Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pon, 2008-05-12 16:01
Spółka pracownicza nie musiałaby być spółką wyłącznie lekarzy. Mogłaby być spółką wszystkich pracowników. Co do formy, nie musiałaby to być koniecznie spółka z o.o. Mogłaby to być np. spółdzielnia.
Wcale nie uważam, że prywatyzacja poprzez spółki pracownicze w latach 90. była taka zła. Często prywatyzowały się w ten sposób różne przedsiębiorstwa, którym inaczej groziłaby likwidacja. Rząd generalnie nie był chętny tej formie prywatyzacji, bo wolał sprzedawać "swoim".
Jeśli chodzi o odsprzedawanie udziałów czy wchodzenie w spółki z zewnętrznymi inwestorami - być może w niektórych przypadkach następowałoby to z uwagi na konieczność doinwestowania szpitala. Jednak decyzję o tym podejmowałyby osoby żywotnie zainteresowane funkcjonowaniem szpitala - jego pracownicy - a nie politycy i urzędnicy, którzy mogą mieć interes w tym, by np. szpital został kupiony przez kogoś, kto będzie chciał zamienić go w hotel, w dodatku za niewielką kwotę.
Celem spółek jest zysk. Owszem. Ale czy to źle? Zysk lekarza bierze się stąd, że leczy on pacjentów, którzy płacą, lub za których ktoś płaci (np. NFZ). Zysk spółki pracowników szpitala bierze się stąd, że szpital ten leczy ludzi. Raczej nie będą oni skłonni przekształcić go w hotel, jeżeli będą w stanie zarabiać na leczeniu. Natomiast zysk urzędników "samorządu" nie ma związku z tym, że podległy im szpital leczy ludzi. "Samorząd" prędzej zamknie szpital niż spółka jego pracowników.
A oszczędności wynikają z tego, że niestety konsumentem, który płaci i wymaga, nie jest bezpośrednio pacjent, ale urzędnicy NFZ, którzy "w jego imieniu" kontraktują usługi, przeznaczając na to niewystarczające pieniądze. Często jest tak, że "kontraktuje" się mniej usług, niż dany szpital czy przychodnia jest w stanie wykonać. Ale to odrębna sprawa, o czym pisałem.
Zresztą i tu prywatne szpitale, które przynajmniej częściowo mogą dofinansowywać się z usług płatnych dodatkowo, wypadają lepiej. Ojciec mojego kolegi leżał w tym szpitalu (jako pacjent NFZ): http://www.klinikiserca.pl/
i wg słów kolegi jakość obsługi była bardzo wysoka.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Spółka pracownicza nie
Spółka pracownicza nie musiałaby być spółką wyłącznie lekarzy. Mogłaby być spółką wszystkich pracowników. Co do formy, nie musiałaby to być koniecznie spółka z o.o. Mogłaby to być np. spółdzielnia.
Wcale nie uważam, że prywatyzacja poprzez spółki pracownicze w latach 90. była taka zła. Często prywatyzowały się w ten sposób różne przedsiębiorstwa, którym inaczej groziłaby likwidacja. Rząd generalnie nie był chętny tej formie prywatyzacji, bo wolał sprzedawać "swoim".
Jeśli chodzi o odsprzedawanie udziałów czy wchodzenie w spółki z zewnętrznymi inwestorami - być może w niektórych przypadkach następowałoby to z uwagi na konieczność doinwestowania szpitala. Jednak decyzję o tym podejmowałyby osoby żywotnie zainteresowane funkcjonowaniem szpitala - jego pracownicy - a nie politycy i urzędnicy, którzy mogą mieć interes w tym, by np. szpital został kupiony przez kogoś, kto będzie chciał zamienić go w hotel, w dodatku za niewielką kwotę.
Celem spółek jest zysk. Owszem. Ale czy to źle? Zysk lekarza bierze się stąd, że leczy on pacjentów, którzy płacą, lub za których ktoś płaci (np. NFZ). Zysk spółki pracowników szpitala bierze się stąd, że szpital ten leczy ludzi. Raczej nie będą oni skłonni przekształcić go w hotel, jeżeli będą w stanie zarabiać na leczeniu. Natomiast zysk urzędników "samorządu" nie ma związku z tym, że podległy im szpital leczy ludzi. "Samorząd" prędzej zamknie szpital niż spółka jego pracowników.
A oszczędności wynikają z tego, że niestety konsumentem, który płaci i wymaga, nie jest bezpośrednio pacjent, ale urzędnicy NFZ, którzy "w jego imieniu" kontraktują usługi, przeznaczając na to niewystarczające pieniądze. Często jest tak, że "kontraktuje" się mniej usług, niż dany szpital czy przychodnia jest w stanie wykonać. Ale to odrębna sprawa, o czym pisałem.
Zresztą i tu prywatne szpitale, które przynajmniej częściowo mogą dofinansowywać się z usług płatnych dodatkowo, wypadają lepiej. Ojciec mojego kolegi leżał w tym szpitalu (jako pacjent NFZ):
http://www.klinikiserca.pl/
i wg słów kolegi jakość obsługi była bardzo wysoka.