Dodaj nową odpowiedź
Śmierć głodowa w polskim areszcie
Czytelnik CIA, Śro, 2008-04-02 16:05Do jednego z krakowskich szpitali trafił z aresztu śledczego skrajnie wygłodzony człowiek. Przy wzroście 175 cm ważył 40 kilogramów. Po 24 godzinach zmarł. Coś takiego nie zdarzyło się w Europie od wielu lat – pisze w "Tygodniku Powszechnym" Małgorzata Nocuń.
Mężczyzna nazywał się Claudiu Crulica i był obywatelem Rumunii, a historia miała miejsce 2,5 miesiąca temu. Do aresztu trafił wraz z przyjaciółką Lice. Ukradli portfel pewnego sędziego. Nie był to ich pierwszy kontakt z polskim wymiarem sprawiedliwości.
Pracujący w więziennictwie specjaliści, którzy dziś dowiadują się o sprawie Claudiu, nie mogą uwierzyć, że taki dramat mógł się wydarzyć w XXI wieku w demokratycznym, europejskim kraju. Osoby, które miały kontakt z Claudiu w czasie jego aresztowania, nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem. – To straszna sprawa. Nie przejęto się nim. Nie zrobiono wszystkiego, żeby mu pomóc – mówi jedna z nich. Inna ripostuje: – Ten człowiek nie chciał pomocy. To, co wyprawiał, było jakimś dziwnym, uporczywym brnięciem w niewinność .
We wrześniu 2007 r. Claudiu napisał list do dyrektora aresztu śledczego przy Montelupich, w którym "w związku z zatrzymaniem i osadzeniem" domaga się kontaktu z rumuńskim przedstawicielstwem dyplomatycznym. I oznajmia, że rozpoczyna głodówkę.
Czteromiesięczna głodówka
W styczniu 2008 stan Crulica określono jako ogólnie zły, miał wyniszczony i odwodniony organizm, ale orzeczono, że "może być leczony w szpitalu więziennym". Głodował od czterech miesięcy.
14 stycznia sąd wyraził zgodę na badanie krwi chorego i karmienie go przy pomocy sondy.
Stanisław Potoczny, dyrektor Aresztu Śledczego przy ul. Montelupich w Krakowie, z głodówkami więźniów styka się niemal codziennie. Jednak przypadek Crulica to pierwszy taki w jego zawodowej karierze. – Zwykle więzień głoduje trzy lub cztery dni i zaczyna sięgać po jedzenie – mówi. – Szybko przekonuje się, że głodówka do niczego nie prowadzi i zjada obiad. Nigdy też nie wiemy, czy osadzony głoduje naprawdę, bo często deklaruje głodówkę, ale podjada z porcji kolegi albo kupuje jedzenie w kantynie.
17 stycznia z aresztu do sądu dotarł ostatni faks w sprawie Crulica. Jego stan zdrowia oceniony został jako "bardzo ciężki, chory skrajnie wyniszczony, nie może wykonywać żadnego ruchu". Aresztowany ważył zaledwie 40 kg.
Dalej lekarz napisał: "Chory wymaga intensywnego długotrwałego leczenia głębokich zmian metabolicznych, przekracza to możliwości leczenia w warunkach więziennej służby medycznej. Pogłębianie się istniejących zaburzeń może doprowadzić do zgonu".
18 stycznia po południu Crulic umarł. Gdy do Krakowa przyjechała matka po zwłoki syna, nie rozpoznała go.