Ubóstwo

Bułgarzy mają dość drożyzny

Świat | Protesty | Ubóstwo

Bułgarzy zaprotestowali dziś przeciwko wysokim cenom głównie prądu i paliw, ustanawianym przez ich producentów i dostawców - podaje Wyborcza.biz. Żądają, aby rząd doprowadził do zahamowania wzrostu cen paliw, m.in. przez obniżenie stawki podatku VAT (z 20 do 12 proc.). Osoby niezadowolone z monopolistycznych praktyk dostawców energii elektrycznej, operatorów telefonii komórkowej oraz wielkich sieci handlowych przyszły protestować pod siedzibę rządu. Dodatkowo sznury samochodów blokowały skrzyżowania, a także stacje benzynowe w dużych miastach, ustawiając się w kolejkach po niewielkie ilości paliwa. W kolejnych dniach akcja protestacyjna ma się rozszerzyć.

Już 2 mln Polaków ma problemy z wypłacalnością

Kraj | Ubóstwo

Nasze zadłużenie wciąż rośnie. Coraz więcej Polaków ma problem z terminowym opłacaniem rachunków i rat kredytów. Tylko w ciągu ostatnich 3 miesięcy do grona zadłużonych dołączyło 50 tys. Polaków - informuje RMF FM.

Biuro Informacji Gospodarczej przygotowalo kolejny raport dotyczący zadłużenia Polaków. Wynika z niego, że z regularnym płaceniem rachunków i rat ma problem już 2 mln Polaków. W ubiegłym roku ich liczba wzrosła o 300 tys.

Tak zwany przeciętny klient podwyższonego ryzyka, czyli osoba mająca problemy z terminowym opłacaniem rat i rachunków, to mężczyzna w wieku 30-39 lat, mieszkający w woj. śląskim lub mazowieckim. Jego średnie zadłużenie to 13 tys. 861 zł - informuje dziennik.pl.

Maroko: 25-letnia kobieta spaliła się w proteście przeciw niesprawiedliwości

Świat | Prawa kobiet/Feminizm | Ubóstwo

Fadwa Laroui, niezamężna 25-letnia kobieta, matka dwójki dzieci, oblała się benzyną i podpaliła przed ratuszem w Souk Sebt w środkowym Maroko. Przyczyną jej desperackiego czynu była odmowa przyznania jej mieszkania. Urzędnicy motywowali swoją decyzję tym, że była ona samotną, niezamężną matką - co jest powodem do wykluczenia społecznego w Maroku.

http://lakome.com/politics/78-news-politics/2749-2011-02-24-15-14-25.htm...

Tysiące ludzi protestuje w Indiach

Świat | Protesty | Ubóstwo

W jednej z największych w ostatnich latach antyrządowych manifestacji wzięło udział co najmniej 50 tys. ludzi, którzy przeszli przez centrum stolicy Indii w kierunku parlamentu. Demonstranci przybyli do stolicy autobusami i pociągami z całego kraju. PJ Raju, sekretarz jednego ze związków sprzyjających rządzącemu Indyjskiemu Kongresowi Narodowemu powiedział, że ich liczba może się jeszcze zwiększyć, ponieważ tylko z jego organizacji do protestów ma się przyłączyć 100 tys. ludzi.

Jak podkreśla Reuters demonstracja w Delhi to najnowsza z fali protestów na całym świecie, w tym na Bliskim Wschodzie i Afryce, wywołanych przez rosnące ceny żywności. Indie, w których mieszka ponad miliard ludzi i które mają trzecią największą gospodarkę w Azji, zmagają się z dwucyfrowym wzrostem cen artykułów spożywczych, co najbardziej uderza w najbiedniejszych.

Zdaniem agencji Reutera obecność związkowców kojarzonych z partią premiera Manmohana Singha pokazuje zaniepokojenie działaniami rządu, któremu nie udaje się powstrzymać inflacji. By zahamować rosnące ceny indyjski bank centralny w ciągu roku podnosił stopy procentowe siedmiokrotnie jednak okazało się to nieskuteczne, ponieważ wzrost cen produktów żywnościowych spowodowała przede wszystkim zła pogoda i niska podaż.

Problem biedy może dotyczyć 13 mln Polaków

Kraj | Gospodarka | Ubóstwo

Jak wynika z raportu "Ubóstwo i wykluczenie społeczne w Polsce" problem ubóstwa może dotyczyć nawet 13 mln Polaków. Liczba osób żyjących w skrajnej biedzie oscyluje wprawdzie wokół 2 mln, ale coraz bardziej rośnie odsetek tych, którzy mają problemy z zaspokojeniem podstawowych potrzeb materialnych.

Autorzy raportu podkreślają, iż dotąd z ubóstwem kojarzyły się zjawiska takie, jak bezrobocie, alkoholizm czy wyuczona bezradność. Obecnie jednak, z powodu niskich pensji, niepewnych miejsc pracy i niekorzystnych form zatrudnienia, problem ten zaczął dotyczyć także osób wykształconych, a nawet pracujących na pełen etat. Dodatkowo do grupy tej zaliczono nastolatków, mieszkających na wsi z rodzicami i co najmniej trójką rodzeństwa, samotne matki (zwłaszcza z niepełnosprawnymi dziećmi) oraz mieszkańców miejskich enklaw biedy. Raport został przygotowany przez Anti-Poverty Network i Social Watch. Jego autorzy zwrócili uwagę na fakt, iż do określenia poziomu zamożności społeczeństwa nie wystarczy jedynie wskaźnik wysokości PKB.

Imigranci wykorzystywani w Polsce

Kraj | Dyskryminacja | Gospodarka | Prawa pracownika | Ubóstwo

W Polsce mieszka od 200 tys. do nawet pół miliona nielegalnych imigrantów. To głównie przybysze z Ukrainy, którzy za zarobione w Polsce pieniądze utrzymują tam całe rodziny. Większość z nich jest tu "nielegalnie", nie maja pozwolenia na pracę, pracują więc na czarno przez co łatwo stają się ofiarami przestępców i nieuczciwych pracodawców. Starają się być "przezroczyści", by nie zostać deportowanymi.

Mimo że są tu czasem z całymi rodzinami, nie posyłają dzieci do szkoły oraz nie płacą składki na ubezpieczenie zdrowotne więc nie mogą korzystać z opieki zdrowotnej.

Podwyżki cen , końca nie widać

Kraj | Ubóstwo

Od roku właściwie nie informujemy o niczym innym, jak o kolejnych podwyżkach. Były wśród nich podwyżki giganty od kilkuset procent za użytkowanie wieczyste do 1500% na usługi poligraficzne. I mniejsze, nie mniej bulwersujące, po kilkadziesiąt procent na niektóre artykuły spożywcze. Najgorsze, że to wcale nie koniec.

Ceny warzyw i owoców już są bardzo wysokie. A może być jeszcze gorzej. I wcale nie przez podwyżkę VAT. Płacimy więcej, bo w 2010 roku słabe były zbiory. Kolejna klęska nieurodzaju spowoduje, że za zwykłą marchewkę, ogórki czy jabłka zapłacimy o 50% więcej. To ostrożne szacunki, biorąc pod uwagę, że w tym roku hurtowe ceny kapusty pekińskiej skoczyły o bagatela 200%, czosnku o 100%, ***ów o 97%, a jabłek 77%, rzeczonej marchewki o 63%.

Spekulacje podbijają ceny żywności

Świat | Gospodarka | Ubóstwo

Główną przyczyną wzrostu cen żywności w ostatnich miesiącach na świecie są spekulacje na rynkach rolnych - twierdzi dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej prof. Andrzej Kowalski.

Obecny kryzys finansowo-gospodarczy przebiega dość nietypowo. Analitycy nie są jeszcze pewni, czy zastój gospodarczy już się kończy, czy będzie jakieś kolejne załamanie. Oznacza to, że inwestorzy nie wiedzą, w co lokować pieniądze - wyjaśnia Kowalski. Dodał, że tylko 20-30 proc. światowych zasobów finansowych pracuje w tzw. sferze realnej, czyli finansuje gospodarkę, resztę można zaliczyć do kapitału spekulacyjnego.

Przyczyny kryzysów gospodarczych: koncentracja bogactwa, zablokowany obieg pieniądza i jego dewaluacja

Świat | Gospodarka | Publicystyka | Ubóstwo

 giving what we can: wikimedia Wikimedia Michalovesphotography Spadek wydatków konsumenckich
I. EKSTREMALNA KONCENTRACJA BOGACTWA

Pierwszą z przyczyn kryzysów gospodarczych jest koncentracja bogactwa. Mimo że bogactwo świata stale wzrasta, niemal całą jego część przywłaszczają najbogatsi. Przykładowo prezesom międzynarodowych korporacji wypłaca się pensje w papierach wartościowych, które nawet Fortune nazywa „skandalicznymi”! W 2006 roku roczna wypłata dyrektora firmy Yahoo! wyniosła 174 mln USD. Szef koncernu naftowego Occidental Petroleum otrzymał 322 mln USD. Koncern Apple Computers wypłacił swemu prezesowi (którym jest Steve Jobs) wynagrodzenie w wysokości 648 mln USD, tj. ponad 30 000 razy tyle, ile w firmie Apple Computers zarabia rocznie początkujący pracownik!*1

W ciągu czterech lat 2003-2006 majątek 52 najbogatszych ludzi świata co najmniej się podwoił, wynosząc łącznie ponad 1 bln USD.*2 Jest to więcej, niż wyniósł łącznie roczny dochód połowy ludzkości — 3 mld ludzi.

II. ZABLOKOWANY OBIEG PIENIĄDZA

Inną przyczyną globalnych kryzysów jest zablokowany obieg pieniądza. Ogromna większość majątku najbogatszych nie jest inwestowana w żaden produktywny sposób. Pieniędzy tych nie pożytkuje się, aby zakładać nowe firmy, wypłacać wyższe pensje czy produkować więcej dóbr. Codziennie ok. 1,9 bln USD zmienia właścicieli w wielkim kasynie spekulacji, gdy skłonieni perspektywą szybkiego wzbogacenia się inwestorzy grają na giełdach papierów wartościowych.*3

Jakie znaczenie inwestycje arcybogatej elity mają dla reszty świata? Ogromne! Dzisiaj gospodarka kapitalistyczna jest coraz bardziej współzależna i wzajemnie powiązana. Gdy pada giełda w Nowym Jorku lub gdy spada wartość dolara, w ciągu kilku minut inne giełdy i gospodarki na świecie także zaczynają upadać.

Bogacze dysponują wystarczającym kapitałem, aby inwestować w nowe zakłady pracy, lecz tylko nieliczni chcą wkładać tyle pracy dla niskiego poziomu zysków. Zamiast tego preferują hazard spekulacyjny taki jak rynek akcji, rynek terminowy, nieruchomości, handel walutami itp., gdyż te obszary inwestycji dają szansę szybkiego osiągnięcia dużych zysków. Problem w tym, że spekulacyjne inwestycje tworzą niewiele miejsc pracy i prowadzą do skupienia majątku społeczeństwa w rękach coraz węższej grupy osób.

Ponieważ w rękach nielicznych pozostają skupione niewyobrażalne bogactwa, nie trafiając do żadnego produktywnego obiegu, słabnie siła nabywcza większości społeczeństwa. Gospodarka Ameryki Północnej była najsilniejsza na świecie, lecz mimo to w ciągu 4 lat w zakładach produkcyjnych znikło tam aż 3,2 mln miejsc pracy — tj. zlikwidowano co szóste stanowisko pracy*4. W 2005 roku w USA ponad 2 mln Amerykanów zgłosiły do sądów wnioski o ogłoszenie niewypłacalności, tj. bankructwa*5.

Na planecie jest coraz więcej biedy. W 2006 r. w Ameryce Łacińskiej żyło 560 mln ludzi, lecz prawie połowa z nich — 250 mln — egzystowała poniżej granicy ubóstwa. Z badań ogłoszonych przez organizację UNICEF wynika, że co drugi mieszkaniec planety żyje za mniej niż 2 USD dziennie. Co trzeci nie ma dostępu do elektryczności. Co czwarty żyje za mniej niż dolara dziennie. Co piąty nie ma czystej wody pitnej. A co szósty dorosły cierpi głód.
Oprócz ludzi cierpi również środowisko naturalne, dewastowane wskutek chciwości człowieka. Przez ostatnie 15 lat nasza planeta straciła 1/3 lasów, jedną czwartą swych wierzchnich warstw gleby i 1/5 ziem uprawnych. Według niektórych prognoz w następstwie wylesienia jeszcze w tym dziesięcioleciu dojdzie do globalnego kryzysu wodnego.

III. DEWALUACJA PIENIĄDZA

Kolejną przyczyną kryzysów gospodarczych jest dewaluacja pieniądza i wynikająca z tego niestabilność walutowa: niestabilny pieniądz nie może być stabilnym środkiem rozliczeniowym. Zjawisko to można zaobserwować w dzisiejszej gospodarce, gdzie dolar i inne waluty nie posiadają już oparcia w rezerwach złota czy innym rzeczywistym majątku. Rządy i korporacje drukują coraz więcej „pieniędzy wirtualnych”, tj. papierów wartościowych, obligacji skarbu państwa, akcji giełdowych, a przede wszystkim powszechnie wprowadzają rozliczenia kredytowe, zachęcając konsumentów i przedsiębiorców do kupowania na kredyt.

Największym dłużnikiem wśród państw są Stany Zjednoczone. Narodowe zadłużenie USA wynosi ok. 14 bln USD (14 111 698 161 271 USD). Rząd stale wprowadza do obiegu nowe obligacje, banknoty i papiery wartościowe w celu obsługi tego długu. Łączna suma kwot pożyczanych dziennie na wydatki rządowe wynosi 4 mld dolarów. Szacunkowo 54% budżetu federalnego pochłaniają bieżące wydatki wojskowe i finansowanie przeszłych inicjatyw wojennych*6. Deficyt handlowy wynosi 48 mld USD*7. Jeśli z jakiegoś powodu zaufanie światowych inwestorów pokładane w gospodarce USA zostanie nadwątlone, największa gospodarka w historii świata rozsypie się niczym domek z kart.

Opracowanie za: Maheshvarananda „After Capitalism: Prout's Vision for a New World”, niektóre dane uaktualniłem.

*1. Scott DeCarlo, "Big Paychecks", Forbes, 3 maja 2007.
*2. „World’s Richest People”, Forbes, 2006 (Lista najbogatszych ludzi świata w 2006 roku opublikowana przez magazyn Forbes).
*3. Walden Bello, „All Fall Down”, Foreign Policy In Focus, styczeń 2007.
*4. Martin Crutsinger, „Factory Jobs: 3 Million Lost Since 2000” (Likwidacja 3 milionów miejsc pracy w fabrykach od 2000 roku), Associated Press, 20 kwietnia 2007.
*5. National Public Radio, „The Marketplace Report: U.S. Bankruptcy Rate Soars” (Raport o stanie rynku: alarmujące proporcje bankructw w USA), 27 marca, 2006.
*6. Obejmuje to Ministerstwo Obrony Narodowej (653 mld USD), wydatki zbrojeniowe innych ministerstw (150 mld USD) oraz szacunkowe dodatkowe kwoty (162 mld USD). „Wydatki związane z przeszłymi inicjatywami wojskowymi” to wypłaty świadczeń weteranom oraz odsetki 80% z zaciągniętych kredytów na wydatki wojenne. Dane zostały opublikowane przez Ligę Przeciwników Wojny (War Resisters League) pod adresem http://www.warresisters.org/piechart.htm
*7. http://www.americaneconomicalert.org/ticker_home.asp.

Wrocław: Urzędnicy planują wyrzucić samotną matkę z dwójką dzieci z zajęłego pustostanu

Kraj | Lokatorzy | Prawa kobiet/Feminizm | Tacy są politycy | Ubóstwo

Pani Beata Barniak wraz z dwójką dzieci zajęła jeden z wrocławskich pustostanów. Zgłosiła to administracji i... natychmiast otrzymała nakaz jego opuszczenia. Samotna matka nie ma gdzie się podziać. Pani Beata Barniak wywarzyła drzwi i przyniosła do pustostanu swoje rzeczy, bo nie mogła dłużej żyć w jednopokojowym mieszkaniu z kłócącymi się i pijącymi rodzicami. Nie może wyjść z mieszkania, bo nie ma kluczy, by je zamknąć. Wieczorami pali świeczki, bo nie ma prądu i gazu. Kobieta samotnie wychowuje dwójkę dzieci. 4-letni Marcinek ma astmę i wodogłowie.

Gdy pani Beata zajęła pustostan sama powiadomiła o tym administrację. Chciała mieszkanie wyremontować i opłacać czynsz.

Ta pani włamała się do mieszkania wyłamując drzwi [...] W każdym rejonie mamy kilka takich spraw rocznie, z reguły wszystkie lokale udaje nam się odzyskać - powiedziała Izabela Czuban ze spółki Wrocławskie Mieszkania. Pani Beata ma nakaz opuszczenia mieszkania. O jej "samowoli" zarządca powiadomił już policję.

Polska na skraju bankructwa?

Kraj | Gospodarka | Ubóstwo

Świat obiegła informacja o tym, że nad Polską wisi groźba niewypłacalności. Co więcej, zdaniem ekonomistów rząd nie ma żadnych pomysłów na przeciwdziałanie tej sytuacji. Brytyjski bank inwestycyjny Barclays Capital zalecił swoim klientom kupowanie 10-letnich instrumentów typu CDS (credit default swap) na polski dług. Będą oni mogli na tym sporo zarobić, jednocześnie pogarszając odbiór naszej sytuacji finansowej przez rynki, gdyż inwestor może już posiadać takie obligacje bądź być spekulantem.

Rząd nie ma realnego planu zreformowania finansów publicznych. Nie ma również planu zapobiegania wzrostowi długu publicznego. Dlatego prawdopodobne są dalsze duże emisje polskiego długu rządowego - twierdzi Daniel Hewitt, londyński ekonomista Barclays Capital. Polska, jego zdaniem, wkrótce może podzielić los Irlandii - czyli stać się niewypłacalnym krajem ze skokowo rosnącym deficytem.

Sposób na kryzys? Napad na bank

Kraj | Ubóstwo

W ostatnich trzech latach z roku na rok rośnie liczba skoków na banki. W 2008 roku było w Polsce zaledwie 50, rok później już blisko 150, a w ubiegłym roku - 170. - Napady, z jakimi mieliśmy do czynienia, to nie sprawka zorganizowanych grup przestępczych czy niebezpiecznych, bezwzględnych bandytów - mówi Katarzyna Czepil z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy. Potwierdzają to statystyki Komendy Głównej Policji w Warszawie, z których wynika, że najczęściej na banki napadają bezrobotni i ludzie zdesperowani.

Za każdym razem łupem padają niewielkie sumy - od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W bankach dzisiaj nie ma wielkich pieniędzy, transakcje odbywają się elektronicznie, bezgotówkowo. Wciąż pokutuje jednak stereotyp, że w bankach są miliony w gotówce. Nie ma ich. Każdy kto robi skok jest zwyczajnie rozczarowany, kiedy w takim bierze kilka tysięcy. Z danych Związku Banku Polskich wynika, że w 2009 roku w 146 napadach na banki skradziono trochę ponad 2 mln. zł, czyli średnio z jednej placówki ginęło niespełna 15 tys. zł.

Warszawa: Reforma OFE, reforma emerytur. Spotkanie dyskusyjne

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika | Ubóstwo
2011-02-05 17:00
2011-02-05 20:00

 Plakat5 lutego w Warszawie zapraszamy na inauguracyjne spotkanie Klubu Dyskusyjnego LA - tematem dyskusji będą proponowane przez rząd PO zmiany w systemie emerytalnym, które będą dla nas punktem wyjścia do ogólniejszej dyskusji o systemach emerytalnych.

Reforma OFE, reforma emerytur - bieda-emerytury czy sprawiedliwy system emerytalny?

Na początku tego roku, rząd Platformy Obywatelskiej zapowiedział obniżenie kwot składek emerytalnych przekazywanych do OFE - w ramach reformy więcej pieniędzy ma trafiać do ZUS, a mniej do prywatnych funduszy. Propozycje rządowe na nowo rozbudziły dyskusję o polskim systemie emerytalnym - na ile jest on wydajny, sprawiedliwy, lepszy od innych... W centrum tej dyskusji leży dylemat: jaki sposób organizacji systemu emerytalnego jest lepszy?

Ten oparty na międzypokoleniowej solidarności gdzie pracujący finansują świadczenia emerytów (utożsamiany z ZUSem i nazywany repartycyjnym) czy indywidualny system w którym każdy oszczędza na swoją emeryturę sam (kojarzony z OFE). Obydwa rozwiązania mają też określone konotacje polityczne - liberałowie skłonni są popierać system indywidualny, a socjaldemokracja - repartycyjny. W tej - niewątpliwie kluczowej debacie, rzadko usłyszeć można jakiś inny punkt widzenia - czy to oznacza, że dla powyższego dylematu nie ma alternatywy?

Biorąc za punkt wyjścia obecne propozycje rządu, zastanowimy się:

- jakie istnieją modele systemów emerytalnych i czym się różnią miedzy sobą?
- na czym polegała reforma systemu emerytalnego w 1999 r.?
- jakie cechy powinien spełniać dobrze zorganizowany system emerytalny?
- w jaki sposób poszczególne rozwiązania przekładają się na realizację takich wartości jak: dobrobyt, wzrost gospodarczy, równość i sprawiedliwość?
- czy istnieje alternatywa dla dylematu ZUS czy OFE?

Spotkanie odbędzie się 5 lutego (sobota) o godz. 17:00
Centrum Społeczne Młodych Socjalistów
Warszawa Śródmieście, ul. Hoża 5/7 lok. 81


Patronat medialny:
Przegląd anarchistyczny, Lewica.pl, Le Monde Diplomatique edycja polska

Idzie drożyzna, idzie głód

Świat | Gospodarka | Ubóstwo

 Kathe Kollwitz, HungerCeny żywności na świecie rosną jak oszalałe. Wyliczany przez FAO, agendę ONZ ds. wyżywienia i rolnictwa, indeks cen żywności, obejmujący 55 produktów, wspiął się ostatnio na najwyższy poziom od 2,5 roku, napędzany głównie zwyżką cen cukru, pszenicy, kukurydzy i soi. Analitycy są pewni, że to nie koniec marszu.

Zwyżka notowań pszenicy na światowych rynkach o ponad 60 proc. od lata przełożyła się na ponad 20-procentowy wzrost cen mąki u nas. W ślad za nią mocno drożeje pieczywo, którego ceny w zeszłym roku wzrosły o prawie 10 proc., a także makarony i ciasta. W czołówce tego wyścigu cen są też owoce i warzywa, za które płacimy obecnie 15-20 proc. więcej niż przed rokiem (jabłka i pomidory podrożały o ponad połowę), w podobnym stopniu za masło i dużą część produktów nabiałowych. Wyraźnie, o jedną dziesiątą, zdrożały też drób i cukier. – Średni wzrost cen żywności w ciągu ostatniego roku wyniósł 5-6 proc. – szacuje Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Opublikowany właśnie raport ONZ mówi o 25-procentowym wzroście cen produktów żywnościowych w 2010 roku na świecie. U nas hamował je umacniający się od połowy roku złoty, zmniejszając koszty importu. W tym roku trudniej na to liczyć, bo przy obecnych notowaniach złotego do euro (3,85-3,90 zł) czy do dolara (poniżej 2,90 zł) raczej nie można się spodziewać dalszego umacniania naszej waluty.

„Pensja Polaka” czyli propaganda sukcesu „Gazety Wyborczej”

Kraj | Gospodarka | Publicystyka | Ubóstwo

„Gazeta Wyborcza” (GW) jest jednym z mediów, które najbardziej emocjonalnie reaguje na wszelakie próby podważenia „osiągnięć” transformacji systemowej. Możemy być pewni, że gdy któryś z polityków lub inny przedstawiciel elit (poglądy osób z poza tego kręgu są po prostu przemilczane) wyrazi niepochlebną opinię o systemowych uwarunkowaniach panującego ustroju, następnego dnia, któryś z redakcyjnych komentatorów wyszydzi go lub zruga, w zależności od rangi wypowiedzi, na pierwszej lub drugiej stronie papierowego wydania dziennika.

Możemy być również pewni, że gdy jakaś mniej lub bardziej poważna instytucja czy firma przeprowadzi mniej lub bardziej poważne badania, z których będzie wynikać, że żyje się nam coraz lepiej dziennikarze „Gazety Wyborczej” starannie się nad tym badaniem pochylą obwieszczając nam hurraoptymistyczne wieści.

Na początku stycznia raczono nas rewelacjami firmy PricewaterhouseCoopers o zamożności polskich miast, nie minął miesiąc i w piątkowym wydaniu GW (1) opisuje kolejny raport z badań, tym razem firmy Sedlak & Sedlak. Firma będąca podobno „pionierem wdrażającym w Polsce standardy zarządzania kapitałem ludzkim” postanowiła zbadać „nasze” pensje.

„To pierwsze badanie na taką skalę. Firma Sedlak & Sedlak przez cały zeszły rok sprawdzała w Internecie zarobki Polaków. (…) Na podstawie danych od 96 tys. osób powstał szczegółowy raport prezentujący mapę wynagrodzeń Polaków w 2010 roku - z podziałem na województwa i branże.” – zaczyna swój artykuł Aneta Zadroga. Ileż to więc zarabiamy według Sedlak & Sedlak? „Na najlepiej zarabiającym Mazowszu płacono przeciętnie 4,5 tys. zł brutto. Wysokie pensje (3,7 tys. zł) mieli też mieszkańcy województw: Pomorskiego i Dolnośląskiego.” Przeciętny Kowalski na Mazowszu otrzymuje więc na rękę średnio ponad 3100 zł miesięcznie, całkiem nieźle prawda?

Nasz entuzjazm gasi trochę brak informacji o reprezentatywności badań, w samym tekście w głównym wydaniu GW brak informacji na jakiej podstawie zostali dobrani uczestnicy badania. Trochę tę kwestię rozjaśnia wydanie lokalne, przynajmniej te w Poznaniu, gdzie zamieszczono analizę badań Sedlak & Sedlak odnoszącą się ściśle do regionu. Maria Bielicka, dziennikarka wydania lokalnego lojalnie uprzedza „Wyniki badań nie zawsze pokrywają się z danymi GUS, bo ankiety wypełniali głównie ludzie młodzi (70 proc. ma nie więcej niż 35 lat) oraz osoby z wykształceniem wyższym (73 proc.)” (2).

Wychodzi więc, że analizowany raport dotyczy zarobków wyższej kadry zarządzającej, menagerów itd. tj. przedstawicieli „górnej półki” zarobkowej. Na jakiej więc podstawie GW twierdzi, że te badania pokazują ile „my” zarabiamy, skąd tytuł „Pensja Polaka”. W samym tekście kilkanaście razy pojawiają się sformułowania sugerujące, że badania dot. pensji wszystkich mieszkańców Polski.

To typowy zabieg ideologiczny eksploatowany od lat przez media głównego nurtu, który stwarza powszechne wrażenie, że w Polsce żyją ludzie dobrze zarabiający, a przynajmniej cały czas się bogacący. Wszystko idzie w dobrym kierunku, uspokajają nas propagandziści. Jeżeli pojawia się teza temu przecząca, jest to tylko chwilowe zaburzenie, wyjątek potwierdzający regułę, błąd który można naprawić sprawnym (najlepiej prywatnym) zarządzaniem.

Zdecydowana większość mieszkańców Polski żyje jednak w zupełnie innych realiach. Według opublikowanego w ubiegłym roku raportu "Praca Polska 2010" (3) opracowanego przez „Solidarność” ponad 45% pracowników zarabia w przedziale 1200-2200 zł na rękę, a 20% poniżej 1200 zł na rękę. Dla porównania więcej niż 4500 zł na rękę zarabia jedynie 6% zatrudnionych. 10% najlepiej zarabiających Polaków pobiera pensje o niemal 800% wyższą od 10% osób z najniższymi dochodami, jest to jeden z najwyższych wskaźników rozwarstwienia w Europie. Można też zauważyć, że raport „Solidarności”, oparty głównie o statystyki GUS, podaje dane i tak zawyżone, gdyż bada on jedynie dochody osób zatrudnionych na umowę o pracę w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 9 pracowników. Nie ujmuje on więc pracowników w przedsiębiorstwach mniejszych, gdzie warunki pracy są zazwyczaj najgorsze, pracowników zatrudnionych na tzw. umowy śmieciowe (około 1/3 pracowników w Polsce zatrudnionych jest na umowy na czas określony lub umowy cywilno-prawne), pracowników pracujących w „szarej strefie” i w końcu bezrobotnych (w grudniu 2010 r. stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła ponad 12%), których miesięczny dochód wynosi najczęściej 0 zł.

Z danych Eurostatu za rok 2008 wynika, że 20% Polaków nie może sobie pozwolić na to, by wystarczająco ogrzać mieszkanie, 21% - by przynajmniej raz na dwa dni jeść mięso, drób, rybę albo ich wegetariański, pełnowartościowy zamiennik.

Statystycznie rzecz biorąc w artkule pt. „Pensja Polaka” powinna być przedstawiona właśnie ta rzeczywistość, gdyż jest ona rzeczywistością zdecydowanie większego odsetka mieszkańców Polski, jednak ona nie odpowiada już lansowanej propagandzie polskiego cudu transformacji ustrojowej.

-----------------------------------------
1) Aneta Zadroga „Pensja Polaka”, „Gazeta Wyborcza”, 28.01.2011, s. 4.
2) Maria Bielicka "Zarabiamy tysiąc mniej niż w Warszawie", „Gazeta Wyborcza - Poznań”, 28.01.2011, s. 5.
3) Raport dostępny: http://www.solidarnosc.org.pl/uploads/oryginal/4/0/60143_Raport_PP_2010.pdf

Damian Kaczmarek - rozbrat.org

Kanał XML