownie: „Choroba Bleulera”), czyli „schizofrenia”, które Eugen Bleuler opisał w niemal identyczny sposób, co niemiecki anarchista i kiedy Bleuler ogłosił w 1911 roku swoją pracę poświęconą schizofrenii, Gross wpaść miał w szał i zarzucać plagiat szwajcarskiemu psychiatrze.
W międzyczasie O. Gross ożenił się z Friedą Schloffer (dalej Frieda Gross), dzięki której poznał wkrótce siostry Richthofen – Else Jaffé i Friedę Weekley, z którymi miał wkrótce romans. Jego żona, córka zubożałego adwokata z Grazu, która wkrótce sama stała się anarchistką, posiadała rozliczne kontakty w kręgach intelektualistów. Pozwoliło to Grossowi poznać i zaprzyjaźnić się z szeregiem badaczy, min. z Maxem Weberem.
W 1905 udał się do Ascony w Szwajcarii, swoistej mekki lewicowych artystów, myślicieli i polityków, w której psychoanalityk po raz pierwszy zetknął się z anarchistami. W 1906 roku, często odwiedzając swych przyjaciół w Szwajcarii, przeniósł się z żoną do Monachium, w którym rozpoczął pracę w szpitalu psychiatrycznym, stosując psychoanalizę jako metodę leczenia. Oprócz tego stał się częstym bywalcem Café Stephanie, słynnej monachijskiej kawiarni będącej miejscem spotkań niemieckojęzycznych artystów, intelektualistów oraz anarchistów zaprzyjaźniając się z E. Mühsamem, J. Nohlem. Spotkania te pozwoliły mu w końcu wyzwolić się spod wpływu ojca, co umożliwiło mu całkowicie odrzucić burżuazyjno-konserwatywny styl życia i rozpocząć pracę nad nowymi emancypacyjnymi koncepcjami. Gross stał się wkrótce centralną postacią w tej grupie intelektualistów (określanych mianem Tat-Gruppe). Swoją charyzmą znacząco wpłynął na szereg pisarzy i malarzy, w konsekwencji czego – zdaniem szeregu badaczy – właśnie niemiecki psychiatra stanowił swoiste źródło inspiracji i poglądów wyrażanych przez te grupę[12].
Współpraca pomiędzy Carlem Jungiem a Grossem rozpoczęła się podczas Kongresu Psychiatrów i Neurologów w 1907 w Amsterdamie, kiedy to obaj – z powodzeniem – bronili koncepcji freudyzmu. Sam Freud, z którym Gross nawiązał bliższe relacje w 1907 roku, uważał, iż ten posiadał wybitny umysł, który jednak poświęcał zbyt wiele uwagi teorii, a za mało obserwacjom[14], co oczywiście było pokłosiem faktu, iż nie był on klinicznym psychiatrą. Podobnie o Grossie sądził Jung, spoglądając na młodego psychiatrę z nieukrywanym podziwem, zwłaszcza na jego koncepcję drugiej funkcji i jej wpływu na psychologię[15]. Nie oznacza to rzecz jasna, iż Jung akceptował wszystkie koncepcje Grossa. Wiele z nich wydawało mu się zwyczajnie niemoralne i niezgodne z jego purytańskim wychowaniem, jak np. postulat niemieckiego anarchisty o zaprzestaniu „represjonowania” ludzkiej seksualności (za najczystszy przejaw, którego uważał fiksację na punkcie monogamii), stwierdziwszy, iż to właśnie „seksualna niemoralność” stanowi prawdziwie zdrowy stan dla człowieka[16].
Stąd też dla Junga, Gross był świetnym, bystrym i wybitnym umysłem, acz niemoralnym. Niemniej pomimo piętna „psychopaty” (nadanego mu w 1902 roku) i „niemoralnego umysłu”, tak Freud, jak i Jung traktowali go, jako najważniejszego orędownika psychoanalizy. Naturalnie nie bez znaczenia dla Freuda pozostawał fakt, iż Otto był synem Hansa Grossa, co tylko dodać mogło splendoru psychoanalizie, acz przez cały czas uważał go za jednostkę „chorą”, dyskutując na ten temat z Jungiem. Niemniej w 1908 roku został z nieukrywaną radością zaproszony na Pierwszy Kongres Psychologii Freudowskiej, który odbywał się w Salzburgu w 1908 roku.
Jednakże na tydzień przed planowanym Kongresem, Freud i Jung uznali, iż ich młodszy i doceniany przez nich kolega potrzebuje pomocy medycznej z powodu swego uzależnienia od kokainy i popadnięcia, wedle ich opinii, w psychozę kokainową[17]. Po napisaniu listu przez Junga do Hansa Grossa, młody psychiatra po raz kolejny został skierowany do szpitala w Burghölzli, gdzie z inicjatywy Freuda trafił pod opiekę Junga. Do tej pory nierozwiązaną zagadką pozostaje, co konkretnie wydarzyło się podczas leczenia Grossa i co tak zasadniczo wpłynęło na relację pomiędzy nim a Jungiem. Szwajcarski psychoanalityk, co stanowiło nie lada ironię, wydał diagnozę: Gross miał cierpieć na „dementia praecox”, wkrótce precyzując ten werdykt, stwierdziwszy swojemu przełożonemu – E. Bleulerowi -, iż Gross cierpiał na schizofrenię – schorzenie, które Bleuler opisał na krótko przed zdiagnozowaniem Grossa. Zakrawa to na pewien paradoks, gdyż Gross będący jednym z prekursorów psychopatologicznego opisu schizofrenii, stał się jednym z pierwszych pacjentów, u których stwierdzono tę chorobę, a z pewnością był pierwszym pacjentem, u którego tę chorobę zdiagnozował C. Jung.
17 czerwca Gross uciekł ze szpitala i udał się do Monachium, w którym spotkał Ernesta Jonsa opisującego go wówczas jako całkowicie odciętego od świata paranoika, który ponownie zaczął zażywać kokainę. Jung ucieczkę niemieckiego kolegi odebra, jako osobistą porażkę oraz wyraz nieskuteczności zastosowanej terapii szczególnie, iż Gross był jego przyjacielem. Niemniej wspominał pracę z nim nad wyraz pozytywnie twierdząc w jednym z listów do Freuda, iż psychoanalizy prowadzone z Grossem na sobie wzajemnie (tzw. wzajemna psychoanaliza) pozwoliły mu odkryć wiele aspektów jego własnej osobowości[18], określając Grossa nawet mianem swojego brata bliźniaka[19]. Zresztą prawdopodobnie obaj psychoanalitycy zamierzali początkowo opublikować zapis swojej wzajemnej analizy w celu ukazania wpływu ojca na kształtowanie się osobowości (ostatecznie Jung samodzielnie opublikował pracę, która znalazła się w zbiorze dzieł Junga: Freud und die Psychoanalyse, nie istnieje polski przekład), na co Gross zareagował podobnie jak na opublikowanie swojej pracy o schizofrenii przez Bleulera: furią i zarzuceniem Jungowi kradzieży jego pomysłu.[20] Niewątpliwe Gross fascynował Junga – jego poglądy, natura i zachowanie traktowane były przez szwajcarskiego psychoanalityka za wyraz ciemnej strony swej natury i być może to zaważyło na tym, iż Jung nigdy nie zrewidował swojej diagnozy w odniesieniu do hospitalizowanego anarchisty, która najprawdopodobniej była błędna, i która do tej pory budzi wiele kontrowersji wśród badaczy. Część analizując zapisy dokumentacji medycznej, doszła do wniosku, iż diagnoza ta była błędna. Część wysunęła nawet jeszcze dalej idące wnioski, zarzucając (jak np. E. Hurwitz, a także obecny dyrektor placówki w Burghölzli, w której umieszczono Grossa[21]) Jungowi celowe posłużenie się tą, a nie inną jednostką chorobową, w celu podważenia fachowości Grossa i skompromitowania go jako lekarza. B. Laska (niemiecki badacz zajmujący się relacjami myśli Stirnera, Nietzschego i Grossa) wysunął nawet hipotezę, iż Freud i Jung nie byli nawet zainteresowani poprawą zdrowia niedawnego przyjaciela, bowiem ten ich zdaniem był zbyt niebezpieczny dla sprawy[22]. Z resztą ten pierwszy całkowicie odsunął się od niemieckiego lekarza.
Niezależnie od słuszności, bądź jej braku, diagnozy, cały czas w życiu Grossa znać o sobie dawało jego uzależnienie od kokainy i wynikające z tego zaburzenia świadomości, orientacji, etc. Najlepiej świadczy o tym zapis w pamiętniku Mühsama z 1911 roku, w którym to bawarski anarchista wyrażał zaniepokojenie i obawę, iż Otto wkrótce umrze z powodu obłędu, w jaki popadł[23]. Na szczęście wkrótce jego stan uległ poprawie, jednakże diagnoza postawiona przez Junga w 1908 roku posłużyła jako powód ubezwłasnowolnienia i umieszczenia O. Grossa w zakładzie zamkniętym w 1913 roku na polecenie ojca , co przyczyniło się bezpośrednio do jego odizolowania od ruchu psychoanalitycznego. W 1914 roku E. Mühsam zainicjował kampanię na rzecz zwolnienia swego przyjaciela[24] (co wcześniej, samodzielnie, uczynił J. Jung). Pomimo kampanii i starań samego Grossa, nigdy niedane mu było już odzyskanie pełni praw, acz po pół roku został zwolniony ze szpitala.
Odchodząc na chwilę od głównego wątku biograficznego, konieczne wydaje mi się zaznaczenie faktu, iż Gross pomimo marginalizacji był pionierem jeszcze innych istotnych trendów i koncepcji na pograniczu psychiatrii i neurologii. Przede wszystkim był jednym z pierwszych psychoanalityków i neuropsychiatrów, który starał się połączyć psychoanalizę z neuropatologią, wówczas dominującym trendem w spoglądaniu na choroby umysłowe. Gross był także pierwszym (w kolejnych latach rozwijał tę koncepcję W. Reich), który zaproponował dialektyczną współzależność pomiędzy indywidualnymi zmianami osobowości a politycznymi, kolektywnymi zmianami. W końcu Gross zapoczątkował zmianę relacji na linii: pacjent-lekarz i zamiast zachować tradycyjnie hierarchiczne postrzeganie, pragnął wytworzyć więzi oparte na partnerstwie, wpływając znacząco na Junga w stworzeniu przez niego koncepcji przeciwprzeniesienia. W końcu, Grossa postrzegać można również, jako pioniera teorii relacji obiektu (Object relations theory).
Jednakże wraz z jego marginalizacją przez środowisko medyczne, Gross skupił się na działalności politycznej. Jeszcze przed umieszczeniem go w zakładzie zamkniętych, Gross w 1913 roku przeprowadził się do Berlina, w którym stał się niezwykle aktywny w środowiskach miejscowej bohemy. Wówczas także zaczął przywiązywać większą uwagę do psychoanalizy społeczeństwa i publikowania psycho-politycznych artykułów, co czynił m.in. w berlińskim Die Aktion. Oprócz tego Gross publikował swoje koncepcje w berlińskim magazynie, związanym z ruchem dadaistycznym i anarchistyczną grupą z Monachium, czyli Tat Gruppe, które nosiło tytuł: Die Freie Strasse.
Przebywając w austriackim zakładzie zamkniętym podczas jednego ze swych spotkań z lekarzem prowadzącym wyznał: „jestem psychoanalitykiem i z mojego doświadczenia zdobyłem wiedzę, iż istniejący porządek (…) jest niewłaściwy (…) i pragnę, aby wszystko się zmieniło. Jestem anarchistą”. Lekarzy tę deklarację polityczną wzięli za objaw choroby psychicznej[26]. Ostatecznie w efekcie kampanii prasowej zorganizowanej przez niemieckojęzycznych anarchistów i szereg artystów było zwolnienie młodszego Grossa z zakładu po sześciomiesięcznym pobycie, lecz nigdy nie odzyskał już pełni praw publicznych, znajdując się do śmierci ojca (1915) pod jego kuratelą. Jednakże natychmiast po opuszczeniu zakładu rzucił się w wir pracy. W 1916 roku razem z szeregiem młodych pisarzy, w tym z F. Kafką, Gross zaplanował utworzenie „Dziennika wymierzonego w Wolę Władzy”, zaś od 1916 roku był redaktorem w piśmie Die freie Straße (Wolna Droga), które powzięło sobie za cel „przygotowanie do rewolucji”.
Psycho(polityczna)analiza Grossa, czyli psychoanaliza w służbie anarchii
Jak dostrzegliśmy, z czasem pozycja Grossa jako lekarza ulegać zaczęła znaczącemu osłabieniu – bez wątpienia stanowiło to skutek jego stygmatyzacji zapoczątkowanej przez Freuda i Junga. Pozwoliło to jednak skupić się Grossowi na myśli społecznej i politycznej, na rozwinięciu własnej anarchistycznej krytyki burżuazyjnego i patriarchalnego modelu społeczeństwa, stanowiących główny „patogen” chorób oraz nieszczęść dotykających człowieka. Charakterystyczną cechą myśli społecznej tego autora, jak i zresztą całego niemieckiego anarchizmu, było akcentowanie znaczenia wewnętrznej przemiany jednostki w drodze do wyzwolenia społecznego, powiązania struktury osobowości ze strukturą społeczną, antropologiczna koncepcja choroby a także sprzeciw wobec determinizmu historycznego marksistów. Swoje poglądy potwierdził podczas kuracji w zakładzie zamkniętym w 1913 roku, kiedy to zadeklarował, iż jego doświadczenie psychoanalityczne ukazało mu, iż patriarchalizm to błąd, który negatywnie wpływa na ludzkość. Niemniej dostrzec miał wrodzoną moralność człowieka ściśle sprzężoną z seksualnością człowieka, przyznając zarazem, iż pierwszym człowiekiem, który to zaobserwował był Max Stirner, druga (po Kropotkinie) kluczowa postać, której poglądy wpłynęły na Grossa.
Gross uważał, iż człowiek może zmienić sposób swojego postrzegania rzeczywistości, kiedy odrzuci wszystkie fałszywe wartości, sposób myślenia i działani, narzucane przez społeczeństwo burżuazyjne, zaś odrzuciwszy za Kropotkinem pesymistyczną wizję natury ludzkiej, był przekonany o istnieniu wrodzonej moralności człowieka, która oparta była na zasadzie wzajemności (Wille zur Beziehung), współpracy, altruizmu oraz równości jednostek (z drugiej strony już w jednym z artykułów z 1902 roku opublikowanym w piśmie ojca, Otto Gross wyraził przekonanie, iż poczucie sprawiedliwości rodzi się u człowieka na najniższym stopniu prymitywnych instynktów). Punktem wyjścia dla zaproponowanej przez Grossa nowej etyki społecznej, było przeświadczenie – następnie rozwijane przez E. Fromma m.in. w Niech się Stanie Człowiek, w której niemiecki psychoanalityk dokonał podziału na etykę autorytarną i etykę humanistyczną –, iż tylko dogłębne poznanie człowieka i jego natury pozwoliłoby na stworzenie właściwego systemu moralnego oraz dokonania przebudowy modelu społecznego i kulturalnego, albowiem obecnie istniejący system, oparty na hierarchii i patriarchacie, jest nie tylko błędny, ale również szkodliwy, gdyż tłumiąc „eros” (miłość) – tak w sensie seksualnym, psychologicznym, jak i antropologicznym – staje się patogenem dla szeregu chorób i zaburzeń psychicznych. Dlatego też za najważniejsze zagadnienie współczesnej mu psychiatrii uznawał nie indywidualne patologie, ale patologie społeczne. Same zaś psychopatologie indywidualne winne być rozpatrywane wyłącznie w kontekście społecznym i kulturowym.
W procesie wyzwolenia się spod wpływu fałszywych wartości oraz dotarcia do jego prawdziwej natury pomóc miała psychoanaliza. Ten pogląd niemieckiego psychoanalityka oznaczał, iż Gross nie ograniczał się do wtórnego powtórzenia kropotkinowskiej koncepcji altruizmu odwzajemnionego (pomocy wzajemnej) i anarchistycznej wiary w naturalne dobro człowieka, które jednak poddawane ma być deprywacji ze strony państwa, kapitalizmu i hierarchii. Gross chciał odkopać ludzkie dobro, odkryć na nowo za pomocą psychoanalizy, która w jego myśli stanowiła niezbędny krok w wyzwoleniu ludzkości, zaś zadaniem lekarza (psychoanalityka) miało być uzdrowienie całej ludzkości. Dokonał on podziału ludzkiej osobowości na dwa sprzeczne pierwiastki: das Eigene (własny) oraz das Fremde (obcy). Eigene reprezentowało prawdziwego i autentycznego człowieka: altruistę, gotowego do poświęceń, wielbiącego pomoc wzajemną i solidarnego z innymi, zaś Fremde stanowiło symbol jednostki wyalienowanej i patologicznej, żądnej władzy, wyzysku czy kontroli nad kobietami i dziećmi.
W 1913 roku napisał na ten temat jeden z najbardziej znanych swoich artykułów Zur Überwindung der kulturellen Krise (W Celu Przezwyciężenia Kryzysu kultury), w którym sformułował swoje najsłynniejsze zdanie będące jednym z najbardziej znamiennych dla całej późniejszej psychoanalizy pisząc, iż „psychologia nieświadomości jest filozofią rewolucji” („Die Psychologie des Unbewussten ist die Philosophie der Revolution”)[29] upatrując dowodów słuszności anarchistycznych pryncypiów w psychoanalizie, którą zaprzągł w służbę anarchii. Zdaniem Grossa, nasze podświadome dążenie do wolności stanowić miało zaczyn pod emancypację zewnętrzną, stanowiąc jej niezbędną i integralną część. Przyznał także, iż to psychoanaliza umożliwia poznanie samego siebie i swoich bliźnich i jak można wnioskować, to na niej zamierzał oprzeć tworzony przez siebie system etyczny. Równolegle uznał, iż model psychoanalizy Freuda, mimo niepodważalnego znaczenia dla rozwoju psychiatrii i psychoanalizy, okazał się niewystarczający. Wobec tego za zasadne uznał stworzenie nowego modelu psychoanalizy, który nie będzie odrzucać (tak jak model Freuda) potencjału rewolucyjnego samej psychoanalizy, tylko, jaką uwzględni i wykorzysta w celach rewolucyjnych.
Rola nadawana psychoanalizie przez Grossa była sama w sobie rewolucyjna, bowiem dotychczas większość anarchistów i pozostałej lewicy rewolucyjnej, nie uważała, aby psychoanaliza posiadała jakiekolwiek emancypacyjne znaczenie. Przykładowo Ludwig Rubiner jeszcze w 1913 roku na łamach Die Aktion wyraził właśnie pogląd, iż psychoanaliza nie posiada żadnego zastosowania w procesie wyzwolenia umysłu[30].
Z rewolucyjnym znaczeniem psychoanalizy wiązało się ściśle grossowskie pojęcie Vorarbeit, czyli: pracy przygotowawczej. Anarchistyczny psychoanalityk uważał, bowiem, iż rozwój samowiedzy, czyli wiedzy o własnej nieświadomości, stanowi niezbędny element pracy przygotowawczej do urzeczywistnienia anarchii, albowiem umożliwiała ona zrozumienie wewnętrznej rewolucji i jej najgłębszego, ale zarazem i powszechnego, znaczenia. Równolegle O. Gross starał się wyjaśnić, w na jakiej zasadzie niewłaściwy sposób wychowania dzieci (socjalizacja) reprodukuje system ucisku i władzy, czyniąc na tym gruncie ogromny postęp i inspirując w następnych latach Fromma, który nawiązując do jego prac stworzył swoją „patologię normalności”. Przede wszystkim jednak odrzucił on znaczenie rozwoju psychoseksualnego dzieci oraz istnienie mitycznego kompleksu Edypa na rzecz uznania znaczenia lęku przed samotnością i brakiem miłości wśród dzieci, które z powodu jego zaistnienia gotowe są zinternalizować fałszywe wartości ich rodziców, zwłaszcza zaś posłuszeństwo i akceptację władzy. W przyszłości prowadzić to miało do wewnętrznego konfliktu pomiędzy das Eigene oraz das Fremde. Jednakże, jak przekonywał, współczesne mu czasy całkowicie zdegenerowały prawdziwą naturę człowieka, odznaczając się triumfem das Fremde oraz charakteru opartego na żądzy władzy (Vaterrecht), prowadząc tym sposobem do alienacji jednostki ludzkiej, w której istniejący ład zdołał stłumić prawdziwą naturę ludzką (das Eigene). Możn, więc wnioskować, iż zdaniem Grossa społeczeństwo burżuazyjne posiadało umiejętność samo-reprodukcji: represje skierowane przez istniejący ład przeciwko naturze człowieka, prowadzą do stłumienia jego prawdziwej – anarchistycznej i komunistycznej – natury zmuszając go do posłuszeństwa i narzucają das Fremde, który wzmacnia istniejący ład i pozwala na jego dalsze reprodukowanie.
Anarchistyczni intelektualiści sądzili, iż analizy Grossa dostarczają kluczowego narzędzia do zmierzenia się z patologicznymi naroślami, jakie wywołały państwo, kapitalizm i hierarchia na tkance społecznej. W błędzie byłby jednak ten, kto sądziłby, iż Grossowi obce były analizy systemu klasowego i kapitalizmu jako takiego. Niestety jednak, przez wiele lat jego prace na tym poletku były zapełnienie nieznane i niepublikowane dotychczas. Dopiero w 2003 roku za sprawą Gottfrieda Heuera opublikowana została przypadkiem odnaleziona praca Grossa, Zum Solidaritätsproblem im Klassenkampf (Problem Solidarności w Walce Klasowej), w której niemiecki psychoanalityk wyszedł poza problem patriarchatu i rodziny na drogę analizy stosunków klasowych. Na przykładzie zakładów Forda, niemiecki anarchista uznał, iż pomimo zrównywania się poziomu życia pomiędzy częścią rodzin robotniczych a drobnomieszczańskimi, konflikt klasowy nadal w dobie gospodarki kapitalistycznej będzie trwać, bowiem u źródeł tego modelu legła niesprawiedliwość społeczna, która objawia się tym, iż potrzeby życiowe pewnej grupy ludzi są zaspokojone (burżuazja) kosztem drugiej, która tych potrzeb nie jest w stanie zaspokoić (klasa robotnicza). Z drugiej strony umożliwienie pewnej części klasy robotniczej pełniejszego zaspokojenia swoich potrzeb osłabia konflikt klasy, bowiem przytępia solidarność i dzieli klasę robotniczą, na uprzywilejowanych robotników i tych pozbawionych przywilejów, nadal zmuszonych do życia w skrajnej nędzy. Jednakże system ucisku i wyzysku swoje fundamenty zasadził na wytworzeniu hegemonii kulturowej i zaszczepieniu osobowości autorytarnej, osobowości opartej na żądzy władzy (Vaterrecht). Dlatego też głównym celem rewolucjonistów winna stanowić walka z tym typem charakterologicznym, albowiem póki nie zostanie on przezwyciężony, nie możliwy będzie triumf pomocy wzajemnej oraz organizacja społeczeństwa poprzez wolne stowarzyszenia. Przekonywał także, iż do póki Vaterrecht będzie dominował zarówno wśród przedstawicieli burżuazji, jak i klasy robotniczej, walka klasowa nie będzie miała żadnych szans powodzenia z racji tego, że większość ludzi była nośnikami kultury reprodukującej status quo, czego doskonałym przykładem było wychowywanie dzieci przez rodziny robotnicze.
Niemniej największą uwagę poświęcił patriarchatowi uważając go za główny patogen deprawacji człowieka, zaś za jego najbardziej szkodliwy element uznawał rodzinę, która na drodze socjalizacji zaszczepia ludzkości fałszywe wartości i prowadzi do reprodukcji kapitalizmu i tradycyjnego modelu społecznego, czyli nieludzkich warunków życia. W kolejnych latach rolę rodziny w reprodukcji systemu kapitalistycznego analizował Wilhelm Reich, min. w Psychologii Mas wobec Faszyzmu. Skoro, bowiem: pomoc wzajemna i solidarność stanowią cechę wrodzoną człowieka i uznaje się je za „dobre”, to w takim razie wszystko to, co „złe”, jest nienaturalne oraz obce jednostce ludzkiej i można je wytłumaczyć wyłącznie poprzez wskazanie na deprawację jednostki przez istniejący system społeczny, a dokładniej patriarchat (a jeszcze dokładniej: męski (vaterrechtliche) porządek społeczny), stanowiący patogen wszelkich psychicznych patologii, jak np. żądzy władzy. Dlatego też, zamiast patriarchatu, stanowiącego dla Grossa (jak i większości niemieckich psychologów) ucieleśnienie zła, fałszu i zaprzeczenia natury ludzkiej, aprobował matriarchat, stanowiący wyraz życia człowieka w zgodzie z naturą (szerzej na ten temat: E. Fromm – Miłość, płeć i matriarchat, i chociaż Fromm zanegował słuszność patriarchatu, jak i matriarchatu, warto sięgnąć do tego dzieła w celu przybliżenia sobie matriarchatu oraz losów rodzenia się tych pojęć).
Maciej Drabiński
Przypisy
[1] D. Bair – Jung: a Biography, Little, Brown and Company 2004
[2] W. McGuire (edited by) – The Freud/Jung Letters, Princeton University Press 1974
[3] P. Pietikainen – Alchemists of human nature: psychological utopianism in Gross, Jung, Reich and Fromm, London 2007, s. 46
[4] A. Springres – Freud, Gross, sexual Revolution, [w:] G. Heuer (edited by) Sexual Revolutions. Psychoanalysis, History and the Father, Routledge 2011, s. 111
[5] G.M. Heuer – The birth of intersubjecticity, [w:] G. Heuer (edited by) Sexual Revolutions. Psychoanalysis, History and the Father, Routledge 2011, s. 124
[6] Tamże, s. 128
[7] P. Pietikainen – dz. cyt., s. 47
[8] Strona Instytutu dostępne jest pod adresem: http://www.ottogross.org/
[9] Praca w całości jest dostępna (w języku niemieckim) pod następującym adresem: http://www.ottogross.org/deutsch/Gesamtwerk/06.01.html
[10] P. Pietikainen – dz. cyt., s. 50
[11] O. Gross – Dementia sejunctiva, dostępne pod adresem: http://www.ottogross.org/english/works/14.html oraz O. Gross – Zum Nomenclatur „Dementia sejunctiva”, dostępne pod adresem: http://www.ottogross.org/deutsch/Gesamtwerk/14.1.html (jęz. niemiecki)
[12] A. Mitzman – Anarchism, Expressions and Psychoanalysis, [w:] S.E. Bronner I D. Kellner – Passions and Rebellion, J.F. Bergin Publishsers. Inc. 1983, s. 56
[13] U. Linse – Sexual Revolution and Anarchism: Erich Mühsam, [w:] S. Whimster (edited by) – Max Weber and the Culture of Anarchy, Macmillan Press Ltd 1999, s. 131
[14] P. Pietikainen – dz. cyt., s. 53
[15] Opinie Freuda o Grossie: List Freuda do Junga z 1 lipca 1907 roku (34F), List Freuda do Junga z 29 maja 1908 roku(96F), itd., [w:] W. McGuire (edited by) – dz. cyt.
[16] Tamże, s. 54
[17] Listy Freuda do junga z 10 kwietnia 1908 roku (84F), List Junga do Freuda z 24 kwietnia 1908 roku (85J), opinia o stanie zdrowia Grossa: List Junga do Freuda z 26 czerwca 1908 roku (100J), List Junga do Freuda z 21 października 1908 roku (111J) , [w:] W. McGuire (edited by) – dz. cyt.
[18] List Junga do Freuda z 19 czerwca 1908 roku (98J), w którym to Jung przedstawił znacznie Grossa dla niego i dla jego rozwoju oraz opisał jego ucieczkę i chorobę, [w:] W. McGuire (edited by) – dz. cyt.
[19] P. Pietikainen – dz. cyt., s. 53
[20] W dużej mierze mógł mieć rację, bowiem jak wskazuje G.M. Heuer, badacz teorii Junga, w istocie początkowo obaj napisali tę pracę, acz w kolejnych latach Jung miał usunąć z niej wszystkie nawiązania do Grossa. G.M. Heuer – dz. cyt., s. 128
[21] G.M. Heuer – dz. cyt., s. 125
[22] P. Pietikainen – dz. cyt., s. 59
[23] Tamże, s. 58
[24] U. Linse – dz. cyt., s. 131
[25] G.M. Heuer – dz. cyt., s. 125
[26] Tamże, s. 124
[27] E. Jones – Free Associations. Memories of a Psychoanalyst, New Brunswick, New Jersey, 1990, s. 163
[28] Tamże
[29] O. Gross – Zur Überwindung der kulturellen Krise, dostępne pod adresem: http://www.ottogross.org/deutsch/Gesamtwerk/20.1.html
[30] A. Springer – dz. cyt., s. 115
Przyszłość - podziały w ruchu anty-systemowym
Przyszłość, Wto, 2012-02-21 09:11 Publicystyka | Ruch anarchistycznyTekst powstał jako 2-3 zdaniowy komentarz do dyskusji o podziałach w ruchach anty-systemowych. Wyszedł nieco dłuższy...
Jest rozwiązanie całej tej patowej sytuacji. Tej i wielu innych. Jest - są rozwiązania, które mogłyby wiele zmienić w obszarze organizacji anty-systemowych.
Wiele grup, osób posiada różne autorytety historyczne. Należy pamiętać o jednym - nikt nie był święty, nikt nigdy świętym nie był - szczególnie jaskrawi liderzy polityczni, ideologiczni. Większość z nich ma krew na rękach - zarówno Machno, Che, Lenin itd. Z drugiej strony są różni ideolodzy, którzy mówili różne rzeczy - sprzeczali się ze sobą ale w końcu świat się rozwija, wszystko idzie do przodu. Kronsztad? Proszę o wskazanie chociaż jednej osoby przedstawiającej się jako lewicowiec, która wyrazi poparcie dla rzezi anarchistów, komunistów, marynarzy przez wojska, artylerię.
Łączy nas więcej niż dzieli. Podziału nie ma. Jest wymyślany na siłę w imię sam nie rozumiem czego. Do czego dążyły rewolucje burżuazyjne? Jakie były ich naczelne hasła? Co oznaczało słynne "Niech żyje Republika!"? Republika w opozycji do monarchii miała stanowić raj dla wszystkich ludzi - nową strukturę w której każdy miał mieć głos poprzez swoją reprezentację parlamentarną. Czym wobec tego miała być rewolucja socjalistyczna? Na czym polegać miała w praktyce słynna dyktatura proletariatu? Na przejęciu kontroli przez masy, przez robotników i chłopów, przez pracowników najemnych i wszystkich tych, którzy z nimi się solidaryzując zrzekną się własności środków produkcji. Dyktatura proletariatu w swym założeniu miała być uderzeniem we władzę i niemal całkowitą decentralizacją władzy poprzez przejęcie jej przez rady robotnicze - koordynowane jedynie w celu zgrania działań. To jest tylko inne rozłożenie akcentów. Idea kolejnego etapu w dziejach ludzkości - socjalizmu - miała polegać na przejęciu kontroli nad środkami produkcji przez masy, przez tych, którzy dotychczas byli wyzyskiwani.
Nie ma znaczenia czy stać się to ma czerwoną, czarną, czarno-czerwoną, białą, czy zieloną, czy pod sierpem i młotem czy pod innymi symbolami, szczególnie zresztą należy pamiętać - CZYM JEST SIERP I MŁOT? Czy jest symbolem totalitaryzmu? NIE! Jest symbolem robotników i chłopów. Przez polityków zagarnięty. Przez zawodowych polityków dla których najważniejsza była ich osobista pozycja społeczna.
Proponuje tworzenie wspólnego frontu. Jeżeli dla wielu przyjaciół anarchistów istnieje taka potrzeba uważam, że środowiska lewicowe powinny stworzyć głośne i mocne oświadczenie, w którym po pierwsze mocno odetną się od każdej negatywnej spuścizny historycznej. Jesteśmy wszyscy młodzi (choćby duchem) a głowy, umysły nasze przepełnione są szlachetnymi ideałami. Nikomu z nas nie chodzi o to aby się wzajemnie zabijać - owszem - jesteśmy gotowi do walki ale walki o lepszy świat. Nie ma w zasadzie wśród nas osób, które chorobliwie walczą o władzę gdyż osoby takie idą do młodzieżówek i partii występujących w sondażach.
Stanęliśmy w szeregach różnych organizacji - anarchistycznych, komunistycznych, lewackich nie po to aby toczyć wieczne spory historyczne - gdyż gdyby to było naszym celem poszlibyśmy do redakcji czasopism historycznych. Jesteśmy tu gdyż walczymy i mamy cel. Wspólny cel. Celem jest inna, nowa, lepsza rzeczywistość.
Opieramy się na różnych ideologiach. Wpatrujemy się w portrety różnych przywódców, myślicieli lub też nie wpatrujemy się w żadne - odrzucając świadomie lub nieświadomie wszelkie autorytety. Czujemy gniew. Rosnący napływ niezgody na wszelką krzywdę. Czy naprawdę komukolwiek z nas zależy na zdobyciu władzy i jej krwawym utrzymaniu za wszelką cenę? Czy komukolwiek z nas zależy na nieosiąganiu celów w walce przez ciągłe dzielenie się ze względu na sympatie historyczne?
Historią powinni zajmować się HISTORYCY. Historyczną krzywdą IPN. My - walczący o nowy świat powinniśmy zajmować się walką i tworzeniem a nie ciągnącymi się sporami.
Żadnemu współczesnemu młodzieżowemu, anty-systemowemu ruchowi nie zależy na bezwzględnym czczeniu tego czy innego państwa czy postaci historycznej. Proponuję spisanie odpowiedniego oświadczenia - manifestu - dokumentu, który raz na zawsze zamknie wszelkie spekulacje i otworzy nową drogę.
Mamy wszyscy wspólny cel. Nikomu z walczących nie zależy na władzy, nie zależy na profitach jakie się z tym wiążą - jeżeli jest inaczej to jest to bardzo czytelne i takich osób należy unikać. Osoby takie niestety są zawsze i są one bardzo szkodliwe - ostatecznie zazwyczaj przejmują kontrolę i w ich przypadku wygrywa ludzka słabość. Jak tego uniknąć? Nie wiem. Jest jednak pewne - tego problemu nie ma wśród wszystkich małych i średnich organizacji z prostej praktycznej przyczyny - nie miały one dotychczas żadnej perspektywy walki o władzę.
Kwestia władzy. Odwieczny spór. Idea państwa i organizacji. Nie znam i w zasadzie nie słyszałem chyba ani o jednym anarchistycznym nurcie, który zakładałby CAŁKOWITĄ LIKWIDACJĘ ORGANIZACJI SPOŁECZEŃSTWA. Zawsze istnieje jakaś forma organizacji społecznej - samoorganizacji, rady, oddolnej demokracji. To czy nazywać taką formę tworzeniem władz państwowych jest mocno umowne. Pewne jest jedno - każda taka forma ma mieć jeden cel - organizację społeczeństwa dla jego dobra - tworzoną dla niego i przez nie. Żaden z ruchów anty systemowych - niezależnie od wyznawanej ideologii nie wyobraża sobie tego inaczej jak właśnie w ten sposób - nie ma regularnego państwa - demokracji burżuazyjnej, struktur władzy, represji itp. Są rady, oddolna forma organizacji - w ten czy inny sposób koordynowana. Czy anarchiści nie mieli swoich przywódców nadających ton? Wydających rozkazy? Jeden z najsłynniejszych - Nestor Machno był niezwykle władczy. I nie działał w białych rękawiczkach. Państwo w obecnej formie musi być zniesione. Powinny pozostać jednak szkoły, służby komunalne, opieka społeczna itp. Muszą być odpowiednio zorganizowane i działać. Oczywiście diametralnie przeorganizowane. Idea szkoły w nowej rzeczywistości to temat na oddzielną opowieść - oczywiście nie ma prawa istnieć instytucja przygotowywania taniej siły roboczej, tresury młodzieży, wychowywania w duchu patriotyzmu. To droga do podziałów.
Ciągną się pewne spory o symbolikę, ideologię. W imię czego? Po co? Czy nie lepiej usiąść i porozmawiać wspólnie - o co my walczymy? Jaki miałby być ten nasze świat jutra? A może walczymy o to samo? Czy ktokolwiek z nas marzy o tym aby stać się zawodowym politykiem? Zawodowym rewolucjonistą? Czy też marzy nam się nowy inny, lepszy świat? Lepszy za wszelką cenę - nie zważając na opinie ludzi normalnych? Ludzi dla których kolejne interwencje zbrojne na świecie nie wywołują sprzeciwu a gniew i sprzeciw wywołuje ustawa na mocy której nie będą już mogli swobodnie ściągać filmów z internetu? Normalni ludzie to tłum. Nieświadomy tłum, który może oczywiście w kluczowym momencie być potrzebny jednak to nie on nadaje ton. Ton nadaje świadoma awangarda. Tłum to także lud o który walczymy - to paradoks gdyż ci, o których często walczymy są naszymi wrogami - wrogami poprzez swoją obojętność (Jasieński).
Kim więc jesteśmy i dlaczego będąc tak blisko siebie widzimy w sobie swoich wrogów? Co powinno być wyznacznikiem tego czy możemy walczyć razem i jak bardzo istotna w tym wszystkim jest przeszłość?
Przeszłości nie ma. Jest przeszłością. Wszyscy ideolodzy, których książki możemy czytać lub nie - ZDECHLI. Ciała ich zgniły a także ciała ich ofiar. To nie podlega dyskusji. Jeżeli wiecznie będziemy modlić się do jednych czy drugich nie będzie nas różnić niczym od wyznawców jana pawła drugiego. Czas tej tępej modlitwy miną. To droga donikąd.
Póki i nasze ciała nie przegniły a umysły są jeszcze otwarte - powtarzam - powinniśmy usiąść i szukać tej drogi, która może nas doprowadzić do celu. A cel jest zawsze wspólny - jeśli nie to należy zastanowić się jakie są tego przyczyny.
Jest to w jakimś sensie absurdalne ale bardzo niewielu jest wrogów. Czy religie są nam wrogie? W bardzo dalekim sensie. Islam w swym ideale zakłada wielką równość - zakłada bezpieczeństwo i szacunek dla wszystkich braci w religii. Chrześcijaństwo - to także peany na cześć równości. Tak jak w kościele katolickim tak samo w islamie istnieje zarówno problem władz kościelnych jak i odejścia od wszelkich ideałów.
Czy wrogami zatem są ci, którzy mówią o Polsce? Nacjonaliści? Tak długo jak nikogo ani nie gnębią ani nie zabijają są jedynie naszym zdaniem błądzącymi ludźmi - należy jednak pamiętać o jednym - żadnemu z nich nie zależy na tym aby była bieda, nierówność, niesprawiedliwość - mówiąc o Polsce mówią o WSPÓLNOCIE. Są oni jedynie mocno ograniczeni - dostrzeganiem problemów tylko tej jednej wspólnoty mówiącej po Polsku. Jest to ograniczenie poważne i zasadnicze jednak nie stawiające ich w roli naszych wrogów.
Kto zatem jest wrogiem?
Stan umysłu piszącego ten tekst - tekst sprowokowany jakąś tam dyskusją, wymianą krótkich, być może niewiele znaczących zdań, stan umysłu jest na tyle wzniosły, iż ciężko mi pisać o wrogach, o negatywie. Wręcz nawet nie mam pewności czy jest dobrym rozwiązaniem wieczne koncentrowanie się na wrogach, poszukiwanie wrogów i rozprawianie się z nimi.
Odnoszę wrażenie, że należy dokonać ucieczki. Ucieczki od starego typu myślenia. Po pierwsze nie zależy nam na władzy. Władza nie prowadzi do niczego - jak pokazały dzieje żadna forma przejęcia władzy jeszcze nie powiodła się!
Nie zależy nam także na rozprawianiu się z kimkolwiek za wszelką cenę. Popularna zemsta wśród ludów kaukaskich pokazuje jak bardzo narody te stają się ograniczone w bezwzględnym dążeniu do zemsty. Wola zemsty, upartość przesłaniają im drogę do odnajdywania rozwiązań odwiecznych konfliktów, które oszczędziłyby wiele krwi i ofiar przedstawicieli tych dumnych i szlachetnych narodów.
Nie zależy nam na przeszłości - jeżeli chociaż w malutkim stopniu przeszłość ma nas ograniczać w naszej walce o przyszłość - NIECHAJ PAMIĘĆ O NIEJ PRZESTANIE NATYCHMIAST ISTNIEĆ!!! Należy przeprowadzić natychmiastowe formatowanie naszych umysłów - tak samo jak formatowanie dysku jest najskuteczniejszą metodą walki z licznymi wirusami zagnieżdżonymi w systemie.
Nowe formy walki.
Miał to być krótki - 2-3 zdaniowy wpis w dyskusji o podziałach i jedności. Myśli jednak napływają z ogromną siłą. Być może należy zrezygnować z każdej dotychczas prowadzonej formy walki i odejść gdzieś do pracy organicznej.
Po pierwsze - nie ma żadnej nowatorskiej koncepcji nowej walki a stare metody się nie sprawdziły, zużyły się często prowadziły do różnych tragedii oraz patologii.
Nie istnieje żadna określona lub nieokreślona ścieżka, po której moglibyśmy iść do przodu. Nie mamy żadnej siły, żadnego przekazu, żadnego pomysłu, żadnego zaplecza, żadnego dynamizmu, inspiracji. Można spokojnie uznać, że znajdujemy się w całkowicie pustej przestrzeni, w próżni. Pomimo pozornie negatywnego wydźwięku takiego stwierdzenia łatwo może się okazać, ze sytuacja ta jest niezwykle pozytywna. Wychodząc z takiego bowiem założenia nie jesteśmy niczym skażeni w budowaniu, tworzeniu wszystkiego na nowo. Możemy na nowo się narodzić - oczyszczeni.
Być może należy szukać diametralnie nowej drogi. Owszem powstają różne inicjatywy o wymiarze praktycznym. Praca u podstaw bez drogi, bez wizji staje się jednak działaniem na poziomie przeciętnej organizacji trzeciego sektora z dodatkowym przeciętnym wydźwiękiem medialnym na poziomie prostych - nie walczących o nic dziennikarzy - akcentujących od czasu do czasu przekręty polityków czy nadużycia władz lokalnych. To do niczego nie prowadzi.
Jaka może być droga?
Umysł kipi od narastających rozwiązań, koncepcji. Po pierwsze droga odejścia i budowy siły ideowej. Jeżeli nie ma żadnej koncepcji to może czas aby wreszcie zając się jej tworzeniem a nie tylko podejmowaniem łagodnych działań w celu pozyskania poparcia społecznego? Poparcie uda się uzyskać rozdając za darmo różne rzeczy - np. pieniądze (praktykowane w Rosji masowo, swoją droga związki zawodowe w Polsce także wypłacają często pieniądze ludziom uczestniczącym w demonstracjach - oczywiście to już przykłady skrajne ale dość symboliczne). Być może nie należy za wszelką cenę zabiegać o poparcie społeczne? Ostatecznie jest duża szansa, że ludzie pójdą za dobrymi rozwiązaniami. Jest taka szansa i na to należy liczyć. Na pewnym etapie być proces ten wspierać.
Być może należy poszukiwać rozwiązań pozornie absurdalnych, utopijnych. Być może wizja Miasta Słońca itp. jest dobrym rozwiązaniem? Być może proces tworzenia oddolnej organizacji społecznej należy zacząć już teraz? Czym prędzej? Być może nowe rozwiązania w dziedzinie edukacji - te sprzeciwiające się tresurze i zabiegające o rozwój samodzielnego myślenia, samodzielnego istnienia należy wdrażać w życie już teraz? Jak? Gdzie najłatwiej? Wśród odrzuconych elementów społeczeństwa -
nie uznawanych przez cywilizację - tak zwanej młodzieży patologicznej - patologia jej zazwyczaj wynika z jednej strony z trudnej sytuacji rodzinnej z drugiej zaś PEŁNI NIENAWIŚCI do wszelkich instytucji represji ze szkołą, ośrodkami wychowawczymi i poprawczakami na czele. Chłoną oni wiedzę zaskakująco dobrze, są podatni na każdy anty-systemowy przekaz. Z jednej strony kuszeni konsumpcją, z drugiej zaś potrafiący żyć bez jakichkolwiek wygód i nie narzekać na swój los.
Wychowanie wychodzi na pierwszy plan. Wychowanie, edukacja, samookreślenie. To pierwsze kwestie jakie należy rozważyć - co ciekawy na tym etapie szczególnie nie ma i nie może być żadnych sporów na poziomie ideologicznym czy też historycznym.
Powstają kolejne problemy – problemy świadomości i tego kim jesteśmy. Ja doprawdy nie wiem kim są stali uczestnicy wszelkich demonstracji, piszący oświadczenia, biegający z flagami od lat, czy emitujący niskonakładowe gazetki czy plakaty - zawsze tak samo nudne, nierozwojowe a do tego całkowicie nieskuteczne - nawet na poziomie celów i zadań stawianych przez osoby je tworzące. Nie wspominam już nawet o osobach, które przy okazji działalności anty-systemowej ocierają się o ministerstwa czy organizacje związkowe. Nie wspominam o wszelkiej maści karierowiczach, którzy wiadomo czym się zajmują. A jest takich niemało.
Wiele działań można rozpocząć pod cudowną przykrywką trzeciego sektora - to często umożliwia działania na dość szeroką skalę, stanowi dobre zabezpieczenie. Jak mawiał jeden z ideologów - Kapitaliści sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy.
Co dalej?
Przed nami etap poszukiwań - poszukiwania najlepszych możliwych rozwiązań. W wyniku ciągłych sporów a tak naprawdę w wyniku braku celów a może braku wizji - nie zostały wypracowane praktycznie żadne rozwiązania, które mogłyby doprowadzić do czegokolwiek pozytywnego. Pracy jest więc bardzo dużo i doprawdy nie wystarczy pochwalić się "sukcesem" pod tytułem przyciągnięcia na demonstrację większej czy mniejszej liczby osób. My nie walczymy o popularność. Nie walczymy o sondaże. Nie walczymy o to aby media o nas dobrze mówiły, o nas mówiły, mówiły. To wszystko nie jest naszym celem.
Naszym celem jest maksymalnie wysoki lot. Nasza droga prowadzi przez usiany zasiekami ląd. Będąc świadomymi najniższych problemów - wznosimy umysły ku górze. Prowadzi nas Słońce, jego promienie palące.
Gliwice: Dzień Kobiet na c.k.n. 13
Alan, Sob, 2012-02-18 21:54 Kraj | Prawa kobiet/Feminizm | Ruch anarchistycznyjeżeli chcesz dowiedzieć się kim była i jakie idee propagowała Emma Goldman,
w programie przewidziany wykład i dyskusja:
Emma Goldman, pozostaje jedną z najbardziej fascynujących postaci przełomu XIX oraz XX wieku, której poglądy wyprzedziły swą epokę, do tego stopnia, iż (co trafnie spostrzegł Peter Marshall) poglądy anarchistki były zbyt dalekosiężne, zbyt otwarte i postępowe ażeby mogły zostać przyjęte przez inny ruch aniżeli ruch anarchistyczny na początku XX wieku.
Uważała, że dyskryminację oraz utowarowienie kobiet odpowiadają (w dużej mierze) warunki społecznoekonomiczne, a nie wyłącznie kwestie prawne czy kulturowe (należy mieć w pamięci, iż są one wtórne wobec sfery gospodarczej, mają ją wspierać, legitymizować i ułatwiać zachowanie status quo). Tym samym samo zagadnienie „kwestii kobiet” pozostaje ściśle powiązane z systemem klasowym i walką klas, czego wyrazem była min. moralność purytańska zakrywająca interesy klasowe uprzywilejowanych i rządzących.
Przekonywała Goldman, iż nie możliwe jest oderwanie kwestii kobiet od ustroju ekonomicznego, który zmusza 99% ludzkości do niewolniczej pracy, życia w ubóstwie, podczas gdy drobna mniejszość pławi się w bogactwie, bogacąc się poprzez okradanie pracującej i ubogiej większości.
Emma Goldman stała na stanowisku, iż wyzwolenie kobiet nie nastąpi bez równoczesnego wyzwolenia mężczyzn. Mówiąc nieco inaczej - problemem płci uważała za problem całej ludzkości, a nie wyłącznie kobiet. Zarówno kobiety jak i mężczyźni cierpią, chociaż w nierównym stopniu, w tym burżuazyjnym, purytańskim świecie, którzy zmusza wszystkich do życia wbrew własnej naturze.
*obejrzeć filmy o życiu i problemach kobiet w różnych kulturach,
dokument ,,Koreańskie niewolnice seksualne'' 2007:
Chociaż od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 60 lat, niektóre bolesne kwestie z nią związane nadal pozostają niewyjaśnione.
Rząd japoński do dziś nie przeprosił koreańskich kobiet, eufemistycznie zwanych „kobietami do towarzystwa” (ang. comfort women), które pod okupacją japońską były wykorzystywane seksualnie przez japońskich oficerów. Młode dziewczyny już od 12-go roku życia porywano i siłą umieszczano w domach publicznych, gdzie żyły w okrutnych warunkach zmuszane do prostytucji. Szacuje się, że los ten dotknął ponad 200 tysięcy dziewcząt i kobiet koreańskich, które przymuszano do uprawiania seksu z kilkudziesięcioma mężczyznami dziennie. Te, które przeżyły, nadal czekają na oficjalne przeprosiny i należne im odszkodowania.
,,Leila Chaled – terrorystka'' 2006
Jest jedno jej zdjęcie, które stało się symbolem palestyńskiej rewolucji. Szczupła dziewczyna w chuście trzyma karabin. Na palcu ma pierścień, w którym zamiast oczka jest mała kulka z pistoletu. Dziewczyna jest ładna, ale nie kokietuje, wąskie usta ma lekko zaciśnięte, w ogóle nie patrzy w obiektyw.
To Leila Chaled, pierwsza na świecie kobieta, która porwała samolot. W latach 70. to zdjęcie wieszano obok portretów Che Guevary, którego zresztą stawiała sobie za wzór. – Szanowni państwo, proszę o uwagę i zapięcie pasów. Mówi do was nowy kapitan – usłyszeli jej głos pasażerowie boeinga 707 lecącego z Rzymu do Aten. – Samolot został przejęty przez komando Che Guevary należące do Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny?
Kim była? Bojowniczką o wolność Palestyńczyków? Czy może niebezpieczną terrorystką, która nigdy nie poniosła zasłużonej kary? Te pytania stawia w swoim dokumencie Lina Makboul, młoda Palestynka wychowana w Szwecji, która jako dziecko bezgranicznie podziwiała Leilę.Samolot porwany przez Leilę w sierpniu 1969 r. wylądował w Syrii. Pozwoliła pasażerom opuścić pokład, a maszynę wysadziła w powietrze. Rok później spróbowała po raz drugi. Wcześniej musiała przejść kilka operacji plastycznych, bo jej zdjęcie znane było służbom lotniskowym na całym świecie. Razem z nikaraguańskim towarzyszem chcieli porwać samolot izraelskich linii El Al. Tym razem się nie udało. Mężczyzna został zastrzelony przez ochronę samolotu, a ona została aresztowana.
- Niczego nie żałuję – mówi Leila, dziś starsza pani mieszkająca z mężem i dwójką synów w jordańskim Ammanie. – Porywaliśmy samoloty, ponieważ świat był głuchy na okrzyk rozpaczy dobywający się z palestyńskich namiotów.
*wziąć udział w interesujących dyskusjach na temat ruchów feministycznych, wolnościowych, walczących o prawa pracownicze,
* przy okazji możesz znaleźć coś ciekawego dla siebie w naszym free shopie i spróbować wielu wegańskich smakołyków.
Zapraszamy 10 marca do Centrum Kultury Niezależnej 13.
CKN 13
ul. Jana Śliwki 13
Gliwice
Zapraszamy !
Dlaczego nie chcę iść głosować?
Jaromir, Pon, 2012-02-13 20:23 Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy | WyboryKapitalizm jest prostym ustrojem, trzeba tylko zdeprawować ludzi, zrobić z nich egoistów.
Polityka informacyjna w kapitalizmie zmusza ludzi do zastanawiania się nad sensem bezsensu. Celem jest skierowanie wysiłku ludzkiego w pozorne naprawianie Świata. A jeszcze lepiej, aby ludzie nie podejmowali żadnych działań przeciwko "ustanowionym prawom".
Większość dyskusji w massmediach jest o niczym, nakierowanych na pełną dezorientację społeczeństwa. Dyskutanci z premedytacją "młócą słomę" wprowadzając w błąd odbiorców. Organizatorzy programów TV zyskują na czasie i zdobywają materiał oponentów, lub po prostu mącą w głowach. Widzowie i słuchacze nic nie rozumieją z tych "dyskusji", nikt też nie wie gdzie początek, a gdzie koniec poruszanej sprawy. Jest to czyste działanie dezinformacyjne. A mimo to ludzie nie chcą iść głosować. Czyżby wiedzieli, że elita władzy oszukuje ich?
Skąd przeciętny wyborca wie, że np. polityk X oszukuje? To proste – zna zależności w społeczeństwie klasowym, dostrzega więzi jakie łączą ludzi. Wiedzę swoją opiera na obserwacji praktycznej. Widzi, że politycy są na usługach bogaczy, a bogaci oszukują zawsze. Wyborcy są więc świadomi więzi, jakie funkcjonują w ich społeczeństwie. "Błędem" burżuazyjnych propagandzistów jest traktowanie obywatela jako niedorozwiniętego politycznie osobnika.
Więzi moralne
Są podstawowymi regulatorami współżycia społecznego w najbliższych kontaktach, na co dzień. Pojawiają się one w mniej lub bardziej sprecyzowanych regułach codziennego życia – plemiennych, środowiskowych, religijnych, wojskowych itd. Ludzie w życiu codziennym są więc powiązani ze sobą więzami moralnymi. I w każdym wspólnym działaniu są uzależnieni od norm moralnych, muszą się im w pewnym stopniu podporządkować. Normy moralne są różne, mają zróżnicowaną wartość dla społeczeństw i globalnie lokują się dwu biegunowo:
Jednym słowem – to co najważniejsze dla społeczeństwa lokuje się w obszarze altruizmu, zaś wartości egoistycznych jednostek lokują się w strefie egoizmu. Pozostałe w strefie środkowej, ewoluują do któregoś z biegunów. Świat fizyczny jest binarny, dotyczy to także społeczeństwa w stanie walki. Politycy mają do wyboru cały zbiór norm moralnych. A co wybierają? W podzielonym klasowo społeczeństwie politycy korzystają z obszaru egoizmu i strefy środkowej, przeciągając masy na swoją stronę. Tak jest przyjęte w państwie kapitalistycznym i ponoć jest to "uzasadnione ekonomicznie". Wybrane normy mają wpływ na organizację państwa:
Z jakiego obszaru elita władzy wybierze normy, taki system organizuje dla ich obrony i takie mamy państwo. Linią radykalnie dzielącą zbiór norm jest stosunek do drugiego człowieka i do własności prywatnej.
Cała więc ta nagonka na komunistów, permanentne ich zwalczanie przez burżuazję, mordowanie członków partii komunistycznej itd., jest powodowane obawą przed naruszeniem zasad własności korzystnych dla burżuazji. Burżuazję nie obchodzi wcale religia, ani moralność czy demokracja, ale własność, którą kapitaliści zdobywają, i której bronią tworząc ku temu odpowiednie prawa. A własność to przestrzeń ekonomiczna, polityczna itd. Powinna ona należeć do wszystkich ludzi, ale jest przywłaszczana. Nawet kwestia samej sprzedaży ziemi jest wątpliwa z kontekstu moralności.
Normy moralne mogą dzielić lub jednoczyć ludzi. W "zbiorze egoizmu" normy dzielą społeczeństwo, tworzą podziały klasowe, zaś normy w "zbiorze altruizmu" jednoczą ludzi (integrują), stwarzają warunki do wspólnego działania i systematycznego postępu. Dezintegracja (wszelkie pluralizmy) są przejawem podziału społecznego i przyczyniają się do dezorganizacji państwa. Państwo "uwalnia ludzi" od wszystkiego, ale zabrania organizować się dla wspólnego działania. Na przykład nie można poradzić sobie z łapownictwem tylko dlatego, że ludzie są pozbawieni możliwości kontrolowania państwa. Człowiek, jeżeli nie ma kapitału, jest wolny czyli nikomu nie potrzebny. Pluralizm korzystny jest tylko w momentach historycznych (przejściowych), gdy trzeba wybierać nową drogę i czasem w technice.
Pytaniem podstawowym jest tu- kto tworzy konfliktowe normy, które dzielą społeczeństwo? Uczciwa odpowiedź na te pytania wskaże na nacisk elit i władzy (osób lub grup), którzy wpływają na innych, często z ukrycia.
U podstaw doskonalenia wszystkich norm moralnych leżą warunki życia, możliwości techniczne człowieka, tzn. "uwarunkowania ekonomiczne i rozwój techniczny (sił wytwórczych)". Jednakże w kapitalizmie "władza" może ograniczać aktywność ludzi, zmuszając ich do stosowania norm regresywnych.
Postępowanie egoistyczne próbuje się usprawiedliwiać na różne sposoby. Idee konkurencji wymyślone są właśnie dla uzasadniania egoizmu.
Jednak naturalnym (właściwym) motorem rozwoju społecznego jest współpraca – a nie konkurencja. Bez współpracy między ludźmi nie ma rozwoju, jakiegokolwiek.
Więzi moralne ewolucyjnie (powoli) lub rewolucyjnie (gwałtownie), przeistaczają się w normy prawne. Prawo to nie żaden "cudowny" twór, lecz przystosowanie norm moralnych dla różnych sytuacji, ich uszczegółowienie. Dlatego więzi prawne układają się analogicznie jak moralne, dwu biegunowo:
Więzi prawne
Wynikają z konieczności normalizacji i unifikacji życia społeczeństwa demokratycznego. W społeczeństwie podzielonym na klasy prawo służy do obrony interesów bogatych jednostek i grup. W teorii chodzi burżujom o zmniejszenie szans przestępcom. W praktyce zaś o możliwości prawnego przywłaszczania i pozbawienie szans oponentów klasowych. W społeczeństwie klasowym nadmiar norm prawnych tworzy się dla aktualnych i przyszłych "przestępców" w celu obrony własności elit. Nadmiar ustaw utrudnia orientację prawną każdemu człowiekowi. Prawnicy doskonale o tym wiedzą.
U podstaw wszystkich norm prawnych leżą zasady moralne. Zasady moralne wytyczają kierunek regułom prawnym, w dyktaturze bywa odwrotnie. Stąd powstawanie amoralnych (aspołecznych) przepisów prawnych. Normy prawne w państwie klasowym mają więc za zadanie, przede wszystkim, chronić zdobyczy materialnych grup władzy, a także– pozyskiwać nowe obszary. Jeżeli np. gospodarka opiera się na wyzysku kolonialnym, to opis prawny musi być ułożony tak, aby ten wyzysk usprawiedliwić. Z tego powodu właściciele (burżuazja) wynajmują polityków i media aby usprawiedliwiały praktyczne działania burżuazji. "Usprawiedliwione działanie" pozwala im z kolei swobodniej podejmować decyzje, a więc utrzymać zdobycze i pozyskiwać następne. W ten sposób powstają więzi polityczne.
Więzi polityczne wynikają z konieczności bezpośredniej obrony interesów materialnych klasy, grupy a także interesów indywidualnych. Chodzi przede wszystkim o ochronę wartości materialnych i pozyskania nowych dóbr. Jeżeli burżuazja przekona swych wyborców, to polityka staje się planem wspólnej grabieży innych klas lub narodów.
W burżuazyjnym systemie władzy istnieje podział ról. "Polityka" zaś jest jakby konkretyzacją ustawionego prawa, jej praktyczną stroną. Polityka to plan działań w oparciu o prawo, albo dla zmieniania prawa. Polityka w kapitalizmie to plan stanowienia prawa, albo zmiana prawa na korzyść silniejszych materialnie (przeprowadzana różnymi metodami). Ugrupowania polityczne bronią więc odpowiedniego obszaru posiadania, wartości (i norm), bronią odpowiednich grup społecznych, akceptujących odpowiednie normy.
Kapitaliści muszą bronić swej własności, nie mogą się podzielić, bo przestaną być kapitalistami. Muszą także rozszerzać stan posiadania, aby wzmacniać swoją pozycję i władzę. Z tego powodu sam kapitalizm ideologicznie opiera się na egoistycznych normach etycznych, tak było zawsze. Nie ma kapitalistów "uczciwych", ponieważ sama idea kapitalizmu zakłada wyzysk, a wyzysk to przecież oszustwo. "Uczciwy kapitalista" musiałby zapłacić robotnikom tyle co sobie, ale wtedy nie byłoby zysku, jakiego on oczekuje dla siebie.
W konsekwencji wszystkie działania polityczne w kapitalizmie służą obronie własności prywatnej. W tych wszystkich manewrach politycznych, które oglądamy na co dzień, chodzi tylko o pieniądze, lub o pozycję, którą dają pieniądze. Jednak fakt ten ukrywają oni za różnymi sloganami czy ideami zastępczymi, np. teoryjką o "naturze ludzkiej". I wtedy przeciętny człowiek nie jest w stanie w pełni uświadomić sobie wyzysku. Tylko intuicja podpowiada mu, że jest oszukiwany. Dopóki wyborca będzie oszukiwany dopóty jego aktywność wyborcza będzie ograniczona. Negowanie ceremoniału wyborów jest jedyną możliwą obroną wyborcy przed oszustwem politycznym. I niestety, jest to korzystne dla elity władzy.
O co tak naprawdę chodzi w różnych manewrach politycznych prezentowanych w mediach? Chodzi tylko i wyłącznie o obronę interesów:
- indywidualnych
- grupowych
- społeczeństwa
W szczególności zaś o prawo zdobywania i dysponowania własnością.
Wyborcy, wbrew pozorom, są tego świadomi. Dowodem tego jest m.in. fakt, że kłamią w ankietach przedwyborczych.
Politycy zaś uzasadniają swoje działania różnymi ideami. Praktycznie każdy człowiek jest nośnikiem jakiejś idei (lub kilku). Im więcej jest ludzi podzielających pewne idee, tym większe jest zgrupowanie wyborcze danej opcji politycznej. Skoro nośnikami idei są ludzie, można więc przyjąć, że dla propagandy wyborczej wyborca = nośnik idei. Tak wyborcy utożsamiają się z danym kandydatem. Jeżeli kandydat wyrazi te same idee co wyborca, uzyskuje poparcie. Kandydat może więc dowolnie oszukiwać udając zrozumienie dla idei swoich wyborców. Nikt go nie ukarze za to kłamstwo, a Konstytucja go obroni.
W normalnych warunkach (demokratycznych) kandydaci, wybierani posłowie, powinni różnić się między sobą programem politycznym i postawą moralną. W rezultacie wyborcy mieliby szansę na wskazanie kandydata preferującego postęp. Obecnie nie pozwala na to schemat "demokracji amerykańskiej". Polega ona na tym, aby stworzyć sytuację, w której wyborca nie ma z czego wybierać! Obecnie jest tak, że jeden kandydat broni interesów drobnej burżuazji, a drugi – najbogatszych. Czyli obaj reprezentują kapitalistów. Na polu wyborczym pozostaje tylko dwóch i z czego tu wybrać? "Demokracja amerykańska" polega też na pozornym znoszeniu różnic w programach wyborczych obu kandydatów. Jeżeli więc kandydaci są w tym samym ideowym punkcie, to jakaż różnica dla wyborcy kogo się wybierze?
Dla burżuazji najlepiej byłoby, aby wyborcy umieścili swoje poglądy w zbiorze egoizmu. Wówczas sprawa jest jasna– burżuazja może wystawić jakiegokolwiek kandydata. Ludzie mają jednak rozmaite poglądy i w praktyce europejskiej prawica musi uwzględniać siłę lewicy.
W momencie, gdy ludzie stwierdzą, że między kandydatami na posłów nie ma różnicy, to nie głosują. Po prostu nie idą na wybory. Konstytucja na to pozwala, bo jest to na rękę burżuazji. Najbrutalniej stwierdzając: jeżeli wyborcy mają wybierać tylko między "szmatą" a "ścierką", to frekwencja wyborcza zawsze będzie mała. I tak jest w całej Europie.
Obecnie checa przedwyborcza sprowadza się do tego, aby w kampanii wyborczej oszukać i ogłupić do reszty wyborcę, przesunąć jego myślenie na odpowiedni obszar norm.
Wszystkie procesy zachodzące w zbiorach norm moralnych i prawnych są uzależnione od wiedzy społecznej. Dlatego burżuazji tak bardzo zależy na ograniczeniu wiedzy społeczeństwa, ograniczenie do istotnych informacji. Władza burżuazji deprecjonuje istotną wiedzę i nauczanie w różny sposób:
- Niszcząc źródła informacji istotnej (która ujawnia prawdę)
- Podaje informację przekształconą: negując informację istotną (oszukuje)
- Podaje informację zastępczą – negując informację istotną (aby zająć uwagę społeczeństwa pozornymi problemami)
- Podaje nadmiar informacji aby – człowiek stracił orientację, pogubił się w normach i ideach. W wyniku tego – zacznie działać na "impuls" mediów
Różne opisy "teoretyczne" i mylne interpretowanie faktów służą kapitalistom wyłącznie do kamuflowania wyzysku. Zachodzi wyjątkowo perfidna dezinformacja społeczeństwa, prowadzona przez lata. Propaganda burżuazyjnych ideologów robi wszystko dla obrony stanu posiadania bądź planów zdobywania.
Czasem więc wogóle nie warto zastanawiać się nad jakąś wypowiedzią czy referatem, zwłaszcza w prasie burżuazyjnej (innej obecnie praktycznie nie mamy). Pełno jest kłamstw w pismach, w Internecie. Jedni zżynają od drugich aby nadmiarem "informacji" wpędzić czytelnika w matnię informacyjną i politycznie zdezorientować.
Tekst do redakcji podesłał Altar.
Podpisano ACTA. Obalamy rząd!
oski, Czw, 2012-01-26 20:03 Kraj | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycy | TechnikaDemonstracje przeciwko ACTA gromadzą rzesze przeciwników rządu. To z pewnością największa mobilizacja w Polsce od 10 lat. Protestuje bardzo zróżnicowany przekrój społeczeństwa naszego kraju: dziesiątki tysięcy na ulicach i setki tysięcy w Internecie. Rząd jednak zignorował ten ruch i podpisał ACTA. Dziś w Poznaniu kolejne starcie – może być gorąco.
Działania Anonymous, w istocie rzeczy niewinne, upokorzyły rząd. Pokazały ludziom, że w oporze przeciw autorytarnym zapędom dzisiejszej władzy, nie są bezradni. Nikt nie chce być bez końca ofiarą. Ten ciężar paraliżował wiele społecznych mobilizacji. „Dlaczego Polacy nie protestują?” – pytano dziesiątki razy. Ponieważ nie chcą bez końca przegrywać, stawać się ofiarą politycznych, medialnych i rządowych manipulacji oraz przedmiotem oszczerstw i paternalistycznych uwag w rodzaju: "ludzie nic nie rozumieją". Anonymous pokazali, że rząd nie jest wszechmocny. To ośmieliło wszystkich żeby wyjść na ulice i zaprotestować.
Nie może dziwić w tym tłumie protestujących udział kibiców. Rząd formułę podobną do ACTA zafundował bywalcom stadionów w zeszłym roku: karty kibica, sądy doraźne, zakazy stadionowe i brutalność policji. W Poznaniu w „ktole” na meczach Lecha, jeszcze nie tak dawno skandowano: „Chuj w dupę każdego, go idzie głosować na Kaczyńskiego”. Dziś ten sam, w istocie anarchiczny żywioł, swoje sympatię zaczął lokować po prawej stronie sceny politycznej. Liberalna opinia publiczna nie dostrzegała tego zwrotu, a dodatkowo była obojętna na fakt, że stadiony stały się swoistym „poletkiem doświadczalnym” dla autorytarnych rozwiązań serwowanych przez obecną władzę.
To rozochociło rząd, który w łamaniu praw obywatelskich postanowił posunąć się dalej. Stąd pomysły (po 11 listopada 2011 roku i zamieszkach w Warszawie) znowelizowania ustawy o zgromadzeniach publicznych. To oczywiście zamach na swobodę demonstracji, jaka dziś obowiązuje w naszym kraju. Dodatkowo dowiadujemy się, że np. taki NIK posiadł niebywałe prawa do inwigilowania obywateli. Kto o tym wiedział? Kto wiedział o ACTA i zamachu na Internet? Obrazu dopełniają nowe etaty dla policji i wzrost pensji dla jej funkcjonariuszy, aby gorliwie bronili rządu i status quo.
Groteskowe są w tym kontekście pytania o tantiemy artystów i insynuowanie, że okradamy Madonnę i spadkobierców Michaela Jacksona. Każdy wie, że przemysł rozrywkowy zarabia krocie, a regulacje praw autorskich są przede wszystkim korzystne dla artystycznych krezusów i multimedialnych korporacji. Firmy i topowi artyści opływają w dostatek, zarabiając nie tylko na konsumpcji dzieła, ale także na sprzedaży gadżetów czy reklamie. Dodatkowo sektor ten wykorzystuje (zawłaszczając lub zapożyczając) wspólne dobra kultury tak. jakbyśmy nie byli - my wszyscy - tymi którzy je tworzyli; pracą fizyczną i wkładem intelektualnym. Jakby kultura zależała tylko od Bacha, Picassa i Dody, a nie robotnika kopiącego rowy melioracyjne czy pracownicy opiekującej się chorymi.
Co dalej? Jeżeli scenariusz będzie się rozwijał wg komiksu Morre’a „V jak Vendetta” to zakończenie nie będzie pomyślne ani dla rządu, ani dla parlamentu. Jeżeli społeczne różnice się zatrą i dokona się polaryzacja: „my – społeczeństwo" oraz „oni – władza”, zmiana polityczna znajdzie się w zasięgu ręki, a skompromitowany rząd, więcej, skompromitowani politycy, będą musieli odejść. Nie możemy ciągle żyć sporami między PO i PiS – mamy swoje problemy do załatwienia.
26 stycznia 2012
za rozbrat.org
Katowice: Pikieta solidarnościowa z zatrzymanymi w Bernie
Alan, Śro, 2012-01-25 02:02 Kraj | Świat | Protesty | Represje | Ruch anarchistycznyW niedzielę szwajcarska policja zatrzymała w Bernie ponad 100 osób. Brały one udział w demonstracji przeciwników zbliżającego się Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
W konferencji Światowego Forum Ekonomicznego (World Economic Forum, WEF) co roku bierze udział ok. 2 tys. osób. To prezesi najbogatszych światowych korporacji, przywódcy polityczni (prezydenci, premierzy) oraz wybrani intelektualiści i dziennikarze. W tym roku konferencja odbędzie się w dniach 26-30 stycznia.
Jerzy Buzek, jako Szef Rady Programowej odbywającego się corocznie od 2009 roku w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego, otwarcie porównuje ze sobą te dwa szczyty polityczno-biznesowe, jednocześnie dążąc do podniesienia rangi ważności EKG na arenie międzynarodowej.
Tak samo jak kilka dni temu w Szwajcarii, tak i podczas ostatniego EKG, jego przeciwnicy wyrażający swój protest w zalegalizowanej demonstracji mogli na własnej skórze doświadczyć represji ze strony policji.
Czy tak wygląda demokracja, wolność słowa? Zdecydowanie nie! Tak wygląda cenzura poglądów, na rzecz fundowanej z kieszeni podatników międzynarodowej imprezy polityczno-biznesowej, gdzie za naszymi plecami w strugach szampana decyduje się o przyszłości obywateli.
Dołącz do pikiety solidarnościowej z zatrzymanymi w Bernie demonstrantami, która odbędzie się 27 stycznia ( piątek, drugi dzień Światowego Forum Ekonomicznego ), o godz. 17.30 na ul. Stawowej
w Katowicach.
Solidarność naszą bronią!
Federacja Anarchistyczna Śląsk www.fas.bzzz.net/
Antykongres antykongres.pl
Toruń: Skandaliczne wyroki za udział w proteście przeciwko JKM.
Renegade, Wto, 2012-01-24 07:07 Kraj | Represje | Ruch anarchistycznyW dniu 04.09.2011 r. w Toruniu na Rynku Starego Miasta skrajnie prawicowy populista, Janusz Korwin-Mikke zorganizował wiec przedwyborczy Kongresu Nowej Prawicy, podczas którego namawiał do swoich rozwiązań społeczno-gospodarczych. Przeciwko demagogi, populizmowi i szowinizmowi Nowej Prawicy oraz zaproszonych na wiec przedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej zaprotestowała grupka osób nie zgadzających się z ksenofobicznym i antyspołecznym programem skrajnych prawicowców.
Protest miał pokojowy charakter, mimo to osoby trzymające transparent o treści "KORWIN RADZI: JESTEŚ BIEDNY/A TO SIĘ NIE LECZ" spotkały się z werbalną i fizyczną agrsją uczestników wiecu Nowej Prawicy. Osoby te były szarpane i wyzywane. Mimo iż uczestnicy i uczestniczki protestu zachowywali/ły się spokojnie i byli/ły na proteście legalnie (w proteście udział wzieło mniej niż 15 osób), świta Janusza Korwina Mikke wezwała policję która spisała uczestników i uczestniczki pikiety.
Pod koniec grudnia 2011 roku spisane osoby otrzymały wyroki w postępowaniu nakazowym, (bez udziału stron) za zakłócenie ładu i porządku publicznego. Trzy osoby otrzymały karę jednego miesiąca ograniczenia wolności z jednoczesnym zobowiązaniem wykonania za tę karę nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin. Jedna osoba otrzymała karę grzywny 400 zł plus opłaty sądowe 90 zł.
Włochy: Eksmisja siedziby USI-AIT we Florencji
Yak, Wto, 2012-01-24 01:01 Świat | Miejsca | Ruch anarchistyczny W zeszły czwartek, we Florencji doszło do najazdu policji na siedzibę związku anarcho-syndykalistycznego USI-AIT mieszczącą się na skłocie przy via Conciatori. Niektórzy aktywiści wspięli się na dach, by stawiać opór ewikcji tak długo jak to było możliwe, podczas gdy pozostali demonstrowali na zewnątrz.
Burmistrz Florencji nigdy nie wyraził zgody na działania samorządnego kolektywu zajmującego budynek i wolał go przekazać prywatnym spekulantom. Jak napisało USI-AIT: „Florencja traci miejsce o długiej historii samorządności, które było domem dla wielu inicjatyw kulturalnych, politycznych i związkowych, ukierunkowanych na obroną wolnych przestrzeni i wyzyskiwanych pracowników. Nie po raz pierwszy USI zostało zaatakowne przez siły spekulantów, tak jak w 1925 r., gdy reżim faszystowski przejął wszystkie siedziby USI,które nigdy nie zostały zwrócone po wojnie.”
Chorwacja: Anarchistyczny protest przeciw wejściu do Unii Europejskiej
Yak, Nie, 2012-01-22 21:52 Świat | Protesty | Ruch anarchistyczny Wczoraj w Rijece odbył się protest przeciwko wejściu Chorwacji do Unii Europejskiej. Organizatorami byli niezależni studenci, działacze antify i anarchiści w ramach kampanii „Nie dla Unii”. Protestujący nieśli banner „UE chroni tylko bogatych”.
Podczas protestu przemawiali różni mówcy, podkreślający społeczne konsekwencje wejścia do Unii. Przypominano o groźbie zniszczenia krajowego przemysłu stoczniowego, rolnictwa i łowisk, a także ograniczenia praw pracowników i unieważnienia wypracowanych porozumień zbiorowych. Podkreślano również, że wejście do Unii będzie korzystne, ale tylko dla polityków, którzy wejdą do Parlamentu Europejskiego i będą zarabiać 15 tys. euro i korzystać z długich urlopów.
W odróżnieniu od protestów w Zagrzebiu które były zdominowane przez prawicową ideologię i porównania UE do byłej Jugosławii, protest w Rijece miał zdecydowany profil anarcho-syndykalistyczny i pracowniczy.
Powstanie kapitalizmu państwowego w anarchistycznym ujęciu cz.2
drabina, Nie, 2012-01-22 17:11 Publicystyka | Ruch anarchistycznyNarodziny kapitalizmu państwowego
Pojęcie kapitalizmu państwowego
Bodaj nikt tak precyzyjnie, ale i zarazem skrótowo, nie przedstawił definicji „kapitalizmu państwowego” jak G. Maksimow – bez wątpienia najwybitniejszy umysł rosyjskiego anarchosyndykalizmu i jeden z najbardziej oryginalnych myślicieli - w artykule Ścieżki Rewolucji opublikowanym w Vol’nyi Golos Truda (Wolny Głos Pracy) w połowie 1918 roku, odnoszącym się do systemu ekonomiczno-społecznego kształtowanego w Rosji Radzieckiej. Niewątpliwą cechą charakterystyczną dla tego systemu miał być wedle autora, transfer własności prywatnej z rąk wielu właścicieli do rąk jednego właściciela, jakim stało się państwo (nacjonalizacja). Bogactwami tymi administrowała nowa uprzywilejowana grupa – elita będąca kadrą zarządzającą, wywodzącą się z inteligencji, sprawując swoją funkcję ponad społeczeństwem i nie w interesie społeczeństwa.
Traktując tę definicję jako podstawę należy wskazać, iż pierwszym i bodaj najczęściej popełnianym błędem, ze strony przeciwników koncepcji kapitalizmu państwowego, stanowi utożsamianie nacjonalizacji z uspołecznieniem. Nacjonalizacja, czyli mówiąc inaczej - upaństwowienie, oznacza nic innego jak transfer środków produkcji od wielu pojedynczych (prywatnych) właścicieli, do jednego wielkiego pojedynczego właściciela jakim jest państwo. Nie neguje ono kapitalistycznego modelu produkcji, ani podstawowych praw, zasad i mierników kapitalistycznych. Wówczas to państwo, jako jeden kapitalista-monopolista, staje się faktycznym właścicielem całości środków produkcji: fabryk, kopalń, surowców, narzędzi, etc. i to ono zagarnia całą wypracowaną wartość dodatkową przez robotników, czyniąc to naturalnie poza społeczeństwem. Jedyną jakościową różnicą pomiędzy kapitalizmem państwowym, a nie państwowym, to całkowite zespolenie w jednych rękach całej władzy politycznej i ekonomicznej, co zasadniczo umożliwia skuteczniejsze zarządzanie kapitałem w interesie jego właściciela, którym w tym wypadku było państwo. Uspołecznienie z kolei oznacza przejęcie kontroli nad środkami produkcji przez społeczeństwo, które samodzielnie nimi zarządza za pośrednictwem własnych samorządowych organów, jak np. rad, gmin, itd. Ujmując wprost: partie marksistowskie pomyliły uspołecznienie z nacjonalizacją (upaństwowieniem), podobnie jak współcześnie czynią to partie burżuazyjne, celowo wprowadzając w błąd.
Drugi problem wiąże się z określeniem danego modelu gospodarczego mianem modelu „kapitalistycznego. Należy w tym miejscu stanowczo zaznaczyć, iż wbrew stanowisku apologetów wolnego rynku, aby móc dany system ekonomiczny określić mianem kapitalistycznego nie decyduje obecność prywatnych przedsiębiorców, lecz – jak zaznaczał m.in. Marks – istnienie kapitalistycznego modelu (sposobu) produkcji. Wobec tego, aby daną gospodarkę uznać za kapitalistyczną, odznaczać się ona powinna następującymi cechami:
- 1.Jest gospodarką towarową, czyli nie przeistacza się w ekonomię służącą zaspokojeniu potrzeb społecznych.
2.Dominującym modelem pracy, pozostaje praca najemna (tzw. praca za zapłatę), której głównym sensem jest wypracowanie wartości dodatkowej, z której korzyści ponad społeczeństwem czerpie prywatny właściciel (kapitalizm rynkowy), bądź państwo (kapitalizm państwowy), pełniące rolę jednego wielkiego monopolisty.
3.Podstawowymi prawami i miernikami ekonomicznymi, pozostają prawa oraz mierniki „burżuazyjne” (stosując określenie Trockiego), w tym głównie prawa: popytu i podaży.
4.Neguje robotniczą kontrolę środków produkcji oraz zaprzecza społecznej własności środków produkcji, zamiast tego opiera się na prywatnej własności środków produkcji. Masowa nacjonalizacja, jaka miała miejsce w Rosji Radzieckiej, nie zachwiewa tą zasadą, albowiem upaństwowienie środków produkcji jest niczym innym jak transferem prywatnych środków produkcji od jego właściciela do drugiego właściciela, którym w tym wypadku było państwo, dysponujące tą własnością tak samo i na takich samych prawa jak poprzedni. Jednakże zamiast wielu prywatnych właścicieli zostaje jeden właściciel tworzący monopol, jakim jest państwo, zarządzając przejętą własnością ponad społeczeństwem, tak jak poprzedni właściciel. To też w relacjach społecznych oraz ekonomicznych nic nie ulegało zmianie, a już tym bardziej fundamentalny podział na wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy, bowiem wypracowaną wartość dodatkową zamiast zagarniać wielu kapitalistów, zagarniał jeden, państwowy kapitalista. Dla przeciętnego robotnika oznaczało to mniej więcej tyle co zmianę właściciela zakładu pracy nie zaś zmianę systemu ekonomicznego. Zamiast (względnie) zdeakumulowanego kapitału, został on zakumulowany w jednym ręku, państwowych. Zamiast z dyrektora z prywatnego nadania był dyrektor z państwowego – coś jakby powstał „mega monopol” na skalę krajową.
Kapitalizm państwowy jakościowo nie różni się więc od kapitalizmu niepaństwowego. Implikuje kapitalistyczny model produkcji: opiera się na pracy najemnej, zagarnianiu wypracowanej przez klasę robotniczą wartości dodatkowej (czyli wyzysku) przez kapitalistę, którego rolę pełnić zaczynało państwo, nie ustanawia on robotniczej kontroli produkcji, a tym bardziej nie dokonuje uspołecznienia własności. Klasa robotnicza nie posiadała żadnego realnego wpływu na funkcjonowanie zakładów pracy, którymi kierowali mianowani przez państwo dyrektorzy, w interesie własnych oraz elit ich desygnujących. Kapitalizm państwowy jest po prostu skuteczniejszą „organizacją kapitału w celu planowanego i bezgranicznego wyzysku zarówno wytwórcy jak i spożywcy”, jak pisał R. Rocker[18].
Bolszewicy zasadniczo tego nie kwestionowali i jak bez ceregieli przyznawał Trocki: w systemie państwowo-kapitalistycznym rolę „poganiacza” przejmowało państwo[19], w ten sposób zabiegając o wytworzenie odpowiedniego poziomu wartości dodatkowej przez robotników, którą to wartość zagarniało państwo, naturalnie poza społeczeństwem. Dlatego również trudno nie byłoby się zgodzić z Trockim, który przyznał, że w swej istocie, „państwo socjalistyczne” (a za takowe pragnęła uchodzić Rosja Radziecka, potem ZSRR) jest niczym innym jak „państwem burżuazyjnym”, acz bez burżuazji. Jej rolę przejmowała zawodowa kadra urzędników, aparat biurokratyczny, który troszczył się o odpowiedni poziom wyzysku społecznego ku zaspokojeniu własnych aspiracji i interesów, bogacąc się w ten sposób na karbach ludzi pracy.
Kontrrewolucja październikowa: fiasko obumarcia państwa, nacjonalizacja, wyzysk i „doścignięcie” Europy
Zgodnie z przewidywaniami Lenina (które najbardziej propagandowało naszkicował w Państwie a Rewolucji) powstałe „półpaństwo” proletariackie, jak dumnie określona została Rosja Radziecka, winno naturalnie „obumrzeć”, zaś z tego okresu przejściowego jakim była „dyktatura proletariatu”, wraz ze śmiercią państwa, winien wykształcić nowy okres - era komunizmu. Nie wchodząc w teoretyczne niuanse marksistowsko-leninowskiej wizji „obumarcia państwa”[20], należy zaznaczyć, iż esencją koncepcji „dyktatury proletariatu” było stworzenie przez nią odpowiednich narzędzi, które teoretycznie miały zmniejszać kompetencje państwa na rzecz wolnych stowarzyszeń i organizacji społecznych, których rola wzrastałaby wraz z postępującym procesem likwidacji klas i różnic społecznych, aż w końcu państwo samo by się „rozpłynęło” stając się zbędnym.
Zdaniem Lenina owy okres przejściowy był jednak niezbędny, bowiem zasadniczym celem tego okresu było zdławienie oporu dawnych ciemiężców (burżuazji głównie), w celu wyzwolenia klasy wyzyskiwanych, poprzez użycie „sił ujarzmiania” charakterystycznego dla instytucja państwa. W tym też kontekście Lenin żądał aby instytucje „burżuazyjne” zostały zastąpione instytucjami „proletariackimi”, tak jakby one nie wytwarzały nowej, uprzywilejowanej elity, strzegącej własnych interesów. Jak jednak słusznie zasugerował W. Reich, stopień „obumarcia państwa” postępujący zgodnie z ujęciem marksistowsko-leninowskim można byłoby mierzyć „stopniem sukcesywnego usuwania usamodzielnionych organizacji stojących ponad społeczeństwem, i stopniem wciągnięcia masy, tj. społecznej większości, w zarządzanie”[21]. Jednakże przyglądając się Rosji Radzieckiej w jej pierwszych miesiącach i latach istnienia, w jakim stopniu można było mówić o obumieraniu państwa? Czy koncepcja „obumierania państwa” oznaczała:
- ·Likwidowanie wolnych i samorządnych rad robotniczych?
·Nacjonalizację uspołecznionych uprzednio zakładów pracy?
·Odebranie samorządowi zawodowemu roli samorządu zawodowego i podporządkowania go polityce partii?
·Masowe represje i terror skierowane przeciwko (realnym i urojonym) kontrrewolucjonistom i anarchosyndykalistom?
·Centralizację państwa i niszczenie wszelkich zrębów federalizmu?
Wobec tego, gdzie odbywało owe obumieranie państwa, o którym tak chętnie mówił wpierw Lenin, a po przejęciu władzy również Stalin, który tą retoryką posługiwał się do około 1935 roku. W jaki sposób wzmocnienie państwa, poprzez wzmocnienie jego aparatu przymusu i bezpieczeństwa, centralizację i podporządkowanie wszystkiego zwierzchnictwu partii i państwa, miały prowadzić do jego obumarcia i urzeczywistnienia komunizmu?
Stalinowi należy się szacunek za zerwanie z tą leninowską obłudą. W końcu lat 30-tych nie tylko przestał posługiwać się tezami o obumieraniu państwa, ale wyraził wprost, iż ZSRR stanowiło zaprzeczenie tego paradygmatu deklarując, iż nie może być mowy „o zniesieniu państwa, że należy raczej wzmocnić i rozbudować władzę państwa proletariackiego”[22]. Zasadniczej zmianie uległa również retoryka władz, która począwszy od lat 30-tych zaczęła mówić o demokratyzacji kraju i powstaniu demokracji parlamentarnej (eufemistycznie nazywanej mianem „demokracji radzieckiej”), nie zapominając jednak wyrażać bałwochwalnych okrzyków na część „umocnienia dyktatury proletariatu”, która w połowie lat 30-tych miała usunąć wszystkie elementy kapitalistyczne z ZSRR. Czyż jednak nie była to pewna logiczna sprzeczność w łonie myśli leninowskiej? Przecież zgodnie z interpretacjami Lenina, mityczna „dyktatura proletariatu” miała się zakończyć wraz z usunięciem wszystkich elementów kapitalistycznych. Skoro ich usunięcie ogłosił Stalin, to jaki był sens „umacniania dyktatury proletariatu”, która winna automatycznie się zakończyć, zabierając ze sobą państwo do grobu? Na poziomie czysto teoretycznym była to najprawdziwsza sprzeczność. Realnie sprzecznością już nie było, w istocie bowiem nie nastąpił triumf - mniej lub bardziej realnej - „dyktatury proletariatu”, nie nastąpił nawet triumf demokracji parlamentarnej. Zamiast tego umacniało się panowanie biurokracji partyjnej nad masami.
Samo jej panowanie i zajęcie uprzywilejowanej pozycji łączy się ściśle z rozwojem kapitalizmu państwowego w Rosji Radzieckiej i ZSRR, co szerzej przedstawiam w dalszej części artykułu. Lecz już w tym miejscu należy wskazać jasno: miejsce danej klasy społecznej determinowane jest poprzez jej stosunek wobec środków produkcji. Nomenklatura w praktyce stała się dysponentem niemal całości środków produkcji w ZSRR, co powodowało, iż stała się ona klasą uprzywilejowaną, przyswajającą cechy zachodniej burżuazji (nie bez powodu mówi się czasem o „czerwonej burżuazji”). Wywłaszczając proletariat z owoców jego pracy oraz zagarniając wypracowaną przez niego wartość dodatkową, zdołała wywłaszczyć proletariat z wszelkich jego zdobyczy, tak ekonomicznych jak i politycznych. Jak słusznie spostrzegł Trocki, „środki produkcji należą do państwa. Lecz samo państwo "niejako" do biurokracji”[23]. Powodowało to, iż biurokracja - póki jej się to opłacało i dopóki stanowiła ona źródło jej władzy oraz przywilejów - chroniła własność państwową przed uspołecznieniem i skutecznie pacyfikowała rewolucję społeczną. Kiedy jednak istniejący system przestawał wystarczająco chronić jej interesy, nomenklatura rozpoczynała nową „rewolucję”. Ta tendencja leżała u podstaw tzw. transformacji ustrojowej w państwach Bloku Wschodniego w latach 80-tych XX wieku. Nomenklatura weń chroniąc własne interesy, przywileje oraz bogactwa, rozpoczęła proces samouwłaszczenia się, torując tym samym drogę kapitalizmowi rynkowemu, który ostatecznie zajął miejsce kapitalizmu państwowego.
Wracając do ZSRR niezwykle trafnie podsumował opisaną przeminie sytuację W. Reich, pisząc:
Jeżeli jednym tchem mówi się o zniesieniu klasy ciemiężycieli, wychowaniu mas w duchu socjalizmu i o „nieosłabionym trwaniu” dyktatury proletariatu, to mamy przed sobą kompletny bezsens. Po co zachowuje się dyktaturę, skoro zaistniały odpowiednie warunki do jej zniesienia? Przeciwko komu lub czemu jest skierowana, skoro ciemiężyciel został zniszczony, a masy są już zdolne do samodzielnego sterowania społeczeństwem? Taki bezsens sformułowań kryje zawsze drugi sens: dyktatura trwa i jest skierowana nie przeciw tradycyjnie rozumianym ciemiężycielom, lecz przeciw masom[24].
W konsekwencji tego „czytając literaturę radziecką po 1937 roku, można zauważyć, że koncentrowano się na wzmocnieniu, a nie osłabieniu władzy aparatu proletariackiego. Nie było już natomiast mowy o konieczności ostatecznego zastąpienia go samorządnością”[25]. Ostatecznie w 1935 roku wprowadzono powszechne prawo wyborcze oraz inkorporowano formalnie demokrację parlamentarną, upodabniając tym samym ZSRR do państw zachodnich, bowiem tak samo jak one ZSRR oparło iluzję danej wolności na gwarancji ze strony aparatu biurokratyczno-państwowego, którego masy były niezdolne zniszczyć. „Rozwój społeczeństwa radzieckiego naznaczony jest zatem powstaniem nowego aparatu państwowego, który się usamodzielnił i stał – tak jak narodowy socjalizm Hitlera – wystarczająco silny, aby niczym nie ryzykując, dać społeczeństwu iluzję wolności”[26].
Bakunin miał więc rację!
ZSRR wprost udowodniło jego racje w sporze z Marksem. Idea obumarcia państwa jest mitem. Mitem jest także możliwość wykorzystania państwa jako narzędzia służącego wyzwoleniu mas, likwidacji kapitalizmu (czyli wyzysku człowieka przez człowieka) oraz samego państwa.
Bolszewicy padli ofiarami własnych paradoksów w doktrynie, tych przed którymi ostrzegał w latach 60-tych XIX wieku Bakunin, a zwłaszcza swych centralistycznych natręctw. Formalnie zamierzali zlikwidować państwo, lecz wcześniej pragnęli je wzmocnić. Mówili o rozkładzie państwa poprzez wzrost znaczenia instytucji samorządowych, lecz równocześnie istniejące i rozwijające się samorządy, wspólnoty, rady, komuny, itd. masowo likwidowali bądź ograniczali ich znaczenie nakładając na nie państwowy i partyjny pręgierz. Zamierzali zlikwidować państwo, zmierzając do równoczesnej centralizacji państwa. Deklarowali konieczność budowy socjalizmu, skrupulatnie likwidując wszystkie jego znamiona, ot chociażby zwalczając tendencje związane ze spontanicznie wysuwanym hasłem rosyjskich proletariuszy o robotniczej kontroli środków produkcji, sprzeciwiając się formalnie i realnie uspołecznieniu, nacjonalizując zakłady, które wcześniej zostały uspołecznione (dekret o nacjonalizacji stanowił konsekwencję odbywającego się Kongresu Rad Ekonomicznych pomiędzy 26.05 a 4.06.1918 roku), torując drogę dla kapitalizmu państwowego. Wobec tego później powstałe ZSRR nie było państwem socjalistycznym, a już tym bardziej nie zmierzało do urzeczywistnienia komunizmu. Wpasowało się w ramy globalnego systemu kapitalistycznego (ze wszystkimi tego konsekwencjami: radziecka interwencja stanowiła przecież główną siłę kontrrewolucyjną podczas Rewolucji Społecznej w Hiszpanii), aby móc się jednak w pełni w niego wpasować, bolszewicy zaczęli pacyfikować toczącą się Rewolucję Społeczną.
Pierwszym krokiem dla powstania kapitalizmu państwowego i spacyfikowania toczącej się w dawnym imperium carów rewolucji społecznej, było poddanie całej ekonomii pod nadzór Naczelnej Rady Ekonomicznej na mocy dekretu z 5.12.1917 roku. W kolejnych miesiącach zaczęto ograniczać kompetencje rad robotniczych oraz wpływać na wybór „odpowiednich” kandydatów, np. gwarantując „ochronę” podczas wyborów[27]. Całkowicie samorządność i znaczenie rad zostały zniesione na mocy dekretu z 1.04.1918 roku, który ograniczał ich kompetencji do funkcji… dyscyplinujących[28].
Następnie rozbito niezależny od bolszewików (tj. anarchosyndykalistyczny) ruch związkowy, zaś po spacyfikowaniu rad, bolszewicy za kolejny element swej kontrrewolucyjnej walki uznali walkę robotniczą kontrolą środków produkcji, co z rozbrajającą szczerością przyznał Łozowski podczas III Wszechrosyjskiego Kongresu Związków Zawodowych. Bolszewicy rozpoczęli bezpardonową walkę z wywłaszczającymi, a następnie uspołeczniającymi fabryki, kopalnie, mieszkania (czy częściej całe budynki) anarchistami, którzy po Rewolucji Październikowej, dzięki idei Trzeciej Rewolucji, zaczynali bezpośrednio zagrażać sile bolszewików.
Począwszy od 1919 roku zaczął następować faktyczny demontaż państwa radzieckiego. Bolszewicy masowo rozwiązywali rady robotnicze, których nie byli w stanie kontrolować. Tym które przetrwały, odebrano ostatecznie wszelkie kompetencje. W wojsku przywrócono hierarchię, w tym stopnie oficerskie i wynikające z tego różnice w uposażeniu.
Radziecki kapitalizm państwowy odznaczał się więc całkowitym odebraniem masom jakiegokolwiek wpływu na gospodarkę, która ponadto zamiast służyć zaspokojeniu potrzeb społecznych, służyła zaspokojeniu imperialnych planów państwa-kapitalisty. Zamiast być zarządzana przez społeczeństwo, administrowana była przez zawodową kadrę administracyjną, będącą faktycznym dysponentem środków produkcji, która dzięki swojemu ulokowaniu stała się wąską grupą elit dbającą wyłącznie od zaspokojenie własnych potrzeb i zachowanie własnej uprzywilejowanej pozycji.
Poglądowi temu w żaden sposób nie zaprzeczali bolszewicy. Trocki, powołując się na Lenina, przyznawał w Zdradzonej Rewolucji, iż nacjonalizacja gospodarki dawnego imperium carów miała jeden cel: doścignięcie Europy pod względem ekonomicznym[29], a więc w istocie miała ona włączyć się w imperialną rywalizację i kapitalistyczną konkurencję. Nie zaprzeczał także jakoby miała ona zaprzestać kierować się kapitalistycznymi kryteriami i zasadami, zwłaszcza prawami: popytu i podaży[30] oraz stosować inne kapitalistyczne mierniki wartości[31]. Tak uporczywie budowany przez bolszewików w pierwszej fazie wojny domowej „komunizm wojenny”, był niczym innym, aniżeli odpowiednikiem „kapitalizmu wojennego” (gospodarki wojennej) zaaprobowanego w uczestniczących w Wielkiej Wojnie państwach kapitalistycznych, a w szczególności w Niemczech (Kriegswirtschaft), a który dla Lenina stanowił wzór do naśladowania. Łączyła ona bowiem ukochane przez wodza bolszewików cechy: centralizm i dyscyplinę, bo przecież gospodarka komunistyczna, uspołeczniona, jawiły się dla Lenina niczym „anarchistyczny sen”[32].
Umownie za datę pełnego wdrożenia modelu kapitalizmu państwowego w Rosji Radzieckiej uznać możemy rok 1921. Wówczas to, jak określił Trocki, państwo radzieckie dokonało „zwrotu ku rynkowi”, przywracając handel oraz przyznając prym zasadzie zysku w działalności gospodarczej. Bezpośrednimi konsekwencjami tego kroku były: rozwój spekulacji oraz niezaspokojenie wielu podstawowych potrzeb mas względu na niską ich dochodowość i preferowanie w zamian zaspokojenia potrzeb zamożnych elit, lub udostępnienie masom roboczym towarów najniższej jakości, pozwolę sobie powrócić do tej kwestii nieco dalej.
Wbrew obiegowej opinii sytuacja społeczna w ZSRR nie różniła się specjalnie od sytuacji społecznej państw zachodnich. W warunkach kapitalizmu państwowego, państwo-przedsiębiorca stał się sobowtórem przedsiębiorców-kapitalistów z państw zachodnich, w konsekwencji czego w Rosji zachodziły identyczne procesy co w państwach zachodnich, zwłaszcza: wzrost nierówności, wzrost skali wyzysku oraz powszechna pauperyzacja mas roboczych.
Owoce rosnącej wydajności pracy (głównie wynikająca z zastosowania coraz to lepszych metod dyscypliny pracy) zagarniane były bezpośrednio przez państwo-przedsiębiorcę oraz administrującą jego własnością nomenklaturę, która wywłaszczając robotników, zagarniając wartość dodatkową ich pracy, bogaciła się ich kosztem, stając się niczym kapitaliści, tkanką pasożytniczą. Przekładało się to wprost na wzrost nierówności społecznych: poziom życia klasy robotniczej nie ulegał zasadniczej poprawie, a wręcz odwrotnie. W kolejnych latach, likwidowanie kolejnych ulg przez państwo, likwidowania bezpłatności w dostępie do większości usług społecznych (dopiero Chruszczow w ZSRR wprowadził bezpłatną oświatę), wzrost cen powodował pogorszenie poziomu życia, co ściśle sprzężone było z niezaspokojeniem podstawowych potrzeb mas przez przemysł kierujący się prawami zysku. Równocześnie administracja bogaciła się w zastraszająco szybkim tempie, zaś przemysł zaspokajał ich najbardziej wysublimowane potrzeby.
W konsekwencji prowadziło to do sytuacji, w której proletariusze musieli żyć w hotelach robotniczych, w których jakość kwaterunku nie wiele odbiegała od jakości lepianki, podczas gdy nomenklatura narzekała, iż w wybudowanych dla nich willach było za mało miejsca na kwaterunek dla służby. Dla przedstawicieli nomenklatury, wojska czy stachanowców (do których jeszcze powrócę) dostępne było masło, tytoń, bogate panie domu mogły zaopatrywać się w towary z katalogów mody – najbardziej oczywistym przejawem nierówności była powstała sieć sklepów luksusowych (tzw. „Lux”), na zakupy w których stać było jedynie nielicznych. Dla proletariuszy zaś, dostępna była jedynie machorka (słaby gatunkowo tytoń), czy margaryna. „Limuzyny dla "aktywistów, dobre perfumy dla "naszych pań", margaryna dla robotników, sklepy "Luks" dla możnych, widok delikatesów na lustrzanych witrynach dla plebsu – taki socjalizm w oczach mas to tylko nowy, przenicowany kapitalizm.”[33]
Państwo radzieckie starało rozbić jedność i solidarność proletariatu, poprzez wytworzenie nowej grupy pracowników najemnych: stachanowców, odpowiedników „robotniczej arystokracji” państw zachodu, więcej zarabiających, lepiej żyjących i akceptujących akordowy system pracy, nazywany eufemistycznie „socjalistyczną rywalizacją”. Dysproporcje pomiędzy nimi, a zwykłymi robotnikami były ogromne: stachanowcy zarabiali od 1000 do nawet 2000 rubli miesięcznie, zwykły robotnik do 100[34]. Stachanowców „dosłownie obsypuje się przywilejami: przydziela im się nowe mieszkania lub odnawia stare; wysyła się ich poza kolejką do domów wczasowych i do sanatoriów; wysyła im się do domów bezpłatnych nauczycieli i lekarzy; daje im się darmo bilety do kina (…). Wiele z tych przywilejów jest jak gdyby świadomie obliczonych na to, żeby dotknąć i urazić przeciętnego robotnika”[35].
Autor: Maciej Drabiński
Przypisy
[18] Rudolf Rocker – Racjonalizacja przemysłu a klasa pracująca, s. 1, dostępne pod adresem:
http://chomikuj.pl/redrat1/Red+Rat/Rocker+-+Racjonalizacja+przemys*c5*82u,218260110.pdf, [dostęp: 17.01.2012 roku]
[19] L. Trocki - Zdradzona Rewolucja, Pruszków 1991, s. 45
[20] K. Marks swoją wizję sprecyzował w Wojnie Domowej we Francji, F. Engels w Pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa, zaś W. Lenin w Państwie a rewolucji.
[21] W. Reich – Psychologia mas wobec faszyzmu, s. 233
[22] Tamże, s. 236
[23] L. Trocki – dz. cyt., s.
[24] Tamże, s. 245 (pogrubienie zostało dodane przez autora artykułu)
[25] Tamże, s. 237
[26] Tamże, s. 247
[27] D. Guérin – Anarchism from theory to practice, Monthly Review Press 1970, s. 91
[28] Tamże
[29] L. Trocki – dz. Cyt, s. 10
[30] Tamże, s. 24
[31] Tamże, s. 45 i 46
[32] P. Avrich – Russian Anarchists, s. 164
[33] L. Trocki – dz. cyt., s. 92
[34] Tamże, s. 96
[35] Tamże
Powstanie kapitalizmu państwowego w anarchistycznym ujęciu cz.1
drabina, Nie, 2012-01-22 17:01 Publicystyka | Ruch anarchistyczny Tematem poniższego artykułu jest proces powstania oraz cechy „kapitalizmu państwowego” w Rosji Radzieckiej.
Traktować go jednak należy jako wprowadzenie do następnego artykułu, który zamierzam poświęcić procesowi powstania oraz upadku kapitalizmu państwowego w Polsce, poczynając od spacyfikowania przez nowe władze komunistycznych tendencji w łonie polskiego proletariatu, samodzielnie uruchamiających, uspołeczniających i samorządnie (poprzez rady robotnicze) zarządzających fabrykami, aż po proces samouwłaszczenia się nomenklatury, która utorowała drogę transformacji od kapitalizmu państwowego, do kapitalizmu rynkowego.
Teoria
Bakuninowska krytyka państwa
Rozpoczynając badania nad analizą i krytyką państwa dokonaną przez Bakunina w sferze polityki wewnętrznej (pomijam więc jego analizę dotyczącą polityki zagranicznej, czy natury oraz znaczenia socjalizmu), należy zwrócić uwagę, iż pomimo wielu rozbieżności oraz wątpliwości w jej interpretacji przez cały okres anarchistyczny (i około-anarchistyczny) przewijają się w pracach rosyjskiego filozofa, następujące wątki:
- 1.Podkreślenie, iż państwo stanowi element klasowego panowania warstw posiadających i uprzywilejowanych, które traktują państwo jako narzędzie dla realizacji własnych interesów i podtrzymywania własnego panowania i bogactw. Tyczy się to zarówno państwa burżuazyjnego, monarchii jak i państwa socjalistycznego.
2.Uznanie, że państwo - jako idea - zbankrutowało. Żadne państwo, niezależnie od swej formy ustrojowej, rządu czy przyjętego modelu ekonomicznego, nie będzie chciało oraz nie będzie mogło zapewnić swym obywatelom dobrobytu oraz wolności.
3.Istota państwa, niezależnie od ustroju, jest zaprzeczeniem wolności i równości. Państwo zawsze opiera się na przymusie – czasem bardziej, czasem mniej jawnym – oraz nierównościach: klasowych, ekonomicznych i politycznych, poprzez podtrzymywanie podziału na rządzących i rządzących oraz posiadających i nieposiadających.
4.Demokracja jako forma ustrojowa państwa, nie zmienia zasadniczo jego charakteru. Wręcz przeciwnie, może stanowić najgorszą formę despotii, bowiem opierać się będzie na iluzji reprezentywności oraz wybieralności władz przez obywateli.
W pierwszej kolejności zajmę się kwestią „wolności” oraz zapewnienia „dobrobytu” przez państwo, bowiem to na tym polu, skupia się bakuninowska krytyka państwa, zgodnie z którą niemożność (a także niechęć) zapewnienia dobrobytu, równości i wolności (które jako takie wykluczają państwo) stanowi bodaj największą wadę oraz słabość tej instytucji. Przekonywał, iż nawet najbardziej demokratyczne państwo, najbardziej wszechwiedzące i wszechwładne nigdy nie będzie w stanie spełnić ludzkich potrzeb.
Zanim jednak rozwinę te jak i inne kategorie krytyki państwa, warto jest wyjaśnić, iż w mniemaniu rosyjskiego anarchisty, to co państwo określa mianem „wolności” jest w istocie „przywilejem wolności” dostępnym elitom i danym w oparciu o wyzysk i niewolę reszty populacji danego państwa. Stąd też zawsze istnieć będzie podział na rządzących i rządzących. Stąd też państwo, ze swej natury, jest „najbardziej jaskrawym, najbardziej cynicznym i najbardziej pełnym zaprzeczeniem tego, co ludzkie. Państwo niweczy powszechną solidarność wszystkich ludzi”.
Koncepcja „wolności” w rozumieniu państwowym oznacza wolność wyzyskiwania i panowania nielicznych nad większością. W takim razie dla drugiej strony oznacza ono nic innego jak dobrowolne poddanie się państwu, stając się tym samym dobrowolnym niewolnikiem. Z tego właśnie powodu, Michał Bakunin ostrzegał by nie ufać retoryce elit politycznych i ekonomicznych, które tak chętnie posługują się wieloma wzniosłymi hasłami, w tym oczywiście dotyczącymi wolności.
Przyjmując taki punkt widzenia, rosyjski anarchista uznał to za element celowych działań tych warstw, które zmierzają do zniszczenia naturalnego człowiekowi instynktu solidarności i zastąpienia tego instynktu patriotyzmem, który stawia państwo na pierwszym miejscu, ponad wszystkie ludzkie potrzeby. Patriotyzm jest zaś czymś sztucznym, obcym człowiekowi, wręcz antyludzki ze względu na swoją ekskluzywność. Co więcej jest on nad wyraz instrumentalnie traktowany przez burżuazję, która nie cofnie się przed niczym – nawet zdradą i odrzuceniem własnego patriotyzmu – by zachować swe bogactwa i przywileje. Pouczającym dla Bakunina przykładem było zachowanie klas uprzywilejowanych podczas pruskiej agresji na Francję, podczas której francuska burżuazja bez żadnej ujmy na sumieniu, zdradziła własną ojczyznę, tylko po to aby zachować swe bogactwa. Można powiedzieć, iż Bakunin uważał patriotyzm za nieco nowocześniejszą formą panowania, kontroli i nadzoru mas, który jak niegdyś religia, miał usprawiedliwiać władzę, ucisk, stosunki klasowe i wymusić u obywateli działania na rzecz państwa (czyli de facto w interesie klas uprzywilejowanych).
Zrozumiałe jest teraz, dlaczego rosyjski myśliciel stał na stanowisku, iż nawet najbardziej demokratyczne państwo będzie musiało stale się centralizować, a reprezentanci obywateli będą wyłącznie ich reprezentantami z nazwy, dbając wyłącznie o interesy elit, od których są i będą uzależnieni. W takim razie państwo jest i będzie stale zmuszane, bo jak przekonuje nas – nie ma od tego ucieczki, do pełnienia podrzędnej roli wobec uprzywilejowanych ( tj. chronić ich interesy). W konsekwencji doprowadziło go to do wniosku, iż każda forma państwa, zawsze będzie musiała być oparta na przymusie oraz przemocy. Następstwem tego odkrycia było stwierdzenie przez Michała Bakunina, iż każda forma ustrojowa państwa, model rządzenia, skład rządu oraz model ekonomiczny, nie zmieniają natury oraz celów państwa jako instytucji. Wręcz przeciwnie. Państwo formalnie demokratyczne może być nawet gorsze od despotyzmu, albowiem nie ma niczego gorszego – zdaniem Bakunina – od despotyzmu opartego na rzekomej woli ludu.
Między innymi właśnie z tych powodów kpił z reform demokratycznych. Sądził, że za dobre ustępstwa wobec ludu, burżuazja dostanie jeszcze większe środki do wyzysku mas, albowiem „despotyzm państwa nigdy nie bywa tak straszliwy tak potężny jak wtedy, gdy opiera się na rzekomych przedstawicielach rzekomej przedstawicieli ludu”[1], w systemie demokratycznym lud pozostaje takim samym narzędziem realizacji cudzych interesów, dodając w Bogu i państwie:
Słowem, odrzucamy wszelkie prawodawstwo, wszelką władzę i wszelkie wpływy uprzywilejowanych, patentowych, oficjalnych i uprawomocnionych, wpływy tych, którzy rządzą w rezultacie powszechnego głosowania, jesteśmy, bowiem przeświadczeni, że ludzie ci zawsze wykorzystają swe wpływy jedynie na korzyść panującej i wyzyskującej mniejszości, a przeciwko interesom olbrzymiej ujarzmionej większości[2]
Różnica pomiędzy monarchią a republiką sprowadza się wyłącznie do tego, iż „w pierwszej świat urzędniczy gnębi i rabuje, by zaspokoić interesy klas uprzywilejowanych, posiadających, jak również po to, by napełnić własną kieszeń – czyniąc to w imieniu monarchy; w republice będzie czynił to samo, by przynieść korzyść własnej kieszeni i tym samym klasom – ale będzie to robił w imię wolności ludu”[3].
Z drugiej strony w krytyce samych wyborów wyraźnie zbliżył się do Proudhona, uważając, że klasa robotnicza w państwowych i kapitalistycznych warunkach może nie być nawet gotowa do udziału w wyborach, bowiem pozostanie nadal zależna od burżuazji, a z powodu braku wystarczającej wiedzy (wynikającej z nędzy i braku wolnego czasu) pozostaną politycznie uzależnieni od bogatej mniejszości. Stąd też, Bakunin przyrównywał wybory do pewnego wybiegu państwa, które ma na celu zajęcie ludzi budową więzienia dla samych siebie.
Tak rozplanowane i pojmowane cechy oraz historia państwa, prowadzą Bakunina do ostatecznego ugruntowania się w przekonaniu, iż państwo istnieje i istnieć może wyłącznie w interesie klas posiadających. Stąd też żadne z państw „nie może istnieć bez sojuszu z elitą burżuazji”[4]. Dlatego – jak przekonywał w Państwowości i anarchii - państwo zawsze będzie wrogiem ludu i środkiem ucisku klasy robotniczej. Podobnie jak nie może wyzbyć się ono swoich „obowiązków”, czyli panowania, władania i kierowania ludźmi odgórnie, co przeradza się w przemoc.
Naturalnie przemoc ta nie zawsze musi być najbardziej widocznym narzędziem sprawowania władzy, bowiem jak to pisał sam myśliciel: „państwo to tyle co przemoc, to znaczy władza oparta na przemocy, przy czym jest to przemoc na ogół zamaskowana, a [jedynie] w skrajnych wypadkach – bezceremonialna i jawna”[5]. Rosyjski anarchista łączył również ewolucję państwa zmierzającą w stronę coraz mocniejszej tyranii, z rozwojem kapitalizmu. Twierdził, że proces wzmacniania i centralizowania państwa, jest podporą dla klas posiadających, bowiem wyłącznie wzmocnienie państwa, daje możliwość nieograniczonego wyzysku klasy robotniczej.
Nieodłącznym aspektem państwa pozostaje więc system klasowy, który państwo podtrzymuje. To też, wbrew powielanemu stereotypowi[6], „Michel” uważał, że klasowy charakter państwa oraz tocząca się w nim walka klas są faktami obiektywnymi, które byłoby ciężko zanegować. Od przynależności klasowej zależna jest pozycja socjo-ekonomiczna a także przysługujące jednostce prawa polityczne i zakres wolności, pisząc:
monopol na wolność polityczną wraz z możliwością wyzyskiwania milionów robotników oraz rządzenia nimi według swojej woli i zgodnie z własnym interesem; dla nich są przeznaczone wszystkie dzieła, wszystkie subtelne odcienie wyobraźni i myśli… mają oni możliwość zostania pełnowartościowymi ludźmi (...)[7]
Klasy posiadające utrzymują się z wyzysku klas nie posiadających, które są (groźbą głodu) przymuszone do półniewolniczej pracy bogacącej kapitalistów. Spycha je to w nędzę, z której w praktyce nie można się wydobyć (sam kapitalizm nie jest w stanie ani ułatwić pracy robotnika pomimo postępu, ani poprawić bytu mas ludowych co byłoby sprzeczne z jego naturą, zdaniem Bakunina). To z kolei prowadzi do „ciemnoty” i „prymitywizmu umysłowego”, gdyż odbiera możliwość robotnikom kształcenie siebie i swoich dzieci. Jednakże wyzysk i przywileje demoralizują także klasy posiadające.
Prowadzi to do Bakunina do nieuchronnej i jednoznacznej konkluzji: państwo ze swej natury było, jest i będzie wyłącznie narzędziem w rękach klas uprzywilejowanych. Jego cechy są jednak na tyle elastyczne, że zawsze będzie potrafiło się przystosować się do zmieniających się stosunków społecznych i ekonomicznych, by stać się narzędziem w rękach nowych elit. Pokazuje to historia: na przestrzeni wieków zmieniały się realia, modele ekonomiczne lecz zawsze państwo potrafiło dostosować się do tych zmian (lub na odwrót, to nowe klasy posiadające, potrafiły dostosować państwo do swych potrzeb).
Tworzy to w pewnym rodzaju „błędne koło”. Masy ludowe poprzez swoją pracę spychane są w stan nędzy, co tylko utrwala ich niewolę. Jednocześnie swoją pracą nie tylko bogacą klasy posiadające, ale poprzez zapewnienie im środków produkcji, zapewniają im wolność. Wynika to z faktu, że natura państwa polega na tym, że w tym ładzie wolnymi czuć się mogą wyłącznie ci, którzy posiadają własność.
Bakunin był jednak optymistą. Analizując instytucję państwa oraz dokonując jej krytyki, rosyjski anarchista doszedł do wniosku, iż współczesne państwo jest skazane na zgnicie, a w dalszej konsekwencji na powolną śmierć. Szansę na urzeczywistnienie tego procesu widział w fakcie istnienia wyzyskiwanego i niewolnego proletariatu, który pod groźbą głodu jest zmuszony do półniewolniczej pracy bogacącej (w zamian za drobną część wartości wytworzonej pracy) klasy posiadające (marksowska „wartość dodatkowa”). Musi to doprowadzić do sytuacji kiedy ludzie niewoleni powstaną przeciw swym ciemiężycielom.
Państwo socjalistyczne w ujęciu M. Bakunina i P. Kropotkina
Bakuninowska krytyka idei socjalizmu państwowego była ściśle sprzężona z krytyką filozofii oraz poglądów K. Marksa oraz konfliktem pomiędzy bakunistami a marksistami. Zaznaczę jednak, iż powoływanie się na ten konflikt nie jest przywoływaniem starego, nostalgicznego, czy wręcz zapomnianego, konfliktu, który nic nie wnosi do współczesnej myśli politycznej. Wręcz przeciwnie - konflikt ten bowiem określał współrzędne dla toczącego się sporu, dyskusji i walki w łonie ruchu rewolucyjnego w XIX i XX wieku, którego dziedzictwo jest nadal obecne we wzajemnych stosunkach pomiędzy marksistami a anarchistami, a które równocześnie pozwala zrozumieć dlaczego niemożliwe było powstanie czegoś takiego jak „państwo socjalistyczne” i dlaczego socjalizm może być jedynie bezpaństwowy. Sądzę, że to P. Kropotkin wydał najlepszą ocenę tego sporu z perspektywy anarchistycznej, pisząc w swych Wspomnieniach rewolucjonisty:
Rozdźwięk pomiędzy marksistami i bakunistami nie był bynajmniej sprawą ambicji osobistych. Był wyrazem nieuniknionego starcia się zasad federalizmu i centralizmu, wolnej komuny z ojcowskim rządem państwa, swobodnej, twórczej działalności mas ludowych z dążeniem do ustawowej reformy istniejących stosunków wytworzonych przez ustrój kapitalistyczny.[8]
Naturalnie nie zamierzam kwestionować faktu, iż ogromna część wzajemnych zarzutów miała charakter dosyć powierzchowny, służący raczej demonizowaniu przeciwnika, aniżeli jego całościowej krytyce. Z resztą żadna ze stron w pełni nie potrafiła się wzajemnie, dogłębnie, skrytykować. Z jednej bowiem strony, Bakunin „ze sprytem wręcz diabolicznym” myśląc, iż krytykuje marksowskie poglądy, w gruncie rzeczy mieszał marksowski „socjalizm naukowy” z „socjalizmem państwowym” Lassalla. Z drugiej zaś strony Marks nie potrafił odpowiedzieć na te zarzuty[9]. Nie dlatego, że lekceważył anarchizm (a nierzadko taki argument, we współczesnych opracowaniach, pada), lecz dlatego, że nie potrafił. W pewnym sensie jego odpowiedzią było odwoływanie się przez Marksa do „prawdziwego anarchizmu” jaki on sam miał przedstawiać[10](tak Marks, pod koniec życia określił się mianem „prawdziwego anarchisty”!). Po trzecie, Engels skrajnie demonizował anarchizm, widząc w anarchistach skrajnych idealistów i „karykaturę ruchu robotniczego”[11]. Jeżeli już pojawiały się elementy krytyki merytorycznej z jego strony, to była ona najczęściej oparta na wybiórczych elementach myśli anarchistycznej, aniżeli jej całości.
Dlatego nim przejdę do bardziej szczegółowego charakteryzowania sporu, już na wstępie zaznaczę istnienie trzech filarów (spośród których wyłącznie na pierwszym skupiam się w niniejszej pracy), na których opiera się bakuninowska krytyka marksizmu:
- 1.Dostrzeżeniu przez Michała Bakunina antywolnościowych tendencji w marksizmie, wynikających z anarchistycznego pojmowania koncepcji państwa, co naturalnie przekładało się sposób postrzegania „państwa socjalistycznego”, odrzucenia koncepcji „okresu przejściowego”, „władzy rewolucyjnej” oraz walki politycznej. Myślę, iż możemy nazwać ten filar, mianem „filaru ideologicznego”.
2.Krytyce, a właściwie atakowaniu Karola Marksa przez Bakunina na tle ich osobistego konfliktu i rywalizacji. W dużej mierze, ataki te opierały się na adresowanych przez Bakunina inwektywach, oskarżeń, epitetach oraz przypisywaniu niemieckiemu myślicielowi nieszczerych intencji. Ten filar można określić mianem osobistego konfliktu.
3.Krytyce marksizmu ze względu na bieżące zapotrzebowanie ruchu anarchistycznego i pozycji anarchistów w MSR. Filar ten nazwę mianem filaru politycznego. W dużej mierze jest on determinowany dwoma poprzednimi, bowiem cała bakuninowska krytyka wysuwana pod adresem Marksa w gruncie rzeczy wynikała z bieżącego zapotrzebowania ruchu.
Nim przejdę do opisu „filaru ideologicznego” należy wskazać, iż dla Bakunina idea państwa socjalistycznego w ogóle poniosła sromotną klęskę już podczas Wiosny Ludów, która to ukazać miała, iż zwyczajną mrzonką była wiara w możliwość posłużenia się państwem jako narzędziem służącym wyzwoleniu mas ludowych. Dzięki temu, klasa robotnicza na własne oczy przekonała się, że swego wyzwolenia nie może zawdzięczać państwu, ani jakieś elicie, lecz sobie samej.
Bakunin aby pozostawać konsekwentnym musiał również odrzucić koncepcję „okresu przejściowego”, „państwa socjalistycznego” czy „dyktatury proletariatu” gdyż to właśnie te elementy myśli marksowskiej pozostawały w największej sprzeczności z anarchistycznym ujmowaniem wolności, równości i braterstwa, przekładającej się na sposób spostrzegania państwa i jego roli. To też z tego właśnie powodu, Bakuninowi każda forma państwa, w tym również tego „socjalistycznego” jawiła się jako tyrania, despotia oraz kolejna forma ucisku i wyzysku służąca nowym, uprzywilejowanym, elitom – które powstałyby nawet w państwie socjalistycznym. To też marksowskie „półpaństwo” w „okresie przejściowym” idealnie wpasowywało się w ten schemat i musiała je spotkać taka sama krytyka jak wszystkie inne modele państwa.
Tym samym rosyjski myśliciel zanegował marksowski pogląd stanowiący o tym, iż państwo mogłoby zostać wykorzystane jako środek służący emancypacji. Jak sądzę najbardziej dobitny temu wyraz dał Bakunin w Socjalizmie i wolności pisząc, iż że żadna dyktatura nigdy nie zrodzi wolności, bowiem „wolność może być stworzona tylko przez wolność”[12].
Samą koncepcję „okresu przejściowego”, który miałby wyzwolić klasę robotniczą i doprowadzić do obumarcia państwa, nazywał zwyczajnym urojeniem. Widział w tym elemencie myśli marksowskiej także brak logicznej konsekwencji. Zakonkludował, iż konsekwencją myśli Marksa jest nie tylko zdobycie władzy przez proletariat, ale oddanie jej następnie w ręce „awangardy”, która naturalnie musiałaby dążyć do wzmocnienia i skoncentrowania władzy wyłącznie w swoich rękach, stojąc się w następstwie tych wydarzeń, nową klasą uprzywilejowaną. Dlatego też, jak przekonywał Bakunin, nawet jeżeli faktycznie część proletariatu zdobyłaby władzę, to i tak w pewnym momencie przestałaby być klasą robotniczą a stałaby się nową klasą uprzywilejowaną dbającą o swój interes, pisząc:
Gdy tylko staną się rządzącymi lub przedstawicielami ludu, przestaną być robotnikami i zaczną patrzeć na czarnoroboczą masę z wysokości państwowego punktu widzenia; będą reprezentować już nie lud, lecz siebie i swoje roszczenie do kierowania ludem[13]
To zdanie i ten – jakże słuszny oraz potwierdzony przez historię – pogląd winien zostać szczególnie zapamiętany, bowiem teza ta wręcz perfekcyjnie oddaje motywy oraz źródło polityki elit w Bloku Wschodnim w latach 80-tych, kiedy to nomenklatura samodzielnie rozpoczęła tzw. „proces samouwłaszczenia się” rozpoczynając torowanie drogi w kontrolowanej rewolucji od kapitalizmu państwowego do kapitalizmu rynkowego. Na tym gruncie rodzi się jeszcze jedna przyczyna dla krytyki marksizmu przez Bakunina. Rosyjski filozof w artykule Państwo i marksizm zasygnalizował niezwykle ważny aspekt i niebezpieczeństwo płynące z marksizmu. Mianowice mam na myśli wskazanie przez rosyjskiego myśliciela, otartych drzwi do budowy – popularnie współcześnie nazywanego – „kapitalizmu państwowego”.
Dlatego też zdaniem Bakunina, „okres przejściowy” nie zmienia zasadniczo stosunków własnościowych. Nie miało to większego znaczenia, że wszystkie środki zostaną znacjonalizowane, rosyjski filozof odbierał to po prostu jako zwyczajny transfer całego kapitału z rąk wielu kapitalistów, w ręce jednego kapitalisty, którym stanie się państwo, przyjmując całą naturę i mechanizmy wyzysku od kapitalistów. Trafność anarchistycznych spostrzeżeń zweryfikowała historia i powstanie wpierw ZSRR, a następnie Bloku Wschodniego, w którym zakwitł kapitalizm państwowy.
Z tychże powodów, Bakunin wysnuł domniemanie, iż marksizm może stać się nawet ruchem reakcyjnym. Taki wniosek nasunęła mu niebezpieczna – w jego odczuciu – tendencja komunistów do zawierania kompromisów z rządem i partiami politycznymi, co w ostatecznym rozrachunku mogłoby zepchnąć stronników Marksa w stronę reakcji. Przekonanie Bakunina o takiej możliwości zostało wzmocnione przeświadczeniem o tym, że komuniści pragną jedynie zdobyć władzy, a więc są obrońcami autorytetu.
Faktem potwierdzającym rangę, słuszność i aktualność bakuninowskiej krytyki koncepcji tzw. „socjalistów państwowych” pozostaje to, iż rosyjski apologeta bezpaństwowego socjalizmu skonstruował swój krytyczny komentarz, nim narodziła się de facto socjaldemokracja oraz nim jego tezy, pozytywnie, mogła zweryfikować historia. Uzupełnienia bakuninowskiej krytyki naiwnej wiary w moc sprawczą „socjalizmu państwowego” dokonał P. Kropotkin, bezpośrednio mogąc obserwować stopniową degenerację socjaldemokratów i autorytarnych marksistów, opierając się na przykładzie niemieckiego SPD, którego idee z biegiem lat zaczęły blednąć. Partia zrezygnowała z zamiarów budowy „socjalizmu państwowego”, na rzecz „kapitalizmu państwowego”[14]. W dodatku powątpiewał w szczerość tych haseł, zauważać, że uzależnione są one od „kombinacji wyborczych”. Pozwoliło mu to domniemywać, iż socjaldemokraci traktowali je wyłącznie instrumentalnie. Dlatego w partiach socjaldemokratycznych widział ogromne zagrożenie, szczególnie w tendencji centralistycznej jaką one przejawiały oraz w programie nacjonalizacji części gałęzi gospodarki. Z tego właśnie powodu zdaniem rosyjskiego anarchisty, reformizm SPD poszedł tak daleko, iż partia ta stała się partią reakcyjną, antyrewolucyjną.
W dodatku, co było całkowicie zgodne z krytyką marksizmu dokonywaną przez M. Bakunina, Kropotkin sądził, że nacjonalizacja gospodarki w zasadzie niczego nie zmieni. Kapitalista zostaje zastąpiony państwem w procesie wyzysku i nadzoru pracy. Pracownik najemny nadal pozostanie pracownikiem najemnym, zmuszanym do sprzedaży swojej pracy. Zasadniczo nie ma to przecież dla niego większego znaczenia kto go wyzyskuje. Obawiał się dalej posuniętej hierarchizacji i centralizacji stosunków pracy, które mogą doprowadzić do dalszych nierówności i nadużywania władzy, bowiem „niedawny, dobry, towarzysz, jutro może zmienić się w brygadzistę (task-manager) nie do zniesienia”[15].
Kropotkin na wieść o dokonaniu zamachu stanu (nawiasem mówiąc wspieranego przez anarchistów) przez bolszewików w październiku 1917 roku, miał rzecz - „to pogrzebie rewolucję”[16]. Co prawda, część badaczy, wg mnie całkowicie bezzasadnie, stara się wykazać, że Kropotkin bronił i usprawiedliwiał rewolucję październikową oraz poczynania bolszewików na zasadzie „mniejszego zła”. Świadczyć o tym ma list do robotników zachodu[17], w którym siedemdziesięciodziewięcioletni wówczas Kropotkin zaapelował do zachodniej klasy robotniczej, by ta naciskała na swoje rządy do porzucenia myśli o zbrojnej interwencji w rewolucyjnej Rosji.
Przyznawał, że Rosja przechodzi rewolucję podobną do tej jaką przechodziła Anglia czy Francja. Z resztą w liście do Georga Brandesa (jednego z założycieli duńskiej partii „Det Radikale Venstre”) porównywał bolszewików do jakobinów. Jednocześnie wyraźnie i stanowczo dystansował się od dyktatury, uważając, iż budowa komunizmu na drodze państwowej jest skazana na klęskę. Bowiem nie możliwe jest powstanie „komunistycznej republiki” budowanej przez scentralizowane państwo, gdyż komunizm wyklucza państwo. Jednakże najbardziej na niekorzyść tezy, iż Kropotkin w pewnym stopniu aprobował politykę bolszewików świadczą motywy jakimi kierował się pisząc list. Mianowicie, swój sprzeciw wobec interwencji zbrojnej motywował głównie obawą przed tym aby bolszewicy nie wykorzystali tego faktu do wprowadzenia jeszcze większej dyktatury i aby mocniej nie paraliżowali oddolnej działalności społeczeństwa rosyjskiego. Z resztą, jak spostrzegł, to dotychczas właśnie wojna domowa była przez nich traktowana jako pretekst do centralizacji państwa i gospodarki, a także stanowiła wygodne wytłumaczenie dla wszelkich niepowodzeń.
Z całą stanowczością sprzeciwiał się wysiłkom bolszewików zmierzających do centralizacji kraju. Nie tylko dlatego, że był federalistą i centralizm napawał rosyjskiego anarchistę obrzydzeniem. Lecz także dlatego, że – jak sam deklarował – nie możliwe jest połączenie w jeden, scentralizowany organizm, wszystkich obszarów Rosji, które diametralnie różnią się od siebie.
Alternatywę dla władzy bolszewików widział w systemie rad robotniczych. Wątpił jednak by w ówczesnej sytuacji zdołały one popchnąć rewolucję naprzód i doprowadzić do wyzwolenia mas. Jego pesymizm miał źródło w obserwowaniu tego jak bolszewicy odbierali radom znaczenie, sprowadzając je do pełnienia biernej roli.
W 1920 roku w liście do Lenina zaznaczył, że „Rosja Radziecka” zaczyna stawać się „radziecka” jedynie z nazwy. Dodał, że nie można myśleć o przeobrażeniu społecznym oraz o socjalizmie gdy dyktaturę sprawuje jedna partia. Brak oddolnej organizacji chłopów i robotników (w autentyczne rady) uniemożliwia rewolucję i wykształcenie się nowej formy organizacji społecznej, pisał.
Przypisy
[1] M. Bakunin – Państwowość i Anarchia, dostępne pod adresem: http://www.rozbrat.org/bakunin/pis_panstwowosc2.htm [dostęp: 9.08.2010 roku]
[2] M. Bakunin - Bóg i państwo, dostępne pod adresem: http://www.rozbrat.org/bakunin/pis_bog2.htm [dostęp: 9.08.2010 roku]
[3] M. Bakunin – Państwowość i Anarchia, dostępne pod adresem: http://www.rozbrat.org/bakunin/pis_panstwowosc2.htm [dostęp: 9.08.2010 roku]
[4] Tamże
[5] Tamże
[6] Między innymi Antoni Malinowski w swej pracy Mit wolności. Szkice o wolności wskazywał na nie klasowe rozumienie państwa i nie klasową analizę państwa przez Bakunina
[7] M. Bakunin – Federalizm, socjalizm i antyteologizm, dostępne pod adresem: http://www.rozbrat.org/bakunin/pis_federalizm2.htm [dostęp: 9.08.2010 roku]
[8] P. Kropotkin - Wspomnienia rewolucjonisty, Warszawa 1959, s. 409
[9] E. Balibar – Trwoga mas, Warszawa 2006, s. 198
[10] Tamże s. 139
[11] D. Grinberg - Ruch Anarchistyczny w Europie Zachodniej 1870-1914, s. 52-53
[12] M. Bakunin - Socjalizm i wolność, dostępne pod adresem: http://rozbrat.org/bakunin/pis_marksizm2.htm [dostęp: 10.08.2010 roku]
[13] M. A. Bakunin - Gosudarstiennost’ i anarchia, s. 295, przypis za H. Temkinowa – Bakunin i antymonie wolności, s. 144
[14] P. Kropotkin – Wspomnienia…, s. 408
[15] P. Kropotkin – Anarchy: its philosphy. Its ideal, [w:] D. Guerin - No gods, no masters, s. 325
[16] P. Marshall – Demanding the impossible, s. 333
[17] P. Kropotkin – How communism should not be introduced. A letter to the workers of Western Europe, Dmitrowo, okręg moskiewski, 28 kwietnia 1919 roku, [w:] D. Guérin - No gods, no masters. Występuje on również pod tytułem The Russian Revolution and the Soviet Government.
Grecja: Anarchiści zajęli radio w Atenach
Renegade, Wto, 2012-01-10 13:57 Świat | Represje | Ruch anarchistycznyOkoło 20 greckich anarchistów wdarło się rano do studia prywatnej stacji radiowej w Atenach. Zmusili rozgłośnię do nadania komunikatu w którym wzywali na antenie radia Flash do "walki zbrojnej i rewolucji". Podkreślali, że "kapitalistyczny system sprawiedliwości" nie ma prawa sądzić ośmiu członków ugrupowania Walka Rewolucyjna, których proces rozpoczął się pod koniec października.
Po zakończeniu emitowania komunikatu radio poinformowało, że policja otoczyła jego siedzibę. Dziennikarz radia Argiris Kostakis powiedział, że "młodzi ludzie nie dopuścili się przemocy". - Spełniliśmy ich żądanie - dodał. Nie wiadomo co się stało z anarchistami po emisji ich komunikatu.
Radio Flash jest jedną z głównych prywatnych stacji informacyjnych w Atenach.
O Walce Rewolucyjnej stało się głośno za sprawą zamachu na ambasadę USA w Atenach, do którego doszło w styczniu 2007 roku. Od 2003 roku organizacja ta, uważana za "najbardziej niebezpieczną" w Grecji, przeprowadziła kilkanaście ataków wymierzonych w polityków, banki, instytucje publiczne lub dyplomatyczne. W ich wyniku nikt nie zginął.
Poznań: Odszkodowania za bezprawne zatrzymania
Renegade, Czw, 2012-01-05 13:46 Kraj | Represje | Ruch anarchistycznyKilkudziesięciu anarchistów jakiś czas temu zablokowało wjazd na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich, "Odzyskujemy miasto", "Miasto to nie firma" - to hasła które związane były mni. z planami ewikcji squatu rozbrat. Zatrzymani byli bici, kopani i wyzywani, a potem przez kilka godzin przetrzymywani na komisariacie. Trzej anarchiści dostaną teraz odszkodowanie za bezprawne pozbawienie wolności, złożyli skargi na policjantów, które jednak zostały odrzucone.
Policja tymczasem wniosła o ukaranie ich za nieopuszczenie zbiegowiska mimo wezwań funkcjonariuszy. Sąd jednak 35 anarchistów uniewinnił. Stwierdził, że w ogóle nie powinni być osądzani pod takim zarzutem. Trzech anarchistów dostało też zarzuty za napaść na policjantów. Ale oni też zostali uniewinnieni. Sumy odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie nie są wielkie: 800 zł, 1 tys. i 1,5 tys. zł.
Rzecznik policji Andrzej Borowiak w oświadczeniu przesłanym „Gazecie” napisał: - Policja działała zgodnie z prawem i w jego obronie.
Izrael/Palestyna: Marsz na rzecz Praw Człowieka
Vegan, Wto, 2011-12-20 03:59 Świat | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny 9 Grudnia w miastach Tel Awiw oraz Hajfa w Izraelu/Palestynie odbył się Marsz na Rzecz Praw Człowieka.
Zarówno Hajfa, jak i Tel Awiw zamieszkałe są przez zróżnicowane kulturowo, religijnie oraz etnicznie społeczeństwo. Każdą z tych grup dotyka wspólny problem pogwałcania praw obywatelskich oraz praw człowieka... od Żydów oraz Palestyńczyków zamieszkujących obecny Izrael, borykających się z niskimi płacami oraz rosnącymi cenami artykułów spożywczych, wynajmu mieszkania, itp. (w przypadku arabskiej społeczności zamieszkującej Izrael różnica w wypłacie oraz szansa na znalezienie pracy jest jeszcze bardziej widoczna) po Palestyńczyków zamieszkujących Gazę oraz Zachodni Brzeg znajdujące się pod okupacją. Imigranci więzieni są w ośrodkach internowania lub deportacyjnych oraz wyrzucani w parkach przez władze izraelskie i zostawiani bez żadnych praw do legalnego mieszkania, legalnej pracy oraz opieki medycznej. Dezerterów czekają więzienia i szykany. Świadomi obdżektorzy muszą udawać zaburzenia psychiczne, aby uniknąć przymusowej służby wojskowej.
Wielotysięczny marsz był zróżnicowany i składał się z wyżej wymienionych grup, ale nie tylko. Silną reprezentację stanowili imigranci i imigrantki z Afryki oraz Azji w liczbie około 150 osób z grupy tzw. osób "bez papierów". Domagali się szacunku i zakończenia dyskryminacji rasowej.