Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pon, 2008-08-04 13:24
Opancerzony transporter, wyrzutnia rakiet i uzbrojeni po zęby żołnierze... To nie Afganistan, ale Przystanek Woodstock, na którym wojsko namawiało młodych ludzi do wstępowania do armii
- Wojsko może być ciekawą alternatywą dla młodzieży szukającej miejsca w swoim życiu. Niebawem naszą armię czeka uzawodowienie, dlatego chcemy zachęcić młodych ludzi do związania się z mundurem - tak jeszcze przed rozpoczęciem Woodstocku wypowiadał się kpt. Szczepan Głuszczak, oficer prasowy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.
40 żołnierzy rozbiło się na peryferiach Przystanku Woodstock, między wioską piwną a sceną folkową, kilkaset metrów od pola namiotowego, na którym najczęściej spotykanym symbolem są... pacyfy. Wstępu do wioski wojskowej, przy prawdziwym checkpoincie, pilnował ubrany w panterkę żołnierz z karabinem w ręku. Nie było kontroli dokumentów i pytań, ale demonstracja siły.
W obozie wystawiono na publiczny widok transporter opancerzony, wyrzutnię rakiet i inne wojskowe pojazdy. Woodstockowicze mogli rozmawiać z żołnierzami, zdobyć informacje m.in. o naborze do służby zawodowej.
Większość woodstockowiczów jednak omijała to miejsce szerokim łukiem. Kuba z Krakowa, w uchu cztery kolczyki, długo rozmawia z jednym z żołnierzy.
"Gazeta": - Chcesz się zapisać do armii?
- Nie. Ja już jestem zawodowym żołnierzem - odpowiada chłopak. - Chciałem zobaczyć, co słychać w artylerii. Wiem, że nie wyglądam na żołnierza, ale w końcu jestem na Woodstocku. Mam urlop, kolczyki zdejmę przed powrotem do jednostki.
Kuba jest spadochroniarzem jednego z najlepszych polskich oddziałów. Wybiera się na misję do Afganistanu. - Dwie sprawy o tym zdecydowały: pieniądze i chęć przygody. W listopadzie miną dwa lata od przyjścia do armii. Na rękę dostaję 1,8 tys. zł. W Afganistanie będzie pięć razy więcej - tłumaczy Kuba.
A pacyfizm?
- Pacyfizm? A co to jest pacyfizm? - uśmiecha się Kuba. - Ktoś musi tego kraju bronić.
Kuba po zawodówce zrobił maturę w technikum uzupełniającym. W restauracji pracował na kuchni, robił pizze, potem na poczcie stemplował przesyłki. - W końcu rzuciłem to, poszedłem do wojska i nie żałuję. Co miesiąc, pierwszego, na koncie mam wypłatę. To jest wielki komfort. Po drugie, za 13 lat mam wojskową emeryturę. Co będę robił dalej, zależy ode mnie - mówi.
Jurek Owsiak: - Sami zaprosiliśmy żołnierzy, co wcale nie gryzie się z ideą Woodstocku. Wojsko to nasza rzeczywistość, staje się instytucją zawodową. Człowiek może tam wejść albo omijać z daleka. I może się dowiedzieć z pierwszej ręki, o co w armii chodzi, od żołnierzy, którzy byli w Afganistanie i Iraku. Niech powiedzą, może poprawią tych, co myślą, że tam robi się akcje w stylu Rambo. Taki kontakt się przydaje, a Woodstock jest na to dobrym miejscem.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Opancerzony transporter,
Opancerzony transporter, wyrzutnia rakiet i uzbrojeni po zęby żołnierze... To nie Afganistan, ale Przystanek Woodstock, na którym wojsko namawiało młodych ludzi do wstępowania do armii
- Wojsko może być ciekawą alternatywą dla młodzieży szukającej miejsca w swoim życiu. Niebawem naszą armię czeka uzawodowienie, dlatego chcemy zachęcić młodych ludzi do związania się z mundurem - tak jeszcze przed rozpoczęciem Woodstocku wypowiadał się kpt. Szczepan Głuszczak, oficer prasowy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.
40 żołnierzy rozbiło się na peryferiach Przystanku Woodstock, między wioską piwną a sceną folkową, kilkaset metrów od pola namiotowego, na którym najczęściej spotykanym symbolem są... pacyfy. Wstępu do wioski wojskowej, przy prawdziwym checkpoincie, pilnował ubrany w panterkę żołnierz z karabinem w ręku. Nie było kontroli dokumentów i pytań, ale demonstracja siły.
W obozie wystawiono na publiczny widok transporter opancerzony, wyrzutnię rakiet i inne wojskowe pojazdy. Woodstockowicze mogli rozmawiać z żołnierzami, zdobyć informacje m.in. o naborze do służby zawodowej.
Większość woodstockowiczów jednak omijała to miejsce szerokim łukiem. Kuba z Krakowa, w uchu cztery kolczyki, długo rozmawia z jednym z żołnierzy.
"Gazeta": - Chcesz się zapisać do armii?
- Nie. Ja już jestem zawodowym żołnierzem - odpowiada chłopak. - Chciałem zobaczyć, co słychać w artylerii. Wiem, że nie wyglądam na żołnierza, ale w końcu jestem na Woodstocku. Mam urlop, kolczyki zdejmę przed powrotem do jednostki.
Kuba jest spadochroniarzem jednego z najlepszych polskich oddziałów. Wybiera się na misję do Afganistanu. - Dwie sprawy o tym zdecydowały: pieniądze i chęć przygody. W listopadzie miną dwa lata od przyjścia do armii. Na rękę dostaję 1,8 tys. zł. W Afganistanie będzie pięć razy więcej - tłumaczy Kuba.
A pacyfizm?
- Pacyfizm? A co to jest pacyfizm? - uśmiecha się Kuba. - Ktoś musi tego kraju bronić.
Kuba po zawodówce zrobił maturę w technikum uzupełniającym. W restauracji pracował na kuchni, robił pizze, potem na poczcie stemplował przesyłki. - W końcu rzuciłem to, poszedłem do wojska i nie żałuję. Co miesiąc, pierwszego, na koncie mam wypłatę. To jest wielki komfort. Po drugie, za 13 lat mam wojskową emeryturę. Co będę robił dalej, zależy ode mnie - mówi.
Jurek Owsiak: - Sami zaprosiliśmy żołnierzy, co wcale nie gryzie się z ideą Woodstocku. Wojsko to nasza rzeczywistość, staje się instytucją zawodową. Człowiek może tam wejść albo omijać z daleka. I może się dowiedzieć z pierwszej ręki, o co w armii chodzi, od żołnierzy, którzy byli w Afganistanie i Iraku. Niech powiedzą, może poprawią tych, co myślą, że tam robi się akcje w stylu Rambo. Taki kontakt się przydaje, a Woodstock jest na to dobrym miejscem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra