Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Prywatyzacja może oznaczać też np. wykupienie szpitali przez spółki pracownicze. Z tym, że właśnie "samorządy" raczej nie są zainteresowane prywatyzacją w takiej formie. Przykładem może być szpital urologiczny w Katowicach, który miał być kupiony przez spółkę założoną pracujących tam lekarzy. Podjęto uchwałę o likwidacji szpitala miejskiego, przeprowadzono formalny przetarg (spółka lekarzy byla jedynym chętnym na kupno), lekarze zaciągnęli kredyt na kupno nowego sprzętu. Okazało się jednak, że szpital, w który miasto nie inwestowało nie spełnia nowych norm i przy zmianie właściciela mogą być kłopoty z zarejestrowaniem go. Minister zdrowia poszedł w ostatniej chwili na rękę lekarzom zmieniając rozporządzenie i umożliwiając wpis do rejestru, ale... miasto w dzień planowanego podpisania umowy notarialnej "rozmyśliło się" i stwierdziło (w osobie prezydenta) że nie sprzeda szpitala. Pośpiesznie unieważniono przetrag, odkręcono uchwały o likwidacji szpitala jako jednostki miejskiej, a lekarze zostali na lodzie z zaciągniętym kredytem. Teraz skarżą miasto o odszkodowanie...
Problemem nie jest to, że szpitale mogą zostać prywatne. Prywatny właściciel z reguły oszczędniej gospodaruje środkami. Problemem jest jednak to, że a) o prywatyzacji będą decydować urzędnicy, b) w efekcie będziemy mieli prywatne szpitale finansowane z niewydolnego państwowego monopolistycznego i przymusowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Nawet założywszy, że prywatyzacja zostałaby przeprowadzona uczciwie, może doprowadzić to do zamknięcia dużej częsci szpitali z tej prostej przyczyny, że środki otrzymywane z NFZ są zbyt małe (dotychczas "samorządy" się bez końca zadłużały licząc na to, że i tak nie będą musiały tych długów spłacać, prywatni właściciele tego robić nie będą) i zajęcia części zasobów w pozostałych na zabiegi płatne dodatkowo. Uwzględniając zaś to, że przy prywatyzacjach mogą następować rozmaite przekręty można wyobrazić sobie, że część nowych właścicieli kupi je już z myślą, by je zlikwidować i na bazie pozostałego majątku (np. budynków) otworzyć inny, bardziej dochodowy biznes.
Najlepiej byłoby przeprowadzić prywatyzację przekształcając szpitale na mocy prawa w spółki pracownicze, a nie w spółki, których właścicielem jest "samorząd", czyli lokalni urzędnicy i politycy.
Prywatyzacja przez spółki pracownicze miałaby sporo zalet:
a) nowi właściciele-pracownicy byliby zainteresowani dobrym funkcjonowaniem szpitala, a nie jego likwidacją;
b) nowi właściciele-pracownicy nie strajkowaliby przeciwko samym sobie;
c) gdyby zdecydowali się sprzedać szpital komuś innemu, braliby pod uwagę również swój interes jako pracowników, tj. nie sprzedawaliby go komuś, kto chce go zlikwidować.
Jednakże bez reformy systemu ubezpieczeń nawet i ta forma prywatyzacji (jak również pozostawienie szpitali w rękach "samorządów") nie rozwiąże problemów pacjentów.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Prywatyzacja przez spółki pracownicze
Prywatyzacja może oznaczać też np. wykupienie szpitali przez spółki pracownicze. Z tym, że właśnie "samorządy" raczej nie są zainteresowane prywatyzacją w takiej formie. Przykładem może być szpital urologiczny w Katowicach, który miał być kupiony przez spółkę założoną pracujących tam lekarzy. Podjęto uchwałę o likwidacji szpitala miejskiego, przeprowadzono formalny przetarg (spółka lekarzy byla jedynym chętnym na kupno), lekarze zaciągnęli kredyt na kupno nowego sprzętu. Okazało się jednak, że szpital, w który miasto nie inwestowało nie spełnia nowych norm i przy zmianie właściciela mogą być kłopoty z zarejestrowaniem go. Minister zdrowia poszedł w ostatniej chwili na rękę lekarzom zmieniając rozporządzenie i umożliwiając wpis do rejestru, ale... miasto w dzień planowanego podpisania umowy notarialnej "rozmyśliło się" i stwierdziło (w osobie prezydenta) że nie sprzeda szpitala. Pośpiesznie unieważniono przetrag, odkręcono uchwały o likwidacji szpitala jako jednostki miejskiej, a lekarze zostali na lodzie z zaciągniętym kredytem. Teraz skarżą miasto o odszkodowanie...
Problemem nie jest to, że szpitale mogą zostać prywatne. Prywatny właściciel z reguły oszczędniej gospodaruje środkami. Problemem jest jednak to, że a) o prywatyzacji będą decydować urzędnicy, b) w efekcie będziemy mieli prywatne szpitale finansowane z niewydolnego państwowego monopolistycznego i przymusowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Nawet założywszy, że prywatyzacja zostałaby przeprowadzona uczciwie, może doprowadzić to do zamknięcia dużej częsci szpitali z tej prostej przyczyny, że środki otrzymywane z NFZ są zbyt małe (dotychczas "samorządy" się bez końca zadłużały licząc na to, że i tak nie będą musiały tych długów spłacać, prywatni właściciele tego robić nie będą) i zajęcia części zasobów w pozostałych na zabiegi płatne dodatkowo. Uwzględniając zaś to, że przy prywatyzacjach mogą następować rozmaite przekręty można wyobrazić sobie, że część nowych właścicieli kupi je już z myślą, by je zlikwidować i na bazie pozostałego majątku (np. budynków) otworzyć inny, bardziej dochodowy biznes.
Najlepiej byłoby przeprowadzić prywatyzację przekształcając szpitale na mocy prawa w spółki pracownicze, a nie w spółki, których właścicielem jest "samorząd", czyli lokalni urzędnicy i politycy.
Prywatyzacja przez spółki pracownicze miałaby sporo zalet:
a) nowi właściciele-pracownicy byliby zainteresowani dobrym funkcjonowaniem szpitala, a nie jego likwidacją;
b) nowi właściciele-pracownicy nie strajkowaliby przeciwko samym sobie;
c) gdyby zdecydowali się sprzedać szpital komuś innemu, braliby pod uwagę również swój interes jako pracowników, tj. nie sprzedawaliby go komuś, kto chce go zlikwidować.
Jednakże bez reformy systemu ubezpieczeń nawet i ta forma prywatyzacji (jak również pozostawienie szpitali w rękach "samorządów") nie rozwiąże problemów pacjentów.