Tacy są politycy

Prawie wszyscy mieszkańcy Iraku przeciwko okupacji!

Świat | Militaryzm | Tacy są politycy

George W. Bush oświadczył, że wojska amerykańskie pozostaną w Iraku dopóki on jest prezydentem, m.in. dlatego, że "tak chce naród iracki".

Ostatnio Mark Tessler oraz Mansoor Moaddel ujawnili wyniki badań sondażowych przeprowadzonych pod ich kierunkiem w listopadzie 2004 i kwietniu 2006 r. w Iraku. Zgodnie z tym, co głoszą działacze ruchu antywojennego na całym świecie i co twierdzą niezależne media (nie mylić z "wolnymi mediami"), prawie wszyscy mieszkańcy Iraku są przeciwni okupacji wojskowej kraju przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników, w tym Polskę.

Ministerstwo zdrowego lotu

Kraj | Tacy są politycy

Ministerstwo zdrowia wydaje rocznie ponad milion złotych na bilety lotnicze. Resort rozstrzygnął właśnie przetarg na dostarczenie biletów lotniczych do wykorzystania przez urzędników. Za ponad milion złotych dostanie 740 biletów na przeloty zagraniczne. Aby wykorzystać wszystkie, urzędnicy muszą latać średnio dwa razy dziennie.

- Musimy spotykać się ze swoimi europejskimi partnerami i dyskutować na temat służby zdrowia. Przecież nie jesteśmy dżunglą - wyjaśnia Paweł Trzciński, rzecznik resortu. Jednak nikt nie kontroluje jak te bilety są wykorzystywane, a można na nie polecieć i na Majorkę.

Rząd SLD na przeloty zagraniczne wydawał o jedną czwartą mniej. W rządzie Jerzego Buzka mniej nawet o połowę.

Jazda po pijanemu w wykonaniu posła PO

Kraj | Tacy są politycy

Polityk Platformy Obywatelskiej, Sławomir Rybicki, został zatrzymany 1 sierpnia za jazdę po pijanemu. Miał 1,74 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Musi zapłacić 15 tys. zł grzywny, 3 tys. zł musi wpłacić na konto Stowarzyszenia na rzecz Bezpieczeństwa Dzieci i Młodzieży. Stracił też na cztery lata prawo jazdy.

Grabarze lewicy

Blog | Tacy są politycy

Kto nie miał okazji przeczytać polemikę „Kto był grabarzem polskiej lewicy” w „Dzienniku” pewnie miał bardziej miły weekend niż ja. Cezary Michalski zrobił wywiad z Leszkiem Millerem, Ryszardem Bugajem i Sławomirem Sierakowskim, gdzie każdy wyrzuca innym, że ich marka lewizny zepsuła wszystko dla wszystkich. A opowiedź jest taka, że po prostu – grabarzem lewicy był każdy lewicowy polityk, prostytutka, karierowicz i lider, który próbował coś osiągnąć przez polityczną władzę.

Ci lewicowi liderzy nie mają o niczym pojęcia i są beznadziejni. Leszek Miller nigdy nie zrozumie, że korupcja nie jest czymś dobrym, bo jest doświadczonym politykiem i wie, że sukces partii zależy od tego. Bugaj bluzga na anarchistów, którzy byli na Paradzie Równości i bluzga, że wolą bronić LeMadame niż pracowników Ożarowa, zupełne nie świadomy, że to akurat jego ulubiona umiarkowana lewica tego nie robiła, podczas kiedy anarchiści byli jak najbardziej zaangażowani w pomoc dla Ożarowa. Myśli, że lewica poszła w niedobrym kierunku i że sprawą numer jeden dla nich jest homoseksualizm. Ta przesada wynika chyba z jego obsesji bardziej niż z rzeczywistości. (Bugaj powiedział: Gej - to nie jest norma. Nie utrudniajmy homoseksualistom życia, ale też nie dawajmy im prawa do zawierania małżeństw, adopcji czy wspólnego rozliczania podatków. Tym ludziom trzeba pomagać, ale w żadnym wypadku nie popularyzować ich zachowania. - Ryszard Bugaj w rozmowie z Ewą Szadkowską na łamach Życia Warszawy). Niestety nikt nie pytał go czy współpraca UP z Unią Wolności, lub jego wstąpienie do tej partii dało ludziom więcej lub mniej zaufania do lewicowych pomysłów. Bugaj jest jednym z członków pseudolewicy, która także jest grabarzem lewicy.

Jako człowiek, który najmniej pogrzebał lewicę występuje Sierakowski, ale chyba tylko dlatego, że jest za młody i urodził się za późno, aby trafić do parlamentu w czasach lewicowego szczytu. Natomiast marzy o tym, żeby lewica zbudowała nową partię, a ludzie są już gotowi nazwać go nowym guru, więc jeszcze ma sporo szans, aby dużo spieprzyć.

Komisja, Korupcja i koledzy Kaczyńskiego, Korniszewicza i Krzaklewskiego (a może Krawczyka)

Kraj | Gospodarka | Publicystyka | Tacy są politycy

Kredyty czy korupcja? Czy Prezes PKO BP rozdał miliardy złotych?

Jak podaje "Dziennik", w 1992 r. aż 97% udzielonych przez Gecobank kredytów nigdy nie zostało zwróconych. W 1993 r. nieprawidłowo udzielono 48% kredytów, a w 99,7% przypadków pożyczonych pieniędzy nigdy nie odzyskano.

"Dz" pisze o jednym człowieku: Andrzeju Podsiadło, obecnie prezesowi PKO BP, który na początku lat 90. zarządzał Gecobankiem.

Czytamy w "Dzienniku":

"Właścicielem 80% akcji Gecobanku była Fundacja na rzecz Nauki Polskiej.
...
Miałem wrażenie, że bank ten powołano do życia tylko po to, by rozdawał państwowe pieniądze - mówi "Dziennikowi" prof. Maciej Grabski, były prezes fundacji.

Fundacją w 1993 r. zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. "Prywatny PBH Gecobank SA stał się w istocie bankiem fundacji Skarbu Państwa" - alarmowała NIK.

Dlaczego fundacja zdecydowała się na tak ryzykowne inwestycje? Wiele może wyjaśnić to, ze w 1991 r. w jej radzie nadzorczej zasiadał... Andrzej Podsiadło. Wszedł do niej jako wiceminister finansów - przypomina "Dziennik". "

Czy Podsiadło dysponował funduszami nieprawidliwo? Politycy są politykami przede wszystkim po to, aby wzbogacić się i uzyskać kontakty mięzdy politykami, a światem biznesu. Rozmiar tych powiązań jest przerażający. Może Podsiadło jest jednym z wielu zaangażowanych w korupcję - ale ciekawe jest, że opinia publiczna uwierzyć, że cała stara nomenklatura była związana z korupcją - tylko nikt z partii Kaczyńskich. Ciekawe także jest to, że od dawna chcą pozbyć się Podsiadła, aby posadzić swojego człowieka na jego miejsce - bo tak naprawdę działa polska polityka - kto kontroluje rząd, kontroluje różne gałęzie biznesu.

Podsiadło dawno figurował na tzw. "Liście Macierewicza". Lista Macierewicza, to dokumenty przygotowane w MSW związane z realizacją uchwały lustracyjnej Sejmu z 28 maja 1992 r. (zgłoszonej przez Janusza Korwina-Mikke), zobowiązującej rząd do ujawnienia osób, które w latach 1945-1990 współpracowały ze służbami specjalnymi PRL. Dokumenty te zostały dostarczone do Sejmu w dniu 4 czerwca 1992 roku przez ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza.

Tanie państwo

Kraj | Tacy są politycy

Według raportu "samofinansującej" się Platformy Obywatelskiej wydatki rządu na rozmowy telefoniczne, sprzęt biurowy, kserokopiarki, samochody, inwestycje oraz remonty od początku roku wzrosły o 2 mld zł. Do tego trzeba dodać jeszcze koszt nowych urzędników.

Rząd tłumaczy, że programu oszczędności nie zarzucił i intensywnie "przygotowuje się" do jego rozpoczęcia.

Chcą wiedzieć coraz więcej

Świat | Tacy są politycy

Stany Zjednoczone a także kraje europejskie zabiegają o uzyskanie szerszego dostępu do danych linii lotniczych, dotyczących informacji na temat personaliów czy sposobu płatności pasażerów. Inicjatorem szerszej niż dotychczas inwigilacji pasażerów linii lotniczych jest amerykański minister Michael Chertoff odpowiedzialny za ochronę kraju.

Chertoff argumentował, iż przyjęcie takiego rozwiązania "ułatwiłoby rządowi USA nie tylko zatrzymywanie terrorystów znajdujących się już na listach poszukiwanych lecz także identyfikowanie - poprzez wgląd w dane pasażerów - osób, mogących mieć powiązania z terrorystami".

Czym dla polityki są wyborcze obietnice

Kraj | Tacy są politycy

Powołanie urzędu antykorupcyjnego, ustawa o bezpieczeństwie narodowym, wprowadzenie 24-godzinnych sądów, które na trzy zmiany miały się zajmować drobnymi przestępcami - tak miały wyglądać pierwsze projekty ustaw, które tuż po objęciu władzy przyrzekło przeforsować Prawo i Sprawiedliwość. Dotąd udało im się tylko z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.

Jeszcze gorzej jest z tak istotnymi w czasie kampanii postulatami jak ustanowienie stawek podatkowych 18 i 28 proc., likwidacja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Polityki Pieniężnej czy finansowanie służby zdrowia z budżetu. Dziś nikt już o tym nie wspomina. Jeszcze mniej swoich pomysłów zrealizowały Samoobrona i LPR. A demokracja partlamentarna nadal żyje swoim życiem.

Prezydent jak święta krowa

Kraj | Represje | Tacy są politycy

W czwartek przed warszawskim sądem ma rozpocząć się proces przeciwko bezdomnemu, który przeklinał w obecności policjantów Lecha Kaczyńskiego. Za to "przestępstwo" Hubertowi H. grozi do 3 lat więzienia.

W grudniu 2005 r., kilka dni po zaprzysiężeniu Kaczyńskiego na prezydenta, policjanci z warszawskiego Dworca Centralnego legitymowali Huberta H., który na ich widok "puścił długą wiązankę", która wg prokuratury, miała "charakter zniewag głowy państwa". Policja - po odwiezieniu Huberta H. do izby wytrzeźwień - wszczęła sprawę o "przestępstwo znieważenia prezydenta RP".

Sprawy o znieważenie prezydenta RP z reguły dotąd kończyły się odmową wszczęcia śledztwa bądź umarzaniem przez prokuratury i sądy.

Bombowy sposób na wybory

Publicystyka | Tacy są politycy

Jaki jest najlepszy pomysł na udaną kampanię wyborczą? Jak najlepiej w ostatniej chwili dokonać manipulacji emocjami wyborców? W tą ryzykowną grę bawiło się już wielu polityków. W tym artykule wymienimy dwa przypadki, które mają ze sobą kilka cech wspólnych: wybory parlamentarne w Hiszpanii w 2004 r. i wybory prezydenckie w Polsce w 2005 r.

Na finiszu obu kampanii wyborczych miały miejsce wydarzenia, które mocno wpłynęły na emocje wyborców: wybuchy bomb w pociągach w Madrycie, w wyniku których zginęło 191 osób, a ponad 1800 zostało rannych, oraz znalezienie 15 atrap bomb w Warszawie na Dworcu Centralnym i w metrze, co spowodowało sparaliżowanie na kilka godzin ruchu w Warszawie.

Kampanie wyborcze zakończyły się różnie. W przypadku Hiszpanii, rząd konserwatywnego prawicowego premiera Jose Maria Aznara przegrał pięcioma punktami procentowymi z lewicową partią PSOE. W wyniku wyborów władzę objął José Luis Rodríguez Zapatero. Wybory prezydenckie wygrał ze znaczną przewagą ośmiu punktów procentowych Lech Kaczyński, choć w pierwszej turze jego kontrkandydat Donald Tusk był na prowadzeniu.

Powszechnie uważa się, że przyczyną porażki Aznara było wprowadzenie w błąd opinii publicznej, co do autorstwa zamachów w Madrycie. Rząd Aznara starał się przekonać społeczeństwo hiszpańskie, że zamachów dokonała ETA, a nie „terroryści muzułmańscy z Al Kaidy”. Obarczenie winą ETA było wygodniejsze dla rządu prawicy ze względu na jej twardą postawę wobec baskijskich separatystów, zaś wskazówki obarczające winą islamskich terrorystów były bardziej na rękę opozycji socjalistycznej, która wzywała do wycofania wojsk hiszpańskich z Iraku.

Nowy premier José Luis Rodríguez Zapatero poinformował prasę, że wszystkie dane o sposobie zarządzania kryzysem bombowym zostały usunięte z komputerów rządowych przed oddaniem władzy przez premiera Aznara.

Wiele jednak wskazuje na to, że obie wersje – zarówno ta wskazująca na ETA, jak i ta wskazująca na Al Kaidę - były w równym stopniu kłamliwe i służyły politycznej rozgrywce pomiędzy lewicą, a prawicą.

Ponad dwa lata po masakrze w Madrycie nadal nie wyjaśniono jakiego materiału wybuchowego użyto podczas zamachów, w jaki sposób ładunki wybuchowe zostały umieszczone w pociągu i kto był za to odpowiedzialny.

Mówiono o różnych środkach wybuchowych: „dynamicie”, Goma 2 ECO, „tytadynie” (używanej przez ETA) i o C4 (używanym przez wojsko).

Wszyscy oskarżeni ujęci w wyniku śledztwa zostali zwolnieni z braku dowodów. Suresh Kumar i Vinay Kohly zostali zwolnieni 24 marca 2004, a Mohammed Chaoui i Mohammed Bekkali zostali zwolnieni 17 czerwca 2004 r. Ponadto, nie istnieją żadne dowody oparte na badaniach DNA, które by łączyły jednego z głównych podejrzanych Jamala Zoughana z zamachami.

Torby z ładunkami wybuchowymi, które nie detonowały same, zostały zdetonowane przez saperów. Torby pokazane dziennikarzom jako „dowody” pochodziły z nieznanego źródła. Bomby, które były w nich zawarte były zupełnie inne niż te, które faktycznie wybuchły.
Najwyraźniej nie były też przeznaczone do detonacji, gdyż kable detonatora nie były połączone z telefonami komórkowymi, które miały wygenerować sygnał do wybuchu.

Ponadto - wbrew oficjalnej wersji - torby z ładunkami, które wybuchły zostały umieszczone w miejscu niedostępnym dla pasażerów, więc nie mogły tam zostać wniesione w trakcie podróży. Musiały więc zostać wniesione do pociągów w nocy, podczas postoju wagonów w zajezdni.

W furgonetce, z której mieli korzystać terroryści i w której znaleziono wersety z Koranu (ślad, który miał wskazywać na powiązania z Al Kaidą) nie było odcisków palców, ani śladów DNA wskazujących na jakiekolwiek powiązania właścicieli furgonetki i osób, które podłożyły znalezione torby. Także psy szkolone w znajdowaniu materiałów wybuchowych nie mogły odnaleźć śladów tych substancji w furgonetce.

Telefony użyte w ładunkach wybuchowych, które nie zostały zdetonowane zostały zakupione w sklepie należącym do policji. Sprzedawcą był policjant pochodzenia syryjskiego, który zajmował się infiltracją środowiska islamskich radykałów.

Według oficjalnej wersji, autorzy zamachów popełnili samobójstwo detonując ładunek wybuchowy podczas obławy policyjnej w Leganes. Jednak nikt nie widział tam wcześniej tego dnia żywych terrorystów. Niektóre z ciał zabitych terrorystów miały spodnie założone tył na przód, co by wskazywało, że ciała zostały ubrane po śmierci. Rzekomi terroryści nie znajdywali się razem w jednym pomieszczeniu w momencie wybuchu.

Okoliczności pozorowanych zamachów w Warszawie były równie zagadkowe.
Policji do dziś nie udało się ustalić, kto podłożył atrapy ładunków, choć kamera przemysłowa w centrum miasta zarejestrowała jednego z podejrzanych. Atrapy zostały sporządzone w sposób wskazujący na to, że ich twórca wiedział jak stworzyć pozory, że są to autentyczne ładunki i miał znajomość sposobów działania saperów. Użyto także materiałów, które miały zmylić psy szkolone do znajdowania ładunków wybuchowych.

Podobnie jak w 2004 r. w Hiszpanii, bezpośrednio po zamachach pojawiły się ślady wskazujące na sprawców, którzy byli wygodni dla polityków ubiegających się o władzę. W tym przypadku homoseksualistów. Wskazanie na sprawców, którzy byli znanymi wrogami człowieka ubiegającego się o urząd prezydenta było manewrem, który miał zapewnić podwyższenie liczby wyborców, którzy na niego zagłosują na samym finiszu kampanii wyborczej.

Kaczyński, w odróżnieniu od Aznara odniósł sukces. Prawdopodobnie dlatego, że nie miał tak cynicznych przeciwników, jak Zapatero, skłonnych używać tak samo kryminalnych środków, by sięgnąć po władzę.

Pinochet zamordował chadeka?

Świat | Tacy są politycy

Augusto Pinochet zlecił zamordowanie prezydenta Chile z lat 1964-70, Eduardo Freia Montalvi, uważa doktor Augusto Larrain. Przekonana jest także o tym córka Freia Montavli.

Na początku lat 80. chadecki polityk, będący w owym czasie jednym z liderów opozycji w stosunku do Pinocheta, był dwukrotnie poddany operacji przewodu pokarmowego. Po drugiej operacji pojawiła się u niego dziwna infekcja, której pochodzenia nie udało się ustalić i która stała się przyczyną jego śmierci. Lekarz uważa, że nieznaną substancję chemiczną podał byłemu prezydentowi ktoś z personelu medycznego, kto pracował dla tajnych służb Pinocheta. Prawdopodobnie nasączył tą substancją opatrunek pooperacyjny.

Nowa internetowa manipulacja wyborcza

Kraj | Tacy są politycy

PiSowski kandydat na burmistrza Nakła, bydgoski policjant Krzysztof Mikietyński, szkalował na forum internetowym swojego konkurenta z PO. Prokuratura od trzech tygodni poszukuje internauty. Kiedy Andrzej Kinderman z PO ogłosił, że będzie kandydować na burmistrza, na forum strony naklo.pl zaczęły się pojawiać nieprzychylne mu głosy.

Okazało się, że ich autorem jest Krzysztof Mikietyński, obecnie wiceburmistrz Nakła. Wpadł dzięki kamerze zainstalowanej w kafejce internetowej.

Nabici w offset – po raz kolejny

Kraj | Gospodarka | Militaryzm | Tacy są politycy

Ministerstwo obrony narodowej chce kolejnych umów offsetowych, pomimo że realizacja dotychczasowych umów budzi wiele wątpliwości. Tym razem minister Radek Sikorowski chce wpisać Polskę do kosztownego programu NAPMO polegającego na włączeniu polskiej przestrzeni powietrznej w obszar patrolowany przez samoloty radarowe AWACS należące do NATO.

Koszt udziału w programie wyniesie ok. 70 mln zł rocznie i będzie ponoszony przez MON. Resort zapewnia jednak, że może liczyć na zwrot tych środków - ok. 30% w formie udziału w offsecie bezpośrednim i kolejnych ok. 70% z tytułu podwykonawstwa niektórych elementów systemu.

Sądząc jednak po dotychczasowych wynikach programów offsetowych, faktycznie zrealizowany zostanie tylko ułamek tych inwestycji i to w taki sposób, który będzie korzystny przede wszystkim dla zagranicznych inwestorów. Np. umowy offsetowe związane z zakupem samolotów F-16 miały w roku 2003 zamknąć się sumą 517 mld USD, z czego zrealizowano niespełna 23%.

Zielonogórskiemu działaczowi PO grozi 2 lata

Kraj | Tacy są politycy

Prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko zielonogórskiemu politykowi Platformy Obywatelskiej Sławomirowi R., który został zatrzymany przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Mężczyzna miał 1,74 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Jak informuje PAP, lokalny działacz PO, a zarazem były kandydat tej partii do Sejmu przyznał się do stawianych mu zarzutów. Prokuratura wyjaśniła, że nie zabezpieczyła pojazdu, którym wówczas jechał Sławomir R., ponieważ nie stanowił on jego własności.

Sprawa zatrzymania lokalnego polityka stała się w Zielonej Górze bardzo głośna za sprawą jego koligacji rodzinnych. Prywatnie Sławomir R. jest mężem obecnie urzędującej prezydent Zielonej Góry.

Szczyt bezpieczeństwa w Londynie: koniec ery swobód indywidualnych w UE

Świat | Tacy są politycy

Szefowie resortów bezpieczeństwa Finlandii, Niemiec, Portugalii, Słowenii i Francji porozumieli się w Londynie w kwestii zwiększonej współpracy w blokowaniu stron internetowych, analizie odcisków palców i skanowaniu źrenic pasażerów linii lotniczych.

Na konferencji prasowej ministrowie ogłosili, że w Europie nastąpi odejście od zasady respektowania swobód indywidualnych, oraz braku narzucania obywatelom określonego systemu wartości.

Kanał XML