Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
so oozy.... (niezweryfikowane), Czw, 2008-04-10 13:27
Nie rozumiem niczego, co piszesz.
"Niestety - za bardzo skupiłeś się na dziaduniu Marksie, który - co jest bardzo ciekawe - w stosunku do wschodnich systemów filozoficzno religijnych, pochodzących z przed tysięcy lat, czasem jeszcze nawet poprzedzających Ajrów w Dolinie Indusu,jest anachroniczny i zapleśniały." Dlaczego niestety? Dlaczego za bardzo? Na czym powinienem się skupić? Pisze o Marksie, bo tak się składa, że duża część znanych mi anarchistów czy sympatyków tego czy innego anarchizmu łyka marksistowską „wykładnię” religii.
Wspominałem o buddyzmie i Laozim-Zhuangzim-Liehzim; nic z tego nie pochodzi sprzed tysięcy lat - a raczej pochodzi (tj. wykonstytuowało się) sprzed co najwyżej 2500 lat. Nie rozumiem, o co ci chodzi zresztą z tym wywodem genealogii. Jaki konkretnie anachronizm widzisz u Marksa? W jaki sposób rażąco odstawał od XIX wiecznej Europy?
Nie sądzę, żeby buddyzm ani tzw. "pretaoizm" były sestemami filozoficzno-religijnymi, bo:
1. Buddyzm jest niewiarygodnie zróżnicowany, czasem aż do sprzeczności (por. Theravadę czy Madhyamikę i cykl sutr Tathagatagarbha), więc cały pomysł, że "buddyzm jest" tym albo tamtym jest nietrafione. Żadna znana mi szkoła w obrębie buddyzmu nie jest systemem: każdy buddyzm, jaki znam, czy wewnątrz Mahayany, Vajrayany czy Theravady jest Z PASJĄ antysystemowy. Jak mógłby być systemowy, jeśli walczy z idealizmem i myśleniem przywiązanym do abstrakcji?
2. Buddyzm nie jest filozofią - jego cele są czysto soteriologiczne.
3. Buddyzm jest religią tylko, jeśli uznasz, że wyznacznikiem religii jest właśnie element soteriologiczny. A taką tezę, o ile wiem, podważają (albo uniemożliwiają jej potwierdzenie) chociażby badania religioznawców zajmujących się tzw. religiami "pierwotnymi"
4. „pretaoiści” nie byli nawet szkołą: nie wiadomo całkiem, kto i na ile napisał „ich” dzieła; wyodrębniono ich, bo wydają się pokrewni (choć wielu orientalistów będzie chciało podkreślać różnice między nimi, np. Burton Watson). Żaden z nich również nie stworzył nawet namiastki „systemu”.
Dalej piszesz, że "Skupiłeś się na europejskich systemach religijnych, które nie są podobne do wschodnich". Pod jakim względem w ogóle chcesz je porównywać? Pod jakimi względami w ogóle można je porównywać? Poza tym, znowu, nie skupiam się na żadnych "systemach"; pisałem o paru herezjach i paru niezwiązanych heretykach. Z tych także żaden nie stworzył systemu. Jak pisałem, nie mam też pojęcia, na ile te postawy mogą być opisane jako "religijne".
Piszesz dalej, że "Bardziej pasują tu analogie do filozofii greckiej". Tu, to jest gdzie? Między filozofią grecką a czym te analogie miałbym snuć? Co to w ogóle jest filozofia grecka? Bo jak do jednego worka wrzucić to, co wiemy o Platonie, i to, co wiemy o Heraklicie, to ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak z taką groteskową, nieskładną, niestabilną i po prostu niechcącą się łączyć albo nawet zestawiać mieszanką miałbym cokolwiek porównać. "Filozofia grecka" to pole, czy gra różnych pól – i to wydzielone (nie przez greckich filozofów) mniej lub bardziej arbitralnie.
I wreszcie: "I nie masz absolutnie racji, iż definicja religii nie istnieje. Nie wiem skąd ten wniosek". To juz z Twojej strony czysta retoryka. Udowodnij mi, że istnieje. Albo inaczej: przedstaw dowolną, a ja ją rozwalę. I nie będę wcale oryginalny: piszę, że nie ma definicji, bo stworzono ich tysiąc, a żadna nie była ani wyczerpująca, ani nawet w ramach swojej niewystarczalności bezdyskusyjna. Trudno się spodziewać czegokolwiek innego: robisz definicje w ramach swojego języka, albo próbując w ramach swego języka zrobić metajęzyk. Zresztą od lat 50. ubiegłego wieku nikt nie robi definicji religii – nawet Levi Strauss czy Eliade uważali, że to całkiem bez sensu.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
odpowiedź
Nie rozumiem niczego, co piszesz.
"Niestety - za bardzo skupiłeś się na dziaduniu Marksie, który - co jest bardzo ciekawe - w stosunku do wschodnich systemów filozoficzno religijnych, pochodzących z przed tysięcy lat, czasem jeszcze nawet poprzedzających Ajrów w Dolinie Indusu,jest anachroniczny i zapleśniały." Dlaczego niestety? Dlaczego za bardzo? Na czym powinienem się skupić? Pisze o Marksie, bo tak się składa, że duża część znanych mi anarchistów czy sympatyków tego czy innego anarchizmu łyka marksistowską „wykładnię” religii.
Wspominałem o buddyzmie i Laozim-Zhuangzim-Liehzim; nic z tego nie pochodzi sprzed tysięcy lat - a raczej pochodzi (tj. wykonstytuowało się) sprzed co najwyżej 2500 lat. Nie rozumiem, o co ci chodzi zresztą z tym wywodem genealogii. Jaki konkretnie anachronizm widzisz u Marksa? W jaki sposób rażąco odstawał od XIX wiecznej Europy?
Nie sądzę, żeby buddyzm ani tzw. "pretaoizm" były sestemami filozoficzno-religijnymi, bo:
1. Buddyzm jest niewiarygodnie zróżnicowany, czasem aż do sprzeczności (por. Theravadę czy Madhyamikę i cykl sutr Tathagatagarbha), więc cały pomysł, że "buddyzm jest" tym albo tamtym jest nietrafione. Żadna znana mi szkoła w obrębie buddyzmu nie jest systemem: każdy buddyzm, jaki znam, czy wewnątrz Mahayany, Vajrayany czy Theravady jest Z PASJĄ antysystemowy. Jak mógłby być systemowy, jeśli walczy z idealizmem i myśleniem przywiązanym do abstrakcji?
2. Buddyzm nie jest filozofią - jego cele są czysto soteriologiczne.
3. Buddyzm jest religią tylko, jeśli uznasz, że wyznacznikiem religii jest właśnie element soteriologiczny. A taką tezę, o ile wiem, podważają (albo uniemożliwiają jej potwierdzenie) chociażby badania religioznawców zajmujących się tzw. religiami "pierwotnymi"
4. „pretaoiści” nie byli nawet szkołą: nie wiadomo całkiem, kto i na ile napisał „ich” dzieła; wyodrębniono ich, bo wydają się pokrewni (choć wielu orientalistów będzie chciało podkreślać różnice między nimi, np. Burton Watson). Żaden z nich również nie stworzył nawet namiastki „systemu”.
Dalej piszesz, że "Skupiłeś się na europejskich systemach religijnych, które nie są podobne do wschodnich". Pod jakim względem w ogóle chcesz je porównywać? Pod jakimi względami w ogóle można je porównywać? Poza tym, znowu, nie skupiam się na żadnych "systemach"; pisałem o paru herezjach i paru niezwiązanych heretykach. Z tych także żaden nie stworzył systemu. Jak pisałem, nie mam też pojęcia, na ile te postawy mogą być opisane jako "religijne".
Piszesz dalej, że "Bardziej pasują tu analogie do filozofii greckiej". Tu, to jest gdzie? Między filozofią grecką a czym te analogie miałbym snuć? Co to w ogóle jest filozofia grecka? Bo jak do jednego worka wrzucić to, co wiemy o Platonie, i to, co wiemy o Heraklicie, to ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak z taką groteskową, nieskładną, niestabilną i po prostu niechcącą się łączyć albo nawet zestawiać mieszanką miałbym cokolwiek porównać. "Filozofia grecka" to pole, czy gra różnych pól – i to wydzielone (nie przez greckich filozofów) mniej lub bardziej arbitralnie.
I wreszcie: "I nie masz absolutnie racji, iż definicja religii nie istnieje. Nie wiem skąd ten wniosek". To juz z Twojej strony czysta retoryka. Udowodnij mi, że istnieje. Albo inaczej: przedstaw dowolną, a ja ją rozwalę. I nie będę wcale oryginalny: piszę, że nie ma definicji, bo stworzono ich tysiąc, a żadna nie była ani wyczerpująca, ani nawet w ramach swojej niewystarczalności bezdyskusyjna. Trudno się spodziewać czegokolwiek innego: robisz definicje w ramach swojego języka, albo próbując w ramach swego języka zrobić metajęzyk. Zresztą od lat 50. ubiegłego wieku nikt nie robi definicji religii – nawet Levi Strauss czy Eliade uważali, że to całkiem bez sensu.