Dodaj nową odpowiedź

Witaj, Akai47

Piszesz, że "Parenti tutaj nie odnosi się do tematu niepodległości Tybetu".
Owszem, założyłedm z góry, że odnosi się do tej kwestii. Na jakiej podstawie? Ano na takiej, że -jak sądzę- moment ukazania się tegoż artykułu nie jest przypadkowy (ostatnie wydarzenia w Tybecie i w związku z tym nagłośnienie medialne tego problemu).
A temat niepodległości jest cały czas aktualny i będzie dopóki nie zakończy się bezprawna okupacja Tybetu.
Autor próbując polemizować z rzekomą propagandą rządu w Dharamsali popełnia zasadniczy błąd. Ten błąd polega na tym, że nigdzie (podkreślam: nigdzie ) nie było mowy o tym, że "mimo feudalizmu w Tybecie był raj". Pewne formy feudalizmu były, jednak były krytykowane już przez Dalaj-lamę XIII. Jego reformy zostały jednak ograniczone przez kręgi konserwatywne. Co to oznacza? To, że władze w Tybecie generalnie nie sprzyjały ówczesnemu systemowi społeczno-ekonomicznemu w Tybecie od lat 20-tych ubiegłego stulecia, jednak w swoich dążeniach napotykały trudności i opór ze strony pewnych grup społecznych. Nie twierdzono też, że wszystko było OK. Rząd tybetański twierdzi jedynie, że W PORÓWNANIU Z TYM CO JEST TERAZ, wcześniej było dobrze. Bo nie było prześladowań, nie było okupanta, nie było terroru.
W wątpliwość można też poddać powoływanie się na konkretne przypadki znęcania się nad chłopami lub dziećmi przez seniorów, przytaczane tutaj m.in. z książek M. Goldstein'a. Ów naukowiec pracował na terenie Tybetu, który był już okupowany przez ChRL. Nie uwierzę, że nie było wpływu tamtejszych władz na dostęp do informacji dla Goldberga. Nie uwierzę, że wszyscy ci świadkowie mówili prawdę i nie uwierzę, że większość z nich nie była podstawiona przez komunistów lub zastraszana przez nich, by mówili to, co mieli powiedzieć wg władz chińskich. Zresztą owe argumenty często powtarzały się w naukowych recenzjach książki Goldberga "A History of Modern Tibet 1913-1951". Poza tym takowe przypadki należały do rzadkości.
Jeszcze raz podkreślam, że gdyby to były codzienne praktyki, Tybet byłby niepokojony wewnętrznymi ruchami i buntami chłopskimi.
To, że była powszechna bieda w tamtym Tybecie, jest natomiast wszystkim wiadome i tego nikt z Dharmasali nie ukrywa.

W dwóch rzeczach tylko zgadzam się z Parenti'm, mianowicie:
1) to, że zabierano od czasu do czasu małe dzieci rodzinom na nowych mnichów. Jednak takie było tam prawo (co nie znaczy, że je pochwalam - wręcz przeciwnie). Trzeba pamiętać, że w ustroju teokratycznym w Tybecie klasztory miały szczególne przywileje i nie ma to wiele wspólnego z owym feudalizmem.
2) Zgadzam się z następującym fragmentem:
"Poparcie chińskiego obalenia feudalnej teokracji nie oznacza przyklaskiwania wszystkim aspektom chińskich rządów w Tybecie. Dzisiejsi wyznawcy Shangri-La na Zachodzie zbyt rzadko to rozumieją. Prawdą jest również odwrotność tego. Potępianie chińskiej okupacji nie oznacza konieczności idealizowania byłego reżimu feudalnego. Wspólnym zarzutem buddyjskich wyznawców na Zachodzie jest to, że okupacja niszczy kulturę religijną Tybetu. Faktycznie wydaje się, że tak jest. Zamknięto wiele klasztorów i teokracja przeszła do historii. (...) Krótko mówiąc, możemy opowiadać się za religijną wolnością i niepodległością Tybetu bez konieczności przyjęcia mitu o Raju Utraconym".
Co do homoseksualizmu w klasztorach jest/było to wielce prawdopodobne.

Nie do końca jednak zgadzam się z twierdzeniem, iż feudalizm w Tybecie miał charakter krwiożerczy, aczkolwiek jestwem przeciwny jakiejkolwiek formie anachronicznych systemów wyzysku ekonomicznego ludzi.

Sądzę też, że autor źle odczytał ów "mit utraconego raju". Ten "utracony raj" -jak się wydaje- to po prostu niepodległość...
Pozdrawiam.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.