Dodaj nową odpowiedź
de Ville: Reportaż o niepożądanym reporterze - refleksje na temat książki Lecha L. Przychodzkiego Misterium tożsamości
oski, Wto, 2008-04-15 11:00 Kultura | Publicystyka | RecenzjeNigdy nie byłem w Karkonoszach, którym tyle obrazów, grafik, drzeworytów poświęcił Jerzy Jakubów. Nigdy nie byłem w Kowarach-Wojkowie, w których mieszka ten utalentowany artysta. Nigdy nie byłem w stworzonym przez niego w zakupionej od PKP wieży ciśnień w Kowarach, a jedynym w Europie, muzeum lasek pasterskich i mieszczącej się na jej parterze jego pracowni drzeworytniczej.
Właściwie zetknąłem się z twórczością Jerzego Jakubów jedynie przy okazji jego prac ilustracyjnych do różnych produkcji „Ulicy Wszystkich Świętych” – jako grafik książkowy ilustrował bowiem m.in. „W cukrze arbuza” Richarda Brautingana, „Liście ze świata żywych, listy z Krainy Jaszczurek” Lecha L. Przychodzkiego i „Zapomniałem cię nazwać” Kazimierza Malika.
A przecież Jakubów ma za sobą ponad 30 wystaw indywidualnych i udział w około 60 ekspozycjach zbiorowych. Wystawiał się nie tylko w Polsce, ale też w Danii, USA, Włoszech, Holandii, Niemczech, na Ukrainie (niestety ani razu - na tak przecież bliskiej - Litwie). Kilkakrotnie uczestniczył w głośnym Biennale Dantego w Rawennie...
Z tym większym zainteresowaniem sięgnąłem więc po najnowszą książkę w literacko-reporterskim dorobku Lecha L. Przychodzkiego „Misterium tożsamości. Jerzego Jakubów droga do gór i ludzi”. I już po przeczytaniu pierwszych kartek, pierwszych strof, pierwszych linijek tekstu zastanowiłem się: czym właściwie jest to dzieło? Kolejną biografią wybitnego, acz niedocenionego przez współczesnych artysty? Hołdem przyjacielowi? Traktatem filozoficznym na temat sztuki i jej roli w „płynnej ponowoczesności”? Zapewne, ale przede wszystkim – jak mi się wydaje – reportażem. Lech L. Przychodzki w latach 1990-91 kierował działem reportażu w „Tygodniku Współczesnym” i dotychczas pozostaje jednym z najlepszych (a w strefie tzw. undergroundu – niewątpliwie najlepszym) reportażystów w Polsce. Przychodzki reprezentuje – czego wybitnym dowodem książka, na której temat kreślę te swoje przemyślenia – szkołę tzw. reportażu subiektywnego. Autor (narrator) jest w nim równoznacznym aktorem opisywanej rzeczywistości, myśli na temat obiektu reportażu przeplatają się z jego osobistymi refleksjami na temat rzeczywistości in corpore, tworząc pajęczynę, która powoli wciąga Czytelnika i nie odpuszcza aż do ostatniej strony książki...
Tak więc już na wstępie kreśli Lech L. Przychodzki szeroką panoramę historyczną i geograficzną, w której następnie osadzi swego bohatera („Karkonoski tygiel”), przedstawia kresowe korzenie Jerzego Jakubów, sylwetki jego rodziców i ich potargane przez wojnę i czasy powojenne losy („Dom odebrany, dom „odzyskany”), żeby nieoczekiwanie przedstawić czytelnikowi zapis dwóch nocnych rozmów autora z bohaterem. Rozmów, które nie są wywiadem sensu stricte, tylko właśnie rozmowami – filozofa sztuki z twórcą. Z rozmów tych wynurzają się fascynacje i inspiracje, kwestie jego wyborów życiowych, twórczych, osadzenia w tych lub innych technikach, uprawiania tych lub innych gatunków artystycznych (m.in. rzadkiej obecnie i niedocenianej sztuki tworzenia ex-librisów). Wszystkie te kwestie rozwija następnie Przychodzki w rozdziale IV, zatytułowanym „Słońce od gór, światło od ludzi”, kreśląc dzieje jednego z najwybitniejszych uczniów największego polskiego grafika, Józefa Gielniaka, którego poznał jako kilkunastolatek, na podstawie obserwacji własnych, cytatów z książek i gazet, wypowiedzi samego bohatera, jego przyjaciół i rodziny. Przedstawia kolejne dzieła Jerzego Jakubów, poddaje je wnikliwej acz przychylnej analizie.
Zostałem wychowany na reportażu „przemysłowym”, wypranym z wszelkich znamion indywidualizmu. Moi mistrzowie (wówczas dziennikarze „Rzeczpospolitej”, dziś – różnie: Paweł Reszka, Kazik Groblewski czy Jurek Haszczyński) uczyli nas, młodych wileńskich dziennikarzy, pisania bezosobowego, autor nie powinien stawać po żadnej ze stron barykady, nie powinien przejawiać przychylności wobec żadnej ze stron. Reportażysta jedynie konstatuje fakty, wnioski niech wysnuwa sam czytelnik. Wygląda na to, że dla Lecha L. Przychodzkiego taka postawa jest całkowicie obca. Od zawsze był zaangażowany w zmianę rzeczywistości, dlatego też i w tej książce, poświęconej drzeworytnikowi z wieży w Kowarach, mówi nie tylko o zanikającym pięknie Sudetów, o niedocenionym przez regionalną społeczność artyście, udostępnia zapisy swoich z nim rozmów, cytuje prasę lokalną i naukowe autorytety, ale też kreśli analizę stanu całego ponowoczesnego świata, cytując często jednego z najważniejszych krytyków globalizacji, prof. Zygmunta Baumana. Tak autor, jak i bohater książki wpisują się w ten sposób w przesłanie prof. Baumana: „Nie zmusisz świata, by zaczął okazywać uprzejmość i życzliwą uwagę zamieszkującym go ludziom i by przystawał do ich marzeń o godności. Ale musisz próbować”.
Próbki takiego reportażu bardzo często da się spotkać w krótkich szkicach Lelego publikowanych w „Ulicy Wszystkich Świętych”, jednak w „Misterium tożsamości” osiąga Lele najwyższe szczyty tego kunsztu. I wydaje mi się, że wybrana przez autora forma narracji jak najbardziej odpowiada też bohaterowi książki, bowiem sam Jerzy Jakubów (s. 97) stwierdza przecież: „Efekt moich grafik jest tylko bolesnym kompromisem niepożądanego reportera”...
Doskonałe uwieńczenie książki stanowi zbiór prac Jerzego Jakubów, widzianych przez pryzmat obiektywu Stefana Kozłowskiego. Zresztą książka w ogóle jest bogato ilustrowana zdjęciami Agnieszki Brytan, Kuby Jakubów oraz samego autora. Jedynym minusem tego dzieła – jest rozmiar publikowanych zdjęć, jak dla mnie, byłego redaktora bądź co bądź pierwszego wileńskiego tabloidu, stanowczo zbyt mały.
Całkiem świadomie nie nazwałem tego tekstu „recenzją”, ponieważ tak na dobrą sprawę nie jest to recenzja (tę powinien napisać znawca przedmiotu; najlepiej inny filozof sztuki), tylko spojrzenie laika („małpy”, jeśli zacytować słowa Georga Christopha Lichtenberga z motta do książki). Mam jedynie skromną nadzieję, że ktoś kiedyś pokusi się o napisanie równie porywającego reportażu na temat samego autora książki – Lelego, twórcy wydawnictwa, będącego jednym z ostatnich pól swobodnej wypowiedzi, „pól swobodnego myślenia”.
(Lech L. Przychodzki; „Misterium tożsamości. Jerzego Jakubów droga do gór i ludzi”, Jelenia Góra 2007, s. 154)
tekst pierwotnie ukazał się: http://www.infopol.lt/pl/naujienos/detail.php?ID=759