Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
polega na tym, że w dzisiejszej Europie w dużej mierze dokonuje się to, co ma miejsca od dawna w USA. Czyli "kulturalizacja konfliktów społecznych". System liberalny zamazuje ludziom ich sytuację i zarazem produkuje konflikty między nimi w oparciu o segmentacje grup etnicznych w ramach odrębnych klas. Kolorowi są zwykle w gorszej sytuacji niż biali, ale nie che im się jakoś odgrywać roli niewinnych chrześcijańskich ofiar, więc przemoc narasta także z ich trony. Na to biali (a nawet niektórzy imigranci) odpowiadają Heiderami, Le Penami (dużo lepiej sytuowanych Algierczyków na niego głosowało). I tak to się kręci.
Natomiast to że murzyn ma ochotę handlować czyjąś siostrą na ulicy - to jest odbicie tego co nasi dziadkowie robili z jego matkami i babkami. Nic dziwnego, że uważa to za naturalne. Po prostu nie wyobraża sobie albo nie ma możliwości robić czegoś sensowniejszego. Po prostu świat w dzisiejszym stanie to w dużej mierze jedna wielka porażka cywilizacyjna. Arabi byli kiedyś o niebo bardziej cywilizowani niż Europejczycy, ale Europejczycy tak ich załatwili, że teraz często nie są. I tak się trzymają nieźle, zważywszy jak oberwali przez ostatnie sto lat.
I w efekcie wyglada to tak: nawet jeśli w Tuluzie czy Nowym Yorku w odpowiedniej dzielnicy można szybko nabawić się rasizmu, to nie zmienia to faktu, że w mieszanych dzielnicach klasy średniej - gdzie ludziom żyje się lepiej - w Europie czy USA (weźmy San Francisco albo Berlin), cała ta mieszanka całkiem nieźle wspólnie funkcjonuje. Chińczycy, Turcy, murzyni, Rosjanie - jakoś żyją obsługując się wzajemnie w usługach i posyłając dzieci do wspólnych szkół. W szkołach owszem są trudności, ale przejściowe. Jakoś teoria o nieprzezwyciężalnych różnicach kulturowych wówczas nagle przestaje się sprawdzać. Ciekawe czemu?
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Cały dramat
polega na tym, że w dzisiejszej Europie w dużej mierze dokonuje się to, co ma miejsca od dawna w USA. Czyli "kulturalizacja konfliktów społecznych". System liberalny zamazuje ludziom ich sytuację i zarazem produkuje konflikty między nimi w oparciu o segmentacje grup etnicznych w ramach odrębnych klas. Kolorowi są zwykle w gorszej sytuacji niż biali, ale nie che im się jakoś odgrywać roli niewinnych chrześcijańskich ofiar, więc przemoc narasta także z ich trony. Na to biali (a nawet niektórzy imigranci) odpowiadają Heiderami, Le Penami (dużo lepiej sytuowanych Algierczyków na niego głosowało). I tak to się kręci.
Natomiast to że murzyn ma ochotę handlować czyjąś siostrą na ulicy - to jest odbicie tego co nasi dziadkowie robili z jego matkami i babkami. Nic dziwnego, że uważa to za naturalne. Po prostu nie wyobraża sobie albo nie ma możliwości robić czegoś sensowniejszego. Po prostu świat w dzisiejszym stanie to w dużej mierze jedna wielka porażka cywilizacyjna. Arabi byli kiedyś o niebo bardziej cywilizowani niż Europejczycy, ale Europejczycy tak ich załatwili, że teraz często nie są. I tak się trzymają nieźle, zważywszy jak oberwali przez ostatnie sto lat.
I w efekcie wyglada to tak: nawet jeśli w Tuluzie czy Nowym Yorku w odpowiedniej dzielnicy można szybko nabawić się rasizmu, to nie zmienia to faktu, że w mieszanych dzielnicach klasy średniej - gdzie ludziom żyje się lepiej - w Europie czy USA (weźmy San Francisco albo Berlin), cała ta mieszanka całkiem nieźle wspólnie funkcjonuje. Chińczycy, Turcy, murzyni, Rosjanie - jakoś żyją obsługując się wzajemnie w usługach i posyłając dzieci do wspólnych szkół. W szkołach owszem są trudności, ale przejściowe. Jakoś teoria o nieprzezwyciężalnych różnicach kulturowych wówczas nagle przestaje się sprawdzać. Ciekawe czemu?