Dodaj nową odpowiedź
Postulaty feministyczne jako integralna cześć ruchu anarchistycznego
Akai47, Nie, 2008-03-09 18:39 Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka | Ruch anarchistycznyCiasne, XIX-wieczne materialistyczne poglądy można nadal spotkać w ruchu lewicowym i anarchistycznym. Do takiego wniosku mogły dojść kobiety, które próbowały rozmawiać o anarchofeminizmie wczoraj z okazji 8 marca.
Od czasu słynnego "incydentu poznańskiego", wiele anarchofeministek odeszło od współpracy z pewną częścią ruchu anarchistycznego i wylądowało, niestety, w gronach liberalno-reformistycznych. Od czasu do czasu wygląda na to, że największą przeszkodą dla ich powrotu jest to, że nadal są faceci, którzy w sposób dość pobłażliwy nie doceniają tych kobiet i lekceważą tematy, które powinni być - z zasady - ważne z punktu widzenia anarchistycznego.
Jako osoba odnosząca się krytycznie wobec liberalizmu i celów reformistycznych, dość często jestem zmuszona zwracać uwagę na pewne postulaty, które tylko wspierają status quo dla klasy rządzącej, m.in. na polityczne stanowisko i środowiska, które chcą zachować kapitalizm, podziały klasowe itd. Nie da się więc nie skomentować np. stanowiska Magdaleny Środy, wobec zmian w kodeksie pracy. Faktycznie, jeśli potraktujemy ruch feministyczny jako całość, będą osoby, które się zgadzają i te, które się nie zgadzają z jej poglądami, ponieważ to jest ruch o wąskich zainteresowaniach, tzw. ruch zajmujący się jednym tematem lub, może bardziej dokładnie, kilkoma powiązanymi tematami. W tym, ruch feministyczny nie różni się od innych. W ruchu ekologicznym mogą być faszyści i lewacy, demonstracją przeciw tarczy interesują się patrioci w równym stopniu jak anarchiści.
Jestem skłonna zwrócić uwagę na problemy np. dotyczące stanowiska Środy ponieważ widać, jak wiele osób akceptuje pewien neoliberalny rodzaj myślenia, jako coś naturalnego lub nie rozumie ekonomicznych i socjalnych konsekwencji pewnej polityki. Lub myślą, że to jest nieważne, że to ich nie dotyczy, że problemy takie, jak "bieda" to problem kogoś innego, problem indywidualny, nie strukturalny.
Jednak dość nieproporcjonalna jest czasami krytyka skierowana do pewnych środowisk współpracujących z liberałami, w porównaniu z krytyką skierowaną do innych. Poziom dopuszczalnej krytyki jest w jakimś sensie równy z poziomem dopuszczalnej krytyki wobec tych środowisk w normalnym konserwatywnym społeczeństwie.
Co roku w rozmowach prywatnych czy na forach internetowych, czołowi (lub może raczej "dupowi") przedstawiciele ruchu anarchistycznego bluzgają o tym, że po raz kolejny feministki będą zajmować się swoimi sprawami, które, wg. nich, są w zasadzie mniej ważne niż ich wyimaginowane pole działania prawdziwych anarchistów. Można porównać poziom krytyki wobec feministek z poziomem krytyki wobec innych anarchistów także nie zajmujących się tym, co oni uważają za słuszne sprawy. Jedyna grupa, której dostaje się więcej słów krytyki to są veganie. Chyba nie przypadkiem, wśród veganów jest wiele kobiet.
Feminizm jest traktowany jako "temat zastępczy". Sama kategoria "temat zastępczy" jest bardzo wątpliwa, czyli słowo "zastępczy" znaczy, że coś niesłusznie, wg. nich, zajęło miejsce tematu o większej wartości. Dobrym przykładem (nie najlepszym, ale napisanym dziś i łatwiejszym do znalezienia) jest taki komentarz z CIA:
...zastępcze tematy...
cyklista (niezweryfikowane), Nie, 2008-03-09 15:26
Rozumiem, że femistki też chcą mieć swój szoł, okazję do publicznego zaistnienia...Katolicy mają procesje, geje gej-parady, feministki mają swoją manifę.I spoko.Mają do tego pełne prawo.Problematyczny zaś jest udział w tej imprezie anarchistów, związkowców i in.lewicy...Warto zajmować się realnymi,a nie wydumanymi problemami.Przy globalnym kryzysie ekologicznym, militaryzmie,wyzysku pracowników,nasilającej się inwigilacji społeczeństwa, fasadowości demokracji, sprawy gemderowe to naprawdę tematy zastępcze.Kiedyś, dawno temu, kobiety rzeczywiście mogły walczyć o równe prawa i słusznie to robiły, dziś dawno je mają i współczesny feminizm to raczej bazujący na stereotypach żeński szowinizm, tudzież, dla niektórych działaczek, ścieżka kariery świetnie wpisująca się w system...
Niby pseudotolerancyjny ("mają pełne prawo"), ale w treści zupełnie olewający postulaty feministyczne.
"Warto zajmować się REALNYMI, a nie WYDUMANYMI problemami". ..."Sprawy genderowe to naprawdę tematy zastępcze." Dawno mają równe prawa.
Niestety, musiałam już setki razy wysłuchiwać podobnych bzdur od polskich anarchistów. Trudno uwierzyć, że jakakolwiek anarchafeministka mogłaby to tolerować. Faceci nawet nie muszą starać się ukrywać własnego niskiego poziomu świadomości wobec problemów genderowych, ponieważ jest wysoki poziom przyzwolenia dla takich wypowiedzi. Ignorancję i niechęć zajmowania się problemami związanymi z genderem da się doskonale ukryć i zamaskować wartościując problematykę w ramach spojrzenia na świat przez pryzmat wartości definiowanych przez heteroseksualnych mężczyzn.
Co by nie powiedzieć o feministkach, które tworzyły elitę na wczorajszej demonstracji, jedno trzeba przyznać - wiele z nich zajmuje się realnymi problemami. Np. Wandzie Nowickiej, którą można krytykować za wiele spraw, możemy wyrazić uznanie za jej wkład w problematykę antykoncepcji. Taki temat może nie jest ważny dla jakiegoś faceta, który nie będzie zachodzić w ciążę, ale jest to ważne dla milionów dziewczyn i kobiet. To jest jeden temat, który często jest promowany na manifach - inne tematy to prawo wyboru, zdrowie kobiet, przemoc wobec kobiet, itd., itd. Wszystkie te tematy są realnymi problemami społecznymi, a nie tematami zastępczymi.
Niestety, jak donoszą kobiety, które uczestniczyły we wczorajszym spotkaniu o anarchofeminizmie, nadal kilka głośnych osób z XIX-wiecznego nurtu anarchizmu chce nie tyle przekonać kobiety, że warto działać równocześnie na rzecz innych tematów, ale przekonać je, że walczą z nieistniejącym problemem - seksizmem.
Podobnie do ONR-owców, którzy twierdzą, że także nie ma problemu z nimi, lub podobnie do Wierzejskiego, który pisze, że feministki nie rozumieją problemów normalnych kobiet. Oczywiście, że to jest podobne. Takie poglądy są dość popularne w tym społeczeństwie. I są zupełnie mainstreamowe.
Seksizm jest jedną z wielu form dominacji i hierarchii na świecie, i to jedną z dominujących, bo dotyczy większości społeczeństwa. Trzeba stanowczo odchodzić z wąsko materialistycznego podejścia do dominacji, jednak to nie znaczy, że warto wejść w reakcyjny nurt postmodernizmu. Dominacja ta znajduje się poza ramą ekonomicznego życia i nie będzie pokonana przez jakieś związki zawodowe, które są, wg. najnowszej mody anarchodinozaurów, jakimiś świętymi i niezbędnymi narzędziami do rewolucji. Nasza walka przeciw dominacji będzie mieć miejsce tam, gdzie jest potrzebna, w dziedzinach, gdzie znajdują się rożne problemy społeczne. Metod i narzędzi jest wiele.