Strajk

Lizbona: Strajk pracowników metra

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Strajk

Pracownicy lizbońskiego metra sprzeciwiają się cięciom płac. Dlatego już po raz trzeci w tym miesiącu strajkują. Domagają się podwyżek płac i raz w tygodniu będą prowadzić kilkugodzinny strajk. Protest zapowiadają również pracownicy miejskich zakładów transportowych w Lizbonie. Zgodnie z deklaracjami ich przedstawicieli praca komunikacji autobusowej będzie wstrzymywana codziennie na kilka godzin do 8 kwietnia.

Pracownicy wyższch uczelni szykują się do strajku

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Prawa pracownika | Strajk

Pracownicy wyższych uczelni szykują się do strajku. Chcą podwyżek i większych nakładów na naukę - informuje "Dziennik Polski". - W październiku, w dniu inauguracji nowego roku akademickiego, rozpoczynamy referendum strajkowe - zapowiada prof. Edward Malec, fizyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność".

Najpierw jednak związkowcy zamierzają wejść w spór zbiorowy z rządem i zaapelować do prezydenta Bronisława Komorowskiego, by nie podpisywał nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Jeżeli to nie poskutkuje, chcą zaskarżyć nowe prawo do Trybunału Konstytucyjnego.

- Ta ustawa to knot - mówi gazecie prof. Malec. Co nie podoba się akademikom? Przede wszystkim zwracają uwagę na to, że planowana przez rząd reforma szkolnictwa wyższego nie gwarantuje zwiększenia nakładów na naukę. Tymczasem, zdaniem uczelnianej "Solidarności", to właśnie kwestia pieniędzy jest najpoważniejszym problem polskich uczelni.

Północna Grecja: protesty i strajki z ostatnich dni

Świat | Protesty | Strajk

W Niedziele 20.02 w mieście Xanthi, znanym z obozu antygranicznego w 2005 roku, odbyła się manifestacja zoorganizowana przez miejscowych anarchistów/anarchistki w obronie praw emigrantow do swobodnego poruszania się, zamieszkania oraz zaprzestania przetrzymywania ich w obozach deportacyjnych. Była to akcja wsparcia 300 emigrantow na protest głodowy w Atenach i Tesalonikach. Wcześniej w nieopodal Kavali był protest pod obozem deportacyjnym.

W poniedziałek 21.02 w mieście Kavala miała miejsce demonstracja zorganizowana przez 250 uczniów szkól ponadpodstawowych, ktorzy protestowali przeciwko cięciom budżetowym na edukacje, czego skutkiem są plany zamknięcia kilku szkól w Kavali i przeniesienia uczniów do pozostałych szkół, czego efektem będą przepełnione klasy do 60 osób. Demo zostało zorganizowane oddolnie bez zadnych liderów.

Egipt: Trwa strajk pracowników zakładów tekstylnych w Mahallah

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Strajk

W środę rano około 20 tys. Pracowników państwowej firmy włókienniczej Mahalla Textile Company rozpoczęło akcję strajkową. Pracownicy zignorowali ostrzeżenia Naczelnej Rady Wojskowej zabraniające protestów pracowniczych. Rada stwierdziła, że „uczciwi Egipcjanie zdają sobie sprawę, że w takim momencie historii kraju nie przystoi strajkować”.

Protestujący domagają się lepszych warunków pracy, podwyżek płac, odwołania skorumpowanych urzędników, odwołania rady związku zawodowego, która według pracowników została wybrana w nieuczciwych wyborach i nie reprezentuje pracowników, oraz przywrócenia do pracy dwóch pracowników zwolnionych pod zarzutem nawoływania do strajków. Pracownicy walczą też o płacę minimalną w wysokości 200 dolarów.

Wojsko ustawiło czołg pod bramą zakładu. Zarząd firmy ogłosił zamknięcie fabryki od czwartku do soboty i płatny urlop dla wszystkich pracowników. Celem tego manewru miało być zdławienie strajku. Jednak ochronie nie udało się zamknąć bram zakładu.

Żandarmeria wojskowa pilnuje, żeby krajowi i zagraniczni dziennikarze nie mogli dostać się na teren fabryki. Wszystkie zdjęcia są kasowane. Dziennikarze, którzy nie mają pozwolenia od wojska nie mogą wejść.

Strajk okupacyjny ma trwać dopóty, dopóki żądania pracowników nie zostaną spełnione.

Hiszpania: 27 stycznia CNT wyszło na ulice w całym kraju

Świat | Protesty | Strajk

27 stycznia hiszpański związek zawodowy CNT zorganizował demonstracje i akcje w całym kraju, zdecydowanie protestując przeciw lawinie cięć socjalnych wdrażanych przez rząd. Związki należące do CNT także przyłączyły się do strajku generalnego w tych miastach, gdzie został zwołany.

W tych prowincjach gdzie organizowane są strajki generalne (Galicja, Katolonia, Euskadi i Nawarra), CNT aktywne wspierał te mobilizacje, biorąc udział w pikietach rano i organizując manifestacje po południu. W Galicii, CNT wzięło udział wraz z innymi organizacjami w liczącej ponad 4 tys. osób demonstracji w Kompostelli. W La Coruña CNT zorganizowało własną demonstrację wraz ze związkiem CIGA. W Ferrol i Vigo także miały miejsce działania CNT, w postaci pikiet i demonstracji.

W Euskadi i prowincji Nawarra, CNT przyłączyło się do strajku generalnego. W strefie Vizcaya, akcje były skoncentrowane głównie w okręgu przemysłowym Durango. CNT Guipúzcoa, razem z CNT Navarra połączyły się by działać i robić pikiety w swojej strefie. CNT-Vitoria/Gazteiz zorganizowało manifestacje w stolicach regionów.

Włochy: USI-AIT wzywa do strajku generalnego w dniu 28 stycznia 2011 r.

Świat | Protesty | Publicystyka | Strajk

USI wzywa wszystkich pracowników sfery budżetowej i prywatnej do całodziennego strajku generalnego. Strajk jest protestem przeciwko wszystkim nowelizacjom ustaw, oraz porozumieniom pomiędzy związkami, rządem a pracodawcami, obecnym i przyszłym, których celem jest ograniczenie prawa do strajku, negocjacji i reprezentacji. Protest dotyczy również:

  • Sprzeciwu wobec wszystkich nowelizacji ustaw, których celem jest zmniejszanie pensji pracowników i pogarszanie ich warunków pracy,
  • Obciążania samych pracowników konsekwencjami kryzysu, poprzez podwyższenie wieku emerytalnego i zamrożenie płac w stosunku do inflacji,
  • Protestujący domagają się wykorzystania środków wydawanych na wojsko i utrzymanie służb bezpieczeństwa na bardziej użyteczne cele - na przykład po to, by tworzyć nowe miejsca pracy,
  • Zastąpienia pracy tymczasowej i nieformalnych sposobów zatrudnienia stałymi umowami o pracę,
  • Zniesienia uzależnienia prawa do pobytu od posiadania umowy o pracę i wycofania pakietu legislacyjnego ds. bezpieczeństwa,
  • Zamknięcia wszystkich Ośrodków Identyfikacji i Wydalenia dla imigrantów,
  • Podwyższenia poziomu emerytur i płac, niezależnie od produktywności i zagwarantowania dochodu i dostępności podstawowych usług dla wszystkich,
  • Odzyskania pieniędzy od osób uchylających się od płacenia podatków i ukrywających dochody.

USI-AIT

Hiszpania i Włochy: Masowa mobilizacja anarchosyndikalistów, strajk generalny

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Strajk

26-27 stycznia w całej Hiszpanii odbędą się demonstracje anarchosyndykalistycznie, oraz strajk generalny we Włoszech 28 stycznia. Dziś trwają akcje w Pedrerie i Teruel, a jutro odbędą się manifestacje w ok. 20 miastach. Akcje są zorganizowane przez związek CNT-AIT. W Euskadi, prowincji Navarra i w Galicii odbędą się strajki generalne. Następnego dnia we Włoszech także odbędzie się strajk generalny, wspierany przez związek anarchosyndykalistyczny USI-AIT.

Pracownicy i anarchosyndykaliści w obydwu krajach protestują przeciw cięciom socjalnym, a także przeciw reformie systemu emerytalnego. We Włoszech także protestują m.in. przeciw antypracowniczym ustawom, przeciw wydawaniu pieniędzy publicznych na wojny, przeciw pracy tymczasowej oraz związaniu prawa pobytu cudzoziemców z wizami pracowniczymi.

W demonstracjach anarchosyndykalistycznych może wziąć udział kilkanaście tys. ludzi.

Chińskie grona gniewu - wywiad z Pun Ngai

Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Strajk

Rząd chiński wygląda na silny. Ale z perspektywy chińskiego robotnika państwa nie ma. W strefach przemysłowych firmy budują własne imperia, do których nawet władze nie mogą wejść - mówi chińska socjolożka.

Adam Leszczyński: 30 lat temu w Polsce mieliśmy doświadczenie "Solidarności" - powstanie robotników przeciw władzy. Czy coś podobnego może się wydarzyć w chińskich fabrykach?

Pun Ngai: W chińskich regionach przemysłowych najważniejsza jest teraz koncentracja własności oraz wejście na rynek pracy nowego pokolenia robotników. Fabryki stają się coraz większe. Największa fabryka koncernu Foxconn - który produkuje m.in. dla Apple'a, Della czy HP - ma 350 tys. robotników. Przeciętna fabryka Foxconn to 100 tys.

To jak miasto!

- Tylko tacy kapitaliści są dziś na tyle duzi, żeby przetrwać w brutalnej światowej konkurencji. W fabrykach odbywa się też zmiana pokoleniowa. Młodzi mają inne oczekiwania wobec życia niż ich rodzice, którzy przyjeżdżali do pracy w latach 90. Nie chcą wracać na wieś. Woleliby mieszkać w nowoczesnych miastach, takich jak Pekin, Szanghaj czy Shenzen. Nie mogą jednak zostać w miastach, m.in. z powodu systemu meldunkowego, który im tego zabrania. Czują się duchowo uwięzieni. To tworzy napięcia. Stąd biorą się strajki, których liczba od 2000 r. szybko rośnie.

Ile strajków jest w Chinach?

- Nikt nie zna dokładnej liczby. Są codziennie. Jak wynika z naszych badań, wśród robotników pracujących w Shenzen większość raz czy dwa razy w życiu uczestniczyła w strajku w swoim zakładzie. To jednak strajki na małą skalę. Trwają dzień czy dwa.

Robotnicy wygrywają?

- Zwykle chodzi o zwiększenie zarobków, zapłacenie za nadgodziny - a wszyscy w chińskich fabrykach mają nadgodziny - albo protest przeciw przeniesieniu fabryki do innego miasta. Z reguły robotnicy wygrywają.

Te strajki nie są polityczne i firmy są do pewnego stopnia zdolne do kompromisu z robotnikami. Niedawno badałam strajk zorganizowany przez wykwalifikowanych robotników - mężczyzn. Było ich 150 i zorganizowali protest w fabryce liczącej 15 tys. pracowników. Fabryka ustąpiła, ale tylko wobec organizatorów. Oni poświęcili pozostałych.

Nie ma poczucia jedności między robotnikami? Każdy walczy o siebie?

- Dlatego bardzo trudno porównać to, co się dzieje w chińskich fabrykach, z "Solidarnością".

Ale w Polsce "Solidarności" nikt się nie spodziewał. Socjologowie wtedy też pisali o atomizacji, nieumiejętności budowania więzi między Polakami.

- Ci młodzi chińscy migranci nie mają jednak doświadczenia socjalizmu. Nie mają nawet słownika protestu. Kiedy pytamy: "Czy chciałbyś mieć związek zawodowy?", większość nawet nie wie, co to jest. Oczywiście jest mała liczba robotników wykwalifikowanych, którzy pracują w przemyśle dziesięć lat i dłużej. Oni już dużo wiedzą z mediów o związkach. Wiedzą, jak wykorzystywać swoje prawa. W większości jednak ludzie pracują w fabrykach przez kilka lat. Potem wracają do wioski i zakładają rodziny.

Dziś jednak - kiedy chcą zostać w mieście - potrzebują pieniędzy. A pensja w fabryce wystarczy, żeby utrzymać jedną osobę - i to mieszkającą w fabrycznym dormitorium. Wynajęcie małego mieszkania pochłonęłoby już całe zarobki. Stąd gniew i presja na dalsze podwyżki.

O czym marzą ci młodzi ludzie? Bo kiedy jadą do fabryk, to dokładnie wiedzą, jak będzie wyglądała ich praca.

- Nie znają jednak miejskiej kultury konsumpcyjnej, która przeżywa dziś w Chinach boom. Pierwsza generacja robotników była gotowa pracować przez wiele godzin, żeby zarobić na budowę domu w rodzinnej wiosce. Dla młodych to już nie jest propozycja.

Prowadzi pani badania wśród robotnic. Jeżeli np. młoda kobieta znajdzie męża w mieście, może tam zostać?

- Mężczyźni z miasta nie chcą się żenić z wieśniaczkami. Różnice klasowe między robotnikami ze wsi i "miastowymi" są ogromne - w stylu życia, w edukacji, w modelu rodziny. Te młode kobiety w końcu muszą wrócić do swych rodzinnych wiosek. Tam nie mogą wytrzymać. Dziś na wsi najliczniejsza kategoria samobójców to właśnie młode kobiety.

One w fabryce próbowały zmienić się w nowoczesne dziewczyny: nosiły dżinsy, malowały się. Wyobraź sobie teraz, że po kilku latach musisz wrócić do wioski, wyjść za mąż za miejscowego mężczyznę, wrócić do pracy w polu. Nie chcą tego. Kłócą się z rodziną męża.

Było głośno o samobójstwach robotników w fabrykach, ale naprawdę jest ich znacznie więcej na wsi niż w rejonach przemysłowych. W fabrykach samobójstwa popełniają w większości bardzo młodzi robotnicy, ci, którzy mają 17-18 lat. Przyjeżdżają ze wsi, zatrudniają się np. w Foxconn, bo słyszą: "Tu są najlepsze warunki pracy". Tymczasem presja w fabryce jest ogromna i sama fabryka jest ogromna. Czują się zupełnie bezwartościowi. Nie widzą sensu życia.
Stołówka w takiej fabryce sama wygląda jak fabryka. Są linie produkcyjne z różnymi potrawami i gigantyczny basen na makaron. W dormitoriach ludzie nie mają życia prywatnego. Nawet pranie własnych rzeczy jest zabronione - wszystko robi firma. Specjalnie miesza się robotników z różnych prowincji, żeby nie mogli się dogadać.

Kiedy jesteś robotnikiem, to wszystko ci mówi: "jesteś nikim". Robotnicy powtarzają mi: "Pracujemy szybciej niż maszyny, ale jesteśmy tylko maszynami".

Ile lat tak można żyć?

- No cóż, dopóki pracujesz w mieście, mieszkasz w dormitorium. Niektórzy mieszkają tam po dziesięć lat. Trzeba pamiętać, że ten system fabryczny działa dopiero od 20 lat.

Fabryka kontroluje całe życie robotników przez 24 godziny na dobę. Twoja przestrzeń życiowa, kontakty towarzyskie są organizowane przez firmę. Całe życie jest jak linia produkcyjna.

Nikt nie zmusza tych ludzi do pracy w fabrykach.

- Ależ zmusza! Od połowy lat 80. młody człowiek musi opuścić wieś, bo kiedy skończy szkołę średnią, nie ma dla niego pracy, a z pracy na roli w ogóle nie sposób wyżyć.

Kiedyś w Chinach myślano, że kawałek ziemi, którzy dostawali rolnicy, wystarczy, aby ich wyżywić wraz z rodzinami. Teraz pieniądze, które wydają na budowę domu, na szkoły dla dzieci, na opiekę medyczną, nie pochodzą z pracy na roli. To wszystko oszczędności z fabryk. Całe życie wsi obraca się wokół gotówki przysyłanej z pracy w fabrykach.

Przypomina mi to proces grodzenia w Anglii w XVII w. W Anglii rolnikom zabierano ziemię i wypychano do miast, gdzie zaczynali pracować w przemyśle. Chińczycy mają jeszcze ziemię, ale ich sytuacja materialna i duchowa jest podobna. Nikt nie może zostać na ziemi - wszyscy, którzy dorastają na wsi, muszą migrować do miast.

Praca w fabrykach jest upokarzająca i odczłowieczająca, ale mimo to poziom życia chyba się podnosi? Jaki był poziom życia w Chinach 20 lat temu, a jaki jest dziś? Robotnicy kupują motory, komputery, telewizory.

- Na wzroście gospodarczym korzysta przede wszystkim klasa średnia w miastach. To ona ma telewizory i komórki - niektórzy zmieniają je nawet co roku, zgodnie z modą. Ale jeżeli popatrzymy na zarobki robotników i uwzględnimy inflację, to w latach 90. były prawie takie same. Wtedy robotnicy zarabiali 500 juanów, teraz przeciętna pensja w fabryce to 1500-2000 juanów, ale ceny wzrosły bardziej niż zarobki. W latach 90. budowa domu na wsi kosztowała 20 tys. juanów. Teraz potrzeba na to 200 tys.

W połowie lat 90. dzieci ze wsi mogły mieć jeszcze nadzieję, że dostaną się na uniwersytet. Teraz konkurencja jest zabójcza, a koszt dobrego przygotowania do egzaminów - bardzo wysoki. Robotnicy oczywiście czują te zmiany.

Rząd ostatnio podnosił płacę minimalną i zmieniał prawo pracy na bardziej przyjazne robotnikom.

- Rząd chiński wygląda na bardzo silny - ale tylko w oczach zachodnich analityków, którzy myślą, że Chin nie dotknął kryzys gospodarczy i że PKB rośnie bardzo szybko. Z perspektywy chińskiego robotnika albo chłopa państwo jest jednak bardzo słabe. Kiedy potrzebują wsparcia i ochrony, państwa praktycznie nie ma. Teoretycznie w 2008 r. wprowadzono zakaz zatrudniania ludzi bez formalnych umów. Ale w budownictwie nadal 99 proc. robotników ich nie ma. W sektorze usług - połowa. A więc ochrona państwowa jest minimalna.

Pekin obawia się niepokojów i martwi o "harmonię społeczną". Np. rząd chciał, żeby w jednej z fabryk Foxconn zaczął działać oficjalny związek zawodowy. Foxconn odmówił i nic się nie stało. W tych fabrykach, w których związek zawodowy działa, jest całkowicie kontrolowany przez zarządy, a nie przez partię. Rządowi się to nie podoba, ale nie kontroluje sytuacji.

Kapitał rządzi strefami przemysłowymi. Firmy budują tam własne imperia. W praktyce nikt nie może tam wejść.

Nawet policja? Bezpieka?

- Firmy mają własne służby bezpieczeństwa. Foxconn ma jedną pokazową fabrykę, do której zaprasza gości z zewnątrz. Do innych nawet lokalne władze nie mogą wejść.

I tolerują tę sytuację? Bo my na Zachodzie mamy zwykle wyobrażenie wielkiego chińskiego rządu, który wszystko kontroluje.

- To nieprawda! Państwo tylko wygląda na potężne. Np. świetnie radzi sobie z promocją wzrostu gospodarczego opartego na eksporcie. Ale to kosztowne: sprzedajesz swoją siłę roboczą, swoją ziemię prawie za darmo. Rząd musi zapewniać usługi publiczne, np. edukację. Kapitał uniemożliwia mu wprowadzenie w życie tych praw, które mają poprawić sytuację robotników.

Pani się nie boi występować przeciw rządowi?

- Mieszkam przez pół roku w Hongkongu, przez pół roku w Pekinie. Przyzwyczaiłam się do nacisku. Obserwują mnie, ale nie wpływają na to, co robię. Mam paszport hongkoński, więc mogę swobodnie podróżować i uczyć.

Spotykałem w Chinach zachodnich biznesmenów. Mówili: "Chińscy robotnicy zarabiają za dużo, przeniesiemy się do Wietnamu albo do Indonezji". Czy zachodnich biznesmenów obchodzi, co się dzieje z ich pracownikami?

- Podstawowy cel zachodniego biznesu to zarabianie pieniędzy - model biznesowy w Chinach sprowadza się więc do stałego obniżania kosztów. To się trochę zmienia z powodu presji konsumentów na Zachodzie - firmy mówią o "odpowiedzialnym biznesie" i wprowadzają "kodeksy postępowania". Czasem próbują poprawić warunki pracy. Ale to oczywiście nie jest ich główny cel. Zresztą firmy zachodnie w większości nie mają swoich fabryk w Chinach. Zlecają produkcję firmom azjatyckim - kapitał pochodzi z Tajwanu, Hongkongu albo Chin.

Sytuacja, którą pani opisała, nie może trwać wiecznie. Dojdzie do wielkich protestów?

- Ostatnio rząd ułatwia robotnikom możliwość legalnego organizowania się - dziś często zaczynają strajk, bo nie mają jak rozmawiać z szefami firm. Teoretycznie w Chinach mamy prawo do strajku zapisane w konstytucji, ale to prawo jest ogólnikowe. Nigdy nie wiadomo, czy strajk jest legalny, czy nie. Wszystko zależy od interpretacji władz. Praktyka była taka, że robotnicy nie byli aresztowani za strajk, o ile nie zniszczyli własności firmy.

Nie wiem, czy to wystarczy, aby utrzymać pokój społeczny. Robotnicy szybko się uczą.

Rozmawiał Adam Leszczyński

*prof. Pun Ngai - socjolog, profesor Uniwersytetu Miejskiego w Hongkongu i Uniwersytetu Technicznego w Pekinie. Właśnie ukazała się u nas jej książka "Pracownice chińskich fabryk ", Oficyna Wydawnicza Bractwa Trojka, Poznań 2010

Źródło: Gazeta Wyborcza

Krzysztof Bukiel z OZZL za likwidacją własnego związku zawodowego!

Kraj | Blog | Prawa pracownika | Strajk | Tacy są politycy

„Dążę do likwidacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, bo Związek jest, jeżeli on istnieje, ma wielką siłę to jest jedynie dowód patologii w danej dziedzinie, bo tak naprawdę najlepszym obrońcą pracownika to jest pracodawca, który bije się o pracownika” – Krzysztof Bukiel, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL).

Nie dziwi mnie fakt wypowiadania takich nonsensów przez tzw. "związkowca", który jest zwolennikiem Unii Polityki Realnej oraz jej ultraliberalnych dogmatów. Dziwi mnie natomiast fakt, że tego Pana jeszcze pracownicy nie wywieźli na taczce i nie dali kopa w dupę na rozpęd.

http://www.tomasso.pl

Tunezyjska rewolucja to dopiero początek

Świat | Protesty | Publicystyka | Strajk

Ben Ali, dyktator, który niegdyś terroryzował tunezyjskie społeczeństwo, w piątkowy wieczór 14-go stycznia został zmuszony do ucieczki z kraju. Będący szefem państwa od 23 lat kleptokrata¹ oraz dyktator, spędził w swoim samolocie 6 godzin, najpierw próbując znaleźć schronienie u swojego przyjaciela i poplecznika- Sarkozy’ego, następnie na Malcie, by w efekcie zostać przyjętym przez reakcyjną monarchię saudyjską.

W momencie pisania tego tekstu tunezyjska społeczność nadal nie uzyskała żadnych wymiernych efektów w swojej walce o wolność, również w kwestii dążeń klasy robotniczej o walkę z ubóstwem i bezrobociem, które wywołały końcem grudnia wybuch powstania w zubożałym regionie Bouzid Sidi. Wojskowe patrole na ulicach i reżimowi policjanci Ben Alego w dalszym ciągu szerzą terror. Nikt nie jest w stanie przewidzieć dalszego biegu zdarzeń- historia naszej klasy społecznej obfituje w akty zdrady i utracone nadzieje rewolucyjne, jednak obecna rewolta w Tunezji (jak i zajścia w całym regionie) stanowią z pewnością wydarzenie historyczne.

Chiny: Policja strzela do protestujących pracowników

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Represje | Strajk

W autonomiczny regionie Guangxi Zhuang w południowych Chinach policja postrzeliła 5 osób podczas protestu w związku z brakiem wypłat. Około 100 robotników budowlanych z budowy w Wuzhou City rozpoczęło marsz na budynek lokalnego rządu. Drogę zagrodziła im policja i zaczęła strzelać do nieuzbrojonego tłumu.

Szpital w Hong-Kongu doniósł o 20 rannych osobach poddawanych leczeniu w tym 5 robotnikach, którzy ucierpieli od ostrej amunicji. Fotografie opublikowane po zdarzeniu pokazują, że pracownikom drogę zagrodziły policyjne oddziały prewencji. Rzecznik prasowy policji z Wuzhou legitymujący się jedynie imieniem Xie powiedział Kyodo News, że był to "nielegalny marsz", ale nie potwierdził użycia ostrej amunicji.

Pracodawca zalega w wypłatach 151 tysięcy dolarów, a według niektórych doniesień, po wykonaniu budowy zbiegł z pieniędzmi do sąsiedniej prowincji Guangdong.

Chile: strajk generalny i chaos na południu kraju

Świat | Prawa pracownika | Strajk

 zamieszki w Chile W południowych prowincjach Chile (tereny chilijskiej Patagonii) trwa zakrojony na ogromną skalę strajk generalny. Jest on związany z drastyczną podwyżką cen gazu. Strajk trwa już od sześciu dni. W tej chwili zablokowane są wszystkie drogi na południu kraju. W ostatni weekend barykady i blokady dróg były tymczasowo znoszone, spowodowało to paniczną ucieczkę reszty zagranicznych turystów , która jeszcze pozostała w tym rejonie. Wcześniej ewakuowano ponad 3 tysiące argentyńskich turystów przy pomocy "marynarki wojennej, sił powietrznych oraz policji".

Międzynarodowe porty lotnicze na południu są zablokowane. Wszystkie loty samolotów pasażerskich w tym rejonie są wstrzymane do odwołania. W niedzielę rząd Chile zdecydował o wdrożeniu na południu kraju przepisów zezwalających na interwencję armii w celu utrzymania porządku publicznego i przewidujących cięższe kary dla osób blokujących drogi. Zdesperowani mieszkańcy zapowiedzieli, że nie ustąpią.
Ostatniej nocy dokonano masowych aresztowań wśród protestujących. Media mówią o kilkukrotnej wymianie ognia między protestującymi a siłami porządkowymi. Z obecnych informacji wiadomo o dwóch ofiarach śmiertelnych.

Strajk generalny w Grecji. Starcia na ulicach

Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Protesty | Strajk | Ubóstwo

 Siódmy strajk generalny w Grecji Trwa siódmy już w tym roku strajk generalny w Grecji przeciwko przerzucaniu na barki pracowników kryzysu wywołanego przez kapitał. W Atenach i Salonikach doszło do walk protestujących z policją. W ateńskiej demonstracji uczestniczy 100.000 osób.

Protestujący spalili wejście do Ministerstwa Gospodarki, następnie przeszli pod parlament, gdzie doszło do starć z policją, która rozproszyła demonstrujących za pomocą pałek i gazu łzawiącego. Mimo tego walki trwają, a protestujący się przegrupowują i odpowiadają kontratakami za pomocą kamieni i butelek z benzyną. Demonstrujący zaatakowali także luksusowe hotele w pobliżu parlamentu, gdzie spalili kilka drogich aut. Poszedł z dymem także jeden wóz policyjny. W okolicach politechniki kilku policjantów próbowało wjechać motocyklami w protestujących, ale ci ich ściągnęli na ziemię i pobili. Protestujący zaatakowali także byłego ministra Kostisa Hatzidakisa, który wdał się z nimi w utarczkę słowną.

Grecja: Strajki pracowników transportu publicznego i banków państwowych

Strajk

Dziś w Grecji pracownicy transportu publicznego i banków państwowych rozpoczęli strajk przeciwko zapowiadanym zmianom w prawie pracy. Przez sześć godzin w Atenach nie jeździła komunikacja miejska. Stanęła też kolej.

Jutro parlament ma głosować nad projektem zakładającym m.in. restrukturyzację przedsiębiorstw państwowych i związane z tym zmniejszenie płac w tym sektorze. Oprócz tego przewiduje wprowadzenie przepisów umożliwiających redukcje płac w przedsiębiorstwach prywatnych, poprzez preferowanie porozumień zakładowych przed zbiorowymi umowami branżowymi.

Chorwacja: Strajk pracowników Mundus Varazdin

Strajk

Od kilku dni strajkują pracownicy chorwackiej fabryki Mundus. Pracownicy producenta mebli nie dostali swoich pensji od 2 miesięcy. We wrześniu dostali tylko część. A pracodawca nie wpłacił do funduszu emerytalnego od 7 lat. Oprócz tego, pracownicy nie zarabiają nawet minimalnej pensji i nie płacono zwroty za koszty transportu, co stanowi część ich pensji. Pracownicy Mundus powiedzieli, ze będą strajkować do skutku.

Kanał XML