Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
"Np. w biednych dzielnicach czy miastach ludzie mają znacznie mniej pieniędzy niż w bogatych, a więc i mniej mogą przeznaczyć na leczenie i mniejsze możliwości utrzymania szpitala, choć przecież nie mają mniejszych potrzeb zdrowotnych (wręcz przeciwnie, ze względu na ogólne złe warunki życia mają te potrzeby większe)."
Rozwiązaniem tego problemu mogą być społeczne (nie państwowe!) kasy chorych działające na zasadach solidarności (np. z ulgami czy darmowymi świadczeniami dla osób, które znalazły się w trudnej sytuacji finansowej). Czyli takie dobrowolne towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, które będą refundować koszty leczenia, zamiast obecnego NFZ.
Prywatyzacja szpitali (w dowolnej formie) przy zachowaniu obecnego systemu państwowych ubezpieczeń zdrowotnych rodzi niebezpieczeństwa, o których piszą zresztą również zwolennicy prywatyzacji, tacy jak Krzysztof Bukiel. Bo NFZ płaci zbyt mało, by pokryć koszty leczenia swoich pacjentów. Szpitale "samorządowe" w tej sytuacji zadłużają się, natomiast prywatne najprawdopodobniej by nie wykonywały usług ponad zakontraktowane limity.
Z tym, że dalsze zadłużanie się szpitali grozi albo ich likwidacją, albo tym, że zapłacimy i tak za to my wszyscy jako podatnicy.
"Jedyne wyjście jakie widzę to uspołecznienie szpitali i całej służby zdrowia w tym NFZ (czyli przejęcie ich pod zarząd samorządów pracowniczych i konsumenckich, a w przypadku NFZ decentralizacja)"
Spółka pracownicza (jakiegokolwiek rodzaju, szczególnie spółdzielnia) jest właśnie prawdziwym samorządem pracowniczym - gdzie pracownicy mają realną własność swojego przedsiębiostwa (w tym przypadku szpitala). Tak samo dobrowolna społeczna kasa chorych jest prawdziwym samorządem konsumenckim. Relacja między tymi dwoma samorządami jest (a przynajmniej powinna być) relacją polegającą na dobrowolnej umowie, consensusie, czyli innymi słowy wolnym rynku - konsument (kasa chorych) płaci (i wymaga), usługodawca (spółka pracownicza) świadczy za to usługi (za cenę odpowiadającą ich wartości, zapewniającą godziwe zarobki).
"Samorząd", gdzie np. pracownicy mogą tylko "zarządzać" szpitalem, ale jest on własnością "ogólnospołeczną", to pseudosamorząd. W praktyce oznaczałoby to sytuację, gdzie pracownicy ci byliby wyzyskiwani przez monopolistycznego właściciela, jakim byłoby "społeczeństwo" (a w praktyce osoby działające w jego imieniu). Relacja między właścicielem-"społeczeństwem" a nimi byłaby relacją władczą (demokracja = władza ludu). Ponieważ właściciel byłby monopolistyczny, nie mogliby odejść do innego. Mogliby jedynie strajkować, ale ich pozycja byłaby (z powodu tego monopolu) gorsza niż w przypadku sprzedaży szpitali kapitalistom.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
prawdziwe samorządy pracownicze i konsumenckie
"Np. w biednych dzielnicach czy miastach ludzie mają znacznie mniej pieniędzy niż w bogatych, a więc i mniej mogą przeznaczyć na leczenie i mniejsze możliwości utrzymania szpitala, choć przecież nie mają mniejszych potrzeb zdrowotnych (wręcz przeciwnie, ze względu na ogólne złe warunki życia mają te potrzeby większe)."
Rozwiązaniem tego problemu mogą być społeczne (nie państwowe!) kasy chorych działające na zasadach solidarności (np. z ulgami czy darmowymi świadczeniami dla osób, które znalazły się w trudnej sytuacji finansowej). Czyli takie dobrowolne towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, które będą refundować koszty leczenia, zamiast obecnego NFZ.
Prywatyzacja szpitali (w dowolnej formie) przy zachowaniu obecnego systemu państwowych ubezpieczeń zdrowotnych rodzi niebezpieczeństwa, o których piszą zresztą również zwolennicy prywatyzacji, tacy jak Krzysztof Bukiel. Bo NFZ płaci zbyt mało, by pokryć koszty leczenia swoich pacjentów. Szpitale "samorządowe" w tej sytuacji zadłużają się, natomiast prywatne najprawdopodobniej by nie wykonywały usług ponad zakontraktowane limity.
Z tym, że dalsze zadłużanie się szpitali grozi albo ich likwidacją, albo tym, że zapłacimy i tak za to my wszyscy jako podatnicy.
"Jedyne wyjście jakie widzę to uspołecznienie szpitali i całej służby zdrowia w tym NFZ (czyli przejęcie ich pod zarząd samorządów pracowniczych i konsumenckich, a w przypadku NFZ decentralizacja)"
Spółka pracownicza (jakiegokolwiek rodzaju, szczególnie spółdzielnia) jest właśnie prawdziwym samorządem pracowniczym - gdzie pracownicy mają realną własność swojego przedsiębiostwa (w tym przypadku szpitala). Tak samo dobrowolna społeczna kasa chorych jest prawdziwym samorządem konsumenckim. Relacja między tymi dwoma samorządami jest (a przynajmniej powinna być) relacją polegającą na dobrowolnej umowie, consensusie, czyli innymi słowy wolnym rynku - konsument (kasa chorych) płaci (i wymaga), usługodawca (spółka pracownicza) świadczy za to usługi (za cenę odpowiadającą ich wartości, zapewniającą godziwe zarobki).
"Samorząd", gdzie np. pracownicy mogą tylko "zarządzać" szpitalem, ale jest on własnością "ogólnospołeczną", to pseudosamorząd. W praktyce oznaczałoby to sytuację, gdzie pracownicy ci byliby wyzyskiwani przez monopolistycznego właściciela, jakim byłoby "społeczeństwo" (a w praktyce osoby działające w jego imieniu). Relacja między właścicielem-"społeczeństwem" a nimi byłaby relacją władczą (demokracja = władza ludu). Ponieważ właściciel byłby monopolistyczny, nie mogliby odejść do innego. Mogliby jedynie strajkować, ale ich pozycja byłaby (z powodu tego monopolu) gorsza niż w przypadku sprzedaży szpitali kapitalistom.