Technika

Niemcy: protesty społeczne przeciw panoszeniu się lobby atomowego

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Protesty | Technika

W Niemczech rozpoczynają się akcje społeczne towarzyszące transportom odpadów radioaktywnych. 7 listopada transport wyruszy z fabryki La Hague we Francji do Wendland we wschodnich Niemczech. Wiele akcji zaplanowano na trasie przejazdu, a gmina Matzinger będąca punktem docelowym transportu przemieniła się w rozproszony obóz przeciwników lobby atomowego. Kierując się doświadczeniami ostatnich lat działacze przeprowadzili dyslokację uczestników aby zapobiec dezorganizacji obozu przez policję.

Transport obsługuje firma "Castor" (skrót od cask for storage), która specjalizuje się w technologii transportu odpadów o zwiększonym ryzyku. W wyniku działań lobby atomowego obliczonych na ograniczenie kosztów złagodzono przepisy dotyczące składowania i transportu odpadów. Przedłużono maksymalny czas transportu, a odpady usuwa się z reaktorów nie co 3 lata, lecz co 4,5 w wyniku czego emitują więcej energii i stwarzają większe niebezpieczeństwo napromieniowania.

Dziennik nakręca histerię wojenną

Kraj | Blog | Militaryzm | Technika

W serwisie informacyjnym Dziennika odnajdujemy dziś tytuł Rosja zaatakuje Polskę w 2012 roku. Pod spodem tłustym drukiem i bez kontekstu gazeta rozwija scenariusz przyszłej inwazji Rosji na kraje byłego bloku wschodniego, w tym Polski. Dopiero potem czytamy, że materiał pochodzi od skrajnie prawicowych środowisk amerykańskich i opiera się na... analizach wypowiedzi Obamy. Czyli że jest elementem kampanii MC Caina.

Amatorstwo Dziennika byłoby nawet zabawne, gdyby te krzykliwe manipulacje nie oddziaływały na ludzi.

Używasz za darmo Total Commandera i WinRAR? Jesteś złodziejem i paserem!

Kraj | Represje | Technika

Stowarzyszenie PRO, trudniące się zbiorowym zarządzaniem prawami autorskimi do programów komputerowych, zarzuciło pewnemu użytkownikowi Total Commandera oraz WinRAR-a brak stosownej licencji zezwalającej na użytkowanie tego oprogramowania i w związku z tym narażenie producenta na straty - informuje czasopismo Lege Artis. Konkretnie w przypadku Total Commandera chodzi o 107 złotych, a WinRAR-a 150 złotych. Stowarzyszenie PRO oskarżyło użytkownika o... paserstwo programów komputerowych.

Warto przypomnieć, że oba programy są dystrybuowane jako programy shareware (zwykle po upływie określonego okresu użytkowania, należy wnieść opłatę licencyjną). Same programy zgodnie z tą formą licencji można dystrybuować bez ograniczeń za darmo, więc zarzut paserstwa w tym przypadku jest dość absurdalny. Jak jednak "udowodniono" oskarżonemu, że "nielegalnie" rozpowszechniał oprogramowanie? To proste - biegły "wykrył", że na dysku komputera znajduje się także oprogramowanie typu peer-to-peer (eMule), które widocznie wg. biegłego jest "narzędziem paserstwa".

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że jednocześnie stowarzyszenie PRO szkoli wymiar (nie)sprawiedliwości oraz organa ścigania pod kątem problematyki praw autorskich. A potem występuje jako jedna ze stron w postępowaniu...

Pies Ratchet - Orwell czy powtórka z Jessiki Lynch?

Świat | Blog | Ekologia/Prawa zwierząt | Ironia/Humor | Militaryzm | Technika

Media alarmują, że pewna amerykańska sierżant... przygarnęła w Iraku psa. Sierżant o nazwisku Beberg przeżywa dramat, gdyż grozi jej rozłąka z czworonogiem - jemu zaś śmierć (z rąk Irakijczyków). Sprawa zyskuje coraz większy rozgłos:

W Iraku psy i koty uważane są za nosicieli chorób i zabijane. Jednak amerykańska armia się nie zgodziła na przetransportowanie psa do USA, podkreślając, że obowiązuje zakaz przygarniania zwierząt przez żołnierzy stacjonujących poza granicami kraju, i przewożenia ich później do Stanów Zjednoczonych.

Ci, którzy przecierają oczy, powinni zadać sobie pytanie: Czy należy obawiać się najgorszego? Czy ta sentymentalna historia jest czymś więcej niż jedynie kolejną szaleńczą konstrukcją medialną? Niestety wygląda na to że tak. Onet.pl pisze całkiem poważnie, iż historia amerykańskiej żołnierz i jej psa przykuła uwagę ludzi na całym świecie. Tysiące osób podpisało się pod umieszczoną w internecie petycją, wzywającą amerykańską armię by zezwoliła sierżant Beberg na zabranie swego pupila do Stanów Zjednoczonych.

Sprawa żywo przypomina legendę żołnierki Jessiki Lynch sprzed pięciu lat. Przypomnijmy, że na użytek irackiej kampanii "Szok i przerażenie" amerykański przemysł militarno-reklamowy stworzył wówczas fikcyjną narrację jej uwięzienia a następnie odbicia z rąk Irakijczyków. Doprowadziło do małego odrodzenia religijnego w USA - rolę bóstwa pełniła amerykańska flaga, a Jessika rolę Joanny d'Arc.

Tym razem w całej sprawie trudno się dopatrzeć jakiegoś konkretnego podtekstu (chyba że stworzono ją od razu na zamówienie Hollywoodu). Nie wiadomo czy to kampania PR, która ma przedstawić odpowiednio żołnierzy w Iraku, czy na odwrót - faktyczny, szczery i smutny koniec społeczeństwa obywatelskiego w USA (a może jedno i drugie). Wiadomo jedynie, że to szaleństwo dokonuje się przy współudziale międzynarodowych organizacji pozarządowych, które stawiają sobie za cel... ochronę zwierząt! Jedna z nich zamierza na przykład podjąć kolejną próbę przewiezienia Ratcheta do Stanów Zjednoczonych. Bagdadzki oddział SPCA stara się pomóc amerykańskim żołnierzom w przewiezieniu do kraju zwierząt, które przygarnęli, i z którymi zżyli się podczas służby w Iraku. Kierownik programu Terri Crisp była wczoraj gotowa zabrać Ratcheta i sześć innych psów amerykańskich żołnierzy, by przewieźć je z Bagdadu do Stanów Zjednoczonych. Według SPCA sześć psów zostało przewiezionych na lotnisko, jednak nie Ratchet, którego amerykańska armia nie wydała na tyle szybko, by mógł zostać zabrany tym samym samolotem co pozostałe zwierzęta.

Czytamy też, że według matki sierżant Beberg pies Ratchet "uratował jej zdrowie psychiczne".

Wzruszające. Trzymajmy kciuki za pieska Ratcheta. Nawet demokracja orwellowska ma swoje dobre strony, choć nie dla wszystkich.

Michael Moore: prawa autorskie są zbyt restrykcyjne

Świat | Technika

Michael Moore to dokumentalista znany m.in. dzięki filmom "Zabawy z bronią" i "Fahrenheit 9.11". W internecie zostało udostępnione jego najnowsze dzieło "Slacker Uprising". Początkowo film był dostępny do pobrania tylko na terenie USA i Kanady. Internauci oczywiście ominęli ten problem - dzieło Moore'a udostępniono w sieci BitTorrent.

Reżyser powiedział:
- Mówiłem to sto razy: jeśli przeczytam książkę i oddam ją Tobie to przeczytania, nie złamałem prawa. Dlaczego nie ma to być zasadą w przypadku innych mediów?

Kiedy posiadacze praw autorskich do filmu "Sicko" zaczęli się starać o usunięcie tego filmu z sieci, Moore publicznie opowiedział się przeciwko takim działaniom. Stwierdził, że prawa autorskie są zbyt restrykcyjne, że pomysły i sztuka powinny być dostępne dla wszystkich.

USA: Plan Paulsona uchwalony pod groźbą stanu wojennego

Świat | Gospodarka | Militaryzm | Tacy są politycy | Technika

Według niepotwierdzonych informacji głosowanie nad planem Paulsona przyjętym w piątek przez Izbę Reprezentantów odbyło się pod presją szantażu. Kongresman Partii Demokratycznej Brad Sherman ujawnił, że politycy, którzy sprzeciwiali się zasileniu systemu finansowego ze środków publicznych, byli prywatnie indagowani i poddawani presji. Sherman zarzuca rządowi "stwarzanie i podtrzymywanie atmosfery paniki", która "nie jest usprawiedliwiona".

Mówiono nam, że jeżeli nie zagłosujemy na "tak", w poniedziałek zawali się świat, indeksy spadną o dwa albo trzy tysiące punktów pierwszego dnia i kolejne kilka tysięcy następnego. Niektórym mówiono nawet, że jeżeli zagłosujemy na "nie", w kraju zostanie wprowadzony stan wojenny [martial law]. Nazywam to sianiem strachu.

Wystąpienie Kongresmena można zobaczyć na youtube http://www.youtube.com/watch?v=HFstmclOQG8&NR=1

Hongkong: Państwo w służbie monopolu dezinformacyjnego

Świat | Gospodarka | Represje | Technika

Na fali kryzysu zaufania na giełdach, w Hongkongu rośnie fala "sabotaży kryzysowych". Różne prywatne osoby rozpowszechniają informacje o nadchodzącym upadku konkretnych instytucji finansowych radząc innym, aby wycofali z nich swoje fundusze.

Nie wiadomo, czy sponsoruje ich konkurencja, czy kieruje nimi panika, czy może mają lepszy dostęp do informacji i nie widzą już sensu ich ukrywać. Wiadomo natomiast że w sytuacji kryzysu informacja sama może stwarzać fakty dokonane. Osoby te są więc ścigane przez policję i zatrzymywane pod zarzutem "wykorzystywania komputera w przestępczych lub nieuczciwych zamiarach".
Niewątpliwie zapobiega to powstawaniu zbyt chaotycznych kanałów dezinformacji. Stwarzać giełdowe fakty dokonane mogą jedynie koncesjonowani komentatorzy i eksperci - prominentni uczestnicy kryzysowej gry.

Chmury obliczeniowe to pułapka

Technika

Richard Stallman stwierdził w wywiadzie dla pisma „The Guardian”, że obecna moda na chmury obliczeniowe i używanie takich programów jak Gmail „to głupota – a nawet gorzej niż głupota”.

W ostatnich latach takie koncepcje, jak chmury obliczeniowe, dystrybucja oprogramowania w modelu SaaS i aplikacje sieciowe Web 2.0, stały się częścią głównego nurtu branży IT. Coraz więcej firm, w tym takich gigantów, jak Google, Microsoft czy IBM, inwestuje coraz więcej pieniędzy w dostarczanie informacji i oprogramowania przez Sieć. Twórca Oracle'a Larry Ellison powiedział kilka dni temu: „Interesującym faktem dotyczącym chmur obliczeniowych jest to, że umieściliśmy w nich wszystko to, co zrobiliśmy wcześniej. Nie potrafię wyobrazić sobie niczego, co jeszcze nie zostało wciągnięte do chmury obliczeniowej. Nasz przemysł prześcignął nawet rynek mody damskiej, w której trend jest najważniejszy. Może jestem idiotą, ale nie mam pojęcia, dlaczego tyle o tym rozmawiamy. O co chodzi? Przecież to bełkot i szaleństwo. Kiedy to się zatrzyma?”.

Strona Komitetu Wolny Kaukaz atakowana przez hackerów

Kraj | Represje | Technika

Nie ustają ataki na stronę organizacji Komitetu Wolny Kaukaz, która zajmuje się propagowaniem informacji na temat sytuacji na Kaukazie.

Grupa aktywistów skupia swoje działania na pomocy uchodźcom czeczeńskim przebywającym w Polsce, ponadto organizuje protesty przeciwko łamaniu praw człowieka. Komitet Wolny Kaukaz jest jedną z niewielu organizacji w Polsce, która na bieżąco uzyskuje oraz przekazuje informacje z tamtych terenów.

Strona internetowa Komitetu Wolny Kaukaz atakowana przez hackerów

Kraj | Represje | Technika

Jak piszą na stronie Komitetu Wolny Kaukaz, nie ustają zmasowane ataki rosyjskich "cyber-bandytów" na stronę internetową KWK. Zmasowane ataki rozpoczęły się kilka dni przed wybuchem wojny w Gruzji. W samym tylko sierpniu przeprowadzono co najmniej 4 próby zniszczenia strony i tym samym zamknięcia ust aktywistom.

Dodatkowe zabezpieczenia oraz blokowanie wszelkich ip komputerów nie powiodło się. Kolejne dni przynoszą dalsze zmasowane ataki. Administratorzy serwera nie są w stanie nadążyć z blokowaniem połączeń hackerów. Dziś rano działaczy Komitetu Wolny Kaukaz powiadomiono, że z powodu obciążeń związanych z atakiem na stronę, administrator serwera wypowiada umowę i w ciągu 7 dni muszą przenieść stronę do innego usługodawcy.

Działacze oraz działaczki KWK mają nadzieję, że uda się obronić stronę internetową, gdyż nie mają zamiaru zamilknąć i wciąż chcą podawać niezależne informacje o bohaterskiej walce narodów Kaukazu o wyzwolenie spod rosyjskiej okupacji.

Antykremlowski administrator www zamordowany przez policję

Świat | Tacy są politycy | Technika

Serwis Slashdot, donosi za agencjami AFP i Interfax o śmierci 'antyrządowego' administratora strony www, podczas kiedy był przetrzymywany przez policję w Inguszetii, prowincji w południowej Rosji.

Policja zatrzymała właściciela serwisu Ingushetiya.ru, Magomeda Jewlojewa zaraz po tym jak wysiadł z samolotu w Inguszetii. "Jewlojew... był prominentnym przeciwnikiem pro-kremlowskiego prezydenta Inguszetii, Murata Zjazikowa (bliskiego sprzymierzeńca Putina, obecnie premiera Rosji). Prokuratura rozpoczęła dochodzenie w sprawie morderstwa po tym jak Jewlojew został postrzelony w głowę, po czym niewiele później zmarł w szpitalu.

Google zrywa współpracę z Forestle ws. ochrony lasów deszczowych

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Technika

Korporacja Google zakończyła współpracę ze stroną Forestle.org ws. przekazywania pieniędzy na ochronę lasów deszczowych - informuje Dziennik Internautów. Powodem było to, że według Google strona Forestle zachęcała do sztucznych kliknięć w linki sponsorowane.

W opinii Forestle firma Google w rzeczywistości przestraszyła się popularności Forestle. Wczoraj zielona wyszukiwarka zarobiła 200 USD, co miało uratować 4 tys. m2 lasu.

Monbiot: Tarcza antyrakietowa - kto dał się w to wrobić?

Militaryzm | Publicystyka | Tacy są politycy | Technika

Polska jest kolejnym jeleniem dla Ameryki, której politykę zagraniczna kształtują waszyngtońscy lobbyści z branży zbrojeniowej.

Zgoda na zainstalowanie przez Polskę amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej to oryginalny sposób, aby odebrać sobie życie. Podczas gdy Rosja demonstruje, co może stać się jej byłym sługusom, gdy ją zdenerwują, Polska wtyka kij w mrowisko. Zgodnie z oczekiwaniami Polaków Rosjanie odpowiedzieli na ich decyzję zapowiedzią, że zrównają sąsiednie państwo z ziemią. Okazało się więc, że system obrony przeciwrakietowej jest jednak potrzebny: może się przydać, aby przechwytywać rakiety wystrzeliwane przez Rosjan w stronę Polski, Czech i Wielkiej Brytanii w akcie zemsty za... ich zaangażowanie w projekt systemu obrony przeciwrakietowej.

Tarcza przeciw komu?

Rząd amerykański utrzymuje, że wyrzutnie rakiet przechwytujących, które mają stacjonować na wybrzeżu Bałtyku, nie mają żadnego związku z Rosją: ich celem ma być ochrona Europy i USA przed międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi, których nie mają ani Iran ani Korea Północna. I właśnie dlatego wyrzutnie mają być umieszczone w Polsce, która - jak przecież każdy przeciętnie inteligentny uczeń wie z lekcji geografii - graniczy z oboma państwami zbójeckimi.

System pozwoli nam ze spokojem patrzeć w przyszłość, gdzie - według Pentagonu - wyrzutnie przeciwrakietowe będą "chronić nasz kraj () i naszych przyjaciół i sojuszników przed atakami z użyciem pocisków balistycznych"; o ile Rosjanie wspaniałomyślnie zdecydują się zaczekać, aż system zacznie działać i dopiero wtedy zaserwują nam bombkę atomową. Dobra wiadomość jest taka, że przy obecnym tempie skuteczny system obrony antyrakietowej zacznie działać za około 50 lat. Zła wiadomość jest taka, że mniej więcej od 60 lat wszyscy powtarzają, że tarcza zacznie działać za pół wieku.

Ustawione testy

Prace nad systemem trwają od 1946 r. i do tej pory udało się uzyskać wielkie nic. Czytając oświadczenia prasowe amerykańskiej Agencji Obrony Przeciwrakietowej można odnieść wrażenie, że jest zupełnie inaczej: słowo "sukces" pojawia się w nich częściej niż jakikolwiek inny rzeczownik. Rzeczywiście, w ramach programu udało się zestrzelić dwie z pięciu rakiet wystrzelonych w ostatnich 5 latach podczas testów głównego elementu tarczy, czyli Naziemnego Systemu Zwalczania Rakiet w Środkowej Fazie Lotu (Ground-Based Midcourse Defense - GMD). Niestety takie próby w niczym nie przypominają prawdziwego ataku nuklearnego.

Wszystkie przeprowadzone do tej pory testy - udane i nieudane - były ustawione. Cel, jego rodzaj, tor i docelowy punkt uderzenia były znane przed rozpoczęciem prób. Do testów wykorzystuje się zawsze po jednym pocisku, bo system nie dałby sobie rady z dwoma lub więcej. W przypadku zastosowania pocisków-przynęt, nie były one podobne do właściwego celu i system identyfikował je z dużym wyprzedzeniem. Aby wzmocnić wrażenie, że prace nad systemem przynoszą same sukcesy, ostatnie testy przeprowadzane są w jeszcze mniej realnych warunkach: agencja całkiem zaprzestała stosowania przynęt podczas testów systemu GMD.

Oszukać system

Tarcza antyrakietowa ma jedną podstawową wadę: nie wiadomo jak wyrzutnie rakiet przechwytujących miałyby przechytrzyć wroga. Ja zauważa Philips Coyle - były wysoki urzędnik Pentagonu, odpowiedzialny za obronę przeciwrakietową - sposobów na oszukanie systemu obrony jest nieskończenie wiele. Inne państwo może wystrzelić jeden prawdziwy pocisk wraz z kilkoma fałszywymi, wyglądającymi identycznie jak właściwy pocisk na ekranie radaru czy w podczerwieni. Obecnie nawet balon czy kawałki folii metalowej mogą przyczynić się do awarii systemu. Wystarczy pomalować pocisk na biało, aby zmniejszyć jego podatność na wykrycie przez laser o 90 proc. Ta "wyrafinowana" technologia kamuflażu, dostępna w sklepie budowlanym za rogiem, oznacza, że można wyrzucić do kosza kolejny element programu antyrakietowego, na który już wydano grube miliardy. Wrogie państwo może zresztą zrezygnować z pocisków balistycznych na rzecz rakiet samosterujących, z którymi system nie da sobie rady.

Obrona antyrakietowa jest tak droga, a sam system można oszukać tak niewielkim kosztem, że gdyby amerykański rząd poważnie myślał o wprowadzeniu w życie programu, który byłby skuteczny, naraziłby kraj na bankructwo podobnie jak to miało miejsce w przypadku wyścigu zbrojeń, który doprowadził do upadku Związek Radziecki.

Inwestując kilka miliardów dolarów w technologie oszukiwania radarów Rosja zmusiłaby USA do wydania trylionów dolarów na środki zwalczania pocisków. Przy takim stosunku kosztów nawet Iran byłby w stanie doprowadzić USA do bankructwa.

Rozwój spiralny

Stany Zjednoczone wydały między 120 a 150 miliardów dolarów na program od czasu gdy Ronald Reagan wznowił prace nad nim w 1983 r. Za rządów George'a Busha tempo wydatków wzrosło. Pentagon wnioskuje o 62 miliardy na najbliższe 5 lat, co daje całkowity koszt na lata 2003-13 w wysokości 110 miliardów dolarów. Nie ma jasnych kryteriów sukcesu. Według opracowania opublikowanego w czasopiśmie "Defense and Security Analysis" Pentagon stworzył nowy system finansowania, aby program obrony przeciwrakietowej nie podlegał rządowym standardom rachunkowości. System nazywa się "rozwój spiralny" i jest to bardzo celna nazwa, bo koszty wymykają się tu spod kontroli.

"Rozwój spiralny" oznacza, według dyrektywy Pentagonu, że "w chwili rozpoczęcia programu nie są znane wymogi końcowe". Zamiast tego system może rozwijać się tak, jak się podoba urzędnikom. Rezultat jest taki, że nikt nie ma bladego pojęcia, jakie cele program ma osiągnąć lub czy już je osiągnął. Nie ma żadnych ustalonych terminów, żadnych ustalonych kosztów dla żadnego elementu programu, nie ma kar za opóźnienia lub niepowodzenia, nie ma norm według których można by system ocenić. Jednocześnie ten monstrualny plan nie jest w stanie osiągnąć tego, co warta kilkaset dolarów praca dyplomatów osiągnęłaby w jedno popołudnie.

Worek bez dna

Dlaczego więc rząd wydaje miliardy na program, który jest skazany na porażkę? Wskazówka: odpowiedź zawarta jest w pytaniu. Program jest kontynuowany właśnie dlatego, że nie działa.

Amerykańska polityka jest zgniła aż do kości, bo ani Republikanom ani Demokratom nie udało się dojść do ładu z kwestią finansowania kampanii. Ale za kadencji Busha korupcja osiągnęła poziom zbliżony do Nigerii. Rząd federalny realizuje szeroko zakrojony program pomocy społecznej dla korporacji, wynagradzając je miliardowymi kontraktami za miliony dolarów przekazywane w formie darowizn dla partii politycznych. Obrona antyrakietowa to największe koryto ze wszystkich, taki magiczny worek bez dna. Fundusze płynące do firm wytwarzających produkty i świadczących usługi z zakresu obronności i przestrzeni powietrznej nigdy go nie wypełnią i trzeba je będzie bez przerwy wpompowywać, bo system nigdy nie będzie działał jak należy.

Przynęta Ameryki

Aby strumień pieniędzy nie przestał płynąć, administracja wyolbrzymia zagrożenia ze strony krajów, które nie mają możliwości wystrzelenia bomby atomowej i ignoruje możliwość reakcji ze strony państw, które taką możliwość mają. W Rosji też nie brakuje korupcyjnych ciągot. Na twarzach rosyjskich generałów i szefów urzędów obrony rysował się ponury uśmiech, gdy zrozumieli, że amerykańskie posunięcia pomogą im powiększyć władzę i będą usprawiedliwieniem dla żądań powiększenia budżetów. Stara biedna Polska, jak Czechy i Wielka Brytania dała się wmanewrować i stała się przynętą Ameryki.

Próby zrozumienia amerykańskiej polityki zagranicznej w kategoriach racjonalnego zaangażowania w problemy międzynarodowe czy skutecznej metody wywierania wpływu na świat nie mają najmniejszego sensu. Interesy rządu zawsze były prowincjonalne. Stara się on uspokajać lobbystów, wpływać na zmiany poglądów opinii publicznej w kluczowych momentach politycznego cyklu, zadowalać szalone chrześcijańskie fantazje i dogadzać koncernom telewizyjnym kierowanym przez ekscentrycznych miliarderów. Stany Zjednoczone tak naprawdę nie prowadzą polityki zagranicznej. Mają tylko zestaw polityk krajowych, które próbują realizować także poza własnymi granicami. To, że straszą świat 57 rożnymi wersjami zniszczenia świata nie ma znaczenia dla obecnej administracji. Ważne jest tylko to, kto dostanie kasę i jakie będą z tego korzyści polityczne.

George Monbiot

Źródło: The Guardian

Serwis dla organizacji non profit

Świat | Miejsca | Technika

Irlandzka firma Ammado Internet Services uruchomiła serwis społecznościowy dla trzeciego sektora - organizacji non profit oraz osób prywatnych w jakikolwiek sposób zaangażowanych w tego typu działalność.

Platforma ammado ma ułatwić wymianę idei i komentarzy pomiędzy organizacjami non profit z całego świata, a także na linii osoby prywatne - organizacje pożytku publicznego. Pomoże to działaczom społecznym dotrzeć ze swymi pomysłami do szerokiego, międzynarodowego grona użytkowników.

Serwis umożliwia łączenie się zarówno w otwarte dla szerszego grona, jak i zamknięte (prywatne) społeczności, co wykorzystuje się do tworzenia bezpiecznych platform komunikacyjno-dyskusyjnych dla członków danej organizacji. Witrynę zaopatrzono w specjalne funkcje takie, jak przygotowywanie petycji i kampanii online, tworzenie banków multimediów i dokumentów.

Torrenty społecznie zaangażowane

Świat | Ruch anarchistyczny | Technika

OneBigTorrent.org jest wyszukiwarką plików .torrent oraz linków ed2K przeznaczoną do wymiany treści związanych z takimi tematami jak sprawiedliwość społeczna, niezależne media, polityka radykalna, ekologia, etc.

Materiał posegregowany jest w działy w których znajdują się zarówno filmy dokumentalne, jak i wykłady oraz e-książki. Z serwisem związane jest także forum.

Kanał XML