Dodaj nową odpowiedź

z produktów zakładów

z produktów zakładów korzystano, ale po podwyżkach cen stać będzie mniej niż przedtem osób, więc produkcja się zmniejszy i część osób pożegna się z pracą.

z kolei pieniądze ze sprzedaży zakładów winny powędrować do emerytów dlatego, że to właśnie z ich składek zostały zabrane - szkoły czy szpitale nie mają tu nic do rzeczy.

nie napisałem, że marzy mi się idealnie rozproszony rynek, tylko dynamiczny rynek bez barier, które sprawiają, że molochy zmiatają maluczkich. do niektórych przedsięwzięć duże firmy są potrzebne i na pewno nie znikną, ale będą czuć oddech konkurencji i ich rotacja będzie większa, również droga z malutkiej firmy do dużego przedsiębiorstwa nie będzie usłana barykadami.

nie pierwszy raz twierdzisz też, że prawo własności może chronić jedynie państwo (chroniąc bogatszych ludzi przez "buntem mas"). ja akurat uważam że im bardziej panoszące się państwo tym bardziej prawo własności chce ograniczać. niewątpliwie jednak w większości przypadków jest jej gwarantem. łatwo jednak zauważyć, że jest również gwarantem również prawa do życia, nietykalności osobistej czy innych praw. tak się składa że przestrzeganie każdego prawa musi ktoś gwarantować - może to być państwo w dzisiejszej formie, może jakiś król czy dyktator, a mogłaby też dobrowolna wspólnota.

w dalszej części Twoje idee, Xavier, są nieco przerażające - bogatych ludzi nie będzie, będą sami ludzie biedni i oczywiście równi w swojej biedzie, wolę nie przypuszczać co się stanie z tymi co zechcą mimo zakazu realizować swoje marzenia o lepszym życiu i wybiciu ponad przeciętność. wybacz, ale tak właśnie wyobrażam sobie piekło. :) przestrzegam,że był już raz podobny eksperyment zrównania wszystkich (w Kambodży) i nawet do pewnego stopnia niestety skuteczny.

piszesz również, że "decentralizacji zarządzania, tak aby głos jednostki jak najwięcej ważył". ile może ważyć taki głos w firmie na przykład 50-osobowej? jaki ma się wpływ na cokolwiek mając 2 proc. głosu i co gorsza nie można też decydować o sobie, bo liczy się tylko masa, a pojedynczy niezrzeszony nigdzie człowiek nie ma de facto nic
do gadania (oprócz tych np. 2 proc.) czy to nie taki faszyzm, tylko na poziomie lokalnym?

to tyle na ten temat :)

ps. a co do Budryka, właśnie się sprawdziłem ile osób pracuje w Budryku tzn, że kilka tysięcy, biorąc pod uwagę że strajkuje 200 osób, reszta chce pracować i tak mnie zastanawia, jak to się ma do tej pracowniczej demokracji. dziś z kolei słyszałem że głównym argumentem były kilofy w ręku, taka ważona kilofami demokracja. gorzej, że zwykli nie mieszający się w tą awanturę górnicy zostali pozbawieni pensji, może nawet pracy jak kopalnia splajtuje, a związkowcom oczywiście włos z głowy nie spadnie...

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.