Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
tu nie chodzi o "przepłoszenie zwykłego człowieka", choć tego akurat odstraszacie skutecznie - idzie tu o zupełne odrealnienie perspektywy, którą prezentuje oski: skłoting plus juma w sklepach jako alternatywa dla podwyżki cen. to nie może nie świadczyć o nędzy alternatywy, którą prezentuje oski/prezentujecie. [zaproponuj kilku milionom emerytów w polce darmowe zakupy, a bezrobotnym skłoting. oczywiście ci zupełnie wykluczeni ekonomicznie, zupełnie na dnie, doskonale to potrafią i nie potrzeba im nic uświadamiać w tej materii jak sugeruje oski: ktoś kto nie ma/prawie nie ma co jeść nauczy się kraść w 5 minut]
poza tym jak mam odpowiedzieć na coś takiego: "....nie rozumiem zbytnio jakie masz inne cele na myśli - wyniesienie PiS albo SLD w miejsce PO?". jeżeli ktoś patrzy w tak okrojony sposób na działalność społeczną/polityczną, zupełnie "czarno-białe kategorie", to co ja mam napisać? jeżeli ktoś kreśli alternatywę anarchia kontra "system" (czyli on/oni kontra cała reszta społecznego świata), to jak mam się do tego odnieść? nawet nie wnikam, że to prymitywne jest, i jest to tak jak przyznałeś kreślenie wizji strategii politycznej na czymś zupełnie odrealnionym, na idealnej podstawie, na podstawie stricte ideologicznej, co skutecznie blokuje działanie.
to oczywiste, że władza potrzebuje nacisku, żeby zluzować. zgadzam się, ale weź poprawkę, że pojęcie "władzy" też może być bardzoooo konkretne. chcesz walczyć z podwyżką cen opłaty za wodę? to w kogo uderzysz? w system jako całość czy w prywatnego dostawcę (jak ma to np. miejsce u mnie w mieście)? podnoszą opłatę za handel na deptaku, to w kogo przywalisz? w globalizację? w fetyszyzm towarowy? kapitalizm? system? tylko, żeby wygrać takie sprawy trzeba czegoś więcej, niż pustych "III etapów", trzeba przede wszystkim kompromisu WIELU podmiotów zainteresowanych walką z danym problemem (lokalnie i globalnie), ale do tego trzeba sobie zazwyczaj "pobrudzić rączki" współpracą z innymi "systemowymi" podmiotami, i schować radykalizm (często tylko werbalny) do kieszeni.
jak mam skomentować i poważnie traktować kogoś, kto uważa, że jego kategorie, którymi stara się opisywać rzeczywistość są bardziej radykalne od sugerowanych moich reformistycznych? pankin czujesz to, czujesz to w kontekście tego, czym jest radykalizm? [to taki ból i kszyk zawodu, "epistemologicznego" poniekąd...oczywiście, możesz zarzucić mi "skrzywienie zawodowe"].
co do mojego milczenia apropos mobilizacji społecznej, to nie odpowiedziałem, bo wydało mi się to, co napisałeś bardzo smutne. jeżeli uważasz, że ludzie ruszą na hasło "podwyżki", tak jak ruszyli w 80' to znaczy, że się mijamy w patrzeniu na, nie tylko strategię walki, ale na samą społeczną rzeczywistość. poza tym uważam, że sensownym punktem orientacyjnym do budowy ruchu społecznego jest przede wszystkim skuteczna walka. takie rzeczy jak np. podwyżka cen biletów, od której jak mniemam ruszyła antydrożyźniana kampania i szybko tę kwestię porzuciła na rzecz "drożyzny w ogóle", to są kwestie do załatwienia. wygranie takiej sprawy to zbicie sporego kapitału symbolicznego, który prędzej się przekuje na aktywność społeczną, niż abstrakcyjna walka z systemem w kilka osób, dema antydrożyźniane i piekiety, w które wszyscy, jak to się mówi, wbijają... tylko, że do tego trzeba "chłodnego" oka, a nie biadolenia o radykalizmie/ tudzież jego braku.
jeszcze jedno, nie postuluje "trzymać się legalizmu, oddolnego reformowania instytucji lokalnych i moralnej perswazji", tak jakby to miał być dogmat na równi z waszym "władza precz". [ping pong: masz coś do zaproponowania prócz hasła "władza precz" i "wszyscy tylko nie my zrobią was w chuja, bo my jesteśmy anarchistami", itp.?] widzę szansę w nacisku na władzę, np. poprzez monitoring władz lokalnych, partycypowanie w tych władzach (dla was to odpada), w kreowaniu szerokiego bloku poparcia dla danej sprawy, gdzie zupełnie odpolitycznione stowarzyszenia będą działać razem z ultrasami, itp.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
tu nie chodzi o
tu nie chodzi o "przepłoszenie zwykłego człowieka", choć tego akurat odstraszacie skutecznie - idzie tu o zupełne odrealnienie perspektywy, którą prezentuje oski: skłoting plus juma w sklepach jako alternatywa dla podwyżki cen. to nie może nie świadczyć o nędzy alternatywy, którą prezentuje oski/prezentujecie. [zaproponuj kilku milionom emerytów w polce darmowe zakupy, a bezrobotnym skłoting. oczywiście ci zupełnie wykluczeni ekonomicznie, zupełnie na dnie, doskonale to potrafią i nie potrzeba im nic uświadamiać w tej materii jak sugeruje oski: ktoś kto nie ma/prawie nie ma co jeść nauczy się kraść w 5 minut]
poza tym jak mam odpowiedzieć na coś takiego: "....nie rozumiem zbytnio jakie masz inne cele na myśli - wyniesienie PiS albo SLD w miejsce PO?". jeżeli ktoś patrzy w tak okrojony sposób na działalność społeczną/polityczną, zupełnie "czarno-białe kategorie", to co ja mam napisać? jeżeli ktoś kreśli alternatywę anarchia kontra "system" (czyli on/oni kontra cała reszta społecznego świata), to jak mam się do tego odnieść? nawet nie wnikam, że to prymitywne jest, i jest to tak jak przyznałeś kreślenie wizji strategii politycznej na czymś zupełnie odrealnionym, na idealnej podstawie, na podstawie stricte ideologicznej, co skutecznie blokuje działanie.
to oczywiste, że władza potrzebuje nacisku, żeby zluzować. zgadzam się, ale weź poprawkę, że pojęcie "władzy" też może być bardzoooo konkretne. chcesz walczyć z podwyżką cen opłaty za wodę? to w kogo uderzysz? w system jako całość czy w prywatnego dostawcę (jak ma to np. miejsce u mnie w mieście)? podnoszą opłatę za handel na deptaku, to w kogo przywalisz? w globalizację? w fetyszyzm towarowy? kapitalizm? system? tylko, żeby wygrać takie sprawy trzeba czegoś więcej, niż pustych "III etapów", trzeba przede wszystkim kompromisu WIELU podmiotów zainteresowanych walką z danym problemem (lokalnie i globalnie), ale do tego trzeba sobie zazwyczaj "pobrudzić rączki" współpracą z innymi "systemowymi" podmiotami, i schować radykalizm (często tylko werbalny) do kieszeni.
jak mam skomentować i poważnie traktować kogoś, kto uważa, że jego kategorie, którymi stara się opisywać rzeczywistość są bardziej radykalne od sugerowanych moich reformistycznych? pankin czujesz to, czujesz to w kontekście tego, czym jest radykalizm? [to taki ból i kszyk zawodu, "epistemologicznego" poniekąd...oczywiście, możesz zarzucić mi "skrzywienie zawodowe"].
co do mojego milczenia apropos mobilizacji społecznej, to nie odpowiedziałem, bo wydało mi się to, co napisałeś bardzo smutne. jeżeli uważasz, że ludzie ruszą na hasło "podwyżki", tak jak ruszyli w 80' to znaczy, że się mijamy w patrzeniu na, nie tylko strategię walki, ale na samą społeczną rzeczywistość. poza tym uważam, że sensownym punktem orientacyjnym do budowy ruchu społecznego jest przede wszystkim skuteczna walka. takie rzeczy jak np. podwyżka cen biletów, od której jak mniemam ruszyła antydrożyźniana kampania i szybko tę kwestię porzuciła na rzecz "drożyzny w ogóle", to są kwestie do załatwienia. wygranie takiej sprawy to zbicie sporego kapitału symbolicznego, który prędzej się przekuje na aktywność społeczną, niż abstrakcyjna walka z systemem w kilka osób, dema antydrożyźniane i piekiety, w które wszyscy, jak to się mówi, wbijają... tylko, że do tego trzeba "chłodnego" oka, a nie biadolenia o radykalizmie/ tudzież jego braku.
jeszcze jedno, nie postuluje "trzymać się legalizmu, oddolnego reformowania instytucji lokalnych i moralnej perswazji", tak jakby to miał być dogmat na równi z waszym "władza precz". [ping pong: masz coś do zaproponowania prócz hasła "władza precz" i "wszyscy tylko nie my zrobią was w chuja, bo my jesteśmy anarchistami", itp.?] widzę szansę w nacisku na władzę, np. poprzez monitoring władz lokalnych, partycypowanie w tych władzach (dla was to odpada), w kreowaniu szerokiego bloku poparcia dla danej sprawy, gdzie zupełnie odpolitycznione stowarzyszenia będą działać razem z ultrasami, itp.