Świat

WikiLeaks ujawnia porzucenie przez Włochy kryteriów bezpieczeństwa elektrowni jądrowych

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Tacy są politycy

Tygodnik L’Espresso publikuje serię przecieków z amerykańskiej korespondencji dyplomatycznej ujawniających „scenariusz, za którego sprawą działania korupcyjne zdecydowały o przyszłości włoskiej energetyki”. Uzyskane przez WikiLeaks dokumenty mogą świadczyć, że w latach 2005–2008 Stany Zjednoczone zamierzały popchnąć Włochy ku energetyce jądrowej, by ograniczyć ich zależność w dziedzinie energii od Rosji i od wpływów partnerstwa włoskiego koncernu ENI z rosyjskim Gazpromem.

W tym celu Waszyngton podjął długotrwałą rywalizację z francuskim EDF-Areva, któremu sprzyjały uprzywilejowane stosunki z wieloma przedsiębiorstwami włoskimi. Na koniec lobbyści amerykańscy zdołali przekonać Rzym do porzucenia ustalonych przez Unię Europejską kryteriów bezpieczeństwa nowych elektrowni jądrowych na rzecz bardziej elastycznych norm Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (ODCE). Było to zwycięstwo amerykańskiego przedsięwzięcia „odniesione kosztem bezpieczeństwa Włochów”.

Modelki Playboya rozebrały się dla organizacji praw zwierząt PETA

Świat | Blog | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty

W samym centrum Londynu, wśród setek gapiów, kąpiel wzięły Victoria Eisermann i Monica Harris. Modelki poparły w ten sposób kampanię organizacji PETA (Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt), która przekonywała podczas Światowego Dnia Wody, że najlepszym sposobem na efektywne jej oszczędzanie jest rezygnacja z jedzenia mięsa.

Eisermann i Harris siedząc w stylowej wannie, w samych majtkach i z tabliczkami "50 kąpieli = 1 stek" zachęcały do przejścia na wegetarianizm. - Więcej wody można zaoszczędzić nie jedząc pół kilo wołowiny, niż rezygnując przez cały rok z prysznica. Wegetarianizm jest więc najskuteczniejszą formą oszczędzania wody – przekonuje Logan Scherer z PETA. Modelki należą do gorących zwolenniczek działań organizacji i już niejednokrotnie wspierały ją uczestnicząc w happeningach organizowanych przez PETA. Nietypowa kąpiel miała miejsce na Trafalgar Square.

Światowy Dzień Wody (World Water Day) został ustanowiony przez ONZ w 1992 r. Ponad miliard ludzi na świecie cierpi z powodu braku dostępu do czystej wody pitnej.

Izrael zbombardował Gazę - 17 rannych, w tym 7 dzieci

Świat

Co najmniej 17 osób, w tym 7 dzieci, zostało rannych w wyniku nalotu przeprowadzonego przez izraelskie samoloty bojowe w Strefie Gazy.

Armia USA bierze się za propagandę internetową

Świat | Technika

Armia Stanów Zjednoczonych będzie korzystać ze specjalnego oprogramowania ułatwiającego prowadzenie na serwisach społecznościowych, forach, blogach oraz czatach działań propagandowych i jednocześnie walkę z tzw. „wrogą propagandą”.

Oprogramowanie to, dostarczane przez kaliforniską firmę Ntrepid, ma pozwolić jednej osobie na korzystanie z wielu fałszywych profili naraz. Dodatkowo narzędzie ma posiadać funkcje zwiększające anonimowość osoby zarządzającej grupą profili (m.in. utrudniając dojście do faktycznego IP).

Przygotowanie aplikacji zleciła United States Central Command (Centcom), instytucja rządowa, w skład której obowiązków wchodzi m.in. nadzór nad operacjami wojsk USA na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej. Sam kontrakt został wyceniony na 2,76 mln USD.

Oficjalnie działania mają być prowadzone tylko w językach arabskim, farsi, urdu oraz pasztu. Czy nie pojawią się mniej oficjalnie w wersji angielskiej to już inna sprawa.

Źródło: Dziennik Internautów

Izrael: Były prezydent skazany na karę więzienia za gwałty

Świat

Były prezydent Izraela Mosze Kacaw został we wtorek skazany na siedem lat więzienia za dwukrotny gwałt i inne przestępstwa seksualne, a także za wywieranie nacisków na oskarżające go ofiary i świadków oraz utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości.

Saloniki: spontaniczne demo przeciw wojnie w Libii

Świat | Militaryzm | Protesty

Dzisiaj przeszla 300 osobowa demonstracja glownymi ulicami Salonik skrzyknieta spontanicznie. Uczestnicy(-czki) domagali sie zaprzestania ataku militarnego w Libii przez zachodnie wojska, jak i przez dyktatora Kadafiego. Jutro odbedzie sie wieksza demonstracja w tej samej sprawie. (Relacja bezposrednia)

Wrocław: Windhorse [kino CRK]

Świat | Kultura
2011-03-23 20:00
2011-03-23 22:00

23.03.2011
WROCŁAW
CRK (galeria)
ul. Jagiellonczyka 10d
godz.20:00
wjazd: darmo

„Windhorse” to niezwykły film nakręcony w niezwykłych okolicznościach – w radykalny sposób ujawniający brutalną prawdę o tym, co dzieje się we współczesnym Tybecie pod chińską okupacją. Reżyser Paul Wagner podjął się wyjątkowego wyzwania – nakręcić nielegalnie fabularny film w samym Tybecie, bez żadnych pozwoleń i w tajemnicy przed reżimem, korzystając tylko z pomocy amatorskiej ekipy i nieprofesjonalnych aktorów (większość z nich została wymieniona w czołówce pod pseudonimami lub w ogóle bez nazwisk, żeby uniknąć późniejszych represji za udział w tym przedsięwzięciu wobec nich samych i ich rodzin). Film nigdy nie trafił do oficjalnej dystrybucji kinowej, wobec silnego protestu chińskiego rządu. Wyświetlany był tylko na festiwalach, by doczekać się końcu wydania na kasetach VHS i na DVD. Uznaje się, że jest to pierwszy pełnometrażowy film w historii nakręcony techniką cyfrową.

W 1979 roku trójka dzieci żyjąca w małej, tybetańskiej wiosce – Dolkar, jej brat Dorje i ich kuzynka Pema – są świadkami egzekucji dokonanej przez chińską policję na ich dziadku.

A potem śledzimy ich losy 18 lat później, już w Lhasie, stolicy okupowanego państwa. Dolkar robi karierę jako piosenkarka w miejscowym klubie nocnym – jest głęboko zasymilowana z Chińczykami i ma chińskiego chłopaka, który załatwia jej kontrakt nagraniowy na zestaw piosenek chwalących reżim. Jej bezrobotny brat Dorje spędza czas głównie pijąc i grając w bilard – nienawidzi szczerze okupantów, ale też nie ma zamiaru dołączyć się do podziemnego ruchu oporu, nie widząc w tym żadnej przyszłości dla swojego narodu. Podczas oprowadzania po mieście amerykańskiej turystki Amy, dowiaduje się od niej, że była świadkiem aresztowania młodej, tybetańskiej mniszki za wykrzykiwanie haseł przeciwko okupacji. Dolkar i Dorje dowiadują się później, że okazała się nią być ich kuzynka Pema, która poddana ciężkim torturom, zostaje potem w stanie bliskim śmierci przekazana rodzinie. To zmienia ich perspektywę patrzenia na wszystko, co dzieje się wokół nich.

***
UWAGA!
Projekcje filmów Kina CRK przeniesione są z Koncertowni do Galerii - również na terenie CRK! Sala będzie należycie ogrzana (jest tam kominek) więc nie ma co się martwić, że zewnętrzne zimno uniemożliwi komfortowe oglądanie pokazu :)

wstęp oczywiście wolny!

Londyn: Trzeci numer Kuriera Syndykalistycznego

Świat | Ruch anarchistyczny

W Londynie ukazał się trzeci numer Kuriera Syndykalistycznego - ulotnego pisma rozprowadzanego wśród polskojęzycznych imigrantów na terenie Wielkiej Brytanii. Tematem przewodnim jest analiza podsumowanie protestów studentów i uczniów, które swoimi rozmiarami i radykalizmem zaskoczyły społeczeństwo w UK. Oprócz tego w piśmie znaleźć można artykuły dotyczące protestów pracowniczych, walka związkowców z IWW przeciwko deportacji ich członka, podsumowanie z wizyty delegacji OZZ IP na targach anarchistycznych, a także historyczne spojrzenie na robotniczą dzielnicę Spitalfields.

Pismo jest dostępne tutaj: http://www.ozzip.pl/images/pdf/kurier3.pdf

Holandia: Akcja Vrije Bond i ZSP przeciwko OTTO. Policja zatrzymuje związkowców

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Represje

 Pikieta pod bramą OTTO Aktualizacja: Właśnie otrzymaliśmy informację, że jeden z byłych pracowników OTTO otrzymał 700 euro zaległej pensji dzięki kampanii.

Akcja przeciwko agencji pracy OTTO Workforce zorganizowana przez Vrije Bond oraz ZSP w miejscowości Venrey, gdzie znajduje się główna siedziba firmy rozpoczęła się dziś rano. Od początku narażona była na akcję policyjną. Autokar wiozący aktywistów na miejsce został zatrzymany niedaleko bramy firmy. Wszyscy którzy pojawili się w drzwiach autokaru zostali zatrzymani (siedem osób). Reszcie, ok. dwudziestu osobom, udało się uciec przez okno i rozpocząć pikietę pod bramą OTTO. Na transparentach napisano m.in. "Zatrzymać wyzysk". Związkowcy krzyczeli: "Międzynarodowa solidarność".

Po chwili pojawił się oddział policji, który zaczął znów zatrzymywać ludzi (kolejne dwie osoby). Aktywistom nie udało się zablokować wozu policyjnego i związkowcy zostali wywiezieni w nieznanym kierunku. Wtedy wyszedł przedstawiciel firmy OTTO, który powiedział, że wpuści na rozmowy dwie osoby. Zgromadzeni postawili warunek wypuszczenia zatrzymanych, jeśli rozmowy mają się rozpocząć, bo nie godzą się na dyskusje pod presją policyjnych pał. Aktywiści nie zostali wypuszczeni, więc negocjacje się nie rozpoczęły. Związkowcy powiedzieli, że wrócą i wtedy spotkanie odbędzie na ich warunkach, a nie policji i OTTO.

Pod bramą nadal w chwili pisania tego tekstu trwał impas. Policja nie chciała wypuścić autokaru i nie wiadomo czy będą kolejne zatrzymania. Więcej o procederze oszukiwania pracowników OTTO na stronie: http://otto.zsp.net.pl Poniżej kolejne zdjęcia z akcji.

Syria: siły rządowe ostrzelały antyrządową manifestację

Świat | Protesty

- Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa wspierani przez policję strzelali ostrą amunicją do manifestantów, których było ponad 10 tysięcy - powiedział agencji AFP obecny na miejscu przedstawiciel organizacji broniącej praw człowieka. Przeciwko demonstrantom użyto także gazu łzawiącego.

Ranni są przenoszeni do tamtejszego meczetu, który został przekształcony w szpital polowy.

Według informatora AFP w czasie sobotniej demonstracji, zwołanej po spacyfikowanym przez władze zgromadzeniu w piątek, w którym zginęły co najmniej cztery osoby, służby aresztowały kilkudziesięciu manifestantów; wiele osób zostało także rannych w interwencji.

W Syrii demonstracje wymierzone przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi trwają od połowy marca.

Aby uspokoić nastroje władze ogłosiły w niedzielę, że zwolnią z aresztu kilkunastu uczniów aresztowanych w tym miesiącu za wypisywanie na ścianach budynków w Darze prodemokratycznych haseł.

Autorytarny prezydent Syrii Asad, który 11 lat temu przejął władzę po swym ojcu, odrzuca apele o swobody polityczne i wtrąca do więzienia krytyków swego reżimu. Jego ugrupowanie jest u władzy od 1963 roku.

Madryt: Demonstracja przeciwko zachodniej agresji na Libię

Świat | Militaryzm | Protesty
2011-03-20 20:00
2011-03-20 21:00

Dzisiaj w Madrycie odbędzie się demonstracja przeciwko neokolonialnej interwencji w Libii. Tak jak podczas ostatniej wojny w Iraku, pretekstem do interwencji i zagarnięcia zasobów naturalnych mają być prawa człowieka. Tym czasem w ciągu pierwszych kilku godzin ataku zginęło już kilkadziesiąt cywilów.

Do tego trzeba dodać, że atakowane są cele na zachodzie kraju a nie na wschodzie obok Bengazi, gdzie państwa zachodnie miały rzekomo bronić ludności cywlilnej przed siłami Kadafiego.

Miejsce: Madryt, Puerta del Sol, godzina 20:00

(Stacja metra Sol, linie 1, 2, 3)

http://www.lahaine.org/index.php?p=21450&lhsd=1

Imperium sięga po libijską ropę

Świat | Militaryzm | Publicystyka

Kilka z krajów członkowskich ONZ, z USA na czele, zwietrzyło idealny moment, by rozpocząć militarną interwencję w Libii. Jest to wymarzona dla Stanów sytuacja: w public relations interwencja sprzedaje się jako popieranie demokratyzacji i rewolucji, jakie miały przedtem miejsce w sąsiednich krajach Bliskiego Wschodu, a dodatkowo istnieje szansa, by niewygodny dla interesów pierwszego świata Kadafi zniknął ze sceny politycznej (czy ujdzie z życiem, czy podzieli los Saddama Husajna pokaże czas).

Przywódcy, którzy do niedawna fotografowali się i odwiedzali Kadafiego a także, którym prawdopodobnie fundował kampanię wyborczą, zdecydowali się usunąć go, pozornie w imię abstrakcyjnie pojmowanych praw człowieka i ochrony cywilów. Wystarczy wspomnieć, że rebelianci byli w posiadaniu co najmniej jednego [zestrzelonego kilka godzin temu] myśliwca, i są dobrze uzbrojeni, by zdać sobie sprawę, że konflikt jaki toczy się w Libii nie ma charakteru kaźni bezbronnych, lecz jest wymianą ciosów między dwoma narodowymi siłami - i w jednej z nich dziwnym trafem swój interes odnajduje "koalicja pięciu" (USA, Wielka Brytania, Włochy, Francja i Kanada).

Rewolta na Bliskim Wschodzie od samego początku była nie po myśli rządu Obamy. Nim kilka tygodni temu rewolucje w Tunezji, Egipcie wpisały się w krajobraz regionu - sytuacja była całkowicie opanowana i zdominowana przez interes USA. Potencjalnie autonomicznym rządom tychże siłą neoliberalizowanych państw, USA przeciwstawiło swoją mediację i spadochroniarzy, którzy w pozornie demokratycznych rządach odprowadzać będą zysk za granicę. Kiedy na fali tych protestów zawrzało w Libii - powstała doskonała okazja, by zainstalować tam całkowicie posłuszny sobie rząd, który oddałby więcej kontroli nad państwową ropą w ręce amerykańskich koncernów, albowiem Libia magazynuje największe rezerwy tego surowca na całym kontynencie.

Sytuacja jaka ma miejsce wydaje się być całkowitą kalką tego, co wydarzyło się w Iraku, a nawet w Afganistanie. Irak początkowo - komórka amerykańska i strategiczny sojusznik, został zaatakowany, a nagle niewygodny dyktator stracił życie w show pod tytułem: "I ty będziesz mieć amerykańską demokrację", jakim uczyniono kampanię Iracką. Imperializm, jaki przyświeca działaniom USA, nie wytracił nic ze swego Bushowskiego impetu. Mamy ściganie Juliana Assange'a w iście gestapowskim stylu, a następnie piękne sentencje o prawach człowieka w Libii (które w Guantanamo, Arabii Saudyjskiej, w czasie "walki z terroryzmem"... nie obowiązują).

Co znamienne tym razem Unia Europejska (z wyłączeniem Niemiec i sceptycyzmem Donalda Tuska - co warto odnotować), stanęła niemalże murem za tymi imperialnymi dążeniami. Prawicowe rządy nie pozostawiły złudzeń jaką politykę zamierzają stosować względem krajów Trzeciego Świata i jakimi środkami będą zdobywać surowce, byle tylko pozostawać na szczycie hierarchii kapitalistycznego świata. Ten jaskrawy i ewidentnie podzielony interesami świat nie dla wszystkich jest jednak czytelny. Wiele środowisk, w tym w Polsce, z taką lubością walczy o wolność dla Libii, że nie tylko z radością powitałoby nasz udział wojskowy w misji, ale wręcz w ten sposób wyobraża sobie zachodnią misję cywilizacyjną - egzekwowaną przy pomocy wystrzeliwanych pocisków i nalotów.

Uznaję, że naiwność jaką jest wiara w "misję demokratyczną" Zachodu umarła wraz z wojną o Irak, którego demokracja daleka jest od naszych ateńskich wyobrażeń. Należy też szerzej zastanowić się, czy rzeczywiście to demokracja jest osią i standardem porównawczym, który wyznacza linię między dziczą a cywilizacją. Nie można bowiem mówić o demokracji w krajach, gdzie jak w USA 1% społeczeństwa kontroluje 42% narodowego majątku i gdzie pomimo tego, że zwycięża "opozycyjna" partia, wszystko idzie w tym samym militarystycznym i imperialnym kierunku.

Rola i udział ONZ w całym przedsięwzięciu jest dalece niepokojący. Instytucja, która miała być orędownikiem pokoju na świecie, zdaje się być obecnie jarmarkiem sojuszniczych państw, gdzie handluje się rezolucjami w imię partykularnego interesu gospodarczego. Przy głosach wstrzymujących Rosji i Chin (choć Rosja potępiła metody wojskowe) rozpościera się perspektywa świata zdominowanego wizją i interesem USA. To sytuacja dalece odmienna od przeszłości minionej, kiedy przynajmniej częściowo równoważna i antagonistyczna pozycja ZSRR względem Ameryki blokowała i uniemożliwiała tego typu rezolucje i ingerencje. Obecnie od dobrych dwóch dekad bufor ten zniknął, a wojny mogą być już legalnie prowadzone w imię specyficznie rozumianego pokoju na świecie. W tym świecie, gdzie jedne rewolucje są przemilczane, niepokojące i potępiane, a drugie "zbiegiem okoliczności" znajdują entuzjazm u światowych potęg, nie ma już innych reguł niż prawo przewagi liczebnej na polu walki.

Arabskie dyktatury przepuszczają swój największy atak przeciw masom

Świat | Protesty | Publicystyka

 Czołgi na ulicach BahrajnuNajnowsze doniesienia syryjskiego anarchisty Mazen’a Kamalmaz’a: sytuacja arabskich ruchów rewolucyjnych wygląda obecnie dość ponuro i nie wróży dobrze na przyszłość. Machiny reżimowych represji osiągają swoje szczyty w wielu państwach regionu, grożąc brutalnym stłumieniem powstań w Libii, Bahrajnie czy Jemenie. Nasza solidarność jest niezmiernie potrzebna z punktu widzenia akcji wspierających powstańców.

Libia

W Libii siły lojalne Kadafiemu, przemieszczają się na wschód kraju, przełamując się przez dzielny opór rebeliantów, stosując przeciwko nim bombardowania z powietrza, ataki artyleryjskimi pociskami ziemia-ziemia oraz atakami ze statków. Rządy USA i kilku państw europejskich, które początkowo entuzjastycznie odnosiły się do bezpośredniej interwencji zbrojnej w Libii, teraz twierdzą, że nałożenie sporej strefy zakazu lotów nad terenami zajętymi przez rebeliantów jest nieosiągalne i niemożliwe. Może być to zrozumiałe w świetle faktu, że libijscy rebelianci odrzucili wszelką wojskową pomoc z zewnątrz. Rządy możnowładców poczuły się odrzucone, więc serwują rewanż. Problemy z ustanowieniem strefy zakazu lotów dają jasno do zrozumienia, że dla polityków wolność, prawdziwa wolność libijskich mas, jest nieistotna, oraz że zbuntowani mieszkańcy muszą polegać wyłącznie na własnej odwadze i determinacji w walce z siłami reżimu Kadafiego.

Kadafi dał Libijczykom do wyboru dwie możliwości: życie w niewoli lub śmierć. USA ze swojej strony dały jasno do zrozumienia, jakie widzą rozwiązanie kryzysu: w Libii będzie albo Kadafi albo USA. Mimo tych nieciekawych faktów pewnym nadal jest, że wśród libijskich rebeliantów morale wciąż jest wysokie, pewnym jednak niestety jest też, że dalszy los zbuntowanych mieszkańców, którzy powstali w walce o wolność, wygląda dość ponuro.

Jemen

W Jemenie, dwa dni temu, siły reżimowe przeprowadziły atak na pełną skalę przeciw zbuntowanym studentom Uniwersytetu w Sanie, na placu Taqeer (Szansa) w pobliżu ich uczelni. 7 demonstrantów straciło życie, wielu innych zostało rannych. Jest wielce znamienne, że tego samego dnia amerykański prezydent- Barack Obama, wezwał jemeńską opozycję do przyjęcia oferty dyktatora Ali Saleh’a, wzywającą do zakończenia walk i akceptacji kosmetycznych zmian w strukturze politycznej reżimu. W tym samym czasie Saleh obiecał dbać o bezpieczeństwo zbuntowanej młodzieży. Niestety, ostatniej nocy znów bandyci na usługach Saleh’a atakowali ludzi. Plac Taqeer wciąż pozostaje pod kontrolą rebelianckiej młodzieży.

Wiele doniesień z rejonu wskazuje na silną mobilizację uzbrojonych oddziałów policyjnych i popleczników Saleh’a, szykujących się do siłowego odbicia placu. Młodzież jednak zdeterminowana jest walczyć o „swoją rewolucję”.

Bahrajn

Najnowsze doniesienia z Bahrajnu mówią o interwencji ok. 1000 żołnierzy z Arabii Saudyjskiej i innych państw Zatoki Perskiej, mających wesprzeć królewski reżim w walce przeciwko powstaniu własnych obywateli. Taki rozwój sytuacji każe spodziewać się jedynie rozlewu krwi. Monarchia saudyjska pełniąc obowiązki najemnika, skutecznie naśladuje najbardziej reakcyjne reżimy, zwłaszcza carską czy pruską tyranię w obliczu XIX-wiecznych rewolucji w Europie. Saudyjski król Al Saud wezwał prezydenta Obamę do wycofania swojej krytyki względem reżimu Mubaraka, sam obiecując Mubarakowi wsparcie do samego końca powstania w Egipcie.

Bahrajn gości jedną z największych amerykańskich baz wojskowych nie tylko w regionie, ale i na świecie. Zatem nie ma co spodziewać się interwencji Arabii bez porozumienia i zgody USA. Oznacza to, ze lokalne reżimy i dyktatury będą stosowały, najgorsze z możliwych, represje wobec buntowników, by ukrócić wystąpienia przeciwko uciskowi, by ubiec kolejne walki w imieniu wolności, równości i godnego życia dla wszystkich.

Brak zaufania zachodnim i wschodnim potęgom.

Nie ma potrzeby wypowiadania się w kwestii stanowisk zachodnich i wschodnich mocarstw odnośnie walk powstańczych na północy Afryki. Większość z nich, jawnie lub skrycie, popiera brutalne represje dyktatury wobec rebeliantów. Oczywistym jest, iż pomimo euforii jaką wywołały skuteczne wstępnie powstania w Tunezji czy Egipcie, pozostałe wystąpienia przeciw władzy mogą lec w gruzach. Ich porażka jest celem i interesem wszystkich elit, władców i wyzyskiwaczy nie tylko na Bliskim Wschodzi i północy Afryki, lecz wszędzie- od USA do Chińskiej Republiki Ludowej.

Oczywistym jest, że czasami ze względu na brutalność państwowych represji bądź ludzkie słabości i strach, ciężko jest wygrać bez silnego międzynarodowego wsparcia. W rzeczywistości jest to więcej niż wezwanie do solidarności czy tymczasowego wsparcia. To jest zaproszenie do wspólnych działań przeciwko tym samym wrogom, Jeśli prawdą jest, że niektóre rewolucje nie są w stanie wygrać jedynie siłą lokalnych społeczności, to prawdą jest również to, że dyktatury nie przetrwają bez wsparcia z zewnątrz od światowych mocarstw, centrów globalnego korporacjonizmu i imperialistycznych potęg. Wszystkie one są sojusznikami, zatem i my musimy być sprzymierzeńcami w naszych zmaganiach, my- wyzyskiwane masy tego świata. Nie ulega wątpliwości, że stajemy w obliczu tych samych wrogów, że nasze zwycięstwo jest też Twoim zwycięstwem a każda nasza porażka, jest również Twoją porażką.

Pamiętamy gwałtowny i szeroki sprzeciw ruchu anty-wojennego przed amerykańsko-brytyjską inwazją na Irak. Wtedy ten ruch nie postawił na swoim i nie zmienił biegu wydarzeń. Stało się tak częściowo ze względu na charakter przeciwnika, jakim byli dwaj imperialistyczni agresorzy. Niestety, oponentem atakujących mocarstw był zbrodniczy reżim, znienawidzony przez ludzi, więc jego porażka dawała pewność, że wśród przeciwników inwazji opór zmaleje. Obecnie, masy walczące o swoją wolność czynią to w sposób wielce odważny i zdecydowany. Musisz wiedzieć o determinacji i odwadze tych, którzy wyszli na ulice, by walczyć przeciw jednym z bardziej brutalnych i krwawych dyktatur na Ziemi. Wszędzie tam, w Egipcie, Tunezji, Libii, Jemenie, Bahrajnie, Iraku, a nawet wschodnich prowincjach Arabii Saudyjskiej, setki osób zmarły w walce (z wyjątkiem Libii, gdzie ofiary są w tysiącach), tysiące zostało rannych. W tej walce, która bezustannie trwa niemal w całym regionie. Ludzie bili się dzielnie na ulicach, gołymi rękami, koktajlami Molotova i swoją determinacją zdobycia upragnionej wolności, stawiając czoła po zęby uzbrojonym policjantom i rządowym bandytom, a miejscami nawet żołnierzom.

Zaproszenie do międzynarodowego wsparcia i pomocy.

Wasza solidarność jest bardzo potrzebna, to na pewno, ale sądzę, że jest to czas by rozpocząć działania na szerszą skalę, manifestacje wspierające rebeliantów na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Demonstracje powinny być kierowane nie tylko przeciwko dyktatorom, lecz również ich poplecznikom. Oznacza to również, by zamanifestować także przeciwko manipulacjom polityków mocarstw imperialistycznych, przeciwko tym samym politykom, którzy zmuszają pracowników do płacenia za kryzys, który wywołała ich chciwość.

Masy na całym świecie gotowe są podjąć większą walkę, o wolność, poprawę bytu, przeciwko wyzyskiwaczom. To motywowało ludzi w Tunezji i Egipcie, to motywuje rebeliantów w Libii i Jemenie. Ludzie mają dosyć i bardziej niż kiedykolwiek są skorzy walczyć. Poza pilnymi działaniami solidarnościowymi, mam nadzieję że będziecie inicjować inne formy działań bezpośrednich na skalę większą, niż dotychczas. Przeciw naszym wspólnym wrogom, w obronie naszych wspólnych interesów.

Jestem wolnościowym lewicowcem i jestem głęboko przekonany, że obecne wydarzenia na Bliskim Wschodzie i w Afryce to walka o wolnościowe cele, lecz nie jest to czas na sekciarstwo lansowane na stronach rewolucyjnej lewicy czy portalach anty-kapitalistycznych. Nie znaczy to bynajmniej, by wolnościowe cele i sposoby walki zastąpić autorytarnymi, lecz by prowadzić walkę na wspólnym anty-kapitalistycznym i anty-autorytarnym gruncie, ramię w ramię, o wspólne wszystkim wyzyskiwanym masom interesy. Rozumiem, ze rewolucja opiera się na walce, którą można wygrać bądź przegrać. Po tym, co wyglądało na łatwe zwycięstwa w Tunezji czy Egipcie (choć oczywiście takimi nie były), teraz jesteśmy w tym trudniejszym momencie walki. Jak w początkach zajść odkrył ruch robotniczy, walka ta może być efektywniej prowadzona jedynie na płaszczyźnie międzynarodowej, przy wspólnym wspieraniu się.

Nieustająca walka nie jest wyjątkiem. Oczywiście nie ma ona zabarwienia czysto proletariackiego, co więcej, robotnicy w wielu miejscach trwających rebelii odgrywali pomniejszą rolę. Lecz prawda jest taka, że walka ta niesie ze sobą ogromny potencjał dla powstania samodzielnego i niezależnego ruchu robotniczego. Właśnie teraz, w obliczu militarnej okupacji saudyjskiej, lokalne związki zawodowe Bahrajnu wezwały do strajku generalnego, protestujący blokują główne drogi w tym małym kraju. Robotnicy w Tunezji, w górniczym mieście Metlaoui, protestują w interesie swoich potrzeb, ścierają się z policją. Dwóch robotników dotychczas zginęło, a lokalne władze wprowadziły w mieście godzinę policyjną. Coraz brzydziej sprawy wyglądają na jemeńskim placu Taqeer w Sanie, gdzie władze szykują się do urządzenia manifestantom krwawej jatki.

Zbuntowani protestanci w Libii, Jemenie czy Bahrajnie będą z pewnością silniejsi i odważniejsi, gdy będą czuli i słyszeli Twoje wsparcie w walce. Tym samym Twoje wsparcie może mieć realny wpływ na dalszą wolę walki o wolność wśród naszych arabskich i afrykańskich braci oraz sióstr.

Mazel Kamalmaz
Syryjski anarchista.

Tekst pochodzi ze strony anarkismo.net
Tłumaczenie: Jaromir

Krzyże będą wisieć

Świat | Blog | Klerykalizm

Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że w szkołach i innych miejscach publicznych mogą wisieć krzyże. Wyrok Trybunału obowiązuje we wszystkich 47 krajach członkowskich.

W orzeczeniu z listopada 2009 roku, sędziowie ze Strasburga stwierdzili, że wieszanie krzyży w klasach szkolnych to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów". Na wyrok zareagował włoski rząd (Włochy to drugie najbardziej katolickie po Polsce państwo w Unii), odwołując się od niego.

Listopadowe orzeczenie Trybunał wydał po rozpatrzeniu skargi mieszkanki Padwy, która skarżyła się na wszechobecne krzyże w przestrzeni publicznej.

Portugalia: Anarchosyndykaliści biorą udział w masowych protestach, organizują zgromadzenie ludowe

Świat | Prawa pracownika | Protesty | Ruch anarchistyczny

12 marca w Portugalii odbyły się największe protesty od ponad 30 lat. Główne manifestacje miały miejsce w Lizbonie i Porto. Demonstranci protestowali przeciwko błędnej, antyspołecznej polityce państwa, złemu zarządzaniu publicznymi pieniędzmi i bezrobociu. Anarchosyndykaliści z AIT Sekcja Portugalska demonstrowali przeciwko prekaryzacji pracy, niepewnym warunkom pracy i umowom śmieciowym.

Pod koniec demonstracji w Porto odbyło się spontaniczne zgromadzenie ludowe. Portugalscy anarchosyndykaliści zwołali nowe zgromadzenie na 18 marca.

Kanał XML