Dodaj nową odpowiedź
Powstanie w Tybecie
Yak, Sob, 2008-03-15 11:11 Świat | ProtestyWczoraj pisaliśmy już o starciach w Tybecie. Płonęły chińskie sklepy, samochody, skutery. Ludzie wynosili też towary z chińskich sklepów i palili je. Policja otworzyła ogień do tłumu. Według ostatnich doniesień, kilka osób zostało zabitych, a kilkanaście rannych.
Mieszkaniec Lhasy, z którym skontaktowała się wczoraj Fundacja Helsińska, opowiada: - Na ulicach są mnisi i ludność. To powstanie. Na miasto wyjechały wozy pancerne i czołgi, wyprowadzono całe wojsko. Chińczycy strzelają i zabijają.
Protesty przeciwko chińskim rządom trwały od wczoraj rana w wielu miejscach. Setki demonstrantów maszerowały m.in. na Barkhor oraz ulicą Rangshong Jong. Powiewali khatakami, tradycyjnymi białymi szarfami, i skandowali "Wolność dla Tybetu!".
Do świeckich dołączyli mnisi ze świątyni Ramocze. Tłum podpalał wszystko, co kojarzyło się z Chinami, w tym popularną restaurację Tashi Delek, której tybetański właściciel uważany jest za chińskiego kolaboranta. Miasto spowijał gęsty dym.
O godzinie 13 władze ogłosiły godzinę policyjną i na ulice wyszły oddziały Ludowej Policji Zbrojnej. Lhasa została zamknięta dla cudzoziemców, a autokary z turystami były zawracane. Do wieczora turystów i mieszkańców obowiązywał zakaz wychodzenia na ulice.
Policja chińska przeszukiwała dom po domu szukając ukrywających się mnichów.
Demonstracje w Lhasie zaczęły się w poniedziałek, gdy w 49. rocznicę stłumionego powstania przeciwko chińskim okupantom z klasztoru Drepung wyszło 300 mnichów. Żądali uwolnienia towarzyszy. Gdy we wtorek do protestu dołączyli mnisi z klasztoru Sera, policja rozpędziła ich m.in. przy pomocy gazów łzawiących. Dołączyli do nich mnisi z klasztoru Ganden.
Obecnie klasztory otacza kordon policji. W Sera trwa od wczoraj strajk głodowy na znak protestu przeciwko brutalności władz. Mnisi ślubowali nie jeść i nie spać, póki z terenu świątyni nie wycofają się oddziały Ludowej Policji Zbrojnej oraz póki władze nie uwolnią współbraci zatrzymanych podczas demonstracji 10 marca.
Protesty rozlały się też na sąsiednie prowincje. W piątek do protestów dołączyło kilkuset mnichów z klasztoru Labrang w zachodniej prowincji Gansu, których widziano na ulicach Xiahe - podała organizacja Free Tibet Campaign, powołując się na tybetański rząd na emigracji.
W piątek Tybetańczycy demonstrowali też przed ambasadami Chin w Delhi i Kathmandu. Policja hinduska zatrzymała kilkadziesiąt osób, a tysiącosobową manifestację władze Nepalu rozpędziły siłą.