Dodaj nową odpowiedź
Balcerowicz wciskał kit na Przystanku Woodstock
XaViER, Sob, 2008-08-02 18:40 Kraj | Gospodarka | Tacy są politycyNa Przystanku Woodstock zagościł po raz pierwszy polityk, dziś występujący w roli "niezależnego eksperta". Leszek Balcerowicz, bo o nim mowa - były pracownik Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, były minister finansów odpowiedzialny za wprowadzenie neoliberalnego modelu kapitalizmu do Polski pod dyktando ideologicznej doktryny Jeffreya Sachsa, były przewodniczący Unii Wolności, były prezes NBP, który przez większość swojego życia pracował w instytucjach finansowanych z podatków, rozsnuwał przed młodymi słuchaczami wizję, jakoby on uchronił Polskę przed "ekonomiczną katastrofą na miarę Białorusi" (oficjalne bezrobocie na Białorusi 1.6%, polskie oficjalne bezrobocie 7.5%, Wskaźnik Rozwoju Społecznego HDI Białorusi w kategorii "wysoki" - nie oznacza to naturalnie pochwały dla ekonomicznego systemu białoruskiego, po prostu nie odbiega on od "normy", inaczej niż to widzi Balcerowicz).
Zgodnie z relacją gazeta.pl na spotkaniu z "guru polskiej drogi kapitalizmu" pojawili się niepokorni, którzy zadawali mu trudne pytania. - Czy koszty społeczne transformacji w Polsce spędzają panu sen z powiek? - zapytał jeden z obecnych. - Koszty społeczne? To tak jak porównywać koszty leczenia z kosztami nieleczenia. Socjalizm był chory. Jakie byłyby koszty, gdyby go nie leczyć? Co, Polska miała być Białorusią, kolego? - zdenerwował się Balcerowicz. - Kogo chcecie przekonać? Kraje bałtyckie, które najbardziej się zreformowały, już dawno wyprzedziły Polskę. (Dla wszystkich zainteresowanych jaka jest realna sytuacja, a nie ta w głowie byłego ministra finansów, polecam tekst także na tymże samym portalu gazeta.pl: Estońska gospodarka się zgrzała i słabnie w oczach W Polsce zaś ponad 3 miliony bezrobotnych jeszcze niedawno, co zmienił dopiero największy eksodus w historii tego kraju (ok. 2 mln emigrantów), czy utrata podmiotowości przez pracowników to dla Balcerowicza są żadne koszty społeczne, niewarte nawet wzmianki.
Kto inny zapytał: - Czy przewiduje pan jakieś rekompensaty dla ofiar transformacji? - nie ustępował Wiktor z Elbląga. - Jestem ze straconego pokolenia, "generation lost". Skończyłem studia, nie mam mieszkania. Jak mam wziąć kredyt, to chyba się powieszę! Balcerowicz nie odpowiedział na to pytanie. Z relacji wynika, że Zbigniew Hołdys z Perfectu (znawca ekonomii ma się rozumieć - dużo zarobił wszak) bezustannie przerywał i próbował uniemożliwić zadawanie niewygodnych pytań.
Zdaniem relacjonujących dziennikarzy gazeta.pl "zdecydowana większość woodstockowiczów była jednak za Balcerowiczem, a ktoś wzywał: - Balcerowicz musi wrócić!". A jak było na prawdę? Jeśli ktoś z was był na tym spotkaniu, niech przyśle swoją relację.