Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pią, 2008-04-18 20:49
To jest bardzo ważna wypowiedź - i bardzo reprezentatywna dla całego stanowiska tzw. "centrowej" inteligencji zgrupowanej wokół chociażby Gazety Wyborczej; mam na myśli założenia takich "tuzów" "oświeconego" kapitalizmu jak Leszek Kołakowski czy Tischner, bardzo bliskie do tego, co implicite przyjmuje Maciorowski.
Problemem jest oczywiście zlepienie etyki i metafizyki - konkretnie patrzenie na to, co robią ludzie (tu faszyści i antyfaszyści) przez pryzmat dobra i zła. A właściwie - co wynika ze słów Maciorowskiego, i co jest istotą problemu - Dobra i Zła.
Logika jest prosta: Dobro i zło to esencje - ponadczasowe, niezmienne, istniejące same w sobie, i, co najważniejsze (i co wypływa z ich ponadczasowości i substancjalności) - wykluczające się wzajemnie. Do tego dochodzi drugi błyskotliwy pomysł: żeby uniknąć relatywizmu czy nihilizmu, mówi się, że takie "absolutne" wartości można w ten czy inny sposób określić i wymacać; gorzej jeszcze, niektórzy powiedzą, że da się tak znaleźć nawet ich równie "ponadczasowe" atrybuty (stąd koknkretne kody moralne zmierzające ku "zamknięciu" - np Dekalog).
A więc Dobro to (w kontekście sprawy z faszystami - bo "w przypadku starć między narodowcami i antyfaszystami nie było wątpliwości, kto reprezentuje zło, a kto dobro ", ale być może nie tylko) wolność, swoboda, pełna tolerancja; więcej, szlachetność, życzliwość i altruizm. Zło to dominacja, egoizm, przemoc, agresja i brutalność. Jedno absolutnie wyklucza drugie.
Jeśli antyfaszysta przywali naziolowi - jeśli użyje jakiejkolwiek przemocy - rzeczywiście „stawia świat wartości na głowie” (a konkretnie świat pana Maciorowskiego). Antyfaszysta w razie agresji musi uciec albo stać się ofiarą - inaczej zdradza Dobro i propaguje Zło. Jeśli używa przemocy, a faszysta nie - to antyfaszysta propaguje Zło; faszysta jest neutralny; ergo, antyfaszysta jest źródłem cierpienia, zagrożenia i niewoli (co poniektórzy powiedzą, że o tyle, o ile promuje Zło, sam jest Zły). Nie ma tu ŻADNEGO miejsca na analizę dalekosiężnych, złożonych skutków alb przyczyn zachowań - albo wprowadzenia ich szerszego kontekstu. Jak Zły, to Zły.
Wewnątrz poszczególnych zachowań klasyfikowanych jako Złe, nie ma też wiele miejsa na gradacje; a ocena tych Złych zachowań jest tu prosta: wiadomo przecież mniej lub bardziej ("nie było wątpliwości"), co jest złe - ponadczasowo Złe - i wiadomo, co Dobre. Analogicznie, życzliwość wobec naziola - bez względu na konsekwencje - jest Dobra.
Gratulacje dla takiego spojrzenia na moralność - piękny monument dla prześwietnej spuścizny chrześcijańskiej Europy. W piękny sposób przekreśla jakąkolwiek inną metodę obrony niż passive resistance - a i passive resistance też może być Zły, jak się udowodni, że ktoś będzie od tego cierpiał. Perfekcyjny przykład metafizyki w służbie zniewolenia.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
To jest bardzo ważna
To jest bardzo ważna wypowiedź - i bardzo reprezentatywna dla całego stanowiska tzw. "centrowej" inteligencji zgrupowanej wokół chociażby Gazety Wyborczej; mam na myśli założenia takich "tuzów" "oświeconego" kapitalizmu jak Leszek Kołakowski czy Tischner, bardzo bliskie do tego, co implicite przyjmuje Maciorowski.
Problemem jest oczywiście zlepienie etyki i metafizyki - konkretnie patrzenie na to, co robią ludzie (tu faszyści i antyfaszyści) przez pryzmat dobra i zła. A właściwie - co wynika ze słów Maciorowskiego, i co jest istotą problemu - Dobra i Zła.
Logika jest prosta: Dobro i zło to esencje - ponadczasowe, niezmienne, istniejące same w sobie, i, co najważniejsze (i co wypływa z ich ponadczasowości i substancjalności) - wykluczające się wzajemnie. Do tego dochodzi drugi błyskotliwy pomysł: żeby uniknąć relatywizmu czy nihilizmu, mówi się, że takie "absolutne" wartości można w ten czy inny sposób określić i wymacać; gorzej jeszcze, niektórzy powiedzą, że da się tak znaleźć nawet ich równie "ponadczasowe" atrybuty (stąd koknkretne kody moralne zmierzające ku "zamknięciu" - np Dekalog).
A więc Dobro to (w kontekście sprawy z faszystami - bo "w przypadku starć między narodowcami i antyfaszystami nie było wątpliwości, kto reprezentuje zło, a kto dobro ", ale być może nie tylko) wolność, swoboda, pełna tolerancja; więcej, szlachetność, życzliwość i altruizm. Zło to dominacja, egoizm, przemoc, agresja i brutalność. Jedno absolutnie wyklucza drugie.
Jeśli antyfaszysta przywali naziolowi - jeśli użyje jakiejkolwiek przemocy - rzeczywiście „stawia świat wartości na głowie” (a konkretnie świat pana Maciorowskiego). Antyfaszysta w razie agresji musi uciec albo stać się ofiarą - inaczej zdradza Dobro i propaguje Zło. Jeśli używa przemocy, a faszysta nie - to antyfaszysta propaguje Zło; faszysta jest neutralny; ergo, antyfaszysta jest źródłem cierpienia, zagrożenia i niewoli (co poniektórzy powiedzą, że o tyle, o ile promuje Zło, sam jest Zły). Nie ma tu ŻADNEGO miejsca na analizę dalekosiężnych, złożonych skutków alb przyczyn zachowań - albo wprowadzenia ich szerszego kontekstu. Jak Zły, to Zły.
Wewnątrz poszczególnych zachowań klasyfikowanych jako Złe, nie ma też wiele miejsa na gradacje; a ocena tych Złych zachowań jest tu prosta: wiadomo przecież mniej lub bardziej ("nie było wątpliwości"), co jest złe - ponadczasowo Złe - i wiadomo, co Dobre. Analogicznie, życzliwość wobec naziola - bez względu na konsekwencje - jest Dobra.
Gratulacje dla takiego spojrzenia na moralność - piękny monument dla prześwietnej spuścizny chrześcijańskiej Europy. W piękny sposób przekreśla jakąkolwiek inną metodę obrony niż passive resistance - a i passive resistance też może być Zły, jak się udowodni, że ktoś będzie od tego cierpiał. Perfekcyjny przykład metafizyki w służbie zniewolenia.