Ruch anarchistyczny

O perspektywie "ogólnoludzkiej" z perspektywy nieludzkiej

Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Perspektywa ogólnoludzka – czym ona właściwie jest? Jeśli ogólnoludzka perspektywa jest tą perspektywą, która bierze pod uwagę perspektywy ludzi w całej swej rozciągłości płci, orientacji seksualnej, pochodzenia kulturowego, itd., to oddzielanie „perspektywy kobiecej” lub „feministycznej” od niej byłoby aktem wykluczającym z jakiegoś powodu jednej z perspektyw na podstawie przekonania o jednej idei, która łączy całą ludzkość, a jest nią wyzbyty innych perspektyw, niż „męski”, „racjonalny” humanizm lekceważący różnorodność postaw, opcji, pochodzenia, tożsamości jednostek i grup ludzi. To, o czym się często zapomina to fakt, że myśl feministyczna jest tak samo rozległa i wszechobejmująca wiele dziedzin ludzkiego doświadczenia jak anarchizm.

Przemoc nie jest dla ruchu anarchistycznego rzeczą obcą. To, co jednak najczęściej ma się przez „przemoc” na myśli to przemoc policyjna, państwa, instytucji mających na celu kontrolę i urabianie jednostki do swoich celów, przemoc pracodawców wobec pracowników. Te zjawiska są rzecz jasna ważne i nikt nie kwestionuje ich istnienia.

Inna sprawa, że przemoc wobec mężczyzn nie była do tej pory statystycznie ujmowana w sposób rzetelny i choć nie można jej bez wyrzutów sumienia zaprzeczyć, ma ona indywidualny charakter – tak samo jak przemoc wobec kobiet – i jako taka powinna być ujmowana – miast z perspektywy antyfeministycznej, jak to często bywa w środowiskach broniących praw ojców (feminizm jest przedstawiany w tych „analizach” jako karykatura, archaiczna wizja kobiety nienawidzącej mężczyzn, propagowany jest esencjonalizm). Ów fakt często wykorzystują antyfeminiści w dyskusjach, choć od razu rzuca się w oczy absurd oskarżeń o „niezajmowanie się prawami mężczyzn”. Problem ten był, i owszem, podejmowany przez feministki i pewnie wciąż będzie, trudno także znaleźć wśród feministek przejawy oporu wobec walki o prawa ojców do równego traktowania w sądzie rodzinnym, dlatego łatwo dojść do wniosku, że w samej swej istocie nie jest to problem feministek (choć powinny go brać pod uwagę), lecz raczej samych ojców i ruchów maskulinistycznych, albo też profeministycznych ruchów męskich, których członkowie rozłożą na czynniki pierwsze powody, dla których tak się dzieje.

Istotne są skłonności przedstawicieli nadanej płci do konkretnych rodzajów przemocy i tu ujawnia się płeć. Nie wszyscy reagują na stres w taki sam sposób. Oblicza przemocy są różne, jednak można zidentyfikować kilka z nich jako najbardziej wszechobecnych i cóż, niestety wychodzi na to, że najczęściej mężczyźni dopuszczają się przemocy na kobietach i to one są bardzo często po takich aktach hospitalizowane. To mężczyźni najczęściej dokonują zgwałceń. I nie chodzi o to, że trzeba sobie znaleźć chłopca do bicia, czego niektórzy z was nie potrafią zrozumieć. Chodzi o konkretne rozwiązania, do których nie dojdzie się przecząc ich źródłu. Owszem, pobicie może być skutkiem stresu, ale nie można sprowadzać problemu do wyniku stosunku „posiadających” do „klasy pracującej” i kapitalistycznego wyzysku. Musimy zrozumieć, że nie należy identyfikować „ofiar” i „oprawców” wśród poszczególnych ludzi (którzy i tak najczęściej nie przyjmą tej tożsamości jako zbyt stygmatyzującej), lecz zidentyfikować wiele innych potworów (które mogą być mocno związane z kapitalizmem będąc od nich w jakiś sposób niezależne) i skopać im tyłek.

Acha – i jeszcze jedno – nie ma czegoś takiego jak „prawdziwa przemoc” i „małe akty przemocy”. Mówiąc o „małych aktach przemocy” nie miałam na myśli ich nieszkodliwości. Małe akty przemocy to przemoc symboliczna lub też niefizyczna. Małe akty przemocy to przemoc werbalna, przemoc gestu, przemoc społecznego odtrącenia, przemoc prawa. Są one „małe” bo potrafią zebrać się ziarnko-do-ziarnka i doprowadzić do tego, że życie stanie się równie niemożliwe, co w przypadku doświadczenia przemocy fizycznej lub terroru psychicznego. Jeśli ktoś będzie nas kłuł od czasu do czasu szpilką – mniejszą lub większą – w najwrażliwsze miejsca, niczym to nie będzie się różnić w perspektywie czasu od wbicia ich wszystkich na raz. Prawdziwą przemocą jest zarówno wymuszenie lub szantaż dotyczący aktu o charakterze seksualnym, jak i uderzenie kogoś w twarz. Prawdziwą przemocą jest zarówno drapanie, jak i pobicie skutkujące hospitalizacją lub śmiercią. Prawdziwą przemocą jest wreszcie uniemożliwienie członkowi społeczeństwa życia poprzez odrzucenie przez rynek pracy lub zaangażowanie weń na zasadzie zbliżonej do niewolnictwa.

A propos pracy. Doprawdy śmieszne jest ocenianie rynku pracy po ilości ogłoszeń zamieszczanych na gównianych portalach, gdzie szukają naiwniaków – głównie kobiet i studentów, by zaoferować im głodową stawkę i pracę na umowę śmieciową za wykonywanie bezsensownych czynności (lub nic nie zaoferować, tylko bezczelnie omamić i oszukać). Faktycznie to bardzo młodzi ludzie i kobiety w każdym wieku (a czasem też imigranci) są najczęstszymi adresatami tych ogłoszeń i nie powinno to nikogo należącego do którejś z tych grup (lub dwóch-trzech na raz) cieszyć. Ludzie z lepszym startem (wykształcenie, znajomości) wolą szukać pracy bardziej bezpośrednio i nawet na owe portale ogłoszeniowe nie zaglądają. Owszem – czy kobieta, czy mężczyzna, czy student, czy osoba starsza – każdy ma mocno przejebane w tych warunkach, jednakże nie można zatrzymywać się na stwierdzeniu „wszyscy mamy przejebane”, bo wówczas ignorujemy właśnie te kategorie, które niektórzy z komentatorów chcą ignorować mówiąc o prymacie kategorii klasy nad innymi (gdzie świat bez hierarchii, nawet na tym poziomie, mógłby być nieco ciekawszy, ponieważ nie wysuwa na pierwsze miejsce podziału, który może być w różny sposób istotny dla różnych osób i doświadczać ich w zupełnie odmienny sposób). Ignorując te kategorie pokazujemy, że wolimy właśnie pozostać tym białym, heteroseksualnym panem anarchistą, który pada na kolana przed wizją usmolonego robotnika. Kolorowe kobiety zwracały uwagę na białą perspektywę feministek, działaczki LGBTQ zwracały uwagę na heteronormatywną perspektywę feministek, a na samym początku feministki anarchistyczne odrzucały etykietkę „feminizmu” jako myśl burżuazyjną i ignorującą… zgadnijcie co, a jak nie zgadniecie, odsyłam do jakiejś miłej lektury, bo ileż można was zaganiać do biblioteki, wy krnąbrne anarchisty! Anarchizm przeżył podobne przemiany, choć fakt faktem – wydaje się, że w Polsce jakakolwiek myśl krytyczna w środowisku anarchistycznym nie istnieje, pozostaje niedostępna dla ubogiej pracownicy z prowincji (z jako takim wykształceniem, jednak zniweczonym przez sprzedawanie gąbek i tuszów do rzęs lub ścieranie wymiocin w knajpie) a feministyczna myśl anarchistyczna jest jakimś szatanem z zachodu, zrodzonym w krajach dobrobytu i propagowanym przez jakąś niedowartościowaną histeryczkę, której jeszcze najwyraźniej nie udało się dobić jak karalucha.

Ateny: Powstaje wolna szkoła

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Kultura | Ruch anarchistyczny

Ateńscy anarchiści i antyautorytaryści zafascynowani edukacją wolnościową wzięli sprawy w swoje ręce i otwierają szkołę. Obiekt, który przejęto na stworzenie nowej placówki to porzucona szkoła podstawowa nr 12. Miały już miejsce ogólne porządki, wniesiono niektóre materiały dydaktyczne.

Miała już miejsce dyskusja i warsztaty w zakresie edukacji wolnościowej. Dzień później odbył się również koncert , na którym nastąpiło zacieśnienie więzów z sąsiedztwem. Reakcje okolicznych mieszkańców, z których niektórzy przyszli ze swoimi dzieciakami, były bardzo pozytywne i już 2 dnia do projektu włączyło się sporo nowych ludzi.

Niemcy: Władze obawiają się poradnika sabotażystów

Świat | Ruch anarchistyczny

Niemiecka policja stara się odnaleźć autorów i osoby rozpowszechniające poradnik sabotażu, w którym opisano jak dokonywać podpaleń, wykolejać pociągi i odcinać elektryczność nie narażając się na niebezpieczeństwo czy schwytanie - pisze dziennik Der Spiegel.

80-stronicowa książeczka pod tytułem "Prisma" krąży w środowiska anarchistycznych i lewicowych w Berlinie, Hamburgu i regionach dolnej Saksonii - twierdzą władze, które boją się, że może się ona przyczynić do rozpowszechnienia przemocy wobec instytucji państwa i kapitału.

W publikacji przedstawiono użycie wyrafinowanych technik, takich jak zapalniki czasowe, jak również opis wielu różnych typów materiałów zapalających stosowanych w podpaleniach oraz sposoby przecinania linii wysokiego napięcia i zatrzymywania pociągów poprzez układanie odpowiednich przeszkód na linii.

Przestrzeń dla kobiet a biali, heteroseksualni panowie anarchiści

Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Jestem jedną z czterech dziewczyn zaangażowanych w lokalną sekcję organizacji anarchistycznej. Jestem jedną z czterech-pięciu, a obecnie jedyną aktywnie uczestniczącą w większości działań, przez co mogę czuć się – wbrew pozorom – niemarginalizowana, ważna i szanowana przez innych towarzyszy. Podnoszenie kwestii płci w tym towarzystwie, jak pokazuje doświadczenie, może zakończyć się jedynie na ogólnikach, ponieważ trudno represjonować tę jedną jedyną, która i tak nie boi się mówić. Warto się jednak zastanowić, dlaczego jestem jedyna i dlaczego mimo woli sprzeciwienia się separatyzmowi feministycznemu, wciąż takie aktywistki jak ja muszą robić za „głos feminizmu” w grupie i jakie są moje obawy z tym związane.

Dlaczego jestem jedyna? Nie wiem. Właśnie złapałam się na tym, że do tej pory w ogóle o tym nie myślałam. Przyjmowałam perspektywę bezpłciową, choć trudno powiedzieć, dlaczego z tych wszystkich poprzednio zaangażowanych dziewczyn jestem tą jedną, która pozostała w pogotowiu. To trudne pytanie. Może wciąż organizacja, w której jestem, z jakiegoś znaczącego powodu nie przyciąga kobiet, a nawet je odstręcza? Może sama przewaga męskich towarzyszy – nierzadko wykształconych i wygadanych – jest tym czynnikiem? Ale przecież kobiety zawsze angażowały się w męskie struktury przyciągnięte ich własną chęcią działania w dziedzinach, na których owe struktury się skupiały. Ze strony anarchofeministek dochodziły jednak głosy mówiące o wykluczeniu kwestii kobiet z dyskursu i traktowania go zbyt „przedmiotowo”, jakby tematu, który należy przerobić w ramach programu, ale bez emocjonalnego zaangażowania i wkładu. Może warto wysłuchać tych głosów? W sposób empatyczny, bez racjonalizowania. Problem w tym, że zawsze brakuje na to czasu, problemy wewnątrz grup i poglądy ich członków są niejasne, wyrażane przez nich zbyt ogólne, a utworzenie struktury typowo kobiecej mogłoby doprowadzić do rozminięcia się obu dróg i utkwienia w martwym punkcie wzajemnej niechęci (nie musiałoby, ale nazbyt często się tak działo w przeszłości, więc można wyciągnąć już pewne wnioski). Z drugiej strony kobiety pragną się zrzeszać we własnym gronie, ale krytyka członków zdominowanej przez mężczyzn grupy (i poczucie rozkładu na dwie niezależne grupy) może łatwo przerodzić się w krytykę samej grupy bez podjęcia pracy wewnątrz koedukacyjnej grupy i jej „rozgałęzień”, które stanowią np. sporadycznie angażujących się aktywistów.

Powodem takiego stanu rzeczy może być także podejrzenie fetyszyzacji usmolonego robola przez członków grupy. Albo fetyszyzacji agresywnego bohatera, który kopie w krzakach nazistów (zamiast zrównania z bohaterami pracy u podstaw). Przeintelektualizowany, choć w sposób agresywny emocjonalny język, także może pozostawać bez wpływu na siłę przyciągania grupy.

Niestety, wiara w uzdrawiającą moc rewolucji, która zabije wszelki ucisk, łącznie z mizoginią, seksizmem, homofobią i transfobią, pokazuje jedynie stopień marginalizacji tych problemów, uznawanie ich za niezwiązane ze środowiskami wolnościowymi, gdy doświadczenia różnych środowisk stawiają tę wiarę pod znakiem zapytania. Na zagranicznych forach dyskusyjnych można przeczytać o problemach z mizoginami, agresywnymi psycholami bijącymi swoich partnerów obu płci oraz inne osoby, gwałcącymi swoje partnerki, zarażających świadomie chorobami przenoszonymi drogą płciową, itd. Częstokroć dochodzi do żarliwych dyskusji, które nie zawsze kończą się na rozwiązaniu konfliktu w skuteczny sposób. Mówienie o sprawcach przemocy doprowadza co najwyżej do zepchnięcia go poza margines społeczeństwa wolnościowego, co może być karą dotkliwą, jednak nadal tylko karą, która nie zawsze prowokuje do działań zapobiegawczych. Kobiety tak często doświadczają przemocy, także seksualnej, że są niemal obojętne na jej mało ekstremalne objawy. Wśród anarchistów rzadko podejmuje się temat nienaruszania czyichś osobistych granic – mówi się tylko o poszerzaniu własnych.

Mój głos jako „specjalistki od spraw feminizmu” (czasem przejmowanego przez wykształconych anarchistów, czego oczywiście nie mam za złe) jest głosem dziwnie brzmiącym, wprowadzającym pewien niepokój wśród osób, które z feminizmem stykają się praktycznie po raz pierwszy, czując się zagrożonymi moim oskarżycielskim tonem, który podnosi tematy aktów, których oni sami się dopuszczają nie raz. Nie wiem właściwie, czy oni naprawdę zastanawiają się chociaż trochę nad kwestią kobiecą – nie tylko sprowadzając ją do statystyki, która mówi o podwójnej opresji kobiet na rynku pracy. Praca nad „wyleczeniem” seksizmu toczy się najczęściej w domu – i tam najczęściej pozostaje jako „sprawa prywatna”. Sprawą prywatną jest wszystko, co dotyczy spraw męsko-damskich (w heteroseksualnym, białym środowisku). Wszelkie akty przemocy, których doświadczają kobiety poza miejscem pracy – czyli często w swoim drugim miejscu pracy zwanym gospodarstwem domowym. I nie mówię tu tylko o ekstremach, co jeszcze raz podkreślam. Nie mówię tylko o biciu, molestowaniu seksualnym wynikającym z niezrozumienia (feministycznych) zasad konsensusu w życiu intymnym, które wydają się mężczyznom nierzadko zbyt daleko posunięte. Mówię o tych „małych aktach przemocy”, którymi jest nasycone życie kobiety.

Może cały czas mylę się, nie zauważam, że obracam się w środowisku wyzbytym seksizmu. Jednak czemu przeczuwam wciąż, że coś jest nie tak, gdy mój towarzysz używa homofobicznego języka, a cała reszta się z tego śmieje. Czemu nie reaguję od razu bojąc się odrzucenia mojego „braku poczucia humoru”? Czemu nie wiem jak się zachować, gdy członek mojej grupy bije moją koleżankę za krzywdy moralne i zranione ego? Czemu NIKT nie wie jak się w takiej sytuacji zachować? Czemu wszyscy uważają te sprawy za zbyt prywatne, toczące się POZA i czemu nie mamy żadnych sposobów, narzędzi, by wykluczyć wszystkie podobne czyny w przyszłości? Bo jesteśmy na to zbyt feministyczni? Bo nie odczuwamy tkwiącej w nas nienawiści i chęci posiadania czyjegoś ciała jak przedmiotu, ponieważ wiemy, że to jest złe? Chyba tak. Moje doświadczenia z samoświadomością własnej mizoginii, którą mi wpojono, są takie, że nieprędko zauważyłam, że w zasadzie nienawidzę kobiet. Nie okazuję tego, potrafię je bardzo lubić, uwielbiać, ale jednocześnie je nienawidzę. Odrzucam je tak często czując, że z mężczyznami mogę nawiązać lepszy kontakt, co jest jedynie złudzeniem, ponieważ… one zostały nauczone tej samej nienawiści do siebie nawzajem, co ja. Potrafimy się o siebie troszczyć, przebywać ze sobą – wiele kobiet tego potrzebuje. Ale tak często łapię się na chęci skomentowania kobiety z patriarchalnego punktu widzenia – jako obiektu pożądania. Przez głowę przechodzi mi wiele myśli niezgodnych z moimi poglądami – myślę o tym, że dana kobieta jest gruba, a nie o tym, że coś mi chce właśnie przekazać. Widzę kobietę ubraną uwodzicielsko i myślę w głębi duszy – co za zdzira. Nie pomyślę nawet przez chwilę o tym, co ma w głowie, tylko gapię się na jej fajne cycki i robię dokładnie to, co jakiś towarzysz – ślinię się. Chętnie uznałabym ją za prostytutkę/nimfomankę udając, że nie potępiam podświadomie pracownic przemysłu erotycznego. Mimo całego swojego wkładu w krytykę podobnych zachowań, które zostały zwerbalizowane.

I w tym punkcie podkreślę potrójną pracę osób świadomych feministycznie, które podejmują się walki z objawami mizoginii, seksizmu, itp. - nie tylko tymi widocznymi, ale też tymi, które są trudniejsze do zdiagnozowania, organizacji kampanii, a także codziennej pracy nad utrzymaniem demokracji, konsensusu i dobrej komunikacji w grupie. Nie każdy podejmuje się pracy pozatechnicznej związanej z organizacją kampanii. Doświadczenia ruchów uświadamiają nam jednak, że jeśli nie docenimy tej pracy i nie podejmiemy się jej wspólnie, na każdym z tych pól może pojawić się w końcu nierozwiązany problem, który może doprowadzić do rozpadu grupy.

Dziewczyny, ja wiem, że wy jesteście zmęczone tym wszystkim i najchętniej zamurowałybyście się w jakiejś wieży – byle tylko nie rozmawiać z tymi trudnymi, acz powszechnymi przypadkami o tym, co was boli. Narażać się na śmieszność i zarzut niezrozumienia „głównego celu naszej walki”. Błagam was! Nie róbcie tego! Angażujcie się w te grupy, które podejmują bliskie wam tematy na takich zasadach, jakie wam odpowiadają (niehierarchicznych i nie mających wśród członków konserwatywno-seksistowskiej loży szyderców, która może was zbyt łatwo zdominować, choć i to się da pewnie pokonać) i nie rezygnujcie z nich tylko dlatego, że istnieje w nich przewaga mężczyzn. Przeciwwagą dla męskiego klubu nie jest kobiecy klub, tylko koedukacyjna grupa, która nie obawia się podejmować takich tematów, jakie wcześniej wymieniłam, która jest otwarta na tyle, że może przyjąć kogoś, kto jeszcze nie podjął nawet pracy nad swoim seksizmem – któremu towarzyszki i towarzysze z chęcią pomogą, a wręcz poprzez nacisk na pozbycie się pewnych nawyków, zmuszą do przedefiniowania swoich poglądów na płeć, orientację seksualną, itp.

Wierzę, że poprzez wymianę doświadczeń i otwarcie oczu i uszu na niefajne zagrywki, tworzenie i rozwijanie mechanizmów reakcji na nie, wszyscy wygramy naszą rewolucję – nie tylko heteroseksualni, biali, panowie anarchiści.

Grecja: Anarchista stracił nogę w wyniku policyjnego postrzału

Świat | Represje | Ruch anarchistyczny

Simos Seisidis to anarchista aresztowany przez policję 3 maja w Atenach. Był poszukiwany od dłuższego czasu, za jego schwytanie była wyznaczona nagroda. Państwowe organy represji oskarżają go o przynależność do grupy "złodziei w czerni" (oi listes me ta maura), do której należał inny anarchistyczny więzień Yiannis Dimitrakis.

Podczas aresztowania został postrzelony przez funkcjonariuszy w nogę, co zaskutkowało ciężkim zranieniem. Dodatkowo został pobity po przewiezieniu na komisariat. Od tego dnia Simos przebywa w szpitalu KAT w Atenach w specjalnej celi dla więźniów. Warunki przetrzymywania według rodziny, przyjaciół i grup takich jak Network for Social and Political Rights są złe. Do tego obowiązuje całkowity zakaz korzystania z telewizji, radia czy telefonu. Jedyna osoba mogąca się z nim widywać, to matka. Policja nieustannie stróżuje przy pomieszczeniu nie dając choremu spokoju, fotografując go swoimi komórkami gry jest myty przez pielęgniarki itp.

W piątek 28 maja ogłoszono, że stan jego zdrowia gwałtownie się pogorszył, w zwiazku z czym podjęto decyzję o amputacji zranionej nogi. Aktualnie jego stan jest stabilny i relatywnie dobry - nie ma bezpośredniego zagrożenia życia.

Johannesburg: Starcia klasowe, policja morduje aktywistkę

Świat | Represje | Ruch anarchistyczny | Ubóstwo

Kilka dni temu zamożni mieszkańcy osiedla prywatnych domów z organizacji Homeowners Association zaatakowali osadę Ruchu Ludzi Bezrolnych (LPM) związaną z Anarchokomunistyczną Feredaracja Zabalaza, dokonując zniszczeń i odcinając prowizoryczne chaty od elektryczności. Dzień później na osadę został przypuszczony szturm policji, podczas którego zabito jedną aktywistkę Ruchu Bezrolnych, a inną ciężko zraniono - obecnie przebywa w szpitalu po operacji.

W odwecie aktywiści spalili generator dostarczający prąd do prywatnych domów. Kolejnego dnia członkowie Homeowners Association w asyście policji po raz kolejny zaatakowali osadę bezrolnych i spalili mieszkania dwóch liderów organizacji. Policja pobiła i aresztowała starszą kobietę, sekretarkę LPM, Starcia wkrótce przybrały charakter rasowy - atakowani są wszyscy przynależący do ludu Tsonga. Przywództwo ruchu obecnie ukrywa się w obawie przed represjami.

Nowy numer kwartalnika anarchistycznego INNY ŚWIAT

Kraj | Ruch anarchistyczny

Kwartalnik anarchistyczny INNY ŚWIAT – nowy numer już dostępny

Inny Świat – obecnie najdłużej ukazujące się pismo anarchistyczne w Polsce. Kwartalnik Inny Świat nie reprezentuje żadnego określonego kierunku w szerokiej gamie ruchów i idei anarchistycznych.

Pismo stara się ukazać pełne spektrum działań wolnościowców, być otwartym na nowe idee i docierać z nimi do jak najszerszego grona czytelników. Na łamach czasopisma gościli między innymi: Janusz Waluszko, Andrzej Kliś, Jarosław Urbański, Lech L. Przychodzki, Michał Przyborowski, Rafał Górski czy Oskar Szwabowski.

Pismo dostępne w sklepie internetowym Oficyny Bractwa Trojka http://www.bractwotrojka.pl niebawem również w dobrych księgarniach i sieci salonów Empik.

Warszawa: Spotkanie z ZSP na Uniwersytecie Warszawskim

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Ruch anarchistyczny

W środę 26 maja, w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego odbyło się spotkanie studentów z przedstawicielami Sekcji Edukacyjnej Związku Syndykalistów Polski. Spotkanie dotyczyło wdrażania tzw. „Procesu Bolońskiego” na polskich uczelniach i procesów komercjalizacji edukacji. Prezentacja była oparta na analizie ogólnych założeń procesu bolońskiego wypracowanej przez ZSP. Opisano również szczegóły wdrażania Procesu Bolońskiego przez Ministerstwo Edukacji i poszczególne uczelnie.

Jak się okazało, studenci kojarzyli Proces Boloński jedynie z możliwością przenoszenia się z uczelni na uczelnię i zbieraniem punktów ECTS. Studenci nie znali planów dotyczących wprowadzenia przedstawicieli biznesu do rad administracyjnych i oddaniu w ich ręce kontroli nad programami nauczania i doborem personelu, oraz zmian polegających na likwidacji wydziałów, które nie są w stanie produkować instrumentalnej wiedzy i przynosić wymiernych zysków. Aktywiści z ZSP tłumaczyli, że wraz z likwidacją takich wydziałów, zniknie też obszar nauczania, w którym może się wykształcić krytyczne spojrzenie na proces instrumentalizacji wiedzy, który doprowadził do takiej właśnie sytuacji.

Warszawa: Antypolicyjne grafitti w solidarności z Maxem I.

Kraj | Antyfaszyzm | Dyskryminacja | Ruch anarchistyczny | Ubóstwo

W nocy z 23 na 24 maja anarchiści pokryli mury w kilku częściach miasta antypolicyjnymi grafitti. Celem akcji było zwrócenie uwagi na bezczelność policji i na niebezpieczeństwo jakie stwarza ta instytucja dla klasy pracującej.

Akcje miały też charakter solidarnościowy z rodziną i znajomymi Maxa I. , który został zamordowany na targowisku przy stadionie narodowym, kiedy próbował pomóc swojemu koledze zatrzymanemu przez policyjnych gangsterów w cywilu.

Pamiętamy też o śmierci Claudiu Crulica, osobach ginących na granicy wschodniej oraz wszystkich którzy na co dzień muszą się zmagać z przemocą państwa i nędzą wywołaną przez kapitalizm.

Rosja: wezwanie do międzynarodowej solidarności z górnikami z Zagłębia Kuźnieckiego

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Ruch anarchistyczny

W największych miastach Federacji Rosyjskiej trwają akcje protestacyjne w związku z katastrofą górniczą w Mieżdurieczeńsku w obwodzie kemerowskim, która miała miejsce w nocy z 8 na 9 maja. W wyniku eksplozji w kopalni Raspadzkaja zginęło 66 osób, 84 zostało rannych, a 24 zaginęło.

Rosyjskie ugrupowania anarchistyczne wskazują, iż przyczyną katastrofy było naruszanie norm bezpieczeństwa pracy w kopalniach, i obwiniają o tragedię cynizm władz i chciwość przemysłowców. Mówią o blokadzie informacyjnej, jaką władze nałożyły na protest i o goryczy, jaką spowodowało u ludności zignorowanie tej katastrofy przez Kreml, który jednocześnie lał krokodyle łzy nad Kaczyńskim w Smoleńsku.

Ottawa: wysadzenie placówki Royal Bank of Canada

Świat | Ruch anarchistyczny

W stolicy Kanady, Ottawie, grupa anarchistów wysadziła bank i ostrzegła przed kolejnymi aktami przemocy podczas rozpoczynającego się w przyszłym miesiącu w Toronto szczytu państwa G8/G20. Nikomu nic się nie stało, straty zaś szacowane są na 300 tysięcy dolarów kanadyjskich (około 289 tysięcy dolarów amerykańskich). Policja w Ottawie traktuje atak anarchistów jako odosobniony przypadek.

Celem anarchistów była placówka Royal Bank of Canada. Grupa, w zamieszczonym w sieci oświadczeniu poinformowała, że cel nie został wybrany przypadkowo - bank ten był sponsorem tegorocznej zimowej olimpiady w Vancouver, która według anarchistów odbyła się na "ziemi skradzionej tubylcom".

Jak napisali w wydanym oświadczeniu: „Opór trwa. Wzięliśmy sobie za cel RBC w związku z finansowaniem przez bank wydobycia roponośnych piasków w prowincji Alberta i łamaniem praw ludności rdzennej przez sponsorowanie zimowej olimpiady. Olimpiada odbywała się na terenach, skradzionych ludności indiańskiej w prowincji Vancouver. Igrzyska się skończyły, lecz ogień wciąż płonie. Przywódcy krajów G8 i G20 w towarzystwie bankierów spotykają się w Huntsville i Toronto by podjąć kolejne decyzje w sprawie wykorzystania ludzi i środowiska. My też tam będziemy.”

Policja poinformowała, że dochodzenie w sprawie ataku jest w toku, odmówiła jednak komentarza w związku z zamieszczonym w internecie oświadczeniem.

Poniżej można obejrzeć film z akcji.

Warszawa: Pikieta antyrepresyjna w centrum

Kraj | Ruch anarchistyczny

 Pikieta pod Metro Centrum Dziś w Warszawie pod Metrem Centrum odbyła się pikieta informacyjna zorganizowana przez warszawskie środowisko anarchistyczne z inicjatywy Związku Syndykalistów Polski - Warszawa. Pikietę urozmaicały rytmy grupy Samby.

W przemówieniach i ulotkach poruszono najbardziej aktualne sprawy represji przeciw działaczom antyfaszystowskim, pracowniczym i studenckim, w tym sprawy trzynastki z Białegostoku, jedenastki z Lizbony, szóstki z Belgradu, sprawę represji wobec związku zawodowego FAU i CNT, oraz grupy Priama Dia z Ukrainy.

Na ścianie za pikietującymi powieszono banery i plakaty z hasłami w różnych językach: m.in. "solidarność z FAU”, "Solidarność naszą bronią”, „Solidarność z górnikami z Mieżdureczeńska”, „Dość represji anarchistów”, „Dość represji związkowców”, „Stop państwowemu terroryzmowi", „Priama Dia, jesteśmy z wami”, „Uniewinnić szóstkę z Belgradu!”, oraz „Nie dla represji antyfaszystów”.

Dania: Atak na Policyjną Akademię

Świat | Ruch anarchistyczny

W nocy z 13 na 14 maja nieznani sprawcy spalili 13 policyjnych pojazdów - w tym radiowozy, suki i nieoznakowane - stojących pod Policyjną Akademią w Brøndby. W nocy na telefon alarmowy zadzwonili ludzie z sąsiedztwa, którzy usłyszeli wybuch z terenu akademii i zobaczyli 3 płonące samochody. Zanim na miejsce przybyła straż, kolejnych 10 stanęło w płomieniach.

Pojazdy stały na ogrodzonym parkingu na tyłach budynku. Osoby odpowiedzialne za atak próbowały również podpalić śmietniki przed gmachem akademii. Sposób podpalenia samochodów pozostaje nieznany. Sąsiedzi twierdzą, że nie widzieli żadnych podejrzanych osób w okolicach grodzonego parkingu.

Gliniarze nie lubią grać w piłkę

Świat | Blog | Kultura | Ruch anarchistyczny

Nieznani sprawcy w nocy z 15 na 16 maja przekształcili jedną z ulic Aten w kompleks boisk do piłki nożnej i koszykówki. Jak widać, uliczne światła okazały się idealnym oświetleniem do prowadzenia gry w godzinach nocnych. Niestety, z rana na miejsce przybyli ci, którzy w szkole do gier zespołowych byli wybierani jako ostatni. Postanowili więc rozmontować nowopowstałe boiska, stało za nimi prawo i reszta aparatu represji.

Drodzy gliniarze, to, że nie potraficie grać w nogę nie oznacza, że inni też nie potrafią, może lepiej by było, gdybyście również zaczęli uprawiać jakiś sport zamiast psuć zabawę innym. Proponuję baseball, bo na pałowaniu się znacie, jak mało kto.

Za: athens.indymedia.org

Szwajcaria: Aresztowanie anarchistów za próbę wysadzenia IBMowskiego centrum nanotechnologii

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Represje | Ruch anarchistyczny

15 kwietnia Costantino, Silvia i Billy zostali aresztowani w Szwajcarii pod zarzutem transportowania materiałów wybuchowych i zamiaru ich detonacji. Policja twierdzi, ze była to rutynowa kontrola drogowa, która przypadkowo wykazała bombę dużej mocy wewnątrz pojazdu. Według ustaleń stróżów prawa zatrzymani chcieli wysadzić w powietrze należące do IBM centrum badań nad nanotechnologią. Przy anarchistach znaleziono też ulotki z oświadczeniem na temat niedoszłego ataku.

W oświadczeniu solidarnościowym ze strony Act for Freedom czytamy: "Wyrażamy z nimi pełną solidarność. Ich tożsamość i walka jest tożsamością i walką wszystkich rewolucjonistów, ponieważ walczyli z pasją, uporem i bezwzględnością przeciw państwu i kapitalizmowi, które generują wojny, śmierć, zniszczenie środowiska, wyzysk, ucisk i profity dla tych, którzy są przy władzy. Kontrola na rozwojem biotechnologii i nanotechnologii należą do instrumentów w rękach rządzących, które umożliwiają utrwalenie takiego status quo.

Kanał XML