Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Owszem: New Deal był przede wszystkim odpowiedzią na wielki kryzys. Nie zmienia to faktu, że był także traktowany jako szczepionka na komunizm. Ale nawet nie to jest najistotniejsze.
New Deal mógł być krótkotrwałym epizodem. Dopiero jego ekspansja w Europie (plan Marchalla) nadaje welfare state pozór uniwersalnej ponadhistorycznej jakości. A ta ekspansja była możliwa tylko dzięki gospodarczemu i politycznemu układowi sił po wojnie. I cała ta machina w dalszym ciągu żywiła się kolonializmem i nie wiadomo w jakim stopniu istniała tylko dzięki temu. Z tego co wiem, również fordyzm, jako ideologia towarzysząca, był przywiązany do sposobu produkcji, który w dużej mierze mamy już za sobą. Kapitalizm narzucił nową organizację i reżim pracy. Powrót do niego, czyli zasypywanie konfliktu kapitał/praca to zwracanie wisły kijem, nie wiadomo czy jest to w ogóle możliwe.
A jeśli zostanę oskarżony o determinizm historyczny, to z góry odbijam piłeczkę:
To właśnie traktowanie anarchizmu jako "przypadku" świadczy o determinizmie historycznym typowym, o shegemonizowanej przez liberalizm, fałszywej wizji historii. Socjademokrata myśli tak: "Oto istnieje postęp, wszystko się jakoś temperuje, reguluje i usprawnia, wystarczy racjonalnie zarządzać spłeczeństwem, dialogować i kompensować skutki rynku (ideologia keynsizmu). A lewacy-anarchiści bez sensu co jakiś czas usiłują wsadzić kij w szprychy". Tymczasem w XX wieku gdyby nie opór społeczny, gdyby nie dziesiątki ruchów społecznych: marginalizowanych, zwalczanych militarnie, represjonowanych itd., to byśmy dzisiaj byli niewolnikami. Podmiotem jest społeczeństwo, a nie państwo. To co się dzieje dziś, jest tylko wypadkową gry sił między nimi, niezbyt dobrą dla społeczeństwa. A władza ekonomiczna i władza polityczna to dwie strony tego samego medalu. Niewykluczone że kluczem do tej pierwszej jest właśnie ta druga. Zastanów się nad tym. Można też zacytować Chomsky'ego:
"Ale czy nie jest prawdą, że wszystkie formy samoorganizacji według zasad anarchistycznych ostatecznie się zawaliły?
Nie ma stałych "zasad anarchistycznych", jakiegoś wolnościowego katechizmu, któremu trzeba składać przysięgę. Anarchizm, a przynajmniej ja go tak rozumiem, jest ruchem myśli i działań ludzkich mających na celu rozpoznanie struktur władzy i dominacji, żądanie od nich, by przedstawiły uzasadnienie swojego istnienia i w razie gdyby nie potrafiły tego przekonująco uczynić (a tak jest zazwyczaj), usiłowanie przekroczenia ich.
Anarchizm, jako myśl wolnościowa, wcale się nie "zawalił", ma się całkiem nieźle. Jest u źródła wielu rzeczywistych postępowych zmian. Wiele form opresji i dominacji, kiedyś słabo rozpoznanych i jeszcze słabiej zwalczanych, dzisiaj jest już niedopuszczalnych. To jest sukces, krok naprzód dla całej ludzkości, a nie porażka".
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
I tak możemy sobie pleplać
Owszem: New Deal był przede wszystkim odpowiedzią na wielki kryzys. Nie zmienia to faktu, że był także traktowany jako szczepionka na komunizm. Ale nawet nie to jest najistotniejsze.
New Deal mógł być krótkotrwałym epizodem. Dopiero jego ekspansja w Europie (plan Marchalla) nadaje welfare state pozór uniwersalnej ponadhistorycznej jakości. A ta ekspansja była możliwa tylko dzięki gospodarczemu i politycznemu układowi sił po wojnie. I cała ta machina w dalszym ciągu żywiła się kolonializmem i nie wiadomo w jakim stopniu istniała tylko dzięki temu. Z tego co wiem, również fordyzm, jako ideologia towarzysząca, był przywiązany do sposobu produkcji, który w dużej mierze mamy już za sobą. Kapitalizm narzucił nową organizację i reżim pracy. Powrót do niego, czyli zasypywanie konfliktu kapitał/praca to zwracanie wisły kijem, nie wiadomo czy jest to w ogóle możliwe.
A jeśli zostanę oskarżony o determinizm historyczny, to z góry odbijam piłeczkę:
To właśnie traktowanie anarchizmu jako "przypadku" świadczy o determinizmie historycznym typowym, o shegemonizowanej przez liberalizm, fałszywej wizji historii. Socjademokrata myśli tak: "Oto istnieje postęp, wszystko się jakoś temperuje, reguluje i usprawnia, wystarczy racjonalnie zarządzać spłeczeństwem, dialogować i kompensować skutki rynku (ideologia keynsizmu). A lewacy-anarchiści bez sensu co jakiś czas usiłują wsadzić kij w szprychy". Tymczasem w XX wieku gdyby nie opór społeczny, gdyby nie dziesiątki ruchów społecznych: marginalizowanych, zwalczanych militarnie, represjonowanych itd., to byśmy dzisiaj byli niewolnikami. Podmiotem jest społeczeństwo, a nie państwo. To co się dzieje dziś, jest tylko wypadkową gry sił między nimi, niezbyt dobrą dla społeczeństwa. A władza ekonomiczna i władza polityczna to dwie strony tego samego medalu. Niewykluczone że kluczem do tej pierwszej jest właśnie ta druga. Zastanów się nad tym. Można też zacytować Chomsky'ego:
"Ale czy nie jest prawdą, że wszystkie formy samoorganizacji według zasad anarchistycznych ostatecznie się zawaliły?
Nie ma stałych "zasad anarchistycznych", jakiegoś wolnościowego katechizmu, któremu trzeba składać przysięgę. Anarchizm, a przynajmniej ja go tak rozumiem, jest ruchem myśli i działań ludzkich mających na celu rozpoznanie struktur władzy i dominacji, żądanie od nich, by przedstawiły uzasadnienie swojego istnienia i w razie gdyby nie potrafiły tego przekonująco uczynić (a tak jest zazwyczaj), usiłowanie przekroczenia ich.
Anarchizm, jako myśl wolnościowa, wcale się nie "zawalił", ma się całkiem nieźle. Jest u źródła wielu rzeczywistych postępowych zmian. Wiele form opresji i dominacji, kiedyś słabo rozpoznanych i jeszcze słabiej zwalczanych, dzisiaj jest już niedopuszczalnych. To jest sukces, krok naprzód dla całej ludzkości, a nie porażka".