Dodaj nową odpowiedź
Agnieszka Szmidel: Agamben. Lekcja ludzkości - „Homo Sacer. Suwerenna władza i nagie życie„
Czytelnik CIA, Pon, 2008-08-04 17:37 Publicystyka | RecenzjeTrzeba przyznać, że Giorgio Agamben raczy swoich czytelników pięknymi zdaniami. Pełnymi treści, a przy tym tak namacalnie wyobrażalnymi, że łatwo przekonujemy się do tez filozofa. Za Gombrowiczowskim nauczycielem można też powiedzieć, że lektura esejów „Homo Sacer. Suwerenna władza i nagie życie„ wzbogaca i zostawia czytelnika z refleksją: dobrze, że jestem tym, kim jestem.
Ta apologetyka normalności po czasach stanu wyjątkowego, którym Agamben zajmował się w innych swoich rozprawach (choćby w „Stanie wyjątkowym”, drugiej części „Homo Sacer”), zdaje się przestrzegać przed ufnością we władzę i ustanawiane prawo. Jak bowiem dowodzi, granica między praworządną, demokratyczną władzą ludu, a władzą nieograniczoną była w historii cienka. Tak cienka, jak między życiem w sensie biologicznym, naturalnym, a życiem politycznym - w takiej sytuacji wystarczało wprowadzić stan wyjątkowy.
Życie w sensie nieuregulowanego bytu, które za greckimi filozofami Agamben określa mianem dzoe, jest formą pierwotną, można powiedzieć, nieograniczoną w swojej kreacji. Bios filozof określa za Arystotelesem jako życie zaprzężone w strukturę państwa, prawa i polityki, które suwerenna władza może ogołocić ze znaczenia, jakie jednostka wnosi do struktur społecznych. „Homo Sacer” jest zatem studium relacji między władzą, polityką, a życiem nagim, poza granicami prawa, a jednak w jego obrębie.
Agamben zajmuje więc się wykluczonymi z bios: muzułmanami w obozach zagłady, uchodźcami, niepełnosprawnymi oraz nieuleczalnie i umysłowo chorymi. Muzułman jako skrajny przedstawiciel wykluczenia podwójnego, bo pozbawiony praw zarówno przez nadzorców obozu, jak i jego więźniów, interesuje go szczególnie jako inkarnacja współczesnego homo sacer – człowieka, którego nie można złożyć w ofierze, a którego można zabić. To, zdaniem autora, życie w czystej postaci, nie mające już znamion społecznej egzystencji, a jeszcze próbujące bytować jako istota żywa. Podobnie rzecz się ma ze zjawiskiem VP – Versuche Personnen – tu Agamben przytacza przykłady praktyk nazistowskich polegających na unaukowianiu śmierci – testowaniu niebezpiecznych substancji na więźniach obozu. Ponure świadectwa tych królików doświadczalnych zestawia z, obecnymi dziś w niektórych stanach USA praktykach dobrowolnego udziału więźniów w niebezpiecznych eksperymentach w zamian za złagodzenie wyroku.
Przykładów w „Homo Sacer” jest jeszcze bez liku. Agamben z obsesyjną intensywnością opisuje wykluczanie i czynienie homo sacer ze zwykłych jednostek. Jednak te przytoczone opowieści nie służą licytacji grzechów, jakie ludzkość popełniła wobec siebie samej, są świadectwem cienkości granic między tym, co etyczne i naturalne dla człowieka, a tym, co użyteczne dla grup i narodów/etni. Autor „Stanu wyjątkowego” wyraża przy tym swą osobistą troskę, nie pozostawia czytelnika zdezorientowanym. Po lekturze książki Agambena nie zapytamy dlaczego? Zapytamy raczej: co robić? A wtedy warto raz jeszcze prześledzić strony tego zbioru esejów, choćby dla takich wskazówek: „Kiedy życie i polityka – pierwotnie rozdzielone i oddzielone od siebie ziemią niczyją stanu wyjątkowego zamieszkaną przez nagie życie – wykazują tendencję, by się ze sobą utożsamiać, wówczas całe życie staje się święte, a cała polityka staje się wyjątkiem”. Nie dajmy się ogołocić z człowieczeństwa.
Agnieszka Szmidel
Giorgio Agamben, Homo Sacer. Suwerenna władza i nagie życie, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.
Tekst pochodzi ze strony: http://historiaimedia.org