Świat

Wielka Brytania: Aresztowania prewencyjne z okazji ślubu królewskiego

Świat | Represje

W dniu 28 kwietnia, dziesiątki osób zostały aresztowane w całej Wielkiej Brytanii pod zarzutem „planowania protestu w trakcie ślubu królewskiego”. Jedna z osób protestujących przeciwko aresztowaniom ujęła to tak: "Jesteśmy zszokowani faktem, że władze aresztują ludzi za samo planowanie protestów podczas ślubu. Nie dość, że społeczeństwo pokryje koszta śluby, które wynoszą 20 milionów funtów, to jeszcze zabrania nam się wyrażenia naszej opinii”.

W Londynie doszło do nalotów na niezależne centra społeczne, jak Rat Star i Offmarket. Doszło tam do 20 aresztowań. Na filmie opublikowanym na Indymedia UK pokazane jest aresztowanie grupy teatralnej, która zamierzała przewieźć do centrum Londynu makietę gilotyny i kukły królewskie.

Na zdjęciu, aresztowani zombie wybierający się na ślub.

Dania: Manifestacja w Christianii

Świat | Dyskryminacja | Miejsca | Protesty

Od 27 kwietnia Christiania była zamknięta dla odwiedzających. Mieszkańcy zdecydowali się na taki ruch w ramach protestu przeciwko polityce rządu próbującego zmusić ich do zrezygnowania z kolektywnej własności terenów Christianii i tzw. unormowania prawa własności, czyli odsprzedania kawałków ziemi indywidualnym nabywcom. Na ulotce informacyjnej można przeczytać:

„Próbowaliśmy wynegocjować legalne prawo, które chroniłoby wartości, z których jesteśmy dumni. Uważamy, iż ultimatum, jakie otrzymaliśmy od duńskiego rządu, dotyczące podziału Christianii i sprzedaży ziemi, będzie oznaczało zniszczenie otwartej, samorządnej, eksperymentalnej i społecznie inkluzywnej Christianii, jaką znamy. (…) Mamy nadzieję, że przyłączycie się do nas w próbach znalezienia drogi przez prawa, ekonomię i biurokrację – drogi, która zapewni, że twórcza i żywa Christiania pozostanie żywa.”

O Nieformalnej FAI, strategii napięcia i greckiej guerilli słów kilka

Świat | Publicystyka

Komentarz redakcyjny: Poniższy tekst traktuje o szeroko pojętym nurcie insurekcjonizmu w ruchu anarchistycznym. Przez samych anarchistów jest nurt ów różnie postrzegany, począwszy od skrajnej niechęci i negowania jego skuteczności, poprzez obojętność, po fascynację zbrojnymi działaniami anarcho- insurekcjonistów i przypisywanie im sukcesów na polu walki z państwem.

Jako redakcja CIA, składająca się w większości z osób- co najmniej, powątpiewających w dalekosiężną skuteczność działań insurekcyjnych pragniemy zaznaczyć, że poniższy tekst nie ma na celu promowania tej gałęzi ruchu anarchistycznego oraz nie przedstawia naszych preferencji odnośnie walki z władzą i państwem, a jest jedynie ciekawostką i przedstawieniem historii tej ścieżki anarchizmu. Jesteśmy zwolennikami „rewolucji od dołu” opartej na pracy u podstaw i oddolnym organizowaniu się, w działaniach zbrojnych upatrując raczej szkodliwość dla ruchu, niźli jego wzmacnianie.

Redakcja CIA

"Wszystkie wielkie sprawy muszą najpierw nosić straszne maski, po to by wyryć się w sercu ludzkości"
Fryderyk Nietzsche

W związku z kontrowersjami (podnoszonymi m.in. przez niektórych, polskich anarchistów) na temat kwestii zbieżności skrótów nazw, nieformalnej, insurekcjonistycznej FAI i legalnej, włoskiej FAI, prezentujemy poniżej krótką analizę na ten temat. Stanowi ona jednocześnie pretekst do zasygnalizowania pewnych podstawowych problemów, możliwych pytań i odpowiedzi, jakie niesie ze sobą kwestia różnic strategii między nurtem insurekcjonistycznym a np. anarchosyndykalistami. Nie jest jej celem popierania czy negowanie działań żadnej z tych grup. Chodzi raczej o przyjrzenie się okolicznościom całego zamieszania, a także o zastanowienie nad sensownością i zasadnością niektórych argumentów oraz etykiet. Część anarchistów (z Włoską FAI na czele) zarzuca bowiem anarchistom - insurekcjonistom, że zbrojne ataki zakonspirowanych grup, pachną prowokacją i pomagają władzy w oczernianiu społecznego skrzydła ruchu, dostarczając pretekstu do represji. Działania te zdaniem niektórych przypominają znaną z przeszłości "strategię napięcia".

Kilka słów wstępu:

To nie przypadek że w momencie narastania masowych protestów społecznych ożywiają się i intensyfikują swoją działalność radykalne grupy stosujące metody walki zbrojnej i akcji bezpośredniej. To prawidłowość stara jak świat. Upatrują one bowiem w ożywieniu nastrojów społecznego niezadowolenia, szansy na popchnięcie spraw dalej, w kierunku zanegowania systemu jak całości. Walka zbrojna to m.in. ich metoda agitacji i propagandy na rzecz przemian społecznych. Anarchiści insurekcyjni stawiają na zaognienie bieżących konfliktów, celem otwarcia przed społeczeństwem, perspektywy rewolucyjnej.

Ludzie działający w podziemnych grupach zbrojnych zazwyczaj nie sytuują się w opozycji do legalnego ruchu masowego. Niejednokrotnie są oni jego dawnymi i wieloletnimi uczestnikami (czasem równocześnie działają w ruchu masowym i w konspiracji). To właśnie dzięki udziałowi w wielu walkach społecznych ich świadomość polityczna oraz dobór metod działania, radykalizują się i ewoluują. Radykalne ruchy społeczne stanowią zazwyczaj naturalne zaplecze grup zbrojnych i łączy je organiczny związek. Środowisko radykalne to "woda w której pływają". Dostarcza im ono kanałów komunikacyjnych, nowych członków, kryjówek, politycznego poparcia. Ideą grup zbrojnych jest współuzupełnianie się z ruchem masowym po to, by w momencie nasilającej konfrontacji z władzami, ruch dysponował gotowym, przetartym szlakiem, umożliwiającym użycie siły, dla obrony i dla ataku.

Najczęściej grupy zbrojne nie reprezentują awangardyzmu, a już na pewno nie robi tego anarchistyczna guerilla. Nie twierdzą, że wyręczą w czymkolwiek masy i ruch społeczny, ani, że same zrobią rewolucję. Dysponują one raczej wyobrażeniem, że w procesie narastania procesu rewolucyjnego - na skutek nieuniknionej konfrontacji z państwem - nastąpi zlanie się nurtu podziemnego z masowym. Ruch masowy stanie się zbrojny, a grupy zbrojne ulegną umasowieniu, bedąc czymś w rodzaju ludowej milicji, rewolucyjnej armii, jaka w warunkach wojny domowej stawi czoła siłom państwa. Niektóre grupy zbrojne zakładano właśnie ze względu na fakt rozbicia się i wygasania ruchu masowego w zderzeniu z kontrpowstańczymi represjami systemu.

Terroryzm, strategia napięcia i walka zbrojna.

Należy wyraźnie powiedzieć, że działania zbrojne wymierzone w aparat systemu i jego elity nie są "strategią napięcia". Nie jest nią walka zbrojna. Pojęcia tego nie można po prostu utożsamić z insurekcjonizmem. Walka zbrojna, ataki na funkcjonariuszy państwowych i kapitalistycznych, moga być niekiedy stosownie do swojej specyfiki nazywane nawet "terroryzmem", nie są jednak "strategią napięcia".

Walkę zbrojną (unikającą ataków na zwykłych członków społeczeństwa) można nazywać terroryzmem tylko w tym sensie, że odwołuje się ona do mechanizmu zastraszania rządzących elit. W określeniu tym chodzi wyłącznie o zastraszenie ośrodków władzy, poprzez groźbę kolejnego ataku przeciwko nim, uwiarygodnianą zamachami na poszczególnych przedstawicieli systemu. Takie samookreślanie swojej działalności, akceptowane było i czasami nadal jest przez niektóre grupy rewolucyjne, np przez grecką grupę "Aspołeczne Zachowania na rzecz Rozprzestrzeniania Rewolucyjnego Terroryzmu". Dawniej popularne było np. wśród polskich czy rosyjskich rewolucjonistów walczących z caratem.

Innym natomiast, pejoratywnym rozumieniem terroryzmu jest atakowanie zwykłych ludzi, cywili, w miejscach publicznych (ale oczywiście nie tylko tam). Rewolucyjna grupa zbrojna może uciec się do takich aktów. Mamy jednak wówczas do czynienia z terroryzmem. Negatywnymi przykładami mogą tu być IRA czy ETA, jak również porywanie samolotów pasażerskich przez inne grupy. Jeśli nie jest to podstawowy aspekt, charakteryzujący działania danej organizacji, jeśli nie zakłada go jej program i ucieka się ona do niego w ostateczności,w ramach odstępstwa od swoich zasad, wówczas można powiedzieć, że jest to organizacja rewolucyjna, stosująca niekiedy metody terrorystyczne. Jeśli zaś grupa otwarcie, od początku akceptuje takie metody, wówczas jest po prostu organizacją terrorystyczną o celach rewolucyjnych.

Strategię napięcia (przy współpracy z Amerykanami) wymyśliły w latach 60/70 władze państw zachodnich, w których walkę prowadziły duże ruchu masowe i gdzie zazwyczaj nieco później - gdy ruchy te już przygasały - swoją działalność rozpoczęły grupy miejskiej partyzantki. Historycznie rzecz biorąc "strategia napięcia" polegała na organizowaniu przez państwo zamachów na zwykłych ludzi w miejscach publicznych, a następnie na próbie przypisania odpowiedzialności za nie lewicowym grupom zbrojnym.
"Strategia napięcia" była zatem zwykłym terroryzmem.

Dzięki temu władze liczyły na przerwanie związków radykalnej lewicy z klasą pracującą, na utratę jej poparcia społecznego. Usiłowano wzbudzić strach, przekonać zwykłego człowieka, że on również jest obiektem ataku rewolucjonistów. Tymczasem radykalna lewica zbrojna zasadniczo nie przeprowadzała tego typu ataków, celując zawsze uważnie w aparat systemu oraz administrację kapitalizmu, upatrując w masach naturalnego sojusznika i podmiot ku któremu adresowała swoje działania. (Można by doszukiwać się wyjątków, zastanawiać czy dotyczy to każdej sytuacji, np. gdy atakowano przedstawicieli systemowej prasy czy członków wrogich ugrupowań)

Najsłynniejszym przykładem kraju w którym zastosowano "strategię napięcia" są Włochy. Tutaj właśnie miały miejsce anonimowe zamachy bombowe skierowane przeciwko cywilom, takie jak zamach na Piazza della Logia w Bresci w maju 1974 r.(eksplozja bomby podczas demonstracji pracowniczej), zamach na pociąg Italicus w maju tego samego roku czy słynny zamach w Banku Rolniczym na Piazza Fontana w 1969 r. Czas pokazał jednak, że za działaniami tymi stały włoskie tajne służby, działające w porozumieniu z grupami neofaszystowskimi i prawdopodobnie przy współpracy CIA. Również w RFN w okresie działań Frakcji Czerwonej Armii, na dworcach kolejowych miała miejsce seria alarmów bombowych, które usiłowano przypisać niemieckiej guerilli. RAF jednak kategorycznie odcięła się od tego typu działań, stwierdzając że wskazują one na "faszystowskie metody CIA", ponieważ wymierzone zostały w niewinnych ludzi.

Operacje w ramach "strategii napięcia" zwykło się nazywać "false-flag operation" czyli akcjami przeprowadzanymi pod fałszywą flagą.

Zazwyczaj gdy lewicowa grupa zbrojna podkłada bombę w budynku gdzie pracują ludzie (np. sąd, giełda, gazeta, TV), ostrzega ona o tym telefonicznie odpowiednio wcześnie, by możliwa była ewakuacja i aby zapobiec ofiarom.

Bombowe przesyłki

Bombowe przesyłki FAI i KKO nie mogą być zatem "strategią napięcia", ponieważ wysłano je do placówek państwowych, które w ramach horyzontu akcji wywrotowych, nie stanowią miejsc neutralnych takich, jak ulice, sklepy czy dworce. Nie były one również bombami, mającymi na celu wysadzenie budynku lub jego części, ani zabicie kogokolwiek. Zaadresowano je do funkcjonariusza państwowego i niewykluczone że FAI liczyła iż otworzy je sam ambasador.

Listopadowe (2010 r) zamachy bombowe na 14 placówek i instytucji politycznych (większość to ambasady, ale oprócz tego przesyłki do Merkel, Sarkozy'ego i Berlusconiego) przeprowadzone przez Konspiracyjne Komórki Ognia, były elementem międzynarodowej kampanii zbrojnej, nakierowanej na budowę frontu solidarności z uwięzionymi towarzyszami, ale również na zacieśnianie więzi między anarchistycznymi grupami insurekcyjnymi na całym świecie. Zamachy na placówki we Włoszech były jedną z odpowiedzi na ten apel. Kontrowersje w środowisku radykalnym wywołała kwestia zranienia szeregowych pracowników ambasad, którzy otwierali paczki.

Należy powiedzieć o różnicy między paczkami rozesłanymi przez KKO, a paczkami FAI. Paczki KKO "tylko" straszyły i parzyły. Paczki FAI jak dotąd urwały kilku osobom palce (w tym jednemu z włoskich żołnierzy jednostki stacjonującej w Afganistanie). Wskazuje to na użycie silniejszego ładunku przez drugą z tych grup i na większą dbałość KKO, o to by uniknąć choćby zranienia kogokolwiek. Niektóre środowiska anarchistyczne potępiły ten atak na zwykłych pracowników, inne stwierdziły (insurekcjoniści chilijscy), że szeregowi pracownicy placówek państwowych nie są wolni od współodpowiedzialności za państwową przemoc i dlatego muszą liczyć się z konsekwencjami wspierania administracji systemu.

Tak o swoich paczkach napisały same KKO (po przesłaniu paczki do Ministerstwa Sprawiedliwości):

"Nie będziemy odpierać kłamstw ministra, dotyczących rzekomo potężnej siły naszych materiałów wybuchowych. Kłamstw, które rozpowszechnia on w celach socjotechnicznych, po to by kreować się na ofiarę. Powtórzymy tylko, że podjęte przez nas środki ostrożności, były takie same, jak w przypadku poprzednich 14 paczek, niemożliwe jest zatem, aby jakakolwiek postronna osoba została zraniona."

(po 14 ładunkach wysłanych do różnych ambasad oraz kilku europejskich polityków)

"Wszystko zaczęło się gdy pracownik kurierskiej firmy wysyłkowej Swift Mail, chcąc zaspokoić swoją ciekawość oraz uprawiając detektywizm w celu ochrony ambasadora, wykraczając poza zakres swoich obowiązków, otworzył jedną z paczek, w rezultacie czego doszło do zapłonu, lecz nikt nie został ranny."
(...)
"Co zaś się tyczy akcji, jako takiej, to nasza ostrożność odnośnie tego, że korespondencja arystokracji ambasadorów, nie jest otwierana przez nich samych, lecz przez urzędniczą obsługę ambasady, sprawia, że nie używamy silnego materiału wybuchowego, który mamy w zapasie, stosując zamiast tego minimalną ilość zaimprowizowanego czarnego prochu, tak by dostarczyć naszą wiadomość, nie raniąc człowieka. Wziąwszy nawet pod uwagę, że paczki pozostałyby przez dobę w magazynie firmy, a kurierzy dostarczyliby je dopiero następnego dnia, dbamy o pełne bezpieczeństwo mechanizmu, tak, że aktywowałby on się tylko w przypadku otwarcia paczki. Jak wspomniano w poprzednim oświadczeniu, działanie miejskiej partyzantki oraz przemoc, jaką się ona posługuje, skierowane są wyłącznie przeciwko bandytom, którzy rządzą naszym życiem oraz przeciwko ich lojalnym wasalom, wyznającym religię prawnego Porządku. Jednak, gdy władcy mogą przekonać niewolników, że żyją oni w wolności, wówczas znaczenia stają w obliczu utraty swojego sensu. Często stykamy się ze sprzecznością, odkrywając, że niektórzy pracownicy zgadzają się z interesami elit ekonomicznych. Mania bezpieczeństwa i społecznego donosicielstwa, okazywane przez kilku pracowników, podtrzymują życie systemu. Tak, więc w społeczeństwie, gdzie “bohaterscy” obywatele chronią pieniądze banku przed bandytami, inni wciąż domagają się więcej policji, pewni ludzie przestrzegają praw skorumpowanych władców, wielu donosi, o wszystkim, co odchyla się od służalczej prawidłowości, a niektórzy domagają się przykładnego ukarania buntowników, stajemy przeciwko nim, gotowi prowadzić walkę, aż do gorzkiego końca."

Nie licząc krótkiego komunikatu towarzyszącego akcji, FAI nie skomentowały metody swojego działania. Ponieważ jednak ofiarami padli szeregowi pracownicy, w środowiskach "legalistycznej" opozycji rewolucyjnej, podniosły się głosy, że była to prowokacja, że atak ten nie ma nic wspólnego z działaniem rewolucyjnym.

Z drugiej strony żadna grupa zbrojna nie określiła tego działania, mianem "prowokacji" czy "strategii napięcia". Bowiem "strategia napięcia" jako efektywne narzędzie kontrrewolucji, skuteczna była dzięki temu, że bomby wybuchały w neutralnych miejscach publicznych i zabijały zwykłych ludzi, nie zaś pracowników państwowych placówek. Warto zauważyć, że - przynajmniej w latach 60/70 - zamachy przeciw instytucjom władzy mogły cieszyć się pewnym poparciem społecznym, dlatego intensyfikowanie napięcia społecznego musiało dokonywać się poprzez akty pospolitego terroru.

Oczywiście poza zainteresowaniem tego tekstu jest rozstrzyganie kwestii w kategoriach, tego czy akcja FAI była "zła", czy "dobra", czy ustanawiała jakąś korzyść dla ruchu czy go sabotowała. Nie jest jego celem obrona czy propagowanie przemocy w takiej lub innej postaci. Chodzi tu natomiast o uświadomienie sobie konieczności używania precyzyjnego języka, zgodnego ze swoim historycznym znaczeniem oraz unikania upraszczających ocen, w przypadku analizowania działań grup tego typu.

Prowokator, to człowiek przysłany, opłacany, wynajęty przez państwo. Z rewolucyjnej perspektywy prowokator to agent i wróg, którego należy zwalczać. Prowokator realizuje "strategię napięcia", podkładając bombę na dworcu w Bolonii. W przypadku FAI, radykalna lewica może mówić co najwyżej o błędnej strategii. Dlatego, choć FAI - zależnie od czyichś poglądów - można oceniać źle, to jednak nie można jej zrównywać z neofaszystami czy agentami tajnych służb, wrzucając do worka "strategii napięcia". Wątpliwe jest, by dziś w jakimkolwiek europejskim kraju prowadzono strategię napięcia. Jako taka powstała ona i uzasadniana była szczególnymi warunkami Zimnej Wojny, koniecznością walki z ekspansją komunizmu. Dzisiejsze ruchy społeczno-radykalne, mimo że ich aktywność się zwiększa, nie dysponują taką siłą ani nie mają potężnych sojuszników.

Zdarzenie to ujawniło jednak, że środowisko grup zbrojnych nie jest jednolite, nie ma jednej linii taktycznej i że dzieli je odmienność kryteriów, określających dopuszczalne obiekty ataku. Paczki FAI we włoskich ambasadach potępiła grecka Walka Rewolucyjna, podkreślając, że szeregowi pracownicy nigdy nie byli i nie będą dla niej celem. Ponieważ Komórka FAI, która wysłała paczki, podpisała się imieniem zabitego członka Walki Rewolucyjnej, Lambrosa Fountasa, dlatego WR poprosiła o nieużywanie jego imienia w tego typu działaniach. Prośba ta i krytyka akcji (zamiast zarzutów prowokacji) potwierdziły jednak, że WR uznają autentyczność FAI, nie podzielając jednak jej metod.

Powoływanie się na oświadczenie Walki Rewolucyjnej przez przeciwników walki zbrojnej, może być dla nich jednak zgubne, bowiem to nie włoska FAI, ani greckie KKO, czy Zachowania Aspołeczne, mają na koncie próby politycznych zabójstw, lecz właśnie Walka Rewolucyjna (oprócz niej Sekta Rewolucjonistów) W Maju 2006 r. WR usiłowała zabić byłego Ministra Porządku Publicznego Georgiosa Voulgarakisa, który obecnie jest Ministrem Kultury. W Grudniu 2008 r. WR ostrzelała w Atenach policyjnego busa pełnego funkcjonariuszy (nikt nie zginął). W Styczniu 2009 r. grupa ciężko postrzeliła młodego policjanta pełniącego na terenie Exarchii, straż przy Ministerstwie Kultury. Uratowała go operacja.

Warto zatem zdać sobie sprawę, że choć WR wężej definiuje obiekty ataku to jednak jest skłonna posunąć się dużo dalej, niż KKO czy Nieformalna FAI, które szersze spektrum celów, amortyzują użyciem niegroźnych ładunków.

Indywidualizm a nurt społeczny.
O różnicy między Konspiracyjnymi Komórkami Ognia a Walką Rewolucyjną.

We współczesnym ruchu insurekcjonistycznym istnieją przynajmniej dwa odmienne prądy, odnoszące się do różnych podstaw ideologicznych - nurt indywidualistyczny i nurt społeczny. Tym co łączy te nurty jest anarchizm oraz dążenie do zbrojnego przeciwstawienia się państwu i kapitalizmowi. Walka Rewolucyjna reprezentuje społeczny nurt insurekcjonizmu. W swoich komunikatach posługuje się językiem analizy klasowej, aspiruje do związku z większością społeczeństwa - klasą pracującą. W swoim programie społecznym mówi o systemie robotniczych samorządów.

Konspiracyjne Komórki Ognia oraz pokrewne im grupy niuansują postrzeganie sytuacji społecznej. Dystansują się do prostego podziału na "uciskaną większość" i "uciskającą mniejszość". Indywidualistyczna filozofia KKO ma odcień antyspołeczny w tym znaczeniu, iż grupa wskazuje na fakt, świadomego i dobrowolnego uczestnictwa społeczeństwa w systemie. Ludzie chodzą na wybory, popierają polityków, nie chcą zmiany ustroju, szanują rękę która ich karmi ale i która im grozi.

Dlatego KKO podkreślają, że społeczeństwo jest współwinne trwania systemu, a jego konformizm i uległość jako takie również powinny stać się celem anarchistycznego ataku, po to by pobudzić w ludziach samoświadomość i potrzebę wolności. Społeczeństwo w filozofii KKO - a przynajmniej jego większość - nie jest sojusznikiem lecz wrogiem.

Indywidualistyczni nihiliści nie potrzebują jego poparcia ani związku z nim. Wyraża się to w ich słowach, gdy mówią, że tak samo jak ręki trzymającej bat, nienawidzą również tych, którzy pokornie przyjmują jego uderzenia. KKO solidaryzują się nie z tymi, którzy cierpią, lecz z tymi, którzy mają odwagę przeciwstawić się swojemu cierpieniu. Rewolucyjny podmiot wg KKO stanowi świadoma mniejszość, obdarzona etycznym sumieniem. Takie podejście zmniejsza szanse na realne obalenie systemu, nie o samo obalenie jednak tu przede wszystkim chodzi. Romantyczne pierwiastki anarchizmu KKO wskazują na rozumienie zjawiska rewolucji, mniej w sensie ekonomiczno-społecznym, bardziej zaś w indywidualnym, osobistym i duchowym wymiarze. Dlatego też idea jednostkowej rewolucji realizuje się już w samym procesie uczestnictwa w walce zbrojnej. Wkroczenie na drogę insurekcji jest celem samym w sobie, potwierdzającym autentyczny wybór innego systemu wartości, przeobrażającym wewnętrznie daną osobę i ustanawiającym jakościowo nowe związki między rebeliantami.

Sama FAI wpisała się w podnoszony przez nią już kilka lat wcześniej - a przypomniany przez KKO - projekt stworzenia międzynarodowej sieci grup zbrojnych, wspólnie atakujących Państwo i Kapitał, wspólnie reagujących na bieżące wydarzenia, solidaryzujących się wzajemnie z więźniami politycznymi w skali ponadnarodowej. Od roku 2001, kiedy to wraz z pogróżkami przesłała Berlusconiemu pocisk pistoletowy, poprzez rok 2003, kiedy zainicjowała swoją pierwszą, szerszą kampanię bombową, ma ona na koncie wiele akcji, zwróconych przeciwko państwu, UE, systemowi kapitalistycznemu oraz w szczególności przeciw systemowi penitencjarnemu. Więcej o jej działaniach przeczytasz tutaj i tutaj

FAI - kwestia skrótu

W swoim założycielskim manifeście ludzie z Nieformalnej FAI przeprosili za zbieżność jej skrótu z kilkoma innymi organizacjami, nie tylko anarchistycznymi.

cytat:

"P.S. Jakiekolwiek podobieństwo nazwy FAI z włoską FAI- Federacją Pracowników Transportu (Federazione Autotransportatori Italiani), z włoską FAI- Federacją Anarchistyczną (Federazione Anarchica Italiana) oraz z FAI- Włoską Fundacją Na Rzecz Środowiska (Fondo Italiano per l'Ambiente) jest czystym zbiegiem okoliczności. Tym samym przepraszamy tych, których ten zbieg okoliczności dotyczy."

Całość dokumentu programowego Nieformalnej FAI przeczytasz TUTAJ

Nikt nie ma jednak monopolu na jakiś skrót. Choć insurekcjoniści nie wyświadczyli w ten sposób przysługi legalistycznej FAI, to jednak o próbie podszywania się można byłoby mówić raczej dopiero wtedy, gdyby zamachowcy nazwali się Włoska Federacja Anarchistyczna. Czy należy zatem uznać, że Nieformalna FAI jest również prowokacją wobec Federacji Pracowników Transportu i Włoskiej Fundacji na rzecz Środowiska? Wydaje się, że Włoska Federacja Anarchistyczna przecenia swoją rolę i zagrożenie jakie mogłaby stanowić dla państwa, przywiązując zbyt dużą wagę już nawet nie do nazwy, ale do jej skrótu, zamiast skupić się na zaakcentowaniu oczywistej różnicy codziennej praktyki politycznej. Czyżby Włoska FAI była tak silna i nietykalna, że dla umożliwienia sobie represji oraz tłumienia jej wpływów, władze zmuszone były założyć grupę prowokatorów, atakujących ambasady? I jakby tego było mało prowokatorzy ci wysyłają bomby już od przeszło 7 lat, narażając zdrowie postaci z europejskiego, politycznego świecznika, opatrując te zamachy politycznymi komunikatami? (Jedna z paczek FAI, swego czasu lekko poparzyła ówczesnego Przewodniczącego UE, Romano Prodiego.)

Rewolucyjna odpowiedzialność
Represywność państwa i różnice strategii

Kilka legalistycznych organizacji anarchistycznych, wystosowało komunikaty w których potępiło nie tylko Nieformalną FAI, ale i samą strategię zbrojnej konspiracji. Zapewne pierwsza zrobiła to Włoska FAI, kiedy to Nieformalna FAI w 2003 r. zintensyfikowała swoje działania i wypuściła "List otwarty do ruchu anarchistycznego i antyautorytarnego" w którym przedstawiła własną koncepcję organizacyjną, opartą na trzech czynnikach: nieformalności, federacyjności i anarchizmie.

W jednym z komunikatów z 2003 r. Włoska FAI napisała: "ktokolwiek wystawia jakąś grupę aktywistów na represje, należy do policji lub działa w jej imieniu." ("whoever points out a group of comrades to repression is a police or one that cooperates with them.")

Zadziwiające słowa, zwłaszcza gdy padają z ust anarchistów. Anarchiści winią w nich innych anarchistów, za to, że ci drudzy atakują państwo, przy użyciu takich metod, które sprawiają, że odpowiada ono użyciem przemocy wobec ruchu anarchistycznego.

Insurekcjonista mógłby zapytać retorycznie: Czy zamieszki w Pradze, Genui, Seattle, w Roztocku i wielu innych miastach, w trakcie których niszczono mienie i atakowano policjantów, były "działaniami w imieniu policji" ? A przecież w wyniku starć w Genui, w ramach represji, policja aresztowała i pobiła setki niewinnych osób, a także wtargnęła do szkoły w której mieściło się alternatywne centrum antyglobalistów i spałowała do nieprzytomności wielu przebywających tam ludzi. Spora część z nich wylądowała wówczas w szpitalach. Była to reakcja policji i państwa na masowe starcie się z nim na ulicach, reakcja na radykalne działania antypaństwowe. Czy odpowiedzialny za narażenie ich na takie represje, był Carlo Giuliani z gaśnicą w dłoniach oraz inni towarzyszący mu aktywiści Czarnego Bloku? Czy zamieszki były przejawem głupoty i strategicznej krótkowzroczności?

Pomijając pytanie o to, czy zdaniem anarchistów, przemocy państwa doświadcza się dopiero i tylko wtedy, gdy się je zaatakuje, warto byłoby zapytać także w jaki zatem sposób atakować państwo, by nie doszło do odwetu z jego strony? Czyż anarchiści legalistyczni, wybierający bardziej pokojowe metody działania, oczekują, że walcząc przy użyciu takich działań, uchronią się przed prześladowaniami i jednocześnie obalą państwo? Wreszcie jedno z ważniejszych pytań nad którym warto się zastanowić: Czy państwo prześladuje anarchistów dlatego, że dążą oni do jego obalenia - wszystko jedno jakimi środkami - czy też dopiero wtedy gdy środki te wykraczają poza dopuszczalne ramy zakreślone przez państwo? Jeśli zaś faktycznie chodzi tu o kwestię środków, to czy nie oznaczałoby to, że albo państwo zgadza się na własne obalenie, pod warunkiem, że odbędzie się ono zgodnie z prawem, albo też pozwala anarchistom na istnienie, dopóki nie zagrażają jego panowaniu ?

Wydaje się zatem, że kwestią zasadniczą dla anarchistów legalistycznych, nie jest kwestia samego użycia przemocy czy też jej środków, lecz takiego jej zastosowania, by było ono w ich mniemaniu adekwatne do stopnia rozwoju procesu rewolucyjnego, tak by nie narazić się na przedwczesne represje i nie zniechęcić do siebie społeczeństwa.((Pytanie o zgodność momentu w którym rewolucjoniści akceptują używanie przemocy z momentem, kiedy gotowe ją zaakceptować są same masy. Pytanie: Jak uczynić masy rewolucyjnymi, aby momenty te uległy utożsamieniu?) Z pewnością jest to złożona kwestia, którą należałoby rozpatrywać każdorazowo, w ramach konkretnych, określonych warunków i stosunków sił - kwestia, której nie da się rozstrzygnąć jednoznacznie na poziomie teoretycznym, abstrahując od danej praktyki i okoliczności historycznych. Zarówno fetyszyzowanie masowości może prowadzić do ugodowości oraz reformizmu, ciągłego czekania na odpowiedni moment (a następnie rozczarowania gdy masy rozejdą się do domu zadowolone podwyżkami), jak i fetyszyzowanie illegalizmu, może zakończyć się przedwczesnym wypaleniem wywrotowego potencjału oraz sekciarskim terroryzmem, zagrożonym izolacją nie tylko od społeczeństwa ale i od ruchu. Niektórzy twierdzą, że w pewnej sytuacji przemoc może pobudzić masowość i zdynamizować czynnik rewolucyjny, pomóc w przejściu od żądań częściowych do całościowych, inni zaś, że umiarkowane metody mogą pozyskać sympatię mas, które później łatwiej będzie zachęcić do bardziej zdecydowanych posunięć i które ze względu na swoją masowość nie będą musiały być już tak brutalne i desperackie.

Ulegając pokusie wydestylowania tych dwóch czynników poza konkretne ramy sytuacji społecznej, można by powiedzieć, że charakterystykę przemocy legalistycznej cechuje spontaniczność, demokratyczność, i jawność większa kontrola ze strony ruchu, zaś przemoc insurekcyjną charakteryzuje: wyspecjalizowanie ataków i narzędzi, konspiracyjność, planowość, mniejsza możliwość kontroli przez ruch. Te pozorne w mniemaniu insurekcjonistów sprzeczności znosi dążenie do tego, by insurekcyjna przemoc pełniła rolę narzędzia zanurzonego w ruchu masowym. (Niemniej uznają oni także - w wersji indywidualistycznej - atak, prowadzony poza ruchem) Podkreślając jednak wagę umiejscowienia danej strategii w określonym procesie, nalezy pamiętać, że wyjęcie elementu z mechanizmu społecznego, którego jest on częścią, nie pozwala nam na generalne opisanie jego roli (słuszności lub niesłuszności).

Z pewnością tłem takich rozważań powinno być uzmysłowienie sobie, że o ile represywność zachodniego państwa była niegdyś większa, dostarczając rewolucyjnego paliwa, "zwykłemu" ruchowi masowemu (wystarczyło wyjść na ulicę, by trafić do więzienia lub oberwać kulę) to dziś ( m.in. na skutek redukcji napięć klasowych poprzez wygenerowanie klasowego bufora w postaci modelu opiekuńczego) zliberalizowało ono swój stosunek do opozycji antypaństwowej (możesz demonstrować wrogość wobec państwa pod warunkiem, że nie niszczysz mienia i nie atakujesz innych ludzi). Oczywiście takie poszerzenie swobody w przestrzeni publicznej, nie zmienia zasadniczo istoty krytyki anarchistycznej (przymusowość pozostaje, jedynie próg uruchomienia państwowej przemocy uległ podwyższeniu), niuansuje jednak zagadnienie strategii i wykorzystania możliwości, jakie daje omawiana tu zmiana. Na przestrzeni wieków państwo złagodniało, dając dziś ludziom więcej przestrzeni niż kiedyś (wypadkowa obecności na scenie politycznej umiarkowanych nurtów postępowych, lewicy socjaldemokratycznej, narzucenia państwu pewnych standardów, wypracowanych w efekcie walk społecznych, model państwa socjalnego, z drugiej zaś strony kryzys świadomości klasowej, pacyfikacja i słabość społecznych alternatyw, panowanie ideologiczne, udział mas w konsumpcji, itp) - wobec czego, aby zdemaskować jego agresywną twarz, potrzebne są określone okoliczności, zaostrzenie uśpionych konfliktów, konstrukcja wyraźnego podmiotu opozycyjnego, aby na nowo zarysowały się dwie przeciwstawne strony, reprezentujące odmienne wizje świata.

Przyglądając się taktyce zachodniej guerilli w latach 70-ych, widzimy, że jednym z kluczowych założeń było uczynić przemoc państwa na powrót widoczną, sprowokować je do zrzucenia łagodnej, demokratycznej maski.Pytanie brzmi: czy poza represjami, lub właśnie dzięki represjom udaje się uzyskać jakiś konstruktywny efekt ? Rzecz jasna i tu zdania będą podzielone.

Kiedy państwo reaguje represjami, kryminalizując ruch społeczny, intensyfikacji ulega proces konfrontacji. Zniesione zostaje swoiste zawieszenie broni, między tlącym się, legalistycznym ruchem a władzą, tolerującą go, dopóki pozostaje on na obrzeżach sceny politycznej, respektując (z racji bezsiły) prawne normy i ustrój parlamentarny. Konflikt ulega wyostrzeniu. Stanowić to może sposobność, do wciągnięcia w ten proces mas, pobudzenie do buntu, szansę na wyraźne zaistnienie w powszechnej świadomości. Obawę przed tym zaangażowaniem mas oraz radykalizacją ruchu, odzwierciedla strategia wojny psychologicznej, inicjowana przez państwo, zabiegające wówczas o wykreowanie zniechęcającego wizerunku najbardziej radykalnego przeciwnika. (antypartyzancka propaganda mass mediów, strategia napięcia, itp) Niebagatelną rolę odgrywa tu również proces solidarności, która angażuje kolejne niezdecydowane części środowiska, dając im okazję zinterioryzowania procesu konfrontacji i wkroczenia na ścieżkę nielegalności. De facto, poprzez to, illegalizm, stanowi swoistą ścieżkę w ruchu masowym, otwierającą perspektywę rewolucyjną, jednostkom jak i całemu ruchowi.

Zwolennicy legalnej masowości zarzucić mogą insurekcjonistom przedwczesne wyostrzenie konfliktu, co doprowadzi do stłumienia i stępienia siły powstającego dopiero ruchu. Insurekcjonista kieruje się jednak zapewne przekonaniem, że konfrontacja i tak jest nieunikniona, o ile w ogóle polityce radykalnej uda się wyjść poza społeczny margines i radykalne getto, a następnie wkroczyć na szerszą scenę, dotąd kontrolowaną wyłącznie przez państwo. Wątpliwe zaś, wydaje mu się takie przejście, jeśli "radykałowie " ograniczą się do stosowania umiarkowanych metod, akceptowanych przez władze, dających mu narzędzie kontroli i utrzymujących w ten sposób ruch w pewnych ryzach.

Anarchizm masowo-legalistyczny woli budować ruch pokojowymi metodami, traktując przemoc jako końcowy element konkretnych walk klasowych; uruchomić jej stosowanie na etapie masowości, po wkroczeniu lub w procesie wkraczania na scenę polityczną. Anarchizm insurekcyjny woli stosować przemoc od samego początku, by wydostać się poza margines, przebić bufor rewindykacyjnych kompromisów, a przy tym wciągnąć do starcia tlący się ruch, w ślad za nim masy, uwidocznić i zaostrzyć społeczne sprzeczności.

Bez względu na wspomniane już wątpliwości, faktem jest, że taktyka insurekcjonistyczna ze swoją otwarcie illegalistyczną opcją stanowi jeden z zasadniczych rdzeni anarchizmu, który zawsze otwarcie kwestionował ramy prawne państwa, przedstawiając własny radykalizm, jako odpowiedź na legalną przemoc, dokonywaną w białych rękawiczkach przez klasę rządzącą. Podobnie sprawę widzieli komuniści, z ich marksowską "akuszerką historii", skłaniający się jednak ku zcentralizowanej i upartyjnionej masowości w miejsce spontaniczności mas oraz indywidualnej inicjatywy.

Dlatego warto pamiętać, że przemoc nie jest jakąś specyficzną domeną pewnego nurtu w anarchizmie, lecz - w kontekście naszych rozważań - stanowi nieodłączną cechę ruchu rewolucyjnego - zaś w szerszej optyce stanowi czynnik napędowy procesu historycznego, wykraczający poza ramy tej czy innej ideologii.

Jeśli natomiast dochodzi do pokojowego rozstrzygnięcia między obozem władzy, a ruchem antyrządowym, nie jest to dowodem na możliwość konsekwentnego przeprowadzenia pokojowej rewolucji, ponieważ na ogół jedna ze stron decyduje się ustąpić, a to pod naciskiem niekorzystnych dlań okoliczności, z drugiej zaś wobec groźby radykalizacji przeciwnika, który dziś pokojowy i gotów rozmawiać, jutro może sięgnąć po broń. Widmo przemocy jest obecne w tle tzw. pokojowych przemian.

Trzeba zdać sobie sprawę, że władza ma możliwość rozegrania i obrócenia każdej formy antysystemowego nacisku, przeciwko tym, którzy go wywierają. Od strajku po zamach bombowy - każda forma nacisku może zostać określona jako akt przemocy skierowany przeciwko społeczeństwu. Niejednokrotnie tak właśnie państwo i media to przedstawiają - tym łatwiej im większe ugruntowanie w społeczeństwie ma ideologia klasy panującej. W społeczeństwie przesyconym poglądami neoliberalnymi, o używaniu przemocy i "terroryzowaniu" większości przez "roszczeniową" mniejszość, mówi się już nawet w przypadku większych strajków pracowniczych. "Terrorystą" z kamieniem w dłoni, można stać się nawet wtedy, gdy zablokowane zostaną główne miejskie arteria drogowe. Przecież ludzie nie mogą spokojnie dojechać do domu z pracy, pracodawca spokojnie prowadzić swojego interesu. Anarchizmowi obca jest tradycja, oskarżania innych rewolucjonistów o to, że w wyniku ich działań państwo zaczyna zadawać ciosy na oślep, oskarżając niewinnych ludzi. Tam gdzie tak się dzieje, a grupy zbrojne mają pewne zakorzenienie w lokalnej tradycji i historii, wiele legalistycznych grup widzi tę sprawę inaczej. Przemoc państwa pozostaje przemocą państwa, a środki podejmowane przeciw niemu - nawet jeśli jacyś anarchiści się od nich odcinają - pozostają w dalszym ciągu, zaledwie odpowiedzią na tę przemoc. Zachowanie tego odróżnienia przyczyny od skutku jest dla wielu warunkiem logiki anarchizmu. Przykładem może tu być fragment wywiadu z jednym z redaktorów bloga "Ocuppied London":

"Faktycznie, miały miejsce akcje, które zaskakiwały z punktu widzenia ich użyteczności i czasu, kiedy zostały dokonane. Musimy jednak pamiętać, że kiedy opada demokratyczna maska państwa i ujawnia się jego prawdziwa, autorytarna twarz, to nie jest wina grup walczących z państwem – i nie mamy prawa ich winić. To, czy ich taktyka może odstraszać wiele osób od przyłączenia się do ruchu, to dobre pytanie, ale to już sprawa na zupełnie inną dyskusję."

Dlatego, nawet pomimo ostrej samokrytyki i burzliwej debaty, do jakiej doszło wśród greckich anarchistów, na skutek spalenia pracowników Marffin Banku, nie porzucono idei jednoczesnej solidarności z miejską partyzantką jak i tymi anarchistycznymi więźniami państwa, których bezpodstawnie oskarżono na skutek jej działalności. Georgias Tsakalos z KKO, tak skomentował tę sprawę:

W celu uniknięcia podobnych wypadków w przyszłości, zachęcamy do tworzenia nielegalnej infrastruktury i organizacji oraz do konsekwentnego przygotowywania ataków. Ogólne potępienie takich środków walki nie jest niczym innym jak wąskoświadomościowym punktem widzenia, za którym czai się kompromis z reformistycznymi formami "walki", akceptowanymi przez sam system.

Nie pojawiają się również wypowiedzi kogokolwiek z niewinnie oskarżanych, w których obwinialiby oni miejską guerillę za swoje położenie. W Grecji - a zapewne nie tylko w Grecji - dzieje się dokładnie odwrotnie. Niewinnie oskarżeni anarchiści mówiąc: "Jestem szykanowany z powodu tego, że jestem anarchistą", tworzą wspólny front walki razem z więźniami, którzy po schwytaniu otwarcie zadeklarowali przynależność do grup zbrojnych. Następuje proces politycznego łączenia się przedstawicieli nurtu masowego i insurekcjonistycznego, przeciwko wspólnemu wrogowi.

Komunikat Włoskiej FAI, chętnie podchwycili za to niektórzy polscy anarchiści, nieufnie odnoszący się do walki zbrojnej i słabo zaznajomieni z historią miejskiej partyzantki, sięgający swoją praktyką polityczną nie dalej niż zachodnie organizacje pozarządowe i lewicowe związki zawodowe. W Polsce anarchizm zbrojny dobrze prezentuje się tylko na półce, jako ciekawa pozycja w biblioteczce. Samozadowalający się przedrukami tekstów XIX-wiecznych teoretyków ruchu, w swoim purytańskim dążeniu do ideologicznej czystości, przeoczają oni niejednokrotnie doświadczenia lat 60/70-ych oraz bogactwo innych mniej lub bardziej radykalnych ideologii lewicowych (wyjątek stanowi tu redakcja Przeglądu Anarchistycznego), ale także prosty fakt, że zachodni ruch (który część swojej tożsamości ukonstytuował w oparciu o te właśnie wydarzenia) nie tylko rozumie sens i rolę aktywności grup miejskiej guerilli, ale także włącza jej politycznych więźniów w obręb własnego poczucia politycznej solidarności.

Nadając jej autentyczność, zachodni anarchiści mówią nie tylko o anarchistycznych więźniach politycznych, ale również o rewolucyjnych komunistach z Akcji Bezpośredniej czy Frakcji Czerwonej Armii, których uważają za swoich represjonowanych towarzyszy walki (Patrz choćby TUTAJ).

Swoistą puentą, dzielenia ludzi na prowokatorów i nie-prowokatorów, może być komentarz na jednym z polskich forów internetowych, w którym jeden z prawników związanych ze sprawą planowanego wydalenia, zatrzymanej wówczas działaczki na rzecz praw uchodźców, Oksany Makarenko, obrzucił stekiem epitetów, rzekomo "radykalną" pikietę warszawskich anarchistów. Twierdził bowiem, że z powodu jej krzykliwego i rzekomo agresywnego charakteru, sędzina zdecydowała się przedłużyć areszt zatrzymanej. W ten oto sposób, anarchistyczni zwolennicy działań legalnych, stali się przez moment "insurekcjonistycznymi" kozłami ofiarnymi, w środowisku liberalnych obrońców praw człowieka.

"Critique"

Francja: Protesty przeciw redukcjom w szkołach podstawowych i przedszkolach

Świat | Edukacja/Prawa dziecka | Protesty

Od początku marca, we francuskich szkołach coraz częściej dochodzi do okupacji. Najczęściej do protestów dochodzi w szkołach podstawowych i przedszkolach, ze względu na likwidację prawie 16 tys. stanowisk pracy, zamykanie klas i całych szkół. Niektórzy oceniają, że doszło nawet do 250 okupacji.

Wszystko zaczęło się od 3-godzinnej okupacji w przedszkolu w Breście. Protesty rozlały się stamtąd na cały kraj, czasem osiągając rozmiary wielodniowych okupacji i miasteczek namiotowych na dziedzińcach szkół. Blokowane były również urzędy Prefektury ds. edukacji.

Najwięcej protestów spowodował pomysł likwidacji klas dla uczniów z trudnościami w uczeniu się. Inicjatorami blokad są głównie rodzice. Nauczyciele przyznają, że są pod taką presją, że ciężko im jest demonstrować. Protesty mają być kontynuowane po świętach.

Rosja: Mordercy Stanisława Markełowa i Anastazji Baburowej uznani za winnych

Świat | Antyfaszyzm

Jak podała rosyjska agencja prasowa RIA Novosti, w dniu 28 kwietnia został ogłoszony wyrok na osoby oskarżone o zabójstwo Stanisława Markełowa i Anastazji Baburowej, do którego doszło w styczniu 2009 r. Pisaliśmy o tym wtedy w artykule: Moskwa: Zabito dwoje anarchistów.

Skazanymi są nacjonaliści Eugen Chasis i Nikita Tichonow. Sąd nie zgodził się na łagodne potraktowanie oskarżonych. Sędziowie przysięgli uznali oboje oskarżonych za winnych zabójstwa i współdziałania w zabójstwie, a również nielegalnego handlu bronią i używania sfałszowanych dokumentów.

Według śledczych, motywem morderstwa była praca Stanisława, który był prawnikiem, na rzecz więzionych antyfaszystów. Tichonow i Chasis zostali aresztowani w listopadzie 2009 r. Oboje nie przyznali się do zabójstwa. Prawnicy skazanych zamierzają odwoływać się od wyroku. Następne posiedzenie sądu odbędzie się w moskiewskim Sądzie Rejonowym w dniu 5 maja b.r.

Wrocław: Bold Native [kino CRK]

Kraj | Świat | Ekologia/Prawa zwierząt
2011-05-04 20:00
2011-05-04 22:00

04.05.2011
WROCŁAW
CRK (galeria)
ul. Jagiellończyka 10c/d
start: 20:00
wstęp: darmo

Bold Native
reżyseria: Denis Hennelly
produkcja: USA

+ wegańskie jedzenie
http://www.najadacze.pl/

Zapraszamy serdecznie na pierwszy we Wrocławiu pokaz Bold Native, filmu fabularnego traktującego o wyzwoleniu zwierząt, różnych strategiach mogących do niego prowadzić, o powodach, dla których niektóre osoby ryzykują własną wolność dla wolności innych. Film nie jest jednak wyłącznie kanałem służącym przekazaniu pewnej ideologii, dotyczy również skomplikowanych stosunków międzyludzkich, stawia pytania o możliwość zmiany jednostki,... szukania w sobie wyrozumiałości dla wyborów innych osób i niepostrzegania ich przez pryzmat własnych. Niezwykle bliski życia i niezmiernie ciekawy eksperyment, co więcej bardzo udany.

Trailer:
http://youtu.be/EB0ITQfWjfk

Charlie Cranehill - wyzwoliciel zwierząt poszukiwany przez rząd Stanów Zjednoczonych za terroryzm decyduje się wyjść z podziemi by koordynować akcją na skalę światową. Kobieta pracująca dla organizacji welferystycznej walcząca o to, by zapewnić zwierzętom hodowlanym bardziej humanitarne traktowanie. Od abolicjonistów do welferystów, Bold Native poddaje pod dyskusję współczesne używanie i eksploatację zwierząt biorąc pod uwagę kilka punktów widzenia.
http://boldnative.com

Hiszpania: Władze zakazały demonstracji pierwszomajowej w Kordobie

Świat | Prawa pracownika | Represje | Ruch anarchistyczny

Władze w Kordobie w Hiszpanii poinformowały wczoraj wieczorem, że nie wydają zezwolenia na coroczną demonstrację pierwszomajowa CNT w tym mieście. Jako pretekst posłużyła trasa, która według związkowych biurokratów z CCOO i UGT, przebiega za blisko trasy ich przemarszu. Jednak CNT prowadzi swoje demonstracje pierwszomajowe na tej trasie już od 3 lat i nigdy nie dochodziło do incydentów.

Związkowcy z CNT nie przejęli się zakazem i nadal zamierzają demonstrować zgodnie z planem.

Węgry: starcia Romów z nacjonalistami

Świat | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Wczoraj wieczorem, w miejscowości Gyoengyoespata na północy Węgier, doszło do gwałtownych starć między żyjącymi w okolicy Romami a członkami skrajnej prawicy. W potyczkach rannych zostało co najmniej 5 osób, wiele aresztowano. Okolicę miasta otoczyły oddziały specjalne policji węgierskiej. Powodem ataków nacjonalistów najprawdopodobniej znów były pobudki rasistowskie.

W Gyoengyoespata konflikt między Romami a prawicowymi radykałami narasta od wielu tygodni. Przed wielkanocnym weekendem ewakuowano stamtąd ponad 300 romskich kobiet i dzieci z obawy przed ekstremistami ze stowarzyszenia Vederoe, którzy w Gyoengyoespata chcieli przeprowadzić ćwiczenia paramilitarne. Wówczas policja nie zezwoliła na ćwiczenia bojowe i romskie rodziny wróciły do swoich domów.

Wśród napastników, którzy we wtorek wieczorem zaatakowali Romów, byli także członkowie Vederoe. W marcu tego roku inna skrajnie prawicowa grupa zorganizowała przemarsze przez Gyoengyoespatę, siejąc strach wśród miejscowych Romów.

Koniec Traktatu z Schengen?

Świat | Tacy są politycy

Francja i Włochy chcą zmienić traktat z Schengen. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy i premier Włoch Silvio Berlusconi, którzy spotkali się we wtorek w Rzymie, wysłali wspólny list w tej sprawie do Komisji Europejskiej.
Chcą też wzmocnić agencje Frontex.

Kwestia reformy Schengen stanie się przedmiotem ogólnoeuropejskiej dyskusji. Sarkozy i Berlusconi chcą, by zajęli są nią przywódcy na czerwcowym szczycie UE. Komisja Europejska na 4 maja szykuje komunikat w tej sprawie. Unia chce przyznać większe pieniądze na kontrolę granic.

Białoruś: Aktywiści antyatomowi brutalnie aresztowani

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty | Represje

Aktualizacja: Polka i Niemcy otrzymali karę grzywny i mają zostać deportowani z Białorusi, jednak nadal pozostają w areszcie w Mińsku. Jeden białoruski aktywista został dodatkowo zatrzymany za filmowanie policji przed sądem. Dzisiaj ma być sądzony, ale jeszcze nie wiadomo z jakiego artykułu.

W dniu 25 kwietnia, 6 aktywistów antynuklearnych z Niemiec, 5 z Białorusi i jeden z Polski, zostało brutalnie aresztowanych na pokojowej akcji antyatomowej w Mińsku. W demonstracji uczestniczyło około 40 osób. Protest wymierzony był przeciwko budowie nowej elektrowni atomowej w Ostrowcu na Białorusi. Demonstrujący trzymali bannery, m.in, z napisem: „Czernobyl, Fukushima, Ostrowiec?” i rozdawali ulotki. Odbyły się dwa flashmoby, po kilka minut każdy.

Drugi flashmob został brutalnie przerwany. Po około minucie przyjechały dwa samochody policyjne i więźniarka. Demonstranci zostali powaleni na ziemię i aresztowani z użyciem siły.

http://de.indymedia.org/2011/04/305841.shtml

Portugalia: Działacze na rzecz praw imigrantów uniewinnieni z zarzutu "zniesławienia" Straży Granicznej

Świat | Dyskryminacja | Rasizm/Nacjonalizm

Pod długim procesie, który trwał cztery lata, czterech aktywistów z Porto w Portugalii, oskarżonych o zniesławienie przez portugalską Straż Graniczną (SEF) zostało uniewinnionych. Sprawa zaczęła się w 2006 r., gdy Straż Graniczna została obarczona odpowiedzialnością za doprowadzenie do śmierci Ahmeda Husseina, pracownika z Pakistanu, który popełnił samobójstwo, gdy odmówiono mu prawa pobytu w Portugalii. Jedną z osób, która została oskarżona o zniesławienie Straży Granicznej, był członek portugalskiej sekcji MSP.

W maju 2006 r., pakistańscy pracownicy z Porto poskarżyli się na sposób potraktowania Ahmeda Husseina przez SEF. Hussein, żonaty ojciec dwóch dzieci, legalnie przebywał w Portugalii przez 5 lat. Jak wiele tysięcy innych pracowników, należał do pracowników tymczasowych o niepewnym zatrudnieniu. SEF wymagała od niego, by udowodnił, że posiada roczny dochód powyżej 5400 euro. W innym przypadku, SEF nie zamierzała przedłużyć mu pozwolenia na pobyt. Hussein argumentował, że wielu Portugalczyków nie zarabia tyle. Napisał też do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z żądaniem zwrócenia wpłaconych przez niego składek, by mógł wrócić do swojego kraju. Został jednak wyśmiany. Zagrożono mu deportacją. Po tym doświadczeniu, Hussein popadł w depresję i popełnił samobójstwo skacząc z mostu.

Rosja: Pikieta KRAS przeciwko społecznej polityce rządu

Świat | Prawa pracownika | Protesty

W dniu 24 kwietnia w Moskwie odbył się wiec przeciw społecznej polityce rządu, zorganizowany przez rosyjską sekcję MSP, KRAS. W pikiecie uczestniczyli też anarchiści i antyfaszyści z innych grup.

Plac przed pomnikiem, gdzie odbyła się pikieta, został otoczony przez metalowe bariery. Przyłączyć się do pikietujących można było dopiero po przeszukaniu. To typowa metoda używana w ciągu ostatnich lat, by zniechęcić do udziału w protestach. Jednak pomimo tego, wokół barier zebrali się przechodnie, by wziąć ulotki i posłuchać przemówień.

Protestujący mieli duży banner z napisem: “Wolność dla ludzi, nie dla cen!”. Mówiono m.in. o zbyt niskich płacach, nie pozwalających na przeżycie, cięcia socjalne w i tak zbyt skąpych programach socjalnych, o komercjalizacji i braku dostępu do usług socjalnych, ciągłych podwyżkach i łamaniu praw pracowników.

Szczecin: Demonstracja Anty-atomowa

Kraj | Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty
2011-04-26 15:00
2011-04-26 17:00

Bądź aktywny, nim będziesz radioaktywny!

W dwudziestą piątą rocznicę katastrofy atomowej w Czarnobylu - 26 kwietnia (wtorek) o godzinie 15:00 przyjdź na pl. Grunwaldzki w Szczecinie, by zamanifestować swój sprzeciw wobec energii atomowej.

Skażenie po wybuchu w Czarnobylu pozostaje słabo zbadanym zagrożeniem dla środowiska - mówią w 25. rocznicę wybuchu w elektrowni jądrowej na Ukrainie eksperci. 26 kwietnia minie dokładnie ćwierć wieku od jednej z największych w dziejach katastrofy atomowej:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,99039,9454527,25_lat_po_wybuchu...

http://www.ian.org.pl/

Belgia: Protest przeciw energii jądrowej

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty

Tysiące aktywistów antyatomowych demonstrowało 24 kwietnia w Brukseli przeciwko energii jądrowej.

Demonstracja była powiązana z nadchodzącą 25 rocznicą katastrofy w Czernobylu.

Protestujący domagali się wycofania z użycia europejskich elektrowni jądrowych. Podobne protesty odbywają się w Niemczech i we Francji.

Grupa osób ubranych na czarno opłakiwała ofiary wypadków elektrowni jądrowych, a każdy uczestnik demonstracji mógł zmierzyć swój poziom promieniowania na specjalnym liczniku.

W Belgii funkcjonują dwie elektrownie jądrowe w Tihange i Doel.

Europa na prawo

Świat | Publicystyka

Susza u źródeł rewolucji

W jednym z ostatnich wywiadów Grzegorz Kołodko, uważany za jednego z czołowych ekonomistów ruchu alternatywy w Polsce - i słusznie zważywszy na popularność w naszym kraju dinozaurów neoliberalizmu pokroju Leszka B. - wyraźnie dał do zrozumienia, że nie widzi alternatywy dla systemu kapitalistycznego. Nie ma wobec tego w jego dyskursie konfrontacji stanu obecnego z utopią, możliwością zmiany czy nawet znamion jakiejkolwiek alternatywy. Można się spierać, czy przypadkiem nie jest to rutynowa przypadłość wielu ekonomistów, którzy operują słupkami wskaźników nie będąc w istocie zaangażowanymi w jakiekolwiek rozważania nad samą mechaniką w jakiej się poruszają (pomimo tego, że nieraz odmienna sytuacja wpływałaby na ich różnie pojętą korzyść). Jednocześnie Profesor Reykowski w Tygodniku Przegląd formułuje program lewicy, który zakłada działalność wewnątrz kapitalizmu, najlepiej tego bogatego. Ta dolegliwość wydaje się być jednak poważniejszą chorobą, objawy widoczne są w całym życiu publicznym Polski. "Ciąża w firmie na koszt... podatnika" - czytamy w jednym z tytułów Gazety Wyborczej, w TVN 24 Radosław Sikorski pozbawia moralnego prawa do władzy Kaddafiego, z kolei Sławomir Sierakowski zajmuje się podkreślaniem Polskiej nienawiści do Imperium Sowieckiego i niedemokratyczności Chin [interwencja jak w Libii?] a inne źródła męczą nas szczegółami na temat zagadnień związanych z urokami katastrofy smoleńskiej. Syreny przypominają nam o cierpieniu jakie mamy współodczuwać z narodem. Najgorszym wrogiem prawdziwie Polskiego Polaka pozostaje żydokomuna, z tą różnicą że po jednej stronie bardziej żydo, po drugiej bardziej komuna. W tym świecie można czuć się niczym turysta w Zoo z tylko jednym gatunkiem małpy w klatkach. Ten proces jaki przebiega prowadzi na prawo całą opinię publiczną. Utwierdzać ma nas w przekonaniu o sile i stabilności jeśli nie neoliberalizmu to kapitalizmu ekonomicznego. Jeśli dyskusja nie obejmuje alternatywy systemu, szybko przemienia się w rozmyślania bogatych nad tym, czy przypadkiem nie czas już, żeby coraz bardziej niezadowolonemu społeczeństwu rzucić kilka dodatkowych ochłapów. Daleki jestem również od optymizmu i wiary w wydolność środowiska akademickiego Zachodu - a co dopiero Polski - jeśli chodzi o awangardowe posunięcia na scenie politycznej. Sama przyjemna debata na temat trendów kulturowych czy próba syntezy ich z geopolityczną sytuacją nie jest w stanie przybliżyć kogokolwiek do uformowania się realnych struktur czy ruchów zdolnych do zmiany paradygmatu ekonomicznego. Atmosfera swoistego wyczekiwania jaka pojawiła się w środowisku lewicy i w pewnych obszarach warstw inteligencji od chwili 'Arabskiej Wiosny Ludów' jest swego rodzaju oszustwem i zawłaszczaniem rebelii ubogich warstw państw Bliskiego Wschodu na rzecz swojej lokalnej sytuacji. "Obetniecie nam stypendia, a zrobimy wam Egipt!" - grozi środowisko akademickie systemowi neoliberalnemu. Sama groźba brzmi całkiem do rzeczy, na płaszczyźnie interesu środowiska akademickiego pozostaje jednak nadal - tylko to stypendium - po, którego otrzymaniu lwia część powróci do sprzyjania misji demokratycznej Nato w Libii - jeśli do tej pory tego nie robiła.

Europa na prawo

Trudno być optymistą, kiedy obserwujemy jak społeczeństwa stają się coraz bardziej konserwatywne, a 'demokracja' rozumiana bardziej jako zachodni styl życia staje się kulturowym syndromem wykluczania możliwości partnerstwa dla 2/3 świata. 'Demokracja' stała się bowiem karykaturą samej siebie. Okazuje się, że tylko demokracja państw najbardziej rozwiniętych i kapitalistycznych ma prawo być arbitrem dla innych, niedorozwiniętych krajów, gdzie nadal panuje niemodna bieda. Europa idzie na prawo, widać to nie tylko po rosnącym poparciu dla skrajnie prawicowych partii ale i skutecznych działaniach takowych gdy te dostają się do władzy, jak choćby na Węgrzech. Rynki finansowe nie znają świętości ani nie zamierzają z sentymentu inwestować w Europie, jeżeli lepsze warunki znaleźć mogą w krajach poza EU czy USA. Tym samym odpływ kapitału zmusza Europę do kolejnych ustępstw i odejścia od praw wywalczonych w toku kształtowania się formuły państwa opiekuńczego w wieku XX. Ludność Europy broni się kierując swe oczy w stronę skrajnej prawicy. Nie ma już bowiem zaufania dla lewicowych partii, które pod szyldem socjaldemokracji wprowadzały kolejne destrukcyjne dla rynków pracy i solidaryzmu społecznego reformy. Tymczasem rządzący w wielu państwach giganci liberalnej doktryny, którzy przegrali starcie o postawienie się międzynarodowemu kapitałowi próbują ratować się akcjami militarnymi, które napędzać mają koniunkturę i dostarczać funduszy by łatać odpływ inwestorów na rodzimych rynkach - tak interpretować można wojnę w Libii. Cała sytuacja na Bliskim Wschodzie jest wobec tego podwójnie przykra dla państw Europejskich i Stanów. Groźba utraty wpływów w roponośnym regionie, przy jednoczesnych gigantycznych utopionych środkach w prywatny sektor podczas kryzysu i braku jakiejkolwiek nad nimi kontroli zwiastuje perspektywę społecznego fermentu wywodzącego się z widma niewypłacalności dotychczasowych praw socjalnych. Przed wielkimi trudnościami stanie także sama koncepcja Unii Europejskiej. Bogate państwa już teraz przejawiają rosnący opór przed dalszym finansowaniem i pomaganiem krajom w trudniejszej sytuacji finansowej. Gdy skończą się płynące potokiem dopłaty - sytuacja w biedniejszych krajach ulegnie pogorszeniu zwiastującemu wręcz katastrofę - jednocześnie rynki państw takich jak Niemcy odnotują wzrost a kraje prawdziwie majętne wzbogacą się kosztem izolacji i rosnących sprzeczności w regionie. Przy takim rozwoju wypadków staniemy się świadkami niebezpiecznego chaosu, sprzyjającego wszelkim skrajnym odmianom prawicowej ideologii w dojściu do władzy.

Zmiana polityki zagranicznej

Na własne oczy obserwujemy jak zmienia się polityka zagraniczna w Europie. Dotąd będące stricte zgodnymi z interesem USA środowiska otwierają się na współpracę z Rosją i idą jej na ustępstwa formując partnerstwo - inspirowane z rozkazu Ameryki. Ta nieuchronna wspólnota interesów USA, UE oraz Rosji wskazuje na rosnące zagrożenie ze strony gospodarek rosnących w siłę takich jak Chiny czy Indie. W tych stających się potęgami państwach kontrola nad nimi zachodniego kapitału jest tak samo umowna jak władza Zachodnich rządów nad ich gospodarką. Jednocześnie NATO wraz z USA instrumentalnie odnosi się do Bliskiego Wschodu, gdzie mnoży sobie wrogów kolejną kampanią wojenną - tym razem w Libii. Tym samym sytuacja staje się coraz bardziej napięta. NATO dało jasny sygnał jak instrumentalnie jest w stanie posłużyć się ONZ i zademonstrowało na przykładzie Libijskim jakimi środkami planuje uzyskiwać przewagę gospodarczą nad pozostałymi podmiotami. Obserwujemy bitwę kapitalizmów w różnym wydaniu. Gdzieś osobno od poszczególnych decyzji rządów państw ma miejsce także transfer i subtelnie prowadzona wojna inwestorów giełdowych. To Wall Street chce dyktować USA jak bardzo kraj ten może się zadłużyć, to Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy chcą pełnić rolę bardzo konkretnego (mimo promowania koncepcji 'wolnego rynku') modulatora gospodarki światowej z ramienia elity finansjery. Jak gdyby zawieszone w powietrzu rządy państw Europejskich i USA balansują między zaspokajaniem rosnącego apetytu kapitału światowego a zapobieganiem rewolcie społecznej, którą spowodować może rosnące rozwarstwienie i nierówność w podziale środków ze wzrostu gospodarczego. W obliczu śmierci alternatywnych od kapitalizmu modeli ideologicznych, wszystkie partie polityczne, zarówno w Polsce jak i w Unii Europejskiej proponują różnorodne rozwiązania w polityce wewnętrznej Europy na bazie kapitalizmu. Jednocześnie wszystkie te partie stosują te same izolacjonistyczne i ksenofobiczne postawy w stosunku do innych krajów i nimi będą kierować się przy prowadzeniu gospodarczej polityki zagranicznej. Wydaje się, że ta tendencja do domykania rynków pracy przed imigrantami przy jednoczesnym odpływie kapitału do państw rozwijających się będzie pełniła kluczową rolę w rozwoju sytuacji w Europie. Zauważyć należy jednak, że kapitał posiada wewnętrzne, rosnące sprzeczności. Burżuazja podzieliła się na z jednej strony fragmentarycznie patriotyczną, inwestującą w wysokie technologie pochodzące z Europy, i na tą drugą: lokującą swoje interesy w krajach rozwijających się, kompradorską o nasyceniu spekulacyjnym. Poziom komplikacji przepływu finansowego na świecie doprowadził do izolacji i indywidualizacji wielu potencjalnie podmiotowych struktur kapitałowych. Koncerny przemysłu zbrojeniowego i finansowe zaplecze neoliberalizmu jest jednak nadal najstabilniejszą finansową strukturą, jak do tej pory egzystującą przede wszystkim przy interesach Stanów Zjednoczonych, co może jednak łatwo ulec zmianie. Pozostałe, możliwie alternatywne jednostki ekonomiczne wydają się nie być dostatecznie autonomiczne by samodzielnie kreować politykę państwową. Tym samym wiodące liberalne grupy interesu mogą okazać się zbyt silnie narodowymi by zamortyzować faszyzację polityczną.

Bezruch społeczny

Dopóki trwał będzie bezruch społeczeństwa Europy i USA, dopóki stabilność wyznaczonej hierarchii ustroju będzie przekonująca, dopóty wszelkie interwencje w obronie tego wydzielonego prosperity będą prawomocne. To wrażenie stabilności, jakim otoczona jest perspektywa kapitalistyczna ma maskować niestałość tendencji ekonomicznych, które nią rządzą. Konsumpcyjna konstrukcja nowoczesnego kapitalizmu tworzy na tyle nośną i nienasyconą przestrzeń, że zdecydowanej większości nie jest dane kiedykolwiek poza nią wyjść. O tyle o ile konsumpcyjny styl życia na Zachodzie jest czymś wynikłym wprost z historycznego awansu i bogacenia się społeczeństwa, to zadziwiająco skutecznie model ten funkcjonuje również w państwach praktycznie pozbawionych szans na szerszy dostęp do konsumpcyjnych dóbr. Bogactwo, majątek, status jest czymś co uchronić ma przed niepewnością jaka udziela się każdemu w kapitalizmie. System tym samym udziela odpowiedzi samemu sobie, będąc odpowiedzią na własny, opresyjny charakter. "Czujesz się niepewnie? Boisz się, że zdechniesz na ulicy nikogo nie obchodząc? Dorób się!" - taki wewnętrzny głos krąży po masach, tworząc z każdej istoty ludzkiej sprowadzoną do popędu mróweczkę. Rzeczywistość uświadamia nam jak długo utrzymywać może się taki stan rzeczy. Status stoi na szczycie wszystkich współczesnych wartości kapitalistycznego świata. Świadomość, że status szerszej grupy i sytuacja całego społeczeństwa stanowi gwarant własnego samopoczucia i bezpieczeństwa jest zarezerwowana dla właścicieli kapitału i rządzących. Ten znany od dawna proces indywidualizacji, atomizacji społeczeństwa jest dziś czymś szczególnie widocznym. Symboliczna samotność w tłumie, cisza pełna wzajemnej wrogości i wyrachowanie to objawy ogłuszenia mas, które będzie trwało tak długo, jak długo system przynosił będzie dostateczne profity by podtrzymywać tą znieczulicę. Perspektywa humanistyczna, ogólnoludzka i równościowa nie przemawia do druzgocącej większości. Jest czymś naturalnym godzić się na powszechny egoizm. Przeciwdziałać stara się temu jedynie dyskurs narodowy, który apeluje do nas o solidaryzm na szczeblu narodu. Jest to oczywiste, jak fałszywy musi być ten dyskurs, lub jak bardzo zakłamana jako niedostępna i fikcyjna jest perspektywa ogólnoludzka. Co wobec tego może być tym czynnikiem izolującym społeczeństwa narodowe od szerszej perspektywy? Zarówno narodowa organizacja państwa, wciąż bariera językowa, oraz szeroko pojęta kultura, która wykorzystywana jest jako narzędzie izolacji. Kultura międzynarodowa dostępna jest dla wybranych. Języki konferencyjne i etykieta unormowanych zachowań przemieszcza się wraz z globalną ekspansją kapitału. Masy w swojej pełnej złości odpowiedzi na pogarszające się ich warunki bytowania skazane są na użycie dostępnego, lokalnego systemu pojęciowego, symbolicznego, kulturowego. Ta perspektywa uświadamia nam jak daleko jeszcze w swoim procesie zajść musi globalizacja by przekształcić hierarchie narodowe we w pełni klasowe. Tym samym współczesne społeczeństwa wciąż wydają się być podatne na faszyzujące je i izolujące od szerszej perspektywy procesy.

Przestrzeń pod wyzysk

Przepowiadany kres kolonializmu nie następuje. Możesz mieć tyle demokracji, ile tylko pragniesz, ale jeżeli jest ona wprowadzana z pomocą przewagi wojskowej twoich bogatszych sąsiadów, jest to tak fałszywa demokracja jak demokratyczny jest dzisiejszy Irak. Perspektywą dla bliskiej przyszłości zdaje się być epoka wtórnego kolonializmu ekonomicznego. Poszczególne bogacące się i ubożejące rynki narodowe tworzą nieustanne, zapętlone koło wyzysku i drenażu finansowego. Ta huśtawka koniunktury nie odbywa się jednak bez konsekwencji. Reakcją na niższy i pogarszający się status ekonomiczny Niemiec po I Wojnie Światowej była ideologia nazizmu. Reakcją na strach przed zapaścią ekonomiczną i fiaskiem polityki Unii Europejskiej będzie i jest już ten sam izolacjonistyczny trend w państwach bogatej Unii. Funkcję rozbrajania tej tendencji mogą mieć Europejskie grupy gospodarcze i inwestycyjne, dla których izolacjonizm stanowił będzie katastrofalny spadek konkurencyjności. Jednakowoż ideologia liberalizmu jaka będzie przy okazji tej próby rozbrajania stosowana nie zaskarbi już sobie prawdopodobnie wymaganego poparcia społecznego. Tymczasem nikt nie wyłoży środków na perspektywę międzynarodowej polityki socjalistycznej, nikt też nie wydaje się być nią zainteresowany. Jeśli liberalizm ma zwyciężyć z tą faszyzacją bez ingerencji ideologii internacjonalizmu socjalistycznego będzie musiał zrezygnować z narodowego uwiązania do USA i dominacji stosowanego przez Stany neoliberalizmu. Jednakowoż reakcja samych Stanów na tą decyzję o separacji nie będzie już zależała od kapitału. Pozostaje nadzieja w inteligencję rządzących i pragnienie z ich strony na uniknięcie szerszej skali konfliktów natury tak samo ekonomicznej jak i militarnej. Ewolucja systemowa w krótkich odcinkach historycznych przyjmować może nie liniowy, a wahadłowy ruch i prawdopodobne wydaje się być krążenie między tendencjami narodowo-socjalistycznymi a liberalnymi o rosnącym szczeblu. Współczesny wolnorynkowy kapitalizm chce sprzedawać się jako nowe lekarstwo, zbudowane na zgliszczach złego, starego. Kłamstwo rwanej historii to prosty mechanizm mający zasłonić procesualny charakter dziejów. W przeszłości siła Europejskich socjalistycznych partii w okresie międzywojennym okazała się iluzoryczna, a socjaldemokracja przyłożyła rękę do rozwoju polityki militaryzmu, prowadzącego w rezultacie do wojny. Wielki kapitał wtedy istniejący w o wiele mniej konkretnym kształcie również nie zapobiegł konfliktowi. Współcześnie siła socjalistycznych i internacjonalistycznych frakcji jest tak samo, a może nawet bardziej namacalnie iluzoryczna, o co zadbał imperializm i jego zamaskowane odłamy rozrzucone od prawicy po lewicę. Rozwinął się natomiast sam kapitał, formułując ponadnarodowe, globalne reguły gry. Rynek i kapitał może się jednak okazać zbyt mało jednomyślny by zapobiec procesowi faszyzacji, a nawet sam może przyłożyć do tego procesu rękę, wietrząc w konfliktach różnorodnej natury wspaniałą okazję do robienia interesów. To mające teraz miejsce siłowanie się nacjonalizmu i internacjonalizmu w Europie będzie miało rezultaty rzutujące na najbliższą przyszłość i dalszy kształt historii.

Kanał XML