Technika
Unijna Dyrektywa Audiowizualna: Chcemy jeszcze więcej reklam w środkach medialnych!
Tomasso, Wto, 2010-03-30 12:41 Kraj | TechnikaRząd zajmie się nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji, będącą implementacją unijnej dyrektywy, której projekt przygotowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Częstsze bloki reklamowe, przerywanie reklamami programów oraz legalne umieszczanie produktów reklamowych w polskich filmach i serialach - m.in. takie zmiany nastąpią w ustawie o rtv, po wdrożeniu unijnej dyrektywy audiowizualnej.
Przygotowywana nowelizacja ma przede wszystkim zliberalizować zasady emisji reklam. Miałyby się one ukazywać częściej, poza tym dopuszczalne byłoby przerywanie reklamami audycji informacyjnych (z wyłączeniem serwisów informacyjnych), a także krótszych niż 30 minut audycji publicystycznych, dokumentalnych i religijnych (z wyłączeniem transmisji uroczystości religijnych). Minimalna przerwa między blokami reklamowymi zostałaby skrócona z minimum 20 do 10 minut. Częściej niż dotąd można byłoby przerywać reklamą filmy fabularne i telewizyjne (z wyłączeniem serii i seriali oraz filmów dokumentalnych).
Jedną z ważnych zmian, jaką wprowadzić ma nowelizacja jest też uregulowanie lokowania produktu czyli tzw. product placement. Będzie ono legalne jednak nie w przypadku alkoholu i leków na receptę. Zabronione będzie także umieszczanie go w programach dla dzieci a informacja o każdym placemencie będzie musiała pojawić się na początku i na końcu programu.
Kronika histerii (Der Spiegel)
atmosfera_techniczna, Pon, 2010-03-29 18:02 Świat | Publicystyka | TechnikaŚwińska grypa sprawiła, że świat niemal na cały rok wstrzymał oddech
Gigantyczna kampania zachęcająca do szczepień miała zagrodzić jej wstęp. Potem zaś okazało się, że śmiercionośne rzekomo wirusy były tylko dość niewinnymi zarazkami. Jak mogło dojść do tak przesadnej reakcji?
Z początku widoki dla Edgara nie były pomyślne. Pięciolatek był rozpalony gorączką, nie mógł nic jeść, paliło go w gardle, bolało całe ciało. Mieszkańcy meksykańskiej wioski La Gloria bardzo szybko zaczęli podejrzewać, że wszystkiemu winne są świnie. To przekleństwo, o tym byli od dawna przekonani. W samym tylko pobliskim miasteczku Perote hodowano pół miliona tych zwierząt. Wiatr stale niósł stamtąd odór do leżących w okolicy wiosek. Nic dziwnego, że Edgar Hernández dostał gorączki.
Ale potem, po zaledwie czterech dniach, malec zwalczył chorobę – zniknęła ona tak samo nagle, jak się pojawiła. Musiała być to grypa, nic innego. Wkrótce w La Gloria nikt już o tym nie mówił.
Dopiero wiele tygodni później laboratorium w Kanadzie zbadało wymaz śluzówki chłopca, a wynik sprawił, że mały Meksykanin stał się sławny na całym świecie. Okazało się, że nie chorował na zwykłą grypę, lecz zaraził się nieznanym dotychczas wirusem świńskiej grypy. Przeszedł do historii jako "nino cero", pierwszy człowiek, który padł ofiarą nowej zarazy.
Infekcja meksykańskiego chłopca nie pozostawiła większych szkód w jego organizmie – podobnie jak u większości z milionów ludzi na całym świecie, jacy zarazili się nią w kolejnych miesiącach. Na nowego wirusa nikt więc nie zwróciłby zapewne większej uwagi, gdyby nie istniała nowoczesna medycyna molekularna z jej analizami genetycznymi, testami na przeciwciała i laboratoriami referencyjnymi. Świńska grypa opanowałaby świat, choć nie zauważyłby tego żaden z lekarzy.
Stało się jednak inaczej. Bo jest już ona – medycyna high tech i jest przemysł szczepionek. Ebola, SARS, ptasia grypa – epidemiolodzy, media, lekarze i lobby farmaceutyczne regularnie obwieszczają swoje katastroficzne scenariusze, przygotowując ludzi na niebezpieczeństwo pojawienia się całkiem nowych chorób zakaźnych.
A żadnej z nich nie poświęcono jak dotąd więcej uwagi niż właśnie grypie. W ponad 130 laboratoriach w 102 krajach świata badacze tropią nowe zarazki wywołujące to schorzenie. Zależą od tego ich kariery, przyszłość wielu instytucji oraz ogromne sumy pieniędzy. – Czasami wydaje mi się, że wszyscy niemal tęsknią za nową pandemią – konstatuje specjalista od grypy Tom Jefferson z międzynarodowej organizacji non-profit Cochrane Collaboration. – Wszystko, czego potrzeba obecnie, by uruchomić taki proces, to jeden mały zmutowany wirus.
No i wreszcie się pojawił i cała maszyneria została wprawiona w ruch. Naukowcy zabrali się do rozszyfrowywania tajników jego budowy molekularnej, a przemysł farmaceutyczny zaczął kombinować nad szczepionką. Władze zaś snuły katastroficzne prognozy. Jedną tylko rzecz zignorowali wszyscy: fakt, że nowy wirus był tak naprawdę dość łagodny. Jak więc mogło się zdarzyć to wszystko, co miało miejsce potem?
24 kwietnia 2009, centrala WHO w Genewie. Krótko po północy Keiji Fukuda, specjalista od grypy ze Światowej Organizacji Zdrowia odebrał telefon, który stał się impulsem uruchamiającym skomplikowaną maszynerię. Dzwoniła Nancy Cox z Atlanty, główna ekspertka od grypy z amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom CDC. Oboje dobrze się znali, wspólnie walczyli niegdyś z azjatycką ptasią grypą. Doskonale pamiętali pojawienie się w Hongkongu tamtego agresywnego wirusa, gdy umierała co trzecia zarażona nim osoba. Strach, że taki wirus mógłby na stałe stać się zagrożeniem dla człowieka, do dziś jeszcze powoduje u Fukudy mrowienie w kościach.
Dlatego właśnie było dla niego całkowicie jasne, co może oznaczać ów telefon: początek nowej, pustoszącej świat pandemii. Umrzeć może od 2 do 7,4 miliona ludzi – brzmiała prognoza WHO – zakładając stosunkowo łagodny przebieg choroby. Gdyby jednak nowy wirus okazał się równie agresywny jak ten, który w 1918 roku wywołał słynną hiszpankę, ofiarą mogłoby paść nawet kilkadziesiąt milionów.
– Pierwszą moją myślą było: teraz musimy szybko działać – wspomina Fukuda. Natychmiast zadzwonił do dyrektor generalnej WHO Margaret Chan, również weteranki walk na froncie ptasiej grypy. (…)
Aby uzyskać najbardziej miarodajną ocenę zagrożenia, szefowa WHO zwołała Emergency Committee, grupę piętnastu starannie dobranych ekspertów z całego świata, na pierwszą telekonferencję. – Na tym wczesnym etapie mieliśmy jeszcze zbyt mało informacji – opowiada Australijczyk John Mackenzie, przewodniczący komitetu. – Ale to, co już wiedzieliśmy, brzmiało alarmująco.
Czy to znaczy, że możliwość, iż pandemia będzie miała bardzo łagodny przebieg, nie była w ogóle brana pod uwagę? W każdym razie bagatelizowanie problemu nie było wskazane. WHO, podejmując decyzje, za punkt wyjścia obiera najgorszy scenariusz. – Woleliśmy raczej przecenić zagrożenie, niż go nie doceniać – mówi Fukuda. (…)
To jednak przede wszystkim przerażający obraz ptasiej grypy zniekształcił spojrzenie badaczy. W ich głowach utrwaliła się wizja wysoce agresywnego wirusa, który gdy już zacznie się rozprzestrzeniać, nieuchronnie prowadzi do katastrofy. Do podsycania lęku przyczyniały się również media. (…)
Przemysł farmaceutyczny zaś umiejętnie podtrzymywał owe obawy. Specjalnie w tym celu producenci środków przeciwgrypowych i szczepionek stworzyli własne stowarzyszenie naukowe European Scientific Working Group on Influenza, które organizowało regularnie kongresy i spotkania z ekspertami. Na czele tego lobby stoi Albert Osterhaus z Erasmus Medical Center w Rotterdamie, który jest jednocześnie jednym z najbardziej wpływowych doradców w dziedzinie szczepionek przeciwko grypie w Światowej Organizacji Zdrowia. (…)
27 kwietnia 2009 WHO ogłasza czwarty stopień zagrożenia pandemią. Oznacza to, że co najmniej w jednym kraju wirus przechodzi z człowieka na człowieka. Dwa dni później WHO podnosi stopień zagrożenia do piątego – szósty, ostatni, to już pandemia. Badacze grypy są w euforii.. – Dla nas wirusologów pandemia to jak dla astronomów zaćmienie Słońca, które można obserwować we własnym kraju – stwierdza Markus Eickmann, szef laboratorium o najwyższym stopniu bezpieczeństwa biologicznego BSL-4 w Marburgu.
W Egipcie rozpoczyna się ubój całej hodowanej w tym kraju trzody chlewnej. Brigitte Bardot na próżno prosi prezydenta Hosni Mubaraka, by zatrzymał tę rzeź. W Meksyku rozgrywki piłkarskie czterech czołowych lig odbywają się bez udziału publiczności. W parlamencie Kraju Saary wprowadzony zostaje zakaz witania się pocałunkiem.
10 czerwca 2009 do WHO zgłoszono 141 przypadków świńskiej grypy. Większość z nich dotyczy osób, które już w przeszłości przechodziły poważne choroby. Zwykle jednak przebieg nowej odmiany grypy jest łagodny.
Emergency Committee znów zbiera się na telekonferencji. Tym razem chodzi o najważniejsze, przesądzające o wszystkim pytanie: czy WHO powinna ogłosić szósty, najwyższy stopień zagrożenia? Czy mamy już do czynienia z pandemią? Piętnastu ekspertów z całego globu obraduje przez wiele godzin. Wreszcie dyrektor Margaret Chan zwraca się do prasy. Wirus jest nieobliczalny i nie daje się go powstrzymać – oświadcza. Jest to pandemia grypy, pierwsza od 41 lat.
– Myślę, że zrobiliśmy wszystko dobrze – mówi dziś przewodniczący Mackenzie. Rzeczywiście, pod względem formalnym tak właśnie było. Zasady są takie, że szósty stopień alarmowy wchodzi w życie, gdy nowy wirus w niekontrolowany sposób zaczyna rozprzestrzeniać się w wielu regionach świata – nie ma natomiast warunku, że choroba musi mieć ciężki przebieg.
Przeważająca większość epidemiologów pojęcie pandemii łączy jednak z wyjątkowo agresywnymi wirusami. Na stronie internetowej WHO w odpowiedzi na pytanie "co to jest pandemia?" mowa jest o "olbrzymiej liczbie przypadków śmiertelnych". Tak było w każdym razie do 4 maja 2009, zanim reporter CNN nie zwrócił uwagi na tę sprzeczność: w przypadku świńskiej grypy choroba ma wszakże przebieg raczej łagodny. Wówczas fragment ów został natychmiast usunięty.(…)
Krytycy pytali szyderczo, czy następnym razem nowa odmiana kataru również uznana zostanie za pandemię. – Czasami zastanawiamy się, czy WHO nie powinna nazywać się Światową Organizacją Histerii – zauważył Richard Schabas, były szef ds. zdrowia kanadyjskiej prowincji Ontario.
Gdy Chan podjęła decyzję, wiedziała, że wiele państw, w tym Wielka Brytania, Chiny i Japonia, nalegało, by stanu pandemii nie ogłaszać zbyt pochopnie. (…) Potem ostrzeżenia te jednak umilkły. Dlaczego? Bo przepisów, skoro już je wprowadzono, należy przestrzegać? Bo lepiej dmuchać na zimne? Pewne jest jedno: istniało lobby mające dobre koneksje w Genewie i ogromny interes w tym, by szósty stopień zagrożenia ogłoszony został jak najszybciej. Był to przemysł farmaceutyczny.
– Branża ta nie wpłynęła na żadną z naszych decyzji – twierdzi Fukuda. Jednak w połowie maja, trzy tygodnie przed obwieszczeniem pandemii, w centrali WHO trzydziestu wysokich rangą przedstawicieli koncernów farmaceutycznych spotkało się z szefową Chan i sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki-moonem. Oficjalnie chodziło o kwestię zapewnienia szczepionek krajom rozwijającym się, tak naprawdę jednak branża ta miała wówczas na głowie rzecz znacznie ważniejszą: skłonienie WHO do ogłoszenia pandemii.
Chodziło ni mniej ni więcej tylko o zaopatrzenie olbrzymiej części ludności świata w szczepionki przeciwko grypie. Wszystko zależało więc od tej jednej decyzji. Stopień zagrożenia numer sześć działa jak włącznik uruchamiający bez jakiegokolwiek ryzyka branżowe kasy. (…)
4 lipca 2009 poinformowano, że na świńską grypę zapadł Rupert Grint. – Najpierw myślałem, że już chyba umrę – wyznaje aktor, znany z filmów o Harrym Potterze, gdzie wcielił się w postać Rona Weasleya. – Ale skończyło się na bólu gardła.
14 lipca 2009 w Niemczech było oficjalnie 127 zarażonych osób. Ani jedna z nich nie zmarła.
Siepień 2009: w Australii dobiegł końca sezon grypowy. Chociaż nie było jeszcze szczepionki, zmarło jedynie 190 chorych, znacznie mniej niż podczas zwyczajnej grypy.
29 sierpnia 2000: ankieta przeprowadzona przez tygodnik "Der Spiegel" wykazuje, że zaledwie 13 procent Niemców chce zaszczepić się przeciwko świńskiej grypie.
7 września 2009: w Berlinie trwa szczyt nadzwyczajny z udziałem ministrów zdrowia ze wszystkich landów. Mają zastanowić się, czy należy zamówić jeszcze więcej szczepionek. Wszyscy przybyli są świadomi, że toczy się właśnie walka wyborcza. Ulla Schmidt (niemiecka minister zdrowia – przyp. Onet) w sposób niebudzący najmniejszych wątpliwości oświadcza: "Chciałabym, żeby każdy, kto chce się zaszczepić, mógł to rzeczywiście zrobić". I dodaje: "Oczekuję, że landy będą poczuwały się do odpowiedzialności". Pani minister w żadnym wypadku nie chciałaby wywołać wrażenia, że skąpi czegokolwiek społeczeństwu.(…)
21 października 2009 zjadliwie żółty nagłówek na stronie tytułowej dziennika "Bild" obwieszcza: "Profesor- specjalista od świńskiej grypy obawia się, ze w Niemczech może umrzeć 35 tysięcy ludzi!". Ów profesor nazywa się Adolf Windorfer i przyparty do muru przyznaje, że wziął pieniądze między innymi od takich koncernów farmaceutycznych, jak GlaxoSmithKline i Novartis.
28 listopada 2009: epidemia w Niemczech wygasa. Mało kto chce jeszcze się szczepić.
8 grudnia 2009: na pokrytych lodem ulicach Anglii zaczyna brakować środków do posypywania. Paul Flynn, poseł Partii Pracy, proponuje, by użyć do tego celu państwowych zapasów leku tamiflu. Badania przeprowadzone przez Cochrane Collaboration wykazały, że działanie owych środków przeciwgrypowych jest tak czy owak bardzo niewielkie.
7 stycznia 2009 : Jörg Hacker, szef Instytutu Roberta Kocha ostrzega przed nową falą grypy. "Szczepionka była i nadal pozostaje niezbędna, wirus jest przecież wciąż wśród nas".
26 stycznia 2010: niemiecki parlamentarzysta Wolfgang Włodarg wyraża krytykę na forum Rady Europejskiej, że na całym świecie "miliony ludzi szczepi się bez żadnego powodu". Ogłoszenie pandemii przez WHO przyniosło koncernom farmaceutycznym 18 miliardów dolarów dodatkowego zysku. Roczne przychody ze sprzedaży jednego tylko leku przeciwgrypowego tamiflu wzrosły o 435 procent, osiągając wartość 2,2 miliarda euro.
5 marca 2010: niemieckie landy chcą sprzedać do Pakistanu dziesięć milionów zbędnych już dawek szczepionki przeciwko świńskiej grypie o nazwie pandemrix.
Początek marca 2010, centrala WHO w Genewie. Centrum strategicznych operacji od dawna służy już innym celom, na przykład koordynowaniu pomocy dla Haiti. Często jednak stoi po prostu puste. Atmosfera jest juz znacznie luźniejsza, dział prasowy przestał być non stop oblegany, z parkingu zniknął namiot dla dziennikarzy. Specjalista z branży IT Jered Markoff może spokojnie się wyspać. A ekspert od grypy Keiji Fukuda cieszy się, że znów ma czas na swoje hobby: grę na wiolonczeli.
Czym więc była owa pandemia? Stanowiła jedynie "dobre ćwiczenie na wypadek prawdziwego niebezpieczeństwa", jak sformułował to doradca WHO i lobbysta przemysłowy Osterhaus? Czy władze zrobiły wszystko właściwie, jak uważa epidemiolog John Mackenzie?
Z całą pewnością nie. Nikt w Światowej Organizacji Zdrowia, Instytucie Roberta Kocha czy Instytucie Paula Ehrlicha nie może być dzisiaj z siebie dumny. Organizacje te utraciły coś bardzo cennego: wiarygodność i zaufanie. Któż bowiem przy następnej pandemii uwierzy ich ocenom i prognozom?
Być może wszyscy oni powinni wziąć przykład z Ewy Kopacz, polskiej minister zdrowia. "Moim naczelnym obowiązkiem jako lekarza jest nikomu nie zaszkodzić" – powiedziała. Dlatego Polska, inaczej niż cała reszta Europy, nie kupiła szczepionki przeciwko świńskiej grypie.
Przedstawiciele narodu szemrali, ale minister pozostała nieugięta. Czy moim obowiązkiem jest podpisywanie umów, które leżą w interesie Polski, czy tych, jakie powstały dla korzyści koncernów farmaceutycznych? – pytała retorycznie.
W tej chwili Europa zazdrości jej tamtej niezłomności. W Polsce na świńską grypę zmarło 170 osób, znacznie mniej niż umiera corocznie na zwykłą sezonowa grypę.
W meksykańskiej wiosce La Gloria na głównym placu postawiono wykonaną z brązu figurę o 1,30 metra wysokości i ważącą 70 kilogramów. Przedstawia ona Edgara Hernándeza, cudownego chłopca, który jako pierwszy człowiek na świecie zwyciężył świńską grypę.
Hipokryzja serwisu RapidShare: zamiana piratów w płacących klientów
Tomasso, Pon, 2010-03-29 11:01 Świat | TechnikaGeneralny menedżer RapidShare Bobby Chang zaproponował stworzenie wirtualnego sklepu, dzięki któremu firmy z branży rozrywkowej mogłyby zarabiać na udostępnianiu należących do nich treści. Jednocześnie nazwał piratów przestępcami i zapowiedział bezlitosne ich ściganie. Taka postawa może dziwić, ponieważ piractwo pozwoliło jego firmie zdobyć dominującą pozycję na rynku.
Z pozyskanych przez serwis TorrentFreak informacji wynika, że RapidShare chce zająć się dystrybucją licencjonowanych treści. Planuje uruchomienie wirtualnego sklepu z muzyką i filmami, gdzie przekierowywani byliby wszyscy użytkownicy klikający linki do pirackich treści w witrynie.
USA: Ujawniono instrukcje inwigilacji serwisów społecznościowych dla agentów federalnych
Yak, Śro, 2010-03-17 17:12 Świat | TechnikaFundacja Electronic Frontier Foundation opublikowała instrukcje przeznaczone dla pracowników amerykańskich agencji federalnych, które opisują sposoby zdobywania informacji za pomocą serwisów społecznościowych. Instrukcja pochodzi od Urzędu Skarbowego (IRS) i Wydziału Kryminalnego Departamentu Sprawiedliwości. Dostęp do tych dokumentów uzyskano na podstawie Ustawy o dostępie do informacji (Freedom of Information Act) w wyniku sprawy sądowej.
Jednym z ciekawszych dokumentów jest instrukcja z 2009 r. przeznaczona dla urzędników skarbowych. Wskazuje ona, jak korzystać z narzędzi takich, jak Google Street View, by śledzić podatników. Na pozytywną wzmiankę zasługują zastrzeżenia dotyczące zakazu podszywania się pod inne osoby i tworzenia fałszywych kont w celu zdobycia informacji. Jednak agencja US Marshalls i biuro Tytoniu, Alkoholu i Broni Palnej nie wprowadziły takich ograniczeń i nie na pytanie Electronic Frontier Foundation o dokumenty opisujące politykę dostępu do prywatnych informacji obywateli nie potrafiły podać żadnych wewnętrznych regulacji dotyczących tej kwestii.
Departament Sprawiedliwości opublikował instrukcję zatytułowaną „Zdobywanie informacji z sieci społecznościowych” W prezentacji mowa jest o polityce prywatności i retencji danych szeregu firm. Facebook jest szczególnie wyróżniony, jako „firma, która szczególnie dobrze współpracuje w sytuacji próśb o udostępnienie informacji”. Za to Twitter jest krytykowany za „zbyt krótki czas retencji danych” i odmowę zachowywania danych bez nakazu sądowego.
W dokumencie mowa o wykorzystaniu danych z Twittera by sprawdzić alibi podejrzanych, oraz przeglądaniu zdjęć z Flickr na których użytkownicy chwalą się swoimi wyjątkowo kosztownymi zakupami – co może sprawić, że staną się podejrzanymi o większe kradzieże.
Oddolny system powiadamiania z Kenii podbija świat
Yak, Śro, 2010-03-17 14:06 Świat | TechnikaUtworzona w Kenii organizacja o nazwie Ushahidi („świadectwo” w Swahili) stworzyła zdecentralizowany system powiadamiania o wydarzeniach, który z powodzeniem został wykorzystany podczas trzęsień ziemi na Haiti i w Chile.
Pomysł narodził się w głowie prawniczki z Kenii, Ory Okolloh, która zajmowała się obserwacją wyborów w Kenii w 2007 r. W czasie wyborów wybuchła przemoc. Ory wpadła na pomysł, by stworzyć platformę, która umożliwiałaby ludziom wysyłać anonimowo informacje o aktach przemocy. W krótkim czasie, jej pomysł został podchwycony przez kenijskich programistów i stworzono Ushahidi.
System zaczął zbierać informacje pochodzące od użytkowników dotyczące zamieszek, uchodźców oczekujących na pomoc, gwałtów i zabójstw. System wyświetla informacje wysyłane przez telefony komórkowe na mapie. W ten sposób udało się zebrać informacje szybciej niż tego były w stanie dokonać agencje informacyjne i niezależni obserwatorzy.
Podczas trzęsienia ziemi na Haiti znów wykorzystano Ushahidi. W radio podano alarmowy numer, na który można było wysyłać wiadomości SMS. Użytkownicy telefonów wysłali tysiące wiadomości o ofiarach uwięzionych pod zawalonymi budynkami, dzięki czemu ekipy ratunkowe wiedziały gdzie szukać ofiar. System wykorzystano również podczas trzęsienia ziemi w Chile. Teoretycznie, dane zbierane w ten sposób mogłyby być fałszywe: ludzie mogli kłamać, mylić się i przesadzać. Jednak w swojej masie, dane okazały się wystarczająco rzetelne.
Niekomercyjne korzystanie z sieci P2P legalne w Hiszpanii
Tomasso, Wto, 2010-03-16 18:27 Świat | Kultura | TechnikaHiszpańska grupa antypiracka SGAE przegrała proces, którego skutkiem mogła być delegalizacja na Półwyspie Iberyjskim witryn z linkami do chronionych prawem autorskim treści. Sąd uznał, że niekomercyjne korzystanie z sieci P2P jest całkowicie zgodne z prawem. Świadome tego, że prawo nie jest do końca po ich stronie hiszpańskie organizacje antypirackie wielokrotnie próbowały zamykać nielegalne ich zdaniem serwisy jeszcze przed rozpoczęciem pełnego procesu sądowego. Tak właśnie było w wypadku elrincondejesus.com, który publikował linki do plików w sieci eDonkey.
W maju 2009 roku właściciel witryny Jesus Guerra otrzymał pismo od SGAE, w którym zarzucono mu łamanie prawa autorskiego. W czerwcu doszło do wstępnego przesłuchania. Organizacja liczyła na szybkie zablokowanie strony. Guerra przekonał jednak sąd argumentując, że jego serwis nie publikuje żadnych reklam. Wniosek o zamknięcie witryny został odrzucony. Wyznaczono też termin pełnego procesu. Ten zakończył się porażką SGAE. Sąd uznał, że publikowanie linków do pirackich treści nie mieści się w definicji dystrybucji nielegalnych filmów i muzyki. Stwierdził też, że elrincondejesus.com i podobne strony działają zgodnie z prawem.
Postawił jednak pewien warunek - niekomercyjny charakter. Guerra spełniał go, bo nie zarabiał na swoim serwisie. Hiszpański sędzia uznał nawet, że pobieranie z sieci P2P chronionych prawem autorskim treści w celach niekomercyjnych także nie narusza prawa.
Rząd nadal planuje cenzurować Internet
XaViER, Pon, 2010-03-15 11:35 Kraj | TechnikaMimo szumnej "debaty" z Internautami ws. cenzury Internetu, rząd Donalda Tuska nadal chce, aby blokowane były "niedozwolone" strony internetowe.
Wiceminister finansów Jacek Kapica przesłał do Rządowego Centrum Legislacji list w którym prosi o przygotowanie odpowiedniej regulacji prawnej. W założeniach ministerstwa czytamy, że ma zostać wprowadzony do skarbowego kodeksu karnego możliwość nakazu blokowania adresu "niedozwolonej" strony internetowej. Z treścią listu można zapoznać się tutaj.
Zdaniem rządu "kompromis" z Internautami ma polegać na tym, że decyzję o blokadzie nie będzie podejmował urzędnik, ale sąd.
Francja: Antypiracka ustawa uderza w twórców. A piractwo i tak rośnie
XaViER, Śro, 2010-03-10 18:58 Świat | Gospodarka | TechnikaOd początku roku obowiązuje we Francji restrykcyjna ustawa antypiracka, która umożliwia odcinanie notorycznych piratów od sieci. Jednak jak się okazuje, ustawa nie tylko nie spowodowała zmniejszenia skali zjawiska, ale wręcz przeciwnie - piractwo znacznie wzrosło w tym czasie. Tak wynika z badań naukowców z uniwersytetu w Rennes. Ludzie znajdują po prostu sposób na obejście tego systemu.
Najciekawsze jednak wnioski z powyższych badań są takie, że połowa ludzi, którzy ściągają pirackie pliki kupuje jednocześnie legalnie utwory w sieci. Tak więc odcięcie ich od Internetu, uderzy tym samym w zyski przemysłu rozrywkowego, bo ludzie nie będą już mogli kupować przez Internet. Nie mówiąc już o tym, że stracą także inne firmy, które sprzedają przez internet inne dobra. (torrentfreak.com)
Protest członków Parlamentu Europejskiego dotyczący tajnych negocjacji ws. ACTA
Tomasso, Wto, 2010-03-09 10:33 Świat | TechnikaCzłonkowie Parlamentu Europejskiego zbierają podpisy pod projektem uchwały, wymierzonej przeciwko potajemnym negocjacjom ws. ACTA. To proponowane przez USA porozumienie w sprawie ochrony własności intelektualnej w internecie. Prowadzone od wielu miesięcy negocjacje są objęte tajemnicą, a jego przeciwnicy upatrują w projekcie możliwości ograniczenia prywatności internautów, a także prawa dostępu do informacji.
Ustalona tą drogą treść ma później stać się "propozycją nie do odrzucenia" dla innych krajów, które mogą zostać postawione przed alternatywą: albo zaakceptują nowe przepisy, albo zostaną postawione poza "globalną wioską". Z nielicznych przecieków wiadomo m.in. organy ścigania miałyby podejmować działania w sprawach naruszenia własności intelektualnej z urzędu, a nie - jak dotąd - na wniosek pokrzywdzonej firmy, ponadto miałby sankcjonować wspólne działania organów państwowych i "prywatnych grup" w tych sprawach. Nowy traktat miałby również zajmować się "problemem" szyfrowania przez obywateli przechowywanych przez nich danych.
Australia: Cenzor ocenzurował sam siebie
mateusz_, Nie, 2010-02-28 15:01 Świat | Ironia/Humor | TechnikaJak informuje portal news.com.au, rządowy program do cenzurowania i filtrowania treści internetowych w Australii, ocenzurował informacje o samym sobie, bo uznał je za groźne... Aplikacja znalazła w swoim opisie na stronie Ministerstwa komunikacji frazę "filtrowanie ISP", po czym dodała ją do listy niebezpiecznych i usunęła opis. Program jest dłuższego czasu jest przedmiotem dyskusji, gdyż rząd nie ujawnia żadnych informacji na jego temat, również o źródłach finansowania.
W Australii od dłuższego czasu panuje obsesja cenzurowania wszelkich treści uznanych przed odpowiednie komisje za niesłuszne - program cenzury rozciąga się od gier video(np. przypadki zablokowania gry z powodu występowania w niej morfiny, uznanej za narkotyk) do portali społecznościowych typu Facebook. Rząd zwrócił się do właścicieli tego serwisu oraz firmy Google o pomoc w programie cenzury. W połowie lutego miały miejsce zmasowane ataki hacktywistów, którzy wielokrotnie zablokowali australijskie strony państwowe w proteście przeciwko działaniom rządu. Inicjatorzy ataków twierdzą, że jeśli rząd nie wycofa się ze swoich planów, są w stanie blokować strony całymi miesiącami.
Microsoft atakuje stronę opisującą jak megakoporacja śledzi swoich klientów
czerwony dres, Pią, 2010-02-26 15:34 Świat | TechnikaJak podaje Guardian Microsoft w środę rozpoczął ofensywę przeciwko działającej od 1996 stronie Cryptome.org, w krótkim czasie korporacji udało się doprowadzić do zamknięcia portalu, który następnie znów wrócił do sieci. Radca prawny Microsoftu Evan Cox powiedziała, że fimie nie chodziło o zamknięcie strony, a jedynie o usunięcie jednego dokumentu, który "naruszał prawa autorskie" korporacji.
Chodzi o 22-stronicowy Microsoft Global Criminal Compliance Handbook, który opisywał jakie dane programistyczny gigant zbiera od swoich klientów, takich jak użytkownicy Windows Live, Xbox Live i MSN Messenger, a chodzi m.in. o zdjęcia, listy kontaktowe i adresy internetowe. Podręcznik opisywał też jak łatwo uzyskać dostęp do prywatnych danych użytkowników aplikacji.
Była to któraś z kolei próba zamknięcia niewygodnej strony, podejmowało się tego już między innymi Recording Industry Association of America. Strona magazynuje dane również o szpiegowskich posunięciach takich firm jak Facebook i Yahoo.
Używasz open source? Jesteś zdrajcą i wrogiem USA!
Tomasso, Czw, 2010-02-25 13:27 Świat | TechnikaŚwiatowe lobby antypirackie podało, że państwa korzystające z wolnego oprogramowania są zdrajcami i wrogami amerykańskiej władzy. Sprawa wyszła na światło dzienne za sprawą Andresa Guadamuza, prawnika z Uniwersytetu w Edynburgu. Odkrył on, że Międzynarodowy Sojusz Własności Intelektualnej (IIPA) chce skłonić władze USA do represjonowania krajów używających oprogramowania open sorce.
IIPA zrzesza między innymi Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Filmowego (MPAA) i Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Muzycznego (RIAA). Chce wpisania krajów korzystających z wolnego oprogramowania na specjalną czarną listę. Trafiają na nią państwa, które słabo chronią prawa autorskie i są uważane przez to za “wrogów kapitalizmu”.
Dodanie do tego zestawienia jest swego rodzaju straszakiem wykorzystywanym przez USA do wywierania nacisków na niepokorne kraje. IIPA liczy najwyraźniej na to, że biorąc na celownik Indonezję, Brazylię czy Indie skłoni je do kupowania komercyjnych aplikacji.
Adobe walczy o monopol Flasha kosztem standardów
Yak, Pon, 2010-02-15 10:42 Świat | TechnikaJak podaje jeden z członków grupy roboczej W3C pracującej nad standardem webowym HTML5, “publikacja standardu jest obecnie blokowana przez firmę Adobe”. Firma złożyła obiekcje wobec standardu, które nie zostały dotąd ujawnione, pomimo obietnic. Oficjalnie, firma Adobe wspiera rozwój nowego standardu.
Wiadomo jednak, że obsługa wideo w standardzie HTML5 może być poważnym ciosem dla monopolu Adobe w dziedzinie filmów wyświetlanych w przeglądarkach WWW. Google już zapowiedziało przepisanie interfejsu Youtube z Flasha na HTML5. Flash nie jest też obsługiwany przez produkty Apple, takie jak iPhone i iPad.
Popularyzacja standardu HTML5 i jego obsługi w przeglądarkach może znacznie ułatwić twórcom stron WWW umieszczanie filmów w sieci.
Źródło: http://www.appleinsider.com/articles/10/02/14/adobe_working_to_sabotage_...
Cenzura w Internecie: Sąd wydał nakaz zablokowania strony koniecpzpn.pl
XaViER, Sob, 2010-02-06 16:21 Kraj | Protesty | TechnikaNa wniosek Polskiego Związku Piłki Nożnej sąd zdecydował o zablokowaniu dostępu do strony www.koniecpzpn.pl. Strona jeszcze jest obecna w sieci, ale został już skierowany odpowiedni wniosek do NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) o zablokowanie dostępu do tej domeny.
PZPN złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych i bezprawne wykorzystanie znaku słowno-graficznego PZPN.
- Kibice nie wykorzystują skrótu związku w sposób uzasadniający żądania PZPN. Nie mamy w tym przypadku do czynienia z wykorzystywaniem nazwy lub logo PZPN np. w celach związanych działalnością gospodarczą, zarobkowych – komentuje całą sprawę Michał Budzikur prawnik, który zgodził się pomóc kibicom. Przypomina także: - Kibice mają zagwarantowaną im w Konstytucji wolność zrzeszania się w stowarzyszeniach i wolnej wypowiedzi swoich opinii o bieżących wydarzeniach w życiu sportowym.
Wlk.Brytania: Skaner, albo nie lecisz
Tomasso, Wto, 2010-02-02 09:20 Świat | TechnikaNa brytyjskich lotniskach Heathrow i Manchester wprowadzono od poniedziałku skanery ciała wraz z obowiązkiem poddania się tej formie kontroli i sankcją w postaci cofnięcia z lotu w razie odmowy. Skanery ciała wprowadzono po raz pierwszy w ramach pilotażowego programu na lotnisku w Manchesterze, jeszcze w styczniu wprowadziło je Birmingham, a w za nim mają to zrobić pozostałe lotniska brytyjskie. W pierwszej kolejności zostaną w nie wyposażone terminale obsługujące loty transatlantyckie.
Skanery ciała pojawiły się po raz pierwszy przed kilkoma miesiącami. Wycofano je po protestach obrońców praw człowieka. Powróciły po nieudanej grudniowej próbie wysadzenia amerykańskiego samolotu na trasie z Amsterdamu do Detroit przez Nigeryjczyka Umara Farouka Abdulmutallaba.